Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Ranking

  1. tanova

    tanova

    VIP


    • Punkty

      16

    • Liczba zawartości

      2 752


  2. marboru

    marboru

    VIP


    • Punkty

      10

    • Liczba zawartości

      7 177


  3. Mitek

    Mitek

    Użytkownik forum


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      7 273


  4. Plywak

    Plywak

    Użytkownik forum


    • Punkty

      1

    • Liczba zawartości

      2 044


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 06.01.2020 w Komentarze w blogu

  1. Dolni Morava Mieliśmy kolejno narty pod gwiazdami i księżycem, pod chmurką i w śnieżycy. Pora więc na najładniejszą odsłonę zimy - słońce i mróz 😃! Wczorajszy dzień to wycieczka do naszych południowych sąsiadów, do ośrodka Dolni Morava, niedaleko miasteczka Kraliky i przejścia granicznego w Boboszowie. Podróż z Lądka zajęła nam ok. półtorej godziny, zwłaszcza że tuż za granicą droga zaczęła wyglądać tak, że nie dało się jechać szybko: Sam ośrodek oferuje ok. 10 km tras, przy czym wczoraj czynna była mniej niż połowa z nich - czerwone trasy przy kanapie Snežnik i talerzyku Slamnik oraz niebieska Ondraš przy orczyku. Niestety łączność między nimi aktualnie jest możliwa tylko skibusem, więc darowaliśmy sobie Ondraša i spędziliśmy cztery godziny na czerwonych. Mapka ośrodka: Trasa od krzeseł Snežnik ciekawa, choć mocno zmuldzona. Bardzo spodobała się naszej młodzieży i mojemu Darkowi: Mnie po intensywnej jeździe na Czarnej Górze "odezwały się" kolana, dlatego wolałam więcej czasu spędzić na Slamniku, razem z przyjaciółką i sąsiadką Moniką i jej partnerem - Marcinem. Tak wygląda ta traska z dołu 😀: A takie widoki z góry: Ludzi zdecydowanie mniej niż na Czarnej Górze. Do krzesła na bieżąco, do orczyka czasem trzeba było postać kilka minut. Skipass dzienny 710 koron, na 4 godziny - 660, studenci i uczniowie mają zniżki. Jakie jeszcze atrakcje w Dolni Moravie? Przy krzesłach jest efektowny, całoroczny tor saneczkowy, a na górze "ścieżka w obłokach". Kwiat młodzieży tanowskiej na śniegu 😉 I ja z Moniką: Radość Marcina - po czterech dniach nauki zjeżdża czerwoną trasą: Cztery godziny szybko mijają. Kończymy dzień grzesznymi przyjemnościami podniebienia w knajpce przy dolnej stacji: Ostatnie spojrzenie na czarną trasę, która pewnie będzie gotowa wkrótce i wracamy do Lądka.
    8 punktów
  2. Sabat Krajno - ośrodek narciarski pod Łysicą Długi weekend narciarsko kończymy w Krajnie, w ośrodku narciarskim Sabat. Serce Gór Świętokrzyskich, na horyzoncie Pasmo Łysicy, zimowy klimat i nieśpieszne narty na łagodnym, ale najdłuższym stoku w województwie świętokrzyskim - taki to był dzień... lekki, nieśpieszny, o zabarwieniu światowym - no ale o tym, w końcówce poniższej fotorelacji. Miejsce z nartami, do którego dotarliśmy, to typowy ośrodek dla uczących się. Łagodny zjazd jest przyjazny dla początkujących narciarzy. Tak, tak - ja sam tutaj również stawiałem wiele, wiele lat temu pierwsze kroki na deskach. Ok 850 metrów, dość szeroko, dwa szybkie wyciągi talerzykowe. Dzisiejsza pogoda typowo zimowa. -2, wiatr, a na niebie ołowiane chmury. Ponieważ wszędzie brakuje śniegu, to nie jesteśmy zdziwieni, że ON śnieżył przez całą noc i śnieży gdy do niego docieramy. Przed nami dociera tu szkółka młodych adeptów narciarstwa z Kielc Przed bramkami