Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Karnety do kontroli


SB

Rekomendowane odpowiedzi

Podczas ostatniego wyjazdu na narty byliśmy świadkami zmasowanej kontroli karnetów.

Zdarzenie maiło miejsce pod dolną stacją kreta na Mölltalera.

Przed bramkami stał człowiek z obsługi i prosił o okazanie karnetu, z racji tego że mój był całosezonowy z fotografią mojej facjaty, kontroler nie omieszkał skonfrontować moją twarz z tym co widział na zdjęciu.

Tak tylko nadmieniam gwoli ostrzeżenia, bo wiem skądinąd że nasze rodzime buractwo umawia się na "innych forach" na użyczanie karnetów cało sezonowych...:rolleyes:

... a potem są pretensje że Polaków nie szanują...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podczas ostatniego wyjazdu na narty byliśmy świadkami zmasowanej kontroli karnetów.

Zdarzenie maiło miejsce pod dolną stacją kreta na Mölltalera.

Przed bramkami stał człowiek z obsługi i prosił o okazanie karnetu, z racji tego że mój był całosezonowy z fotografią mojej facjaty, kontroler nie omieszkał skonfrontować moją twarz z tym co widział na zdjęciu.

Tak tylko nadmieniam gwoli ostrzeżenia, bo wiem skądinąd że nasze rodzime buractwo umawia się na "innych forach" na użyczanie karnetów cało sezonowych...:rolleyes:

... a potem są pretensje że Polaków nie szanują...

ale przecież tam to jest całkiem normalne... byłem już dziesiątki razy kontrolowany... :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie tandetne wałki na karnetach to jest chyba przestępstwo karne, coś w rodzaju pogranicza złodziejstwa i oszustwa, mozna za to mieć nieliche kłopoty. Gdzieś kiedyś o tym czytalem, że w rejonach, w ktorych narciarstwo jest ważną gałęzia jest to dosyc surowo karane. Pod rozwagę więc bo my Polacy mamy takie małe cwaniacwo we krwi i niektórym sie wciąż wydaje, że jak wpadną to tylko ktoś w rodzaju "Pani w szkole" pogrozi paluszkiem i powie "o ty łobuziaku niegrzeczny". A tu się okazuje, że mozna w dupę nieźle dostać i wtedy wszyscy wini tylko nie nieświadomy cwaniaczek. A wyrabianie opini i przyprawianie nam zbiorowej Gęby - bezcenne:eek:

Edytowane przez mihumor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w gwoli sprostowania przestępstwo zawsze jest karane wiec nie ma czegos takiego jak przestępstwo karne :P a co do całej sytuacji to np w radstadt za takie coś jest 1000E :-)

Masz rację - nie do końca udany skrót myślowy. A dla ścisłości to przestępstwo zawsze powinno być karane ale zdarza sie, że niestety nie jest;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no ale czym skorupka za młodu nasiąknie , tym na starość trąci....

nierzadko widziałem na naszych stokach taki oto brazek - tatuś ma karnet , a dzieciak ( i nie chodzi mi o 3-4 latków ) jakoś tak sprytnie podpina się pod rodzica pod bramką , że na krzywy ryj jeździ sobie cały dzionek ku uciesze reszty famili:confused:

więc jak ktoś uczy swoją latorośl "takiej" przedsiębiorczości już od najmłodszych lat , to potem nie ma co sie dziwić , że to buractwo raz za czas gdzieś z niej wychodzi:(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Należy tez nadmienic tu o staropolskiej szkole wrzynania się do kolejki. Tu tez wielu tatusiów przyłożyłą swoją cwaniacką rączkę do nauki latorośli w temacie - jak wyrąbać frajera w kolejce i wcisnąć się bokiem. I znów bajeczka o skorupce - niestety skorupka ma to do siebie, że to czym za młodu nasiąknie to to coś później strasznie cuchnie:mad: - przynajmniej w tych i podobnych wypadkach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Należy tez nadmienic tu o staropolskiej szkole wrzynania się do kolejki. Tu tez wielu tatusiów przyłożyłą swoją cwaniacką rączkę do nauki latorośli w temacie - jak wyrąbać frajera w kolejce i wcisnąć się bokiem. I znów bajeczka o skorupce - niestety skorupka ma to do siebie, że to czym za młodu nasiąknie to to coś później strasznie cuchnie:mad: - przynajmniej w tych i podobnych wypadkach

