Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Przedszkola / Szkółki narciarskie w Alpach - opinie


channel

Rekomendowane odpowiedzi

Czy ktoś z szanownych forumowiczów korzystał z usług przedszkola czy też szkółki narciarskiej "Rossignol academy",  "Zgorky" czy też "Jafa" ? Mógłby podzielić się swoimi spostrzeżeniami?  Wybieramy się z 6 letnią wnuczką do Marillevy i tam zajęcia dla dzieci prowadzą instruktorzy z tych szkółek, ceny są zbliżone, oferta również. Różnicuje je tylko to, iż w Rossignol wiekowo wnuczka łapie się na przedszkole ( do szkółki trzeba mieć skończone 7lat) w pozostałych  na szkółki. Może jest jeszcze jakaś inna alternatywna szkółka którą polecacie? Będę wdzięczna za rady i opinie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My od 2020 r. jeździmy z Dimbo. Córki bardzo zadowolone, miś Dimbo, gadżety plus rozgrzewka w formie zabawy z muzyką, co jak zauważyłem odróżnia ich od większości szkółek/przedszkoli. Ale może się mylę.

Byliśmy z nimi w 2020 r. i 2022 r. Na Kronplatzu (tam są potęgą). A w zeszłym roku w Alpe di Siusi, choć tam dali do pieca z ceną taśmy dla dzieciaków 3-4 letnich. Zamiast 15E/dzień musieliśmy płacić 35 E/dzień. Ale Pani Ola dała z siebie wszystko by po 2 dniach przygotować dzieci na talerzyk. I wszystkie 3-4 latki (w tym moja 3,5 letnia córa) od 3-go dnia z pomocą Pana od wyciągu śmigały na talerzyku...kosmos

Ale w Alpe di Siusi ich szkółka w zeszłym roku była mega kameralna, a inne to były molochy, z bardzo różnymi instruktorami, np. z Portaski z którymi nawet mieliśmy spięcia przy kolejkach i gondolach, bo np. ładowali się bez kolejki do gondoli z dzieciakami dając im fatalny przykład. Fatalny. 

Choć oczywiście byli też tam super instruktorzy i instruktorki, ale wiadom, że w pamięci zostają takie typy. Myślę, że to przez dużą ilość dzieciaków musieli brać czasem dziwnych typów. Bo Pan Krzysztof właściciel wydaje się super, ale gdybym miał z nimi jechać, to chciałbym dowiedzieć się wcześniej z kim będą moje dzieciaki jeździły w grupach. 

A co do regionu. To ja też nie jestem specjalnym zwolennikiem Marillewy, a byłem tam dwa razy (w 2007-Pelizzano i 2016 - Pinzolo). pierwszy powód to odległość, drugi nie trafiałem z pogodą, a trzeci to właśnie to przeświadczenie.

Ale dzięki Val di Sole, Marillewie, zacząłem jeździć w Alpy. Ten region otwierał mój umysł na wyjazdy w Alpy, to były dla mnie biedanarty z czasów młodości za 700 zł (apartament na 5 os. i skipass na free ski w grudniu).

Ale kiedyś tam wrócę. 

 

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, channel napisał:

We Folgaridzie / Marillevie nie ma "Dimbo". Po analizie zdecydowaliśmy się zarezerwować miejsce młodej w przedszkolu narciarskim Rossignol Academy. Jak będzie? Zobaczymy :) Dam znać.

Moim zdaniem tam też są. Bo sam widziałem ich taką ofertę w latach ubiegłych. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Jeeb napisał:

Ciekaw jestem Twojej opinii po tym kursie bo ja w większości szkółek dla dzieci byłem mocno rozczarowany

Wiesz zależy kto czego szuka. Jeśli chcesz by dziecko się dobrze bawiło, spędzało BEZPIECZNIE CZAS, robiło postępy ale NIE MUSI TO BYĆ SZYBKO i w skali SPORTOWEJ/WYCZYNOWEJ to takie szkółki są BARDZO OK. 

Jeśli to ma być cos wiecej to raczej klub narciarski/sportowy. Ale np. moje córy tego już by nie ogarnęły kondycyjnie. 

