Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Cosworth240

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    1 728
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    46

Ostatnia wygrana Cosworth240 w dniu 20 Wrzesień

Użytkownicy przyznają Cosworth240 punkty reputacji!

O Cosworth240

  • Urodziny 26.06.1977

Informacje osobiste

  • Imię
    Sz
  • Miejscowość
    KRK

Sprzęt narciarski

  • Narty marka
    HEAD, Dynastar, Volkl
  • Buty marka
    Strolz

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Cosworth240's Achievements

Stara gwardia

Stara gwardia (5/6)

3,9k

Reputacja

  1. i do tego "blisko Polski"... Pozostając w temacie - nazwy różnych ON już tutaj padały, więc nie ma sensu się powtarzać. Co do noclegów - każda z tych miejscowości ma lokalne biuro informacji turystycznej, które pomaga znaleźć noclegi. Wiele wyszukiwarek nolcegów, działających on-line jest na stronach www poszczególnych ON, więc można samemu znaleźć bez niczyjej pomocy. To w czym ewentualnie może pomóc biuro informacji turystycznej, to znaleźć noclegi, które nie są dostępne on-line, a przynajmniej takie, które nie rezerwują noclegów bezpośrednio on-line - wbrew pozorom takie kwatery i to całkiem ich sporo jeszcze istnieją. Tu też jest nieraz szansa znalezienia czegoś tańszego; minusem jest ewentualnie to, że na takim booking można sobie przeczytać recenzję danego miejsca, zobaczyć zdjęcia i na tej podstawie wyrobić zdanie, natomiast takie nocleg spoza oferty on-line najczęściej nie bardzo jest to jak sprawdzić, chociaż czasem można poszukać na mapie google takiego miejsca i wtedy znaleźć jakieś opinie google, a czasem nawet i zdjęcia. Ja polecam na pierwszy ogień ON Schladming-Dachstein. To był mój pierwszy austriacki ON, więc być może mam do niego przez to większy sentyment. Jest jednak tutaj sporo plusów - z Sosnowca sensowny bardzo dojazd w rozsądnym czasie. W drugiej połowie lutego powinny być tam bardzo dobre warunki narciarskie. Tras do wyboru do koloru, więc przez tydzień nudy nie będzie. W samym Schladming będzie pewnie drożej, ale już po bokach, w innych miejscowościach można znaleźć coś tańszego. Gdy byłem studentem i obracałem każdym eurocentem, to zwykle mieszkałem gdzieś na uboczu u rolnika w jakiejś agroturystyce. Oni też często nie mieli absolutnie żadnej nawet strony www - więc tutaj korzystalem z pomocy takiego lokalnego biura turystycznego. Minusem była pewna odległość od wyciągów, sklepu, czy jakiegoś życia miasteczka; plusem cena i nieraz fajna atmosfera tworzona przez gospodarzy - choć trzeba też lubić zapach wsi, bo najczęściej, to naprawdę są działające gospodarstwa rolnicze z wszystkimi z tym związanymi np. zapachami - ma to oczywiście też swój urok. Jeżeli chodzi o Schladming, to można poszukać noclegów on-line tutaj: https://www.schladming-dachstein.at/de/Unterkuenfte/Suchen-Buchen Lub złożyć zapytanie przez biuro informacji turystycznej tutaj: https://www.schladming-dachstein.at/de/Unterkuenfte/Urlaubsanfrage lub wysłać im maila albo zadzwonić - z boku podane są takie dane.
  2. Spałem wielokrotnie - jest OK - jest samoobsługowo, jest zaraz obok autostrady; hilton to nie jest; śniadanie skromne bardzo, ale jako nocleg w tzw. drodze jest OK. Jedyne co - przez kontrolę na granicy AUT-DE być może wolicie już przejechać zagranicę austriacko-niemiecką żeby mieć z głowy to wąskie gardło. Tutaj alternatywą może być nocleg w IBIS Styles w Bad Reichenhall - a więc już w Niemczech; hotel nie jest przy samej autostradzie, ale nie jest to duży obiazd; jest też w lepszym standardzie niż IBIS Budget koło lotniska w Salzburgu, choć oczywiście nieco droższy: https://all.accor.com/hotel/B3X9/index.en.shtml
  3. Cosworth240

