Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Mordercy na drodze


wojmu

Rekomendowane odpowiedzi

Znalezione w kilka sekund.

w zderzeniach co najmniej dwóch pojazdów w dzień liczba zabitych spadła o 7% (65 zabitych mniej),

liczba zabitych w zderzeniach czołowych pojazdów w dzień spadła o 14% (mniej o 64 osób),

liczba zabitych pieszych w dzień spadła o 14% (-51 osób). O 15% (-12 osób) spadła też liczba zabitych pieszych potrąconych na przejściu dla pieszych.

W stosunku do 2006 (styczeń – wrzesień) roku liczba wypadków, zabitych i rannych zmalała. Tym samym zahamowane zostały negatywne tendencje w zagrożeniu na drogach zaobserwowane w latach 2007 i 2008. W trzecim okresie „po III” (1.03.2009– 1.09.2009) w dzień w stosunku do okresu „przed” (1.03.2006 – 1.09.2006) w dzień:

http://mojafirma.infor.pl/moto/eksploatacja-auta/bezpieczenstwo/281369,Czy-obowiazek-jazdy-na-swiatlach-caly-rok-poprawil-bezpieczenstwo-na-drogach-w-Polsce-Analiza-eksperta-ITS.html

W roku 2006 roku w nocy zginęło 2088 osób.

W roku 2007 wprowadzono obowiązek jazdy ze światłami.

W roku 2008 w nocy zginęło 1880 osób.

Statystyka nie kłamie. Jazda ze światłami w ciągu dnia wpływa na poprawę bezpieczeństwa w nocy.

PS. Nie żebym był przeciwnikiem używania świateł. Chodzi tylko o to jak można dane przedstawiać.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W roku 2006 roku w nocy zginęło 2088 osób.

W roku 2007 wprowadzono obowiązek jazdy ze światłami.

W roku 2008 w nocy zginęło 1880 osób.

Statystyka nie kłamie. Jazda ze światłami w ciągu dnia wpływa na poprawę bezpieczeństwa w nocy.

PS. Nie żebym był przeciwnikiem używania świateł. Chodzi tylko o to jak można dane przedstawiać.

Mark Twain mawiał: "Są trzy rodzaje kłamstw: kłamstwa, bezczelne kłamstwa i statystyki", a przykładem tego jest choćby ta podana wyżej "analiza eksperta".

Gdy po wprowadzeniu obowiązku jazdy na światłach, m.in. z powodu przepalonych żarówek wzrosła zarówno ilość wypadków w nocy jak i zabitych w tych wypadkach, to "ekspert" uznał, że wypadki w nocy nie miały żadnego związku z wprowadzeniem tego obowiązku i już analiza mogła wykazać korzyści z dziennej jazdy na światłach.

Tymczasem prawdę o skutkach obowiązku jazdy na światłach, przedstawia ten artykuł: http://motokiller.pl/3530

I żeby wykluczyć prywatne wycieczki w moją stronę, od razu zastrzegam się, że ja nie jestem autorem tego artykułu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Z OC lepiej nie kombinować, bo znając życie będziemy mieli ubezpieczenie przypisane do kierowcy i samochodu (np. UK). I jak nas wtedy żona odwiezie z imprezy?

W porównaniu do większości krajów europejskich nasze OC jest tanie, nieskomplikowane i naprawdę przyjazne. Szanujmy to co mamy.

2. Ludzie w Polsce będą ginęli dopóki:

a) samochody będą się mijały w odległości dwóch metrów (często mniej) z sumaryczną prędkością 200km/h (często więcej),

b) kierowcy nie zrozumieją, że wcale nie są tacy dobrzy, jak im się wydaje,

c) kierowcy będą relatywizować prędkość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.....Tymczasem prawdę o skutkach obowiązku jazdy na światłach, przedstawia ten artykuł: http://motokiller.pl/3530.....

Prawdę?

Znaczy, że inni piszą nieprawdę?

Chris_M, przecież ten tekst napisał taki sam "ekspert" jak i my.