Byli rodzice, którzy narzekali, że dzieciaki się zwożą zamiast wyczynowo zapierniczać. No ale to nie ten segment rynku jest.

  • Like 2
  • Thanks 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Krakus81 napisał:

Moim zdaniem tam też są. Bo sam widziałem ich taką ofertę w latach ubiegłych. 

Popatrzyłam na stronie - faktycznie są chyba we Folgaridzie, ale...nie mają oferty szkółki - tylko łączonego wyjazdu. A ja już hotel mam opłacony. W każdym razie - zobaczę, bo ja młodej nie dam rady nauczyć, może się uda :) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozrywkowe, lepsze bądź gorsze, przechowalnie. Jeżeli ktoś ma wizję, że 6 latka/latek przez 5 dni w Alpach (bo przecież to Alpy) zrobi alpejskie postępy to przepraszam - to tak nie działa.

90% szkółek alpejskich dla maluchów  to niańki dla dzieci, żeby rodzice mogli pojeździć. Tak więc aby bezpiecznie i nie nudno. 

6-lat to już dość samodzielny wiek. Można pośmigać wspólnie. 

M.

  • Like 1
  • Thanks 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.09.2023 o 22:34, Jeeb napisał:

Ciekaw jestem Twojej opinii po tym kursie bo ja w większości szkółek dla dzieci byłem mocno rozczarowany

Janek, bo nie mogło być inaczej. To co pisał zarówno @Krakus81 jak i @Marxx74 jest prawdą. Działa to na zasadzie "kulkolandii" w większym markecie. Ma być bezpiecznie i wesoło. Nauka jazdy jest niejako przy okazji. Pewnie jakiś efekt to daje, bo kontakt ze śniegiem jest. Ale to poboczny efekt. Najtańszą i dość szybką drogą nauki jest jazda w śladzie dość dobrze jeżdżących rodzica/rodziców. Dzieci bardzo szybko łapią bez słów, przez naśladownictwo. Tylko wzorzec musi być dość dobry. Droga przez klub jest kosztowna, a i tak efekty nie przychodzą od razu. @channel jeśli dośc dobrze jeździcie - brać dziecko i tylko z nim jeździć, raczej wszędzie gdzie się da. Oczywiście sami pojeździcie mniej, ale coś za coś.

pozdrawiam

ps. @Marxx74 gratulacje dla Was, widziałem Córę w narodowym wdzianku. Możesz pękać z dumy ;).

 

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 1.10.2023 o 18:10, channel napisał:

Popatrzyłam na stronie - faktycznie są chyba we Folgaridzie, ale...nie mają oferty szkółki - tylko łączonego wyjazdu. A ja już hotel mam opłacony. W każdym razie - zobaczę, bo ja młodej nie dam rady nauczyć, może się uda :) 

Ja tak w 2022 r. jechałem. Sam ogarnąłem nocleg, a u nich tylko szkolenie dla córki. Ale wtedy płaciłem 50 lub 100 euro wiecej, niż gdybyś kupował nocleg+szkolenie. 

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 1.10.2023 o 19:25, Marxx74 napisał:

Rozrywkowe, lepsze bądź gorsze, przechowalnie. Jeżeli ktoś ma wizję, że 6 latka/latek przez 5 dni w Alpach (bo przecież to Alpy) zrobi alpejskie postępy to przepraszam - to tak nie działa.

90% szkółek alpejskich dla maluchów  to niańki dla dzieci, żeby rodzice mogli pojeździć. Tak więc aby bezpiecznie i nie nudno. 

6-lat to już dość samodzielny wiek. Można pośmigać wspólnie. 

M.

Ja nie oczekuje niczego więcej w przedziale 3-6, a nawet 7 lat. Ma być przede wszystkim bezpiecznie, dziecko ma się nie nudzić i oczywiście robić jakieś postępy poprzez jazdę i jednak szkolenie. 

Oczywiście Ona może już jeździć z nami. Bez problemu zjechała z Chopoka, dawała radę na Stubaiu. Ale kondycyjnie to by była dla nas i dla niej męczarnia. 

