Cześć
Dzieki Panowie Chris i Kordian za wspaniałą garść wspomnień. Ja byłem już po oficjalnym zakończeniu wojny w Chorwacji dosłownie kilka dni bo wyskoczyliśmy ze Słowenii gdzie chodziliśmy trochę po jaskiniach i pływaliśmy kajakami. Kumpel polecił nam taka znakomita knajpę rybna w Portoroż a stamtąd to już moment więc...
Pamiętam, że jedzenie było naprawdę drogie, kwatery prawie za darmo (maj) takoż i wino. Śladów wojny było sporo łącznie z wrakami czołgów przy drogach , ruinami i wszechobecnymi cmentarzami ofiar. Pamiętam, że uderzyła nas ilość nieuprawianej ziemi. Widać było, że po prostu nie ma już komu. W Plitvicach na campingu zajęte były dwa domki - jeden przez nas a drugi przez jakichś Niemców. Ubawił nas napis na drzwiach knajpy gdzie jedliśmy kolację: "Zakaz wprowadzania psów i wnoszenia broni". W nocy gdy jeszcze siedzieliśmy na schodach pijąc miejscowe specjały wszystko okazało się jasne bo dość blisko zaczęła się jakaś strzelanina. Niemcy taka jak spali zapakowali się do samochodu i uciekli z piskiem opon zostawiając cały dobytek. A my dopiliśmy to co mieliśmy oraz to co Oni zostawili i rano pojechaliśmy na Słowenię.
Dla nas to były wakacje a tam w pewnych regionach wojna wisi w powietrzu jeszcze teraz.
Pozdrowienia serdeczne