Po prostu ktoś wyciągną inne wnioski ze statystyk.

A szczególnie podobał mi się tekst o "olśnieniu". W dzień?

No i oczywiście "spisek" producentów żarówek i koncernów naftowych.

Czyli taksówkarze działają na przekór producentom żarówek bo prawie nigdy nie używają kierunkowskazów?

Kończąc z mojej strony temat "świateł":

Faktem jest, że ilość wypadków wzrosła pomiędzy rokiem 2006 - 2007 o 6%.

Ale ilość samochodów w tym samym czasie wzrosła również o 6%.

Mało tego to nikt nie zastanowił się nad jednym z elementów tych statystyk.

Jest to liczba kolizji drogowych (czyli zdarzeń w których nie było ofiar i straty były niewielkie).

A ilość tychże spadła pomiędzy 2006 - 2007 o 6%.

Jak zsumujemy wypadki i kolizje i porównamy lata 2006 - 2007 to okazuje się, że ilość ich spadła o 5%.

Dodam tylko tytułem wyjaśnienia, że nie podałem tych danych aby kogokolwiek przekonać.

Po prostu pokazałem, że statystykami można sterować według "potrzeb". I to zarówno w jedną jak i w drugą stronę.

W moim odczuciu jazda na światłach jest pomocna i pozytywna.

Mnie jazda na światłach pomaga w jeździe.

Mam tylko taką uwagę do wszystkich kierowców. Dbajmy o oświetlenie naszych pojazdów bo to przekłada się na bezpieczeństwo w ruchu drogowym.

Pozdrawiam

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na liczbę i rodzaj wypadków ma wpływ, oprócz świateł, wiele innych czynników, które współistnieją i oddziałują na zdarzenia drogowe, a przy niekorzystnym zbiegu okoliczności mogą niwelować pozytywne efekty obowiązku używania świateł w dzień. Ponadto stosowanie świateł w dzień ma znaczenie tylko w pewnych grupach wypadków i tylko w określonych okolicznościach.

Nie należy więc oczekiwać po tym rozwiązaniu natychmiastowej, radykalnej poprawy sytuacji. Jednak nadużyciem jest doszukiwanie się w jeździe z włączonymi światłami w dzień źródła wzrostu zagrożenia.

Zdania te pochodzą z materiału eksperta ITS. Publikowane przez niego dane są jedynie danymi statystycznymi. Nie uwzględniają np. ilości przejechanych kilometrów, warunków pogodowych i ich wpływu na sprawność kierowców, rozkładu w poszczególne dni tygodnia popularnych imienin czy świąt, występowanie tzw. długich weekendów, itp, itd.

Jeszcze raz napiszę, nie ma wiarygodnych badań potwierdzających wpływ obowiązkowego włączania świateł na zmniejszenie ilości wypadków drogowych ( ani odwrotnie, jak napisał Piotr). Są jakieś dane statystyczne, opinie, analizy, z których można korzystać, tylko trzeba wiedzieć jak i kiedy.

Cześć

Nie jestem specjalistą w dziedzinie przepisów ruchu ani statystyki więc nie będę się kompromitował dywagacjami na ten temat.

Przejechałem w życiu różnymi samochodami dobrze ponad milion, miałem kilkuletni epizod pracy przy rajdach samochodowych gdzie poznałem wielu zawodowców co umożliwiło prywatne doszkolenie się w jeździe oraz poznanie poglądów i obserwowanie a różnych pozycji ludzi naprawdę umiejących jeździć samochodem. Z tej perspektywy mogę napisać, że używanie świateł w dzień bardzo ułatwia jazdę i czyni ja bezpieczniejszą.

Nie jest to prawda objawiona tylko moje zdanie i tyle.

