Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

"Polska to jednak dziki kraj" :(


eqiupe

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć

Krety trzeba jak najbardziej tępić, bo wystarczy jeden aby zniszczyć cały trawnik. Niestety nie jest to łatwe, ale jest kilka sposobów. Można zaczaić się rano i czekać, aż kret zacznie coś kopać, wtedy w miejscu gdzie porusza się ziemia wystarczy wbić parę razy łopatę, aby pozbyć się przeciwnika. Jeżeli jednak nie mamy do tego cierpliwości można zakupić duże petardy, powsuwać je de tuneli kreta i odpalać po kolei. Można także zakupić specjalny emiter dźwięków odstraszających kreta, wbijamy coś takiego do kopca i czekamy na efekty, emiter co jakiś czas zmienia dźwięki aby kret nie uodpornił się na jednostajny stukot. Jest jeszcze metoda z karbidem, albo zalaniem tuneli wodą ze szlaufa, ale u mnie obie okazały się nieskuteczne.

W Polsce jest objęty całkowitą ochroną (poza zamkniętymi ogrodami i szkółkami).

Tata tez toczył wojne z kretami przy pomocy przytaczanych przez Ciebie sposobów - wszystkich! - i nic to nie dało. Po krtszym lub duższym kresie nieobecności krety wracały. Najlepszy efekt - i jednoczesnie w pełni naturalny - daje łowny kot. Ale z pewnością ktos z domowników jest na koty uczulony. ;)

Dobra na krety jest tez powódź - sprawdziliśmy przez dwa ostatnie lata.

Az na stare lata zrozumiał wreszcie, że zywa stworzonko jest wyższą wartościa niz piękny trawniczek.

Mnie na przykład przeszkadza strasznie nonszalnackie parkowanie samochodów przez paru sąsiadów. Tak jakby nie pamietali o innych uzykownikach ale teraz juz wiem co zrobie - musze tylko kupic dobry szpadel, troche go podostrzyć i zarąbię jak krety.

Pozdrawiam serdecznie w Nowym Roku.

Edytowane przez Mitek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Polsce jest objęty całkowitą ochroną (poza zamkniętymi ogrodami i szkółkami).

Oczywiście pisałem o ogrodach pod domem, przecież nikt nie chce pozbywać się kreta np. z polany w lesie.

Mnie na przykład przeszkadza strasznie nonszalnackie parkowanie samochodów przez paru sąsiadów. Tak jakby nie pamietali o innych uzykownikach ale teraz juz wiem co zrobie - musze tylko kupic dobry szpadel, troche go podostrzyć i zarąbię jak krety.

Polecam zadzwonić po straż miejską, a najlepiej wcześniej porozmawiać z sąsiadami. Można też porysować sąsiadowi samochód gwoździem, ale tego nie polecam. Po pierwsze to chamskie zachowanie, a po drugie można oberwać.

Pozdrawiam serdecznie w Nowym Roku.

Także, życzę wszystkiego najlepszego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Polecam zadzwonić po straż miejską, a najlepiej wcześniej porozmawiać z sąsiadami. Można też porysować sąsiadowi samochód gwoździem, ale tego nie polecam. Po pierwsze to chamskie zachowanie, a po drugie można oberwać.

Także, życzę wszystkiego najlepszego.

Rozmowa nic nie daje niestety. Bo oni mają inne pojęcie wielkości miejaca parkingowego. Dla mnie na okreslonym terenie powinny parkowac dwa samochody i tak parkuję swoje auto (żeby nie było to nissan navara więc niemałe) a dla nich jedno. Nic nie poradzisz.

Jak narazie najlepsze efekty daje porządne parkowanie. Jak ktos niechlujnie staje to zazwyczja znaczy, że inaczej nie umie. Stajemy wtedy na 2-3 cm tak jak wyznaczone sa miejsca i fajnie obserwuje sie mitaninę przy wyjeżdżaniu. Każe natsepne parkowanie jest już porządniejsze.

Sorry za Nienatemata ale zahacza on o temat. Bo czyz zycie kreta = życie człowieka. Zycie za życie??

