Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

co z nartami po zerwanym więzadłe?


Rekomendowane odpowiedzi

Niestety, potwierdziły się moje obawy - moje więzadła krzyżowe szlag trafił...:sad: Nic tylko szporować kasę na zabieg, bo ten cały NFZ to bym...szkoda gadać.

Mam pytanie do tych, co przeszli zabieg rekonstrukcji. Będę wdzięczny za wszelkie informacje, które pomogą jak najszybciej wrócić do pełnej sprawności i pozwolą mi jak najszybciej przypiąć deski. Jakie ćwiczenia stosowaliście podczas rehabilitacji, jak długo dochodziliście do pełnej sprawności (choć oczywiście zdaję sobie sprawę, ze to kwestia indywidualna), czy nie mieliście jakiejś blokady psychicznej gdy ponownie zakładaliście deski?

Z góry dzięki za wszelkie sugestie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja sam nie mialem zerwanego ale ktos bardzo mi bliski tak wiec troche znam ten temat. Po pierwsze bedziesz jezdzil :biggrin: Jezeli chodzi o cwiczenia to musisz udac sie do profesjonalnego rehabilitanta, on pokaze ci co nalezy robic i czego nie nalezy, jak juz bedziesz wiedzial to czesciowo mozesz cwiczyc w domu. Im lepiej wzmocnisz uklad miesniowy przed rekonstrukcja tym latwiejsza bedzie rehabilitacja po rekonstrukcji a sukces rekonstrukcji w duzej mierze polega na dobrej rehabilitacji po. Polecic moge Zory, zajmuja sie glownie kolanami w szegolnosci rekonstrukcja krzyzowego. Na NFZ tez robia ale trzeba dlugo czekac. Wazna jest wytrwalosc w cwiczeniach i tego Ci zycze a potem radosci z jazdy na nartach.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polecic moge Zory, zajmuja sie glownie kolanami w szegolnosci rekonstrukcja krzyzowego. Na NFZ tez robia ale trzeba dlugo czekac.

Obecnie biorę pod uwagę Żory i Bieruń (dr Ficek), z tym że ta druga opcja jest nieco tańsza. Zdaję sobie sprawę, że nic za darmo i że bez rehabilitacji nic z tego nie będzie. Póki co mam jeździć na rowerze i pływać (bez używania żabki), właśnie żeby wzmocnić mięśnie jeszcze przed zabiegiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaczekaj chwile, brat się zaloguje to Ci wszystko ładnie opisze.

Temat przerobił w praktyce, zerwał krzyżowe i boczne na Cienkowie.

Po rekonstrukcji w Żorach jeździ nadal, a w tym sezonie dorwał nawet BBR'y.

Będziesz jeździł :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przemek , głowa do góry. Jak napisał wcześniej brat - będziesz jeszcze jeździł. Jestem tego żywym przykładem - jednym z wielu. 4 lata temu zerwałem 2 więzadła: poboczne piszczelowe i ACL. Oba naprawił dr Maciej Marek w SportKlinice w Żorach - poboczne "przykręcił" , ACL zrekonstruował. Rok od rekonstrukcji mogłem w zasadzie uprawiać czynnie sport. Nie czułem się jednak zbyt pewnie - czasem podczas nagłego obrotu na "naprawionym" kolanie czułem ból. Zacząłem więc od sportów, w którym kolano pracowało głównie w płaszczyźnie strzałkowej , bez komponenety "obrotowej" - głównie rower na platformach , przed sdp miałem opór. W tamtym roku przyszedł czas na narty - najpierw na wypożyczonych , ale przetestowanych na zrywarce. "Testy" kolano przeszło pomyślnie , chociaż przed pierwszym zjazdem na Nowej Osadzie rozgrzewałem się z 15 minut. :laughing: Po sezonie kupiłem Progressory 7. W tym sezonie kilka razy na Nowej Osadzie, kilka razy Złoty Groń, cały tydzień w Krynicy, raz "mój nieszczęsny" Cieńków. Bez problemu kolano wytrzymuje. Dużo pracy przed Tobą : odbudowa masy mięśniowej, kolano musi "nauczyć się na nowo czuć ruch" - priopriocepcja. Ale finał będzie pozytywny. Nie martw się. O szczegóły pisz na priv.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 months later...

