Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Narciarz ze Śląska

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    2 170
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Odpowiedzi dodane przez Narciarz ze Śląska

  1. 15 godzin temu, gabrik napisał:

    Marek, to właśnie chcę z ciekawości ustalić i dlatego pytanie jest do osób takich jak Ty, czyli uczących.  Obserwuję sobie bliskich znajomych, czy siebie. Czytam zwolenników/ przeciwników i takich kilka myśli mnie lekko nurtuje.

    Czy generalnie można przyjąć lub zaryzykować, że np.ucząc równolegle, w miarę postępów tzw.pług, niejako naturalnie/odruchowo także zaczniemy wykonywać wystarczająco dobrze praktycznie? Czy jednak wymaga to poświęcenia X godzin na ten typ skrętu? I tu pojawia się kwestia tego, jak łuki płużne wyglądają prawidłowo wykonane. Oglądając bowiem ostatnie Interski, zdecydowana większość nacji (jeśli nie wszystkie) wykonują ten element/ewolucję  inaczej,  niż zaleca PZN. Mam z tyłu głowy co swego czasu powiedziałeś na temat postrzegania polskiej kontrrotacji przez Austriaków i analogicznie dlatego interesuje mnie w tym kontekście "pług" (a że przy okazji kilka osób z moich znajomych jest na początku drogi, to dodatkowy argument do głębszego zrozumienia tematu od strony metodyki).

    Ja obserwuję praktykę nie wśród demonstrujących instruktorów/ekspertów (takie też są filmiki), tylko wśród uczących się i stąd w ogóle temat się pojawił: nikt z uczących się nie wykonuje tych ewolucji (pługu zwłaszcza) jak na filmikach. Ponawiam więc tezę: DA SIĘ nauczyć początkującego (bo o takim mówimy) jeździć bez pługu, ale być może warto już potrafiącym narciarzom pokazać technikę płużną do uzupełnienia umiejętności. Uwaga: potrafiącym jeździć! 

    • Like 2
  2. W zasadzie to nie Polska, a Słowacja, ale tuż przy granicy, więc wrzucam tutaj. W ogóle Polaków tam większość chyba.

    Tu skracam, pełna relacja na blogu, tam też morze zdjęć: tutaj:
    Ładna pogoda przekleństwem narciarzy w Spalonej Dolinie | Twój instruktor (twojinstruktor.blogspot.com)

     

    I skrócona relacja:

     

     

     
    AVvXsEgwUn5Npu7LkrruwXc6WNER7iGqNMpN7Gyk

     Spalona Dolina to mekka narciarzy (nie tylko zjazdowych, bo przyjeżdża tam też morze skiturowców) w Tatrach Zachodnich. Dostęp do ośrodka narciarskiego położonego u stóp doliny jest bardzo łatwy – można tam nawet (np. od strony Krakowa) dojechać taką drogą, że nie ma po drodze żadnych serpentyn i ciężkich podjazdów.
     
    My pojechaliśmy od Katowic przez Korbielów – czyli przełęcz (między Pilskiem i Babią Górą) jednak była. Niemniej przy wyjeździe o 6:00 udało nam się na miejsce dojechać o 8:30 w niedzielę rano – co można uznać za czas znakomity i do zrobienia tylko... w niedzielę rano. Powrót już był odrobinę dłuższy, mniej więcej trzygodzinny.
     
    A jak na miejscu? Na miejscu okazało się, że parking zapełniał się w tempie bardzo szybkim, a do ośrodka sunęły auta niemal sznurem. Potem okazało się, że ten atak frekwencyjny miał miejsce w zasadzie rano i... tyle. Ludzi ogólnie było dużo, ale kolejka do kolejki była może do naszych dwóch wjazdów i wynosiła ok. 5 min. Warunki śniegowe okazały się niespodziewanie dobre, śniegu na trasach (główna z pewnymi odnogami) było naprawdę dużo.
     
