Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Rowerowy WZF na Skrzycznem


johnny_narciarz

Rekomendowane odpowiedzi

Trochę zaległa relacja,bo wcześniej nie było czasu,a później sypnął śnieg...

 

Póki jeszcze było ciepło,spotkaliśmy się skromną ekipą w liczbie sztuk 3,aby wspólnie zdobyć na rowerze Skrzyczne.Ekipa składała się z: Andy-w,Mati1981 i ja. Dla dwóch ostatnich to był któryś raz z rzędu,ale Andrzej atakował tą górę po raz pierwszy. Dla mnie nowością była trasa,którą poprowadził nas mój imiennik - Maciek.

Ale zacznijmy od początku. Umówiliśmy się w centrum Szczyrku o godz. 12.00. Chłopaki przyjechali samochodem,ja tradycyjnie na rowerze,bo do Szczyrku to gdzieś niecałe dwie godziny drogi,albo nawet mniej. Skierowałem się na czerwony szlak rowerowy, prowadzący z Czechowic-Dziedzic do Bielsk-Białej,dalej przez centrum w stronę Ratusza i ścieżkę rowerową w stronę Szczyrku. Na wysokości zjazdu z nowej obwodnicy,kierunek w stronę rz. Biała,a następnie tuż za ekranami dźwiękochłonnymi. Przez park w Wilkowicach i dalej wzdłuż drogi na Szczyrk - jest tam kawałek ścieżki rowerowej. 

 11160004.JPG

Inna opcja do jazda górą Bystrej,ale trochę by się droga wydłużyła.Na owy szlak wjechałem nieco dalej i prosto przez pola... 

11250006.JPG

Tak jak się spodziewałem,do centrum dotarłem tuż przez 12. Ponieważ reszta ekipy dopiero wyjeżdżała z B-B,udałem się na szybką przekąskę. Przy okazji namierzył mnie JC. Nie mógł z nami się zabrać,ale choć krótka pogawędka,po czym zadzwonił telefon - czas ruszać! Panowie stanęli kilkaset metrów za centrum. Szybkie wypakowanie rowerów i już ciśniemy w kierunku Golgoty. Tam zaczyna się nasz szlak. Przy okazji zobaczyliśmy małe roboty przy dole. Chyba wreszcie SON coś tam rusza z robotami. 

12440008.JPG

12470010.JPG

Robimy fotki i ruszamy do góry.Początkowo jedziemy asfaltem,który dość szybko przechodzi w szuter,ale taki bardzo równy i o stałym,niebyt dużym nachyleniu. Nie jest ona zbyt wyczerpująca,więc non stop trwają dyskusję. Im wyżej,tym więcej pięknych widoków. Choć to już zaawansowany wrzesień,to jeszcze tej jesieni nie czuć za bardzo. Ciepło jak w lecie,do tego nie za wiele żółtych drzew. Duża zaleta tego szlaku to kompletny brak ludzi! Tak to ja lubię odpoczywać. Po ok. godzinie jazdy (o ile jeszcze dobrze pamiętam) docieramy do zielonej trasy z Małego Skrzycznego do Hali Skrzeczeńskiej. Byłem tu niedawno,ale zawsze jakoś tak przyjemnie dla narciarza... Po drodze oczywiście koledzy przetestowali Fat Bikea. ;) 

12500014.JPG

13110018.JPG

13470025.JPG

14100037.JPG

 W końcu docieramy na Skrzyczne.Tam straszne tłumy! Ale co się dziwić w taki dzień. Mieliśmy w planie coś przekąsić w schronisku,jednak patrząc jak się kotłuję,zrezygnowaliśmy. Do tego na szczycie odbywała się jakaś... msza.Nie mam nic przeciw,ale czy nie można by zrobić tego nieco z boczku,żeby ludzie mogli sobie porobić zdjęcia przy tabliczce? Pozostało zrobić sobie fotkę na tle charakterystycznego masztu i jazda w kierunku Malinowskiej Skały. 

