Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Lech-Zuers-St.Anton i okolice 14-21.12.2013


Rekomendowane odpowiedzi

Kochani :)

Już jutro jadę na nartki do Lech-Zuers-St.Anton-Warth-Schröcken am Arlberg :)

Będziemy mieszkać praktycnie przy stoku w St.Anton.

Nie wiem czy będzie mi się chciało w trakcie wyjazdu robić relację "live" i wrzucać fotki, ale po powrocie dam znać jak było :)

Jeśli można prosić to Warth Schrocken jest dla mnie interesującym miejscem i jakbym się dowiedział nt tego ośrodka dużo z Twoich relacji to będę dźwięczny:biggrin:

Pozdrawiam. Bawcie się dobrze wracajcie cało.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...
A jechałeś i wiesz to z autopsji? Bo gdzieś na jakieś stronce widziałem, że niby punkt poboru jest tylko w St. Anton.

Nie jechałem i raczej nie pojadę, bo po relacji(na razie nie oficjalnej) Wróżki szkoda sobie głowę zawracać:rolleyes::.

A nawet jak by był punkt poboru opłat tylko w St.Anton, to co w związku z tym?

Zapłacić trzeba, a gdzie to już nie ważne, chyba się nie boisz że nie zapłacisz:tongue:

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kochani :)

Już jutro jadę na nartki do Lech-Zuers-St.Anton-Warth-Schröcken am Arlberg :)

Będziemy mieszkać praktycnie przy stoku w St.Anton.

Nie wiem czy będzie mi się chciało w trakcie wyjazdu robić relację "live" i wrzucać fotki, ale po powrocie dam znać jak było :)

Mam nadzieję,że zbadasz szczegółowo całokształt ośrodka,bo ja jadę 16go na zawody der weisse Ring i na razie brak wyobrażenia o komunikacji,rozsądnych noclegach itd.

Edytowane przez lski@interia.pl
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pełną relację potrzebuję jeszcze...tydzień chociaż może w tym tygodniu coś uda mi się zrobić.

Co do tunelu to jechaliśmy tak:

https://maps.google.pl/maps?saddr=warszawa&daddr=Sankt+Anton+am+Arlberg,+Austria&hl=pl&ll=47.111028,10.118752&spn=0.053858,0.125828&sll=47.120957,10.241919&sspn=0.013462,0.047808&geocode=FSz2HAMdBZ9AASkBn4aaZsweRzH80-qIKr7wcg%3BFSMkzwIdE66cACkFnlp-YLCcRzGPrSLcY0bJkQ&oq=st.anton&t=h&mra=dpe&z=13

czyli na wysokości Sonnenkopf (Kloesterle) zjeżdżaliśmy na St.Anton na 197 - oczywiście jechaliśmy tylko na winietce, żadnego płatnego tunelu nie zaliczaliśmy, zresztą nasza gospodyni odradzała nam ten tunel (dlaczego? nie wiem bo mówiła po tamtejszemu :))

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ski Arlberg 14-21.12.2013

p1020058_medium.jpg

Wyjazd:

Droga była w sumie ok. Z Wwy wyjechaliśmy od razu na A2 i jechaliśmy przez Niemcy (na Lindau). K.Hołowczyc chyba chciał nas prowadzić przez Monachium, więc przez pewien czas słyszeliśmy znudzony głos Hołka: „Jesteś poza trasą... nowa będzie lepsza” – to chyba w zamierzeniu miało działać uspokajająco na psychikę kierowcy :D

Nasz Gasthof (Haus Pfeifer) położony był ok 50m od trasy nr. 24a, tak że wychodząc przez furtkę, wpina się narty, podjeżdża się 50m po polanie do stoku i już zaraz jest dolna stacja gondolki Nassereinbahn. Typowy pokój ze śniadaniem. Generalnie ciężko w okolicy znaleźć nocleg poniżej 50 euro i sensownie położony – wydaje mi się, że znalazłam optymalne lokum (zarówno cenowo, jak i co do lokalizacji).

st.anton_haus_pfeifer_medium_medium.jpg

p1020302_medium_medium.jpg

Gospodarze generalnie raczej mówili „po swojemu”, ale dogadywaliśmy się bez problemu... chyba...

