Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Ranking

  1. johnny_narciarz

    • Punkty

      10

    • Liczba zawartości

      8 428


  2. SB

    SB

    Moderator


    • Punkty

      4

    • Liczba zawartości

      7 967


  3. Bończa

    Bończa

    VIP


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      3 473


  4. Mati1981

    Mati1981

    Użytkownik forum


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      354


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 11.02.2012 uwzględniając wszystkie działy

  1. Baaaajka! Na wstępie chcę podziękować Wam,że się tak martwiliście o mnie... :redface: niepotrzebnie. :wink: Zapiąć pasy i zaczynamy! Pobudka 3.30,choć obudziłem się o równej trzeciej.Jajeczniczka z 3 jajek i depka do auta.Jest -18st.,pomyślałem "nie tak źle,jak tydzień temu"... Szczelnie poubierany w czapkę i rękawiczki,po tradycyjnym drapaniu szyb ruszam w trasę bardzo pozytywnie nastawiony.Jednak dość szybko blednie mi mina,kiedy już w Żywcu termometr pokazuję -24,5st.,gorzej niż tydzień temu!Ale Żywiec jest taką oazą zimna... Zaliczam nową obwodnicę Żywca w kierunku Suchej i cisnę.Może wreszcie auto się rozgrzeję... Niestety,już niedługo niemiła niespodzianka,nagle w aucie robi się wyraźnie zimniej i zaczynają zamarzać boczne szyby,obok kierowcy i pasażera!Temperatura silnika spada z 80 do 60st!Co jest grane?Patrzę na wskazanie termometru a tu -29st!Lekko się podłamałem... Jeśli tu tak zimno,to co czeka mnie na Kasprowym?!Zaczynam mieć wahania,czy to był dobry pomysł.Chwilami nawet myślę zawrócić i wybrać się ponownie,jak mrozy ustąpią.Ale jest nadzieja,są momenty,kiedy temperatura wzrasta do -23st! :stupid: W końcu postanawiam,że jak mi termometr pokaże równe -30st. to zawracam.Jak myślicie,co od tego momentu widziałem?A no nie tak źle,np. w Nowym Targu -29,5st... Na szczęście już w Zakopanym notuję -21 - ale ciepełko! Pod rondo kuźnickie docieram 6.45.Penetruję pewne miejsce do stawania,ale tam śnieg zalega.Więc już nie szuka,tylko staję jak wszyscy.Na parkingu pustki!Czekając na busa,wraz z pewną parką,dogadujemy się z Taxi-bus i jedziemy do góry za 5 zeta od łepka.Pod kasami melduję się o 7.08,ludzi szt.12,razem ze mną! Jest weekend,ferie,piękna pogoda,a tu tak pusto???Kasprowy wyszedł z łask jak Pilsko?"Tak trzymać" - pomyślałem. :applause: Po raz pierwszy załapałem się na pierwszą gondolkę!Pewnie o włos minęliśmy się z Bończą. :wink: Zanim ruszy pierwszy wagonik,zapełni się całkowicie... Na górze wszyscy jakby czekali,aż otworzą kasę w górnej stacji.Nikt nie jeździ,nikt się nawet nie wychyla.Robię fotki i ruszam na pierwszą ścianę.Przygotowana perfekcyjnie!Cała trasa jest po prostu boska!Karnet całodzienny kupuję na dole.Jestem sam,krzesło zatrzymują,bo nie ma kogo wozić... Trasą zjeżdżam 2 razy,później ruszam na Beskidek,żeby przetestować w swoim żywiole Coombacki.Niestety wszystko rozjeżdżone,jest sporo lodu,trochę lodoszrenia,ale dalej,mimo nierówności,całkiem fajnie! Poranek: Pułapki: Tak wygląda początek: Jeżdżę głównie poza trasą,a to na Beskidek,a to pod krzesełkiem itp.Bawię się znakomicie,a do tego to słoneczko!!!Na trasie,którą czasem przecinam,bądź