  • Like 1
  • Thanks 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka lat temu w Livigno korzystaliśmy z uslug JAFFI. Jest tak jak napisali poprzednicy, generalnie przechowalnia dla dzieci żeby miały zorganizowany czas i sie nie nudziły, a rodzice mogli w tym czasie pojeździć. Mieli to wszystko fajnie zorganizowane - różne grupy, rozgrzewka przy muzyce i zabawie; jakieś tam animacje na sniegu i jazda na nartach. Z nami przyjechała grupa dzieciaków, która śmigała wtedy juz w klubach narciarskich i jeździła dobrze, to udało sie nawet to tak zorganizować, ze zrobili z nich osobna grupe i mieli instruktora, z którym jeździli więcej, po bardziej ambitnych trasach, choć oczywiście z treningiem takim klubowym nie miało to wiele wspólnego. Po dniu narciarskim można było dodatkowo w hotelu skorzystać z usług kadry instruktorskiej w charakterze baby sitterow. Były tez jakieś wspólne zabawy typu malowanie twarzy, przebieranki i tak dalej. Był to jedyny mój tego typu wyjazd w życiu; moja młoda miała wtedy 5 lat i jeździła wtedy słabiej; generalnie ona była z tego zadowolona, bo sie nie nudziła i dobrze bawiła; ja tez, bo sie wyjeździłem w spokoju wiedząc, ze ma opiekę i fajnie spędza czas na świeżym powietrzu. Uwazam, ze to całe JAFFI to naprawde miało fajnie przygotowane i zorganizowane. Więcej sie na taki wyjazd nie pisałem, bo odpowiadał mi juz inny charakter wyjazdu, ale jak ktoś szuka takiego przedszkola narciarskiego przy okazji wyjazdu w Alpy, to mogę ich polecić. 

  • Thanks 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.10.2023 o 12:00, marekbtl napisał:

Janek, bo nie mogło być inaczej. To co pisał zarówno @Krakus81 jak i @Marxx74 jest prawdą. Działa to na zasadzie "kulkolandii" w większym markecie. Ma być bezpiecznie i wesoło. Nauka jazdy jest niejako przy okazji. Pewnie jakiś efekt to daje, bo kontakt ze śniegiem jest. Ale to poboczny efekt. Najtańszą i dość szybką drogą nauki jest jazda w śladzie dość dobrze jeżdżących rodzica/rodziców. Dzieci bardzo szybko łapią bez słów, przez naśladownictwo. Tylko wzorzec musi być dość dobry. Droga przez klub jest kosztowna, a i tak efekty nie przychodzą od razu. @channel jeśli dośc dobrze jeździcie - brać dziecko i tylko z nim jeździć, raczej wszędzie gdzie się da. Oczywiście sami pojeździcie mniej, ale coś za coś.

pozdrawiam

ps. @Marxx74 gratulacje dla Was, widziałem Córę w narodowym wdzianku. Możesz pękać z dumy ;).

 

Wdzianko fajnie ogarnęła, bardzo pomogła ekipa z #Berdaxa. No ale wdzianko samo nie jedzie :) .. leci siłka, są konkretne plany na trening i w połowie grudnia debiut w telamrkowym PŚ.  Będą baty :) ale trzeba się uczyć - młoda, na wynik ma czas. 

Pozdrawiam,

M.

P.s. ogólnie mamy jakoś szczęście do fajnych partnerów co w tym całym zamieszaniu bardzo pomaga. 

  • Thanks 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.10.2023 o 09:10, Krakus81 napisał:

Ja nie oczekuje niczego więcej w przedziale 3-6, a nawet 7 lat. Ma być przede wszystkim bezpiecznie, dziecko ma się nie nudzić i oczywiście robić jakieś postępy poprzez jazdę i jednak szkolenie. 

Oczywiście Ona może już jeździć z nami. Bez problemu zjechała z Chopoka, dawała radę na Stubaiu. Ale kondycyjnie to by była dla nas i dla niej męczarnia. 

