-
Liczba zawartości
2 752 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
130
Odpowiedzi dodane przez tanova
-
-
@marboru Może to kwestia terminu i chyba też brexitu, bo gdyby nie Brytyjczycy to obłożenie ośrodka byłoby typowe dla niskiiego sezonu.
W nocy trochę popadało i przed południem również możliwy przelotny śnieg. Mamy nadzieję, że będzie faktycznie luźniej. Pewnie zajrzymy na Rendl.
- 4
- 1
-
No jak się ma taaaakie pustki na trasach i taaaaką pogodę, to wolne krzesełka przeszkadzają ...
Piękna fotorelacja - dzięki. Bardzo miło się Was codziennie czyta i ogląda. Pozdrawiam i udanego dnia jutro - bez upadków i żadnych innych przykrości!
- 1
-
Sankt Anton ↔ Stuben - Here comes the sun część 2
Miłe zaskoczenie – nie ma dużej kolejki do Albonabahn II. Chyba prawie wszyscy pojechali do Zürs!
Przy górnej stacji:
Zjeżdżamy bardzo fajną i długą czerwoną trasą nr 106 i 103 przy gondoli – o dziwo nie ma muld. To chyba zasługa północnej ekspozycji stoku. A potem przemieszczamy się na drugą stronę Albony do wysłużonych, dwuosobowych krzesełek – Albonagratbahn. No jest to już trochę stary grat 😁, ale jakie stąd urocze trasy i widoki! Chyba lubią ten zakątek również entuzjaści freeride’u, bo sporo tutaj też sinusoid na śniegu obok tras.
Na Albonie i w Stuben odnaleźliśmy dzisiejszego świętego Graala – czyli piękne czerwone i niezatłoczone trasy 😀😀😀. Pewnie dlatego, że leżą już trochę na uboczu od głównych osi transferowych Ski Arlberg.
Górna stacja Albonagratbahn 2394 m npm. to nasz dzisiejszy rekord wysokości. Przebiega tędy również granica między Tyrolem, a Vorarlbergiem, choć nie jest zaznaczona – jak na Valludze.
No dobrze, to jeszcze fotka z widokiem na góry Vorarlbergu i jedziemy w dół, do Stuben.
Z trasy 104 do Stuben widać jak na dłoni Arlbergstrasse – trasę z Vorarlbergu do Tyrolu przez przełęcz w Sankt Christoph, licznie uczęszczaną już od XIII wieku.
Czerwona 104 w końcowym odcinku to zakosy po stromym zboczu, bez żadnych siatek ochronnych, aż strach pomyśleć, co mogłoby się stać, gdyby ktoś nie wyrobił na zakręcie. Można ten odcinek objechać niebieskimi "autostradami" 103 i 102:
Zdziwiłam się, dlaczego tyle nart stoi przy kościółku w Stuben – czyżby trasa 104 tak wpłynęła na wzrost pobożności? Wyjaśnienie okazało się bardziej prozaiczne – za kościołem jest restauracja i bar. Co prawda trasy na Albonie i w Stuben są pustawe, ale knajpy już nie . Dzisiaj gastronomia chyba w całym Ski Arlberg pękała w szwach – nawet koło 14.00, gdy zwykle jest już luźno. Szkoda nam było czasu na czekanie do „koryta”, więc wylądowaliśmy w barze na piwku – bo pić się chce, a potem to już trzeba było pomyśleć o powrocie do Sankt Anton.
I znów jesteśmy w Alpe Rauz, niestety znów w licznym gronie, razem z powracającymi z Zürs. Przy dolnej stacji Valgehrbahn:
Cała ta ludzka masa zjeżdża potem w kierunku Sankt Anton
Nawet zdjęcie z Gampen na Galzig, zrobione o 16.20 – czyli w zasadzie po zamknięciu wyciągów – gdy zazwyczaj w górach jest już pusto, pokazuje, jeszcze ludzkich mrówek wraca do doliny.
Na koniec jeszcze pstryknęłam parę zdjęć dolnej stacji Galzigbahn, bo po południu nie była już tak oblężona:
Masz rację @Cosworth240 , że to wyjątkowo ciekawy obiekt – architktonicznie i technicznie – bo gondole na dolnej stacji spektakularnie wynoszone są na wyższy poziom przez dwa olbrzymie niebieskie koła, a cały mechanizm podejrzeć można przez szklaną fasadę.
