Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Narciarz ze Śląska

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    2 170
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Zawartość dodana przez Narciarz ze Śląska

  1. Na najostrzejszej trasie w Beskidzie Śląskim (otwarta dziś w trakcie dnia):
  2. Moim zdaniem główną przyczyną był waluta euro i odpływ turystów z Polski. Przed euro Zuberec był zawalony (po ostatnie miejsca w okolicy) turystami z Polski i opłacało się utrzymywać kilka ośrodków. Teraz jest klient na Rohacze i tyle.
  3. Kiedyś był obok Janovek jeszcze Milotin (dłuższy, 2 pomy równoległe), ale już od lat nieczynne, a szkoda.
  4. Narciarz ze Śląska

    Góra Kamieńsk

    Widzę, że w końcu ruszyło!!!
  5. Wówczas test byłby bardzo długi. Dlatego skracam.
  6. I tu mam problem, jak odpowiedzieć. Faktycznie w czasach, gdy PKL był prywatny, było dziadostwo. PKL państwowy trochę ruszył. Więc teza prywatne jest lepsze obalona. Z drugiej strony, co to był za prywaciarz? Fundusz inwestycyjny nieznający się na narciarstwie wcale. Ale był. Typ: prywatny. Chociaż mam: obracający pieniędzmi w dużej mierze publicznymi.
  7. 1) Zamówienia publiczne rodzą problem - pełna zgoda. 2) Zmieniające się władze rodzą problem - pełna zgoda, zresztą pisałem o tym. 3) Ciężko jest pogrupować - nie zgadzam się, pogrupować jest bardzo łatwo (PKL, COS i ten ośrodek w Bełchatowie to państwowe), a i pewne różnice też są widoczne. Trudno klasyfikować miejskie (bliżej państwowych, ale pewne rzeczy inne) i korporacyjne (TMR ma wiele cech podobieństwa do państwowego zarządzania), za to korporacyjny Pingwin: tu czuć jak najbardziej prywatną rękę, z zaletami i wadami (niektórzy narzekają na ceny, brak porozumienia z innymi - Krynica, Wisła - nie uczestniczą we wspólnych karnetach).
  8. Czy państwowe jest lepsze... na nartach? Nie, na nartach prywatne jest lepsze, choć... nie powinno! Do napisania tego tekstu, przyznam: kontrowersyjnego, zabierałem się już od pewnego czasu. Temat dotyczy różnic między zarządzaniem państwowymi i prywatnymi stacjami narciarskimi. Były już wicepremier i minister w jednym, Jacek Sasin, miał na wszystko gotową receptę: — Państwowe jest lepsze! Niestety dla pana Sasina społeczeństwo głosujące chyba nie podzieliło tej koncepcji. Ale zastanówmy się... narciarsko: — Czy premier Sasin miał rację? Czy państwowe narty są lepsze? Na to postawię tezę osobistą do obronienia w dalszej części tekstu: — Premier Sasin nie miał racji? To prywatne narty są lepsze, choć... nie powinny! — Dlaczego prywatne narty są lepsze? Dlaczego nie powinny? — zapytacie. Omówię to niżej 1) Na nartach prywatne jest lepsze Mamy w Polsce ośrodki zarządzane przez różny typ operatorów: państwowi (PKL, COS, PGE) miejscy (Ustroń) korporacyjni (Pingwin, TMR) oraz inni, stricte prywatni Przyznam, że w ostatnim czasie trwają głównie inwestycje państwowe (Jaworzyna Krynicka [PKL] oraz Skrzyczne [COS]). Zapowiadane są też niemal wyłącznie (choć są wyjątki: Ski Dolina Brenna) inwestycje państwowe. Fakt posiadania morza pieniędzy do wydania nie stanowi jednak o jakości tych inwestycji i nie stanowi o jakości zarządzania stacjami. Co z tego bowiem, że wybudujemy nowe koleje i wyciągi, jeśli: a) nie wybudujemy ich przed sezonem – co ma miejsce w obu wyżej omawianych przypadkach; b) wybudujemy wyciągi, ale nie