Pozdrowienia

Edytowane przez Mitek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawdę?Znaczy, że inni piszą nieprawdę?
Jeśli koniecznie chcesz znać moje zdanie na ten temat, to większość z tych argumentów kojarzy mi się z "prawdą trzeciego rodzaju" :)
Chris_M, przecież ten tekst napisał taki sam "ekspert" jak i my.
Dla mnie nie jest istotne, czy to pisał ktoś uznany przez nie wiadomo kogo za "eksperta", tylko czy ktoś pisze z sensem. Ja już dosyć dawno przestałem wierzyć w płynące z telewizora zapewnienia "ekspertów", że nowy Vizir jest jeszcze lepszy. A ten tekst jest napisany z sensem i podaje konkrety, włącznie z linkami do rezultatów badań naukowych oraz wypowiedzi specjalistów z zakresu ruchu drogowego.
Po prostu ktoś wyciągną inne wnioski ze statystyk.
W przypadku dyskutowanej tutaj analizy przeprowadzonej przez eksperta ITS, nie mamy do czynienia z "innymi wnioskami", tylko z normalną manipulacją faktami.
No i oczywiście "spisek" producentów żarówek i koncernów naftowych.
Nie uwierzę, że nigdy nie słyszałeś o tak standardowych biznesowych działaniach jak "kreowanie popytu". Jest to podstawowe zagadnienie na wszelkich szkoleniach biznesowych.Gdyby ktoś tego pojęcia nie znał, to polecam doskonały rys historyczny tego zagadnienia http://www.youtube.com/watch?v=QPPW8KM7eEU#t=14 a w wersji bardziej drastycznej jest ono do zobaczenia w filmie "Wilk z Wall Street".
Czyli taksówkarze działają na przekór producentom żarówek bo prawie nigdy nie używają kierunkowskazów?
W Krakowie jakoś używają normalnie :)
Kończąc z mojej strony temat "świateł":Faktem jest, że ilość wypadków wzrosła pomiędzy rokiem 2006 - 2007 o 6%.Ale ilość samochodów w tym samym czasie wzrosła również o 6%.Mało tego to nikt nie zastanowił się nad jednym z elementów tych statystyk.Jest to liczba kolizji drogowych (czyli zdarzeń w których nie było ofiar i straty były niewielkie).A ilość tychże spadła pomiędzy 2006 - 2007 o 6%.Jak zsumujemy wypadki i kolizje i porównamy lata 2006 - 2007 to okazuje się, że ilość ich spadła o 5%.
Operując tylko i wyłącznie danymi z lat 2006-2007 możemy dojść do fałszywych wniosków, ale jeśli popatrzymy na dane statystyczne z dłuższego okresu, to nie ma żadnych wątpliwości, że na tle stale spadającej od 2000 roku ilości: wypadków, zabitych oraz rannych, po wprowadzeniu w 2007 roku obowiązku jazdy na światłach, mamy zdecydowany wzrost tych wszystkich wskaźników!

wykres_dadrl.jpg

Zwracam również uwagę, że przez cały ten 10-letni okres spada także ilość wypadków na 1 tys. samochodów, co obala tezę, że wzrost ilości wypadków akurat w latach 2006-2007 mógł być spowodowany wzrostem ilości samochodów w Polsce.
Dodam tylko tytułem wyjaśnienia, że nie podałem tych danych aby kogokolwiek przekonać.Po prostu pokazałem, że statystykami można sterować według "potrzeb". I to zarówno w jedną jak i w drugą stronę.
I dlatego tak ważne jest, żeby do wszelkiego rodzaju opracowań oraz wypowiedzi ekspertów, podchodzić krytycznie, także do nich stosując zasadę ograniczonego zaufania.
W moim odczuciu jazda na światłach jest pomocna i pozytywna.Mnie jazda na światłach pomaga w jeździe.
Tak jak już pisałem wcześniej, ja będąc na trasie, jeździłem na światłach mijania jeszcze w latach 70-tych, głównie z tego egoistycznego powodu, że jeśli kogoś doganiałem, to on mi szybciej ustępował. Ale stanie w miejskich korkach lub poruszanie się z prędkością 20 km/h z włączonymi światłami mijania, uważam za całkowity bezsens.
Mam tylko taką uwagę do wszystkich kierowców. Dbajmy o oświetlenie naszych pojazdów bo to przekłada się na bezpieczeństwo w ruchu drogowym.
Cieszę się że chociaż tutaj jesteśmy w 100% zgodni :)PozdrowieniaPS:Na forum powyższy wykres wyświetla się znacznie pomniejszony i niewyraźny, więc tutaj jest bezpośredni link do niego: http://dadrl.pl/images/wykres_dadrl.png

wykres_dadrl.jpg.57fb12bc080d7346e9582e80ae67483b.jpg

Edytowane przez Chris_M
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

..........