Sorry ale 3 a 6 to przepaść.. a 7 ? ... to absolutnie nie jest liniowe. Wyjdę na debila jak powiem, że z 7 latkami jeździłem pozatrasowo i zazdrościłem, że w butelkowym żlebiku mają krótsze narty ? :) ... ok, twardo, kwietniowo, bez puchu. 

Moja uwaga dotyczyła tego, że szkółki robi się pod przeżycie instruktorów :) a profil układa się pod statystykę. Jeżeli to ma być 7 dni na nartach w roku to trzeba odciążyć rodziców (niech pośmigają lub napiją się aperola) a dzieciak ma być zadbany, nakarmiony i trafić do toalety na czas (raz mi się nie udało, pranie gumy 6 latki w damskiej toalecie na 2400 to lekki problem nawet jak do suszenia ściągniesz wszystkie dostępne suszarki).

Ale nie oczekuj narciarskich cudów- po prostu nie o to w tej formule chodzi.

M.

Ps. A Chopokq nie lubię :)

 

 

 

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Marxx74 napisał:

Sorry ale 3 a 6 to przepaść.. a 7 ? ... to absolutnie nie jest liniowe. Wyjdę na debila jak powiem, że z 7 latkami jeździłem pozatrasowo i zazdrościłem, że w butelkowym żlebiku mają krótsze narty ? :) ... ok, twardo, kwietniowo, bez puchu. 

Moja uwaga dotyczyła tego, że szkółki robi się pod przeżycie instruktorów :) a profil układa się pod statystykę. Jeżeli to ma być 7 dni na nartach w roku to trzeba odciążyć rodziców (niech pośmigają lub napiją się aperola) a dzieciak ma być zadbany, nakarmiony i trafić do toalety na czas (raz mi się nie udało, pranie gumy 6 latki w damskiej toalecie na 2400 to lekki problem nawet jak do suszenia ściągniesz wszystkie dostępne suszarki).

Ale nie oczekuj narciarskich cudów- po prostu nie o to w tej formule chodzi.

M.

Ps. A Chopokq nie lubię :)

 

 

 

Ja nie oczekuję cudów. I absolutnie nie jest to moim celem, a i tak postępy dzięki tym przedszkolom, szkółkom oraz indywidualnym lekcjom są. A że to nie są jedyne narty w sezonie, bo jeździmy weekendowo, staramy się też na lodowiec jesienią śmigać gdzie też taką szkółkę ogarniamy lub instruktora indywidualnie na 2-3h dziennie. 

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.10.2023 o 12:00, marekbtl napisał:

Najtańszą i dość szybką drogą nauki jest jazda w śladzie dość dobrze jeżdżących rodzica/rodziców. Dzieci bardzo szybko łapią bez słów, przez naśladownictwo. Tylko wzorzec musi być dość dobry. Droga przez klub jest kosztowna, a i tak efekty nie przychodzą od razu. @channel jeśli dośc dobrze jeździcie - brać dziecko i tylko z nim jeździć, raczej wszędzie gdzie się da. Oczywiście sami pojeździcie mniej, ale coś za coś.

pozdrawiam

ps. @Marxx74 

Mąż całkiem dobrze, ale ja należę do grupy "szuraczków" jadę wolno i często trawersem. Za to pługiem potrafię całkiem dobrze 😊😂 

Zależy mi aby młoda ogarnęła podstawowe umiejętności- zjazd , hamowanie, i mogła że mną po łagodnych szerokich trasach jeździć.

Może byłby lepszy dla niej instruktor na ok 2h dziennie, i ćwiczenia z nami na stoku?

 

Jak myślicie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że pługu jest spory odsiew na egzaminach instruktorskich więc tym fajniej, że ktoś deklaruje biegłość. Po zmianie wytycznych będzie jeszcze śmieszniej ale to chyba za rok.

A tak poważnie - pozwólcie dzieciakom jeździć, niech się bawią, niech mają kogo naśladować. W formule "kilka dni w roku" reszta nie ma znaczenia bo na jakość niestety przekłada się ilość dni z nartami na nogach i kilometry a nie cudotwórca instruktor robiący w narciarskim przedszkolu cuda w 5 dni. 

