Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Cała aktywność

Kanał aktualizowany automatycznie

  1. Dzisiaj
  2. Zamień motor/motorower na rower, czyli jazda rowerem po jezdni nie po drodze rowerowej. Przed każdym skrzyżowaniem zwalniasz czy wręcz zatrzymujesz się jadąc rowerem? Po dalszej Twojej wypowiedzi wiem że nie. Czyli jednak nie "Ja zawsze zwalniam, czy wręcz się zatrzymuje przed każdym skrzyżowaniem". W ogóle jazdę rowerem traktuje bardzo poważnie i mimo wielokrotnych wymuszeń dalej żyje i cieszę się dobrym zdrowiem. Z moich obserwacji wynika, że kierowcy dostawczaków tudzież ciężarówek znacznie ostrożniej wykonują wszelkie manewry w mieście, są dużo bardziej skupieni na jeździe + wykonują te manewry ze znacznie mniejszą prędkością, dając sobie szanse na prawie natychmiastową reakcję. Gdy widzę jak furgon skręca w prawo na minimalnej prędkości, często gęsto kierowca próbuje się wychylić, bo przecież mnie widział wcześniej, wręcz zatrzymuję się tak żeby mnie widział i przepuszczam go. Takiej sytuacji w ogóle nie traktuję jako wymuszenie - przypomina mi powiedzmy umożliwienie włączenia się do ruchu innym pojazdom. Wymuszeń o których piszę dokonują zazwyczaj kierowcy osobówek, zajmujący się ch... wiem czym w czasie jazdy, mający telefonik w ręku, nie obserwujący otoczenia, a gapiący się tylko na jezdnię, zamiast na całą drogę. Dodatkowo hrabia/hrabina nie będzie za bardzo zwalniał przy takim skręcie, bo co może pójść nie tak. I nagle ich zaskakują piesi na przejściu, rowerzyści na przejazdach rowerowych itp,itd. Zresztą nie będę gołosłowny, sytuacja z wczoraj na tej krzyżówce godz. około 5:30 rano czyli ogólnie ruch niewielki, pani z prawego skręca na zielonym w prawo, ja jadę po prawej drogą rowerową. Pani dosłownie chwile wcześniej (ciutkę przed tą hulajnogą) "wyprzedza mnie" i radośnie skręca w prawo bez większego zwolnienia, rozejrzenia się itp. Przecież przed chwilę mnie "wyprzedzała", zdematerializowałem się czy co. No, ale wyjaśnienie było proste w prawej rączce telefonik i coś tam sobie napier.... do niego. Sytuacji groźnej uniknąłem bez problemu, bo jeżdżę uważnie, ale mega irytują mnie sytuacje gdzie naprawdę niewielką chęcią można by ich w ogóle uniknąć. I lekko podsumowując, mnie najbardziej martwi w jak lekki sposób usprawiedliwiasz łamanie przepisów przez kierowców samochodów: "po prostu nie zauważyła", "Kobieta podbiegła i wyrosła kierowcy przed maską". Sam popierdalasz przez miasto nie patrząc na nic, czerwone klakson, ryzykując życie i zdrowie innych uczestników, bo według Ciebie sytuacja tego wymagała. Ale gdy wykroczenie robi rowerzysta tudzież pieszy, no to już walisz gromy typu fujara/pacan, mimo że on nie jest w stanie Ci fizycznie zagrozić. Może on też ma/miał powód według jego mniemania do wielkiego pośpiechu.
  3. Wczoraj
  4. Wujot

    Rowerowe eskapady - relacje

    Z trochę innej działalności. Na całodziennych skiturach stopniowo przeszliśmy od jakiś węglowodanowych czekolad, batonów na rzecz kabanosów i mieszanek orzechów. Lepiej trzymają. Na całodniowym rowerze też się do tego skłaniam. Na krótszych trasach gdzie trzeba cisnąć to być może Kitkaty itp. Zresztą bywało nie raz, że życie ratowały spotkane mirabelki czy morwy.