pusto - jesteśmy z Paulą pierwszymi narciarzami korzystającymi z wyciągów Nim jednak wjedziemy na górę, to musimy poczekać na to, by ratraki zjechały ze stoku. Przygotowania, wygładzanie naprodukowanego przez całą noc śniegu trochę trwa. Czekając te kilka chwil zaliczam celny strzał aparatem Niestety widoczność dzisiaj przez cały dzień nie jest dobra Pomimo, że jest mróz, to jest również bardzo duża wilgotność, co skutkuje mgłą. Później się ona nieco uniesie. Armaty walą i dopiero od połowy górki widać dolną stację, stacji. A ta Pani, czego tu? Warunki są dobre. Pod kilkucentymetrową warstwą świeżego śniegu mamy beton. Podczas zjazdów trzeba uważać, by nie wjechać w naprodukowany puch - narty wówczas bardzo zwalniają i można wyskoczyć z butów Uczucie chłodu jest olbrzymie - marzniemy od tego wiatru i wilgoci. Widok z dołu na górę: Marboru, w nowej kompozycji kolorystycznej: W dolnej części Sabatu znajduje się taśma dla dzieci. Tutaj też, w końcówce trasy należy uważać, bo chwilami jest bardzo tłoczno. Instruktorów i dzieciaków jest dużo. Stąd trafiają się momenty gdy trzeba nieźle uważać na bezpieczeństwo swoje i innych. Przepustowość dwóch szybkich orczyków jest spora. Pomimo tego, że po godzinie, ilość narciarzy znacznie wzrasta, nie stoimy w kolejce dłużej niż 7 minut. Łysicy niestety nie widać - skrywa się we mgle gdzieś za słupami górnej stacji kolejki z poniższego zdjęcia. Ruch narciarzy odbywa się falami... Jedna fala - tłok, druga fala jest "pusta" - trzeba kilka chwil poczekać u góry, by sobie zjechać swobodnie całą szerokością stoku. Trafili się dzisiaj nawet skiturowcy Mgła powoli się unosi - widoczność wzrasta. Szu, szu... Humory nam dopisują I nawet Łysica pokazuje nam część swej grani... Nareszcie mogę strzelić fotkę z samej góry i nie jest to jedynie biała plama Kończymy jazdę po dwóch godzinach - zaliczamy ok 20 kilometrów...nie kończymy jednak dnia w Sabacie. Zwracamy karnety w kasach (dla porównania z Kazimierzem i Bałtowem - karnet 3 godzinny kosztuje tu 65 zł). Idziemy zwiedzać, światową część ośrodka - park rozrywki. Rollercoaster i park linowy nas nie interesuje...w ciepłe pory roku z pewnością dzieci są zainteresowane My dzisiaj chcemy trochę pozwiedzać świata w parku miniatur. Skala niektórych budowli jest naprawdę imponująca. Paula nigdy nie była...ja zresztą też, w Paryżu... no to jesteśmy! Makiety poukładane są państwami i jest ich bardzo dużo. Piękny bawarski zamek 😮 Dubaj i USA... Mur chiński: Z państwa środka jeszcze to... Na samej górze Piramida Nieopodal również Brazylia...tym razem Chrystus góruje z Łysicą w tle: Akropol, a po prawej na dole Etna... Wieże WTC: W lato, przy poniższej bramie, można popływać małymi łódeczkami - teraz woda jest spuszczona. Paula na straży Brexitu Świetne miejsc, bardzo zadbane i ciekawe. Masa miniatur, a na szczycie góry, po sąsiedzku z górną stacją wyciągów narciarskich - knajpka. Super! @JC Zosia była by tu zachwycona. My schodzimy na dół, do głównej, dużej karczmy i jemy pizzę z pieca opalanego drzewem - pyszna! Kolejna relacja na blogu będzie już z innych okoliczności... alpejskich. Kończymy trzydniówkę narciarską w świętokrzyskim, jesteśmy bardzo zadowoleni z tych narciarskich dni Pozdrawiamy serdecznie marboru i Paula
    4 punkty
