-
Liczba zawartości
228 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez W.W.
-
Koledzy maja sporo racji, że wielu narciarzy kupuje bardzo drogi sprzęt i ubiór i nigdy go w pełni nie wykorzysta! Jednak miałem kilka razy okazję zaobserwować różnice w jakości kurtek i innych części garderoby, wyglądających na pierwszy rzut oka bardzo podobnie a nawet bardzo, bardzo podobnie. :biggrin: Na przykład siadając w słoneczny dzień, aby łyknąć pyfka na stoku widać, że niektórzy po zdjęciu kurtek są prawie mokrzy a innym wystarczy je lekko rozpiąć i nie wszyscy z tych przemoczonych szaleją na stoku. Pewnego razu w Druskiennikach coś nawaliło i była naprawdę duża wilgoć. Po godzinie spora cześć narciarzy wyglądała jak zmokłe kury. Jednak kilku nie i wtedy dokładniej przyjrzałem się ich strojom i dostrzegłem różnicę miedzy jakością a "jakością" - firmą i "firmą". Poza tym nie do końca zgadzam się ze stwierdzeniem, że wymieniamy ja co 4 lata. W moim przypadku a zapewne i w innych, trwa to znacznie dłużej. Dlatego, doceniając problem pozerstwa, jednak nie do końca zgadzam się ze stwierdzeniem, że drogie, markowe kurtki (i reszta - ubiory i sprzęt) nie różnią się bardzo od siebie. Jak powiedziałem, podałem informacje, bo sam korzystając z podobnej, kupiłem w czerwcu swoją Descente i wiecie co, jest zajebista. :tongue: To nie kurtki i inny sprzęt jest za drogi, to my za mało zarabiamy :angry: Nasi przedstawiciele zatroszczyli się o europejskość swoich pensji, ale o naszych to już zapomnieli.:frustrating:
-
Ptak - Outlet sklep Hi-Tech, zaraz po lewej stronie wchodząc południowym wejściem do hali. Dla pozostałych. Mam już dobra kurtkę. Tez z markowej przeceny i spisuje się wspaniale. Dlatego zapasowej nie kupie. Widziałem sporo kurtek "narciarskich" w cenach ok 300-400 zł i to moim zdaniem wyrzucone pieniądze. Jakość musi kosztować. 900 zł. to cena IMHO do zaakceptowania. Stara cena - 2200 zł. już nie. Napisałem, bo może się komuś przyda. Kto nie chce, ten niech nie nawiedza naszego "pięknego" miasteczka. :biggrin:
-
Witam Może to kogoś zainteresuje. W Ptak -Outlet widziałem kurtki narciarskie firmy Colmar, przecenione z 2200 na 970. Kilka modeli i rożne rozmiary. Macałem, to nie podróby! To chyba niesprzedane modele z zeszłego roku. Nawet się zastanawiam, czy nie kupić na zapas.
-
To raczej nie powinniśmy się martwić. Odtworzenie filmiku na wizjerku kamery z pewnością nie pozwoli na identyfikacje kogokolwiek. Przeniesienie karty pamięci do innego komputera, z dużym monitorem, to już z całą pewnością jest użycie "dodatkowych środków". Przyłączam się do pytania jata_70 - co z nagraniami z kamer zainstalowanych na kaskach narciarskich?
-
Poszło
-
To teraz ja. :stupid: Od zawsze woziłem narty w samochodzie, bo z przyczyn rodzinnych na wszelkie wyjazdy własnym samochodem, jechałem jedynie z żoną. W tylnej kanapie mam otwór za podłokietnikiem, ale z niego nie korzystałem, bo składałem całe oparcie tylnej kanapy i kładłem narty w poprzek. Uważałem, że tak będzie bezpieczniej, bo w razie czego narty uderzą w słupek a nie centralnie w deskę rozdzielcza. Już tak nie uważam! Znalazłem w sieci filmik z testu zderzeniowego z tak umieszczonymi nartami. Narty złamały się w połowie i cztery kawałki, z ostrymi krawędziami, bo dbam o nie, jak noże w chińskim filmie kung-fu poleciały w stronę kierowcy i pasażera. :eek: A ja jadę nieco więcej niż testowe 56 km/h! Od tego czasu belki mam własne a box wypożyczam. Jak będzie garaż, to taki box kupię.
-
Tą używam i jestem zadowolony.
-
Sprawdzają. Na parkingu rzadko dochodzi do uderzeń prostopadłych. Samochody stoją równolegle, więc albo ktoś walnie Ci w narożnik, albo przerysuje bok wyjeżdżając/wjeżdżając na wolne miejsce obok Ciebie. W obu wypadkach kamera uchwyci sprawcę. Przyzwoitsze rejestratory mają G-sensor i rejestrują jedna sekwencje a więc 3 do 5 minut, w zależności od ustawienia, a potem się wyłączają. Tak że nie ma obawy o wyssanie energii z aku.