Pozdro serdeczne

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

.... Najlepszy efekt - i jednoczesnie w pełni naturalny - daje łowny kot. Ale z pewnością ktos z domowników jest na koty uczulony. ;) ........

kot tępi krety więc wg wielce oświeconych ekologów zakup kota (chociaż kotki są podobno jeszcze lepsze ) jest działaniem niszczącym istniejący ekosystem ,no , chyba ,że karmi się go łiskasem :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

kot tępi krety więc wg wielce oświeconych ekologów zakup kota (chociaż kotki są podobno jeszcze lepsze ) jest działaniem niszczącym istniejący ekosystem ,no , chyba ,że karmi się go łiskasem :wink:

Absoutnie nie. Kot jest zwierzęciem naturalnie wystepującym na tym obszarze więc nie bedzie to ingerencja w ekosystem. Gdyby sprowadzono na przykład tygrysa bengalskiego to wtedy oczywiście. Tylko czy tygrys byby dobrym pomysłem na krety??

Pozdro serdeczne

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Az na stare lata zrozumiał wreszcie, że zywa stworzonko jest wyższą wartościa niz piękny trawniczek.

dokładnie, poza tym uważam, że takie ortodoksyjne bronienie swojego trawnika jak niepodległości jest chyba przejawem zaburzeń psychicznych. Z równą gorliwości lud polski tępił również wróble,co skutecznie przyczyniło się do znacznego ograniczenia ich populacji.

Cześć

Rozmowa nic nie daje niestety. Bo oni mają inne pojęcie wielkości miejaca parkingowego. Dla mnie na okreslonym terenie powinny parkowac dwa samochody i tak parkuję swoje auto (żeby nie było to nissan navara więc niemałe) a dla nich jedno. Nic nie poradzisz.

Jak narazie najlepsze efekty daje porządne parkowanie. Jak ktos niechlujnie staje to zazwyczja znaczy, że inaczej nie umie. Stajemy wtedy na 2-3 cm tak jak wyznaczone sa miejsca i fajnie obserwuje sie mitaninę przy wyjeżdżaniu. Każe natsepne parkowanie jest już porządniejsze.

Sorry za Nienatemata ale zahacza on o temat. Bo czyz zycie kreta = życie człowieka. Zycie za życie??

Pozdro serdeczne

jest jeden całkiem dobry sposób, w necie dostępne są trudno zrywalne naklejki i wystarczy kilka takich przykleić na przednią szybę kierowcy, tak żeby miał poważnie ograniczona widoczność. Jak taki jeden z drugim cwaniak spiesząc się rano do pracy spędzi trochę czasu na usuwaniu takich naklejek to następnym razem kilka razy się zastanowi zanim zaparkuje w niedozwolonym miejscu. Więc myślę, że to bardziej humanitarne, niż rysowanie karoserii, bo samemu nie popełnia się żadnego czynu zabronionego, a skuteczność jest myślę nawet większa bo "oblepiony" wie za co został ukarany, a jak mu porysujesz samochodzik to jak jest tępy to nawet nie zorientuje się o co chodzi :laughing:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dokładnie, poza tym uważam, że takie ortodoksyjne bronienie swojego trawnika jak niepodległości jest chyba przejawem zaburzeń psychicznych. Z równą gorliwości lud polski tępił również wróble,co skutecznie przyczyniło się do znacznego ograniczenia ich populacji.

A raczej po prostu konie przestały sr.. po ulicach.... i łatwe zrodełko pozywienia dla tych sympatycznych ptaszków znikneło....

, bo samemu nie popełnia się żadnego czynu zabronionego,

Sprawdzałeś to jakoś - bo mam duże wątpliwości... hmmm...

Pozdrawiam

Michał

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dokładnie, poza tym uważam, że takie ortodoksyjne bronienie swojego trawnika jak niepodległości jest chyba przejawem zaburzeń psychicznych. Z równą gorliwości lud polski tępił również wróble,co skutecznie przyczyniło się do znacznego ograniczenia ich populacji.