  3. Czarna Góra na bis Prognozy na sobotę jednak skłoniły nas do zmiany planów. Głęboki niż atlantycki i zapowiadane opady na popołudnie zniechęciły nas do wypadu dalej, do Czech i znów wylądowaliśmy całą dziesięcioosobową ekipą w pobliskiej Czarnej Górze. Tym razem parking prawie pełen, ale o dziwo znaleźliśmy miejsce bardzo blisko kas - chyba ktoś właśnie odjechał. Zaczęliśmy inaczej niż w piątek - bo od Żmii, póki nie padało, a temperatura była na lekkim plusie. Na wyciągu szło na bieżąco lub z krótkim oczekiwaniem, niestety na trasie bardzo tłoczno. Stok równy i bardzo twardy, ale śniegu jeszcze mniej niż poprzedniego dnia i sporo przetarć - trzeba było uważać. Oj, opad śniegu bardzo potrzebny! Zjechaliśmy kilka razy i postanowiliśmy przenieść się na Luxtorpedę, szczególnie że tłum na trasie gęstniał. Wybraliśmy transfer łącznikiem z górnego odcinka trasy C - leśną drogę, krzyżującą się ze szlakiem pieszym, rowerowym i biegowym na Śnieżnik. Inny świat ... Na Luxtorpedzie zdecydowanie większa kolejka. No cóż - jest sobota, długi weekend, można się było tego spodziewać. Wygląda to strasznie, ale maksymalnie staliśmy 20 minut - dwa razy, poza tym - ok. 10 min. Zagęszczenie na obydwu trasach limitowane jest przepustowością kanapy. Jest gęsto, ale trasy dość szerokie. Na stoku beton, zwłaszcza na czarnej trasie A, niektórzy sobie ledwo radzą. Tłoczno jest również na niebieskich trasach na dole, gdzie nasz znajomy pilnie doskonali umiejętności - to jego pierwszy urlop narciarski 😃. Około trzynastej zaczyna sypać śnieg i chyba większość towarzystwa że Żmii przenosi się na Luxtorpedę z osłonami. Z godziny na godzinę ochładza się - więc warunki na stokach zamiast degradować się, poprawiają się. Na czarnej ustawiono tyczki do treningu przed jutrzejszym slalomem - raz sobie przejechałam z ciekawości. Z przyjaciółką Moniką: O piętnastej większość naszej ekipy kończy nartowanie. Ja jednak mam wciąż niedosyt, a jeździ mi się tego dnia bardzo dobrze. Monika zabiera autem naszą młodzież do domu, a ja z Darkiem zostajemy na stoku do wieczora. Trasa czerwona A: Niespełna godzinną przerwę na ratrakowanie spędzamy w jadłodajni Villa Czarna Góra. Najwyższy czas wrzucić coś na ząb Na wieczornej jeździe wciąż dużo ludzi i wciąż sypie. Robimy jeszcze cztery rundki góra dół i dobrze po osiemnastej kończymy jazdę. Za nami osiem godzin na stoku i przejechanych 60 km. Intensywnie - pomimo dużej frekwencji. Czechy - chyba dzisiaj.
    3 punkty
  4. Czarna Góra w bieli Gdy dziś rano ruszaliśmy spod kwatery w Lądku-Zdroju, okolica była zaledwie lekko przyprószona śniegiem. Im bliżej Siennej, tym więcej białego dookoła, a gdy przed 10.00 zameldowaliśmy się przy dolnej stacji ON Czarna Góra, to sceneria była już całkiem zimowa. Na parkingu już sporo samochodów, ale bez problemów znaleźliśmy miejsce, a gdy w kasie zrelacjonowałam miłej pani, jaką mamy ze sobą na stanie młodzież, to mogliśmy kupić skipass rodzinny. Bardzo sympatycznie 😊. Ludzi było gęsto i kolejka przy Luxtorpedzie wydawała się duża, ale nawet sprawnie to szło i maksymalnie staliśmy 15 minut, ale zazwyczaj 5-10 minut. Do obiadu jeździliśmy na przemian trasami czarną A i czerwoną B wzdłuż Luxtorpedy. Na czerwonej zdecydowanie bardziej tłoczno i szybciej się zmuldziła. Na czarnej przyzwoite warunki do samego końca, choć miejscami na trasie drobne i ze trzy większe kamienie i trochę lodu. Rano na czarnej był wypadek - akia