Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Spiochu

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    2 038
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    22

Odpowiedzi dodane przez Spiochu

  1. W dniu 30.06.2022 o 08:36, barattolina napisał:

    ALTA BADIA – jak załatwić się koncertowo na e-MTB.

    …będzie długo, ale muszę to z siebie wyrzucić.

     

     

    Nie wiem czego my się spodziewaliśmy, ale na pewno nie tego co nas spotkało. Złamana ręka u Darka, u mnie niezliczone ilości siniaków. Niesamowity stres przy pokonywaniu każdego przewyższenia i na zjazdach. Gubienie się w terenie. Schodzenie rowerami które ważą ze 30kg po pionowych ściankach, jakieś zwalone drzewa w lesie. Jednym słowem - koszmar. Cóż. Myśleliśmy, że jazda „góralem” po puszczy za gówniaka wystarczy. Że silnik zrobi za nas wszystko. Otóż…nic z tych rzeczy, a za błędy się przecież płaci. Przykładnie. Prawda?

     

    Rano, w sobotę, po dwóch dniach jazdy szosą po przełęczach poszliśmy do wypożyczalni po MTB z silnikiem. Chcieliśmy sobie odpocząć. Pojeździć po Alta Badii na luzie, odwiedzić znane nam z okresu zimowego zakątki. Zjeść coś dobrego w ulubionych knajpach. Ot, przyjemny dzień na luzie. Zadowoleni z siebie wzięliśmy więc rowery i pojechaliśmy w górę asfaltem. Super się jechało, ale odkryłam już że e-bike sam nie jedzie . Niby to prawda znana, ale okazało się, jazda jednak męczy. Zaskakująco szybko męczy. Na szosie tak nie umiem, a tutaj – pach, od razu zadycha. Na dodatek na baterii – wstyd, nie? Pierwszy zaskok. Opony tez jakieś takie grube, kierownica szeroka i prosta. Inaczej przełączasz biegi. A w ogóle to tylko jedna tacza z przodu no i kaseta jakaś taka duża jest.. z 50 zębów ma. Jednym słowem – szosa to to nie jest. Drugi zaskok. No ale każdy rower ma dwa koła – czyli da się jechać. Jest ekstra. I jest coś nowego – lubimy to. Witaj przygodo !!!(czy jak to tam było).

     

    Żarty  skończyły się jak trzeba było podjechać pod stromiznę na szutrze. Na dodatek, akurat w TEN SAM dzień odbywał się wyścig „BMW HERO SUDTIROL DOLOMITES 2022” i JEDYNA trasa, która prowadziła w górę była obsadzona zawodnikami. Igły nie wciśniesz. No ale skoro już mieliśmy te rowery to trzeba było sobie radzić. Wcisnęliśmy się jakimś cudem w ten wyścig (nie było to zabronione).  Początkowo używałam trybu ECO, czyli najniższego biegu bo było mi głupio jechać  e-bikem obok ludzi, którzy wkładali tyle wysiłku w to, żeby utrzymać się w siodle. Ja bez żadnego wspomagania – zapomnij (próbowałam). Piłowałam więc wyprzedzając ostrożnie każdego zawodnika powoli, ale jednak. Pilnując przy tym, żeby im nie przeszkadzać, nie zajeżdżać drogi itp. To było stresujące.

     

    W końcu dojechaliśmy do jakiegoś rozwidlenia i skręciliśmy w bok. Zrobiło się pusto. No i po chwili okazało się, ze lepiej nie zbaczać z trasy i nie zapuszczać się w rejony, których się nie zna – zgubiliśmy się po raz pierwszy. Zanim wróciliśmy na trakt minęła chyba z godzina, a my byliśmy już poważnie wyczerpani wciąganiem roweru na górę (ach ta bateria), no ale przynajmniej wyścig pojechał…. Można było włączyć wyższe biegi.

    Ufff….zdjęcie-zen dla wytchnienia, bo piękne momenty tez były. Na razie, bo po potem już nie.