my do tego smrodku jestesmy niestety przyzwyczajeni:( , ale gdzieś za granicą to ludziska się czasem dziwują , że te Polaki (niektóre, na szczęście )to głupie jakie czy cuś:(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A dziwiliśmy się, że PKL wycofał się na jakiś czas z kart dziennych. Przecież tam też głupie nie są. O rzucaniu karty z krzesełka to pisałem przy okazji Wielkanocy.

Natomiast w Austrii już wielokrotnie spotkałem się z kontrolą karnetów na stoku. Kiedyś w Stubai'u w listopadzie, musiałem zjechać gondolą na dół do auta - zapomniałem telefonu. I drugi raz nie chcieli mnie wpuścić na górę. Dowiedziałem się, że trasa na dół jest nieczynna, ma górze nie kontrolują skipasów i pozwalają wjechać tylko raz do góry. Nie mają gwarancji, że ktoś nie rzucił mi karty z gondoli :mad::mad::mad:. Powinienem zjeżdżając zgłosić się do obsługi, ani by zaznaczyli gdzie trzeba i wjechałbym jeszcze raz. Nie wiem jak, ale udało mi się ich przekonać, że nie jestem wielbłądem. Sam nie wpadłbym na wyrzucanie karty z gondoli :D

Kiedyś w Mayrhofen jeździliśmy większa grupą w tym dzieci. Córka (10 letnia) znajomych miała kłopot z bramką przy jakimś krześle. Nie czytała jej Swatch'a. Wszyscy przeszliśmy, dziewczynka się męczy, obsługa się patrzy. W końcu mówimy jej, żeby przeszła pod spodem. Wtedy obsługa wyciąga ją z kolejki, jako usiłującą wyłudzić przejazd. Mamy na szczęście papierowy kwit do swatch'a i pytamy się, gdzie byli kiedy dziecko nie mogło poradzić sobie z bramką. Obsługa na to, że oni nie są od pomagania tylko od kontroli, czy wszyscy mają bilety. Taki drobny tyrolski zgrzyt.

pzdr

misal

Edytowane przez misalatomic
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rację - nie do końca udany skrót myślowy. A dla ścisłości to przestępstwo zawsze powinno być karane ale zdarza sie, że niestety nie jest;)

bo nie zawsze to co jest według wielu przestępstwem tak naprawde nim nie jest:P bądz jest wykroczeniem bądz jakimś tam kontratypem:P no ale niewdajmy sie tutaj dalej w taka dywagacje:P

bądz co bądz tak czy siak mozna powiedzieć polak potrafi:D ale i tak Austryjak czuwa by polaczki nierozbestwiły się za bardzo:d

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bądz co bądz tak czy siak mozna powiedzieć polak potrafi:D ale i tak Austryjak czuwa by polaczki nierozbestwiły się za bardzo:d

Tu obie strony potrafia "dolozyc do pieca" a lata zaszlosci - w tym "skorupki" - robia niestety swoje :(

Ja osobiscie nie spotkalem sie z zadnymi "restrykcjami ani prewencjami" w alpejskim kraju, czy to w sytuacjach wakacyjnych, czy tez tranzytowych, ale roznym bywalo roznie...... z Niemcami mam gorsze doswiadczenia.

I choc czlek "boga ducha itp." to jednak "ogon" sie ciagnie.

Taka nasza "narodowa zaradnosc".

Bugi.............litosci........... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...