    Warto też zaznaczyć, że dużym atutem ośrodka Roháče - Spálená są nie tylko długie trasy (w zasadzie jedna z odnogami), ale też i wyciąg, który 10 lat temu zastąpił niewyprzęgane krzesło, sprawiające nieco problemów narciarzom zwłaszcza przy wsiadaniu. Ale też, jak na swą długość (1490 m) stare krzesło jechało zbyt długo: realnie ok. 12 min. Czasem przy solidnych mrozach – zbyt długo. Dziś ten wyciąg jeszcze istnieje, ale w niedzielę nie był czynny:
     
    P1070492.JPG
     
    A nowy? Zacznijmy od jego długości: to praktycznie 2 km jazdy bez – 40 metrów! Szybkość? 5 metrów na sekundę! Czas jazdy? Nieco ponad 6 minut! W dodatku ma komfortowe tzw. bubliny! Mogą się one przydać przy trudnych warunkach pogodowych.
     
    P1070427.JPG
     
     
     
    W ośrodku narciarskim znajdziemy też dwie najpopularniejsze kiedyś na Słowacji pomy. Ta na dole (łamana) przestała pełnić rolę transportowej do lanovky, odkąd mamy lepiej położoną (obsługa całego stoku) nową lanovkę. Ale w niedzielę działała, głównie dla uzupełnienia oferty ośrodka. Wielu narciarzom przydała się też po południu, kiedy jazda po głównej trasie była już naprawdę ciężka:
     
    P1070416.JPG
     
    Druga poma obsługuje górną część stoku (i zawody, które miały też miejsce w niedzielę) i ona naprawdę (zgodnie z instrukcją) zaiwania – jak przystało na pomę:
     
     
    P1070489.JPG
     
    Charakterystyczne, że wzdłuż trasy, a potem powyżej trasy, aż przez źleb pod Salatynem, cały czas szedł sznurek skiturowców. Tam panuje taki zwyczaj, że płaci się w kasie stacji 5 euro i można iść wzdłuż trasy i powyżej trasy:
     
    P1070463.JPG
     
     
    A jak to wyglądało narciarsko? Otóż zależy, co kto lubi. Dywanu nie było od początku, a po godzinie w dolnej części trasy była orka. Popularności nabrał więc górny wyciąg, którą po czasie stracił, bo od około południa muldy jak na Golgocie były na całej długości oficjalnej trasy. Paradoksalnie piękna pogoda, taka fotograficzna, tzw. lampa, stała się przekleństwem narciarzy zjazdowych. Przekleństwem, bo grzało niemiłosiernie i miało to ogromny wpływ (razem z dużą ilością zjeżdżających) na trzymanie śniegu. A raczej nietrzymanie. Przy okazji okazało się, że śniegu jest jednak mnóstwo, bo mimo czasem metrowych muld (na śniegu ciężkim typu proszek, nie polecam) przetarć na trasie nie było w ogóle: 
     
    P1070457.JPG
     
    Za to w zamian bardzo atrakcyjne były... przerwy. Odpoczynek na słoneczku przy bufecie w górnej części trasy miał wymiar znakomity widokowo i psychicznie: 
     
    P1070471.JPG

    Do tego po jednej tradycyjnej čučoriedce (lokalna nalewka mocy tatrzańskiej) i można znów próbować jeździć:
     
     
    P1070527.JPG
     
    (...)
     
    A atutem niedzieli w Tatrach Zachodnich niewątpliwie były jednak te widoki i fotograficzna pogoda:
     
    P1070514.JPG
     
     
    To do następnej – prawdopodobnie ostatniej tej zimy – relacji!

     

    Twój instruktor

    Maciek

     

    AVvXsEjHrN0OkkRDbAhMuQfEeJOk5a6sva8peeNq
     

     

    Opublikowano 9 minutes ago, autor: Mac
    • Like 16
    • Thanks 1
  3. 2 godziny temu, koliber napisał:

    Ta inwestycja to porażka: nietrudno przewidzieć dużo większy tłok na trasach, bo tych zamiast przybywać, to ubywa (o "Kaskadę").

    Jak się buduje nową kanapę, to przy niej powinny powstać przynajmniej dwie nowe trasy. A tu mamy "zero" nowych tras, a nawet "minus jedną".

    Kolega by chciał logicznie? To jakiś wariat! Cieszmy się choć, że buduje się nielogicznie.

    PS. Oczywiście to żart, tłumaczę tym bez poczucia humoru.

    • Like 1
  4. 22 minuty temu, pejot napisał:

    Połowa marca sezon na COS od 25.02 zakończony. Wypadałoby go podsumować tylko nie za bardzo jest co z kanapą nie zdążyli, z naśnieżaniem też im nie wyszło. Obraz nędzy i rozpaczy.