ściągała jakiegoś pechowca, leżącego bez ruchu twarzą do dołu na stoku, może to odstraszyło mniej wprawnych narciarzy i snowboardzistów od tej trasy. Nad Masywem Śnieżnika praktycznie cały dzień wisiała warstwa chmur, podczas gdy w dolinie czasem przejaśniało się, więc mieliśmy takie widoczki: Nasza rodzinna snowboardowa młodzież: I autorka bloga w akcji 😉 Około trzynastej towarzystwo zgłodniało, więc poszliśmy na obiad do samoobsługowej restauracji Villa Czarna Góra. Nawet dobrze dają tam jeść. A potem przenieśliśmy się na kanapę Żmija. Tam w zasadzie jazda na bieżąco, bez kolejek, choć wyciąg starszy i wolny, a w górnej części wiało i było zimno: Kolanka i deski ... Przy Żmii oficjalnie czynna jest tylko trasa D - po prawej stronie wyciągu i ludzi tam trochę też jeździło: Zauważyliśmy jednak trochę osób zjeżdżających teoretycznie zamkniętą trasą D, postanowiliśmy więc sami sprawdzić, jakie tam warunki. W górnej części - bardzo dobre, ale w dolnej połowie sporo trawy i kamyków. Da się zjechać ostrożnie, ale szkoda nart. Trochę marzliśmy na tych kanapach, na koniec wróciliśmy więc na czarną trasę A wzdłuż Luxtorpedy. Jazdę zakończyliśmy po szesnastej, już prawie o szarówce. Na endomondo prawie 47 km - to był bardzo udany dzień. Jutro prawdopodobnie uderzymy do naszych sąsiadów - do Dolni Moravy. Pozdrawiam serdecznie!
    3 punkty
  5. Lądek-Zdrój - dzień ostatni Przed wyjazdem do domu wyskoczyliśmy jeszcze z Darkiem we dwoje na poranną jazdę do Lądka. Taki skipass za 36 złotych obowiązuje od 8.45 do 11.00. Jesteśmy punktualnie na otwarcie przy kasie, która mieści się razem z serwisem narciarskim i wypożyczalnią przy dolnej stacji kanapy. Tutaj nasi znajomi wypożyczali sprzęt - 2 komplety butów narciarskich z kijkami na 3,5 dnia - 80 zł, a 2 komplety razem z nartami - 150 zł. Sprzęt w bardzo dobrym stanie. Rano na stoku pustki, a trasa przy kanapie naprawdę świetnie przygotowana Trenują dzieciaki z miejscowego klubu narciarskiego - miło popatrzeć 😊 Obok trwają ostatnie przygotowania do otwarcia najdłuższej trasy przy orczyku, zapowiadanego na godzinę 11. Po cichu liczymy, że może uruchomią trochę wcześniej i uda się nam tam pojechać, ale niestety nie załapaliśmy się. Ludzi przybywa i około dziesiątej trzeba już odstać chwilę w kolejce. Widać też to na stoku: Jeździmy do 10.45 kończąc jazdę przy pierwszych promieniach słońca nad stokiem. Drogę powrotną mamy przez Berlin Schönefeld, dokąd podrzucamy młodego na lotnisko. Za nami pięć dni udanego nartowania w rodzinno-przyjacielskim gronie. A przed nami niestety miesiąc przerwy do następnego wyjazdu, w Alpy. Pozdrawiam serdecznie 😀
    2 punkty
  6. Cześć Tak zawsze tak było. Chodzi mi o trasę C i D. To łatwe trasy jednak. C poza tą ścianką jest praktycznie płaska. No cóż, po prostu tak to wygląda. Pozdrowienia i miłej zabawy
    2 punkty
  7. Powtórka ze Szwajcarii Bałtowskiej - WZF z Teamem Mitka Po kilku próbach umówienia się na wspólne narty - udało się! Cel Szwajcaria Bałtowska oraz spotkanie z @Mitek i jego Bliskimi. Umówiliśmy się, że startujemy na otwarcie ośrodka...ale nie przewidziałem, że już na szosie prowadzącej do naszego celu będzie sposobność się minąć i przywitać 😮 Stanąłem sobie w moim ulubionym miejscu, w Kazanowie - okolice cmentarza, włączyłem światła awaryjne, by strzelić poniższą fotkę... ...a ktoś zwalnia i