Mimo masy ludzi na trasach - jak najbardziej udany dzień. Dobranoc!
- 12
- 4
-
Sankt Anton ↔ Stuben - Here comes the sun część 1
Jeśli wczoraj pisałam, że na stokach tutaj jest dużo ludzi, to dzisiaj odszczekuję 🐕😛 – tłumy to były dopiero dziś 😯!
No dobrze – to od początku. Rano spojrzenie za okno – jest dobrze . Spojrzenie w aplikację Ski Arlberg na smartfonie – jest kiepsko . Na zielono znów świeci się tylko Gampenbahn i jakieś pomniejsze wyciągi na samym dole. Sankt Christoph i Rendl też czerwony, hmm…
No ale przecież za oknem słońce i gondola Galzigbahn w ruchu – może nie będzie tak źle ? Zbieramy się zatem i pierwsze kroki kierujemy do biura informacji Arlberger Bergbahnen przy dolnej stacji Galzigbahn. Pani ma wiadomości z pierwszej ręki – Sankt Christoph i Stuben będą działać, Rendl później też – na razie pracują tam jeszcze ratraki, aby ogarnąć 30 cm świeżego śniegu. Vallugabahn nie będzie włączona – ani pierwsza ani druga sekcja i jutro prawdopodobnie również nie .
W takim razie szkoda czasu na próżne dywagacje – po odstaniu 15 minut w kolejce jedziemy do góry Galzigbahn z zamiarem spenetrowania południowo-zachodniej części Ski Arlberg.
Poranek w Sankt Anton, widok z kolejki do kolejki
Zjeżdżamy ładną niebieską trasą nr 64 na przełęcz w Sankt Christoph – sielanka, choć narciarzy na niej sporo. Chyba trafiliśmy na jakiś narciarski "last minute" przed Brexitem, bo wygląda to na pospolite ruszenie z Wysp do Sankt Anton. Gdzieś tak 80% całego towarzystwa na nartach jest anglojęzyczna, przeważnie z UK, ale słychać też czasem amerykański angielski, a wczoraj nawet spotkaliśmy Australijczyków. Reszta to głównie Holendrzy i trochę innych nacji. Brytyjczycy i Holendrzy – niestety sporo osób słabo radzi sobie na nartach, a muldy sprawiają, że jeżdżą bardzo lękliwie i nie bardzo wiadomo, czego się spodziewać. Tak więc trzeba mieć oczy dookoła głowy, refleks i dużo wyobraźni.
Nie najlepiej przy dolnej stacji krzeseł – znów sporo ludzi.
Na Galzigu stwierdzamy, że na razie transfer do Stuben nie jest możliwy, bo zamknięte są trasy 58 i 59 oraz kanapa Arlenmähder – w oddali widać nawet zjeżdżające ratraki. Obskoczyliśmy więc jeszcze Zammermoos i Tanzböden . Niestety więcej czasu na dole w kolejkach do wyciągu niż samej jazdy, a na trasach muldy i odsypy.
Przed jedenastą otworzyli Arlenmähder – w takim razie jedziemy. Ale chyba nie tylko my wpadliśmy na ten pomysł.
Foto trasa
Oj, nie jest dobrze przy Arlenmähder … i niestety ten ludzki lej ... ... to nie jest to jednostkowy przypadek . Grzecznie odczekaliśmy swoje i w górę – mając nadzieję, że w Rauz towarzystwo się trochę rozproszy.
Bardzo przyjemną i szeroką niebieską trasą nr 100 zjeżdżamy na dół, ale najpierw 5 minut dla paparazzich:
Z Rauz odjeżdża gondola Flexenbahn do Zürs oraz gondola Albona II. My w Zürs byliśmy w lutym, więc kierujemy się na Albonę.
Dolna stacja Flexenbahn, a poniżej gondola Albona II w Alpe Rauz
Cdn.
- 14
- 3
-
-
11 minutes ago, wojgoc said:
@tanova😟 - Andy został dość dokładnie przez Ciebie opisany, a kto to jst Darek?
Darek to jest moja druga połówka 😀
- 1
- 1
-
@leitner A może Twoja uczelnia ma program partnerski - na przykład Erasmusa - z jakimś ośrodkiem niedaleko Alp, albo finansuje zagraniczne praktyki studenckie? Mógłbyś połączyć przyjemne z pożytecznym. Warto zapytać koordynatora wydziałowego
- 1
-
22 minutes ago, marboru said:
WOW... widziałem chyba z Dolomitów te śnieżne chmury nad Alpami - byle do nas nie dotarły
Mega zimowo u Was.