    Polska - nowe inwestycje

    Do pewnego momentu robi to kombinacja rodzice, gmina (bo najczęściej ona jest właścicielem wyciągu), sponsorzy. Ale w pewnym momencie są tam różnego rodzaju reprezentacje na poziomie kantonów/landów lokalnych związków narciarskich (np. jakaś kadra dolnej Austrii lub tego typu), są też szkoły sportowe typu słynna szkoła sportowa w Staams. Więc wtedy wchodzi to na budżety samorządów bardziej ewentualnie związków sportowych, które z kolei mają zapewne dotacje z budżetu centralnego. My też mamy SMSy - Szkoły Mistrzostwa Sportowego, tylko jak jeszcze parę lat temu rozmawiałem z uczniem SMS Szczyrk to wyłaniał się tam smutny obraz szkoły, która nawet ma kłopot z liczbą tyczek dla swoich uczniów. Z tego co mi mówił znajomy, który ma tam teraz syna, to zmieniło się na plus. W nartach pojawiła się kadra Małopolski, gdzie ta notująca lepsze wyniki młodzież, która na codzień trenuje w klubach komercyjnych, może skorzystać z jakiś dotowanych wyjazdów i treningów. Są zatem jakieś jaskółki. Co sprowadza nas do motywu przewodniego tego tematu. Na nic te zmiany na plus, jeżeli nie będzie inwestycji w infrastrukturę, bo tak i tak jest bidna w Polsce; zwłaszcza w zakresie stoków, które będą służyły do treningów. Nie upieram się, że ma to być koniecznie Nosal. Z drugiej strony ten stok jest prawie w mieście; trasa tam już i tak jakaś jest. Więc może lepiej tam niż rąbać hektary lasu gdzie indziej. Oczywiście rozumiem, że tutaj też trzeba trochę porąbać żeby móc zrealizować plany, które niedawno kreślono. Nie wiem, nie znam się na kwestiach przyrodniczych na tyle, żeby się wypowiadać z całą pewnością. Na pewno stok jest fajny do trenowania z uwagi na jego parametry. I to nie jest tak, że uważam że argumenty ekologów nie powinny wziąć góry - bo może powinny. Mój problem z argumentami ekologów są takie, że często nie ma tutaj jakiś wariantów pośrednich i otwarcia się na dyskusję, tylko jest zero jedynkowo, a w zasadzie zerowo. Nie bo nie, bo ryś, bo kaczka, bo dzik, bo jastrząb; a może da się to zrobić tak, żeby coś jednak zrobić przy możliwie małej ingerencji w przyrodę... bo to że budowa stoku narciarskiego to mega ingerencja w przyrodę, to jest dla wszystkich chyba jasne. Na tej zasadzie to można nic nie robić. P.S. Nie wiem i zapewne Ty także tego nie wiesz, czy 10letnia, czy 12letnia Lindsey Vonn nie jęczała. Może ryczała i jęczała, a może nie. Co to w zasadzie zmienia w dyskusji, którą tu prowadzimy. Ta Lindsey miała ojca, który sam był narciarzem z sukcesami, trenowała od małego pod okiem uznanych trenerów. Podstaw miała się zatem od kogo uczyć. Faktem natomiast jest, że rodzina, gdy ona miała 12 lat, wyniosła się z tej Minnesoty, po to aby ona mogła trenować, więc raczej przeczy to teorii, że można bez możliwości trenowania na wysokim poziomie (czytaj odpowiednich stoków) odnieść sukces w tej dyscyplinie.
  4. Cosworth240

