Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

O bezpieczeństwie słów kilka


MichalR

Rekomendowane odpowiedzi

8 marca byłam świadkiem jak dziecko lat 5-7 postanowiło turlać się po stoku, leżeć na nim i bawić się na czworaka, a w jakim miejscu? na ostrej końcówce czerwonej trasy przy stacji Suche w SONie, siedziałam sobie z tatą na leżaczkach na przeciwko w barze i ze zdumienia przecieraliśmy oczy...

Edytowane przez Dahlia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mitek,

Dzięki za obszerny tekst. Tak jak pisałem, to mój pierwszy sezon z jeżdżącym dzieckiem, więc błędy są nieuniknione. Niestety nie ma możliwości żeby podczas krótkiego wyjazdu oddać dziecko na cały dzień 'profesjonalistom', owszem korzystaliśmy z instruktora, ale to raptem godzina-dwie dziennie.

Co do poszczególnych punktów:

1. To jest kanapa Bartholet-Porsche, wyprzęgana, ale w zaistniałej sytuacji to nie za bardzo ma znaczenie, albo ja tego nie dostrzegam.

2. Długie skręty w poprzek stoku - mam wrażenie że chyba źle to ująłem. Chodziło mi o to że dziecko jedzie spory kawałek w poprzek stoku a jednocześnie lekko w dół po czym wykonuje skręt i jedzie w ten sam sposób w drugą stronę. Tak młody jeździł z instruktorami, zresztą nie on jeden. Nie mogę go puścić na krechę w dół w pierwszym jego sezonie na nartach ;) Jeśli to wciąż jest nielogiczne i edukacyjnie szkodliwe, wyjaśnij proszę dlaczego.

Co do samej jazdy to ona wyglądała tak jak piszesz - najpierw jechała żona, za nią młody a ja nad młodym, gość nadjechał z góry, z lewej strony pod kątem w stosunku do nas i wcisnął się między mnie a młodego. Trudno mieć cały czas oczy z tyłu głowy i obserwować co jest nad nami, to ten co jedzie z góry ma obowiązek uważać na tych pod nim. Prawdę mówiąc nawet jak bym go widział to nie miałbym czasu na reakcję bo gość słabo kontrolował prędkość i tylko śmignął między nami.

3. Tu faktycznie mogłem inaczej się zachować i przyasekurować na tyle żeby młody nie zaliczył gleby.

Dzięki raz jeszcze za poświęcony czas i podjęcie tematu.

Pozdrawiam.

Jeżeli ma się problemy w korzystaniu z wyprzęganej kanapy /nawet z dzieckiem/ to trzeba wrócić na "oślą łączkę", bo oznacza to,że mamy problem z poruszaniem się na nartach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli ma się problemy w korzystaniu z wyprzęganej kanapy /nawet z dzieckiem/ to trzeba wrócić na "oślą łączkę", bo oznacza to,że mamy problem z poruszaniem się na nartach.

Bzdura i ogólniki. Przeczytałeś w ogóle o co chodziło w pierwszej sytuacji? Co tu ma do rzeczy umiejętność korzystania z kanapy? Co do kanapy z Białki (sytuacja 3) to nie sprawdziłem czy jest wyprzęgana czy nie, możliwe że tak, ale błąd wynikał nie z tego że nie potrafię z niej korzystać tylko z braku należytej asekuracji dziecka - to są dwie różne rzeczy. Dziś, po tekście Mitka, już bym tego błędu nie popełnił. Dobrze by było jakbyś się wczytał w tekst zanim zaczniesz ferować wyroki.

Poza tym na oślej łączce co znajdę? Najczęściej orczyk - na pytanie co jest trudniejsze w obsłudze, orczyk czy kanapa, stawiam że jednak to pierwsze. Zwłaszcza dla małego dziecka. Taśm wciągających narciarza na górę jeszcze się nie doczekaliśmy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bzdura i ogólniki. Przeczytałeś w ogóle o co chodziło w pierwszej sytuacji? Co tu ma do rzeczy umiejętność korzystania z kanapy? Co do kanapy z Białki (sytuacja 3) to nie sprawdziłem czy jest wyprzęgana czy nie, możliwe że tak, ale błąd wynikał nie z tego że nie potrafię z niej korzystać tylko z braku należytej asekuracji dziecka - to są dwie różne rzeczy. Dziś, po tekście Mitka, już bym tego błędu nie popełnił. Dobrze by było jakbyś się wczytał w tekst zanim zaczniesz ferować wyroki.