     

    Okazało się, że na e-bike’u trzeba umieć jeździć !!! Największym problemem dla mnie było to, że silnik powodował że jechałam (za) szybko w stosunku do włożonego w pedałowanie wysiłku. Mój mózg tego po prostu nie ogarniał. Nie wiedziałam, czy jadę na motorze czy na rowerze jednak. W efekcie czego nie umiałam podjechać pod stromszą górę – nie zrzucałam biegu odpowiednio wcześnie, bo rower sam jechał, ale potem koła zaczynały boksować, w połowie góry biegi już były za twarde i musiałam z niego zejść, podprowadzać pod górę (na gravelu tak nie robię !!!). Tam są podjazdy po  22% i po "stopie" nie ma się już jak wpiąć w pedały. Na dodatek pchać rower 30kg (ta głupia bateria) pod taką górę?? Ze trzy wzniesienia tak pokonałam. Jedno szczególnie mnie wykończyło kompletnie. W końcu jak wgramoliliśmy się na docelowe miejsce, skąd mieliśmy rozpocząć zwiedzanie byliśmy tak wykończeni, że nie mieliśmy ochoty już na nic. Chcieliśmy wracać do domu. Nawet obiad i kawa nie pomogły. Trzeba było jeszcze zjechać do domu (a mieszkaliśmy w Corvarze).

    A to widok na górze, tak wyglądają traski narciarskie w Alta Badia w lecie:)

     

    Wracając do domu postanowiliśmy jechać po śladzie wyścigu w dół. Trasa początkowo pokrywała się ze szlakiem Sellarondy MTB. Wywnioskowaliśmy, że po trasach pieszych przecież nie prowadzi. Po szlakach pieszych to może nie, ale po SINGLETRACKACH już tak !!!!. Jak się później okazało….

    - Faaaak, no przecież my tędy nie zjedziemy ….

    - No nie zjedziemy, ruszamy dalej ……

    A dalej był pieszy. Wyścig skręcił wcześniej, a szlak Sellarondy prowadził przez singla. Wracać nie było co, bo ja w podjazdy nie umiem i nie miałam już siły. Ze zjazdami u mnie zdecydowanie lepiej. Silnik wtedy nie działa i przynajmniej czuje rower. Darek odwrotnie – wjeżdżał pięknie, ale na zjazdach tak sobie – raz sprowadził rower, raz odważył się zjechać, spanikował i w końcu zaliczył klasyczny skok wzdłuż przez keirę. M a s a k r a !!! Usłyszałam tylko za plecami soczyste k...waaa.

    Odwracam się – leży.  Na nim rower 30kg. Biegnę szybko – cała ręka we krwi. Oglądam – kości nie widać. Pytam – dostałeś w głowę? – Nie. A w brzuch? – tez nie. Po chwili słyszę „nic mi nie jest”. Patrzę na rower? Wygięty hak przerzutki. Wlazł między szprychy. Rozglądam się. Jesteśmy  gdzieś między nigdzie, a w dooopie. Cóż było robić…naprostowaliśmy hak i zdecydujemy się jechać dalej w dół. Darek po pierwszym szoku mówi ze ręka jest sprawna, nic go nie boli, ale z zaciskaniem hamulca jest tak sobie. A pieszy jak to pieszy….zaczął się zwężać. Wreszcie zwęził się na szerokość opony i pojawiły się schody. W chooooj schodów. Najpierw w górę, potem w dół. Dobrze, że była obok łąka. Jakoś sobie poradziliśmy. Potem było już tylko gorzej. Szlak zupełnie zniknął i zaczęła się przepaść, w której ktoś na dziko wydeptał ścieżkę. Trzeba było pilnować, żeby nie skręcić kostki i żeby rower nie zjechał, trzymając za oba hamulce jednocześnie. G…to dawało. Na dodatek w poprzek leżało spore drzewo, więc trzeba było rower przenieść nad tym drzewem….Nie wiem jakim cudem tego dokonaliśmy. Dotarliśmy w końcu do regularnej, szutrowej drogi dla samochodów i już na spokojnie, wolno zjechaliśmy do asfaltu, a potem do domu.

    Złamanie wyszło dopiero jak wróciliśmy z urlopu, w poniedziałek. Po wykonaniu zdjęcia RTG. Darek mówi, ze zjechał po wypadku chyba tylko na adrenalinie, bo po powrocie do domu ręka mu tak spuchła ze nie mógł nią ruszać, a co dopiero hamować i sterować rowerem.

    No i koniec tej opowieści.