No i jestem po rekonstrukcji... Przed zabiegiem bardzo się stresowałem (źle na mnie działa wizyta w szpitalu nawet w charakterze odwiedzającego, a co dopiero pacjenta), ale wszystko przebiegło w miarę spokojnie, w czym duży udział mieli lekarze - jajcarze. Przez cały zabieg gadali ze mną o pierdołach, od czasu do czasu racząc mnie widokiem mojego kolana od wewnątrz. Ból pojawił się dopiero po "zejściu" znieczulenia, ale jeśli ktoś wierci dziurę w kości, to i ból musi być. Teraz przede mną ta trudniejsza część "zabawy" - rehabilitacja.

Trzymajcie kciuki! :smile:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja 07.12. miałem mieć zaplanowany zabieg naprawy biodra trzaskającego. Ale zebrawszy wszystkie za i przeciw, mój obecny stan, to co mogę i czego nie jestem w stanie... jednak zrezygnowałem póki co. Normalnie funkcjonować mogę, parę utrudnień i niedogodności jest, ale da się z tym żyć. A dziś zamówiłem sobie Progressory 800, w następnym tygodniu nowe buty sobie sprawię i sezon jednak będzie czynny :) No z tym, że styl jazdy wymuszony dalej przez wady bioder będzie jaki będzie ;)

Przemek, w przyszłym sezonie sobie odbijesz :) Powodzenia w rehabilitacji !!!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Będzie dobrze, to tylko kwestia czasu. Polecam poszukać dobrego rehabilitanta, na pewno pozwoli ci uniknąc błędów.

Ja w 2008 roku zmasakrowałem sobie kolano na cacy: oprócz naderwania obu wiązadeł krzyżowych, zerwania wiązadła pobocznego, złamałem sobie kłykieć kości piszczelowej i zmiażdżyłem tylna cześć tegoż kłykcia (kość udowa walnęła w kość piszczelową). Generalnie jedne wielki rozpierdziel i gruzowisko w tylnej części kolana, przyczepy wiązadeł przemieszczone, rozwalona chrząstka stawu kolanowego. Brrrr…. Jak to sobie przypomnę to masakra. Efekt – dwie operacje, pierwsza na otwartym stawie, śruba w poprzek kolana, blachy i przeszczep kości w miejsce „gruzowiska” . Po operacji ledwo się ocknąłem pierwsze co zapytałem to czy będę jeszcze jeździł – mina lekarza – bezcenna, ale dał mi nadzieje. Po roku w drugim zabiegu usunięcie żelastwa i artroskopia chrząstki i wiązadeł. No chrząstki to mi wiele nie zostało – tam gdzie ma być „dupcia niemowlaka” ja ma „kalafior” i tu jest największy problem, ale na razie mało odczuwalny. Wiązadła tylne i przednie – naderwane ale przyczepy się zrosły - do rehabilitacji . Wiązadła boczne częściowo zerwane, dwa razy musiały być przecięte – żeby m.in. dostać się do gruzowiska , a potem przy demontażu blaszek –w efekcie zrekonstruowane. I rehabilitacja pod okiem fachowca. Pamiętam minę młodych adeptów rehabilitacji (w trybie "ratunkowym" leżałem w Katowicach Ochojcu) kiedy mieli się mną zając – bali się dotknąć:biggrin:

Mimo małej masakry skończyło się nader dobrze, na dechy wsiadłem z powrotem po dwóch latach. Dzisiaj ochoczo planuje kilka wyjazdów na sezon (Chopok, Włochy Austria, Polska). Blokada jakaś w głowie pozostała, ale może to i dobrze.

Podkreślę, że trafiłem na super fachowca lekarza i poszukałem dobrego rehabilitanta (koledzy z AWF pomogli) i to dzięki nim wróciłem do nart. Do lekarza który mnie operował i prowadzi do dzisiaj, to mam dług wdzięczności i nawet gdyby się przeniósł na Kamczatkę, to będę do niego dalej jeździł na konsultacje. To dr J. Cholewinski, którego serdecznie pozdrawiam i dziękuje, bo dokonał cudu.:applause: Niektórzy to mi nawet wróżyli kłopoty z chodzeniem, inni chcieli od razu wymieniać kolano na plastikowe , a ja proszę znowu śmigam na dechach. Notabene jest on jednym ze współpracowników dr. Ficka z Bierunia, aktualnie jest kierownikiem oddziału ortopedii w szpitalu Ojców Bonifratów w Katowicach (tam tez sporo rekonstrukcji wiązadeł robią).

Fachowiec lekarz, fachowiec rehabilitant (nie samemu) , czas , trochę cierpliwości i samozaparcia i będzie dobrze!