Niech więc dobrze się bawią. 

M.

  • Like 2
  • Thanks 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, channel napisał:

Mąż całkiem dobrze, ale ja należę do grupy "szuraczków" jadę wolno i często trawersem. Za to pługiem potrafię całkiem dobrze 😊😂 

Zależy mi aby młoda ogarnęła podstawowe umiejętności- zjazd , hamowanie, i mogła że mną po łagodnych szerokich trasach jeździć.

Może byłby lepszy dla niej instruktor na ok 2h dziennie, i ćwiczenia z nami na stoku?

 

Jak myślicie?

Od czasu do czasu indywidualny instruktor się przyda. Jednak generalnie dzieci najlepiej uczą się w grupie. Patrząc też na innych. A tak naprawdę indywidualny instruktor to 2, max 3 h. Później dla dziecka to nuuuda.

  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Marxx74 napisał:

W formule "kilka dni w roku" reszta nie ma znaczenia bo na jakość niestety przekłada się ilość dni z nartami na nogach i kilometry a nie cudotwórca instruktor robiący w narciarskim przedszkolu cuda w 5 dni. 

Cze

Tą sentencją chyba można podsumować całość. @channel jeśli Twoja wnuczka jest na tyle "przebojowa" i samodzielna, że nie będzie marudzić w grupie - to przedszkole narciarskie (tudzież szkółka) nie jest złą opcją. Wy pojeździcie, a dziecko się nie będzie nudzić. Na pewno coś się tam nauczy, natomiast cudów nie należy oczekiwać. Ma się dobrze bawić i mile wspominać ten czas i narty. Najważniejsze, żeby chciała to robić ponownie. Na grubo z doświadczenia, nie tylko mojego. Jeżeli Dziadek jest ambitny i chce nauczyć wnuczkę jeździć, to może - ale w 5 dni to też się nie uda. Potrzeba czasu. Ja syna nauczyłem jeździć bardzo przyzwoicie w 1 sezon praktycznie od zera, nie dając mu żadnej lekcji (oprócz pierwszych 4-ech godzin w pierwszym dniu na śniegu - bo pionizacja nie na moje nerwy była, wolałem zapłacić ;), z resztą jak pisał @Krakus81 syn doszedł do wniosku po 4-ech godzinach, że instruktor nie jest mu w stanie więcej pomóc, bo już umie wszystko), sama jazda w śladzie za mną i wszędzie i po wszystkim. Efekty takiej nauki niewiarygodne (sam myślałem, że to nie może się udać), ale żeby było rzetelnie, pierwszy sezon syna to..... 39 dni na śniegu. Życzę powodzenia i udanej zabawy dla wszystkich.

pozdrawiam

  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, marekbtl napisał:

39 dni na śniegu

Cześć

Powiedz,ile dzieciaków ba dorosłych ma szczęście śmigać w sezonie 40 dni? ..W sezon,dwa,trzy będąc na śniegu 10 dni ciężko zrobić z kogokolwiek narciarza,a co mówić dopiero o dzieciaku z nizin który ma fazę na inne dyscypliny. Sam mam 10 latka i przez ostatnie trzy sezony ciężko było go przekonać żeby poszedł do grupy z innymi dziećmi . Dlatego postanowiłem ponownie zainwestować w jego indywidualną naukę,chyba to dużo lepsze niż te grupy alpejskie po 8 dzieciaków i ten na końcu totalnie nie wie co się dzieje z przodu …po drugie dochodzi jeszcze bariera językowa w wielu ON brak instruktorów z różnymi językami,wiec  i dzieci też niechętnie lgną w takie miejsca. Choć mogę się mylić .

