Obiecuję, słowo narciarza
Dziś zapadnie decyzja - u mnie w pracy różnie to bywa z otrzymaniem urlopu wtedy kiedy się chce, więc zanim coś załatwimy zawsze muszę sobie potwierdzić urlop.
Miałam już nauczkę. Dwa lata temu najpierw załatwiliśmy sobie wyjazd i zapłaciliśmy zaliczkę, a potem zapytałam o urlop. Byłam pewna, że nie będzie problemu, bo był to raczej spokojny okres, a tutaj "zonk" mało co i bym nie pojechała musiałam wręcz błagać o niego prawie do końca nie byłam pewna czy go dostanę - zależał od kilku kwestii.
W końcu pojechaliśmy, ale nerwów najadłam się sporo i od tego czasu już nie ryzykuję: najpierw zgoda na urlop w danym terminie, a potem załatwianie.
A chłopaki nawet mi tutaj radzili jechać w ciemno :eek: nie na moje nerwy
Z zasady też zawsze rezerwujemy każdy wyjazd dużo wcześniej - tym razem to spontaniczny pomysł, który dopiero co narodził się kilka dni temu, więc stąd brak wybranego miejsca i rezerwacji
Zazwyczaj o tej porze załatwialiśmy wyjazd na narty, ale na koniec stycznia.