Pokoik był na parterze z najpiękniejszym dla narciarza widokiem - na trasę i dolną stację gondolki.

p1020621_medium.jpg

Pokoik wystarczający jak na 2 osoby, przytulny, z różową łazienką, ale bez netu i TV. TV mieliśmy co prawda w pokoju śniadaniowym tuż za drzwiami naszego pokoju, który był przeznaczony wyłącznie dla nas, ale to nie to samo – lubię tuż po przebudzeniu włączyć Alpenpanoramę i przy dźwiękach tej muzyczki zbierać się na śniadanie i do wyjścia. Pokój śniadaniowy był wykończony w moim ulubionym stylu czyli z padliną na ścianach :)

p1020067_medium.jpg

p1020069_medium.jpg

Jak tylko się zameldowaliśmy i wnieśliśmy klamoty do pokoju, poszliśmy na spacer po miasteczku (zaczął padać śnieg).

p1020051_medium.jpg

Miasteczko jest baaardzo duże jak na to co się spodziewałam – jest po prostu rozległe i piękne, w tym czasie pięknie ozdobione świątecznymi dekoracjami, każdy dom zadbany, jakby wczoraj odmalowany.

p1020378_medium.jpg

Mnóstwo sklepów takich dość lansiarskich, niewiele restauracji w stylu Stubn/Huette ze swojskim miejscowym jedzeniem, natomiast większość to restauracje hotelowe np. z zupą tajską zamiast tradycyjnymi alpejskimi zupami. Jak się później okazało na stokach też jest niewiele knajp w porównaniu z takim skiamade, gdzie na każdej trasie jest minimum jedna knajpa. Z czystym sumieniem mogę polecić restaurację Fuhrmann Stube (w miasteczku) i knajpę RodelAlm przy rozwidleniu tras 25 i 24a – w miarę normalne ceny i pyszne jedzonko.

p1020169_medium.jpg

Taki spacerek po mieście (do Galzigbahn i z powrotem) robiliśmy sobie codziennie wieczorkiem po nartach.

W miasteczku jest Billa i Spaar – sklepy są czynne nawet w niedzielę (Spaar do 19:30).

Obok Billi jest stacja „tankowania” TESLI:

p1020631_medium.jpg

  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień 1

Pogoda – słoneczko za lekkimi chmurkami i temperatura lekko na minusie :). Zwiedzanie ośrodka zaczęliśmy od St.Anton-Stuben. Ludzi było niestety sporo – aż byłam zdumiona że więcej geniuszy wpadło na ten pomysł żeby w tym przedświątecznym okresie (kiedy wszyscy szaleją na zakupach i w kuchni) jechać na narty. Na szczęście okazało się że to był tylko boom weekendowy.

Stoki niestety juz o godzinie 10:00 były totalnie roz... rozkopane, muldy do kolan a pomiędzy nimi lód. Tak jakby w ogóle nie były przygotowywane. Śniegu było niewiele mimo sypania armatkami. Tak czy siak widoki gór z wyłażącymi spod śniegu skałami do mnie nie przemawiają.

W St. Anton góry są dość łyse (skaliste, bez choinek – SB i MB dawniej Figo złapią sie za głowy z tak profesjonalnego określenia). Przy niedostatku śniegu widać było trawę i jakieś organizmy pionierskie (porosty i inne czepiające się skał cuda)

p1020093_medium.jpg

p1020079_medium.jpg

p1020102_medium.jpg

Pierwsze co nam się rzuciło w oczy to w większości wyciągów w St.Anton brak jest bramek do odbijania karnetów (co oznacza brak skiline).

Niestety w porównaniu z innymi ośrodkami, w których byliśmy tutaj jest mierne i dziwne oznaczenie tras - zaskakujące było to, że trasy czerwone były trudniejsze niż czarne. Ale o oznaczeniach tras napiszę jeszcze później, bo to ciekawy wątek.

Do Stuben prowadzi piękna trasa 17 i S1 – długie i przyjemnie nachylone.