  5. Ktoś zarobił dobrą kasę na samych znakach drogowych. Znajomy pracuje w jednej z dwóch w PL, kasę tłuką niemożliwą.
  6. grimson

    Rowerowe eskapady - relacje

    Victor Herman, obrońca Szwecji w hokeju na lodzie (1,98cm, 110kg wagi) wypijał co mecz podczas ostatnich mistrzostw świata w Czechach, 6-7 litrów wody. Tak więc nawodnienie to podstawa, węgle z batonów to dwa. Chyba czas na zabieranie Snickersów/Marsow na trasę, zamiast Anty Batonów.
  7. A nie lepiej podjechać do Gorlic i dołączyć do mnie,gdy jadę na Litwę?
  8. Dlatego właśnie unika się znaków pionowych przy skrzyżowaniu droga rowerowa i chodnik. To psuje przestrzeń. Jest też często kolizyjne, jeśli nie ma pobocza.
  9. To ja jeszcze dodam taki mały wrzut do tematu jeżeli chodzi o PL oznakowanie którego jest brak albo jest w totalnym nadmiarze Na mojej dzielni w PL jest ulica dosłownie km długości na której jest może ze 100 znaków w każdą stronę-miejsvowi nawet nie patrzą na nie bo to dość spokojna ulica aczkolwiek łącznik i zarządca coś sobie ubzdurał i nastawiał choinkę znakową zawsze brechtam jak jadę z przyjezdnym który dostaje oczopląsu bo nie ma możliwości każdego zauważyć część jest między drzewami a co dopiero odczytać jadąc autem,jest to nie realne nawet przy ograniczeniu prędkości do 40 km/h plus minus tak to wygląda, wyobraźcie sobie co jest na całym km odcinku 🤦‍♂️ czemu ma to służyć?
  10. Mario, ja jestem zwolennikiem przede wszystkim myślenia i zdroworozsądkowego podejścia do życia mimo iż nie rzadko kłóci się z mniej lub bardziej "mądrymi" przepisami czy też regulacjami. Oznakowanie takiego przejścia nie jest potrzebne żeby stwierdzić zgodność z przepisami że jest to przejście. Oznakowanie służy tylko i wyłącznie bezpieczeństwu. W tym przypadku rowerzysta musi wcześniej wiedzieć, że jego drogę przecina ciąg komunikacyjny pieszych. Bo jednak porusza się sporo szybciej. Po to są znaki pionowe uzupełniające poziome. Nie ma potrzeby tworzyć kocopołów utrudniających życie wszystkim. Moje wypowiedzi od początku są w jednym tonie, nasze odmienne poprzednio zdania wynikały raczej z niezrozumienia, co autor mial na myśli. Ja staram się przy wydawaniu jakichkolwiek opinii "wejść w buty" oponenta aby zrozumieć skąd wynika jego tok rozumowania. Nie boję się przyznać do błędu. Obecne przepisy już są bardzo mocno restrykcyjne, piesi czy też rowerzyści zawsze byli chronieni przepisami, to z wiadomych przyczyn, jednak jedynie kultura osobista wszystkich może poprawić tą sytuację. Ja osobiście będąc rowerzystą przepuściłbym pieszych na takim przejściu (o ile bym te pasy i pieszych zauważył), bo nieomal mam 100% pewność, że wśród zapytanych pieszych losowo aby wskazali przejście dla pieszych - wskazali by właśnie owa zebrę. Mogę jedynie informacyjnie wspomnieć, aby w przyszłości uważali bo to nie jest tak de facto przejście i tutaj pierwszeństwa nie mają. Przecież to nie ich wina - tylko projektantów, którzy się powinni na tym znać. "Policjantowanie" nie leży w mojej naturze i raczej się tego wystrzegam, oczywiście nie daję przyzwolenia na żadne debilne, chamskie zachowania, ale próby pouczania kogoś zawsze są odbierane jako atak, co zazwyczaj daje skutek odwrotny do zamierzonego. Ponadto nie znając przyczyn takiego czy innego zachowania