Chris_M mam wrażenie, że nie zrozumiałeś o co mi chodzi.

Moje zdanie jest takie, że jazda na światłach w dzień jest dobra.

Nie opieram się na żadnych statystykach czy zdaniach ekspertów a tylko na swoim nie małym doświadczeniu jako kierowca.

Ja również jeździłem na światłach zanim wprowadzono ten przepis.

Można się przerzucać badaniami, wykresami itp.

Pewnie gdyby ktoś chciał znajdzie opracowania z których wynika, że jazda na światłach jest zła tak samo jak znajdzie opracowania całkowicie przeciwstawne.

Przytoczony przez ciebie tekst po prostu pasuje do twojego poglądu na tą sprawę i to jest OK.

Nie można jednak jednoznacznie określić, że to jest prawda.

Prawda pewnie jak zwykle leży pośrodku.

Masz rację, że jazda w korku przy zapalonych światłach to bezsens. Można by wprowadzić zapis, że w korkach dopuszcza się wyłączanie świateł.

Pytanie jest tylko takie: Ilu kierowców "opuszczając" korek powtórnie je zapali?

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chris_M, dziękuję za wykres. Teraz POwinno się powołać zespół dochodzeniowo-śledczy w celu ustalenia kto dopuścił do jego ujawnienia by ośmieszyć "poprawkowych ustawodawców"!

By Wam/nam nie było zbyt łatwo, to ostatnio czytałem że dane CEPiK-u co do ilości samochodów mają sie do rzeczywistości jak pieść do nosa..... :smile:

Pytanie jest tylko takie: Ilu kierowców "opuszczając" korek powtórnie je zapali?

I tak w wiekszości(?) samochodów swiatła włacza komputer. Drobna poprawka ustawień i będzie właczał gdy przekośc będzie > 0 lub >xxx. Ale to akurat detal.

Edytowane przez mig12345
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wiecie dlaczego w Austrii znieśli obowiązek jazdy z włączonymi światłami mijania w dzień?

Z tego co czytałem po wprowadzeniu obowiązku używania świateł w Austrii odnotowano wzrost wypadków z pieszymi i motocyklistami.

Piotr 67 - mam wrażenie że próbujesz nabijać ilość postów - napisać coś byle napisać - a to że się zgadzasz, a to nie zgadzasz , a to torba z ikei itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Z tego co czytałem po wprowadzeniu obowiązku używania świateł w Austrii odnotowano wzrost wypadków z pieszymi i motocyklistami.

Piotr 67 - mam wrażenie że próbujesz nabijać ilość postów - napisać coś byle napisać - a to że się zgadzasz, a to nie zgadzasz , a to torba z ikei itp.

Widzę, że po z górą dwóch latach uaktywnił się kolega i od razu wyssane z palca zarzuty...

Cóż taki typ ludzi tez istnieje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pany, doktoryzujecie się z uśmiercania gó..a ;-) Osobiście mam indyferentny stosunek do jazdy na światłach przy dobrej widoczności (czyt. w ciągu dnia). Moja Mama również jeździła na światłach zanim powstał taki obowiązek. Wielu z Was także. Czy to coś oznacza ? Czy to był wynik własnych przemyśleń czy naśladownictwa bo ktoś gdzieś również tak jeździ. Nie wiem. Wiem jednak, że podobnie jak wszystko tak i obowiązek jazdy na światłach ma swoje plusy i minusy. Waga jednych i drugich jest trudna do jednoznacznej oceny o ile w ogóle możliwa.