Stuben jest malutkim ośrodkiem, w zasadzie nie ma tam miasteczka tylko „osada” z hotelami i kapliczką. Stuben to stare niewyprzęgane krzesła typu kolano-jebki i niestety brak sztucznego naśnieżania (kamulce i skały). Trasy nie są powalające, bo są dość wąskie.

p1020112_medium.jpg

p1020128_medium.jpg

A to jest efekt "sztucznego naśnieżania" w Stuben czyli zabierania z okolicznych polan śniegu i wrzucania go na trasy :)

p1020129_medium.jpg

Wieczorkiem poszliśmy do kościółka do St.Jakob – mszę odprawiał młody ksiądz z dziwnie brzmiącym akcentem i dobrze wyczuliśmy że to „swój chłop” – po mszy pogadaliśmy sobie z przesympatycznym polskim księdzem, który też jest narciarzem.

Edytowane przez Dumpling Zębowa Wróżka
  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień 2

Pogoda – lampa i lekki mróz.

Postanowiliśmy pojechać do Lech-Zürs, ale nasza gospodyni powiedziała, że ze skibusami jest problem, tzn. z St.Anton nie chodzi skibus do Lech-Zürs tylko dopiero ze Stuben, więc musielibyśmy albo najpierw post-busem jechać do Stuben i tam przesiadać sie w skibusa, albo na nartach jechać do Stuben i tam przesiąść sie do skibusa. Wybór był oczywisty – zapakowaliśmy klamoty do autka i ruszyliśmy do Lech.

Zaparkowaliśmy na bezpłatnym dla posiadaczy skipasu Parkingu nr. 4 przy Schlosskopfbahn – wolne niewyprzęgane krzesło. I tak trzeba wziąć bilecik parkingowy, ale potem przy kasach bilecik i skipass są sczytywane i ten karnecik służy do wyjazdu za free.

Widoki w Lech są inne niż w St.Anton – jest trochę choinek, niektóre trasy lecą w lesie i są piękne, świetnie przygotowane na sztruksik i szerokie. Trasy 62a, 34, 34a, 35, 46 i 50 – super :)

p1020198_medium.jpg

p1020237_medium.jpg

Zaliczyliśmy cały Lech – Zug, zatrzymaliśmy się w Lech w knajpie RudAlpe przy trasie34a na ciacho (tam jest dość drogo)

p1020248_medium.jpg

i potem „kopsnęliśmy” się do Zürs – do gondoli trzeba niestety przejść przez miasteczko „z buta”, ale na szczęście w zasadzie tylko na drugą stronę głównej ulicy. Kolejka Rüfikopf (40 osobowa stojąca).

p1020258_medium.jpg

W Zürs super są trasy 11, 38 i 38a, 3, 3a i 1.

p1020268_medium.jpg

W Zürs taką paniusię spotkaliśmy:

p1020220_medium.jpg

Z Zürs wróciliśmy trasą 17 do Zürsersee – niestety powrót z Zürs do Lech jest dość ograniczony – trzeba wracać przez cały Zürs, bo Lech i Zürs łączą się ze sobą tylko kolejką Rüfikopf – żeby była jasność, mówię o normalnych, przygotowanych trasach dla narciarzy, bo trasami do skitouru czy freeridem można się jeszcze dostać do Zug, ale wyciąg Maldoch i tak nie chodził. Niedziałający wyciąg Maldoch sprawił również, że musieliśmy dymać ze 200m po umiarkowanie płaskim terenie „jodełką” żeby dostać się do trasy 17. Ponieważ już była dosłownie 16:00 od razu w Zürs złapaliśmy skibus do Lech, ale tutaj też niestety niedociągnięcie – skibus jedzie tylko do Parkingów nr. 1, 2 i 3, więc z Parkingu 3 musieliśmy z buta dymać 200m do Parkingu 4.

Przy górnej stacji wyciągu Kriegerhorn w Lech jest photopoint.

lechphotopoint2013_medium.jpg

Wieczorkiem - spacerek na rozruszanie mięśni :)

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień 3

Pogoda znów piękna – lampka i lekko na minusie.