     

    Jeszcze był Aperol na skołatane nerwy pod wieczór.

     

    W zasadzie, żaden komentarz nie jest już tu potrzebny. W podsumowaniu napisze tylko, że wszystko zrobiliśmy źle. Nie zapoznaliśmy się z ani jednym filmem instruktażowym w temacie jazdy na MTB. Nie przestudiowaliśmy mapy przed wyjazdem, nie przeczytaliśmy ani jednego przewodnika. Nic. Przecież wystarczyło opłacić wyciąg na miejsce, gdzie chcieliśmy pojeździć – w obie strony. Myśleliśmy, że to bez sensu, mając rower z silnikiem jeździć gondolą. Potem okazało się, że większość tak robi. Po prostu zlekceważyliśmy przeciwnika, który nas przerósł. Jestem zła i nie rozumiem jak dorośli, myślący ludzie, którzy mają przecież jako-takie doświadczenie w temacie mogli zafundować sobie takie g...no.

    Postanowiłam jednak, że tego nie odpuszczę. Za rok, jeśli się uda pojedziemy tam znowu. Tym razem z szacunkiem dla sprzętu i dla tych gór. Zrobimy to drugi raz, ale mądrzej.

    Dziękuję za uwagę. Trzymajcie się !!

     

    Ciekawa relacja. To tak jakbyście uczyli się jeździć na nartach w Zawratowym Żlebie i jeszcze sądzili, że będize to lajcik w porównaniu do łyżew w hali. ;)

    W Alpy na pewno warto wrócić, ale może wcześniej coś bardziej lajtowego?

    Wpadnijcie na trasy glacensiss. Są łatwe i przyjemne, nawet dla laika.

    Osobiście mogę plecić pętle Zdrój i Trójnak w Lądku Zdroju.

    Mają pełno ciasnych zakrętów, zarówno w dół jak i w górę, idealne by opanować elektryka.

    Przy starcie jest wypożyczalnia e-bike i zwykłych.

    Przed Alpami, warto by również skorzystać z jakiegoś szkolenia.

  2. W dniu 12.06.2022 o 20:34, lika napisał:

    Witam. 

    Do pasji górskich zimowych od roku postanowiłem dołączyć te letnio - jesienne. Pytanie więc z perspektywy trekkingowego górskiego laika.

    Chodzi o buty, Adidas Terrex Swift R2. Używane przeze mnie na Mogielicę i Skrzyczne (pętla z Salmopolskiej) na dystansie 15-18 km  nie sprawiały problemów, takie chciałem - twarda podeszwa lecz w miarę lekkie. Ponoć niezłe na podejścia dobrze trzymające - to się sprawdziło. 

    W ten weekend podchodziłem na Śnieżkę - bez większych problemów, problemy i bóle zaczęły się dopiero przy 16 kilometrze (łącznie 21) zejścia dość ostrym zejściem na Pielgrzymy. Palce dość twardo odczuwały każdy krok w dół a i pięta niezbyt komfortowo ( może zbyt luźno związany but) zaczęła odczuwać zejście. Do tego ta kamienista nawierzchnia w KPN-ie. Choć stopy "obumierały", obyło się bez większych otarć i nawet teraz kolejnego wieczoru oceniając stopy - fizycznie i psychicznie raczej odżyły. Może to wina zbyt intensywnym obciążeniom im darowanym po zimowej przerwie? 

    doprecyzuję iż zdecydowanie problem pojawia się przy drodze dół - stopie dociskającej czuby butów.

    Możliwe że moje stopy nie ą przygotowane na takie obuwie? Rozważam więc zakup innego obuwia, możecie cokolwiek w tym temacie doradzić?

    Męskie buty – Odzież, Buty, Akcesoria i Dodatki Najlepszych Marek. – Fitanu.com

    Po pierwsze i najważniejsze. Żeby nie mieć problemów ze stopami, trzeba dużo chodzić. Jak robisz codziennie 5-10km to na wycieczce też będzie lajt, a jak siedzisz w pracy/w domu i wszędzie autem, to żadne buty nie pomogą.

    Po drugie, trasa 21km po górach jest za długa na początek. Jak będzie to 20-ta wycieczka w danym sezonie to ok, ale nie pierwsza, czy trzecia.