Sam zaczynam 4 sezon i dobijam do tej liczby(40 dni). Skromnie napisze,ze jest to chyba taka liczba, kiedy zaczynasz już więcej rozumieć(dziecko pewnie też już lepiej wszystko łapie), co z czym,itd ( parę dni temu zmieniłem buty o -2mm,model ten sam-wow,szepnąłem do siebie bo różnica była wyczuwalna na stoku,niesamowicie inna jazda nawet na jednej nodze było bez problemu ,tylko 2 mm różnicy! ) bo później już tylko niuanse techniczne z jazdy do końca tej przygody zostaną, gdy zajawkę narciarską złapiemy  😉

pozdro

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Victor napisał:

Cześć

Powiedz,ile dzieciaków ba dorosłych ma szczęście śmigać w sezonie 40 dni? ..W sezon,dwa,trzy będąc na śniegu 10 dni ciężko zrobić z kogokolwiek narciarza,a co mówić dopiero o dzieciaku z nizin który ma fazę na inne dyscypliny. Sam mam 10 latka i przez ostatnie trzy sezony ciężko było go przekonać żeby poszedł do grupy z innymi dziećmi . Dlatego postanowiłem ponownie zainwestować w jego indywidualną naukę,chyba to dużo lepsze niż te grupy alpejskie po 8 dzieciaków i ten na końcu totalnie nie wie co się dzieje z przodu …po drugie dochodzi jeszcze bariera językowa w wielu ON brak instruktorów z różnymi językami,wiec  i dzieci też niechętnie lgną w takie miejsca. Choć mogę się mylić .

Sam zaczynam 4 sezon i dobijam do tej liczby(40 dni). Skromnie napisze,ze jest to chyba taka liczba, kiedy zaczynasz już więcej rozumieć(dziecko pewnie też już lepiej wszystko łapie), co z czym,itd ( parę dni temu zmieniłem buty o -2mm,model ten sam-wow,szepnąłem do siebie bo różnica była wyczuwalna na stoku,niesamowicie inna jazda nawet na jednej nodze było bez problemu ,tylko 2 mm różnicy! ) bo później już tylko niuanse techniczne z jazdy do końca tej przygody zostaną, gdy zajawkę narciarską złapiemy  😉

pozdro

Victor, narty to specyficzny sport i nie każdy ma możliwość go uprawiania. To nie bieganie czy rower. Z Krakowa mam stosunkowo blisko w "góry", a przy sprzyjającej aurze, to okoliczne stacje pozwalają na upartego na praktycznie codzienną popołudniową jazdę. A jak pisał Marxx74 ilość wyjeżdżonych dni robi robotę. Więc te owe 40 dni dla nas to nie jest jakiś wyczyn. Trochę kasy i chęci. Dojazd zajmuje mi 1h, góra dwie. Więc praktycznie każdy weekend oraz wolną chwilę mogę spędzać na nartach. Dochodzą ferie, święta etc. Was ratuje nieco hala w NL, jest to namiastka i okazja do kontaktu ze śniegiem. Ważne że Wam się chce. Te postępy będą siłą rzeczy u Was wolniejsze, jeśli syn jest już dobrze spionizowany i w miarę swobodnie czuje się na śniegu, to szkolenie indywidualne jest dobrą opcję i chyba lepsza niż grupowe. Pozostaje tylko utrwalenie tego poprzez jazdę, a tutaj hala może znacząco pomóc. Tym sposobem możecie osiągnąć dość wysoki poziom jazdy amatorskiej, tego się trzymajcie. Niemniej jednak, jeśli uda nam się spotkać w PL, a mnie uda się wyciągnąć syna, aby pojeździł z Twoim to zobaczysz w realu, że poziom jazdy między nimi to przepaść, której prawdopodobnie nigdy nie uda się zniwelować. Pomijam fakt, że na dzień dzisiejszy ilość dni spędzonych na nartach przez niego prawdopodobnie jest większa niż Tobie uda się w ciągu całego życia zrobić. Ponadto z 70-80% czasu to cykliczne szkolenie. To musi dać efekt. Życzę Wam powodzenia i do zobaczyska w ZW. A narty niech młodemu służą, chociaż mam obawy czy nie za ambitne dla niego. Mam nadzieję, że sobie poradzi.

pozdrawiam

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, marekbtl napisał:

narty to specyficzny sport i nie każdy ma możliwość go uprawiania. To nie bieganie czy rower. Z Krakowa mam stosunkowo blisko w "góry", a przy sprzyjającej aurze, to okoliczne stacje pozwalają na upartego na praktycznie codzienną popołudniową jazdę. A jak pisał Marxx74 ilość wyjeżdżonych dni robi robotę. Więc te owe 40 dni dla nas to nie jest jakiś wyczyn. Trochę kasy i chęci. Dojazd zajmuje mi 1h, góra dwie. Więc praktycznie każdy weekend oraz wolną chwilę mogę spędzać na nartach. Dochodzą ferie, święta etc.