    Polska - nowe inwestycje

    Nie chce rozdmuchiwać wątku, który ma być o polskich inwestycjach, bo schodzimy na temat rzeka ALE - z jakiej kieszeni? Mój przyjaciel miał dzieciaki (miały wtedy pewnie 10-11 lat) w tym samym klubie w Polsce co moja córka. Za wszystko płaciliśmy ciężką kasę - narty (choć mieliśmy układ z jedną z firm, że były i są fajne rabaty), karnety (z rzadka były jakieś zniżki, ale umówmy się - symboliczne), kaźdy wyjazd, trenerów, zakwaterowanie - płaciliśmy. Potem znajomy - tak mu się w życiu złożyło - przeprowadził się do Szwajcarii. Jego syn był w lokalnym klubie i dostał się ostatecznie do kadry kantonu U12 czy jakoś tak - trener był społecznie (nie płacili), za karnet nie płacili; sprzęt dawał na zasadzie wypożyczenia jakiś lokalny Ochsner Sport, czy InterSport, czy co oni tam mieli - dzieciaki na tym jeździły - oni za to nie płacili - po sezonie zwracali. Jego syn nie był tak jakimś objawieniem - był niezły, choć w swoim roczniku, choć w Polsce nie wygrywał wtedy w tych wszystkich ligach i co tam jest na poziomie bajtla. Ale i tak "biedni" Szwajcarzy, jemu spoza ich kraju, dali lepsze warunki rozwoju i szansę, niż miał tu na miejscu w Polsce. Nie mówiąc o tym, że klubowy stok miał 30-40 minut od domu. W Austrii w Filzmoos jak pytałem jak mają zorganizowany klub lokalny podobnie - dzieci po szkole idą na stok; karnety mają za free; trenerów (także takich z przeszłością w PŚ) mają za free - pracują społecznie; narty mieli z Altenmarku od Atomica. Oni mają góry i przystępne możliwości rozwoju. My mamy drogo i po górę... A co do olimpiady - nawet chyba nie wiesz, jaki poziom trzeba osiągnąć, żeby godnie rywalizować na takich zawodach. Nasze nastolatki w zawodach FIS (nie mówię o Pucharze Europy, czy PŚ) najczęściej są brutalnie weryfikowani przez rówieśników z krajów tzw. alpejskich, lub nawet ze Słowacji, czy W. Brytanii (są tacy, co siedzą cały czas w Austrii i trenują), choć naprawdę ciężko trenują i jakbyś ich zobaczył na treningu, to byś był przekonany, że to jedzie przysły alberto tomba albo lindsey vonn. @WojtekM - Mówisz o tym, że Vonn wychowała się w Minnesocie i tam nauczyła się jeździć. Jasne. Wiesz ile lat miała Vonn jak się przeprowadziła do Colorado? Powiem Ci - 12 lat. Właśnie dlatego, że nie dało się w tej Minnesocie poważżnie trenować. Ja wierzę w to, że na poziomie 10-12 latka wystarczy lepsza ośla łączka i wyrwirączka. Byle jeżdzić; regularnie; może nawet lepiej jak będzie to zabawa niż jakaś rywalizacja wielka. 10-12 latkowie z Polski w zawodach typu Kids Trophy w Zauchensee zgarniają czołowe lokaty. I gdyby PŚ alpejski lub olimpiada była rozgrywana w kategoriach wiekowych typu 10-12 lat, to bylibyśmy być może hegemonami. Problem polega na tym, że kiedy tam zaczyna się prawdziwe jeżdżenie w Alpach, w USA, to u nas już mało kto jest w stanie cokolwiek nawiązać i pokazać. W krajach typu Francja, Włochy, Austria mistrzowie nart pochodzą z wiosek, z gór; polscy najlepsi narciarze w większości pochodzą z miejscy typu Kraków lub Warszawa... to daje do myślenia, a z drugiej strony jak ma być inaczej, przy tych realiach jakie mamy. Vide moja wcześniejsza wypowiedź o klubach komercyjnych i kliento-zawodnikach. Ale żeby nie było tak całkiem gorzko - ktoś wspominał Blautha i zmiany na lepsze; zgadza się - PKL się trochę stara pomóc - trasy, zniżki na karnety; zawody młodzieżowego Pucharu Polski mają godną oprawę; piękna ceremonia na koniec sezonu; Małysz rozdaje dypomy; to jakoś tam trochę buduje. Nadal jednak bez grubego portfela, który może jakimś cudem akurat połączy się z talentem jakiegoś młodzieńca lub młodziczki, to się mistrzów w tym sporcie niedoczekamy; choć mam nadal nadzieję, że przynajmniej dwóch byłych zawodników, jakoś tam próbuje ze swomi dziećmi dociągnąć gdzieś do poważnych zawodów - zobaczymy; nie zapeszam; trzeba dać temu jeszcze parę lat. Furę szczęścia i kasy.
  5. Cosworth240