    Po trzecie, Twoje buty są twarde. Lepiej mieć miękkie addidasy ale z grubą podeszwą. Takie do biegów terenowych, ale nie wyścigowe tylko cieższe i grubsze.

    Po czwarte nieco większa długość może pomóc, ale bez przesady, pół numeru wystarczy.

    Po piąte, buty dobrze dopasowane na szerokość, nie za szerokie. Nie trzeba ich mocno ściskać sznurówkami.

    Po szóste, zdabaj o paznokcie u stóp. Za długie/za krótkie lub źle obcięte, mogą powodować problem

    Po siódme, na lato lepszy jest but siateczkowy bez membrany. Jak pada to zamoknie, ale jak masz membrane gore to jest cały czas mokry, bo noga się kisi i przegrzewa to też sprzyja obtarciom i odciskom.

    • Like 2
    • Thanks 1
  3. Godzinę temu, MarioJ napisał:

    Wybierzmy się na te lodowce latem, jadąc samotnie w swoim bolidzie 1000km ze swojego domku. Na pewno mało CO2 spalimy.

    Człowiek robi tyle zbędnego CO2 do atmosfery, że to szkoda gadać. Właśnie przeczytałem o wyścigach ciężarówki z samolotem. Ciężarówka ma silniki odrzutowe i spala 900 litrów na 1km, taka zabawka chłopców z USA. Albo pokazy lotnicze, ile ich się odbędzie tego lata na całym świecie ?

    Będziemy się bawić wszyscy do końca, dopóki ostatni homo sapiens nie zginie z pragnienia.

    Im ktoś jest biedniejszy tym mniej emituje C02, także inflacja jest bardzo EKO.

     

    • Like 1
  4. 1 godzinę temu, izydar napisał:

    Rozumiem że masz setki kilometrów w górach na Gravelu i szosie i stąd te szacunki i porównianie (wiem że jeździsz na MTB).

    A teraz policz sobie 15% lżej na 1800m w górę u filigranowej kobiety. Jak nie masz obwodu uda większego od talii to pewnie Ciebie to też dotyczy. Co innego na MTB podjechać kilkaset metrów pod górkę z 10% nachylenia, a co innego jechać kilka km non stop nawet na kilku procentach nachylenia. I tu każdy % lżej jest wart rozważenia przy doborze sprzętu (opony, geometria, pedały itp). Zwłaszcza jak ktoś na co dzień jeździ w płaskopolsce.

    Ja moge sobie jezdzic nawet hulajnoga po chodniku to nie ma zadnego znaczenia. Fizyka sie od tego nie zmieni. 

    10-15%  to 10-15% a nie 50%. I tu nie jest istotne czy to filigranowa dziewczyna czy sportowiec na sterydach. U sportowcow wplyw sprzetu jest nawet wiekszy z uwagi na wieksze sily i predkosci.

    Moze bylo przyjemniej na nowym rowerze ale kolezanka latwo pokonala trase przede wszystkim dzieki swojej kondycji.

    Ja tez lubie miec dobry, lekki sprzet. Warto jednak miec swiadomosc jak duzo, albo raczej jak niewiele on pomaga. Kupujemy drogie komponenty przede wszystkim dla wlasnej satysfakcji, nie ma sensu tworzyc do tego dodatkowych ideologii.

  5. Cytat

    Rower naprawdę czyni różnice – na Stelvio wjechałam gravelem, tym razem miałam szosę. I na niej jedzie się NAPRAWDĘ lżej. Nie dość, że waga roweru jest mniejsza (w moim przypadku to ok.3kg), pozycja bardziej areo to jeszcze opony idą z mniejszym oporem. Niby oczywistość, a jednak nie zdawałam sobie sprawy że to jest taka różnica. Co prawda nie mogę powiedzieć w ilu procentach o jakości wspinaczki zdecydowała moja forma, a w ilu sprzęt. Oceniam to na oko na 50/50.

    Realny wpływ sprzętu na tym podjeździe to było 10%, góra 15%.

    - 3kg wagi to ledwie 5% Twoje masy (razem z rowerem)

    - aeorodynamika na wolnym podjeździe jest pomijalna, a w dół i tak hamowałaś

    - nie wiem ile zyskałaś na oporach toczenia i sztywności pedałów ale pewnie też kilka %

    - pedały wpinane to tylko lepsza płynność i kontrola, nie ma zysków z ciągnięcia pedłów do góry, jest to mniej efektywne fizjologicznie od naciskania.