nieśmiało mnie mija. Dzwoni telefon - Mitek jechał tuż za mną 😮 On z Warszawy, ja z Radomia spotykamy się w bliskiej mi okolicy - bo przecież nieopodal stąd są moje korzenie. W leżącym nieopodal cmentarzu spoczywają moi Dziadkowie i Pradziadkowie. Fajnie, miło - super zaczyna się dzień! Po pół godzinie jesteśmy na miejscu. Na parkingu pojedyncze auta, witamy się z Mieszkańcami Stolicy - robię tradycyjnie zdjęcie rzeki Kamiennej i idziemy do kas. Tutaj mały problem z karnetami internetowymi, i mój z Paulą start się opóźnia - cóż? Złośliwość rzeczy martwych. Będziemy dzisiaj jeździć trzy godziny. Kasy: Dzisiaj niestety niemiła niespodzianka - stoki nie są wyratrakowane Szkoda, bo w nocy był spory przymrozek i zamroziło liczne nierówności. Początek jazdy, to uwaga na to co się robi z nartami i po czym się jedzie. Kilka rozgrzewkowych zjazdów na luzaka i nogi się przyzwyczajają do niesprzyjających warunków. Później, w trakcie drugiej godziny, trochę puszcza, Mimo wszystko jest szybko i choć tutejsze górki są niewielkie łapie się niezłą prędkość. Widok ze szczytu w kierunku południowo wschodnim: Trasa numer 2 wokół lasu dzisiaj dostawała troszeczkę słońca: Główna przy orczyku również Ta łagodniejsza, i dłuższa część zjazdu jest sporo równiejsza. Niestety jest miejscami sporo przetarć. Po godzinie jazdy, gdy już odrobinę puściło z wierzchu, miejscami lodowato. Jeździ nam się dynamicznie, ale na 2/3 możliwości. Fajnie Mitek z Małżonką na wyciągu: Szwajcaria w Słońcu jest piękna! Dzisiaj większość zdjęć robię jeżdżąc na talerzyku. Staram się strzelić coś ostrego samemu będąc w ruchu - to trudne zadanie, gdy dysponuje się kompaktem oraz używając sporego zoomu. Coś tam jednak mam Paula: Paula w drugiej części stoku: Kacper - Syn Mitka Mitek: Andrzej (Kumpel) dzisiaj przyjechał również z nami pojeździć Syn Andrzeja Dominik Adept sztuki narciarskiej - bardzo dobrze sobie dzisiaj radził! Trudno było nie wykorzystać wiedzy i profesjonalnego instruktora narciarstwa - Paula dyskutuje z Mitkiem na temat poprawy swojej jazdy: Dzięki Mitku - za cenne wskazówki również dla mnie Pytanie, czy sobie poradzimy ze starymi nawykami? W ośrodku od ok godziny 12 zdecydowanie przybywa gości. Zaczynają tworzyć się kolejki, choć chyba żadne z nas nie stoi dłużej niż 5 minut. Przepustowość jest na tyle duża, że w trakcie jazdy na górce jest spory tłok. Trzeba kombinować by zjechać bezpiecznie - lewą, prawą stroną...a czasami zwyczajnie na szczycie chwilę poczekać aż się zluźni trochę. Mija jeszcze ok godziny i kończymy jazdę wówczas gdy najazd na Bałtów osiąga kulminację. Podsumowując - nie jest źle, fajny dzień na nartach i zrobione wg Endomondo prawie 30 kilometrów. To niezły wynik biorąc pod uwagę, że dzisiaj były towarzyskie narty i sporo czasu traciliśmy na gadanie Wspólny dzień kończymy w Szwajcarskim Zapiecku - tutejszej Restauracji. Foto ze spotkania i WZF. Moi Drodzy: @Mitek, Kacper, Ewa - dziękujemy za wspaniały dzień i mam nadzieję, do zobaczenia w Karyntii, w lutym. Jesteście nie tylko świetnymi Narciarzami, ale również Duszami Towarzystwa! Super z Was Rodzinka W Zapiecku również jest kominek... I poczęstunek na dzień dobry - nikt z nas się nie skusił. Dzisiaj zaskoczenie, bo obsługa sobie jakoś nie radziła z wydawaniem posiłków Może to dlatego, że po tym jak weszliśmy do knajpy w kilkanaście minut zeszło się masę ludzi? Mały minus za to Plusów dzisiejszego dnia było tak dużo, że ta mała niedogodność na koniec nie zmieniła obrazu tego fajnego wyjazdu. Jutro Sabat Krajno i będzie koniec na jakiś czas naszych Regionalnych nart - trzeba jechać gdzieś dalej Pozdrawiamy serdecznie marboru i Paula