kawałek pokonuję też miodzio!Zwłaszcza ta pierwsza ściana mnie wciąga.Na Gąsienicowej zjeżdżam ok 15 razy,z czego tylko 2,choć waruneczki na prawdę świetne,trasą... Pora coś zjeść.Udaję się do restauracji.Menu zdominowane przez pizzę i "proste" dania,ale też dostrzegam coś interesującego - Kotlet Kasprowy.To pierś z kurczaka,a w nią zawinięty oscypek.Mniam mniam,wyśmienite!Szkoda,że tak mało dają,za nie mało,ale polecam! Po południu ludzi sporo,ale tłok generują głównie turyści bez nart,więc nie ma źle.Po posiłku ruszam na Goryczkową. Tutaj kolejne miłe zaskoczenie!Po początkowym trawersie,pięknie i baaardzo szeroko!Chyba szerzej niż na Rusińskim!3 lata temu,kiedy były 3 metry śniegu,było węziej... Do tego,mimo rozjeżdżenia,waruneczki na prawdę świetne!Nie wiem jak oni to zrobili,ale nawet po 14-ej,ciągle nie widziałem muld i jeździło się wyśmienicie! Gdyby "pary" nie brakło,pewnie jeździłbym do samego końca,ale po 3 zjazdach rezygnuję,bo ledwie stoję.W sumie o to chodziło!Więc jazda na sam dół i po drodze podziwianie widoków. Karnet oddaję w Kuźnicach i jadę na nartach na sam dół.Niestety końcówkę trza jechać chodnikiem i... zrobiłem strukturę na nartach. :redface: Serce zabolało!Dopóki można było jechać obok,było dobrze,ale chodnik odradzam... Było cudownie,piękne waruneczki,nigdzie nie stałem w kolejkach,słońce jak się rozkręciło,to normalnie upał!Moje obawy co do mrozu były zbędne,tylko na początku trochę odczułem. Ostatni wyjazd jechałem z gościem,który mówił,że wszyscy koledzy to już tylko do Białki... Dobrze,bo wreszcie można się wyjeździć w tak wyjątkowym miejscu jak Kasprowy!A przy takiej pogodzie tooo.... no po prostu fantastycznie!!!Byle moja relacja nie spowodowała jakiejś odmiany w tym bajkowym miejscu,bo teraz jest cuuuudoooownie!!!!
    9 punktów
  2. Napisałem esa do niego, odpisał:Zajebioza,puściuteńko, równo, twardo i słoneczko. Teraz testuję Beskidek, ale rozryty jest. W Nowym Targu -30 st! Johny pozdrawia ForumI jeszcze zdjęcia posłał:
    4 punkty
  3. Witam.Byłem w Zawoi przez tydzień od soboty 4 stycznia z rodziną. Dużo nie jeździłm ale za to codziennie:) Przeważnie od godziny 9:00 do najdalej 11:00. Rano sztruks, stok przygotowany był dobrze, ludzi do godziny 10:00 malutko, pierwsze 2,3 zjazdy to na trasie pusto. Koło 10:00, 11:00 ludzi trochę przybywało ale bez kolejki do krzesła. Co do krzesła, to niestety wolne, albo chodzi na pół gwizdka, nie wiem! Ale wygodne i bardzo fajne widoki na trasę i Babią Górę. Ogólnie na stoku prawie codziennie się coś działo. W niedzielę były zawody o puchar Mosornego Gronia (może następnym razem wystartuję), w poniedziałek testy Fischera, w środę zamknięte testy Salomona. Niestety można było tylko pooglądać, ale sam w piątek zrobiłem sobie swoje testy próbując jazdy na kilku parach nart (fajnie mi się jeździło długim skrętem na jedynych gigantkach jakie mieli z Salomona). Parking darmowy, fajna knajpka przy dolnej stacji z ubikacją za darmo, przy parkingu po drugiej stronie karczma Zbójnicka, też polecam. Śnigu dużo, a jeszcze coś pewnie dosypie, pozdrawiam. Maciek
    3 punkty