naśnieżymy tras – co miało miejsce przy pierwszym ataku zimy w tym sezonie; c) wybudujemy co popadnie, a nie mądrze – tu jest pole do wielu opinii i interpretacji, ale krążą komentarze wśród narciarzy, że to co jest budowane, to niekoniecznie jest to, na co najbardziej się czeka. Natomiast dla mnie miernikiem jakości zarządzania nie jest morze wydanych pieniędzy, tylko efekt pod nogami, a precyzyjniej: pod nartami. I tu na państwowe spadła... druga pod rząd dziwna zima. Zostawmy zresztą poprzednią, skupmy się na aktualnej. Otóż zima narciarska w Polsce zaczęła się na stoku Master Ski w Tyliczu 25. listopada, co dokumentuję własnym zdjęciem. Mróz złapał w zasadzie parę dni wcześniej. Potem jeszcze dosypało może ze 20 cm śniegu w górach. I taka porządna zima trwała mniej więcej 3 tygodnie. A potem? Potem nastała tradycyjna świąteczno-noworoczna odwilż. Jak to wpłynęło na działanie stacji narciarskich? Otóż większość prywatnych stacji natychmiast (na przełomie listopada i grudnia) wykorzystało sprzyjające warunki i uruchomiło (w niektórych przypadkach na ogromną skalę) swoje systemy naśnieżania. Mnie osobiście pozwoliło to na jazdę bez przerwy począwszy od wspomnianego 25. listopada. Odwiedziłem od tego czasu następujące stacje Siglany, Skolnity, Soszów, Cieńków, Stok, BSA, SMR, Klepki, Mały Rachowiec oraz Dębowiec. Niektóre odwiedziłem kilkakrotnie. Wszystkie (poza Dębowcem) to stoki prywatne. Dlaczego nie odwiedziłem państwowych? Bo ich nie lubię? Nie, nie odwiedziłem ich z innego powodu. Bo w okresie, kiedy jeszcze ma sens podróżowanie po całej Polsce i zwiedzanie stacji, nie było po co. W większości przypadków stacje państwowe nie zauważyły pierwszych objawów zimy na przełomie listopada i grudnia, zebrały się na decyzje przed świętami i... przyszła (jak co roku) odwilż. Stan na koniec grudnia był taki, że na większości z nich... nie było śniegu, w tym na większości tras na Jaworzynie Krynickiej, w całości na COS w Szczyrku, w całości w różnych Międzybrodziach oraz Zawojach. Wyciągi więc budują tam piękne, tylko zima musi przyjść zgodnie z planami w ministerstwie, bo jak przyjdzie wcześniej lub później, to... trudno. Będą wyciągi (wybudowane za grube miliony), nie będzie śniegu. Sukces dla narciarzy będzie połowiczny: będzie można wjechać, ale nie będzie można zjechać. I czy tak jest wyjątkowo w tym roku? Nie, rok temu było... niemal tak samo! Wyjątkowo silną odwilż w styczniu przetrwało... kilka stacji prywatnych, w tym np. Klepki i Siglany, które chodziły bez tzw. pauzy operacyjnej. Do tego dochodzi jeszcze niepewność polityczna. Skoro były wybory i minister Sasin już nie zarządza wszystkim co państwowe, to może się okazać, że nowy minister ma zupełnie inną koncepcję funkcjonowania wszystkiego co państwowe, w tym np. PKL-u oraz COS-u. Może się okazać, że zaplanowane inwestycje są niezasadne dla nowego ministra, a zupełnie inne, wcześniej niebrane pod uwagę, staną się priorytetowe. Więc te stare się wygasi, następne namaluje nowe w power-poincie. A jeśli za 4 lata znów wymieni się skład rządu, wówczas wyrzuci się tego starego power-pointa, a zainstaluje nowego. Z kolejnymi wizualizacjami. Przesadzam? Chciałbym, naprawdę, ale obawiam się, że mam rację. Zresztą może teraz ktoś znów sprzeda PKL oraz COS za złotówkę, a za jakiś czas ktoś inny w tej samej osobie prawnej (państwo) odkupi te firmy za grube setki milionów (już euro, nie złotych?), kto wie. Dla narciarzy oznacza to, że na konkretne inwestycje poczekają kolejne lata, a jeśli jednak inwestycje będą, to pewnie po ich zakończeniu tras nie będzie miał kto naśnieżyć, albo zapomną tam kupić ratraki. — Gdyby to państwo budowało londyński The Shards [MS: najwyższy biurowiec], nie działałyby w nim windy — twierdził Jeremy Clarkson i... miał rację. 