johnny_narciarz Posted February 11, 2018 Report Share Posted February 11, 2018 Ponieważ parę osób jest zainteresowanych jak te zawody wyglądały i jak mi poszło (zwłaszcza osobisty trener ), postanowiłem się podzielić swoimi wrażeniami. To był mój drugi udział w tej imprezie w tym wyjątkowo piękny miejscu. Baza wyścigu znajduję się w centrum Gór Stołowych, tj. w Karłowie. Od razu pokochałem to miejsce! Pomijając piękne widoki, zwłaszcza zimą, nie ma tu zasięgu telefonii i internetu. Jedyny sklep spożywczy (to akurat mała wada) otwarty jest od 9.00 do... 13.00. Jak ktoś się nie przygotował, trzeba jechać Drogą Stu Zakrętów do Kudowy Zdroju, lub Radkowa. Ewentualnie pogodzić się z wyższymi cenami w barze. Po zakwaterowaniu, w piątek,ruszyliśmy na trening. Moi teamowi koledzy już byli w gotowości! Niestety, w tym roku praktycznie nie było śniegu, a to właśnie jazda po nim miała być główną atrakcją. Jakże inaczej wyglądała trasa zawodów! Zwłaszcza wieczornego prologu, który zaplanowany był na godzinę 18.00. To taki krótki sprint - czasówka na dystansie zaledwie 3 km. Niby szkoda się męczyć przed samym głównym wyścigiem, ale klimat nocnej jazdy, w dodatku przy pochodniach obok trasy jest wyśmienity. Całe te zawody mają w ogóle swój niepowtarzalny klimat. Wystartowałem o 18.22, tuż za jednym kolegom i przed dwoma następnymi. Jako ostatni z nas jecha nasz lider teamowy - Bartek. Postanowiłem powalczyć w tym prologu, choć bez większej nadziei na jakiś konkretny wynik. Natychmiast złapałem mocne tempo i już po chwili wyprzedziłem kolegę startującego 30 sekund przede mną. Skały, błoto, lód, grzązka łąka były sporym wyzwaniem. Nie jak przed rokiem - sztruks i równiusieńko. Wyprzedziłem na tak krótkim dystansie ok. 10 osób, ale Bartek, startujący minutę po mnie, zdołał mnie dogonić (ale nie wyprzedził) tuż przed samą metą! Jak sam powiedział, jechał na odcięciu... Cóż, sprinty nigdy nie były moją mocną stroną. Po za tym pozbawił mnie złudzeń, kto będzie nadawać tempo w wyścigu głównym w naszym Teamie. Bartek uzyskał DRUGI czas, przegrywając ze zwycięzcą zaledwie o 5 sekund! Ale na mecie padł... Ja przyjechałem na całkiem przyzwoitym 5 miejscu. Lipy nie ma... Przyszła sobota i czas wyścigu głównego. Trasa liczy 30 km i biegnie szlakami rowerowymi oraz pieszymi. Start i meta w centrum Karłowa. Ruszyliśmy do boju dokładnie o 11.00 i od razu pierwsze metry dały mocno w kość! Gęsta trawa, przykryta niewielką warstwą śniegu, z błotnym przerwami, natychmiast rozciągnęła peleton. Bartek uciekł gdzieś mocniej do przodu i myślałem, że przynajmniej w Teami wszystko jasne. Skupiłem się na tym, żeby robić swoje i na uważnej jeździe. Niestety, po wjechaniu do lasu, rozpoczęła się jazda po lodzie. Dwie szkliste rynny, a pomiędzy nimi kopny śnieg. Czyli albo zero przyczepności, albo jazda w grząskim śniegu. Czasem przerwa ze sporą ilością błota. Po ok. 5 km docieramy do pierwszego singla. Początek to drewniana kładka, która zamieniła się w bryłę lodu. Wydawało się, że jazda po tym jest niemożliwa, ale nawet mi poszło. Niestety, niektórzy z tego spadali, ale nie słyszałem żeby komuś coś się stało. Za kładką jeszcze dość stromy zjazd i ponownie szeroka droga. Singla pokonałem nawet dość sprawnie. Minąłem miejsce mojej zeszłorocznej wpadki z łańcuchem i teraz zaczęło się nawijanie