    Polska - nowe inwestycje

    To trudny temat. Mamy przede wszystkim komercyjne kluby, które funkcjonują w większości w dużych polskich miastach, które nazywają swoich klientów zawodnikami. One właśnie, za ciężką kasę płaconą przez rodziców, których musi na to stać, pojawiają się w miejscach typu Saas Fee, Stelvio lub inny Tux. Nie chce się rozpisywać, jak to trenowanie wygląda, bo nie oto tu chodzi. Jest rzeczywiście pewna, choć niestety nie olbrzymia, nadzieja, że kogoś tam z tego narybku zobaczymy na jakiś poważniejszych zawodach w przyszłości. Wszyscy czekamy na Igę za parę lat, ale ona akurat wymyka się z wzorca opisanego powyżej. Warunków do trenowania w Polsce prawie nie ma - na co z jednej strony wpływ ma fakt, że góry u nas to 5% pow. kraju; klimat się zmienia i sezony są coraz trudniejsze na tych wysokościach i szerokościach geograficznych, gdzie my te góry w ogóle mamy; ALE także dlatego, że w ogóle te ON, które u nas w Polsce funkcjonują - są nastawione - co całkowicie zrozumiałe - na klienta komercyjnego, a nie na kluby; czasem zdarza się jakiś zapaleniec lub życzliwy właściciel stacji, który na jakiś tam zasadach umożliwia klubom wejście na stok - czasem się to odbywa w jakiś absolutnie dziwnych porach; często na trasach, które do trenowania i tak się średnio nadają; i w tym sensie pomysł stworzenia kilku miejsc w Polsce, które byłyby przede wszystkim dla trenujących klubów - czytaj wyciągamy spod komercyjnego użytku (ten stałby się wyjątkiem od zasady, że to są trasy treningowe) - które miałyby bardziej ambitne stoki; dobrze pod to trenowanie przygotowane, wydawał się niezły. Takim stokiem w zasadzie stała się czarna trasa na Palenicy; miała do tego dojść 5-tka w Krynicy (słyszałem, że w ogóle miała być oddana do gestii PZNu), Szczyrk (tutaj jest Szkoła Mistrzostwa Sportowego i COS) i własnie Nosal (tu też jest SMS i COS). Jasne można liczyć na to, że nasi nastoletni zawodniko-klienci wożeni, po stokach Tuxu, Saas Fee i innych Pitztalach "odpalą", ale zimą, gdy mają zawody w Polsce i to coraz węższe okienku, gdy jest tu śnieg, to powinni jeździć tutaj, a nie gdzieś setki kilometrów od domu, bo wtedy jednak zwięszkają nadzieję i szansę (małą, bo małą, ale możemy jej trochę pomóc), że jednak w jakiś zawodach Pucharu Europy, a może Pucharu Świata (marzenie) ktoś z nich kiedyś się pokaże. Dlatego takie trasy, jak Nosal, które nadawałyby się na trenowanie w sezonie w Polsce są na wagę złota.
  6. Cosworth240

    Kasprowy Wierch

    To jeszcze tutaj nieco wody na młyn zwolennikom zmian po polskiej stronie Tatr; na Słowacji pojawiają się jakieś pomysły obniżenia poziomu ochrony przyrody tam gdzie dzisiaj w Tatrach są trasy narciarskie - niestety u mnie artykuł wyświetla się w niepełnej wersji, ale jak rozumiem były jakieś zakulisowe spotkania m.in. związanego z TMR Pana Rattaja i jest jakiś lobbing, żeby wprowadzić jakieś strefy w PN w słowackiej stronie, gdzie obniżą poziom ochrony: https://dennikn.sk/4790460/pozemky-pod-zjazdovkami-v-tatrach-presunuli-do-nizsieho-stupna-ochrany-tesne-predtym-sa-stretli-filip-kuffa-s-igorom-rattajom/?cst=3bcde2f0c078be9595be6449238cab4adeb65441c868d287c9fdb8b5a113d7cb
  7. Cosworth240