Ale ja wcale nie bronię swojego trawnika jak niepodległości, nie mam nic do zwierząt, które tam przebywają byle by go tylko nie niszczyły. Np. na drzewie często siedzą różne ptaki, czasami przechodzi przez trawnik kot sąsiadów, nad klombami z kwiatkami latają różne owady itp. ale kret to szkodnik podobnie jak szarańcza więc trzeba się go było pozbyć. Mam nadzieję, że nie wróci na wiosnę. Od razu mówię, że nie zatłukłem go łopatą bo mi się nie chciało czekać, petard też nie stosowałem tylko kupiłem emiter dźwięków i na jesień się sprawdził :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Ale ja wcale nie bronię swojego trawnika jak niepodległości, nie mam nic do zwierząt, które tam przebywają byle by go tylko nie niszczyły. Np. na drzewie często siedzą różne ptaki, czasami przechodzi przez trawnik kot sąsiadów, nad klombami z kwiatkami latają różne owady itp. ale kret to szkodnik podobnie jak szarańcza więc trzeba się go było pozbyć. Mam nadzieję, że nie wróci na wiosnę. Od razu mówię, że nie zatłukłem go łopatą bo mi się nie chciało czekać, petard też nie stosowałem tylko kupiłem emiter dźwięków i na jesień się sprawdził :-)

Poszedłeś na łatwizne jednak. Uduszenie gołymi rękami wymagaloby nielada cierpliwości ale jaka satysfakcja. ;)

Pozdro serdeczne

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Miało być o Szczyrku, a jest o kotach ;)

Sylwester był 2 dni temu :)

O kotach przez pryzmat kretów - temat ewoluuje. ;)

(Jak tam sytuacja? Widziałem, że coś tam zostało pomimo pogody takiej a nie innej posypane na dole. Czy to trzyma choć trochę czy schodzi?

Pozdro serdeczne

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z Chinami Ci się czasem nie pomyliło ?

też jakoś nie kojarzę ,żeby u mnie w okolicy ktoś walczył z ćwirkami :confused:: .Nie zauważyłem ,żeby ich było jakoś specjalnie mniej ,nawet powiem więcej , u teściowej na podwórku to mają full wypas w postaci szwedzkiego stołu przy karmniku dla kur .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

też jakoś nie kojarzę ,żeby u mnie w okolicy ktoś walczył z ćwirkami :confused:: .Nie zauważyłem ,żeby ich było jakoś specjalnie mniej ,nawet powiem więcej , u teściowej na podwórku to mają full wypas w postaci szwedzkiego stołu przy karmniku dla kur .
Wróbli jest jednak mniej, ale nie ma tu mowy o specjalnym tępieniu. http://ptasieogrody.pl/wiki/Dlaczego_wróbli_jest_coraz_mniej%3F to tyle w temacie tego offtopa
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z Chinami Ci się czasem nie pomyliło ?

Nie pomyliło się choć oczywiście nie ma co porównywać tego co robił ten baran mao tse tung. Specjalnie natomiast napisałem lud polski bowiem w przeświadczeniu mieszkańców wsi i "wierzeń ludowych", wróbel to zawsze był ten zły ptak, który wyjada ziarno dlatego stosowano różne "strachy na wróble" ale również niszczono gniazda wróbli zakładane w zakamarkach dachu, co innego taka jaskółka, każdy chciał żeby pojawiła się w gospodarstwie bo to wieszczyło szczęście.

Natomiast to że wróbli jest mniej to widać gołym okiem bez specjalnych badań, kiedyś w krzakach siedziały ich całe chmary, a teraz zazwyczaj siedzą po kilka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurcze, od kretów przez koty po wróble... O co tu chodzi w tym wątku? O dzikie krety, koty i wróble w Polsce?:biggrin:

dyskusja zaczęła się od utyskiwania ,że gdzieś tam można , a u nas nie , a poszła w kierunku zwierzątek :smile:

w sumie to chyba dobrze , bo pokazuje , że nie jest tak , jak ekooszołomy myślą , że narciarz to synonim dewastatora przyrody .Można rozmawiać na te tematy , mając oczywiście jakieś racjonalne argumenty , a nie wyszukiwać wydumanych problemów ,żeby tylko storpedować jakąkolwiek inicjatywę .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.

