Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Ranking

  1. marboru

    marboru

    VIP


    • Punkty

      6

    • Liczba zawartości

      7 177


  2. fanatyk

    fanatyk

    Użytkownik forum


    • Punkty

      5

    • Liczba zawartości

      1 669


  3. szparaa

    szparaa

    Użytkownik forum


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      803


  4. idealist

    idealist

    Użytkownik forum


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      1 224


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 22.03.2012 uwzględniając wszystkie działy

  1. Dzień Szósty - Lodowiec Poranek kolejny raz przywitał nas pięknym słońcem. Start Corvara - kierunek... Na początku są dwa krzesełka od strony Arabby... Długi zjazd po południowym stoku do samej doliny...droga przez mękę - mnóstwo ludzi i muldy, jakich w życiu jeszcze nie widziałem... ...i dojeżdżamy do dolnej stacji Kolejki na Marmoladę. Sytuacja z chętnymi na wjazd na Górę podobna do Kasprowego, w latach jego "świetności". Nim dotarliśmy na Górę, dwie przesiadki, swoje odstane... Udało się. Jest piękna pogoda, co w takim miejscu to rzecz nieoceniona. Szeroko, twardo, dużo śniegu i zjazd na nartach z wysokości ok 3200 m. n.p.m. Cudnie...chodź na dole, potem znowu koszmar... Szkoda, że nie ma tu bardziej rozwiniętej infrastruktury...większej ilości tras, wyciągów... Johnny na Marmoladzie: Ku dołowi... Widok, na trasę dojazdową do Lodowca od strony "Wielkiej Pętli". Warunki narciarskie się tu kończą. Liczne przetarcia, mała ilość śniegu, kałuże wody - góra tydzień takiego ciepła to miejsce przetrzyma... Działo na szczycie ww fotki: Ostatni fragment stromego na powrocie... I jesteśmy z powrotem w Arabbie, gdzie w sumie w ciągu dnia wykonaliśmy kilka zjazdów... ...nie wszystkie udane, hahaha Jutro najprawdopodobniej La Villa. Pozdrowienia dla wszystkich forumowiczów Mariusz i Maciek.
    5 punktów
  2. W 2010 roku został rozpisany przetarg na przygotowanie planu zagospodarowania doliny Courchevel. Po jego wdrożeniu w okresie 10-15 lat dolina ma stać się jedna z najlepszych stacji narciarskich świata. Obszar na którym będzie prowadzona inwestycja to prawie 59 km kwadratowych. Zostanie zlikwidowanych 27 z 59 wyciągów. Natomiast zostanie zainstalowane 16 nowych. Całkowita liczba wyciągów spadnie o ok. 25% redukując koszty eksploatacji i konserwacji, a jednocześnie zapewniając znacznie większą wygodę i komfort. Całkowity koszt realizacji planu wynosi € 96,7 milionów E. Plan zagospodarowania został przyjęty przez gminę, a w chwili obecnej toczą się już prace projektowe. Nad wszystkim czuwa firma Ecosign, która ma na swoim koncie takie projekt jak Sölden, Zermatt, Titlis, Bukovel, Jungfrau, Zell am See, St. Anton i wiele innych projektów w USA. ---> http://www.ecosign.com/mtn-Courchevel.html
    5 punktów