Poza tym na oślej łączce co znajdę? Najczęściej orczyk - na pytanie co jest trudniejsze w obsłudze, orczyk czy kanapa, stawiam że jednak to pierwsze. Zwłaszcza dla małego dziecka. Taśm wciągających narciarza na górę jeszcze się nie doczekaliśmy.

Są ośrodki w Polsce z taśmami na oślich łączkach i takie miałem na myśli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Mitek,

Dzięki za obszerny tekst. Tak jak pisałem, to mój pierwszy sezon z jeżdżącym dzieckiem, więc błędy są nieuniknione. Niestety nie ma możliwości żeby podczas krótkiego wyjazdu oddać dziecko na cały dzień 'profesjonalistom', owszem korzystaliśmy z instruktora, ale to raptem godzina-dwie dziennie.

Co do poszczególnych punktów:

1. To jest kanapa Bartholet-Porsche, wyprzęgana, ale w zaistniałej sytuacji to nie za bardzo ma znaczenie, albo ja tego nie dostrzegam.

2. Długie skręty w poprzek stoku - mam wrażenie że chyba źle to ująłem. Chodziło mi o to że dziecko jedzie spory kawałek w poprzek stoku a jednocześnie lekko w dół po czym wykonuje skręt i jedzie w ten sam sposób w drugą stronę. Tak młody jeździł z instruktorami, zresztą nie on jeden. Nie mogę go puścić na krechę w dół w pierwszym jego sezonie na nartach ;) Jeśli to wciąż jest nielogiczne i edukacyjnie szkodliwe, wyjaśnij proszę dlaczego.

Co do samej jazdy to ona wyglądała tak jak piszesz - najpierw jechała żona, za nią młody a ja nad młodym, gość nadjechał z góry, z lewej strony pod kątem w stosunku do nas i wcisnął się między mnie a młodego. Trudno mieć cały czas oczy z tyłu głowy i obserwować co jest nad nami, to ten co jedzie z góry ma obowiązek uważać na tych pod nim. Prawdę mówiąc nawet jak bym go widział to nie miałbym czasu na reakcję bo gość słabo kontrolował prędkość i tylko śmignął między nami.

3. Tu faktycznie mogłem inaczej się zachować i przyasekurować na tyle żeby młody nie zaliczył gleby.

Dzięki raz jeszcze za poświęcony czas i podjęcie tematu.

Pozdrawiam.

Dzięki Michał za odpowiedź. Bardzo się cieszę, że nie odebrałeś mojego postu jako ataku na Ciebie ale zaproszenie do wymiany poglądów p taka była intencja i myślę, że zgodna z Twoją jak zakładałeś temat.

1. Jeżeli jest to wyprzęgane krzesło to naprawdę jest mnóstwo czasu na wszelkiego rodzaju manewry a przede wszystkim na krzyknięcie do obsługi aby zatrzymała wyciąg. Z tego co wiem to nowy wyciąg i widać został otworzony "na szybko" i z pewnością taki peron wymaga dopracowania. Ważne jest aby być przygotowanym na taka sytuacje zanim ona zaistnieje i mieć jakiś plan działania. W ostateczności trzeba uciec przed krzesłem albo odepchnąć dziecko w jego zasięgu. Zapewniam, że takie działanie jest bezpieczniejsze niż wciągnie dziecka na siłę "na kanapę" - widziałem bardzo poważne kontuzje spowodowane tym, że rodzice na siłę próbowali wciągnąć dziecko ze sobą. Obsługa z pewnością zareaguje a nawet gdy młody człowiek zostanie na peronie powinien być wcześniej pouczony jak się zachować gdy do takiej sytuacji dojdzie. Polecam postać chwile przed pierwszym wjazdem poobserwować wyciąg z młodzieżą.

2. Opisana prze Ciebie jazda jest z zła przynajmniej z dwóch względów:

- skręt na nartach polega na ciągłej jeździe po łuku i te łuki powinny być łączone. Jeżeli dochodzi do jazdy w skos stoku to znaczy, że założony ślad jest zły (chyba, że trenujemy jazdę trawersem). Dla małego dziecka więc ślad musi być odpowiednio zawężony i wystarczy tak naprawdę dziesięć metrów szerokości stoku Max. Jeżeli instruktor prowadził w taki sposób grupę to znaczy, że nie postępował poprawnie. Należy w takim wypadku tak zawęzić ślad aby eliminować jazdę w skos stoku, kontrolując jednocześnie czy jadące śladem dziecko trzyma się tego śladu i nie zawężą dodatkowo (najczęstsze) aby "dogonić" prowadzącego.