kilometrów szutrowymi drogami, często ze sporą ilością lodu. Poślizgów było co niemiara, ale jakoś udało mi się uniknąć wywrotki. Tempo narzuciłem spore. Niemal non stop w okolicach 30 km/h. Czasami na otwartym terenie wykorzystywałem najszybszego dostępnego zawodnika, żeby zbierał mi wiatr... W końcu taktyka to połowa sukcesu. Mniej więcej po 10 km patrzę przed siebie i oczom nie wierzę: czyżby to Bartek? Nie, niemożliwe. Ale kiedy zbliżyłem się bardziej stwierdziłem, że faktycznie to Bartek. W tym czasie fajnie zgraliśmy się z naszym Bossem teamowym, na odcinku dwukierunkowym, gdzie się minęliśmy. Kiedy doganiałem już Bartka i miałem mu zasygnalizować swoją obecność, zaczął się kolejny singiel, koło Skalnych Grzybów. Bartosz jeździ jak samobójca, więc zdołał mi uciec."No tak,to by było na tyle, jeśli chodzi o teamowe ściganie" - pomyślałem. Niezwykle malowniczy singiel się skończył, a ja ponownie narzuciłem mocne tępo. Wyprzedziłem w sumie mnóstwo osób i wydawało się, że już wszystko rozstrzygnięte. Koło mnie zrobiło się pusto. Skorzystałem jeszcze z bufetu i ruszyłem na ostatnie kilometry. Myślałem, że to już będzie lajtowa jazda. Nic z tych rzeczy! Wyjechaliśmy na łąkę pełną błota, która skutecznie spowalniała jazdę. To była niewątpliwie próba charakteru. Niektórzy tu mocno stracili, mi udało sie to przejechać nawet dość sprawnie. Tutaj ponownie zacząłem doganiać Bartka, żeby w końcu go wyprzedzić na krótkim podjeździe. Ale niestety czekał nas kolejny ostry zjazd i długo nie nacieszyłem się pozycją teamowego lidera. Tutaj przede mną jeden gość zaliczył spektakularną glebę - aż się dziwie, że wstał o własnych siłach! Kiedy myślałem, że koniec już bliski (źle ustawiony GPS), zaczął się ponad 4-kilometrowy podjazd. To była dopiero próba! Ponownie dogoniłem i wyprzedziłem Bartłomieja i tym razem zostawiłem go daleko za sobą. Aż sam byłem mocno zaskoczony. Mogłem jeszcze podjąć walkę z dwoma osobami, ale ostatecznie skupiłem się na bezpiecznym dowiezieniu wyniku. Ostatecznie dojechałem na znakomitym 11 miejscu, dokładając mojemu koledze 2 minuty! To wszystko na ostatnim podjeździe. Bartek ostatecznie dojechał na 14 pozycji. Jak na nieoficjalne mistrzostwa Polski całkiem nieźle... Najfajniejsza jest nagroda na mecie - oprócz medalu dostajemy kielicha czegoś mocniejszego. Można i na drugą nogę... A później częstują aż się nie skończy... Organizatorzy, natchnieni przez naszego kolegę, rozpalili ognisko, przy którym część się integrowała. Choć tłumów tam nie widziałem, było przyjemnie. Ale to nie był koniec wyzwań... 19 7 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
marboru Posted February 11, 2018 Report Share Posted February 11, 2018 Super @johnny_narciarz !!! Gratulacje - to wielki wynik Czekam na drugą część - ze Szczelińca 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
johnny_narciarz Posted February 11, 2018 Author Report Share Posted February 11, 2018 Dzięki Mariusz! Zaraz biorę się dalej do roboty! A na razie jeszcze filmik złożony przez naszego grafika, niestety nie przeze mnie. 9 3 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
San28 Posted February 11, 2018 Report Share Posted February 11, 2018 Fantastyczna sprawa! Swoją drogą, Johnny nie planujesz zmienić nicka na ... Johnny Kolarz? Pozdrawiam i podziwiam. 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