Cześć

Ekologista to termin ogólnie znany na określenie ludzi, podejmujących działnia proekologiczne ale nie bedących ekologami. Jak widać po reakcjach w temacie pojęcie o tym ma ludzi niewielu a jeżeli nawet nie potrafi sie czegos precyzyjnie nazwać to cięzko jest się na ten temat kompententnie wypowiadać.

Jasnym jest, że wiele proekologicznych działań ma solidne naukowe podstawy a ich sensowność z punktu widzenia interesu ochrony przyrody i interesu społecznego jest niepodważalna.

Oczywiste jest też, że nieszczęśliwe sformułowania prawne, zbyt szybkie i bałaganiarskie wprowadzenie programu Natura 2000 i inne jeszcze działania stworzyły pole do popisu dla oszustów i krętaczy, którzy pod płaszczykiem proekologicznych działań realizuja własne interesy.

Łaczenie tych osób i organizacji w jedna całość z innymi działającymi w dobrze pojętym interesie ochrony przyrody i nazywanie wszystkich ekologami jest błędem, naduzyciem i pomówieniem.

Zastanówmy sie więc co piszemy i nie dawajmy upustu emocjom bez przemyślenia sprawy.

Możemy zacząć w sposób przemyslany i spokojny tworzyc lobbing na rzecz sprawdzania wiarygodności zarzutów oraz szybkiego i racjonalnego ich przeanalizowania. Pamietajcie, że - takl jak koledzy napisali powyżej na nartach i rowerach w Polsce jeźzi miliony ludzi - a to miliony głosów.

Mozna tez bawić sie w debilne rozliczanie gdzie kto mieszka jak w poście powyżej.

Pałeczka po naszej stronie.

Pozdro serdeczne

Pozdrawiam serdecznie

Raczej debilnie nie pytam się kto gdzie mieszka? Pytam się czy ktoś wymagający i instruujący innych mieszka super zgodnie z zaleceniami ekologicznymi jakie zaleca nam wszystkim, czyli tym nieekologom. Czasem wystarczy przeczytać tekst i go zrozumieć, niż pisać pierdoły o kotkach.

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.

a co Ci krety przeszkadzają? to że masz trochę kopców na trawie to jakiś problem? jesteś jakimś świrem co musi mieć równy jak stół trawnik? a może by tak ruszyć dupę i po prostu pozbierać ziemię z kopca do wiadra i ma po problemie, a poza tym krety nie szkodzą Twoje działce bo jeżeli coś uprawiasz to Ci pomagają zjadając różne szkodniki.

owszem żyjemy w dzikim kraju ale niekompetencja wielu urzędników jest równa buractwu wielu "inwestorów". Jak wspomniany przez Ciebie hotel w Karpaczu gdzie problem "załatwił" sobie sam inwestor bo zbudował hotel wbrew obowiązującym tam warunkom zabudowy, a konkretnie wybudował 2 pietra za dużo przez co hotel jest za wysoki w stosunku do obowiązującej zabudowy i ingeruje w krajobraz górski. Gdyby nie był taki zachłanny to by żadnych problemów nie miał.

W wychwalanej przez Ciebie Austrii, w której jak wnioskuje z tekstu nigdy nie byłeś jest standardem, że inwestując musisz wpisać się w obowiązującą zabudowę w danym miejscu, zgodnie z wytycznymi planu miejscowego i tym sposobem możesz zachwycać się urokiem alpejskich wiosek, a nie jak w Polsce gdzie jakiś "pożal się boże przedsiębiorca", zrobi wszystko wbrew prawu, wbrew naturze i wbrew konsumentom byleby tylko szybko się dorobić przy okazji oszukując wszystkich dokoła, a jak jakiś urzędnik nie chce przyjąć od niego łapówy żeby przymknął oko na jego bezprawie to robi aferę, że nie da się prowadzić interesu.

Skutkiem zaniedbań w planach zagospodarowania przestrzeni już od czasów głębokiej komuny obszary wiejskie w Polsce są zdegradowane przez budowanie domów tzw. "kloców" bez spadzistych dachów, co nie miało miejsca nawet pod rządami "słońca karpat" w wyśmiewanej przez wszystkich Polaczków Rumunii i nie ma miejsca obecnie w zdecydowanie biedniejszych krajach jak Serbia czy Bośnia i Hercegowina.