To bardzo specyficzny sport bez dwóch zdań. W pierwszych dwóch  sezonach  cały komplet sprzętu plus trzy solo wyjazdy alpejskie kosztowały mnie tyle co porządny rower,który możesz użytkować codziennie przez 12 miesięcy w roku a nie powiedzmy 15 dni 🤷‍♂️ dlatego jest to drogi sport.
Wiesz, Ci z Lublina,Warszawy,Olsztyna, też mają kawał drogi na narty wiec raczej pozwolą sobie na dwa wyjazdy w sezonie (święta-ferie) i basta, chyba że ktoś jest ukierunkowywany w tą dyscyplinę to już nie ma przeproś-musi inwestować . 
 

33 minuty temu, marekbtl napisał:

Ważne że Wam się chce.

Poki co ,to mi się chce oj bardzo,a syna chce nauczyć żeby umiał swobodnie,bezpiecznie jeździć,dziś i w przyszłości . Dlatego sądzę że jakieś tam przedszkola,grupy nie mają sensu . Był jeździł początkiem śwojej przygody w grupie i tyle,efekty mizerne. Dlatego indywidualnie sądzę że będzie progres w jeździe . Ma umieć jeździć taki mój cel .Żeby nie zrobił tego błędu co ja sam zrobiłem . A co z narciarstwem na przyszłość uczyni to już jego wola: Co do hali to fakt,nasze zbawienie-moje bankowo. 

pozdrawiam serdecznie 

Edytowane przez Victor
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, Victor napisał:

dlatego jest to drogi sport.

Dlatego też nie każdy może sobie pozwolić na uprawianie narciarstwa w wymiarze w jakim by chciał. Mnie bardziej ogranicza czas, a wyjazdy lokalne są na razie póki co sensowną opcją nabijania dni i robienia tego co lubię. Koszty mam sporo niższe. Chociaż prawdopodobnie alpejskie wyjazdy nie wyszłyby sporo drożej, co też sporo osób praktykuje, nie jeżdżąc praktycznie w PL, szukając okazji za granicą. Mnie wyjazd w pobliskie okolice kosztuje weekendowo (solo) 150 zeta karnet + 100 na jedzenie x 2 dni + z 40l benzyny - 2 wyjazdy tam i z powrotem bo ok 100km mam w jedną stronę, czyli łącznie 750pln za weekend. Licząc 10 weekendów (czyli 20 dni) to jest 7500 pln. Niby niewiele mniej niż powiedzmy freeski w Alpach/Dolomitach (teraz zapłaciłem 2500 za 7nocy +6dni karnet + wyżywienie HB w Folgaridzie) przed lub po sezonie. Problem jest jedynie czasowy. Łatwiej mi wygospodarować weekend niż cały tydzień. Stąd mój wybór. Inaczej to pewnie bym w Alpach czy innych górach całą zimę siedział.

pozdrawiam

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minut temu, marekbtl napisał:

Niby niewiele mniej niż powiedzmy freeski w Alpach/Dolomitach (teraz zapłaciłem 2500 za 7nocy +6dni karnet + wyżywienie HB w Folgaridzie) przed lub po sezonie.

Wyjazd solo czy grupa w tej cenie? Pewnie grupa wiec teraz policz solo wyjazd …
 

Godzinę temu, marekbtl napisał:

Problem jest jedynie czasowy. Łatwiej mi wygospodarować weekend niż cały tydzień.

U mnie odwrotnie 🤣 czas na narty jest tylko zimy brak 🤷‍♂️

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...