Dzień Szósty - Lodowiec
Poranek kolejny raz przywitał nas pięknym słońcem.
Start Corvara - kierunek...
Na początku są dwa krzesełka od strony Arabby...
Długi zjazd po południowym stoku do samej doliny...droga przez mękę - mnóstwo ludzi i muldy, jakich w życiu jeszcze nie widziałem...
...i dojeżdżamy do dolnej stacji Kolejki na Marmoladę.
Sytuacja z chętnymi na wjazd na Górę podobna do Kasprowego, w latach jego "świetności".
Nim dotarliśmy na Górę, dwie przesiadki, swoje odstane...
Udało się.
Jest piękna pogoda, co w takim miejscu to rzecz nieoceniona.
Szeroko, twardo, dużo śniegu i zjazd na nartach z wysokości ok 3200 m. n.p.m.
Cudnie...chodź na dole, potem znowu koszmar...
Szkoda, że nie ma tu bardziej rozwiniętej infrastruktury...większej ilości tras, wyciągów...
Johnny na Marmoladzie:
Ku dołowi...
Widok, na trasę dojazdową do Lodowca od strony "Wielkiej Pętli".
Warunki narciarskie się tu kończą.
Liczne przetarcia, mała ilość śniegu, kałuże wody - góra tydzień takiego ciepła to miejsce przetrzyma...
Działo na szczycie ww fotki:
Ostatni fragment stromego na powrocie...
I jesteśmy z powrotem w Arabbie, gdzie w sumie w ciągu dnia wykonaliśmy kilka zjazdów...
...nie wszystkie udane, hahaha
Jutro najprawdopodobniej La Villa.
Pozdrowienia dla wszystkich forumowiczów Mariusz i Maciek.