  4. Wszyscy napotkani przeze mnie dzisiaj w okolicy Kondratowej "wyli" z zachwytu nad jazdą na Kaspro. Także początkowa obawa o kolejki okazała się niepotrzebna Johnny zapewne miał dobry dzień. W Tatrach dzisiaj był mega warun. Ja wprawdzie z boczku trochę, ale przyjemność nie mniejsza. Jutro chyba replay.
    2 punkty
  5. Tyle, że kiedyś narciarstwo było sportem elitarnym, a nie powszechnym, ze wszystkimi dobrymi jaki złymi stronami tego zjawiska. Osobiście dla mnie elitarność w przypadku wielu sportów (narty, tenis, żagle itp.) to niestety zaściankowość i lubość do zamykania się we własnym środowisku. Zdecydowanie wole obecną sytuację, kiedy praktycznie każdy bez bariery wejścia może spędzić 2,3,4 czy też 5 godzin na świeżym powietrzu próbując, kalecząc tudzież doskonaląc się, aniżeli spędzić ten czas przed telewizorem lub tylko marząc o jeździe na nartach. Mitek, to się nazywa marzenia i chęć doskonalenia, a czasami po prostu porywanie się z motyką na słońce i dowiedzenie się gdzie aktualnie się znajdujemy.
    2 punkty
  6. Barbara Grocholska-Kurkowiak, "Bacha" O takich jak Ona można śmiało powiedzieć "wpisana w historię Kasprowego Wierchu". To prawda. Narciarka, alpejka, trenerka, wreszcie dwukrotna olimpijka. Mowa o Barbarze Grocholskiej-Kurkowiak, jednej z najlepszych alpejek w historii polskiego narciarstwa, która jeździła na Kasprowym jako zawodniczka przez ponad 25 lat swojego życia. Urodziła się 24 sierpnia 1927 r. w Warszawie. Jako "Kuczerawa" walczyła w Powstaniu Warszawskim 1944 r., kula wystrzelona z niemieckiego karabinu otarła się o jej skroń, kilka centymetrów dalej i... Nim przeczytacie dalej...zobaczcie niezwykły, piękny i wzruszający film: [video=youtube;0j7t6E9lwTs] Po upadku powstania i przyjeździe do Zakopanego zaczęła jeździć na nartach. Jeździła coraz lepiej i w początkach lat 50. znalazła się w reprezentacji narodowej alpejek. Jazda na deskach, wtedy jeszcze drewnianych, sprawiała jej ogromną frajdę, jeździła niezwykle dynamicznie, po "męsku"; stąd wiele kontuzji i upadków. W latach 50. słusznie nazywano ją "królową alpejskich tras". Osiągnęła wiele wartościowych wyników np. czwarte miejsce w szwajcarskim Grindelwaldzie i wiele innych. Jej ulubioną konkurencją był zjazd. Wspomina: - Czasami jadąc czułam radość z prędkości, która zawsze mnie fascynowała - często podczas zjazdu powtarzałam w myślach: szybciej, szybciej! "Bacha", jak ją nazywano w kadrze przyjęła się znakomicie, z każdym potrafiła porozmawiać, pomóc, doradzić, zawsze uśmiechnięta zdobywała błyskawicznie zaufanie ludzi. Wszyscy żyjący kadrowicze z lat 50. tak ją wspominają. Startowała na nartach aż do 1968 r. Szczególnie ciepło wspomina kolejkę na Kasprowy Wierch, kolejarzy, którzy zawsze wpuszczali ją (i inne kadrowiczki) poza kolejnością i swoich kolegów z kadry narodowej, którzy właśnie na Kasprowym zdobywali narciarskie szlify pod okiem świetnych trenerów Lipowskiego, Dziedzica, Roja, Gluzińskiego i innych. W życiu także osiągnęła prawdziwe mistrzostwo. W sporcie tym wymiarem mistrzostwa jest wynik: 24. złote medale Mistrzostw Polski, dwie olimpiady (Oslo 1952 i Cortina d' Ampezzo 1956), tytuł akademickiej mistrzyni świata - uprawniają do tego, by powiedzieć, że z pewnością spełniła swoje sportowe