Bardzo słusznie, że eliminujesz w ogóle jazdę na wprost bo takowa nie powinna mieć miejsca poza specjalnymi sytuacjami. Najlepiej wpoić dziecku, że na wprost się po prostu nie jeździ.

Pamiętaj, że dziecko uczy się praktycznie jedynie przez naśladownictwo podświadome, podstawą jest więc prowadzący, który jeździ co najmniej bardzo dobrze technicznie, umie wybrać odpowiedni ślad, który sam w sobie jest elementem edukacyjnym zmuszając do określonych zachowań, rytmu i promienia skrętu.

Osoba osłaniająca musi jechać tak aby w każdym momencie być pomiędzy dzieckiem a kierunkiem z którego można się spodziewać nadlatującego i być przygotowana ( taki i jedynie taki jest sens tego typu jazdy), że przyjmie na siebie lub w umiejętny sposób zmieni tor jazdy "bolidu". To niełatwe bo musisz wiedzieć w każdym monecie jak jechać i jak się ustawić aby nie ulec kontuzji. Przy umiejętnym ustawieniu zawsze nadjeżdżający - jeżeli już - odniesie obrażenia ale trzeba być na to przygotowanym a więc dokładnie obserwować stok nad sobą przez cały czas. Inaczej taka asekuracja jest bez sensu - lepiej zmienić stok.

Wiem, że tego typu rady mogą się wydawać dziwne czy niewykonalne ale wynikają z dość dogłębnego przemyślenia tematu. Podstawa jednak jest fakt, że aby móc się kimś świadomie w pełni opiekować trzeba samemu jeździć praktycznie odruchowo w każdym momencie i w każdych warunkach bo inaczej nie masz żądnej bazy aby realizować nawet najlepsze rady.

Osobiście uważam, że do pewnego etapu przy nauce jeden na jeden znakomicie sprawdza się jazda tyłem przed dzieckiem/uczonym bo masz cały czas wgląd w to co dziej się nad wami i czasu na reakcję jest aż nadto.

Pozdrowienia serdeczne i miłej jazdy

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

...

Osoba osłaniająca musi jechać tak aby w każdym momencie być pomiędzy dzieckiem a kierunkiem z którego można się spodziewać nadlatującego i być przygotowana ( taki i jedynie taki jest sens tego typu jazdy), że przyjmie na siebie lub w umiejętny sposób zmieni tor jazdy "bolidu". To niełatwe bo musisz wiedzieć w każdym monecie jak jechać i jak się ustawić aby nie ulec kontuzji. Przy umiejętnym ustawieniu zawsze nadjeżdżający - jeżeli już - odniesie obrażenia ale trzeba być na to przygotowanym a więc dokładnie obserwować stok nad sobą przez cały czas. ..

Moje doświadczenie z prowadzenia grupek (na pewno nie były to grupy :smile:) dzieci jest minimalne, ale na potwierdzenie skuteczności takiej jazdy krótkie wspomnienia.

Opisany przez Mitka sposób jazdy z dziećmi wypracowałem ze swoimi chłopakami, na długo za nim Go poznałem i zanim powstały fora narciarskie.

Kilka lat temu jeżdżąc na Czarnym Groniu zostałem poproszony o opiekę nad trójką dzieci. Nie mogąc się rozdzielić :wink: jeździłem z tyłu, najpierw dokładnie instruując prowadzącą najstarszą i najlepiej jeżdżącą dziewczynkę jak ma jechać i gdzie się zatrzymać. No i musiałem wyłapać jakiegoś pacana słusznego wzrostu i wagi na siebie. Nawet się nie wywróciłem, a on nabawił się kontuzji barku. Więc nawet zbyt mocno nie mogłem go opitolić, bo chyba bardzo cierpiał...