PS. Niestety z tego całego bajzlu w moim kolanie tylko chrząstka się nie regeneruje – i tak ma każdy wiec dbajcie o nią. Resztę da się wymienić, naprawić :wink:

Edytowane przez dembus
literówki
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robiłem właśnie u Bonifatrów, u dr Pająka (pracuje też w Galenie). Złego słowa nie powiem o szpitalu i lekarzu. Rehabilitację już rozpocząłem (póki co - przez 2 tygodnie ćwiczenia zalecone przez rehabilitantów ze szpitala, a później u kolegi-rehabilitanta - nota bene też z Galenu). Najbardziej jednak boję się tego co właśnie zostaje w głowie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i jestem po rekonstrukcji... Przed zabiegiem bardzo się stresowałem (źle na mnie działa wizyta w szpitalu nawet w charakterze odwiedzającego, a co dopiero pacjenta), ale wszystko przebiegło w miarę spokojnie, w czym duży udział mieli lekarze - jajcarze. Przez cały zabieg gadali ze mną o pierdołach, od czasu do czasu racząc mnie widokiem mojego kolana od wewnątrz. Ból pojawił się dopiero po "zejściu" znieczulenia, ale jeśli ktoś wierci dziurę w kości, to i ból musi być. Teraz przede mną ta trudniejsza część "zabawy" - rehabilitacja.

Trzymajcie kciuki! :smile:

... glowa do gory, szykuj sie juz na rower na wiosne :biggrin:

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year later...

No i dwóch latach od zerwania ACL i po ponad roku od zabiegu przyszedł czas na założenie desek (jestem w Andalo). Jest ogromny stres, jest trochę bólu, jest sztywność ruchów, ale mój Boże, jakie to wspaniałe znów poczuć śnieg pod nartą!!! :smile:

Póki co wybieram trasy niebieskie, staram się unikać trudniejszych tras, po każdym skręcie obawiam się czy to wszystko wytrzyma, ale to wszystko nic - jeżdżę!!!!:biggrin:

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest ogromny stres, jest trochę bólu, jest sztywność ruchów, ale mój Boże, jakie to wspaniałe znów poczuć śnieg pod nartą!!! :smile:

Dasz radę Przemku!

U mnie w tym sezonie tak jak pisaliśmy na priv jest duży stres.

Najważniejsze uważać i dobrze się rozgrzewać przed jazdą.

Powodzenia! :applause: I zawsze metra śniegu pod nartą.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

No i dwóch latach od zerwania ACL i po ponad roku od zabiegu przyszedł czas na założenie desek (jestem w Andalo). Jest ogromny stres, jest trochę bólu, jest sztywność ruchów, ale mój Boże, jakie to wspaniałe znów poczuć śnieg pod nartą!!! :smile:

Póki co wybieram trasy niebieskie, staram się unikać trudniejszych tras, po każdym skręcie obawiam się czy to wszystko wytrzyma, ale to wszystko nic - jeżdżę!!!!:biggrin:

Nie wiem czy to pomoże ale od 1996 roku jeżdżę bez ACL. Nie miałem nawet sezonu przerwy. Rekonstrukcje miałeś dobrze ponad roku temu tak, rehabilitacja jak rozumiem OK więc nie powinno być problemów. Pamiętaj podstawa to psychika.

Pozdro

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Nie wiem czy to pomoże ale od 1996 roku jeżdżę bez ACL. Nie miałem nawet sezonu przerwy. Rekonstrukcje miałeś dobrze ponad roku temu tak, rehabilitacja jak rozumiem OK więc nie powinno być problemów. Pamiętaj podstawa to psychika.

Pozdro

Podobnie, tylko, że prawie bez, za to obu. Gorzej, że inne "rzeczy" tez potrzaskane wielokrotnie.

Ponad rok czasu masz , jeżeli rehabilitacja ok i mięśnie są to tylko śmigać.