Jak można manipulować statystykami postaram się Wam pokazać. Wzrosła liczna wypadków z udziałem pieszych i motocyklistów po wprowadzeniu obowiązku poruszania się z włączonymi światłami również w ciągu dnia. Powód jest bardzo prosty. Motocykliści i piesi bardzo szybko przyzwyczaili się, że samochód z włączonymi światłami to samochód jadący niestety kierowcy nie zdążyli wyrobić sobie nawyku automatycznego włączania świateł w ciągu dnia (nowe przepisy weszły przecież nie dalej niż rok temu). Co doprowadziło do sytuacji w której piesi/motocykliści nie rejestrowali samochodu jadącego bez świateł jako pojazdu w ruchu co w konsekwencji doprowadzało do wypadków. Możliwy scenariusz ? Wydaje mi się, że jak najbardziej tak. Czy prawdziwy ? Nie wiem bo wymyśliłem go na poczekaniu. Ot swobodna interpretacja danych statystycznych. Nie przerzucajcie się statystykami bo możliwości ich interpretacji jest co najmniej tyle ile użytkowników tego forum.

Czy argument o zauważaniu/nie zauważaniu samochodu z włączonymi światłami/bez włączonych świateł może być usprawiedliwieniem dla kierowców samochodów odpowiedzcie sobie sami. Weźcie tylko pod uwagę, że samochód to poważna zabawka, która może zrobić duża krzywdę. Zatem czy można pozostawić chociaż odrobinę miejsca na rutynę i wiarę, że jeżeli nie widzę świateł to nic nie jedzie ? Bez względu na to jakie są przepisy. To nasza świadomość chroni nas przed nami samymi i innymi a nie przepis o obowiązkowym używaniu świateł w ciągu dnia, linia ciągła czy przejście dla pieszych i tak długo jak sobie tego nie uświadomimy na drogach będzie ginąć tysiące osób.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

By Wam/nam nie było zbyt łatwo, to ostatnio czytałem że dane CEPiK-u co do ilości samochodów mają sie do rzeczywistości jak pieść do nosa..... :smile:

Bo w Polsce wydano tyle różnych przepisów "obciażających" kierowców, że ci ich nie znają i nie przestrzgają. I tak np. obowiązkiem jest zawiadomienie organu rejstrowego o zbyciu auta, wyrejstrowanie po jego oddaniu na złom. Wielu właścicieli nie informuje organu rejstrowego o tych faktach.Stare graty stoją w stodołach, gniją na podwórkach, wyciagane są z nich nadające się do uzytku części, a to wszystko wbrew prawu.

Z CEPIK wynika, że co 4 samochód w Polsce posiada jeszcze czarną tablicę rejstracyjną. Widzicie to na ulicach?

Tak to jest jak patałachy i wszelkiej maści mędrcy za innych, tudzież wyrwigrosze dręczyciele i sprzedawczycy, tworzą jakieś kuriozalne prawa, których nie sposób przestrzegać, ani w całości poznać. Tak jak wszelkiej maści religie uczepiły się spraw okołodupnych stanowiąc prawa , tak nasi rządziciele uczepili się samochodów. Czy ktoś słyszał o dowodzie rejstracyjnym lodówki, jej obowiazkowym ubezpieczeniu, obowiazkowych przeglądach, tablicach rejstracyjnych i wszelkiej maści naklejkach. O siodełkach na jajka, o paskach podtrzymujących butelki, o policji kontrolujacej czas pracy lodówki i jej wyposażenie? Aha, kontrolujący także głębokość nacięć na nóżkach lodówki. W głowach mamy juz tak zakodowany obraz rzeczywistości ,że porównanie lodówki do auta wydaje się niedorzeczne. Czy aby na pewno?