2) Wyjaśniam dlaczego lepsze powinno być państwowe, chociaż nie jest Mimo to uważam, że na logikę państwowe narty powinny być lepsze, choć nie są. Dlaczego? Udowodnił to burmistrz Muszyny, który od 2-3 lat (prawdopodobnie w końcu z sukcesem) chodzi za ponownym uruchomieniem wyciągów w Szczawniku (jego teren). Parę lat temu umarła tam połowa ośrodka narciarskiego Dwie Doliny [MS: Wierchomla i Szczawnik właśnie] i mamy już tylko... 1 dolinę. Po czym po śmierci ośrodka w Szczawniku, burmistrz zorientował się, że... wygenerowało mu się bezrobocie: kwatery prywatne padły, instruktorzy nie mieli klientów, restauracje padły. To udowadnia, że narty nie są zwykłym biznesem, są jak kluby piłkarskie: interesem całej społeczności. Tymczasem prywatny właściciel ośrodka patrzy na prostą kalkulację: przychody contra koszty. W ogóle nie bierze pod uwagę czynnika społecznego, bo nikt mu do niego nie dopłaci. A wydaje się, być może... powinien. Bo jak padną jak najbardziej prywatne wyciągi np. w Wiśle, to pracę stracą restauratorzy, instruktorzy, nawet ekspedientki w różnych lidlach, które padną bez klientów. Państwowy może więc sobie dodać do rachunku ekonomicznego czynnik społeczny. I jeszcze jedna kwestia: państwowym powinno być łatwiej załatwiać (w swoich urzędach) różne pozwolenia, dopuszczenia, mają lepszy (łatwiejszy) dostęp do pieniędzy, mają prostsze przełożenie na decyzje polityczne. Łatwiej im wyciąć las, pobrać wodę i nie muszą się liczyć z kosztami przy zatrudnieniu ludzi. Mogą więc zatrudnić liczniejszą obsługę. Wyciągi państwowe (i miejskie) powinny więc być lepsze. Nawet nie tyle mogą, co powinny. Ale nie są. Szkoda. Koniec. Kropka. Twój instruktor Maciek Link: Czy państwowe jest lepsze... na nartach? Nie, na nartach prywatne jest lepsze, choć... nie powinno! | Twój instruktor (twojinstruktor.blogspot.com)
  9. Dodam od siebie w uzupełnieniu do stwierdzeń, które padły wcześniej: - Nie widzę żadnego sensu wyjazdu dziś na Słowację, choć 15-20 lat temu spędzałem tam corocznie ferie. Jak mam płacić alpejskie ceny, to od tego mam oryginalne Alpy. Tak, Slowacja jednym ruchem obniżyła swą konkurencyjność. Tak, padają tam ośrodki, choć większość tego nie widzi, bo skupia się na Chopoku i Łomnicy.
  10. To efekt wypadku sprzed paru lat pewnego snowboardzisty. Jedna noga musi być odpięta (od wiązania, nie od ciała), inaczej nie wpuszczą!
  11. Już poprawiłem, przecież tam jeździłem wiele razy, a... zapomniałem. Poprawione: Miejskie stoki, w każdym razie z widokiem na miasto | Twój instruktor (twojinstruktor.blogspot.com)
  12. Nie, choć z Lepiarzówki jest... oświetlony (lampionami) zjazd.
  13. Gdybyś przeczytał całość (link), wiedziałbyś, że o tym napisałem.
  14. Zastanawiałem się nad Czantorią. Zadecydowało, że do centrum Ustronia daleko, ale jest tam za to stacja kolejowa pod stokiem. Jest dużo kwestii czasem mało ewidentnych. To nie prawo, gdzie wszystko jest jasne (w PL?), ale bardziej intuicja.