    Będziemy mieli (jak dobrze pójdzie) zaledwie (?) rok (?) opóźnienia, ocenimy inwestycję, jak ruszy.

  5. 15 godzin temu, wolcjusz napisał:

    Nie chodzi mi już nawet o dodatkową opłatę parkingową, tylko o brak dostępu do samochodu w ciągu dnia, to mi mocno komplikuje plany.

    Tak, jest to problem, ale w niektórych ośrodkach (Wielka Racza, Kasprowy, Szczyrbski Staw) nierozwiązywalny. W takim Szczyrskim Stawie albo to akceptujesz, albo nie. Nie da się tam zrobić powszechnego dojazdu do ośrodka. 

    Był plan kiedyś gondoli z centralnego parkingu. Ale był. Już nie ma.

  6. 6 godzin temu, wolcjusz napisał:

    Podpowie mi ktoś jak wygląda logistyka dojazdu i parkowanie w Strbskim Pleso? Czy można dojechać i normalnie zaparkować blisko dolnej stacji wyciągu,  czy trzeba dymać z buta gdzieś z dalszego parkingu (jeśli tak, to skąd i jak daleko)? Widzę na google maps że jest kilka parkingów w różnych odległościach i coś mi chodzi po głowie że tam gdzieś jakieś zakazy były ale nie mam pewności. 

    Nie byłem już parę lat, ale kiedyś (pomijam parkowanie przy stacji, bo tego już nie ma) stawałeś na Centralnym Parkovisku i stamtąd szedł skibus, co 15 minut, czy jakoś tak. 

    Myślę, że jest jakoś podobnie.

    Sprawdzałem w necie, Centralne Parkovisko kosztuje 10 euro. Na Słowacji praktycznie już nie ma parkingów bez dodatkowych opłat.

    • Thanks 1
  7. 1 godzinę temu, Jusik2002 napisał:

    Od siebie jeszcze dodam, że Nowa Osada, Cienkow i Wispass też przedłużają karnety. W celu przedłużenia należy się kontaktować z e-skipas jak rozpocznie się nowy sezon. Takie info dostałem zarówno z ośrodków jak i Wispass.

    Dostałem podobną informację z e-skipass.

  8. Bilety, vouchery, co już wiemy:



    1) GRUPA PINGWINA POZA SKOLNITAMI 

    Przedłużenie do końca marca z ważnością do 17. stycznia za 29 zł w systemie. Uwaga! Pilnujcie terminów na działanie (trzeba zapłacić) i na wykorzystanie!

    2) SKOLNITY

    Automatyczne przedłużenie do końca stycznia

    3) I teraz Czantoria

    image.png.172fe30e2f120c7e941a71a1703eb622.png

     

    4) Inne stacje - w wielu przypadkach trwały indywidualne rozmowy, negocjacje, ale jeśli wiecie o innych rozwiązaniach systemowych, dajcie znać!

     

    Byli tu tacy, co radośnie twierdzili "NIC SIĘ NIE NALEŻY", jakoś tak nie do końca w tę stronę poszło.

    Ja od początku twierdzę, że sytuacja była nadzwyczajna i nienormalna (koniec grudnia, styczeń - deszcze, luty - temperatury średnio +10 st.) i prawie nie było w sezonie dobrych warunków, poza rodzynkami.

    • Like 2
    • Thanks 1
  9. 2 minuty temu, wielofish napisał:

    Na Goryczkowej po wyjściu z wyciągu jest sporo dużych kamieni, ale na pewno można byłoby zabezpieczyć trasę. Pamiętam jak 11 lat temu (chciałem napisać jakieś 5, a później poszukałem zdjęcia - czas leci) była próba bicia rekordu prędkości i wówczas przygotowali pasek na około dwie szerokości ratraka bezpośrednio z Gąsienicowej. Nie pozwalali wówczas tamtędy jeździć.

    20032013155.jpg

    20032013157.jpg

    trasa_po_rekord.jpg

    trasa_po_rekord_2.jpg

    Też tak mam, że wydawało mi się niedawno, a po analizie dat zdjęć wychodzi, że 20 lat temu...