Super relacja @tanova, czekam na kolejny dzień. Oby Wam Słoneczko wyszło!
My w jego poszukiwaniu jutro udajemy się na południe...
Pozdrowienia serdeczne!
Dziękujemy . Jutro u nas ma być też słonecznie - liczymy na to bardzo ! Ale na czwartek i piątek zapowiadany metrowy opad śniegu 😯😯😯.
Będzie się działo!
- 2
-
1 hour ago, marcinn said:
Bardzo dobre jedzenie 😉
Czyli jednak przez żołądek do serca? 😁
- 1
-
Ale tego słońca i pustych stoków to Wam zazdroszczę! 😀
Super relacja i dystans godny podziwu, nie to co my dzisiaj - cienkie Bolki 😛.
Nieźle tą ręką przyłożyłeś, ale terapia stokowa jak widać - działa. 👍👍👍
- 1
-
40 minutes ago, Cosworth240 said:
Czy to moje wrażenie, czy w St. Anton było naprawdę sporo ludzi na tych trasach - może spowodowane faktem, że było czynnych kilka tras. Ja osobiście polecam przejazd na Rendl, który ujął mnie swoimi trasami 5,6 i 8 - może to niewiele narciarskiego terenu, ale warto wpaść chociaż na pół dnia, choć minusem jest fakt konieczności krótkiego marszu pod gondolę.
A Galzigbahn to dla mnie cudeńko techniki i architektonicznie także cukierek.
Tak, byłam zaskoczona, że mimo kiepskiej pogody i terminu po chyba wszystkich europejskich feriach jest tutaj tak tłoczno. Zobaczymy jutro - czy większa dostępność tras rozładuje tłok? Rendl też zamierzamy odwiedzić, ale przy lepszej pogodzie.
Galzigbahn - rzeczywiście bardzo ciekawa konstrukcja i fasada, z ciekawą historią. Dzisiaj jednak pogoda niezbyt medialna, więc i zdjęcia byłyby mało efektowne.
- 3
-
Sankt Anton am Arlberg – zimowo, nawet bardzo!
Chciałaś, kobieto, zimę – to masz ! W najbardziej zimowej odsłonie – czyli mróz, śnieg i zadymka 😯. Tak tutaj jest dzisiaj cały dzień. Górne wyciągi nie działały, a bardziej eksponowane ośrodki regionu Ski Arlberg– takie jak Sankt Christoph oraz Warth-Schröcken w całości były wyłączone.
Rano mieliśmy spotkanie z tutejszym przewodnikiem narciarskim – Andym – i wstępny rekonesans ośrodka, z konieczności ograniczony do Sankt Anton i to w zasadzie do dwóch gór – Galzig (na którą kursowała tylko gondola) oraz Gampen (tutaj otwarte praktycznie wszystkie wyciągi). Na początku chodziły jeszcze krzesła na Kapall i nawet raz nimi wjechaliśmy, ale warunki na górze – tragedia. Nic nie widać i zacinająca lodowata zamieć. Krótko po tym je zamknęli. Była okazja pogadać z przewodnikiem o ośrodku, atrakcjach i różnych zwyczajach narciarskich . Sympatyczny gość.
Z Andym przy dolnej stacji Galzigbahn
Na stokach multum ludzi – pewnie przy innej pogodzie całe towarzystwo rozdziela się na różne trasy i wyciągi, ale dzisiaj kumulowało się to przy trasach z Galzigbahn i Gampenbahn (jedyne krzesła z osłoną po tej stronie ośrodka). Słychać głównie angielski, niemiecki, czasem holenderski i rosyjski. Trzeba bardzo uważać na innych narciarzy, którzy różnie sobie radzą w takich warunkach. Wcześniejszy śnieg – rozmiękły w plusowych temperaturach – zamarzł na beton, a na tym świeży z dzisiejszego opadu. Dobrze, że mam narty po serwisie i ostrzeniu, to było nie najgorzej.
Przy górnej stacji Gampenbahn:
Czarna trasa nr 52 Kandahar Galzig
I jej dolny odcinek
Po południu jeszcze kilka razy zjechaliśmy niebieskimi 27 i 31. Niebieska 27 to Hoppelweg - edukacyjna trasa dla dzieci, na której dzięki pomysłowym tablicom i różnym atrakcjom mogą nauczyć się zasad prawidłowego poruszania się i zachowania na stoku.