  3. Tu jest opis mojego wypadku w Austrii z 29.02.2012 Ja sobie nie wyobrażam jakbym nie miał wykupionej polisy PZU Wojażer. Niczym sie nie musiałem interesować, a PZU było w ciągłym kontakcie ze szpitalem. Do kraju po operacji wracałem po 5ciu dniach karetką z Polski którą PZU organizowało - o nic nie musiałem się prosić, dzwonić, jak PZU coś organizowało to dzwonili czy mi to odpowiada. Jedynie co to musiałem odesłać rachunek za helikopter (prawie 3200E) na adres który podano mi na infolinii PZU, bo rachunki za helikopter zawsze przychodzą na adres domowy. Na koszt PZU dostałem kule, teraz "kolekcjonuje" rachunki za wizyty u lekarza, rechabilitacje i rachunki z aptek bo za to wszystko też jest częściowy zwrot. Lepszej obsługi ze strony PZU nie mogę sobie wyobrazić, bo wszystko było na 100% zorganizowane. Ja polecam Wojażera. Ja się bardzo bardzo dziwię, że ktoś w Austrii i w Polsce się na coś takiego zgodził, że powrót własnym środkiem transportu, no chyba, że leżałeś dłuuuugo w szpitalu? U mnie po tych 5 dniach zalecenie było, że transport karetką w pozycji leżącej pod opieką ratownika medycznego, do szpitala w Polsce żeby przejął mnie po transporcie lekarz. Innej opcji nie było! Chyba że wypisałbym się na własne życzenie ze szpitala w Austrii. Po przyjechaniu do szpitala w RP obejrzał mnie lekarz i wysłał do domu. Oczywiście chłopaki z karetki na mnie poczekali i podrzucili pod dom.
    3 punkty
  4. Może Cię to zainteresuje. Mieszkałem tam i ja oraz parę innych mi znajomych osób i wszyscy byli zadowoleni. Blisko na lodowiec. Tylko, że to hotel, ale obok są apartamenty. http://www.gasteigerhof.at/
    1 punkt
  5. Lorpen, co prawda tego najcieplejszego modelu nie posiadam, ale używam od wielu lat tych skarpet i są moim zdaniem bardzo dobre. Mają w ofercie taki ciepły model z Polartec, macałem je że tak powiem w sklepie i pomijając zaporową cenę(189 PLN) wzbudzają zaufanie.
    1 punkt
  6. Ja zawsze jeżdżę przez Ga-Pa - dużo bliżej niż przez Insbruck,tym bardziej teraz żadnych zimowych niespodzianek po drodze nie będzie na 100 %,nie musisz też winietki na Austrię kupować
    1 punkt
  7. Z relacji znajomego który wisiał na KW od soboty wynika, że do wtorku była rewelacja (słońce, temperatura,śnieg jak i przygotowanie tras). Wczoraj podobno było już cieplej i śnieg zrobił się ciężki - niezmrożony. W Goryczkowej pojawiły się przebicia, natomiast na samym dole Gąsienicowej lekkie przetarcia. Na tygodniu jazda na Kasprusiu z małą ilością ludzi, a przede wszystkim bez kolejki do kolejki. Śniegu cały czas ogrom choć zapewne jeszcze coś dosypie.
    1 punkt
  8. I zwrot przysługuje również przy przecenach ... masz prawo do zwrotu towaru bez podania jakiejkolwiek przyczyny w okresie do 10 dni od otrzymania towaru, a w przypadku kiedy sprzedawca nie poinformował o tym prawie to czas jego obowiązywania wydłuża się nawet do 3 miesięcy. Wysyłając towar do sprzedawcy należy dołączyć oświadczenie o odstąpieniu od umowy. A i powyższe przepisy dotyczą tylko jak kupujesz jako osoba fizyczna od przedsiębiorcy.
    1 punkt
  9. Z technicznego punktu widzenia w zasadzie nic nie powinno złego Cię spotkać. No chyba, że myszy po magazynie grasowały to może nadgryzły to i owo :wink:. To czy te buty będą dla Ciebie wygodne.... No cóż bez przymierzania masz 50% szansy. Co innego gdy jeździłaś lub przymierzałaś takie buty. Ja mam taki model z 2009/10. Też kupiłem przez neta okazyjnie, ale wcześniej taki but mierzyłem w sklepie i mi pasował najbardziej ze wszystkich jakie mieli odpowiednie do moich potrzeb. Później tylko polowałem w sieci. But bardzo dobry. Pozdrawiam.
    1 punkt
  10. fanatyk Dajcie już Mostostalowi spokój, może lubi skanseny narciarskie a my wręcz przeciwnie, ale pisze z sensem :