     

    • Like 1
  10. 44 minuty temu, Hextor napisał:

    Nie wiem czy jazda bokami jest nielegalna, skoro dyrektor TPNu w książce dla dzieci pisze, że jeździł na nartach od Kasprowego do Beskid. Raczej by się tym nie chwalił gdyby było to nielegalne. 

    Wiem, że mój kolega dostał parę lat temu mandat.

  11. 22 minuty temu, koliber napisał:

    To się zmieniło od mojego ostatniego pobytu sprzed kilku lat, że tak zawęzili trasy (może z powodu kiepskiej zimy). Ja pamiętam, że oba warianty miały tak na oko po 20-25m szerokości, z tym że ten objazd miał bardziej "wklęsłe" ukształtowanie.

    Ciekawiło mnie zawsze, czemu na Goryczkowej nie ma bezpośredniego zjazdu w dół od górnej stacji, a pamiętam, że w dawnych przewodnikach był taki wariant - trasa prowadziła na lewo od górnej stacji krzesła, kawałek trawersem, a potem bezpośrednio w dół. Teraz jest tylko rynna w prawo, która kończy się już w miejscu, gdzie stok łagodnieje. Dlatego nie wiem czemu tamta jest też oznaczona na czarno.

    20 lat temu zarówno z Gąsienicowej, jak i Goryczkowej, były ostre, ale szerokie zjazdy wprost. Teraz na Gąsienicowej (nie wiem, pewnie względy bezpieczeństwa) są dwa wąskie, a na Goryczkowej nie ma w ogóle, jest trawers.

    • Like 1
  12. Jeszcze wracam na Kasprowy. Mały przewodnik po Gąsienicowej:
     

     

    AVvXsEjlwR6MpoBbB8CheV4uww7hzc2Y4R84pFt3

     Przyznam, że na Kasprowym nie byłem od dekady, a może i od kilkunastu lat. Góra, nie powiem, niczego sobie, ale zawsze przerażała mnie logistyka wyjazdów tam i to morze utrudnień, nawet absurdów. Większość tych absurdów udało się zlikwidować przez wykupienie oficjalnej wycieczki z operatorem, a o organizacji tejże pisałem w poprzednim poście.

     

    Dziś będzie o czym innym, czyli:
    — Jak się jeździ z Kasprowego, to znaczy na Hali Gąsienicowej?
    — Dlaczego tylko z Gąsienicowej?
    — Bo wyciąg na Goryczkowej był zamknięty z powodu wiatru
    (i moim zdaniem: starości), a zjazd do Kuźnic był na odcinku ponad 1 km bez śniegu. Byli tacy, co jechali, ale mnie trochę było szkoda nart i... nóg. Spacer w pełnym rynsztunku narciarskim po tych końskich łbach (nazywam to puzzlami) nie jest przyjemnością. Zjechałem więc koleją.

    — Jak się więc jeździ na Gąsienicowej?

    POCZĄTEK

     

    P1070384.JPG

    No, tak... początek jest trudny. Jeśli ktoś się pyta, dlaczego trasa na Gąsienicowej jest czarna, to właśnie dlatego. Zdjęcia nie oddają tej pochyłości, ale – wierzcie mi – jest znaczna. 

     

    Najtrudniejszy jest wąski (ok. 10 m szerokości) zjazd na skróty. Możliwy też jest  – widoczny na zdjęciach – objazd i zjazd nieco szerszą odnogą (ok. 20 m). Po skorzystaniu z tego objazdu jest szerzej, ale jednak też ostro.

    To ostro to może 100-200 m. Ale tych 100-200 m może nie pokonać narciarz słabszy. Stąd – stwierdzam to be żalu – czarny kolor trasy na Hali Gąsienicowej jest słuszny, choć to czarne oznaczenie w zasadzie dotyczy początku. Podobnie zresztą jest na Hali Goryczkowej.