     

     

  6. W ten weekend była pierwsza okazja przetestowania kasku Dainese. Na szczęście mogłem ocenić tylko kwestie komfortu. Było dość gorąco (25 w ceniu) i na trasach patelnia, więc dość trudne warunki testu.

    Kask okazał się świetny. Praktycznie nie czuje różnicy względem otwartego. Waga niewiele wyższa, wentylacja doskonale zaprojektowana. W czasie jazdy czuć intensywny przepływ powietrza. Oprócz gąbek na policzkach, szczęki się nie zauważa, jedynie napić się trudno z butelki. Nic też nie lata ani się nie obija w czasie jazdy w bikeparku. Gogle trzymają się pod daszkiem, zapięcie (magnetyczne) też bez zastrzeżeń. Generalnie bardzo dobry produkt, przynajmniej narazie. 

    • Thanks 1
  7. 13 godzin temu, tankowiec napisał:

    Jeśli nie jeździsz "ciężkiego" enduro( kamienie,korzenie) oraz nie pędzisz pełnym "piecem" tras dh+. To mój znajomy drugi sezon jeździ na głowie z kaskiem Author Creek FF. W tej cenie do górskiej rekreacji nie znajdziesz niczego lepszego.

     

    https://www.rowertour.com/p/161135/author-creek-ff-kask-rowerowy-fullface-dh-fr#rozmiar-57-60

    Dzięki za linka. Faktycznie ten Author tani, lekki, do tego z odpiananą szczęką. W teorii idealny.

    Niestety koleżanka taki zamówiła i od razu odesłała. Mówiła, że bardzo słabo chroni, a szczęka jak z kartonu.

    Kupiłem ten Dainese, cena wysoka, ale zęby i tak droższe. Niestety nie ma odpinanej szczęki, ale poza tym chyba brak słabych punktów.

  8. 9 godzin temu, Wujot napisał:

    Dla mnie narty to środek do znalezienia się w pięknych okolicznościach. Im dalej od ludzi, im wyżej, im więcej nieskażonej przestrzeni tym lepiej. ON były niezbędne aby opanować jazdę terenową w wystarczającym zakresie.  Przy odpowiednim zaparciu można tam sporo się nauczyć, szczególnie gdy warunki są trudniejsze. Bo to co można spotkać później  w trochę wyższych górach, gdzie operują silniejsze wiatry, to jest zupełnie inna liga. 

    W każdym razie cyzelowanie bioderek i rywalizacja na boiskowym podwórku, przypomina mi sytuację miejskiego skwerku z bieżnią i ławeczkami, z jego hałasem, tłokiem i sztucznością, w sytuacji gdzie obok są nieskażone piękne rozległe góry.  Ale jeśli ganianie w kółko na tym skwerku, z poszukiwaniem niedoścignionego ideału narty sportowej jest tym co Ci sprawia radość to... żyję tą Twoją radością!

    Zrozumieć nie potrafię, ale akceptuję.

    Chyba nigdy nie jechałeś dynamicznie na nartach, bo zupełnie nie ogarniasz o co chodzi.

    W jeździe carvingowej, źródłem frajdy jest odczuwanie przeciążeń, a także zbliżanie się do granic fizycznych i psychicznych możliwości.

    Przeciętne narciarstwo na stoku można porównać do jazdy autem po zatłoczonym parkingu. Tu sprzęt jest nieważny i służy głównie do lansu, bo zsuwać się można na wszystkim.  Jednak gdy jedzie się dynamicznie na krawędzi i/lub na tyczkach, to tak jakby na tym parkingu postawić tor kartingowy. Wtedy wrażenia są nieporównywalne. Potrzebny też dedykowany sprzęt, a każde opóźnenie lub utrata przyczepnosci to ogromny minus. Dlatego potrzebna jest slalomka, lub gigantka, a cała reszta kolekcji do niczego się nie nadaje.