Żyjemy w dzikim kraju dlatego że inwestor w ustaleniu z własciwym organem gminnym prowadzi budowę zgodnie z procedurą i nagle miesza się w tą decyzyjność bez sprawdzenia czy ma takie prawo organ wojewódzki, konserwator od czegoś itp. Mamy wiele przykładów takiej ingerencji i późniejszej porażki, a za błędne decyzje wobec inwestorów płaci skarb państwa czyli my. Każdy inwestor kieruje się rachunkiem ekonomicznym, jak ty to nazywasz buractwem, ale w odróżnieniu do megaburactwa niedouczonych urzędników inwestor działa w oparciu o symulacje prawne obowiązujących przepisów, czyli prosto mówiąc abyś zrozumiał, poszukiwanie luk i kruczków w błędnie i na kolanie pisanych ustawach prawnych.

A obszary Polski nie są zdegradowane błędami w planach zagospodarowania " jak to nazywasz głebokiej komuny - kolejny raz piszesz kretyńskie bzdury" , te błędy powstały już w latach tzw demokracji od 1993 roku i trwają do dzisiaj ponieważ wiele gmin ma nieuregulowany/ nieuchwalony plan zagospodarowania miejscowego. Jego skutki i przekręty czyli budowa na dziko to osobny temaat na duuuuuży artykół ale nie w tym Portalu.

A w Austrii bywam często od 1997 roku i wierz mi u nich też zdarzają się przekręty tylko szybciej je wykrywają i karzą surowo ich autorów co u nas należy do rzadkości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żyjemy w dzikim kraju dlatego że inwestor w ustaleniu z własciwym organem gminnym prowadzi budowę zgodnie z procedurą i nagle miesza się w tą decyzyjność bez sprawdzenia czy ma takie prawo organ wojewódzki, konserwator od czegoś itp. Mamy wiele przykładów takiej ingerencji i późniejszej porażki, a za błędne decyzje wobec inwestorów płaci skarb państwa czyli my. Każdy inwestor kieruje się rachunkiem ekonomicznym, jak ty to nazywasz buractwem, ale w odróżnieniu do megaburactwa niedouczonych urzędników inwestor działa w oparciu o symulacje prawne obowiązujących przepisów, czyli prosto mówiąc abyś zrozumiał, poszukiwanie luk i kruczków w błędnie i na kolanie pisanych ustawach prawnych.

A obszary Polski nie są zdegradowane błędami w planach zagospodarowania " jak to nazywasz głebokiej komuny - kolejny raz piszesz kretyńskie bzdury" , te błędy powstały już w latach tzw demokracji od 1993 roku i trwają do dzisiaj ponieważ wiele gmin ma nieuregulowany/ nieuchwalony plan zagospodarowania miejscowego. Jego skutki i przekręty czyli budowa na dziko to osobny temaat na duuuuuży artykół ale nie w tym Portalu.

A w Austrii bywam często od 1997 roku i wierz mi u nich też zdarzają się przekręty tylko szybciej je wykrywają i karzą surowo ich autorów co u nas należy do rzadkości.

Jak nie masz pojęcia o postępowaniu administracyjnym to swe mądrości zachowaj dla siebie zamiast wypisywać "kretyńskie bzdury". Jeżeli np decyzja administracyjna musi być wydana przez organ gminy w porozumieniu z jakimś innym organem np konserwatorem zabytków, a organ wydaje ją bez tego porozumienia z brakiem formalnym to taka decyzja jest wadliwa więc musi zostać uchylona, a to że taka decyzja jest wydawana wynika często z tej Twojej nowomowy w postaci "symulacji prawnej" do której inwestor wlicza również gratyfikacje dla organu samorządu w celu wydania stosowanej decyzji ale zdarza się też tak, że np burmistrz zachwycony wizją inwestycji przedstawionej mu przez potencjalnego inwestora wpada w taką euforię, że wydaje decyzję bez porozumienia ze wskazanymi organami. W tym czasie inwestor zanim decyzja zostanie uchylona zdąży poczynić już wystarczające szkody (formalnie legalne do czasu uchylenia decyzji). Po uchyleniu ponownie występuje o wydanie decyzji i wtedy już organ często nie musi wydać jej w porozumieniu bo nie ma już czego chronić bo inwestor zniszczył to. Zresztą nie bede Ci wszystkiego łopatologicznie tłumaczył skoro chwalisz się umiejętnością czytania ze zrozumieniem to naucz się również wykładni prawa i zajrzyj kiedyś choćby do kpa to może coś zrozumiesz.