marionen Posted February 11, 2018 Report Share Posted February 11, 2018 Warto było Maciek czekać na Twoją relację. Jak zwykle opisujesz zawody w sposób perfekcyjny. Cieszę się z Twojego wielkiego sukcesu ogromnie, jakbym sam był jego częścią. No i jest mi niezmiernie przykro, że nie mogłem dopingować Ciebie i kolegów teamowych na żywo. Mam nadzieję, że będą jeszcze okazje i następnym razem nie dam plamy. Wyniki zrobiłeś fantastyczne i te dwie minuty nad Bartkiem, który jest świetnym kolarzem od wielu lat, mówią same za siebie. Wielkie gratulacje i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy... 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
johnny_narciarz Posted February 11, 2018 Author Report Share Posted February 11, 2018 Mój wynik zadowolił mnie w pełni, ale na ostatni dzień pobytu w Górach Stołowych, wymyśliłem sobie zdobycie Szczelińca wielkiego z moim tłustym rowerem. Wyzwanie nieco karkołomne, ale w tym roku, dzięki małej ilości śniegu (dzięki czemu było mniej lodu), możliwe do wykonania. Przynajmniej tak mi się wydawało... Dojechałem do schodów i zacząłem wspinaczkę po schodach. Oczywiście najpierw musiałem wymyślić technikę, bo tych schodów do pokonania jest sporo! Do tego oblodzonych. A więc: lewa ręka za barierkę, krok do przodu i prawą pchnięcie tłuściocha. Początkowo słabo szło, ale się rozkręciłem. Wspinaczka idzie sprawnie tak do połowy szlaku. Są też miejsca, gdzie mogę nieco pojechać. Pewnie dałoby się więcej, gdyby nie te barierki... No ale to Park Narodowy, więc i tak jestem tam intruzem z rowerem... Niestety, od połowy szlaku schody zmieniły się w lodową rynnę, ograniczoną barierkami. Technika wspinaczki musiała uledz zmianie. Najpierw wypycham tłuściocha ręką i zaczepiam o barierkę, później żonę (i zaczepiam o barierkę, a właściwie sama się łapie) i na końcu wciągam siebie. Czasami potrzebne jest większe poświęcenie, tj. zejście do kolan, a nawet czołganie! Wykorzystuję długość ciała do wepchnięcia tłuściocha na wyższy poziom. Zaczepiony nogą o barierkę, kładę się i wypycham rower. Czasem szuykam choć gram przyczepności i tak powoli do przodu. Czasami na płaskich odcinkach mogę pojechać, ale... bywa wąsko, a ja nawet kasku nie wziąłem. Komu by się chciało go szukać w spakowanych manelach. Raz klinuję się kierownica, a ja uderzam głową w skałę. Ale na szczęście mała prędkość i kończy się to co najwyżej małym guzem. Im wyżej, tym więcej wypłaszczeń i przyjemnych odcinków do jazdy. To znak, że docieram do schroniska! Cel osiągnięty! Pojeździłem sobie nieco po szczycie z radości... Najfajniej po tarasach widokowych, choć ciepło się robi, kiedy człowiek do krawędzi się zbliża... Całemu zajściu przygląda się pracownik schroniska, zakochany w tłustych rowerach. Będzie nowy członek rodziny! Były dyskusje... Panowie pozwolili mi wciągnąć tłuściocha do wewnątrz, żebym nie musiał się martwić. Fajnie! Serdecznie pozdrawiam całą ekipę! Super ludzie i pasjonaci! Ale chyba wszyscy ludzie gór tacy są... Pozytywnych wrażeń dopełnia wyśmienita kwaśnica i olbrzymia porcja frytek. Trzeba było się doładować energetycznie. Ale wszystko co dobre szybko się kończy... Czas ruszać w dół, a jak wiadomo, zejścia są trudniejsze od wejścia. Początek łatwy, bo w większości jazda po płaskim. Ale to początek... Teraz