Reasumując, może powstać i 5 "cepików". tylko po co, i komu, poza zleceniodawcom i zleceniobiorcom będą one słuzyć? Czy w związku z ich powstaniem poprawi się stan bezpieczeństwa na naszych drogach? A może tak powstanie następnych kilkanaście nowych batów, którymi władza będzie mogła nas śmignąc za niedopełnienie jakiegoś tam obowiazku wynikającego z wprowadzonych wuj wie dla kogo "cepików"?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

......Piotr 67 - mam wrażenie że próbujesz nabijać ilość postów - napisać coś byle napisać - a to że się zgadzasz, a to nie zgadzasz , a to torba z ikei itp.

Wybacz WIND to z nudów celem poprawienia statystyk.

Zawsze możesz dodać mnie do ignorowanych. Będziesz spokojniejszy.

A jak ci moje posty tak bardzo doskwierają i nie możesz ich znieść to zgłoś je do moderacji.

W końcu to temat z działu "pogadajmy".

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

By Wam/nam nie było zbyt łatwo, to ostatnio czytałem że dane CEPiK-u co do ilości samochodów mają sie do rzeczywistości jak pieść do nosa..... :smile:

Bo w Polsce wydano tyle różnych przepisów "obciażających" kierowców, że ci ich nie znają i nie przestrzgają. I tak np. obowiązkiem jest zawiadomienie organu rejstrowego o zbyciu auta, wyrejstrowanie po jego oddaniu na złom. Wielu właścicieli nie informuje organu rejstrowego o tych faktach.Stare graty stoją w stodołach, gniją na podwórkach, wyciagane są z nich nadające się do uzytku części, a to wszystko wbrew prawu.

Z CEPIK wynika, że co 4 samochód w Polsce posiada jeszcze czarną tablicę rejstracyjną. Widzicie to na ulicach?

Tak to jest jak patałachy i wszelkiej maści mędrcy za innych, tudzież wyrwigrosze dręczyciele i sprzedawczycy, tworzą jakieś kuriozalne prawa, których nie sposób przestrzegać, ani w całości poznać. Tak jak wszelkiej maści religie uczepiły się spraw okołodupnych stanowiąc prawa , tak nasi rządziciele uczepili się samochodów. Czy ktoś słyszał o dowodzie rejstracyjnym lodówki, jej obowiazkowym ubezpieczeniu, obowiazkowych przeglądach, tablicach rejstracyjnych i wszelkiej maści naklejkach. O siodełkach na jajka, o paskach podtrzymujących butelki, o policji kontrolujacej czas pracy lodówki i jej wyposażenie? Aha, kontrolujący także głębokość nacięć na nóżkach lodówki. W głowach mamy juz tak zakodowany obraz rzeczywistości ,że porównanie lodówki do auta wydaje się niedorzeczne. Czy aby na pewno?

Reasumując, może powstać i 5 "cepików". tylko po co, i komu, poza zleceniodawcom i zleceniobiorcom będą one słuzyć? Czy w związku z ich powstaniem poprawi się stan bezpieczeństwa na naszych drogach? A może tak powstanie następnych kilkanaście nowych batów, którymi władza będzie mogła nas śmignąc za niedopełnienie jakiegoś tam obowiazku wynikającego z wprowadzonych wuj wie dla kogo "cepików"?

Bumer, masz rację w tym co piszesz, ale jest jedno ale. Czy jesteśmy w stanie stworzyć przepisy z których wszyscy będą zadowoleni?

Nie! A ten wątek jest tego najlepszym przykładem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy jesteśmy w stanie stworzyć przepisy z których wszyscy będą zadowoleni?

.

To niemozliwe. Ale zawsze mozna tworzyć bardziej przyjazne i mniej opresyjne dla obywatela prawo. Niestety coraz wyraźniej zmierzamy w kulturze prawnej w kierunku szkoły rosyjskiej (jednostka niczym, car/urzednik wszystkim) niz skandynawsko-czaesciowoanglosaskiej (państwo usługowe w stosunku do obywatela). Dlaczego tak sie dzieje?