trudno mi to czasami ocenić w racjonalny sposób. W Twojej wrzutce wyraźnie widać, że owo zdarzenie to nie złośliwość kierowcy, a tylko splot zdarzeń, na szczęście bez poważniejszych konsekwencji. Kierowca nie zauważył pieszej, nie było w tym żadnej złośliwości, czy próby wymuszenia czegokolwiek. Każdy z nas doskonale wie jak wygląda manewr włączania się do ruchu i wie gdzie wówczas patrzy. Kobieta podbiegła i wyrosła kierowcy przed maską (nie odbieraj tego jako choćby cień winy pieszej), pewnie nieco spanikowała, finał znamy. A kto nie miał nigdy w życiu takiej sytuacji, niech rzuci we mnie kamieniem. Ja też osobiście nikogo nigdy w życiu nie potrąciłem, ale zdarzyły się podobne sytuacje w mojej karierze jako kierowcy. Sytuacja stricte życiowa - przykład wydawało by się nieracjonalnego z poziomu obserwatora zachowania kierowcy. Było to 6 lat temu. Godzina 20.00, Żona dostaje telefon od mamy, że się przewróciła, nie może wstać, chyba zawał (bo to był zawał) i chyba za chwilę zemdleje. Bełkoce przez telefon.Mieszka sama - mieszkanie zawsze zamyka, a tylko my mamy klucze. Mieszka od nas ok 15 km - my mieszkamy w centrum, natomiast dojazd mamy dość dobry, na szczęście. Ja tylko porwałem aspirynę z szafki i do samochodu. Jak myślisz - czy jechałem przepisowo? Myślę, że zebrałbym ze 100 punktów jak nie więcej. Klakson - światła, czerwone - nie ważne. Byłem tak skoncentrowany na jeździe, że nie mam pojęcia co Żona w tym czasie robiła. Zadzwoniła po karetkę w międzyczasie. Clou. Wyobraź sobie osobę wchodzącą na przejście z premedytacją chcącego mi udowodnić, że jestem idiotą ......... Oczywiście takich przypadków jest promil, ale skoro są, nie znaczy to że nam się nie mogą przydarzyć. Nie jest to pean w obronie kierowców, tylko staram się wytłumaczyć mój punkt widzenia i czym jest podyktowany. Na motorze/motorowerze/skuterze nie jeżdżę, więc nie będę dywagował na ten temat. Nie mam pojęcia czy coś sugeruję swoim zachowaniem kierowcom, ja tylko dbam o swoje bezpieczeństwo. Oczywiście że jeśli mam bardzo dobry ogląd na sytuację i mój mózg nie widzi przeciwskazań, to jadę normalnie. Natomiast wystarczy sygnał, że istnieje cień szansy na komplikacje, to zwalniam - do takiej prędkości, aby w razie draki bezpiecznie wyhamować. Jak zapytasz jakiej - odpowiem - bezpiecznej w moim mniemaniu. Podobnie jak jadąc za kimś ta bezpieczną odległość staram się zachować, a czy to jest 10 czy też 100m, tego nie wiem - w mojej ocenie jest bezpieczna. Sytuacja, którą opisujesz, czyli jazdę rowerem zgodnie z ruchem pojazdów traktuję szczególnie uważnie, bowiem wiem, że ja nadjeżdżając z tyłu mogę zostać najnormalniej w świecie niezauważony i moje pierwszeństwo sobie mogę w 4 litery wsadzić. Finał będzie taki, że na samochodzie w najgorszym wypadku będą wgniotki, a ja w najlepszym będę miał obtarcia i siniaki. Sam jadąc do domu mam taki wjazd. Dokładnie taki jak opisujesz, na domiar złego zjazd z głównej jako taki jest czysty, ale tuż przed są wyznaczone miejsca parkingowe a ścieżka rowerowa wraz z chodnikiem biegnie za żywopłotem. Prawoskręt jest powiedzmy banalny osobówką, bo jest przeszklona, ale furgonem to jest dramat. Samochód zatrzymując się przed ścieżką + przejściem staje pod takim kątem - że nic nie widać. Ani w lusterkach, ani