    Na fotografii z soboty widać zarówno 1. odnogę (tuż za wstążką) jak i 2. odnogę (zjazd z tzw. załamania). Obie – trzeba to obiektywnie stwierdzić – są strome:

    P1070396.JPG
     
    AVvXsEjYyQTzKqH48h4Mv0i9iKe1jnS51vRmGWyk
     

    I charakterystyczne, ale nie niespodziewane: pod koniec dnia na tych objazdach utworzyły się muldy, z którymi szereg narciarzy miał drobny problem:

     

    AVvXsEg0TuB9uynPHQ9OlYWyGNvp478l3ucpFgyg

     

     

    ŚRODEK

    Środek trasy najbardziej przypomina nam trasy w supermarketowych ośrodkach: równy, szeroki, wyratrakowany i nietracący tzw. pasków w niektórych miejscach do południa. Jest to dla wielu najpiękniejszy fragment trasy, zresztą (znów!) podobnie jest na Goryczkowej. Tyle, że tam tzw. prosta jest jeszcze dłuższa i jeszcze szersza. Co do Gąsienicowej, niech zresztą przemówią zdjęcia:

    P1070278.JPG
     
    AVvXsEhUp8083dsjMjle5LW37_WIv6g8K6nWfuhH

     

    AVvXsEip67d0vpEXIdExOqhMPC_qUpFLCj8_-fEs
     

     

    W sobotę część tej supermarketowej trasy była wzięta przez zawodników:

     

    AVvXsEg9Ag4R0aP8vUoyhh8UdxYa0RJLYb8PGDnq

     

     

    AVvXsEgLVoD65oECOvCfpr2Vxu7zsIjKW-gl2MLt
     
    P1070354.JPG
     
     

     

    DÓŁ

    To z kolei dla mnie najciekawsza część trasy: kręta, wąska, wariantowa. Nie jest to odcinek ostry, raczej o średnim nachyleniu, ale typowo wysokogórski, między skałkami i typowo wysokogórskim krajobrazem. Znów niech przemówią zdjęcia:

    P1070289.JPG
     
    P1070291.JPG
     
    P1070300.JPG
     
    P1070305.JPG
     
    P1070398.JPG

     

    WYCIĄG

    Wyciąg to solidny niewyprzęgany (słow. fixna lanovka) doppelmayr. Rok budowy to 2000. Wyciąg jest już więc solidnie dorosły, mniej więcej teraz kończy studia. Jest to bardzo dobra na trudne warunki konstrukcja i oby Polskim Kolejom Linowym nie przyszło do głowy wymieniać go na coś wyprzęganego (słow. odpojitelna lanovka). Bo doświadczenia Szczyrku pokazują, że są to wyprzęgane wyciągi w trudnych warunkach pogodowych mniej odporne nie tylko na wiatr, ale przede wszystkim na oblodzenia. Solidna fixna lanovka wówczas działa, a odpojitelna – niekoniecznie. W praktyce cykl wjazd–zjazd z Gąsienicowej to między 15-20 minut. Lanovka jedzie ok. 10 minut, chyba, że coś ładują, albo chyba, że wieje. Wówczas może jechać dłużej. Założenie 5-10 min. na przygotowanie do zjazdu, zjazd oraz przejście przez dolne bramki i załadowanie na wyciąg jest chyba najbardziej zbliżone do rzeczywistości. Można więc w ciągu godziny realnie zjechać 3-4 razy. Ale czasem warto... 3, o czym napiszę niżej.

    P1070352.JPG
     
    P1070357.JPG
     
    P1070397.JPG

     

    BOKI

    Oficjalnie ta część tekstu jest nieautoryzowana, a jazda bokami – półlegalna lub nawet nielegalna, bo to park narodowy. Nie napiszę Wam więc, czy sam skorzystałem, ale zdjęcia porobiłem – niech będzie – z odległości. Taka jazda bokami zabiera dużo więcej czasu, ale czyż to właśnie nie jest prawdziwe narciarstwo: niemal skiturowe?

     

    Więcej (też zdjęcia), link:

    Jak się jeździ z Kasprowego, to znaczy na Hali Gąsienicowej? | Twój instruktor (twojinstruktor.blogspot.com)

    • Like 11
    • Thanks 1
  13. 3 godziny temu, zając napisał:

    A to ciekawe, bo zgodnie z prawem nie można dostać pozwolenia na budowę jeśli działka nie ma dostępu do drogi publicznej (nie wystarczy dojazd na czas budowy), musi tam być jakieś drugie dno...
    Ale abstrahując, zawsze mi się wydawało że w lecie jest na Pilsku duży ruch turystyczny - czy to wszystko turyści jednodniowi?

    Nie ma.

    Byłem latem, w Korbielowie pustki.