Tadek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mitek,

1. Do kanapy ustawiliśmy się tak, że dziecko było w środku. Zwykle przygotowanie do samego siadania odbywa się gdy kanapa już jest dość blisko oczekującego - do głowy by mi nie przyszło że obracając się do kanapy zobaczę tam jeszcze kogoś, jak wchodziliśmy przez te drugie bramki to koło nas, po obu stronach, nie było nikogo. W związku z tym że kanapa jest wyprzęgana i przesuwa się powoli, facet pomyślał że zdąży, nie wziął tylko pod uwagę że na miejsce na którym się właśnie usadowił już ktoś czeka. Nie miałem już niestety czasu na wypchnięcie dziecka poza krzesło, poza tym wiedziałem że po drugiej stronie jest żona która młodego przyasekuruje. Mi nie pozostało już nic innego jak przyjecie gościa na siebie i krzyk ostrzegawczy do obsługi, na szczęście zdążyli. Teraz, mając już za sobą te sytuację będę wiedział co zrobić, Twoje rady też są wartością dodaną, myślę że wszystkim się przydadzą.

Jest jeszcze temat samego sposobu dojścia do kanapy i podwójne bramki - na drugiej bramce nie ma ogranicznika więc panuje dowolność wchodzenia, ludzie tam się kotłują - jedni czekają, inni wchodzą bez ładu i składu. Powinni coś z tym imho zrobić bo dowolność zachowań powoduje większe prawdopodobieństwo sytuacji niebezpiecznych. Jeśli tak ma wyglądać dokończona infrastruktura to ja mam wątpliwości czy powinna być 'dopuszczona do ruchu'.

2. Co do tego punktu to nie ma co polemizować - kumam o co chodzi, następnym razem zawęzimy ślad i postaram się też baczniej obserwować co jest nad nami, właśnie przez jazdę tyłem. Zresztą młody sam już na tyle ogarnął jazdę że te 10m szerokości stoku mu starcza żeby pojechać skrętami. Aż byłem zdziwiony że tak szybko i tak chętnie zaczął skręcać. Ja sam staram się jeździć krótkim skrętem i widzę że młody naśladuje taką jazdę, mam nadzieję że więcej w tym dobrego niż złego :) Po za tym w dalszym ciągu będzie nauka z instruktorem.

Dzięki za wywód :)

Pozdrawiam.

Edytowane przez MichalR
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja mam pytanie do Was ( a zwłaszcza do Mitka , jako najbardziej doświadczonego w szkoleniu ) co sądzicie o takiej sytuacji . Dla przykładu posłużę się stokiem na Czarnym Groniu , który część z Was zna ( Mitek na pewno ) . W sezonie bywam tam (CzG) regularnie i zdarza się mi widzieć jak jedna osoba uczy drugą . Niby w tym nic szczególnego , ale chodzi o sytuację gdy "instruktor" uczy nie na tym górnym stoku , który jest wręcz idealny do nauki ( nieduże nachylenie , szeroko , pełna widoczność co się dzieje pod i nad nami ) , tylko z uporem maniaka ciągnie kursanta na ten dolny stok , ostrzejszy , czyli bardziej wymagający . Żeby było ciekawiej , widywałem tam ( na tym dolnym stoku ) pary typu (prawdopodobnie) tatuś i jego kilkuletnia pociecha .Tatuś "średnio" jeżdżący , pociecha( zupełny początkujący ) , widać z daleka , że to nie stok dla niej , ale ambitnie taka para walczy ze stokiem , samym sobą , a też , w moim mniemaniu , stwarza niebezpieczeństwo dla siebie i innych . Zadam pytanie , czy takie hartowanie w boju ma sens ? czy tych podstaw nie lepiej uczyć się na " przysłowiowych oślich łączkach " ?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

A ja mam pytanie do Was ( a zwłaszcza do Mitka , jako najbardziej doświadczonego w szkoleniu ) co sądzicie o takiej sytuacji . Dla przykładu posłużę się stokiem na Czarnym Groniu , który część z Was zna ( Mitek na pewno ) . W sezonie bywam tam (CzG) regularnie i zdarza się mi widzieć jak jedna osoba uczy drugą . Niby w tym nic szczególnego , ale chodzi o sytuację gdy "instruktor" uczy nie na tym górnym stoku , który jest wręcz idealny do nauki ( nieduże nachylenie , szeroko , pełna widoczność co się dzieje pod i nad nami ) , tylko z uporem maniaka ciągnie kursanta na ten dolny stok , ostrzejszy , czyli bardziej wymagający . Żeby było ciekawiej , widywałem tam ( na tym dolnym stoku ) pary typu (prawdopodobnie) tatuś i jego kilkuletnia pociecha .Tatuś "średnio" jeżdżący , pociecha( zupełny początkujący ) , widać z daleka , że to nie stok dla niej , ale ambitnie taka para walczy ze stokiem , samym sobą , a też , w moim mniemaniu , stwarza niebezpieczeństwo dla siebie i innych . Zadam pytanie , czy takie hartowanie w boju ma sens ? czy tych podstaw nie lepiej uczyć się na " przysłowiowych oślich łączkach " ?