    1 punkt
  11. no to tego zawodnika już chyba nie przekonamy że poddał sie dobrowolnej inwigilacji :sorrow:
    1 punkt
  12. poszperałem i znalazłem-zerknij tu; (wprawdzie to w sezonie,ale zapoznać się z tematem nie zaszkodzi...) http://www.skionline.pl/forum/showthread.php/10572-Korki-na-autobanie-do-Innsbruka?highlight=korki
    1 punkt
  13. Dzień Piąty - "Wielka Pętla" Od rana pełne Słońce. Startujemy w Corvarze - skąd, w stronę Pomarańczową, udaje się sporo ludzi. Stoki południowe pokryte kopcami, ale nie ma tragedii - daje się jechać. Co kilka zjazdów - fotki... Arabba: Z drogi na Arabbę, widok w stronę Corvary - stamtąd zaczęliśmy nasz piąty dzień pobytu we Włoszech: Marmolada - tam będziemy jutro: Warunki - cudo. Delikatny mróz, stoki twarde - równe. Narciarski Raj! W Canazei zatrzymujemy się na kilka zjazdów doskonałymi trasami: Kolejne jest Campitello i Col Rodela - miejsca mi bliskie z przeszłości. Kilka chwil i Val Gardena... Grzechem było by nie zjechanie "Pucharówką"... Czasu coraz mniej...Czarna 3ka w VG i wracamy na "pomarańczową stronę mocy". Tu niestety, znowu Kopce...ale za to jakie widoki... Cudowne miejsce! Kończymy punkt 16:30. Po pysznej obiadokolacji myślami jestem już na Marmoladzie. Jutro. Pozdrawiam marboru
    1 punkt
  14. Telegraf w Kielcach jeszcze działa. Oto dwa zdjęcia z dzisiaj, które zrobiłem z domu z drugiego końca miasta:
    1 punkt
  15. No cóż... Porównywanie wizualne wyciągu a.d 1983 z wyciągiem a.d. 2000 jest słabe. Wyciąg z Twojej fotki ze Szczyrku to podwójny lift KWK Gliwice a nie Mostostalu. Orczyki do 90 lat były Swobody, austriackie dopiero po około 93r powymieniano je na polski bubel niejakiego p. Linke z BB. Plagiat orczyków Borer lub Muller GMD MkIII bez sprzęgła silikonowego. Bieda wersja. Do 2004r miały dodatkowo gówniane sprężyny produkcji huty Baldon. potem na szczęście montowano sprężyny niemieckie z Loipoldera. Więcej..??Słupy V polskich wyciągów są zbudowane z niskowęglowej stali ST3, niekonstrukcyjnej. Są miękkie co zapewnia im długowieczność w przeciwieństwie do dziś produkowanych które potrafią pękać! W szczegóły wdawać się tu nie będę bo nie czas ani miejsce ale to na prawdę solidna konstrukcja. Wzorem były podpory Doppelmayr i Garaventa z lat 80. Trudno więc dopatrywać się zbieżności z konstrukcjami współczesnymi. Podpory bramowe (Suche, Golgota) to z kolei polski plagiat czeskiej Transporty Chrudim. Plagiat jednak nieco zmodernizowany i poprawiony. Pomijając stal ST3, są zbudowane z rur o 3x grubszej ściance. Są potężniejsze i mają olbrzymi zapas nośności. Jeśli popatrzycie na Czeskie czy Słowackie stacje narciarskie to znajdziecie tam sporo wyciągów Transporta VL500 i VL1000 w doskonałym stanie i wciąż w ruchu.Co innego wyciągi Mostostalu Czechowice czyli modele WN750 i 1000 (Hondraski, FIS czy Beskid) które były plagiatem Muller GMD MkI i MkII ale niestety zostały spaprane jakościowo. Niedokładne (byle jakie) wykonanie bębnów, słabe sprężyny, laminatowe pękające kotwice, linki z sizalu... a także podpory typu T z blokami o bardzo słabym ułożyskowaniu i marnych okładzinach gumowych ... Piękny projekt, dobra konstrukcja ale wykonanie na poziomie Fiata 125p z lat 80...O ile jeszcze kilka wyciągów zbudowanych