Przed bramkami stał człowiek z obsługi i prosił o okazanie karnetu, z racji tego że mój był całosezonowy z fotografią mojej facjaty, kontroler nie omieszkał skonfrontować moją twarz z tym co widział na zdjęciu.

...

Hmm, generalnie to mają podgląd na monitorach i to takich sporej wielkości gdzie na całym ekranie jest wyświetlana twarz a nie wyblakłe i wytarte zdjęcie z karnetu szczególnie pod koniec sezonu. Poza tym to żadna nowość. Na Molltalu to, jak pisał berry, regularne zjawisko przy "krecie" tyle że monitory mają w budce powyżej bramek i pewnie by nie zdążyli zejść więc stoją na dole. Często kontrolnie wyciągane są osoby na TH (widziałem 3 Węgrów), w Nassfeld (kilku niemieckojęzycznych, Polacy i Słoweńcy) czy na Katschbergu, ba na tym ostatnim to miałem wręcz lotny patrol z przenośnym skanerem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś w Mayrhofen jeździliśmy większa grupą w tym dzieci. Córka (10 letnia) znajomych miała kłopot z bramką przy jakimś krześle. Nie czytała jej Swatch'a. Wszyscy przeszliśmy, dziewczynka się męczy, obsługa się patrzy. W końcu mówimy jej, żeby przeszła pod spodem. Wtedy obsługa wyciąga ją z kolejki, jako usiłującą wyłudzić przejazd. Mamy na szczęście papierowy kwit do swatch'a i pytamy się, gdzie byli kiedy dziecko nie mogło poradzić sobie z bramką. Obsługa na to, że oni nie są od pomagania tylko od kontroli, czy wszyscy mają bilety. Taki drobny tyrolski zgrzyt.

W tym sezonie w Nassfeld do jednego z krzesełek był nierówny podjazd kończący się takim dołkiem w linii bramek magnetycznych. Najczęściej wyglądało to tak że narciarz jak podjeżdżał to zsuwał się z impetem na drążki ciało dynamicznie przeginało się do przodu, skaner odczytał kartę, lampka zielona się zaświeciła, osobnik poprawiał pozycje i ... d... blada, przejście już skasowane a wycofać się było trudno bo następni itd. Przechodzili więc ludziska nad bramką. Kilku miejscowych podeszło do obsługi by coś z tym podejściem zrobili, ogorzałe "chłopaki" wzruszyli tylko ramionami i tyle. Ćwiczenia z przechodzenia nad bramką trwały więc dalej. W tym sezonie zresztą pozbyłem się resztek kompleksów bycia Polakiem, widziałem miejscowych w dużo mniej komfortowych sytuacjach a rozmawiając z niektórymi nie mogli wyjść z podziwu że taki szmat drogi i tak często jedziemy na narty do Ich Austrii. Z roku na rok jest w tej mierze coraz lepiej, więc nie bardzo wiem po co pisać o "ogonach", skoro to zanikające zjawisko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Między innymi z powodu opisywanych przez Was sytuacji nie jeżdżę do Austrii.

Nie nie zamieniam czy tez podmieniam karnetów, nie zrzucam ich z gondolek i nie wpadam na rózne dziwne pomysły.

Denerwuje mnie po prostu tzw permanentna inwigilacja dokonywana w sposób tak jawny mający wytworzyc atmosferę z cyklu: "nie znasz dnia ani godziny".

We Włoszech spędziłem na nartach sporo czasu i nigdy nie widziałem ani nie słyszałem o żadnej kontroli. Obsługa zawsze była usmiechnięta i zajmowała sie zazwyczaj pomocą narciarzom niż kontrolowaniem karnetów. Nie słyszałem tez zreszta o próbach oszustw ani innego mataczenia.

Pare razy zdarzało Mi sie załatwiać sprawy zgubionych czy zniszczonych karnetów i nigdy nie było najmniejszego problemu. Co więcej często zwłaszcza w mniejszych stacjach dawało sie wynegocjować dodatkowe rabaty nie uwzględnione w cenniku.