  15. Dobra, koniec fandzolenia o regionach, czy ktoś uzupełni tę listę? JAN 15 Miejskie stoki, w każdym razie z widokiem na miasto Przy mojej sobotniej wizycie na stoku Dębowiec w Bielsku–Białej, w śląskiej części miasta, naszła mnie refleksja: — Maciek, miejski stok to taka oczywistość i tyle korzyści, a w sumie to... prawie już takich nie ma! Najpierw więc spróbuję zdefiniować miejski stok: To stok położony dosłownie w mieście lub przy mieście. Pod słowem <miasto> nie rozumiemy miejscowości małej lub takiej, gdzie zabudowania to stricte infrastruktura narciarska i okołonarciarska. Rozumiemy miejscowość także z innym przeznaczeniem. Miastem nie jest więc np. Białka Tatrzańska. Ale już Nowy Targ – jest nim jak najbardziej. Wisła? Można podyskutować. Generalnie wyróżnikiem szczególnym są np. bloki mieszkalne, dostępność do stoku komunikacją miejską lub na piechotę przez... mieszczuchów oraz... widok na miasto (!), drogi, sklepy, domy mieszkalne. Nie będę definiował <mieszczucha>. — Ile mamy więc tych stoków miejskich? — Które z nich są czynne? Spróbuję policzyć i wskazać czynne, w tym otwarte obecnie. Ograniczę się do Polski, choć kiedyś np. w mieście Dolny Kubin funkcjonował tuż za... osiedlem (sic!) piękny stok <Kuzminovo>. Z niewiadomych przyczyn od lat nie działa: 1) BIELSKO-BIAŁA <DĘBOWIEC> Ma trasę o długości ok. 700 m i różnicy poziomów ok. 100 m. Stok jest oświetlony i obsługiwany przez czteroosobową kolej krzesełkową. Ma system naśnieżania całej trasy. Aktualnie stok jest czynny, co dokumentuję obok zdjęciem samego siebie. 2) WISŁA <SKOLNITY> Stok obsługiwany krzesłem (ok. 800 m długości i ok. 200 m różnicy poziomów). Dwie trasy: 900 i 1100 m. Jak pisałem wcześniej, miałem problemy z kwalifikacją TAK/NIE. Ale jednak stok co najmniej sprawia wrażenie miejskiego: z widokiem na rynek. A Wisła to jak najbardziej miejscowość narciarska, ale z dużym centrum i nie tylko narciarska. 3) KRYNICA <HENRYK> Nie mam własnych zdjęć, choć kiedyś startowałem tam w zawodach, zajmując skandaliczne 11. miejsce (na ok. 100 startujących). Stok ma charakter wybitnie miejski, choć znów (sic!) Krynica–Zdrój to miejscowość narciarska, ale to już na pewno nie tylko. Stok składa się z dwóch sekcji kolei linowej (czteroosobowe krzesło) i trasy liczącej ponad 1 km łącznie. O miejskim charakterze (w samym centrum miasta) decyduje też... brak parkingów. Dolna stacja jest praktycznie... tuż przy głównej drodze i budynkach przy niej. Dalsza część tutaj: Miejskie stoki, w każdym razie z widokiem na miasto | Twój instruktor (twojinstruktor.blogspot.com)
  16. Brenna, Wisła, Ustroń, Skoczów to Śląsk Cieszyński, żadna Małopolska, żadna Żywieccyżna. Granica regionów biegnie przez od Karkoszczonki przez Salmopol. Bielsko-Biała - miasto pół na pół, kiedyś dwie stolice powiatów w dwóch różnych regionach. Granica na rzece, blisko głównej drogi przez centrum.
  17. Mapa województwa to nie to samo co granice regionów. Cytuję z Wikipedii, aby nie było, że nie mam argumentów: Szczyrk leży na południe od Bielska-Białej, północny wschód od Wisły i północny zachód od Żywca, w dolinie Żylicy, w Beskidzie Śląskim, na Żywiecczyźnie (Małopolska). Miasto jest położone na wysokości pomiędzy 470 a 1257 m n.p.m. Najniższy punkt znajduje się przy granicy z Buczkowicami, a najwyższy to szczyt Skrzycznego[2].
  18. Ludzie na ferie rezerwują wcześniej, a w Szczyrku była WCZEŚNIEJ otwarta może 1/4 tras. Więc może nie zarezerwowali? Co może też tłumaczyć, że stacja TERAZ stara się otworzyć jak najwięcej. Ceny też tam są porównywalnie wysokie, zwłaszcza w kasie. Obronię ich też, że z pogodą (po świętach odwilż) było średnio.
  19. Już wiem, oni nas, <Hanysów>, po prostu w tej Małopolsce (Żywiecczyzna) w Szczyrku nie lubią, teraz wszystko pootwierają, łącznie z czarnymi, na ferie warszawskie, a na śląskie (tuż po, za niecałe 2 tyg.) wszystko pozamykają??? Bo jak inaczej to tłumaczyć, jak nie spiskiem??? PS. Faktycznie się myliłem, zakładałem, że nic trudnego tam nie ruszy.
  20. Cieńków. Jazda fajna, kolejek brak, trudności z wyjazdem po nartach, co jednak z przyczyn obiektywnych (skoki) było do przewidzenia. Po 15 wszystkie parkingi w okolicy opanowane przez fanów, droga zwężona i ruch wahadłowy. Podróż z Wisły Malinki do Rudy Śląskiej (z dwoma krótkimi przystankami) = 3 godziny!
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...