Wystartowaliśmy z domku i postanowiliśmy zwiedzić St.Anton i sprawdzić czy już udało im się ułożyć trasy i zatrzeć fatalne wrażenie z dnia 1. Niestety Rendl (druga strona St.Anton) nadal była zamknięta. Trasy były świetnie przygotowane jak na tą ilość śniegu – gładziutki sztruksik. Niestety gdzieniegdzie zdarzały się kamienie, ale przy tej ilości śniegu można to wybaczyć.

p1020537_medium.jpg

Trasa nr 2 zrobiła na mnie super wrażenie –piękna, szeroka, gładka idealnie nachylona (miała oznaczenie że jest czarna, ale nie należy się tym sugerować).

p1020342_medium.jpg

p1020313_medium.jpg

Zatrzymaliśmy się na jedzonko w knajpie GampenBar przy trasie 22 – na tarasie było tak cieplutko, że myślałam że bielizna narciarska się na mnie stopi:

p1020358_medium.jpg

Tego dnia korzystaliśmy też z gondolki Galzigbahn – warto coś o tej gondolce napisać, jako że jest rzeczywiście jedyną w swoim rodzaju gondolką (jak większość pasażerów tej gondolki nagrałam filmik pokazujący mechanizm jej działania, ale filmik jest bez zwrotów akcji i bez zaskakującego zakończenia więc nie wstawiam). Generalnie jest wielkie granatowe koło, które unosi 24 osobowe (część siedzi i część stoi) gondolki z poziomu „ładowania ludźmi” do poziomu lin, na które są zrzucane gondolki. Ciekawostką jest to, że gondolki całą trasę jadą na 2 linach, a nie na jednej.

p1020304_medium.jpg

p1020331_medium.jpg

p1020335_medium.jpg

Wieczorkiem jak zwykle spacerek i dodatkowo pamiątkowy szoping – uwaga na kasę, bo tu wszystko jest piękne ale i nieco przydrogie :) Kupiłam sobie breloczek z butem narciarskim :D

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień 4

Pogoda była nieco gorsza – chmurzyło się.

Pojechaliśmy autkiem do Lech na parking nr 4 z planem zwiedzenia Warth-Schröken i sprawdzenia nowiutkiego połączenia Lech-Warth. Nowe gondolo-krzesło Auenfeldjet to wyciąg z dupo-grzejkami w gondolkach – wspaniała sprawa!:) Z Lecha do międzystacji jeździ mieszaniec 2 krzesła + 1 gondola, a od międzystacji do Warth jeżdżą gondolki.

p1020401_medium.jpg

p1020465_medium.jpg

Do godziny 12:00 były chmury, potem wyszła lampa. W Warth na górze jest łyso i skalisto, a na dole jest nieco drzew. Bardzo przyjemne szerokie trasy, pięknie położona trasa W4, W2. Trasy do Schröken W7, W9 i W5 też super.

p1020409_medium.jpg

Knajpka Hochalp przy trasie 19–swojska i stylowa :) Pyszne papu:

p1020454_medium.jpg

Samo Schröken przypomina mi troszke Alpe di Siusi – dużo pagórków przykrytych puchem, choineczki, słoneczko :)

p1020448_medium.jpg

W Warth- Schröken są dwa photopointy (z czego jeden nie działał) i 2 giganty bmw x-drive (niedziałające).

p1020428_medium.jpg

Wieczorem - spacerek.

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień 5

Pogoda pochmurna – postanowiliśmy zwiedzić Sonnenkopf.