przez Mostostal Zabrze we wczesnych latach 70 (Sahara - dziś w Cisowej, Sucha Dolina, Wielka Sowa czy Lubomierz) do dziś żyje i ma się nieźle (to wyciągi sygnowane jeszcze przez PiS - Państwowe Inwestycje Sportowe) o tyle produkcje przejęte do Mostostalu Czechowice to niestety dziadostwo z czym w całej rozciągłości się zgadzam. Poza tym wreszcie w D... dały tym wyciągom głównie złe czasy kiedy to było często państwowe mienie, które mało kogo obchodziło, o które mało kto dbał.Aha...Kolega z Austrii to MarkusPetz jest ogólnie znany na Alpinforum więc możecie sobie poczytać jego wypowiedzi... Tłumaczyć się ze znajomości z nim nie zamierzam. Daruj sobie wiec swoje wątpliwości bo się ośmieszasz. Nie określaj mnie mitomanem bo najwyraźniej pojęcia nie masz co to słowo oznaczaProtoplasta podpór KWK Gliwice (GAT, GON, Ochodzita, Magura Małastowska) i podpora wyciągu KWK Gliwice - Ochodzita: Protoplasta Mostostali WN750 i 1000 - Muller GMD MkII Orczyki Muller GDM i polski plagiat Mostostal WN 750 i 1000:
    1 punkt
  16. sroda - 18.01 Dzień absolutnie cudownej pogody!!! Znowu zaczynamy na Giggi i lecimy na lodowiec. Do dziś nie mogę zrozumieć naszej zaćmy i decyzji, żeby przepiąć się na lodowiec zamiast na Gaislachkogl. Jak się potem okazało, przepadło to bezpowrotnie, przynajmniej w czasie tego wyjazdu. Po południu wracamy na Giggi i jeździmy do zamknięcia wyciągów. Dla mnie to był najpiękniejszy dzień jazdy, wjeździłam się w narty, poczułam się pewnie. Niestety, na ostatnim zjeździe, zmęczona, na jakiejś muldzie nie dałam rady zamortyzować nierówności, czuby mi się skrzyżowały, poczułam szarpnięcie w lewym bucie i zrobiłam piękny helikopter. Szybko wstałam i pojechałam dalej, ale mocno naciągnęłam boczne więzadło kolanowe. Wieczorem nie byłam w stanie skręcać na boki tym kolanem. Czwartek - 17.01 Po domowej kuracji kolano miało się nieco lepiej, choć ruchomość była nadal mocno ograniczona. Pogoda za to była gorzej niż zła. Lodowiec i wyższe wyciągi zostałe zamknięte ze względu na silny wiatr. Rano na Giggi była taka mgła, że jeździło się jak w mleku, błędnik wariował. Potem widoczność poprawiła się, ale warunki nie, bo zamknięcie dużej części ośrodka oznaczało kumulację narciarzy na Giggijoch. Tego dnia skończyliśmy jazdę wcześniej, bo nie mieliśmy frajdy z lawirowania między narciarzami. To był najgorszy dzień z całego pobytu. W sumie dobrze, że nikomu z nas nic złego się nie stało, a było blisko. Będącą z nami snowboardzistkę dosłownie zdjął ze stoku uczący się na nartach Niemiec, a kiedy ja udzielałam jej pomocy, we mnie wjechał nie panujący nad nartami Rosjanin. Rosjanin był bez kasku i mocno obił sobie głowę więc jemu też trzeba było udzielić pomocy. Makabreska. Piątek - 18.01 Kolano o dziwo prawie przestało boleć. Od rana sypał śnieg, a całkowite zachmurzenie nie zwiastowało poprawy. Humory mieliśmy średnie jadąc do Solden. Na stoku okazało się, że w taką pogodę można mieć nieziemski fun. Upadki w puchu były tego dnia obowiązkowe i wywoływały salwy śmiechu, a widok narciarzy dziubiących kijkami w poszukiwaniu narty był tego dnia powszechny. Ratraki dzielnie starały się przecierać trasy, ale nie były w stanie wygrać z takimi opadami śniegu. Tego dnia jeździliśmy do 15.30, co rano wydawało się być absolutnie niemożliwe. Do dziś czuję nogi po tym piątkowym szaleństwie. Na koniec pobawiliśmy się na "Solden party" czyli koncercie odbywającym się w każdy piątek na Giggijoch. Bardzo fajnie chłopaki grali!!!