    2 punkty
  8. Tak...było trochę chodzone przy stoku Wyjazd do Austrii w najbliższą sobotę
    1 punkt
  9. @tanova piękny dzień narciarski się Wam trafił 😮 Czechy są fajne! Dzięki za relację!
    1 punkt
  10. Rozmawialiśmy z Mitkiem, że mieszkasz na końcu Świata i wszędzie masz daleko Takie życie... mieszkałbyś w Polsce, byłoby łatwiej spontana zrobić. Dokładnie 10 lat temu się poznaliśmy - przed moim trzeci wyjazdem w Alpy, dokładnie jak napisałeś Dolomity. Oj wtedy, to kiepsko jeździłem W sumie, to cały czas się uczę choć z tej nauki już niewiele wynika - trudno wyplenić nawyki. Tą mapę, którą mi podarowałeś, podarowałem i ja komuś. Dokładnie Koledze, który jest kolekcjonerem map papierowych wszelakich. Strasznie się z niej ucieszył Paula tu siedzi obok mnie i mówi, bym koniecznie napisał od Niej, że bardzo się cieszy, że przyjechaliście, i że również bardzo pozdrawia i liczy na kolejne wspólne narty. Kolejne regionalne narty po naszym powrocie ze SkiAmade w weekend 25 i 26 stycznia oraz kolejny weekend - później Karyntia. Do tego czasu powinny być w pełni czynne już ośrodki w Kazimierzu i w Bałtowie. Spiszemy się lub zdzwonimy. Kwatera w Alpendorf już zarezerwowana W odległości kilometra od wyciągów udało się złapać apartament 65 m2 za 1003 zł od osoby Pogoda na dole ma być taka od 11 do 18stego U góry lekki mróz i lampa przez 6 z 7 dni. Kamerę trzeba szykować... Jutro będziemy w Krajnie na otwarcie, może wpadniesz?
    1 punkt
  11. Cześć Rzeczywiście było bardzo fajnie. Serdeczne dzięki Mariusz za zdecydowana sugestię co do Bałtowa. Nie ukrywam, że zadecydowała Wasza obecność bo pojeździć na nartach można byle gdzie ale pojeździć w takim towarzystwie - inny wymiar przyjemności. Rybelek, Kacper i Guma też pozdrawiają serdecznie. Mariusz wszystko ładnie napisał ja tylko dodam parę własnych uwag jeżeli pozwolisz: Poznaliśmy się chyba z 10 lat temu, kiedy to prosiłeś o informacje dotyczące Dolomitów czy coś. Teraz to Ty(Wy) tworzycie kanony - fantastyczny przykład wspaniałej ewolucji! Paula - niezwykle się cieszę, że udało się poznać i pogadać. Rady... bez przesady, przecież wiecie o co chodzi. Ja nie jestem ćwiczeniowcem a Wy jesteście zawstydzająco ambitni w dążeniu do perfekcji. Chciałem podkreślić wyjątkowe ogarnięcie przygotowujących stok. Tak jak Mariusz mówił - nie ratrakowano żeby nie rozwalić. Chyba poczekali dzień czy dwa więcej i dzięki temu uzyskali znakomity wręcz betonowy podkład. Stok przez cały czas równy w stanie praktycznie idealnym, rano wymagający nieco uwagi ze względu na przemrożenie nawierzchni. Wszystko fajnie pracuje tutaj jak dla mnie. Do następnego razu. Co ja miałem niby zrobić obsłudze Artix?? Jestem ostatnim, który by się czegoś czepiał. Mariusz dawaj sygnały jak będziecie coś planować. Dotychczas jeździłem do Bałtowa jakoś inaczej i trwało to dłużej. Ten wyjazd: pobudka 6,00, wyjazd 6.40, na miejscu 8.40. Jazda 9.00-12.00 przekąska gdzieś pewnie do 13.30. W domu 15.45. Warto! Pozdrowienia serdeczne
    1 punkt