Ekipa Skrzyczne 3.jpg

No i tu punkt kulminacyjny wyprawy. Przynajmniej dla mnie...  Jadę sobie po prostym odcinku tuż za resztą ekipy i nieco bezmyślnie robię fotki. Szybko przeleciała mi myśl,że jak trafię na jakiś większy kamień,to jedną ręką mogę nie utrzymać kierownicy. Jak pomyślałem,tak się stało - FOLF! Leżę! Kamerkę upuściłem z ręki i się poturlała. Ja bez żadnej kontroli walnąłem zwłokami o glebę,coś jakby worek ziemniaków zrzucony z traktora... Pierwsze uderzenie przyjął kask,ale i tak policzkiem walnąłem w wystający kamień. Po za tym ręce poharatane i potargana koszulka na lewym ramieniu. Wstaję, powoli dochodzę do siebie i zaczynam ostrożnie oceniać straty. Nogi na szczęście całe,bez żadnego większego zadrapania. O dziwo łokcie równie nie zdarte. Mam za to sporo zadrapań "na prostych odcinkach" ręki. Jeszcze obdarte kostki na prawej dłoni. Tyle ja. Nie jest źle,choć boli... Rower na szczęście też cały. Jedynie spadł licznik i jak się później okażę, ułamało się jego mocowanie. Zatrzymał się przy nas też turysta pieszy,który zaoferował plastry,ale w sumie i tak byłem cały z kurzu, więc to bez znaczenia. Po chwili dyskusji postanawiam jechać dalej,ale już ponad przeciętnie ostrożnie, bo nie chcę się doprawić. Dodam jeszcze,że kamerka SJ4000 przeżyła,ale przybyła jej spora rysa na obiektywie - kolejna strata.Ale zdjęcie wyszło! :D 

14550044.JPG   

Po chwili jazdy ból powoli ustaje,a wszelkie rany się zasklepiły. Powiało optymizmem i "powracam do życia".Piękne widoki dodatkowo odwracają moją uwagę od wypadku.Zwłaszcza z Malinowskiej Skały.

15360054.JPG

15460056.JPG

Ekipa Skrzyczne 1.jpg

Ekipa Skrzyczne 2.jpg

Niestety czas uciekał i nie było szans już zajrzeć od góry na BSA - chcieliśmy tam dojechać po szczytach - więc skierowaliśmy się stronę Białego Krzyża i dalej już asfaltem wprost do centrum Szczyrku. Panowie obawiając się,że będę za bardzo cierpiał,zaproponowali mi,że mnie odwiozą samochodem,ale ja już nie czułem bólu i postanowiłem jeszcze "dowinąć" jeszcze nieco kilometrów,żeby wyszła stówa. 

Pięknie spędzony dzień i sporo wrażeń tego dnia. Mimo upadku, humor mi się nie zepsuł,a rany już zagojone. Może jeszcze koledzy coś dodadzą od siebie.

Pozdrawiam,

Johnny

PS. To taka próba przed sezonem ;) 

  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Johnny, tylko jak będziesz jechał kosiarką to uważaj i nie rób zdjęć w czasie jazdy! Wypadki z kosiarkami bywają niebezpieczne!O.o Najważniejsze, że członki masz całe! A wyprawa fantastyczna! No i ta Twoja maszyna! Coś wspaniałego!

Edytowane przez Aressi
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Johnny dużo zdrowia i szybkiego powrotu do zdrówka.

PS. Kamera czy obudowa? bo jak obudowa to są do kupienia na allegro. 

PS2. Pamiętaj ten rok jest przestępny i totalnie poje...ny! przynajmniej dla mnie ale widzę że nie tylko

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, johnny_narciarz napisał:

Na szczęście kosiarką nie jeżdżę na dalsze wyprawy,także zagrożenie niewielkie. ;)

No,a maszyna czeka przede wszystkim na śnieg,oraz kolejne zawody Śnieżka Uphill Race. B|

Tak czy owak sprzęt cieszy! 

Cześć

He he

Sam sprzęt Johnny cieszy tylko leszczy. Jazda na nim to co innego - czego jesteś koronnym przykładem. Powiedz proszę jak oceniasz przydatność i ekonomikę jazdy na facie po terenie zmiennym ale głownie utwardzonym. Brat żony ma par rowerów i ewolucja u niego przebiegała droga następującą: MTB 26 - jazda w terenie zmiennym dla przyjemności, MTB 29 - starty w maratonach, trochę jazdy po górach bez karkołomnych zajazdów, SZOSA - wiadomo, no i FAT - ten stal się jego zasadniczym rowerem od jakiegoś czasu głównie - jak sam mówi ze względu na mazowieckie piachy tak się stało - ale teraz jeździ nim nawet po przysłowiowe bułki. 

Jeździłem ze dwa lata temu trochę na facie jak go kupił i chyba trzeba się do tego trochę przyzwyczaić. Takie bujanie i słabe czucie podłoża ale to pewnie tylko zastrzeżenia związane z brakiem obycia. Jak z oporami toczenia tych balonów na asfalcie? Czy ciężar koła po rozpędzeniu daje poczucie, że samo jedzie? 

Nie rozważam kupna - nie podoba mi się wizualnie - ale ciekawi mnie opinia kogoś kto ma objeżdżone jak należy wszystko.

Pozdrowienia serdeczne

Edytowane przez Mitek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, Jasiek napisał:

Johnny dużo zdrowia i szybkiego powrotu do zdrówka.

PS. Kamera czy obudowa? bo jak obudowa to są do kupienia na allegro. 