    Polska - nowe inwestycje

    Ciekawe tpo porównanie. Można próbować drążyć dalej i porównać obrót vs. zysk/strata (jako ogólby wynik, jako EBITDA) - tu może się okazać, że procenty mogą wyglądać inaczej. Stan aktywów też byłby ciekawy do porównania. Co nie zmienia faktu, że TMR na pewno ma większą skalę działalności, na którą składają się ON w kilku Państwach, ale także hotele, pola golfowe itp. PKL na pewno ma tego mniej, co nie zmienia faktu, że PKL wedle mojej wiedzy bardzo dobrze na siebie zarabia. P.S. Możliwe, że PKL wejdzie za to w parki rozrywki: https://parkmag.pl/park-rozrywki-w-brodlach-plany-pkl/ - ja akurat lubię w tamtą okolicę zapuścić się z Krakowa na rowerze szosowym i mam nadzieję, że to nie powstanie, no ale wygląda na to, że może tak jednak być, albowiem nawet w sprawozdaniu finansowym PKL wspomina się o inwestycji w park rozrywki w gminie Alwernia.
  8. @lski@interia.pl - będzie w sierpniu? Ja się wybieram do Druskiennik w pierwszej połówce sierpnia. Gdybyś planował, to daj znać.
  9. A mnie przed około 2-tygodniami wyniosło w rejony, które uwielbiam zarówno rowerowo, jak i narciarsko. Pozza di Fassa i okolice. Po raz drugi wziąłem udział w wielkim święcie roweru, jakim jest Sella Ronda Bike Day - czyli drogi przez przełęcze Pordoi, Campolongo, Gardena i Sella wyłączane są od rana do popołudnia dla ruchu samochodowego i oddawane są rowerzystom. Przeważają rowery szosowe, ale są także elektryki, tandemy, rowery dziecięcy - w zasadzie wszystko co ma dwa koła i pedały - był nawet jakiś człowiek na maszynie, która wyglądała bardziej jak stepper niż rower. Podobno było tam 20 tys osób. Atmosfera fajna - każdy jedzie w swoim tempie - my zaczynaliśmy i kończyliśmy pętle w Canazei (z wcześniejszym dojechaniem i powrotem z Pozza). Niezależnie od tego udało się jeszcze przez parę dni pozaliczać rundki w okolicy i przełęcze typu Fedaia, San Pellegrino, Rolle, Costalunga, Valparola, Falzarego i pomniejsze trasy. Wrzucam parę zdjęc rowerowych, na niektórych jednak nie brakuje pewnych akcentów narciarskich:
  10. Trochę w temacie - gdyby ktoś był w Ziano di Fiemme lub okolicy, np. przy okazji jakiś wakacyjnych wojaży, to przy fabryce La Sportiva jest sklep fabryczny z dużym wyborem ciuchów i sprzętu górskiego i skitourowego; w tzw. outlecie - ciuchy były poprzeceniane około 50-60%; narty skitourowe - nie było ich niewiadomo jak dużo - poprzeceniane około 35%. Buty do łażenia po górach i trekkingowe - zwykle ok. 30-40% taniej. Można sobie też siąść na takiej ławeczce:
  11. Cosworth240

    Polska - nowe inwestycje

    Zupełnie nie znam lokalnych uwarunkowań, a dodatkowo może dziennikarz w tym artykule palnął jakiś błąd, ALE gondola o długości 750 metrów wydaje się być niezłą megalomanią... nie wiem, jak długie miałyby być te 4 osobowe koleje, ale jeżeli nie dłuższe niż te 750 metrów (a tak można sądzić z załączonej mapki, jeżeli gondola miałaby mieć rzeczywiście 750 metrów), to projekt wydaje się być mocno przeskalowany...
  12. To co zostało z Blatten, coraz bardziej pod wodą... tutaj ujęcia z helikoptera, z tego co rozumiem z dzisiaj, widać, jak woda podchodzi coraz wyżej, za chwilę, to już nie będzie, że zniknęło 90% wioski, tylko nie będzie całej wioski... może ocaleją te domki położonoe wyżej, ale na razie ten potoczek nie bardzo ma gdzie spływać dalej; smutne to...:
  13. W szwajcarskiej telewizji mówiono, że władze chcą doprowadzić do tego, aby Blatten było znów zamieszkałą miejscowością. Natomiast patrząc na rozmiar tej katastrofy to jakoś trudno sobie to na razie wyobrazić - nie ma 90% wioski, bo leży pod skałami; domy, które się cudownie uratowały za chwilę zaleje piętrząca się woda, która nie ma ujścia. A trzeba przyznać, że wyglądało to iddylicznie przed tą tragedią:
  14. @lski@interia.pl - piękne okolice; takiej wyprawy zazdroszczę, choć sam bałbym się dzielić drogę publiczną z amerykańskimi kierowcami (trochę czasu tam spędziłem i trochę km, także na rowerze przejechałem), więc bardzo lubię jeździć Pacific Coast Highway, ale na trenażerze na Rouvy 😉
  15. Nic tylko pozazdrościć. Klub narciarski mojej córki - Siepraw Ski - tam może Ci się gdzieś przewinąć, zwykle rano trenują na Gefrorene Wand, czyli popularnym "wandzie"; tym razem niestety ani moja córka, ani ja się nie wybraliśmy, a warun wydaje się zacny... widzę zresztą, że byłaby szansa na spotkanie w gronie forumowiczów... szkoda.
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...