ambicje i marzenia. Spełniła się w sporcie mimo choroby - astmy - która z pewnością ograniczała jej wrodzoną sprawność fizyczną. Barbara Grocholska-Kurkowiak osiągnęła w życiu jednak coś o wiele więcej - mistrzostwo w człowieczeństwie. To znacznie coś więcej niż tylko mistrzostwo sportowe, które przemija i gdy zawodnik kończy karierę, czasami pozostaje pustka... Nie wiadomo czym ją wypełnić i z której trudno powrócić jest w normalne życie. A właśnie wtedy, gdy sport wyczynowy skończył się w jej życiu, znalazła coś innego, nowe wartości i podjęła nowe wyzwania, którym oddała się z wrodzoną sobie energią - spełniła się w innych dziedzinach życia: jako matka, żona, trenerka i poetka. Życiową próbą dla Pani Basi była tragiczna śmierć jej córki Ani. Mimo tego, że Pani Basia bardzo ciężko przeżyła to doświadczenie ze strony losu, to jednak potrafiła, jak to się mówi, stanąć na nogach. Barbara Grocholska-Kurkowiak nadal jeździ na nartach, jest osobą niezwykle pogodną, pełną humoru i werwy, jak za czasów narciarskich startów. W sezonie zimowym jest instruktorką w szkole narciarskiej na Nosalu w Zakopanem. Na nartach czuje się nadal świetnie. Ostatniej wiosny trafiła do Świńskiego Kotła, gdzie przed laty startowała w zwodach narciarskich. Szukając dawnych śladów swoich nart na nowo przeżywała swoje starty, wspominając kolegów z kadry... która była jedną wielką rodziną. Warto zdradzić jej kolejną wielką pasję - pisze wiersze. W 1999 r. nakładem Polskiego Komitetu Olimpijskiego ukazał się tomik wierszy jej autorstwa pod tytułem "Pod otwartym niebem", w którym autorka przelała na papier swoje uczucia związane z latami startów, przebywaniem w świecie pięknych gór i swoje, jakże trafne i przemyślane, refleksje na temat życia. Oto poniżej próbka jej twórczości: WIOSNA W GÓRACH Tańczymy Na srebrnych linach Przyssani czerwonym sercem do wiosny Na skrzyżowaniu Nieskończoności i kształtu Czerni i bieli Nadzy Struny najczulsze Kiedyś ulecimy w otchłań Zastygniemy w kształt Albo Rozdarci między czerń i biel Nie powrócimy Źródło: http://www.naszkasprowy.pl, Wojciech Szadkowski, You Tube
    1 punkt
  7. Kasprowy uzupełnienie. A co na to te Kozice,co ponoć się narciarzy boją?Nic!Opalają się i patrzą na nas... Mają nas tam,gdzieeee... :wink: Godzina ok. 13...krzesła puste jadą! Pokonałem kawałek,ale jakże inny klimat!
    1 punkt
  8. Mitek ma rację! Z takimi umiejętnościami jak te prezentowane na filmie nie wypada ubiegać się o jakikolwiek certyfikat. Po prostu upadają obyczaje, wszędzie tylko bylejakość i dziadostwo. To samo tyczy się szkolnictwa -na każdym poziomie. Maturzyści nie umieją pisać po polsku, robią byki ortograficzne. Większość z nich nie przeczytała ani jednej lektury a pojęcia takie jak szyk w zdaniu, styl, interpunkcja, to czarna magia. O tzw. studiach nie wspomnę- bo to kpina! Czemu wiec w szkoleniu narciarskim miałoby być inaczej? Ludzie ze "świecznika' dają przykład że można kłamać , oszukiwać, wyzyskiwać, protegować- aby sie wzbogacić, aby dorwać cel. Młodzi na to patrzą, to jest ich świat. Innego nie znają. Nie znają też przysłowia -"kiedy nie potrafisz, nie pchaj się na afisz". Dziękuję Ci Mitek, takich jak Ty potrzeba wielu, w szkołach, na uczelniach, w polityce, w samorządach, w firmach....