Miłego

Mig

Edytowane przez mig12345
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Bo w Polsce wydano tyle różnych przepisów "obciażających" kierowców, że ci ich nie znają i nie przestrzgają. I tak np. obowiązkiem jest zawiadomienie organu rejstrowego o zbyciu auta, wyrejstrowanie po jego oddaniu na złom. Wielu właścicieli nie informuje organu rejstrowego o tych faktach.Stare graty stoją w stodołach, gniją na podwórkach, wyciagane są z nich nadające się do uzytku części, a to wszystko wbrew prawu.

Z CEPIK wynika, że co 4 samochód w Polsce posiada jeszcze czarną tablicę rejstracyjną. Widzicie to na ulicach?

Tak to jest jak patałachy i wszelkiej maści mędrcy za innych, tudzież wyrwigrosze dręczyciele i sprzedawczycy, tworzą jakieś kuriozalne prawa, których nie sposób przestrzegać, ani w całości poznać. Tak jak wszelkiej maści religie uczepiły się spraw okołodupnych stanowiąc prawa , tak nasi rządziciele uczepili się samochodów. Czy ktoś słyszał o dowodzie rejstracyjnym lodówki, jej obowiazkowym ubezpieczeniu, obowiazkowych przeglądach, tablicach rejstracyjnych i wszelkiej maści naklejkach. O siodełkach na jajka, o paskach podtrzymujących butelki, o policji kontrolujacej czas pracy lodówki i jej wyposażenie? Aha, kontrolujący także głębokość nacięć na nóżkach lodówki. W głowach mamy juz tak zakodowany obraz rzeczywistości ,że porównanie lodówki do auta wydaje się niedorzeczne. Czy aby na pewno?

Reasumując, może powstać i 5 "cepików". tylko po co, i komu, poza zleceniodawcom i zleceniobiorcom będą one słuzyć? Czy w związku z ich powstaniem poprawi się stan bezpieczeństwa na naszych drogach? A może tak powstanie następnych kilkanaście nowych batów, którymi władza będzie mogła nas śmignąc za niedopełnienie jakiegoś tam obowiazku wynikającego z wprowadzonych wuj wie dla kogo "cepików"?

No cóż tak niestety już jest i chyba ciężko to będzie zmienić. Każda władza czy religia będzie dążyła do podporządkowania sobie ogółu i będzie tworzyła przepisy i żadna nie będzie lepsza zgadzam się z Tobą w 100%. Myślę jednak, że po prostu sami jesteśmy sobie winni bo to my - my jako ludzkość - wypracowaliśmy takie a nie inne formy cywilizacyjnego istnienia. Celowo nie piszę cywilizowanego bo to określenie dawno już ma w moim rozumieniu przeciwne niż słownikowe znaczenie.

Dlatego też staram się na ile się da przystosować a jeżeli mogę to (przynajmniej na własnym podwórku) walczyć z głupotą przejawiającą się nadmiarem kontroli wszystkich i wszystkiego, dążeniem do znormalizowania "karbów w nóżek od lodówki", chęci uczynienia wszystkiego bezpiecznym itd.

Cieszę się, że znaleźliśmy wspólną myśl na tak podstawowym poziomie.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bumer, masz rację w tym co piszesz, ale jest jedno ale. Czy jesteśmy w stanie stworzyć przepisy z których wszyscy będą zadowoleni?

Nie! A ten wątek jest tego najlepszym przykładem.

Skąd Ci przyszło do głowy to tworzenie prawa akceptowalnego przez wszystkich? Moze takowe jest w niebie, ale mam wątpliwości, bo diabły to ponoć zbuntowane anioły!:smile: Jak myslisz, czemu się zbuntowały?

Ale wracając do tego nieszczęsnego prawa i morderców na drogach. Po co tworzyć coś co nie działa, co praktycznie nikomu nie słuzy? Bo po jasną cholerę mamy nalepki na tablicach rejstracyjnych? Po kiego nalepki na szybach? A to całe zamieszanie z opłatami za karty pojazdów, z akcyzą? Jedynym uzasadnieniem wprowadzenia tych pokrętnych uregulowań może być.... dalsze "strzyżenie" obywatela.