Pojechaliśmy autkiem – niewielki ośrodek na pół dnia, z niektórymi fajnymi trasami. Niestety brak sztucznego naśnieżania, ale ratowali się wybierając śnieg ratrakiem z polany:

p1020496_medium.jpg

Ten ośrodek to 1 gondola + 3 krzesła (1 nieczynne) i jakieś dojazdowe orczyki. W sumie zastanawialiśmy się którym z 2 krzeseł jechać najpierw :) Jedna część ośrodka to łyse wygwizdowie obsługiwane przez stare... przepraszam tradycyjne niewyprzęgane niespieszne krzesło. Trasy przygotowane super na gładź (nie oceniam kamieni). Trasy 7 i 5 – genialne

Trasa 2 + 3 = 5 :)

p1020500_medium.jpg

p1020502_medium.jpg

p1020503_medium.jpg

Są tam 3 knajpy, z czego jedna przy trasie 1 była nieczynna. Aha, w głównej knajpie przy gondolce piłam ciekawy szwajcarski narodowy napój – Rivella w wersji Red – oranżada z 35% zawartością serwatki. Genialny smak !

Akurat jak byliśmy w Sonnenkopf to równocześnie na ten sam pomysł wpadło wojsko austriackie – uczyli się tam jeździć na nartkach:

p1020492_medium.jpg

Mają też tam tradycyjny wyciąg do łapania za linkę:

p1020485_medium.jpg

Ok godziny 13:00 po jedzonku zwinęliśmy się do Lech (parking 4) z zamierzeniem szybkiej teleportacji do Warth celem pobrania mapek Warth, których zapomniałam zabrać dla potomnych poprzednim razem. W Warth niestety nie użyliśmy sobie bo zerwał się bardzo silny wiatr (efekt ruchomych piasków na stoku, jak sypki pył śnieżny w postaci fal przemieszcza się po stoku a człowiek traci orientację czy to on się porusza czy podłoże). Potem do wiatru dołączył zacinający śnieg, zrobiło się pusto na stokach, więc na stoki wylazła obsługa i dokonywała „sztucznego naśnieżania” w postaci narzucania łopatami na stok śniegu i przyklepywania tych białych łat...

W Warth niektóre stoki miały śnieg w kolorze cafe latte:

p1020528_medium.jpg

Po powrocie na stronę Lech zobaczyłam w pobliżu wyruszający na żer ratrak więc pojechałam za nim i za pomocą dyktafonu w komórce spełniłam swoje marzenie – jako sygnał przychodzącego smsa mam ustawiony dźwięk wydawany przez pracujący ratrak. Bajka :)

Wieczorem zakupy i spacerek.

Poszliśmy do sklepu, w którym robią swoje własne nalewki. Oczywiście było ich tyle że nie wiedzieliśmy czego popróbować i na co się zdecydować :)

p1020472_medium.jpg

  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień 6

Ostatni dzień na nartach – zachmurzenie z przejaśnieniami.

Tego dnia w końcu otworzyli Rendl. Ruszyliśmy więc z domu na stoki St.Anton, zjechaliśmy ulubioną trasą 2, potem trasą 1 do miasta, stamtąd przez miasteczko jakieś 50m z buta do RendlBahn. Zaliczyliśmy wszystkie trasy po kolei, włącznie z trasą przy łorcyku). Trasy R4, R11 i R12 – fajne i przyjemnie twardo przygotowane. Wyciąg Riffel II był zamknięty.

p1020565_medium.jpg

p1020566_medium.jpg

Wróciliśmy do St.Anton, wciągnęliśmy się Galzigbahn i zjechaliśmy trasą 8. Cała trasa była w chmurach, gęsta śmietana, widoczność zerowa plus padający śnieg. Postanowiliśmy zatem jakoś przeczekać tą pogodę, bo ta chmura nagle się pojawiła więc myśleliśmy, że nagle przejdzie. Weszliśmy do knajpy Hospitz przy trasie 8 w St.Christoph. Okazało się że połowa stolików jest porezerwowana...potem okazało się że ceny są nieco wysokie (gulaschsuppe 8,20 EUR), a na ścianach wiszą zdjęcia gości tej knajpy: królowie i książęta...

p1020583_medium.jpg

p1020582_medium.jpg

...więc też sobie pstryknęliśmy fotkę, zjedliśmy ciacho i natknęliśmy się na fajną ciekawostkę – do piwnicy w której są toalety prowadziły schody, ale obok schodów była zjeżdżalnia:

p1020584_medium.jpg

Genialny pomysł!!!!