zaczynają się lodowe rynny i prawdziwe wyzwanie! Czasami nie ma możliwości tak po prostu jechać/schodzić, więc muszę kombinować. Kładę tłuściocha na bok i puszczam wolno. Ten nabiera rozpędu i zatrzymuję się na barierce bądź skałach. Chwile później zjeżdżam ja w podobnym stylu. Nawet to jakoś idzie, ale staję się największą atrakcją szlaku. Dramaturgia wydarzeń przyciąga mnóstwo gapiów i staję się atrakcją number ona na szlaku. Wszyscy robią mi zdjęcia, dostaję mnóstwo pytań... Czasem nawet ktoś mi pomoże. Największą przeszkodą jest jednak ilość wspinających się. Po prostu potrzebuję miejsca,a tu go brak. Ale tylko do połowy mam z problem. Później mogłem już po prostu iść, choć lodu nie brakowało... Kiedy docieram na dół, odetchnąłem. Misja skończona, szczyt i zawody zaliczone z dobrym skutkiem! Pozostało zainstalować tłuściochy na samochód i wracać do domu. Do samego końca byłem odprowadzany wzrokiem ciekawskich gapiów. Jakoś mnie to nie dziwi... Najważniejsze, że plan wykonany w 100%! No i to by było na tyle... Wyjazd udany i oby w następnym roku było lepiej. Chyba, że wyjdzie wyjazd na... Syberię... 12 5 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
johnny_narciarz Posted February 11, 2018 Author Report Share Posted February 11, 2018 35 minut temu, San28 napisał: Fantastyczna sprawa! Swoją drogą, Johnny nie planujesz zmienić nicka na ... Johnny Kolarz? Pozdrawiam i podziwiam. Dziękuję. Chyba nie zmienię nicka, bo tutaj jednak jestem narciarzem. Ale nie wiem, czy rower nie jest mi bardziej pisany... Pozdrawiam. 1 minutę temu, marionen napisał: Warto było Maciek czekać na Twoją relację. Jak zwykle opisujesz zawody w sposób perfekcyjny. Cieszę się z Twojego wielkiego sukcesu ogromnie, jakbym sam był jego częścią. No i jest mi niezmiernie przykro, że nie mogłem dopingować Ciebie i kolegów teamowych na żywo. Mam nadzieję, że będą jeszcze okazje i następnym razem nie dam plamy. Wyniki zrobiłeś fantastyczne i te dwie minuty nad Bartkiem, który jest świetnym kolarzem od wielu lat, mówią same za siebie. Wielkie gratulacje i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy... Dziękuję. Szkoda, że ostatnio się mijamy, ale może uda się nadrobić. Sam chciałbym Cię dopingować na Stożku, tak jak na Czarnym Groniu! Wsparcie przyjaciół jest zawsze bardzo ważne. Wiesz, wspominaliśmy Bike Adventure i Was samych... Zrobiliście z Anią super klimat! Myślę, że jeszcze będzie okazja. 1 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
mifilim Posted February 11, 2018 Report Share Posted February 11, 2018 6 minut temu, johnny_narciarz napisał: Mój wynik zadowolił mnie w pełni, ale na ostatni dzień pobytu w Górach Stołowych, wymyśliłem sobie zdobycie Szczelińca wielkiego z moim tłustym rowerem. Wyzwanie nieco karkołomne, ale w tym roku, dzięki małej ilości śniegu (dzięki czemu było mniej lodu), możliwe do wykonania. Przynajmniej tak mi się wydawało... No i to by było na tyle... Wyjazd udany i oby w następnym roku było lepiej. Chyba, że wyjdzie wyjazd na... Syberię... crazy ass m.........r! respect! 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