    1 punkt
  17. Wtorek - 17.01 Czas na wypad do ośrodka Obergurgl-Hochgurgl. Dopłacając 10Euro do skipasu Solden można spędzić jeden dzień w Gurglach. Jedziemy samochodami, droga mocno kręta i pod górę. Pogoda taka sobie, słońce na przemian z chmurami. Jak się okaże w górach, wyżej jest bardzo zimny, nieprzyjemny wiatr. Po 9 jesteśmy w Hochgurgl, na parkingu prawie pusto. Jesteśmy my i kilka innych samochodów z Polski. Jedziemy na górę, aż do restauracji Panorama. Niestety, wiatr daje tak przejmujące uczucie zimna, że czym prędzej zjeżdżamy na dół. Ogólnie widać, że infrastruktura jest starsza niż w Solden. Wyciągi krzesełkowe bez odbijania kart magnetycznych, tak więc z tego dnia nie mamy skiline'u. Dobrze, że krzesełka mają zamykane "przyłbice", bo byśmy pozamarzali. Prze południem jeździmy w Hochgurgl, jest fajnie, ale bez zachwytów. Przeprawiamy się więc na Obergurgl i tam znajdujemy bardzo fajne trasy. Mnie szczególnie przypadła do gustu niebieska "5" przechodząca w czarną "4" - szeroka z bardzo fajnym nachyleniem, tam spędzamy najwięcej czasu. Późnym popołudniem wracamy do Hochgurgl i zjeżdżamy na dół, już w całkowitym cieniu, znowu smagani przejmującym wiatrem. Nos mi nieomal odpadł z zimna, ale dzień bardzo udany:smile:
    1 punkt
  18. Sobota - 14.01Wyjeżdżamy z Warszawy o 5rano. W nocy spadł pierwszy od długiego czasu śnieg więc nieco obawialiśmy się o warunki na drodze, ale jak się okazało, niepotrzebnie. Już gdzieś na wysokości Poznania przetarło się i tak było aż do celu naszej podróży. Wybraliśmy opcję jazdy przez Niemcy, co pozwoliło nam przejachać znakomitą większość trasy autostradami. Jedyny minus to oczywiście chore opłaty na A2. Za przejazd w jedną stronę płaci się ponad 50zł, w obie strony wychodzi prawie 120zł, o ile dobrze pamiętam, a dodać należy, że ostatni odcinek do granicy jest na razie darmowy. Ciekawe ile zaśpiewają jak w końcu połączą Warszawę z Niemcami. Tak czy inaczej, jechało nam się doskonale i po 13 godzinach jazdy zameldowaliśmy się w Langenfeld.Kwatera bez zarzutu. Dla naszej 8-osobowej ekipy mieliśmy do dyspozycji całe piętro, w tym 4 pokoje z łazienkami, ogromną kuchnię z jadalnią i przestronny hall. Wszystko czyściutkie i zadbane. Brakowało trochę internetu i sauny, ale za tę cenę ciężko było wymagać wszystkiego. Lokalizacja też była idealna: po drugiej stronie ulicy mieliśmy piekarnię, a do skibusa niecałe 200m od narciarni. to nasz pensjonatW pierwszy wieczór poszliśmy do polecanej gdzieś w necie restauracji "Don Camillo" i tutaj był pierwszy zonk. Mimo, że restauracja nie była pełna, młodzi kelnerzy nie bardzo umieli sobie poradzić z naszą dużą grupą. Na nasze stwierdzenie, że nie mamy rezerwacji, bo przed chwilą przyjechaliśmy padło "I don't care". Bez komentarza. Już właściwie mieliśmy wychodzić gdy zjawił się właściciel i osobiście przygotował nam stolik. Nie powiem, było smacznie, ale bez rewelacji. Potem odkryliśmy znacznie lepsze miejsce.Niedziela - 15.01Od rana byliśmy w pełnym pogotowiu bojowym. Pogoda cudowna - słońce i mróz, o 7 rano termometr pokazywał -21stopni. Tuż obok