    Skitur to bardziej turystyka, tu chodzi o obcowanie z naturą, widokami itd. Zupeie inna dyscplina W skialp jesteś juz nieco bliżej bo też jest adrenalina i przekraczanie własnych granic, ale dalej nie ma takich przeciążeń. Musiałbyś jeździć jak zawodnicy z filmów żeby wygenerować takie siły poza trasą, jak amator na sztruksie.

    13 godzin temu, Wujot napisał:

    Bo w każdym ON potrafię znaleźć prawie nieograniczone możliwości freeridowe (czasem z 15 min podejściem) i dlatego te wychwalane narty sportowe uważam za zbędne graty.

    Zapomniałeś tylko dodać, że na rowerze. W PL poza trasą, najczęściej nie ma śniegu. Jak już spadnie to jest 100 narciarzy na m2 lasu obok wyciągu.

    W tym sezonie spędziłem trochę ponad 20 dni na nartach w PL. Nie byłem na Pilsku i Kasprowym, więc mozliwości freeridu były bliskie zeru. Za to przez 80% czasu moglem cieszyć się jazdą na krawędzi. Jakie zatem miałembym wziąć narty jak nie SL/GS? Jak akurat spadnie puch, to na tych SL, też można w nim szaleć.

    • Like 2
  9. W dniu 8.04.2022 o 23:01, Andrzej4 napisał:

    Cześć,

    Tak zapytam - jakie parametry ma narta wzorcowa do nauki jazdy dla osoby dorosłej? 182 cm, 90 kg, 44 lata?

     

    Narta sportowa (ale nie FIS) 165-175cm R12-16m. Zakładam, ze już trochę jeździ. Na sam początek wypożyczyć cokolwiek 160-170cm.

    • Like 1
  10. Hagan off limits 130cm(1.3kg/szt) + lekkie wiązanie pinowe(0.2kg/szt) + lekki but skiturowy(1kg/szt)

    https://www.hagan-ski.com/en/produkte/ski/tour-special/off-limits-

    Z takim zestawem można normalnie, wszędzie zjechać. (zjeżdżałem na nich źlebami w Tatrach).

    W głębokim śniegu i w Beskidzkich lasach super (przynajmniej jak ktoś jest lekki), ale na twardym też da radę.

    Nowoczesny, lekki but skiturowy też jest wygodny do łażenia w zimie. Wcale nie mniej niż ciężkie trekkingi.

    Wagowo taki zestaw będzie podobny lub lżejszy niż to co proponujecie.

    Jedyny minus to konieczność przyklejania fok.

     

    • Like 2
  11. Nie wiem jak jest z rzeczami kupowanymi w stanach. Jednak amerykanskie firmy czesto schodza coraz bardziej na masowke i dopasowuja kroj do grubasow. Osobiscie wole firmy skandynawskie czy francuskie i nie jest to zaden lans bo na Krupowkach to sie teraz liczy cztery ef.

     

    Jesli porownywalne parametry to spoko ale waga 50% wyzsza, gorsza membrana i mozliwa slabsza jakosc lub kroj nie przemawiaja za zakupem. Zreszta ten precip to nic specjalnego, tyle ze latwo dostepny w PL. Przyklad Montane pokazuje, ze nawet w tej cenie mozesz miec cos lepszego(lzejszego)

  12. 56 minut temu, Lexi napisał:

    Jest wersja z zamkami "po całości" - mam takie

     

    I dlatego brylują w różnych testach od lat?.. moje doświadczenie wskazuje ze na tle innych firm wyroby Marmota sa dobrej jakości (a niektóre wybitnej)...do tego zachowuja doskonaly stosunek jakość /cena  - fakt nie moge porównać do Haglofs bo nie mialem nic od nich nigdy.

    Co do kolorów to zgoda ..jasnych nie mają..

    Tutaj nie bede polemizował - nie mam porównania

    Tak jak pisalem wczesniej, wersja marmot precip full zip wazy ok. 50% wiecej a zwykla nie ma zamkow.

    To nie jest temat "budzetowy sprzet" na skitury tylko lekki.

    Nie obchodza mnie sponsorowane testy, zreszta watpie by byl choc jeden w ktorym porownane sa spidnie narmot precip i haglofs lim.