Jak wyszliśmy z knajpy to pogoda była taka sama, więc jazdy nie było tylko zsuwanie się po omacku.

p1020588_medium.jpg

Zaliczyliśmy ulubioną trasę 2, na której niestety na naszych oczach jakaś nieźle jeżdżąca kobitka uszkodziła sobie kolano i zwozili ją. Ten widok troszkę działa na psychikę i w tak kiepskich warunkach widoczności zdecydowaliśmy, że ok 15:00 wstąpimy do knajpy przy stoku przy którym mieszkamy, zjemy obiadek i zsuniemy się do domku. Na koniec po jedzeniu zaliczyliśmy jeszcze raz trasę 25, tak na pożegnanie i do domku.

Wieczorkiem poszliśmy na spacerek i resztkowy szoping.

Ciekawostką w sklepie narciarskim była duża (chyba 1x1m) chustka do zawijania gardełka w chłodne dni z wydrukowaną na niej mapką narciarską Ski Arlberg :) Jak znajdę taką ze ski amade to sobie kupię :)

Odwiedziliśmy też miejscowe muzeum – czytałam że jest to muzeum narciarstwa, ale w zasadzie to muzeum St.Anton. Głównie ten budynek to restauracja (górna półka cenowa), ale na piętrze jest muzeum. Wejście kosztuje 4 EUR i dostaje się gadającego automatycznego pana, który po angielsku opowiada historię St.Anton, a potem historię narciarstwa w St.Anton.

p1020388_medium.jpg

p1020604_medium.jpg

p1020606_medium.jpg

p1020607_medium.jpg

  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powrót:

Wyjechaliśmy ok 10:00.

W Niemczech na autostradzie najpierw kamyczek uderzył w przednią szybkę i niestety szyba pękła.

Potem jeszcze w Niemczech mięliśmy przygodę – skorzystam z cytatu mojego Brudera (Bumtralala) z fejsbunia:

„Wczoraj, wracając z Austrii przez Niemcy zdarzyło się, że na autobahnie pękła mi opona. Zjechałem na pas awaryjny, założyłem kamizelkę odblaskową i w odpowiednio dużej odległości rozłożyłem trójkąt ostrzegawczy. Wypakowałem bagaże, wyciągnąłem zapas i zabrałem się za jego wymianę modląc się w międzyczasie, żeby kolega, który wymieniał opony w tym samochodzie miał do dyspozycji sprawny klucz dynamo...metryczny ; ) Nie minęło 5 minut, a za mną pojawił się niebiesko-biały passat z błyskającymi na dachu bombami i napisami POLIZEI. Idę więc do nich myśląc, że zrobiłem coś źle, że tak nie można. Pan Policjant macha do mnie, żebym nie zawracał sobie nimi głowy i robił co do mnie należy, potem podszedł i zapytał, czy w czymś nie pomóc. Widząc, że jakoś sobie radzę, popatrzył, przypilnował i na koniec pomógł pakować bagażnik. Nawet poleciał po trójkąt i mi go zapakował! Po wszystkim pomyślałem sobie: no to teraz się zacznie: papierologia, tłumaczenia itp. Pytam więc, czy chce zobaczyć moje dokumenty. Nein, to już alles, szerokiej drogi! - odpowiedział Pan Policjant. Szok mi jeszcze nie minął...”

p1020656_medium.jpg

p1020654_medium.jpg

Potem był korek 5 km na zjeździe na 12, potem musieliśmy zatankować bo jechaliśmy już na oparach a kolejka na idiotycznie rozwiązanej stacji BP z McDonaldem wychodziła na autostradę A2, a na deser się okazało że na każdej bramce do płacenia za A2 stoi kilku-kilometrowy korek więc szacowany czas przejazdu przez A2 wydłuża się o kilka h, zatem zjechaliśmy na „starą 2” i tak wlekliśmy się aż do Łowicza gdzie wjechaliśmy na A2.

Ostatecznie byliśmy w domu o 00:30.

Grunt że wszystkie kończyny są na miejscu :)

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podsumowanie:

Niestety byłam już w Schladming... :rolleyes:: więc moja ocena każdego następnego ośrodka nie będzie obiektywna tylko siłą rzeczy subiektywna.