naszej kwatery był punkt informacyjny prowadzący też sprzedaż skipasów, tam więc zaopatrzyliśmy się w "bilecik szczęścia". Ruszyliśmy samochodami w kierunku Solden i po niecałych 20 minutach jazdy byliśmy pod stacją Giggijoch. Na parkingu nie było najłatwiej, bo na zewnątrz jest niewiele miejsc i trzeba wjeżdżać do garażu wielopoziomowego. Stanowiska parkingowe są wąskie, manewry zajmują kierowcom bardzo dużo czasu i zwyczajnie tworzy się korek. Po tym doświadczeniu stwierdziliśmy, że zobaczymy jak wyglądają dojazdy skibusem. Był to strzał w dziesiątkę. Od 8.20 skibusy z Langenfeld do Solden jeżdżą co 10 minut, kierowcy jeżdżą bardzo szybko, przejazd zajmuje około 20 minut.Wracając do niedzieli. Jako że nie jestem narciarzem zaawansowanym i muszę jeszcze dużo pracować nad techniką, już wcześniej wykupiłam sobie w necie zajęcia z instruktorem w szkole "yellow power". Zdecydowałam się na zajęcia w grupie, głównie ze względu na zaporową dla mnie cenę zajęć indywidualnych (200Euro za 4 godziny). Przydzielono mnie do grupy średniozaawansowanej, w której znalazłam się z moją przyjaciółką i kilkoma Holenderkami. Zajęcia miały być po angielsku, ale instruktor (starszy pan) mówił głównie po niemiecku, w mocno austriackim dialekcie, od czasu do czasu wrzucając jakieś kawałki po angielsku. Sytuacja była dość zabawna, bo nawet Holenderki go nie rozumiały. Ja miałam okazję potrenować mój niemiecki, ale nie takie było założenie. W ogóle na tej lekcji było więcej przerw niż jazdy, a mimo to część dziewczyn stwierdziła, że nie wytrzymuje kondycyjnie i do końca zajęć została połowa grupy. Nie chcę powiedzieć, że były to pieniądze wyrzucone w błoto, ale liczyłam na więcej. Na pewno jeździło mi się potem łatwiej, ale liczyłam na bardziej intensywne i trudniejsze zajęcia. No ale takie jest ryzyko zajęć grupowych. W każdym razie niedzielę spędziłam na niebieskich trasach Giggijoch, szerokich i bardzo przyjemnych do nauki. Niestety, ze względu na dużą ilość jeżdżących, szybko są rozjeżdżone i zmuldzone. CDN
    1 punkt
  19. Montafon IV Najdłuższy zjazd to ponad 12km-najdłuższa trasa w Vorarlbergu,mająca 1700 przewyższenia.Jest to zlepek niebieskich i czerwonych tras. W nocy był świeży opad śniegu i trasy były pokryte puchem:).Na początek wybrałem zjazd czarną 3 w puchu po kolana-to był ten zjazd i warunki,które długo zostają w pamięci:) Ośrodek składa się jakby z 2 części,przy stacji górnej kolejki i gondolek znajdują się czerwone trasy i opisywana czarna,a jadąc jeszcze wyżej krzesłami dostajemy się na Kreuzjoch 2395m.n.p.m i ukazuje się nam ogrom białej przestrzeni-istny raj:p Sa tu długie ,szerokie i pofałdowane trasy niebieskie i ogrom przestrzeni do freereidu:).Miejsce to można porównać do Orelle;)Pusto,jeżdzi się prktycznie po trasie:rolleyes:Ustawiony był gigant na trasie z czasówką,ale nie była przygotowana i gigant był w puchu-rewelka:p Czas tak szybko minął,że postanowiłem ponownie tam wrócić.Następnym razem katowałem się na 2 i 3 skirouten czyli "oznaczonej"pozatrasowej.W tym ośrodku faktycznie,każdy znajdzie coś dla siebie.Dużo fajnych,spokojnych,małych lokali gastronomicznych.Ceny standartowo nie odbiegają od tych w Tyrolu. No i atrakcja tego miejsca-to skitunel najdłuższy na świecie,prawie 0,5 km.;)Kolejnym ośrodkiem był