Myslę, że akurat Czarny Groń to nie jest dobry przykład bo tam po prostu trzeba zjechać dolnym strokiem jak się chce znaleźć na dole. Myślę,że takie "hartowanie" ma sens o ile osoba ucząca rzeczywiście wie co robi i potrafi ocenić możliwości osoby uczonej. Nie widzę tu zagrożenia samego w sobie faktem.

Na Czarnym Groniu akurat uderzają mnie pędzący (zwłaszcza na nocnych) bez kontroli miłośnicy szybkości. To rzeczywiście karygodne.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Myslę, że akurat Czarny Groń to nie jest dobry przykład bo tam po prostu trzeba zjechać dolnym strokiem jak się chce znaleźć na dole.

chodzi mi o ewidentnie uczących na tym dolnym stoku ( kilkukrotny zjazd i wyjazd orczykiem ) , a nie o próbujących zjechać , bo kończą jazdę , chcą zjechać do karczmy , szkółki , itp

Na Czarnym Groniu akurat uderzają mnie pędzący (zwłaszcza na nocnych) bez kontroli miłośnicy szybkości. To rzeczywiście karygodne.

to fakt , szybkich i wściekłych tam nie brakuje :cool::

Jeszcze jedna obserwacja :

ja lubię czasem pocisnąć :wink: , ale jak wiem , że stok jest pusty , albo prawie pusty . Czasem jednak właśnie taka para uczący/uczeń , stojąc gdzieś z boku włącza się w sposób bezmyślny do jazdy , trawersując stok , nie spoglądając wcześniej czy ktoś z góry jedzie i jakim torem , a czasem wystarczy poczekać dosłownie kilka sekund ...... . To tak jakbym włączał się do ruchu samochodem z drogi podporządkowanej i nie spojrzał wcześniej w prawo , lewo :stupid:

Edytowane przez aklim
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MIchalR jest przykładem osoby, która nie zdawała sobie sprawy z faktu ,że to ona powoduje duże zagrożenie dla innych użytkowników ośrodka, zarówno na wyciągach jak i na stoku. To tak jakby ktoś melexem z osiedlowej drogi wjechał na autostradę i miał pretensję do innych ,że jeżdżą niebezpiecznie bo szybko.

Edytowane przez zaruski
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

MIchalR jest przykładem osoby, która nie zdawała sobie sprawy z faktu ,że to ona powoduje duże zagrożenie dla innych użytkowników ośrodka, zarówno na wyciągach jak i na stoku. To tak jakby ktoś melexem z osiedlowej drogi wjechał na autostradę i miał pretensję do innych ,że jeżdżą niebezpiecznie bo szybko.

Rusin czy Białka to autostrada??? Moim zdaniem to placyk do ćwiczeń ale mogę się mylić.

Natomiast częściowo zgadzam się z wymowa twojej wypowiedzi. bardzo wiele osób tak robi i prezentuje takie podejście - niekoniecznie Michał.

Polega to na tym (podobnie ja w innych aspektach sportowych i w ogóle w życiu), że gotowe standardy zachowań próbują modyfikować czy tez zmieniać ludzie nie mający pojęcia o całości. Na nartach przybiera to taka formę, że osoba jeżdżąca dwa czy trzy lata próbuje uczyć osobę która jeździ lat 30 co może a czego nie na stoku choć tak naprawdę ta pierwsza nie ma pojęcia o co chodzi i ilu rzeczy sama musi się nauczyć by w ogóle mówić o bezpieczeństwie. Z tym się zgadzam.

Pozdrowienia

Cześć

chodzi mi o ewidentnie uczących na tym dolnym stoku ( kilkukrotny zjazd i wyjazd orczykiem ) , a nie o próbujących zjechać , bo kończą jazdę , chcą zjechać do karczmy , szkółki , itp

to fakt , szybkich i wściekłych tam nie brakuje :cool::

Jeszcze jedna obserwacja :

ja lubię czasem pocisnąć :wink: , ale jak wiem , że stok jest pusty , albo prawie pusty . Czasem jednak właśnie taka para uczący/uczeń , stojąc gdzieś z boku włącza się w sposób bezmyślny do jazdy , trawersując stok , nie spoglądając wcześniej czy ktoś z góry jedzie i jakim torem , a czasem wystarczy poczekać dosłownie kilka sekund ...... . To tak jakbym włączał się do ruchu samochodem z drogi podporządkowanej i nie spojrzał wcześniej w prawo , lewo :stupid:

Głupoty ludzkiej nie wyplenisz Aklimie. Staram się zwracać uwagę i czasami działa. Nagminną rzeczą ostatnio jest uczenie jeżdżenia przez osoby, które same tego nie umieją. Z pewnością nie raz widziałeś prowadzonego na szelkach malucha przez tatę czy mamusię, którzy są na etapie skrętu przez zamach d....ą, uczenie drugiej osoby gdy samemu ledwo się na nartach stoi jest słabym pomysłem.

Pzdrowienia

Edytowane przez Mitek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taki był sens mojego wpisu , dodam jeszcze , że takie osoby oczekują też pełnego bezpieczeństwa , które ma im zapewnić obsługa,wyposażenie techniczne ośrodka i uregulowania prawne , podobnie jak w wesołym miasteczku.

Edytowane przez zaruski
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MIchalR jest przykładem osoby, która nie zdawała sobie sprawy z faktu ,że to ona powoduje duże zagrożenie dla innych użytkowników ośrodka, zarówno na wyciągach jak i na stoku. To tak jakby ktoś melexem z osiedlowej drogi wjechał na autostradę i miał pretensję do innych ,że jeżdżą niebezpiecznie bo szybko.

Trochę naciągana ta teoria, tak powiedziałbym pół na pół. W sytuacji nr 1 nie widzę winy po mojej stronie, w sytuacji nr 3 przyznałem że mogłem się lepiej zachować. Sytuacja nr 2 też jest w sumie dyskusyjna, bo z dzieckiem jechałem tak jak opisał Mitek, czyli nad nim, w sposób podobny do tego jak młody jeździł z instruktorem. Z tym ostrym trawersem to przesadziłem trochę, sprawdziłem te przejazdy na nagraniach, spokojnie mieściliśmy się ze skrętami w opisanych przez Mitka 10-ciu metrach.

Co do pretensji o których piszesz - ja nie mam pretensji że ludzie obok jeżdżą szybko, mam pretensję że nie patrzą w dół jak jadą, co powoduje że wjeżdżają na innych. Stok jest dla wszystkich i wszyscy powinni dbać o bezpieczeństwo, mając na uwadze że nie każdy od kołyski umie jeździć. Czy w związku z tym ci co nie umieją albo się uczą powinni mieć zakaz wstępu na stok?

Jak jesteś taki mądry kolego Zaruski i na wszystko masz gotową odpowiedź, to zamiast po mnie jeździć, daj mi jakąś dobra radę. Weź przykład z Mitka który poświecił czas na analizę i wskazówki a nie uprawiał 'górnolotny bełkot'.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Trochę naciągana ta teoria, tak powiedziałbym pół na pół. W sytuacji nr 1 nie widzę winy po mojej stronie, w sytuacji nr 3 przyznałem że mogłem się lepiej zachować. Sytuacja nr 2 też jest w sumie dyskusyjna, bo z dzieckiem jechałem tak jak opisał Mitek, czyli nad nim, w sposób podobny do tego jak młody jeździł z instruktorem. Z tym ostrym trawersem to przesadziłem trochę, sprawdziłem te przejazdy na nagraniach, spokojnie mieściliśmy się ze skrętami w opisanych przez Mitka 10-ciu metrach.

Co do pretensji o których piszesz - ja nie mam pretensji że ludzie obok jeżdżą szybko, mam pretensję że nie patrzą w dół jak jadą, co powoduje że wjeżdżają na innych. Stok jest dla wszystkich i wszyscy powinni dbać o bezpieczeństwo, mając na uwadze że nie każdy od kołyski umie jeździć. Czy w związku z tym ci co nie umieją albo się uczą powinni mieć zakaz wstępu na stok?

Jak jesteś taki mądry kolego Zaruski i na wszystko masz gotową odpowiedź, to zamiast po mnie jeździć, daj mi jakąś dobra radę. Weź przykład z Mitka który poświecił czas na analizę i wskazówki a nie uprawiał 'górnolotny bełkot'.

Jest jedna podstawowa kwestia Michale. Jeżeli osoba ma świadomość swoich umiejętności to nawet jadąc bardzo wolno, pługiem jest lepszym narciarzem niż najszybciej ale i niebezpiecznie jeżdżący bolid. Mam taką prostą klasyfikację:

Każdy kto kiedykolwiek wpadł na inna osobę - niezależnie okoliczności - jest narciarzem słabym lub bardzo słabym.