Miś 🐻
Darek
Na trasie
Wytrwaliśmy prawie do 15.00. Zimno, a my wciąż walczymy z pozostałościami infekcji – jedno na zatoki, drugie na oskrzela. Szkoda gadać 🙄. Grzejemy się pod kołdrą, mam nadzieję, że do jutra nam przejdzie.
- 23
- 6
-
Komunikat z aplikacji Ski Arlberg - że względu na silny wiatr dzisiaj, ograniczona praca wyciągów 🤔
- 1
-
Brandnertal - wiosennie cz.2
Niebieską 26 trawersujemy zbocze do dolnej stacji przedpotopowych podwójnych krzesełek Loischkopfbahn. Generalnie infrastruktura w Brandnertal jest trochę stara, ale trasy są super – bardzo podoba mi się, że są wkomponowane w otoczenie wykorzystując naturalne ukształtowanie terenu, nawet jeśli czasem oznacza to konieczność poodpychania się kijkami na wypłaszczeniach. Prawie wszystkie trasy są niebieskie i czerwone (niektóre ciemnoczerwone – w innych ośrodkach spokojnie mogłyby uchodzić za czarne). Czarna jest tylko jedna trasa – nr 18, właśnie wzdłuż krzesełek Loischkopfbahn, ale za to jaka to trasa!
Od większości wyciągów poprowadzono kilka wariantów tras, bardzo sensownie. Czerwona trasa nr 21, również z wariantem do tych samych krzesełek.
Mimo coraz lepszej pogody – pusto. Pomyślałam sobie o ponoć gigantycznych kolejkach i brązowym śniegu w Szczyrku …🤔
No dobra, żeby nie było. Porywisty wiatr naniósł trochę śmieci z drzew na trasy przez las, a jest ich tam sporo. Z drugiej strony drzewa dają jednak pewną ochronę przed wichrem, co w taki dzień jak dzisiaj jest pozytywem.
Po czternastej, gdy pogoda się wyklarowała, stwierdziliśmy, że wracamy do Brand i spróbujemy objechać trasy z Glattjoch. Powrót jest możliwy na nartach, nie trzeba korzystać z Panoramabahn. Czerwoną 19 zjeżdża się do orczyka, a z niego niebieską – dość płaską, ale widokową, niebieską 25 można dojechać do Brand. Nawiasem mówiąc czerwona 19 prowadzi dalej przez las w dół, ale nie polecam – trasa na biegówki, albo skitury, przez cały czas. Kto ją oznakował na czerwono i według jakiego klucza – pozostaje dla mnie wielką zagadką.
Widok z trasy 25
A w Brand tęcza – chyba w nagrodę za jeżdżenie w porannym deszczu:
Niestety kanapa na Glattjoch po południu została wyłączona ze względu na silny wiatr. Tak więc dokończyliśmy dzień w niższych partiach. Warunki do końca dobre – pomimo +12 stopni w dolinie i +7 na stoku. Śnieg o konsystencji sorbetu – miękko, ale muld praktycznie nie było. Po prostu nie miał kto ich zrobić! Pod koniec dnia trasy wyglądały tak:
A potem znów w drogę – przez przełęcz Arlbergpass do Sankt Anton. W Arlbergu – jeszcze zima w pełni, zupełnie inne klimaty i pogoda. Deszcz ze śniegiem. Jutro ma przymrozić i solidnie sypnąć. Tak więc chyba palenie Marzanny tutaj nie poskutkowało 😉. Mieszkamy centralnie, przy Fangbahn, w sercu miasteczka. No to do jutra, a właściwie to już do dzisiaj …
- 24
- 6
-
Brandnertal – wiosennie cz.1
Poranek faktycznie przywitał nas deszczem, ciepłem i wiatrem. Szybkie sprawdzenie prognoz i decyzja – najlepsze warunki zapowiadają się w Brandnertal – możliwe nawet dwie godziny ze słońcem. Wow! 😯
No to rano śniadanie, pakowanie i w drogę. Po drodze miny nam trochę zrzedły, bo mżawka w okolicach Feldkirch zamieniła się w rzęsistą ulewę i w powietrzu zawisło niewypowiedziane pytanie: czy my na pewno wiemy, co robimy? 🤔🙄 Zwłaszcza, że oboje zasmarkani i zakichani …
Ale cóż, nie po to człowiek tłucze się tysiąc kilometrów, żeby potem siedzieć w pokoju czy chodzić po muzeach, zamiast jeździć na nartach.