  14. Godzinę temu, marekbtl napisał:

    Cześć

    Jak widzisz, coś się dzieje i ktoś coś działa. Może nie jest to spektakularne, ale to najwyraźniej nie jest proste. Kłody, kłody, kłody z każdej strony. Gondola to bardzo gruba inwestycja. Być może pozostanie tylko w sferze planów i marzeń. Kanapa - bardziej realna. Nawet z demobilu może być. Wystarczy łącznik z Buczynki do Hali Miziowej. Może nowy wójt coś zmieni, ale bez wspólnej dobrej woli, nic się nie uda załatwić i stworzyć. Nowemu inwestorowi trzeba pomóc coś stworzyć. A przynajmniej nie przeszkadzać. Bo dla niego to jedna z X inwestycji. W przypadku oporu, będzie leżeć odłogiem. Bo 10 baniek dla Grupy Zasada to są frytki. Ośrodek jako taki nie straci na wartości, więc inwestor nie ma ciśnienia. Żeby wyjąć, trzeba włożyć. Niestety nie każdy to rozumie.

    pozdro

    Z jednym zastrzeżeniem: kupując, wiedział jakie tam są problemy. A amatorki nie podejrzewam. Pozwolę sobie zauważyć, że TMR jak wchodził do Szczyrku dał radę (teraz już jest gorzej) - nie było problemów z wyciągami, trasami, naśnieżaniem, różne pracownie akurat... były na wakacjach, a pozwolenia hulały. Jak się (bardzo) chce, to można. Wystarczy trochę, hmmm... determinacji.

    Opcja z niepłaczącą ziemią jako inwestycją może jest do przyjęcia dla inwestora w sensie $, ale piarowo mocno straci, a dla narciarzy to dramat.

    Niemniej rozumiem, że Pilsko to trudny temat. Ale to było oczywiste, a na dziś nie tylko stacja, ale w ogóle miejscowość zdycha. Pies z kulawą nogą tam nie jeździ latem, a zimą może garstka zapaleńców.

  15. 3 godziny temu, marionen napisał:

    17 to nie dam rady, będę ujeżdżał trasy w Austrii. Jak dotrwają do pierwszego tygodnia po świętach to postaram się zabrać z przyjemnością. Wiadomo kiedy kończą te wyjazdy...

    Twierdzą, że do końca marca jeżdżą na pewno, ale w razie negatywnej prognozy możliwe odwołania.

    • Like 2
    • Thanks 1
  16. 6 godzin temu, marionen napisał:

    Na pojedynczy ośrodek to chyba trudno znaleźć karnet za 81.50 €. Co do Kasprowego z takimi udogodnieniami za 350 zł gdybym wiedział wcześniej sam bym się wybrał do Katowic. Dla mnie wart tych pieniędzy. Czy jest szansa na otwarcie jeszcze w tym sezonie Goryczkowej...

    Śnieg jest, ale z tego co słyszałem nieoficjalnie, nie najlepiej jest z wyciągiem. Ale nie wiem niczego na pewno.

    • Thanks 2
  17. Godzinę temu, lski@interia.pl napisał:

    Moja wizyta na Kasprowym w ostatnią niedzielę 3 marca przebiegła w innym trybie.Jedyne,co może mnie tam ściągnąć,to zawody i połączenie Kasprowego z wycieczką do Kataru.Walka z całą góralską logistyką busową wyklucza inne okoliczności.Po dotarciu autem,wyjechałem kolejką o 9 30,dziwiąc się luzowi na dole.Okazało się,że tłum już tam był -oprócz nas,uczestników finału Pucharu Zakopanego,zjechali się skiturowcy z całej Polski,niepełnosprawni umysłowo z całego świata-w niedzielę mieli trening,w poniedziałek i wtorek swoje Mistrzostwa Świata,oraz tłum ludzi różnych ras i wyznań,w tym ortodoksyjni Żydzi,pewnie przy okazji pielgrzymki.Tłok na górze był nieprawdopodobny.Warunki majowe,po kosówce jeździło się tam,gdzie nigdy o tej porze nie wystawała,a na trasie giganta po wielkich,fantazyjnych dziurach.                                                                       Prosto stamtąd ruszyłem na lotnisko w Budapeszcie,stamtąd lot 7 godzin do Kataru,i kolejne zdziwienie-oni już wiedzą,że czarny płaszcz trenerski marki Oakley to strój narodowy Polaków,i potrafili w jeden dzień przygotować dedykowane znaki drogowe...O kosztach całej imprezy w przeciwieństwie do kolegi nie piszę, bo uważam, że trumna ma kieszeni... 

