Jacku tylko się cieszyć, zdrowie dopisuje. Ja gdybym mógł biegać też bym tam był. Za to eksploruję Tatry, a w przyszłym roku może Via Ferrata:
To mój sposób przygotowania do sezonu:
http://www.lanovky.sk/?page=rep&id=820 Najlepiej skopiować w google tłumacz . Jest troche informacji o nowej kanapie na Skrzycznym ale najbardziej mnie zdziwiło krzesło na Klepkach w Wiśle !!!!! Ma mieć 530 metrów , 4-osobowe i ma je wybudować Leitner .
Mam taką nadzieję. Robię to po to, aby połączyć przyjemne z pożytecznym. Przyjemne ma być bieganie dla zdrowia, a pożyteczne wiedza jaką zdobędę na temat nart biegowych. Przez startem mam m.in. zaplanowane treningi w Val di Fiemme, więc będzie okazja poznać sprzęt, trasy i technikę biegania. Inaczej pisząc łącze pracę z ... pracą :wink:
Tak... lekki :laughing:. Chyba mnie nie doceniasz. Jak zacząłem przygotowania to na wadze był wynik trzycyfrowy :eek:. Teraz jest już naczynie lepiej, więc i kolana mniej w dostają "po kościach". Do biegu przygotowuję się intensywnie od trzech miesięcy. Powinienem dać radę. Trochę przeraża mnie, że po 22km zaczyna się 3,5 km podbiegu :happy:, tak żeby dobić się na amen. Marcialonga Run to ważny etap przygotowań do startu w styczniu.
We wrześniu ruszy mój blog, w którym będę relacjonował przygotowania. Będzie można całość śledzić prawie na bieżąco.
Zima, stok. Na stoku narciarz w pełnym ekwipunku, gogle, kask, fajny kostium.
Jedzie... nagle na muldzie podskakuje, obraca go, wlatuje w drzewo.... Wstaje...
kijki zgniecione, narty połamane, strój roztargany, gogle rozbite, cala twarz we
krwi, kilka zębów brakuje...
Otrzepuje się, patrzy do góry i mówi:
"Ku*wa, i tak lepiej niż w pracy!!"