Do Brandnertal prowadzi od Bludencji dość karkołomna, kręta i stroma droga po serpentynach. Nie chciałabym tam jechać w zimie, po opadach śniegu. Ale teraz wszystkie drogi są czarne, więc nie ma problemu. Sam ośrodek to taka niewielka huśtawka narciarska, łącząca miejscowości Bürserberg i Brand. W sumie 55 km tras. Dostęp z doliny jest w trzech miejscach – kanapa z Bürserberg i dwie gondolki z Brand. Jako, że wszystkie wyciągi krzesełkowe w ośrodku są bez osłon, to nie chciało się nam moknąć od samego rana.
Wybraliśmy więc do Brand. Przy gondoli Dorfbahn, w centrum, parking jest malutki i nie było miejsc. Podjechaliśmy więc jeszcze 2 km do Palüdbahn. Na parkingu – oprócz nas tylko kilka samochodów. Kupiliśmy karnety dzienne – 48,50 euro od osoby.
I stacja dolna gondoli:
Na dole śnieg już znika, ale trasa do doliny wciąż czynna i pięknie wyratrakowana. Mimo deszczu i temperatury na dużym plusie śnieg ubity i szybki. Pozytywne zaskoczenie i dość dobra widoczność. Na trasach pustki i to przez prawie cały dzień.😀
Mapa ośrodka
Od górnej stacji gondolki w górę prowadzą krzesła Glattjochbahn do najwyższego punktu ośrodka, na 2000 m. Jazda wolnym krzesłem w zacinającym deszczu ze śniegiem i wietrze nie należała jednak do przyjemności. Po jednym razie byliśmy mokrzy. Na górze szybkie foto i spadamy czerwoną 9 w niższe partie ośrodka.
Zjechaliśmy na Parpfienz (kto wymyśla takie nazwy?), gdzie jest węzeł przesiadkowy trzech wyciągów – gondoli Dorfbahn z wioski, kolei linowej Panoramabahn do Bürserberg i kanapy Gulmabahn.
Zjechaliśmy na sam dół, potem czerwoną 2 wzdłuż Gulmabahn – rewelacyjna trasa i piękne widoki
W międzyczasie wiatr przepędził troche deszczowe chmury, więc postanowiliśmy przemieścić się Panoramabahn na stronę Bürserbergu.
Kolej prowadzi malowniczo nad głębokim wąwozem, ale nie ma wzdłuż niej tras narciarskich.
- 15
- 5
-
Tfu, tfu, tfu - oby to już koniec serii pechowych zdarzeń!
Jeszcze nie widziałam narciarza z ręką na temblaku i nie życzę Ci tego - mam nadzieję, że jutro będzie lepiej !
Fantastyczne zdjęcia i relacja. U nas też pięknie, ale jednak takich Dolomitów nie ma ...
- 1
-
Śpimy dzisiaj pod Bregencją, praktycznie na granicy niemiecko-austriackiej. Podróż minęła bez większych problemów - tylko jeden długi korek pod Ulm, który spowolnił nas o pół godziny. Na miejsce dojechaliśmy około siedemnastej. A po kolacji wieczorny spacer po Bregencji. Po deszczowym dniu ciepły (+11) i przyjemny wieczór, już bez opadów.
Byliśmy na starówce:
Jest tutaj - przy Kirchgasse - ponoć najwęższa kamienica w Europie - 57 cm szerokości.
Przy promenadzie nad Jeziorem Bodeńskim zajrzeliśmy do Festspielhaus, gdzie trwają przygotowania do inscenizacji Rigoletta na letniej scenie Seebühne. Na razie scenografia wygląda trochę upiornie, zwłaszcza wieczorem:
Trafiliśmy też na tradycyjne święto "Funkenfeuer" - coś jak topienie Marzanny - z tym, że zamiast topić kukłę tutaj pali się czarownicę na wielkim stosie, aby odpędzić zimę. A wszystko to w asyście miejscowej straży pożarnej, przy akompaniamencie orkiestry dętej i z fajerwerkami w tle. Dzisiaj takie uroczystości były po austriackiej stronie, jutro mają być po niemieckiej. Wcale mi się nie podoba odpędzanie zimy - mogliby poczekać do czwartku ...