Gargellen,nazwany tak od miejscowości w której się znajdował,na poziomie 1423 m.n.p.m.Na parkingu byliśmy trzeci,przed nami dwa samochody na szwajcarskich tablicach.Ośrodek popularny wsród freereiderów.Ale pogoda w tym dniu/środa/uległa załamaniu,ociepliło się,sypał śnieg i mocno wiało.Wjechaliśmy gondolą Valtellina na górę 2300m.n.p.m i okazało się,że kicha-czynne jedynie 2-osobowe krzesło,reszta zamknięta z powodu silnego wiatru.Widoczność bardzo słaba,trzeba było poczekać na innych narciarzy,bo człowiek nie wiedział jak się tam poruszać.Na to krzesło nie było chętnych.Pośmigaliśmy z innymi na czerwonej 3 do dolnej stacji gondoli,trasa długa,ale znowu pokręcona ,a w dolnym końcowym odcinku płaska.Dopiero po około 3 godzinach poprawiła się pogoda i otworzyli górę.Widok raczej lodowcowy,jakby ogromny stok z którego wydzielono kilka tras.Nie specjalnie mi się to podobało,trasy słabo oznaczone,szybko można było tracić orientację i nudne.Przyjemna czarna 1a,ale krótka,sporo "oznaczonych"zjazdów pozatrasowych.ale czynna była tylko 10-stromy,zamuldzony zjazd.Może byłoby ciekawiej,jakby były czynne wszystkie trasy.Ludzi bardzo mało,prktycznie kilka szkółek narciarskich. Na inne ośrodki nie starczyło czasu i sił,a został jeszcze jeden z większych-Golm.Reasumując -miejsce super,bajkowe,jeśli ktoś szuka scenerii z "Trzech Dolin"bliżej niż w Francji,to tutaj ją znajdzie.W najgorszym okresie czyli ferii zimowych/krajów ościennych też/jest to najlepsza alternatywa dla zatłoczonych w tym okresie ośrodków Tyrolu.Pogoda dopisała,wypoczynek psychiczny,ale nie fizyczny.Wbrew opiniom ,że jest tutaj bardzo drogo, za 187 e mamy do dyspozycji ponad 200km tras,a gdzie indziej w mniejszych ośrodkach w tym okresie ceny karnetów są wyższe/cena za 6 dni/. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego miejsca,praktycznie nie ma wad,a może jedyną-że nie leży w Polsce. Uważam,że po "3 dolinach" jest to chyba najbardziej narciarsko ciekawe miejsce,które widziałem.Wyjazd bardzo udany,pomimo trudów podróży
    1 punkt
  20. Montafon czII ST.Gallenkirch znajduje się przy największym z tych ośrodków -Silvretta Nova.Do dolnej stacji gondolki miałem z 800m.Ośrodek ten jest jednym z najnowocześniejszych ośrodków narciarskich w Austrii,oferuje ponad 110km tras,i można tu uprawiać wszystkie formy narciarstwa-od biegowego po skialpinizm,Do dyspozycji narciarzy znajduje się 25 wyciągów{z tego 4 kabinowe i 11 krzesełkowych}.W pierwszym dniu,wjeźdzając gondolką i widząc niewielkie odcinki dolnych tras,zastanawiałem się czy nie mam od tego słońca i bieli śniegu zaburzeń odróżnienia barw;).Ściany takie,a tu tabliczki niby z kolorem niebieskim:confused: Po wjechaniu na wysokość 2100m.n.p.m do Valisera Husli poczułem się jak w Val Thorens,ale to nie z powodu zabudowy wielkomiejskiej,a ogromu przestrzeni poprzecinanej nitkami wyciągów i tras.Pełna karuzela narciarska. Wszystko to w scenerii masywu Silvretta.Ludzi sporo,ale bez dramatu,jakiś większych kolejek i zatłoczenia na trasie raczej nie było.Większość narciarzy to Szwajcarzy,Niemcy i Austriacy,spotkałem kilku Węgrów,ani jednego Rosjanina czy Czecha. Infrastruktura faktycznie nowoczesna,krzesła od 4-8osobowe,podgrzewane kanapy itd. . .
    1 punkt
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...