    Mialem kurtke membranowa Marmota ktora okazala sie bardzo lipna. Mam tez dwie bluzy, ktore sa trwale ale w sensie kroju i projektu bardzo przecietne. Z haglofsa mialem dwie kurtki membranowe i jedne spodnie. Wszystkie produkty absolutny top. Zarowno projekt jam i trwalosc. Choc faktycznie drogie.

  13. Godzinę temu, Lexi napisał:

    Marmot PreCip Eco ważą też około 220g ale kosztują 1/3 tej ceny nawet w Polsce - co prawda parametry na papierze mają gorsze ale i tak żadne nie beda idealnie oddychały a szczelne sa na 100%...Wujot pewnie tez potwierdzi bo chyba też ma.

    W tym sklepie fajne rekawiczki mają (zewnętrzne, przeciwdeszczowe) ...nic nie ważą - zaopatrzyłem sie

    Jakieś wodoszczelne spodnie to można znaleźć i w decu poniżej 100zł.

    Ten Marmot to zupełnie inny produkt. Przede wszystkim nie mają długich zamków* a bez tego koncepcja Wujota nie istnieje. Poza tym mają gorszą membranę i czarny kolor jak 99% innych tego typu spodni.  Moje doświadczenie wskazuje również że produkty Marmota są dużo słabsze jakościowo od Haglofsa (miałem kilka rzeczy obu firm). Białym krukiem jest też nowy jasny kolor, rzadko spotykany w takich ciuchach.

    *- lub wersja full zip waży znacznie więcej.

  14. Bajeranckie stroje, tysiąc kieszeni i suwaków? Panowie, krótko mówiąc pogubiliście się.

    Wracając do tematu wątku:

    Spodnie zewnętrzne zgodnie z koncepcją Wujota

    - membrana (tu gtx packlite)

    - zamki 3/4

    - waga 220g

    do tego w jasnym kolorze (patrz: wiosenne słońce):

    https://www.ultralightoutdoorgear.co.uk/mens-clothing-c1/mens-waterproof-shell-c51/waterproof-overtrousers-c337/l-i-m-gore-tex-pant-p13220

    L.I.M Gore-Tex Pant

    L.I.M Gore-Tex Pant

    ale AndRand zaraz się popłacze, bo nie mają kieszeni ;)

    • Like 1
  15. W dniu 2.02.2022 o 13:15, mirekn napisał:


    Wiem, że sporo osób ma alergię na Dy...a ale tu bardziej chodzi o zastosowane materiały i koncepcję ubioru niż o markę.
    Przykład rodzimych produktów https://attiq.net/kurtki-i-bezrekawniki/942-1494-meska-kurtka-biegowa-dvalpine-3l.html#/34-rozmiary-l

    Polecam takie rozwiązanie, u mnie się sprawdza.
     

    Najpierw piszesz o wiatrówce a potem jako polski odpowiednik podajesz kurtkę z membraną. To już zupełnie inne materiały i koncepcja. Polskim odpowiednikiem wiatrówki dynafita jest Np. coś takiego:

    https://attiq.net/kurtki-i-bezrekawniki/886-1217-carbon-ultralight-black-kurtka-meska.html#/34-rozmiary-l

    Waga 77g

    Najlżejsza opcja bez kaptura i innych bajerów jest dostępna w Cumulusie:

    https://cumulus.equipment/pl_pl/meska-kurtka-windy-wendy.html

    Waga 50g.

     

    • Like 1
  16. W oderwaniu od tego czy warto się szczepić czy nie. Nieszczepieni niczego nie rozwalają. Rozwalają to rządy krajów.

    Patrzysz przez pryzmat własnych korzyści. W Twoim interesie są obowiązkowe szczepienia, a w moim inne nakazy. Tylko ja nie staram się forsować takich nakazów/zakazów, pomimo że ich brak, również zagraża mojemu życiu lub zdrowiu.

    Jeśli jednak chcesz by więcej ludzi się szczepiło, możesz po prostu do tego zachęcać. Np. publikując rzetelne dane z badań, które udowadniają skuteczność szczepionek. Osobiście zacząłem nawet rozważać szczepienie. Zastanawia mnie jednak ogromna liczba zachorowań w krajach, gdzie mamy duży % zaszczepionych. Nawet jak nie ma odporności stadnej i tak powinno być mniej zachorowań niż w poprzednich falach.

     

    • Like 3
    • Thanks 1
    • Downvote 2
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...