Poza tym wielu szumnie mówiąc "inwestorów", nie powinna nigdy być oderwana od pługa bo w cywilizowanych krajach jak np Austria czy Niemcy nie udaloby im się nawet łopaty wbić w ziemie, żeby rozpocząć swoje "pożal się boże inwestycje".

Tak więc wina leży i po stronie inwestora jak i organach administracji samorządowej często niekompetentnej, skorumpowanej ale również zachłyśniętej wizjami inwestora dla którego niektórzy "gospodarze gmin i miast" dla przyszłych dochodów z podatków gotowi by byli wybetonować całą Polskę.

Co do planów zagospodarowania przestrzennego to pisałem, że degradacja zaczęła się w czasach głębokiej komuny, a więc zakładając, że czytasz ze rozumieniem oznacza, że trwa do dzisiaj. Ale rozumiem, że jesteś jednym z tych, którzy z wielką tęsknotą wspominają minioną epokę i złego słowa o jej absurdach urbanistycznych nie powiedzą, a Twoje zdanie "tzw demokracji" mówi wiele.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Raczej debilnie nie pytam się kto gdzie mieszka? Pytam się czy ktoś wymagający i instruujący innych mieszka super zgodnie z zaleceniami ekologicznymi jakie zaleca nam wszystkim, czyli tym nieekologom. Czasem wystarczy przeczytać tekst i go zrozumieć, niż pisać pierdoły o kotkach.

pozdrawiam

Poniżej - a raczej powyżej :) - napisałeś bardzo sensowny i wyważony post. Wcześniej napisaleś dwa posty z których pierwszy brzmiał jakbyś się po prostu nawalił a drugi jakbyś trzeźwiał. Fajnie, że tendencja jest wzrostowa. Acha - oceniam to co jest napisane a nie kto i jak pisze. Spróbuj podobnie. :)

Niestey w poście 71 masz bardzo dużo racji. Największą bolączką inwestorów jest niekosekwencja i nieciągłość prawa. Koronnym dla mnie przykładem jest znakomita koncepcja "Siedmiu Dolin" która powstała i zosała wsteopnie zaakceptowana jeszcze w latach 90. Inwestorzy ponieśli pierwsze koszty, zaciągnęli kredyty, zainwestowali i.... Natura 2000 wprowadzana absolutnie bezsnsownie pozbawiła ten plan przyszłości. Możę obecne rozmowy i determinacja na szczęście nienajbiednijszych inwestorów da jakiś efekt.

Nad tym sie skupmy - jak przy pomocy dostepnych nam instrumentów medialnych wytworzyć cisnienie aby im pomóc.

Rozliczanie gdzie za ile i kto mieszka brzmi - wybacz - jak tytuł z SuperExpressu.

Pozdrawiam

Cześć

Jak nie masz pojęcia o postępowaniu administracyjnym to swe mądrości zachowaj dla siebie zamiast wypisywać "kretyńskie bzdury". Jeżeli np decyzja administracyjna musi być wydana przez organ gminy w porozumieniu z jakimś innym organem np konserwatorem zabytków, a organ wydaje ją bez tego porozumienia z brakiem formalnym to taka decyzja jest wadliwa więc musi zostać uchylona, a to że taka decyzja jest wydawana wynika często z tej Twojej nowomowy w postaci "symulacji prawnej" do której inwestor wlicza również gratyfikacje dla organu samorządu w celu wydania stosowanej decyzji ale zdarza się też tak, że np burmistrz zachwycony wizją inwestycji przedstawionej mu przez potencjalnego inwestora wpada w taką euforię, że wydaje decyzję bez porozumienia ze wskazanymi organami. W tym czasie inwestor zanim decyzja zostanie uchylona zdąży poczynić już wystarczające szkody (formalnie legalne do czasu uchylenia decyzji). Po uchyleniu ponownie występuje o wydanie decyzji i wtedy już organ często nie musi wydać jej w porozumieniu bo nie ma już czego chronić bo inwestor zniszczył to. Zresztą nie bede Ci wszystkiego łopatologicznie tłumaczył skoro chwalisz się umiejętnością czytania ze zrozumieniem to naucz się również wykładni prawa i zajrzyj kiedyś choćby do kpa to może coś zrozumiesz.