Czyżby spoeczeństwo austriackie wymagało takiej kontroli czy jest to po prostu taka cecha narodowa w dążeniu do doskonałości w przestrzeganiu przepisów i porządku czasami przeradzająca się w ideę dla idei i bezduszność?

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest tak zrobione że system kontroli - skipas + bramka + komputer - sygnalizuje obsłudze kto wchodzi przez bramkę - odpowiednim kolorem na monitorze komputera oraz sygnałem dzwiekowym - i wystarczy tylko spojrzeć czy wchodzące dziecko jest dzieckiem do lat ... czy też nie i wtedy takiego delikwenta wyciągają z kolejki i .....

I ten system działa i w Austrii i we Włoszech i innych krajach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A w Kanadzie ...

Jako, że kilka razy byłem w Alpach włączę się w dyskusję. Otóż w trakcie tych "kilku" wizyt nigdy nie byłem kontrolowany :)

Jako ciekawostkę z Kanady napiszę, że tam nie ma bramek przy wyciągach, a karnety sprawdzane są przez "konduktorów" stojących przed wejściem do kolejki. Taki "konduktor" ma czytnik bezprzewodowy i odczytuje kod kreskowy z karnetu z uśmiechem mówiąc - Have a nice day!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mitek,

Ja będąc w Austrii nie odczuwam permanentnej inwigilacji. Austriacy żyją z turystyki i nie dziwię się im, że interesu pilnują. Pilnują też rozliczeń pomiędzy poszczególnymi właścicielami wyciągów w dolinie. Dzięki temu przyjeżdżam, kupuję jeden skipass na całą dolinę, cały region i już mnie głowa nie boli.

Opisany przeze mnie przypadek obsługi jest w sumie wyjątkiem. Na ogół wyciągowi są przyjaźnie nastawieni do narciarza.

W Austrii nie ma problemu, jeżeli zgubisz skipass, zostawisz go na kwaterze. Masz kwitek z kasy, unieważniają stary, dają nowy. Kupujesz skipass na jeden dzień, jeździsz, następnego przychodzisz do kasy ze swoim wielodniowym, sprawdzają, że nie był wykorzystywany i oddają kasę za jednodniowy.

We Włoszech tez możesz po numerze skipasu sprawdzić gdzie byłeś i ile kilometrów przejechałeś. Ale to chyba nie jest inwigilacja :).

Chyba, że chowasz się przed NAMI, abyśmy nie kontrolowali gdzie i ile jeździsz :D

pzdr

misal

Edytowane przez misalatomic
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Mitek,

Ja będąc w Austrii nie odczuwam permanentnej inwigilacji. Austriacy żyją z turystyki i nie dziwię się im, że interesu pilnują. Pilnują też rozliczeń pomiędzy poszczególnymi właścicielami wyciągów w dolinie. Dzięki temu przyjeżdżam, kupuję jeden skipass na całą dolinę, cały region i już mnie głowa nie boli.

Opisany przeze mnie przypadek obsługi jest w sumie wyjątkiem. Na ogół wyciągowi są przyjaźnie nastawieni do narciarza.

We Włoszech jak wiesz funkcjonuje to identycznie a rejonu takiego jak DOLOMITISUPERSKI na jednym skipasie to chyba w Austrii nie ma ale moge sie mylic.

W Austrii nie ma problemu, jeżeli zgubisz skipass, zostawisz go na kwaterze. Masz kwitek z kasy, unieważniają stary, dają nowy. Kupujesz skipass na jeden dzień, jeździsz, następnego przychodzisz do kasy ze swoim wielodniowym, sprawdzają, że nie był wykorzystywany i oddają kasę za jednodniowy..