Po drodze do Sankt Anton mamy ośrodek Sonnenkopf Klostertal. Jednak wobec jutrzejszych prognoz - porywisty wiatr ok. 50 km/h i przelotne opady deszczu ze śniegiem, to mam wątpliwości. Z kamerek i mapy wynika mi, że większość tras to otwarty płaskowyż, a wyciągi to - za wyjątkiem gondoli z jedną trasą - kanapy bez osłon. Tak więc być może zamienimy Sonnenkopf na Brandnertal, do którego co prawda trochę trzeba zjechać w bok, ale prognoza pogody jest nieco lepsza i mamy tam trzy gondolki. Wydaje mi się też, że część stoków jest bardziej osłonięta - ale nigdy tam nie byłam, więc do końca nie jestem pewna.
Decyzję podejmiemy jutro rano. I tak zapowiedzi są lepsze, niż jeszcze 2-3 dni temu, gdy zanosiło się na tragiczne warunki w niedzielę i poniedziałek i takie sobie we wtorek i środę.
- 19
- 4
-
Pięknie tam macie!
Trzeba być dobrej myśli, choć ułożyło się inaczej, niż miało być.
Dobrego dnia jutro dla Pauli i Ciebie.
- 1
-
3 minutes ago, wojgoc said:
a jakie ma „wymiary” ta ładna czarnulka?😉🙂😀
Długość 2 km, przewyższenie 570 m 😁😁😁
- 1
-
1 hour ago, Mikoski said:
Jako ciekawostkę podam że w Alpach są 3 trasy o nazwie Diretissima jedną w Aineck druga w Serfaus i trzecia w Włoszech nie pamiętam gdzie 😉
Madonna di Campiglio - Spinale Direttissima, ładna czarnulka
-
Faktycznie pogodę i warunki mieliście rewelacyjne! Dzięki za fotorelację - byłam w Lungau cztery lata temu (link) i mam ten ośrodek w miłej pamięci. Mimo, że nie jest bardzo wielki, to nawet jeżdżąc tam sześć dni nie nudziłam się wcale. I też mieszkaliśmy w Sankt Michael.
- 2
-
Właśnie mija miesiąc od naszego powrotu z Bregenzerwald. Miesiąc bez nart i bez śniegu – bo zima w tym roku niemal całkiem zapomniała o północno-zachodniej Polsce 🙄. A mnie tęskno i brak i coroczny niedosyt … Super byłoby jeszcze raz wyskoczyć gdzieś w góry – tak mi się marzyło 🤔.
Prawie do końca lekka niepewność – bo terminy, logistyka, trzeba poprzekładać zajęcia w pracy i kilka innych spraw do dogrania, ale tak – udało się! Jedziemy! Fantastycznie! 🤩🤩🤩
Przede mną cztery dni w Sankt Anton i okolicach i pierwszy wyjazd narciarski we dwójkę, bez dzieci i znajomych. Fajnie tak, po prawie dwudziestu pięciu latach małżeństwa. Wyjeżdżamy jutro – mamy w planach zaliczyć jeszcze po drodze w niedzielę jakiś mniejszy ośrodek.
Już drugi raz w tym sezonie będziemy w ośrodku Ski Arlberg, ale – po tym, jak w lutym objechaliśmy z grubsza północną flankę (Warth-Schröcken i Lech-Zürs) – teraz pora na część południową.
- 12
- 3
-
Szkoda, że nie zaraziliście swoich partnerek Waszą pasją - wtedy zamiast wyrozumiałości moglibyście życzyć sobie satysfakcji ze wspólnej pasji.
Mimo wszystko - udanego wyjazdu!
- 1
-
O kurczę,. współczuję bardzo. 🤔
Mam nadzieję, że odzyskasz kasę na tyle szybko, że uda Ci się jeszcze skorzystać w tym sezonie.
Szkoda, Santa Catarina to fajna miejscówka.
- 1
Dolomity - Come Back!
w Marboru - relacje
Napisano
Przynajmniej trochę urozmaicenia z tymi chmurami mieliście, a nie tylko lampa i lampa !
Małe jest piękne, bardzo malownicze miejsce, no i nieźle natrzaskaliście kilometrów!
Zazdrościmy Wam, że zostajecie jeszcze dwa dni na nartach, a my musimy wracać do domu i do pracy. 😛