- ośrodek fajny, duży, ale jak dla mnie raczej „do zaliczenia”, a nie żeby tam jeszcze wrócić;

-miasteczko bardzo ładne ale lansiarskie (takie troszkę pretensjonalne);

-niedobór swojskich knajp i niewiele knajp na stokach;

-brak targu adwentowego (może to nieważne, ale gdzieś czytałam, że tak jak w Schladming tak i tutaj jest targ, na którym można kupić grzane wino, zjeść kasztany i kupić pamiątki);

-mało rozrywek „około-narciarskich” choć to był początek sezonu, było mało śniegu więc wszystkie giganty, skiparki, kinderparki, rodelbahny były zamknięte). Brakuje nocnego stoku;

-mało tras sztucznie naśnieżanych – i teraz ciekawostka – pierwszy raz się spotkałam z tym, że na tablicy z oznaczonymi otwartymi/zamkniętymi trasami są oznaczone trasy sztucznie naśnieżane (oznaczone śnieżynkami):

p1020573_medium.jpg

-jest to ośrodek drogi;

-brak skiline w st. Anton;

-dość sporo tradycyjnej (żeby nie powiedzieć starej) infrastruktury narciarskiej;

-ośrodek skitourowy i freerideowy – sporo dojazdówek łączących trasy lecących lekko pod górkę, co oznacza że trzeba „jodełkować”;

p1020224_medium.jpg

-trasy w wielu miejscach wzajemnie się krzyżują – jeśli chcesz się dostać do jakiegoś konkretnego miejsca w ośrodku i mówisz „jedziemy trasą nr ileśtam żeby dojechać do wyciągu cośtambahn” to często nie jest tak, że jedziesz jednym numerkiem trasy na sam dół.

W międzyczasie masz 5 rozjazdów i przy każdym trzeba się zatrzymać i doktoryzować, która trasa gdzie jedzie, bo odcinki jak dla mnie jednej trasy są oznaczone kilkoma numerkami.

Tablice na rozjazdach są troszkę nieprzemyślane – numerek trasy jest z jednej strony, a strzałka z przeciwnej... i tak do każdej trasy. Ja zdecydowanie wolę tablice gdzie jednej strzałce podporządkowanych jest kilka numerków tras. Tu troszkę naćkane było:

p1020591_medium.jpg

Niestety popełniłam błąd w stosunku do tego wyjazdu, ponieważ naczytałam się o tym ośrodku dużo dobrego, mapka wyglądała dość fajnie, a ja miałam co do tego ośrodka ogromne oczekiwania.

Jak już napisałam powyżej - jak dla mnie - ośrodek fajny, duży, ale raczej „do zaliczenia” a nie żeby tam jeszcze wrócić.

Gratulacje i oklaski dla osób, które przebrnęły przez moje wypociny :applause:

Tutaj jest pełna galeria (klikać wstecz):

http://www.skionline.pl/forum/gallery/showimage.php?i=8001&c=5

Edytowane przez Dumpling Zębowa Wróżka
  • Like 21
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kasiu, Wróżko - świetna relacja!!!

Super fotka na zjeżdżalni i jak zwykle zdjęcia ciasteczek i innych żarełek są w Dumplingowym stylu :happy: (jak Ci aparat nie paruje we wnętrzach?)

Może St. Anton to nie Schladming...ale chyba nie żałujesz, że poznałaś zupełnie nowe miejsce?

Ja nie byłem ani w jednym, ani drugim - dzięki Twoim relacją, Schladming jest na mojej "krótkiej" liście koniecznych do odwiedzenia miejsc :happy:

Dziękuję bardzo za fantastyczną relację!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popieram to co napisał Marboru. Relacja PROFESJONALNA :applause:Całkiem sporo pojeździłaś ,szczególnie w odniesieniu do krajowego nartowania ,które w tym sezonie praktycznie zanikło. Ja to mam o wiele mniejsze wymagania ,ale nie jestem tak ,, rozpasany narciarsko'' i do szczęścia wystarczyło mi 20 km tras w Santa Caterina. No ,ale ja to dziadek jestem :biggrin:

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie nie chiałam, żeby ośrodek był odebrany jako totalnie ch..wy i mam nadzieję, że nikt z Was tej relacji tak nie odebrał :)

Ośrodek jest fajny, jest duży, ma kilka rewelacyjnych tras, wypad na narty był rzeczywiście udany... ale nie ciągnie mnie żeby tam wrócić jeszcze kiedyś...