marboru Posted February 11, 2018 Report Share Posted February 11, 2018 No to z Korony Gór Polskich zostało Ci do zdobycia na rowerze jeszcze 24 szczyty, cztery masz zaliczone! Gratuluję, zachęcam do kolejnych zdobyczy i życzę powodzenia! aha... nie dosyć, że na tłuściochu Szczeliniec zaliczony, to jest to prawdopodobne pierwsze zimowe wjechanie takim wehikułem na ten szczyt w historii I tak się piszą karty historii 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
marionen Posted February 11, 2018 Report Share Posted February 11, 2018 Maciek zastanawiam się co dalej. Gdzie jeszcze zataszczysz Fatbika. Masz jeszcze Alpy i Himalaje. Może z A. Bargielem wspólna wyprawa. On na nartach, a Ty na tłuściochu.... tylko czy by nadążył za Tobą. 3 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
johnny_narciarz Posted February 11, 2018 Author Report Share Posted February 11, 2018 (edited) 12 minut temu, marboru napisał: aha... nie dosyć, że na tłuściochu Szczeliniec zaliczony, to jest to prawdopodobne pierwsze zimowe wjechanie takim wehikułem na ten szczyt w historii No niestety nie. Zrobił to rok wcześniej pan BEZ JEDNEJ NOGI! Ale miał raki i wszedł. Bardzo znana osobistość, namiętnie zwiedzający zamki w całym kraju. Zawsze jedzie na Facie i nocuje w namiocie. Gość samowystarczalny. Rok temu nam trochę poopowiadał... Nazywa się Rafał Gręźlikowski i nawet książkę napisał... Edited February 11, 2018 by johnny_narciarz 3 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
marboru Posted February 11, 2018 Report Share Posted February 11, 2018 5 minut temu, johnny_narciarz napisał: No niestety nie... Mam nadzieję, że na Rysach do tej pory jeszcze Fatem nikt nie był? 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
johnny_narciarz Posted February 11, 2018 Author Report Share Posted February 11, 2018 2 minuty temu, marionen napisał: Maciek zastanawiam się co dalej. Gdzie jeszcze zataszczysz Fatbika. Masz jeszcze Alpy i Himalaje. Może z A. Bargielem wspólna wyprawa. On na nartach, a Ty na tłuściochu.... tylko czy by nadążył za Tobą. Syberia - to mój następny cel! Dokładnie to Ice Strom Bajkał i trzydniowy maraton po lodzie i długości 210 km. Wszystko przy temperaturach ok. -30 stopni. Ale to spory koszt i wyzwanie logistyczne, więc na razie to tylko plany... Na razie myślimy o tym we dwoje z Bartkiem. Oby wyszło... 2 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
johnny_narciarz Posted February 11, 2018 Author Report Share Posted February 11, 2018 1 minutę temu, marboru napisał: Mam nadzieję, że na Rysach do tej pory jeszcze Fatem nikt nie był? Nie wiem, ale ja będę w tym roku... 1 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
marboru Posted February 11, 2018 Report Share Posted February 11, 2018 9 minut temu, marionen napisał: Może z A. Bargielem wspólna wyprawa. On na nartach, a Ty na tłuściochu.... Wczoraj miałem przyjemność spotkać się z Andrzejem Najbliższa okazja na jazdę razem z nim? K2 - w tym roku Andrzej ma zamiar zjechać na nartach właśnie z tej Góry. 3 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
marionen Posted February 11, 2018 Report Share Posted February 11, 2018 2 minuty temu, johnny_narciarz napisał: Syberia - to mój następny cel! Dokładnie to Ice Strom Bajkał i trzydniowy maraton po lodzie i długości 210 km. Wszystko przy temperaturach ok. -30 stopni. Ale to spory koszt i wyzwanie logistyczne, więc na razie to tylko plany... Na razie myślimy o tym we dwoje z Bartkiem. Oby wyszło... No to już wiem kto napisze relację roku i o czym będzie! Zawsze sądziłem, że to musi być wydażenie o nartach, ale są wyjątki... 1 minutę temu, johnny_narciarz napisał: Nie wiem, ale ja będę w tym roku... Z ochotą wszedłbym na Rysy jeszcze raz w jakimś niezwykłym towarzystwie... 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