Dziś mamy np przepis o wymaganej głebokości bieznika w oponie. A po co? Czy kierowca nie umie w swym umysle ocenić kiedy należy zmienić opony? (Tak na marginesie, najlepsze parametry mają te opony, które w ogóle nie maja bieżnika!) Skoro jest przepis o bieżniku, to dlaczego brak jest o grubości klocka hamulcowego czy tarczy hamulcowej? Co, bieżnik ma wpływ na bezpieczeństwo a hamulec juz nie? Gdzie tu konsekwencja?

Następne przykłady, - znaki drogowe. Po kiego jest ich tyle? Kiedy jeszcze do niektórych możemy dołożyć tabliczkę, o treści dowolnej, mamy nieskończoną liczbę znaków drogowych.

Takie niechlujne prawo powoduje, że kierowcy go nie znają, nie rozumieją, nie widzą jakiejkolwiek logiki jesgo stosowania i dlatego je lekceważą. Podczas gdy lekceważy się niektóre przepisy, łatwo przychodzi lekceważenie innych, jako norma, jako nawyk. I tak występuje reakcja łańcuchowa braku poszanowania reguł.

A gdyby reguły były przemyślane i służyły np. w pierwszej kolejności bezpieczeństwu, były jasne i zrozumiałe, sądzę, że byłyby przez wiekszość akceptowalne. Dziś niektóre gminy stosują specjane pułapki np. predkościowe, odpowiednio ustawiając znaki ograniczenia predkości, ich odwołania w połączeniu z oznakowaniem obszarów zabudowanych!!!!! To bandytyzm!!! Takie praktyki powinny być surowo karane jako działanie przeciw państwu i porządkowi społecznemu!

Reasumując, uważam ,że wiele przepisów zwiazanych z ruchem drogowym, pojazdami, ewidencją itp, itd, jest w ogóle nie potrzebna! Trzeba zrobić przegląd obowiązującego prawa i je uprościć. Wszystkie działania w kierunku uproszczenia i usystematyzowania prawa powinny być skierowane na poprawę stanu bezpieczeństwa. Podam kolejny przykład, bo wielu z nas było w Niemczech czy Austrii. Na drogach osiedlowych na skrzyżowaniach brak tam znaków. Są tam skrzyżowania równorzędne na których każdy wie jak się zachować! A u nas, "znaków kupa i dupa", do tego strefy zamieszkania, strefy ruchu pieszego, progi zawlniające i straż miejska w krzakach!

Podam przykład z własnego podwórka, kiedyś jechałem z kolegą z obcego miasta. Na równorzednym skrzyżowaniu "wymusił on pierwszeństwo". Gościu miejscowy otrabił kolegę i wyskoczył z mordą, ganiąc jak jeżdzi! Kolega odpowiedział ,że nadjeżdża z prawej strony i to on ma pierwszeństwo przejazdu. Na to miejscowy rzecze ,że nie, bo jego droga jest ważniejsza, bo jeżdżą po niej autobusy!!!!

Skoro takie jak podany powyżej przykład to norma, to nie dziwmy się ,że tak duzo jest "morderców na drogach".

Edytowane przez Bumer
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Odpowiadałem jak pisałeś ale z powyższym uszczegółowieniem dotyczącym przepisów ruchu również się zgadzam. Zważ jednak, że to kierowcy swoja indolencją powodują zwielokrotnienie sygnalizacji, znaków, pasów itp.

Pozdrowienia

Ano właśnie! Jako kierowca i zainteresowany bezpieczeństwem na drogach, ubolewam nad stanem świadomości i umiejętnosci naszych kierowców. W szkołach chcą uczyć seksu, a nie potrafią od małego wpajać zasad bezpiecznego zachowania się na drogach. W telewizji gadają o pierdołach, o tym kto i z kim, oraz gdzie, zrobił sobie zdjęcie, a brak jest programów propagujących bezpieczeństwo na drogach. Moim zdaniem powinno się powszechnie uczyć zasad bezpiecznego korzystania z dróg, tak dzieci jak i starych.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...