    PZ24.jpg

    IMG_20240303_092855.jpg

    IMG_20240303_135400.jpg

    IMG_20240306_104411.jpg

    IMG_20240308_123522.jpg

    Dlatego, jak pisałem, Kasprowy TYLKO Z ORGANIZOWANYM WYJAZDEM Z PKL-EM. Inaczej ekonomia, logistyka i absurdy (na część PKL nie ma wpływu) wpływają na to, że łatwiej, szybciej i taniej jechać na Rohacze, albo nawet do Obertauern (taki przykład).

    • Like 1
    • Thanks 1
  18. Jak wygląda organizacyjnie wyjazd z PKL-em z Katowic:

     

    AVvXsEgoQVWCMv1ugy-FJkUBmWsB5VhWa7YCpNHF

     
     Nie wiem od czego zacząć, bo wątków mam kilka. No to może pojadę spontanicznie. Zacznę jednak od organizacji, gdyż kupiłem zorganizowany wyjazd z operatorem wyciągów.

     

    ORGANIZACJA

     

    P1070295.JPG

    PKL zaoferował wyjazd z Katowic za 349 zł. W praktyce wyszło 359 zł, bo tyle trzeba było zapłacić, a 10 zł powinno się otrzymać przy zwrocie karty. Tyle, że moja indywidualna karta na tyle mi się spodobała jako pamiątka z wyjazdu (dokładnie opisana), że postanowiłem jej nie oddawać maszynie. Więc maszyna nie wydała mi 10 zł.

     

    Zbiórka była przy stacji BP koło Trzech Stawów (to takie centrum handlowe przy autostradzie) w Katowicach 0 5:30, co wymagało (na spokojnie) wyjazdu z domu już ok. 5:00. Na miejscu zbieranie grupy i jej ładowanie zabrało ok. 15-20 min. Następnie autokar w połowie pełny (a w połowie pusty) jechał do Krakowa, gdzie niedaleko węzła na Zakopane pozbierał krakowian i już był pełen. 

    Dojazd do Zakopanego był w miarę szybki, niemniej widać było tłum aut zmierzających do byłej stolicy [Co jest nią teraz? Białka? Szczyrk? Krynica? Zieleniec?] polskiego narciarstwa. Sprawnie przejechaliśmy przez tunel, ale drodze czekał nas jeszcze tradycyjny korek na światłach w Klikuszowej. Przejechaliśmy jeszcze przez byłą stolicę produkcji nart w Polsce [Szalfary] i sprawnie wjechaliśmy do Zakopanego. Autokar, w przeciwieństwie do absolutnej większości turystów, miał uprawnienia na wjazd do Kuźnic, nawet na teren niekończącej się budowy nowoczesnego centrum przesiadkowego (ot, zwykły przystanek), gdzie zameldował się ok. 8:40. Wzięliśmy narty, buty i kije, obeszliśmy kolejkę do kolejki (solidną) bokiem i o 9:10 zameldowaliśmy się w wagoniku. 

    No i o 9:30 byliśmy na Kasprowym. Dostaliśmy jeszcze voucher na śniadanie o 11:00 i tu popełniłem błąd, postanawiając trochę pojeździć przed śniadaniem. Faktycznie pojeździłem (4 zjazdy), ale tuż przed 11-tą w małej restauracji już był tłum i był problem z miejscami. Jakieś miejsce znalazłem, ale musiałem zrezygnować z jajecznicy na (mama nadzieję: tłustym) boczku i wziąłem kiełbaski. Bo oczekiwanie na jajecznicę było dość długie. W pakiecie był jeszcze napój, czyli w moim przypadku kawa.