Dla odmiany - w Schladming chciałabym być już teraz natychmiast :D

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie nie chiałam, żeby ośrodek był odebrany jako totalnie ch..wy i mam nadzieję, że nikt z Was tej relacji tak nie odebrał :)

Ośrodek jest fajny, jest duży, ma kilka rewelacyjnych tras, wypad na narty był rzeczywiście udany... ale nie ciągnie mnie żeby tam wrócić jeszcze kiedyś...

Dla odmiany - w Schladming chciałabym być już teraz natychmiast :D

Relacja jest bardziej pozytywna niż zdjęcia (pogoda). Ośrodek jest również w kręgu moich zainteresowań. Dzięki Tobie, wiem czego się spodziewać - gdzie ponartować, zjeść no i muzeum - lubię takie tematy :smile:

A na fotkach trasy takie jak warunki. Warunków nigdy nie przewidzisz.

Okres w jakim byłaś niestety taki jest w Alpach, że nie wszystko działa w 100%.

Schladming... może w przyszłym roku.

Na początek 25 stycznia robię Dolomickiego klasyka: Val Di Sole.

Później w marcu będzie Austria...ale taka jakaś z lodowcem :rolleyes::

Super fajnie napisałaś...

...jak dla mnie powinnaś jeździć przynajmniej raz w miesiącu w Alpy, a potem pisać relacje :happy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Relacja jest bardziej pozytywna niż zdjęcia (pogoda). Ośrodek jest również w kręgu moich zainteresowań. Dzięki Tobie, wiem czego się spodziewać - gdzie ponartować, zjeść no i muzeum - lubię takie tematy :smile:

A na fotkach trasy takie jak warunki. Warunków nigdy nie przewidzisz.

Okres w jakim byłaś niestety taki jest w Alpach, że nie wszystko działa w 100%.:

I z pewnością to w dużym stopniu odbiło się na "negatywnym" odbiorze ośrodka przez Wróżkę, chociaż nie tylko. W zeszłym roku w Schladming byliśmy z Wróżką w tym samym okresie i pomimo, że śniegu było faktycznie trochę więcej, to też nie wszystko działało w 100% - a to jakaś trasa zamknięta bo ktoś ma trening, a to tradycyjna schladmingowska "mgła"... Mimo to wrażenie robiła sama infrastruktura, w większości nowiusieńkie krzesełka, brak konieczności zasuwania pod górę, doskonałe połączenia pomiędzy poszczególnymi częściami ośrodka itp. Jak raz na jakiś czas pojawiło się stare, niewyprzęgane krzesełko z niespodzianką po drodze (chyba na Hochwurzen), to nie budziło ono niesmaku, tylko śmiech :D No i najważniejsze - znakomicie przygotowane trasy wycięte w lesie, co oczywiście można zwalić na "pustostoki" i "pustociągi" :biggrin: Tutaj, a konkretnie w St. Anton, pierwszy dzień mógł znakomitą Autorkę tej relacji wprawić w nienajlepszy nastrój, powtarzała bowiem wciąż sarkastycznie: "znakomicie przygotowane trasy to mocna strona stoków w Ski Arlberg" :D Krawędzie nart po pierwszym dniu ostre jak nóż w barze mlecznym nie poprawiały humoru :redface: Ale potem było już tylko lepiej :smile: Ogólnie bardzo udany wyjazd, świetny i rozległy ośrodek, ale jego największym mankamentem, poza brakiem skiline jest brak sensownego połączenia pomiędzy Lech a St. Anton.

Pzdr!

Edytowane przez bumtralala
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...