-
Mam od dawna taki rejestrator i każdemu polecam. Zainstalowałem go po drugim wypadku za granicą, konkretnie na Litwie. Miałem zdarzenie na drodze do Druskiennik - narciarze z pewnością wiedzą, po co tam jechałem. :laughing: Przyjechała ichnia policja i mieli tylko jedno pytanie - kamerę masz, nie, to jesteś winien. Teraz mam kamerę. Właśnie w piątek kobitka walnęła mnie na parkingu i czekała, aby się przyznać. W rozmowie wyszło, że zobaczyła kamerę przez szybę.
-
Sąsiad z nartowania miał ten sam problem. Podkładka silikonowa, taka do kładzenia telefonu na desce, przecięta na pół, załatwiła sprawę wręcz idealnie. Po przypięciu nie ma siły, żeby przesunąć nartę. Po powrocie do domu miał jeszcze tą podkładkę przykleić - na nartach nie mieliśmy czym.
-
Samos tam gdzie narodziła się bogini
W.W. odpowiedział marboru → na temat → Chcę Wam o tym powiedzieć
To ja coś o żeglowaniu po wyspach Greckich. Myślę, że wielu z nas ma to w sobie od młodości. Wszak w szkole uczymy się o czasach starożytnych i tam dowiadujemy się o ludziach żeglujących po morzu Śródziemnych, o Fenicjanach Grekach i Rzymianach, o kupcach i piratach. Potem dorastamy i zaczynamy żeglować. Najpierw na pobliskim jeziorze, potem na morzu. Jednak woda jest zimna i nieprzyjemna, słońce nie zawsze świeci, czasem jest zimno i pochmurno. Powracają wtedy tamte marzenia o pięknym i czystym niebie, święcącym bez przerwy słońcu i czystych, ciepłych wodach. Nagle marzenie jest w zasięgu ręki. Wystarczy mieć kasę. Jak okazuje się, można pojechać do Grecji, wynająć jacht i pożeglować po tym wspaniałym morzu. Najpierw odkrywamy Kalimaki, ogromną marinę w Atenach, gwar, pospiech i co tu dużo mówić, często śmierdzi. Jednak Akropol widać z daleka i nie wiem ile wieków historii patrzy na nas. Za główkami jawi się nam już inny świat. Z rzadka rozrzucone wyspy, piękne morze, czasem, ale tylko czasem, delfiny. Ja widziałem je dwa razy. Na tych wyspach porciki, jakże odmienne od naszych czy Chorwackich. Małe, często zaniedbane, puste. Można stać i godzinami nie wiedzieć ani jednego człowieka. Życie zaczyna się po południu i trwa do nocy. Dla tych przyzwyczajonych do Chorwacji często to jest szok, że tu czasem prądu nie ma na kei, że woda, to tam gdzieś z knajpki można poprosić waż i nabrać, że tu nikt nie woła od razu o kasę za wszystko. Tu często w zatoce jesteśmy sami nawet, jak wyjątkowy urok zachęci nas to pozostawienia tam cały dzień. Tu od wyspy do wyspy czasem i płynie się kilka godzin i to po pełnym morzu i ani jednego żagla. Tu na wielu wyspach stoją, od tak, kawałki murów pamiętające czasy Cezarów a obok pałętają się zdziczałe kozy, nader łase na chleb dawany z reki. Cały czas masz świadomość, ze poruszasz się po wodach, po których żeglował Odys. Czujesz, że tu, na tych wodach powstawał nasz świat. Tu wreszcie doświadczasz „włóczęgi po morzu” z dala od innych w otoczeniu historii i dalej marzysz. Dlatego chcesz tam wrócić jeszcze raz i jeszcze raz, i jeszcze…. Morze Egejskie, Cyklady, Dodekanez, Kreta. Na północy Sporady. Mekka żeglarzy europejskich. Wiatr, słońce i Hellada. Ciekawe, mało skomercializowane porty, bardzo miedzynarodowo, tu żadna nacja nie dominuje (w przeciwieństwie do Adriatyku). Doskonała, bezproblemowa atmosfera. Praktycznie tylko jachty żaglowe, bo meltemi, a wiec fala skutecznie eliminuje jachty motorowe. Można pływać "z wyspy na wyspę", można non stop po 200/300 Mm. Doskonałe tawerny, puste i praktycznie bezpłatne porty, przyjazne ceny. Zdjęcia - jakie zdjęcia? Żadne z nich nie odda atmosfery tam panującej. Widoczków z Grecji jest w sieci i folderach biur podroży zatrzęsienie. Ale tam trzeba być, tam samemu trzeba tego doświadczać. Tego nie da się opisać! Mam w kompie kilka giga zdjęć i to na długie ponartowe wieczory przy pyfku. Jak się spotkamy na nartach i ktoś będzie chciał słuchać, to opowiem. O wodzie tak czystej, że rzucasz kotwicę z 30 metrami łańcucha, bo widzisz dno a ona go nie sięga, o tawernie, gdzie podają najlepsza kozinę a wyspach a oktopus jest po prostu boski, o zatopionych miastach i murenach własnego uboju na kolację. Opowiem o prawdziwym życiu. -
To ja przedstawie swój pomysł do recenzji. Chce zastosować wyciągarkę umieszczona pod sufitem. Dzięki temu boks będzie można opuszczać i podnosić bezpośrednio na dach samochodu. Dzięki poziomej pozycji, poza sezonem, będzie służył do przechowywania nart, butów, itd. Drogi sprzęt nie będzie się rzucał w oczy po otwarciu garażu - mieszkam na osiedlu. Koszt, to ok. 100 zł bloki i 50 zł ręczna wyciągarka. Coś w tym stylu:
-
Tak z ciekawości, jak przechowujecie swoje boksy dachowe?