Poza tym wielu szumnie mówiąc "inwestorów", nie powinna nigdy być oderwana od pługa bo w cywilizowanych krajach jak np Austria czy Niemcy nie udaloby im się nawet łopaty wbić w ziemie, żeby rozpocząć swoje "pożal się boże inwestycje".

Tak więc wina leży i po stronie inwestora jak i organach administracji samorządowej często niekompetentnej, skorumpowanej ale również zachłyśniętej wizjami inwestora dla którego niektórzy "gospodarze gmin i miast" dla przyszłych dochodów z podatków gotowi by byli wybetonować całą Polskę.

Co do planów zagospodarowania przestrzennego to pisałem, że degradacja zaczęła się w czasach głębokiej komuny, a więc zakładając, że czytasz ze rozumieniem oznacza, że trwa do dzisiaj. Ale rozumiem, że jesteś jednym z tych, którzy z wielką tęsknotą wspominają minioną epokę i złego słowa o jej absurdach urbanistycznych nie powiedzą, a Twoje zdanie "tzw demokracji" mówi wiele.

Oj Michaś jedziesz jak z kretami a to juz zakrawa ....

Pomysl spokojnie bo byc może dobre masz intencje ale wychodzi źle.

Pozdro

Edytowane przez Mitek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cała ta dyskusja jest niestety kolejnym utyskiwaniem na wszystko, co krępuje inwestycje narciarskie (w zasadzie jakiekolwiek). Nazywanie Polski dzikim krajem jest delikatnie mówiąc obraźliwe.

Uważam, ze proces uzyskiwania wszelkich decyzji administracyjnych jest w Polsce zbyt uciążliwy i mało efektywny. Jakikolwiek błąd nawet na zaawansowanym etapie powoduje powrót do początku procesu. Ostatnio zawodowo walczę z planem zagospodarowania w pewnym mieście w Polsce. Przez błąd gramatyczny w decyzji gminy wracamy do punktu zero. Co oznacza od nowa wszystkie uzgodnienia, terminy itp. Nie jest to wynikiem dzikości kraju, lecz nadmiernej regulacji i bardzo formalistycznego podejścia do stosowania przepisów prawa. Nie zmienimy tego z dnia na dzień. Jestem jednak przeciwny prawu budowania wszystkiego, wszędzie bez żadnej kontroli. Patrząc na takie kraje jak Austria, czy Czechy to u nas niestety panuje prawie bezhołowie. W większości miast Austrii nie zbuduje się nowego centrum handlowego.

Interesuje się budową stacji narciarskich w Czechach i Słowacji. Planów w obu krajach na nowe stacje jest bez liku. Czy ktoś z was słyszał o takim projekcie jak HorSKIpark koło Spiskiej Nowej Wsi, lub Červená Voda - Suchý vrch w Górach Orlickich. Są na tapecie od lat i jakoś nie mogą wystartować. Jedyny pozytywny przykład to Kouty, ale tam plany zostały też bardzo ograniczone. Reszta to modernizacje zrobione w większości przed 2004 rokiem. W Szczyrku, czy na Pilsku też byśmy już mieli ten etap za sobą, gdyby nie beznadziejny właściciel (GAT).

Nie jest tak, że w Polsce nie da się niczego zrobić. Za drugim czy trzecim podejściem deczyje środowiskowe są otrzymywane nawet dla trudnych inwestycji. Potrzeba jednak determinacji i przede wszystkim dobrego przygotowania. Niestety wielu ludzi robi na zasadzie “jakoś to będzie”.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...