PS2. Pamiętaj ten rok jest przestępny i totalnie poje...ny! przynajmniej dla mnie ale widzę że nie tylko

Dzięki Jasiek.

W kamerce porysowany obiektyw,ale to Chińska za 250 zł. Na szczęście GoPro jeszcze wtedy nie miałem. ;)

To prawda - dla mnie też jakiś popieprzony! Mam nadzieję,że źle się nie skończy.

Pozdrowionka.

 

13 godzin temu, Mitek napisał:

Cześć

He he

Sam sprzęt Johnny cieszy tylko leszczy. Jazda na nim to co innego - czego jesteś koronnym przykładem. Powiedz proszę jak oceniasz przydatność i ekonomikę jazdy na facie po terenie zmiennym ale głownie utwardzonym. Brat żony ma par rowerów i ewolucja u niego przebiegała droga następującą: MTB 26 - jazda w terenie zmiennym dla przyjemności, MTB 29 - starty w maratonach, trochę jazdy po górach bez karkołomnych zajazdów, SZOSA - wiadomo, no i FAT - ten stal się jego zasadniczym rowerem od jakiegoś czasu głównie - jak sam mówi ze względu na mazowieckie piachy tak się stało - ale teraz jeździ nim nawet po przysłowiowe bułki. 

Jeździłem ze dwa lata temu trochę na facie jak go kupił i chyba trzeba się do tego trochę przyzwyczaić. Takie bujanie i słabe czucie podłoża ale to pewnie tylko zastrzeżenia związane z brakiem obycia. Jak z oporami toczenia tych balonów na asfalcie? Czy ciężar koła po rozpędzeniu daje poczucie, że samo jedzie? 

Nie rozważam kupna - nie podoba mi się wizualnie - ale ciekawi mnie opinia kogoś kto ma objeżdżone jak należy wszystko.

Pozdrowienia serdeczne

Dużo mógłbym napisać,ale postaram się jakoś streścić.

Pierwsze wrażenie jest dziwne. To zupełnie inny rower niż dotychczas mi znane i testowane. Czy jedzie się ciężej? Tak,ale dla mnie różnica jest minimalna.Jak się człowiek przyzwyczai,to wykręca niemal identyczne średnie prędkości jak na normalnym góralu. Natomiast nie za bardzo polecam osobą bez kondycji,bo wtedy to "niewiele" może znaczyć "dużo"! Po pierwszej przejażdżce miałem uczucie jakby mi mięśni brakowało,choć przecież już robiłem trasy ponad dwustu kilometrowe. Ale adaptacja nie trwała długo i szybko ogarnąłem temat.

Skręt - to może zaskoczyć najbardziej. Lepiej na początku uważać,bo jednak szerokość opony wyraźnie zmienia prowadzenie. Niektórzy mówią,że skręca jak taczki i coś w tym jest. Ja zacząłem stosować technikę podobną do prowadzenia motocykla,balansując nieco ciałem,a dokładnie przenosząc jego ciężar. Czasem nawet wystawię kolanko,jak szybciej się składam. ;) Po dłuższej jeździe,szybko zapomina się o tym mankamencie. 

Teren. Już po zjechaniu z asfaltu zaciera się różnica w oporze jazdy między typowym góralem a tłuściochem. Również jeśli chodzi o hałas podczas jazdy. Jazda nawet po utwardzonej, gruntowej drodze jest przyjemna. Grube opony świetnie pochłaniają nierówności jak amortyzatory,oczywiście zależne jest to od ciśnienia. Ale nawet dość mocno dopompowane świetnie tłumią przede wszystkim małe kamyczki,które zawsze czujemy nawet na fullu. Tutaj ich nie czuć w ogóle. Do tego dochodzi fantastyczna przyczepność w momencie,kiedy zaczynamy podjeżdżać pod stromą górkę,na której leży sporo żwiru,czy luźnych kamieni. To samo przy zjeździe - gruby może więcej! ;) 

Jak dla mnie,wszędzie gdzie kończy się asfalt,tam fat spisuję się nie gorzej od normalnego górala. Czasem nawet lepiej! Oczywiście, w im cięższy teren wjedziemy, tym bardziej widać przewagę fata! O dużym błocie,czy piachu nawet nie wspominam,bo tam to najczęściej tylko grubas przejedzie. Testowałem moją maszynę chyba w każdych warunkach,a ostatniej niedzieli w Beskidzie Małym. 

Opisałem szczegółowo moje wrażenie na pewnej stronie poświęconej fatom,bo mnie poproszono,ale z oczywistych względów nie puszczę tutaj linku.    

Na chwilę obecną nawet do jeżdżenia po dość równych drogach leśnych najchętniej zabieram właśnie tłuściocha - jest zabawa! B|

Pozdrawiam.

P1120231.JPG

P1120765.JPG

 

Edytowane przez johnny_narciarz
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...