-
Oba zagadnienia składają się na nieco szersze pojęcie "przyjemność z bycia na nartach". Poza tu obecnymi specjalistami, jest jeszcze cała masa takich jak ja sybarytów, a my lubimy kanapy. :tongue:
-
Masz racje. Dziś liczą się właściwie tylko kanapy i gondole. Moja rodzina, w tym 16 latkowie, nawet słyszeć nie chce o orczykach czy talerzykach. Martwi mnie tylko jeszcze większy tłok na stoku. Już dziś jest tam tłoczno.
-
To rozwińmy temat, skoro śniegu coraz mniej. :frown:: Co jeszcze wozicie w bagażniku? Ja: saperkę, maczetę (nie taką wielką "survivalowa" ale mniejszą, u nas praktyczniejszą), kilka plastikowych pokrowców na siedzenia wyproszonych w warsztacie, ubranko ochronne malarskie - kombinezon z kapturem, linkę holowniczą, pompkę elektryczną i składany klucz do kół.
-
Narty oczywiście są dość solidnie przywiązane do specjalnych uchwytów w bagażniku co powinno wystarczyć w razie niewielkiej stłuczki. Jednak po tamtym zdarzeniu w żadne takie zabezpieczenia nie wierzę. Widziałem, co zrobiły z deska rozdzielcza to i nie widzę, no chyba poza łańcuchem, sposobu na bezpieczne umocowanie ich w bagażniku. Oczywiście do tego roleta i siatka bagażowa.
-
Jak spakować dwie pary nart w podróż samolotem?
W.W. odpowiedział ADAMDER → na temat → Sprzęt narciarski
Używam pokrowca na dwie pary nart, bo po prostu jest o jeden pakunek mniej. Tak samo rezygnuje z dwóch indywidualnych toreb na buty+kask i wszystko pakuje do jednej wielkiej torby turystycznej, jeszcze jeden pakunek mniej. Dzięki temu pokrowiec biorę na ramie, torbę ze sprzętem w rękę i mam jeszcze jedna wojna rękę na druga torbę ciuchami. Kilka razy leciałem samolotem i nigdy nikt nie zakwestionował podwójnego pokrowca. -
Kilka lat temu uczestniczyłem w wypadku z workiem. Mimo, że narty były zamocowane a wiązania nie przechodziły przez otwór, w czasie wypadku wiązania jednak przeszły i narty wbiły się w deskę i blachę komory silnikowej. Od tego czasu składam mniejsze siedzenie tylnej kanapy i narty układam ukośnie tak, aby końce nart celowały w drzwi lub słupek a w czasie wypadku jeszcze się przekosiły. To wydaje się lepszym rozwiązaniem, niestety kosztem jednego miejsca w samochodzie. Na szerszej cześć kanapy dwa szczupaczki wejdą, ale moich gabarytów, to już tylko jeden.
-
Mam nadzieję i życzę powodzenia. Czy jest szansa na połączenie z Jaworzyna Krynicką?
-
Kilka dni temu zakupiłem torbę Salomona na buty i kask. http://www.salomon.com/fr/product/ultimax-gear-bag.html Wyprzedaż, po 130 zeta. Ogromna kieszeń na buty, z cała pewnością zmieścisz swoje.
-
super miejsce we Flachau
W.W. odpowiedział Babcok → na temat → Wspólne wyjazdy, odstapię kwaterę, szukam kwatery.
Sprzedajesz, czy też korzystałeś i dlatego polecasz? Jeśli to drugie, to przydało by się kilka słów więcej. -
"Wyjazd w Alpy nie jest podstawową potrzebą życiową"
W.W. odpowiedział Chris_M → na temat → Tematy narciarskie
Znajomą samotna matkę syn zaskarżył, bo nie stać jej było na jego obóz snowboardowy we Włoszech. Chodziło dokładnie o to, że on uważał, że ona musi go utrzymywać na odpowiednim standardzie a alimenty od ojca powinien w całości dostawać jaki kieszonkowe. Na szczęście trafili na prawdziwego sędziego. Wezwał oboje do gabinetu i zapytał o bieżący standard życia - średni był. Wtedy popier**** gówniarza i oddalił pozew bez rozpatrywania. Rzecz działa się 7 lat temu.