johnny_narciarz Posted February 11, 2018 Author Report Share Posted February 11, 2018 6 minut temu, marboru napisał: K2 - w tym roku Andrzej ma zamiar zjechać na nartach właśnie z tej Góry. Trzymam za niego kciuki! To jest wyzwanie! Ja bym pewnie chciał wnieść tłuściocha... 2 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
johnny_narciarz Posted February 11, 2018 Author Report Share Posted February 11, 2018 2 minuty temu, marionen napisał: No to już wiem kto napisze relację roku i o czym będzie! Zawsze sądziłem, że to musi być wydażenie o nartach, ale są wyjątki... Z ochotą wszedłbym na Rysy jeszcze raz w jakimś niezwykłym towarzystwie... Oby to wyszło... Dużo zależy od gościa, który organizuje tam wycieczki. Polak, co był tam księdzem, a teraz już całkiem prywatnie organizuję wycieczki Polakom. Zapraszam! Przyjaciele mile widziani w kolejnym wyzwaniu! 1 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
MichalR Posted February 11, 2018 Report Share Posted February 11, 2018 Miło poczytać relacje pasjonata, ja robię obecnie kilometry w mazowieckich zimowych maratonach MTB, jest frajda [emoji41]Wysłane z mojego LG-M320 przy użyciu Tapatalka 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
johnny_narciarz Posted February 11, 2018 Author Report Share Posted February 11, 2018 (edited) 23 minuty temu, MichalR napisał: Miło poczytać relacje pasjonata, ja robię obecnie kilometry w mazowieckich zimowych maratonach MTB, jest frajda Wysłane z mojego LG-M320 przy użyciu Tapatalka Dziękuję. To koniecznie musisz zajrzeć w Góry Stołowe! Tam jest jeszcze większa frajda i zabawa... I oderwanie od codzienności... Edited February 11, 2018 by johnny_narciarz 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
MichalR Posted February 11, 2018 Report Share Posted February 11, 2018 Dziękuję. [emoji4] To koniecznie musisz zajrzeć w Góry Stołowe! Tam jest jeszcze większa frajda i zabawa... [emoji6] I oderwanie od codzienności... [emoji6] W tym roku planuję Beskidy Trophy i kilka wyścigów ŚLR plus oczywiście mazowieckie cykle Mazovia i Poland Bike które mam najbliżej. Plany ambitne, zwłaszcza te Beskidy [emoji41] Dziś jechałem PB, jestem zadowolony, awanse sektorowe zimowe i letnie, fajne tempo w fajnym terenie, frajda z jazdy, więcej mi nie trzeba. Lepsze to niż stanie w kolejkach do wyciągu w Białce [emoji6]Wysłane z mojego LG-M320 przy użyciu Tapatalka 1 2 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
johnny_narciarz Posted February 12, 2018 Author Report Share Posted February 12, 2018 10 godzin temu, MichalR napisał: Dziś jechałem PB, jestem zadowolony, awanse sektorowe zimowe i letnie, fajne tempo w fajnym terenie, frajda z jazdy, więcej mi nie trzeba. Lepsze to niż stanie w kolejkach do wyciągu w Białce Dokładnie tak samo mam. Na rowerze przynajmniej jestem w całkowicie niezależny od auta, miejsca i czasu. Do tego zimą szlaki są puste. W zawodach startuję raczej okazyjnie, bo nie ten wiek, ale za to wybieram fajne klimatyczne imprezy. W tym roku będą to głównie szosowe ultramaratony. Pierwszy już końcem kwietnia. Później może Śnieżka Uphill Race, Magurka Uphill i coś tam może jeszcze. Miałem jeszcze pojechać Bike Adventure w wersji PRO, ale koledzy teamowi nie wyrazili chęci powtarzania tej imprezy, więc pewnie to odpuszczę. Trzymam za Ciebie kciuki i proszę czasem o jakąś relację. 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