  12. Szwajcaria Bałtowska - świętokrzyski debiut 2020 Zima w tym roku naprawdę dokazuje... Wczoraj mróz, dzisiaj deszcz i +5. Ośrodki "nizinne" walczą o byt. Wykorzystują każdą chwilę mrozu by otworzyć choćby jedną trasę. Szwajcaria Bałtowska już raz się otworzyła (wtedy gdy byliśmy na Sądecczyźnie), przyszła odwilż i straciła śnieg po dwóch dniach. Teraz dwie noce i jeden dzień mrozu pozwolił na włączenie armatek śnieżnych i ponowne otwarcie. Ośrodek ruszył wczoraj o godzinie 12. Dzisiaj postanowiliśmy odwiedzić z samego rana nasz ulubiony w województwie "alpejski" ON. Ok godziny 7:30 do 8:20, przez całą drogę ulewa i temperatura +5. Po dotarciu na miejsce nawet zastanawialiśmy się, czy nie zawrócić do domu...10 minut w aucie i nagle ktoś wyłączył deszcz. Szybkie przebranie i jesteśmy pierwszymi narciarzami na stoku. Od razu zauważamy nowość - nowe bramki do szczytywania karnetów - super. Teraz już bezproblemowo i szybko będzie można się przemieszczać do wyciągów - jak się później okaże, ma to również bardzo pozytywny wpływ na zwiększenie przepustowości. Brawo! Ilość śniegu jest dosyć spora Czynne są dwa wyciągi orczykowe oraz trasy numer 1 i 2, przygotowana jest również połowa, poszerzonej "oślej łączki" - tu potem również pojawią się początkujący narciarze. Nim uda nam się otrzymać karnety idę zobaczyć, czy rzeka Kamienna nadal płynie Nad nią - późna jesień... Widok na czynną część ośrodka - krzesełko i trasy przy nim nie działają Cóż? Mało mrozu. Z tego co potem zdołam dostrzec, to po tamtej części Bałtowa są zmiany - snowpark jest przeniesiony na prawą stronę, i jest wytyczona nowa trasa - super! Ruszamy w górę. Jest gładko i twardo mimo deszczu i dodatniej temperatury. Sporo brązowych śladów po brudnych gąsienicach ratraka. Trasa numer 2 wokół lasu: Trasa 1: Trochę wieje z zachodu i na śniegu sporo jest części drzew, liści i drobnych gałązek. To nie przeszkadza w jeździe. Marboru w alpejskim ośrodku najbliższym domu Sztruksik jest ...a czasami znika Paula na wyciągu - przez prawie godzinę jeździmy sami. Deszcz skutecznie wystraszył innych narciarzy. Tutejszy ratrak: Kolejne zbliżenie przygotowania stoku przy wyciągach: Dłuższa z czynnych tras - widok w stronę górnej stacji: Płaska część tego zjazdu: Druga perspektywa: I jeszcze jedno ujęcie z samej góry: I inna perspektywa trasy numer 1: Ciśniemy sobie raz za razem obydwoma wariantami. Próbuję upolować "różowe portki: Udaje się raz... Pojawiają się instruktorzy ze swoimi uczniami. W Bałtowie szkolą zarówno narciarze jak i deskarze: Tych z dwoma deskami jest znacznie większa ilość. Niektórzy obserwują stok czekając na swoich podopiecznych. Przybywa narciarzy, pogoda wyraźnie się poprawia i to skłania jednak innych do przyjazdu na narty. ...strzelam drugi raz Paulę Trzy godziny jazdy i mamy na licznikach 35 kilometrów. Starczy Schodzimy ze stoku... I idziemy na krótką przerwę i kawę do knajpy obok stoku. Jest tu klimatycznie. Jeszcze kilka zdjęć... Szkółka: Wypożyczalnia: Konie: I wracamy na nasze, płaskie tereny - do Radomia. Nie zapowiadało się a było bardzo fajnie! Warunki w Bałtowie mimo trudnej zimy są dobre, da się pojeździć i naprawdę mocno potrenować. Świętokrzyski debiut sezonu 2019/2020 zaliczamy do bardzo udanych! Pozdrawiam marboru
    1 punkt
  13. Noworoczny wyjazd nie doszedł do skutku😣
    0 punktów
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...