Pełna sprawność boiskowa określana jest po około 7 mc., także masz zapas, że ho ho :smile:

Najlepszych nart.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i dwóch latach od zerwania ACL i po ponad roku od zabiegu przyszedł czas na założenie desek (jestem w Andalo). Jest ogromny stres, jest trochę bólu, jest sztywność ruchów, ale mój Boże, jakie to wspaniałe znów poczuć śnieg pod nartą!!! :smile:

Póki co wybieram trasy niebieskie, staram się unikać trudniejszych tras, po każdym skręcie obawiam się czy to wszystko wytrzyma, ale to wszystko nic - jeżdżę!!!!:biggrin:

Powodzenia i dużo frajdy z nartowania.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

najlepiej na stabilizację robi porządny trening - ja mam oba kolana po rek. acl, jedno po łąkotce i jeżdżę bez żadnych oporów. tak że w ramach wydatków polecam karnet na siłownię i dużo serii łączonych :D

edit: DEMBUS - coś ty wyczyniał ze se tak zmasakrowałeś kolano?!? jakaś masakra!! boli od samego czytania

Edytowane przez zuu
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

najlepiej na stabilizację robi porządny trening - ja mam oba kolana po rek. acl, jedno po łąkotce i jeżdżę bez żadnych oporów. tak że w ramach wydatków polecam karnet na siłownię i dużo serii łączonych :D

edit: DEMBUS - coś ty wyczyniał ze se tak zmasakrowałeś kolano?!? jakaś masakra!! boli od samego czytania

Widzę że nagle straciłaś umiejętność pisania wielkich liter, dzielenia zdań itd. - brawo

Pozdrowienia

Edytowane przez Mitek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

znajdź sobie coś do roboty mitek; nie wiem, posprawdzaj metodą senseja wiązania, pojeździj na ołówkach, wzbogacaj swoją skarbnicę wiedzy teoretycznej o narciarstwie, czy cokolwiek innego.

przestaniesz mieć czas na wypisywanie głupot w sieci.

przestaniesz mieć czas na bycie

jak już będziesz chciał być dokuczliwy - zrobisz to z klasą i dowcipem, nie złośliwymi wypowiedziami nie na temat.

same korzyści.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Ja ACL zerwałem w maju 2013 r, pod koniec listopada przeszedłem artroskopie kolana ( usunięcie kikuta ACL oraz kawałków urwanych łąkotek) . Tydzień temu byłem pierwszy raz na nartach też miałem poważne obawy co do jazdy ale stwierdzam że bez krzyżowego też można za......lać ostro. Najbardziej brak wiązadła odczuwam przy chodzeniu -kolano goni jak nie moje, pod obciążeniem gdy mięśnie pracują nie czuć praktycznie nic. Fakt że nogę zacząłem rehabilitować już dwa tygodnie po kontuzji a przed operacją też ćwiczyłem sporo na siłowni. Na maj mam termin rekonstrukcji ACL i zastanawiam się czy warto to robić. Parę miesięcy będzie wyjęte z życiorysu no i nie wiadomo czy następnej zimy mógłbym jeździć na nartach a jest to dla mnie priorytetem. W internecie znalazłem to http://arpwave.pl/historie-pacjentow/na-falach-z-zerwanym-acl . Dzwoniłem, mam do gabinetu 1 km , ciekawa sprawa ale cena dość wysoka a gwarancji żadnych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakieś 8 lat temu (chyba, głowy nie dam sobie uciąć) też zerwałem ACL i lekko łąkotkę uszkodziłem w prawym kolanie :frown::. Wiadomo, sprawa konsultowana była z wieloma specjalistami, jedni w ogóle nie wyczuwali niestabilności, inni delikatną. Niewielka niestabilność wynikała prawdopodobnie z tego, że zerwane ACL przykleiło się do PCL. Po rehabilitacji stabilność mojego prawego kolana była taka sama jak lewego, więc stwierdzono, że operacja nie ma sensu (oczywiście byli tacy, co kroić chcieli od razu, nie twierdzę, że nie mieli racji). Dzisiaj nie mam problemu z rekreacyjną jazdą na nartach po wszelkiego rodzaju trasach, choć czasem prawe kolanko delikatnie odczuwam :rolleyes:: . Być może przyjdzie czas, że trzeba będzie zrobić operację, oczyścić łąkotkę czy zrekonstruować ACL, zobaczymy :)

Korzystając z okazji, chciałem zaapelować do wszystkich "przed szkodą" (bo jak wiadomo "mądry Polak po szkodzie" :biggrin:), żebyście zawsze przed wyjazdem na narty, szczególnie jeśli macie siedzącą pracę, ĆWICZYLI!!! Ja zerwałem więzadło pierwszego dnia... Wiecie, pierwszy wyjazd do Włoch, Val di Sole... Kilkanaście minut dziennie na 2 tygodnie przed wyjazdem nikogo szczególnie nie obciąży czasowo, a potrafi zdziałać cuda i zaoszczędzić wielu nieprzyjemności :happy:

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...