Każdy komu inni na stoku przeszkadzają w taki sposób, że doprowadza to do sytuacji niebezpiecznych - nawet jeżeli ci inni postępują niezgodnie z dekalogiem czy logiką - jest narciarzem słabym.

Każdy kto jedzie wolno ale bezpiecznie znając swoje możliwości jest narciarzem lepszym od poprzednich. Więc - powracając do Twojego postu nie od poziomu technicznego zależy jakość narciarza. Powiem więcej - technika ma mniejsze znaczenie niż odpowiednia taktyka jazdy. Kto tego nie rozumie musi się jeszcze długo uczyć.

To proste.

Pozdrowienia

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty, po postach Mitka , zaczynasz kumać o co biega, analizujesz Swoje zachowanie , idziesz mentalnie w dobrym kierunku.

Podczas jazdy na nartach , jest tyle zmiennych parametrów ,które powodują ,że pewnie ponad 90 % bezpieczeństwa ,zależy od nas naszych decyzji,umiejętności / nie tylko technicznych/ a nie od otoczenia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty, po postach Mitka , zaczynasz kumać o co biega, analizujesz Swoje zachowanie , idziesz mentalnie w dobrym kierunku.

Podczas jazdy na nartach , jest tyle zmiennych parametrów ,które powodują ,że pewnie ponad 90 % bezpieczeństwa ,zależy od nas naszych decyzji,umiejętności / nie tylko technicznych/ a nie od otoczenia.

Powiem więcej! Znaczy się więcej niz 90% zależy od Ciebie Michale! Nie umiejętności, nie przestrzeganie kodeksu, nie rozwaga Twoja i innych, a taktyka, polegająca na tym, że pozostaniesz w domu, pozwoli uniknąć Ci stresu na stoku. Oto logiczny wniosek z dyskusji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Mam taką prostą klasyfikację:

Każdy kto kiedykolwiek wpadł na inna osobę - niezależnie okoliczności - jest narciarzem słabym lub bardzo słabym.

Każdy komu inni na stoku przeszkadzają w taki sposób, że doprowadza to do sytuacji niebezpiecznych - nawet jeżeli ci inni postępują niezgodnie z dekalogiem czy logiką - jest narciarzem słabym.

Każdy kto jedzie wolno ale bezpiecznie znając swoje możliwości jest narciarzem lepszym od poprzednich. Więc - powracając do Twojego postu nie od poziomu technicznego zależy jakość narciarza. Powiem więcej - technika ma mniejsze znaczenie niż odpowiednia taktyka jazdy. Kto tego nie rozumie musi się jeszcze długo uczyć.

To proste.

Pozdrowienia

Ja na szczęście przez 15 sezonów spędzonych na nartach tylko raz, w drugim sezonie nauki zgarnąłem innego narciarza ze stoku. Ta sytuacja oraz wypadek jaki miałem później w Dolomitach schłodziły moja głowę i nauczyły rozważnej jazdy.

Natomiast nie zgadzam się z tym że narciarzem słabym jest ten któremu przeszkadza że rozpędzony bolid o mało co nie wjeżdża w uczące się jazdy dziecko, bo o tym była mowa w mojej rozprawce z pierwszego posta.

Oczywiście taktyka jazdy jest bardzo ważna, ale technika też ma swoje znaczenie i w kluczowym momencie może komuś uratować zdrowie bądź życie.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

......Podczas jazdy na nartach , jest tyle zmiennych parametrów ,które powodują ,że pewnie ponad 90 % bezpieczeństwa ,zależy od nas naszych decyzji,umiejętności / nie tylko technicznych/ a nie od otoczenia.

Tutaj z Zaruskim zgadzam się w 100% . Liczmy przede wszystkim na siebie , oprócz nart na stoku używajmy również głowy , dostosowujmy swoją jazdę do tego co się dzieje wokół nas , uwzględniajmy zmienne warunki ( twardo , mokry śnieg , muldy itd ) , wybierajmy stoki adekwatne do swoich obecnych możliwości , a z pewnością znacznie zwiększymy nasze szanse na bezpieczne szusowanie . Nie wymagajmy też od obsługi , żeby myślała za nas .Owszem , ma być pomocna , ale bez przesady .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wymagajmy też od obsługi , żeby myślała za nas .Owszem , ma być pomocna , ale bez przesady .