    1 punkt
  9. Nigdy tego nie robili i raczej nadal nie robią (jeśli się mylę sory). W wiśle nigdy nie spotkałem się z przeratrakowaną trasą na wieczór. Tak jak andy wspomniał tylko Golgota i Solisko.
    1 punkt
  10. Też się trochę martwię o niego, bo skoro przyjechał kawałek, aby pojeździć na Kaspro, to oby mu wszystko poszło OK. Jeśli był wcześniej lub jest teraz w Kuźnicach, to nie powinien mieć problemu. Każda minuta w przód zmieni sytuację. Figo może cię jeszcze kiedyś namowię na tury, życie lubi niespodzianki
    1 punkt
  11. Eeeee,jak go znam to ma hart ducha i zamiast stać w kolejce podąży śladem Bończy.
    1 punkt
  12. Coś mi się wydaje że Johny dziś trochę postoi w kolejkach.
    1 punkt
  13. Nowa osadaWylądowałem dzisiaj na OsadzieKolega kolegi poprosił żebym trochę pojeżdzić z przyszłymi narcirzami :smile:Wyjazd z samego rana,przed dziewiątą jesteśmy na stokuStok przygotowany dobrze,sorry b.dobrze.Do 11.30 dało się JEZDZIĆNajważniejsze że następne dwie osoby zostały zwerbowane i załapały bakcyla :biggrin: [ATTACH=CONFIG]5776[/ATTACH]Mitku jak widzisz nie masz co żałować :stupid: [ATTACH=CONFIG]5777[/ATTACH]
    1 punkt
  14. w kawiarni siedzi małżeństwo, nagle do ich stolika podchodzi młoda panienka i na dzień dobry całuje się głęboko z facetem, na do widzenia dostaje jeszcze od niego klapsa i odchodzi zadowolona... Żona: kuźwa kto to? co to było?! Mąż: moja kochanka Ż: żądam rozwodu, natychmiast, ty chamie! M: dobrze, nie ma sprawy, ale to oznacza koniec biżuterii, futer, wakacji na Teneryfie i tylko alimenty... żona wściekła milczy i tylko patrzy przez okno, nagle mówi: Ż: zobaz Heniek idzie z jakąś panienką, kto to jest, przecież on jest żonaty! M: to nowa kochanka Heńka Ż: eee.... to nasza jest ładniejsza..... ............................... Zawody w judo. Do finału zakwalifikował się Polak i Rusek. Przed finałową walką, Polakowi udziela wskazówek jego trener: -Jesteś lepszy od Ruska, ale pamiętaj, jak założy Ci skrętkę to po Tobie. Jeszcze nikt nie wyszedł z jego skrętki. Ilekroć Rusek zakładał komuś skrętkę, zawsze wygrywał. Polak świadomy, że nie może dać założy sobie skrętki przystępuje do walki. Obaj zawodnicy walczą twardo i zawzięcie. Walka jest wyrównana, aż tu nagle Rusek założył Polakowi legendarną skrętkę. Wszyscy widzowie przekonani byli, że to już koniec. Polski trener stracił nadzieję. Jednak ku zaskoczeniu wszystkich Polak szybkim ruchem zdołał uwolnić się od skrętki Rosjanina. Sensacja krzyczą komentatorzy. Polski trener nie wierzy własnym oczom. Po walce, mocno zaskoczony polski trener pyta swojego zawodnika: - Jak to zrobiłeś? Przecież jeszcze nikt tego nie dokonał! - Gdy Rusek założył mi skrętkę pomyślałem, że nie mam szans na zwycięstwo. Już pogodziłem się z przegraną. Lecz nagle przed swoimi oczami zobaczyłem jądra i bez chwili zawahania ugryzłem je. - Przecież gdyby sędziowie to zobaczyli groziłaby Ci dożywotnia dyskwalifikacja. -Może i ma trener racje, ale wie trener jakiego się powera dostaje jak się własne jaja ugryzie.
    1 punkt
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...