    No i można było jeździć, teoretycznie do 16:00, ale nasza przewodniczka prosiła, aby przed 16-tą szykować się do zjazdu. Teoretycznie mieliśmy bilety na 16:10, ale to była teoria. Tłum nie tylko narciarzy, ale turystów pieszych, skiturowców oraz tych co tylko wjechali aby zjechać był dramatyczny. W małym budynku górnej stacji było jak na sektorze stojącym w Dortmundzie i jakikolwiek manewr typu podejście pod bramki na konkretną godzinę był po prostu niemożliwy. Cóż, wzięliśmy udział w zapasach o dostanie się do zjazdu (naprawdę chyba niektórzy potraktowali to dosłownie), jakoś zjechaliśmy w komplecie i już ok. 17:00 autokar ruszył w powrotną drogę. Po drodze wyrzucenie poddanych Majchrowskiego tak, gdzie wsiedli i ok. 20:20 autokar zameldował się w Katowicach.

    Warto też wspomnieć, że (zgodnie z oczekiwaniami) narciarsko wyjazd był udany. Jazda na jednym wyciągu, ale różnymi odnogami tras na okrągło. Tego się spodziewałem (bo narciarze zjazdowi to nie jest kluczowy klient Kasprowego) i to otrzymałem. Nie była czynna Goryczkowa, ale zważywszy na jakość tamtejszego wyciągu, niemal to bez znaczenia.

    KOSZT ZASTĘPCZY

     

    P1070281.JPG

    Koszt alternatywny (nie jechać z operatorem, tylko samemu) składa się nie tylko z aspektów finansowych, ale też z innych. Koszty finansowe [Zakładam, że jechałbym sam, bo wszyscy kumple mi odmówili. Nie mam już kumpli] są następujące:

     

    - benzyna = 200 zł;

    - bramki = 60 zł;

    - parking u górala (nie było cienia miejsc przy ulicy) = 60 zł;

    - bilet typu skipass = 200 zł;

    - zakup czegoś do jedzenia na miejscu = 60 zł;

    całość = 580 zł.

    Dochodzą jeszcze inne koszty:

    - zmęczenie za kierownicą;

    - dojście pieszo z nartami na plecach ok. 2 km;

    - stanie w tłumie na wjazd ok. 2 godzin;

    i kluczowy:

    - i tak nie było już skipassów na sobotę.

    Więc rozważania są bez sensu. Sens ma tylko wyjazd z operatorem, bo inaczej jest drożej, jest gorzej, a tak naprawdę nie jest w ogóle. Oczywiście nie trzeba jechać na Kasprowy, być może taniej jest na lodowiec w Alpach, ale jednak każdy polski narciarz powinien znać tę górę! 

    Też tak myślisz!?

    TYP NARCIARZA. CZY NARCIARZ NA KASPROWYM JEST INTRUZEM?

     

    P1070387.JPG

    Na Kasprowym znajdziesz narciarza starego typu: z moich młodych lat. Nie ma tam parkingu u stoku, nie ma knajpy na dole wyciągu, ta na górze jest mała. No i są jednak bardzo trudne trasy. Piękne, ale w górnej (i nie tylko) partii stoku po prostu bardzo trudne. Spad jest godny, śnieg był zmrożony, więc wynalazki bez kijków miały (?) lub raczej miałyby poważne problemy.

     

    Jest za to mnóstwo narciarzy na szerokich nartach (lubią jazdę poza przygotowanymi trasami), z plecakami, większość jednak na nartach typu zawodniczego.

    Ale co ja tam plotę! W ogóle narciarz zjazdowy jest tam tylko klientem dodatkowym. Zwracają uwagę dzikie tłumy wchodzących na Kasprowy: pieszo lub na skiturach. Na górze było w ciągu dnia może kilkaset narciarzy zjazdowych i na pewno ładnych kilka tysięcy turystów kolejkowych, pieszych, skiturowych.

    Kasprowy bardzo się zmienił przez dekadę, do ok. 10 lat temu byłem tam ostatni raz. Wówczas, jak się już wjechało, był luz. W międzyczasie jednak przybyło ludzi próbujących się dostać na górę na rozmaite sposoby także w zimie. Kiedyś to byli pojedynczy szaleńcy, dziś lato mamy na Kasprowym także zimą! Szczególnie zwracał uwagę dziki tłum idący na Świnicę! Jeszcze o godzinie 15:00 widać było... idących w kierunku szczytu.

    Do następnej relacji!

    Twój instruktor

    Maciek

    P1070293.JPG
     

     

     

    Link: Kasprowy tylko dla narciarza starego typu. Jak wyjazd to tylko z operatorem | Twój instruktor (twojinstruktor.blogspot.com)

    • Like 18
    • Thanks 5
    • Haha 1
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...