Nikt nie wymaga myślenia za nas, nie o tym była mowa - mowa była o tym żeby obsługa obserwowała otoczenie i w odpowiednim momencie przycisnęła przycisk STOP - w końcu od tego taka obsługa jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

......Natomiast nie zgadzam się z tym że narciarzem słabym jest ten któremu przeszkadza że rozpędzony bolid o mało co nie wjeżdża w uczące się jazdy dziecko, bo o tym była mowa w mojej rozprawce z pierwszego posta.

Oczywiście taktyka jazdy jest bardzo ważna, ale technika też ma swoje znaczenie i w kluczowym momencie może komuś uratować zdrowie bądź życie.

Pozdrawiam

Nie zrozumieliśmy się. Stwierdzenie o przeszkadzaniu odniosłem do twojego ostatniego postu, fragmentu o zakazie wstępu na stok tym co jeżdżą technicznie słabo lub się uczą. To taktyka determinuje technikę. Przez to, że zazwyczaj jest odwrotnie dochodzi do sytuacji niebezpiecznych.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

To taktyka determinuje technikę. Przez to, że zazwyczaj jest odwrotnie dochodzi do sytuacji niebezpiecznych.

Pozdrowienia

Założę się że przeciętny instruktor z przystokowej szkoły narciarskiej nie zaczyna przekazywania swojej wiedzy od kwestii związanych z taktyką jazdy. A może to powinna być, przynajmniej na początku, podstawa nauki każdego kto chce na poważnie zająć się jazdą na nartach.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Założę się że przeciętny instruktor z przystokowej szkoły narciarskiej nie zaczyna przekazywania swojej wiedzy od kwestii związanych z taktyką jazdy. A może to powinna być, przynajmniej na początku, podstawa nauki każdego kto chce na poważnie zająć się jazdą na nartach.

Tak właśnie jest i jest to złe. Niestety przy obecnej manierze nauczania jazdy na nartach obliczonej na szybki efekt jest to praktycznie niewykonalne. Prawidłowe nauczania jazdy jest procesem, który trwa długo ale już w trakcie 6 dniowego obozu na przykład jesteś w stanie w miarę kompleksowo przekazać w trakcie nauki techniki sporo kwestii taktycznych - trzeba tylko na nie zwracać uwagę. Nie jest to zresztą trudne i zapewniam, że dobrze uczone przez 3-4 sezony 6 letnie dziecko umie lepiej jeździć taktycznie i technicznie niż większość narciarzy.

Niestety obecnie bierze się instruktora na dwie godziny i jak się już stoi na nartach to się stwierdza, że się umie i jazda.

Jeżdżę na nartach około 45 lat a około 25 lat uczę z czego jakieś 15 uczyłem intensywnie i do tej pory nie umiem a gość umie po dwóch godzinach...

Pozdrowienia

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Tak właśnie jest i jest to złe. Niestety przy obecnej manierze nauczania jazdy na nartach obliczonej na szybki efekt jest to praktycznie niewykonalne. Prawidłowe nauczania jazdy jest procesem, który trwa długo ale już w trakcie 6 dniowego obozu na przykład jesteś w stanie w miarę kompleksowo przekazać w trakcie nauki techniki sporo kwestii taktycznych - trzeba tylko na nie zwracać uwagę. Nie jest to zresztą trudne i zapewniam, że dobrze uczone przez 3-4 sezony 6 letnie dziecko umie lepiej jeździć taktycznie i technicznie niż większość narciarzy.

Niestety obecnie bierze się instruktora na dwie godziny i jak się już stoi na nartach to się stwierdza, że się umie i jazda.

Jeżdżę na nartach około 45 lat a około 25 lat uczę z czego jakieś 15 uczyłem intensywnie i do tej pory nie umiem a gość umie po dwóch godzinach...

Pozdrowienia

Większość użytkowników stoku nie ma bladego pojęcia o taktyce, kwestie techniczne zawsze biorą górę. Mnie też taktyki nikt nie uczył, sam w jakiś sposób starałem się i staram jeździć z głową na karku i bezpiecznie, jak widać z takim sobie skutkiem ;) A nad techniką spędziłem masę czasu a i tak ta technika mocno kuleje jak się okazuje.

Natomiast to ostatnie zdanie to głębokie nadużycie ;) Rozumiem skromność i samokrytykę, no ale bez przesady ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...