Widzisz i to jest ta róznica we Włoszech a robiłem to chyba z pięć razy po prostu wydają nowy skipass i koniec, żadnych kombinacji. Oczywiście musisz sobie kupując zapisać numer indentyfikacyjny. Ja to rozumiem, że niestety, trzeba wprowadzic pewne formy kontroli chociazby ze względu na rozliczenia wewnetrzne - choc to chyba nieco inaczej w takich molochach działa ale bardzo nie lubie sytuacji gdy ktos kontrolując zakłada że jestem złodziejem (to troche tak jak w sklepie w niemczech jak wychodziłeś kazali Ci wybebeszac placak, zreszta u nas juz tez sie z tym spotkałem - po prostu chamstwo) Byłem pare razy w Austrii i zawsze cos Mi sie tam działo nieprzyjemnego.

Nie ukrywam tez że na przywiązanie do Włoch ma wpływ ich inna (bardziej mI odpowiadająca) mentalność. Wiesz jakźle zparkujesz to nie leci od razu koleś z mandatem tylko najpierw Cie poprosi z usmiechem żebyś przestawił samochód jak mu przeszkadza - to tylko przykład bo nie znosze nieporządnego parkowania ale wiesz o co chodzi.

We Włoszech tez możesz po numerze skipasu sprawdzić gdzie byłeś i ile kilometrów przejechałeś. Ale to chyba nie jest inwigilacja :)...

Tak wiem choć nigdy z tego nie korzystałem - zazwyczaj wiem gdzie jestem/byłem na nartach:) co inego after;)

Chyba, że chowasz się przed NAMI, abyśmy nie kontrolowali gdzie i ile jeździsz :D:)...

A na zawody to kto zapraszał:) A jeżdzę ostatnio mało oj mało jak czytam relacje na forach to strasznie niektórym zazdroszczę.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Dolomitisuperski owszem wydają duplikat straconego karnetu np spisanego numeru lub wydruku, który dają razem z karnetem (taki rodzaj papierowego duplikatu). Ceregieli z tym nie ma - jeden feler tylko, ten duplikat działa dopiero od następnego dnia po jego wydaniu. Ja tak miałem i nic z tym nie dało sie zrobić - a, że to dotyczyło dziecka i już ono kończyło jazdę w tym dniu to nie wiem dokładnie co z tym "straconym" dniem (jego częścią) poczynaja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Włączając się do dyskusji chciałem powiedzieć, że jak dotychczas ani w Austri, ani we Włoszech nie spotkałem się z sytuacją aby traktowali mnie jako potencjalnego naciągacza. Mimo faktu iż mógłbym na takiego wygladać. Już tłumaczę o co chodzi - np. w Gasteinie dla dzieci do 6 lat nie wydają żadnego karnetu, ale dzieci mogą jeździć za free. Trzeba po prostu z dzieckiem przejść razem przez bramkę. I tak też czyniłem w minionym sezonie przechodząc z 4-letnią córką - nikogo to nie dziwiło i nikt mnie nie kontrolował. Może dlatego, że było to relatywnie małe dziecko i nikt nie "podejżewał" nas o wyłudzanie. Natomiast muszę przyznać, że jakoś bardziej odpowiada mi atmosfera włoskich stoków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wątek zaczął Sławek i nie miał chyba na myśli porównywania rejonów narciarskich.

Prawda jest taka, że jak ktoś uczciwie kupuje skipass to może spać i jeździć spokojnie.

Gubienie karnetu chyba nie wchodzi teraz w grę, bo na ogół są to keycardy które wkładamy do kieszeni na rękawie kurtki. Chyba, że mamy kilka kurtek i je zmieniamy w zależności od pogody.

Negatywne przykłady które dałem z Austrii są jedynie wyjątkami potwierdzającymi regułę. Nie zmienia to faktu, że w Austrii jest fajnie, lubię ich "niezdrowe" jedzenie i atmosferę panującą na stoku. A buractwo jak to buractwo jest wszędzie, także wśród innych nacji tam bywających. Należy to znosić z "siłą i godnością osobistą".

pzdr

misal

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...