MichalR Posted February 12, 2018 Report Share Posted February 12, 2018 Nie ja nie wiem jak to jest u Ciebie z tymi zawodami bo widzę że tempo mocne i pozycje w czołówce [emoji6] 30km/h na grubasie to konkretne tempo, więc jakby porównywać kto tu jest leszczem to wypada na mnie [emoji16] W sumie nie dziwne bo mimo że jeżdżę tylko MTB to raczej na nizinach, w górach okazjonalnie i to nie wysokich raczej. Dlatego zastanawiam się czy sobie poradzę na Beskid Trophy bo to ciężki kawałek chleba. Swoją drogą to oglądałem fajny materiał z tego twojego wyścigu na kanale chyba najbardziej znanego youtubera kolarskiego, świetne zawody ale tempo też konkretne. On akurat jechał na trailu ale cisnął niekiedy że hej. Pozazdrościć Wam pary w nogach, serio [emoji123]Wysłane z mojego LG-M320 przy użyciu Tapatalka 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
johnny_narciarz Posted February 12, 2018 Author Report Share Posted February 12, 2018 9 godzin temu, MichalR napisał: bo widzę że tempo mocne i pozycje w czołówce 30km/h na grubasie to konkretne tempo Ha ha, no wiesz... Na Fat Bike Race startuję niewielu zawodowców, można ich policzyć na palcach jednej ręki. Stąd całkiem wysokie miejsce. Większość to tacy pasjonaci jak ja, którzy bardziej to traktują jak zabawę. Na takim Bike Adventure byłem gdzieś w środku stawki. Choć tam jechałem najcięższym rowerem wśród wszystkich startujących (po za mną tylko kolega jechał fatem). A co do tempa... Wbrew pozorom na Facie wcale nie jest wiele ciężej niż na normalnym góralu. Dużo zależy od opon, ich ciężaru i oporów toczenia. Może wyraźnie ciężej się go rozpędza, ale później już się leci. 10 godzin temu, MichalR napisał: zastanawiam się czy sobie poradzę na Beskid Trophy Zapewne chodzi Ci o tą ciężką 4-dniówkę, gdzie dzienne przewyższenia są w okolicach 3000 m... Szacun! Ja na razie się nie odważyłem nawet wpisać na listę. To na pewno mocne wyzwanie! Trzymam kciuki i z tej imprezy relacja obowiązkowa! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
MichalR Posted February 13, 2018 Report Share Posted February 13, 2018 Zapewne chodzi Ci o tą ciężką 4-dniówkę, gdzie dzienne przewyższenia są w okolicach 3000 m... Szacun! Ja na razie się nie odważyłem nawet wpisać na listę.[emoji185][emoji6] To na pewno mocne wyzwanie! Trzymam kciuki i z tej imprezy relacja obowiązkowa! [emoji6] [emoji41] Na razie się zapisałem, opłat nie wnosiłem, mam też wstępną rezerwację kwatery. Takie przewyższenia jak napisałeś to są dla Mastersów jadących w formule Classic. Jak wystartuję to w formule Mega, przewyższenia rzędu 1600-2000, już samo dojechanie do mety potraktuję jako zwycięstwo. Z dnia na dzień dystanse 40-60 km z takimi przewyższeniami to jakaś masakra [emoji6] Dlatego też cały czas trenuje na nizinach, żeby mi pary nie zabrakło później w górach [emoji6]Wysłane z mojego LG-M320 przy użyciu Tapatalka 1 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.