przez boczną szybę. Żeby cokolwiek zobaczyć, trzeba ręczny i autentycznie wyjść z fotela i przejść na miejsce pasażera aby cokolwiek zobaczyć. I to, że się zatrzymam, nie znaczy wcale że sygnalizuję wszystkim, że ich widzę. A przecież nie jest jakiś abstrakcyjny przypadek. Pomijam już jakieś wyekranowane przejazdy, gdzie trzeba się czaić jak tygrys, aby przejechać - a są takie w KRK i pewnie nie tylko. To są u mnie zachowania automatyczne i nie jestem w stanie tego kontrolować, podobnie jak mimowolne zerkanie w lusterka wsteczne w samochodzie, a przecież jadę przed siebie. pozdro
  11. Wtedy nie odróżniałby się od zwykłych przejść, więc nie trzeba by tworzyć osobnej definicji. W powyższym przykładzie gdyby projektant drogi chciał, aby pieszy miał tu pierwszeństwo zainwestowałby w 4 znaki D-6 i tyle. Zresztą wystarczyło niczym nie oznaczać, bo którędy najsensowniej jest przejść przez drogę rowerową jak nie tam gdzie te pasy wymalowano. Według mnie w całym zamyśle przejścia sugerowanego było umożliwienie legalnego (ale bez przywilejów) przekroczenie danej drogi mimo iż w odległości mniejszej niż 100 metrów jest normalne przejście. W warunkach gęstej, miejskiej zabudowy ma to całkiem sporo sensu. Natomiast należało zadbać o odpowiednio inne oznaczenie takiego przejścia, tak aby pieszy bez problemów mógł odróżnić jedne od drugich. Sam brak znaku D-6 jest bardzo słabym odróżnieniem.
  12. W Twoim przykładzie przejścia sugerowane są całkiem rozsądnie narysowane. W takim przypadku pieszy idzie swoim chodnikiem i ma na drodze przeszkodę: rowerzystę. Miło by było jeśli w takich miejscach rowerzysta zachował by się jako pojazd, przepuszcza czekającego pieszego. W moim rozumieniu prostoty znaków w zasadzie przejścia sugerowane przez DDR powinny powodować że pieszy ma pierwszeństwo. Pieszy jest najmniej chroniony, więc powinien być najbardziej uprzywilejowany.
  13. Pieszy może też legalnie przechodzić przez drogę rowerową bez tego przejścia jeśli w odległości maks. 100 metrów nie ma normalnego. Stąd przejście sugerowane położone w odległości większej niż 100 metrów niż normalne przejście przez drogę rowerową, jest zupełnie zbędne, bo dodatkowo wprowadza więcej zamętu niż pożytku.
  14. Też mi się tak wydaje. Iga musiałaby mieć mocno słabszy dzień żeby Naomi coś ugrała - za dużo popełnia własnych błędów i za mało się rusza, nie jest w stanie dobiegać do bardziej agresywnych piłek. Tak czy inaczej to już przeciwniczka z którą trzeba się liczyć.
  15. Bardzo słusznie że to podnosisz. Fajną praktykę wprowadzasz w firmie. Ale: dzieci i młodzież uczy się zachowania od nas; to dorośli korzystają ze smartfonów a nasze dzieci od nas to podłapały; podkreślam że wypadki ze smartfonem na przejściu dla pieszych to jest promil; zwykle w rodzinie jest tak że ojciec jest kierowcą, a dziecko jest pieszym; niech każdy kierowca uczy swoje dziecko jak się chodzi po przejściu dla pieszych, niech sprawdzi co dziecko wtedy robi z telefonom;
  16. To nie jest tak, że każdy z nas może sobie decydować jakie ma obowiązki na drodze. Te obowiązki określone są w kodeksie drogowym. Problemem jest interpretacja przepisów oraz (psychologiczna) akceptacja tych przepisów. Po pierwsze pierwszeństwo pieszego (wchodzącego na pasy) wymusza przestrzeganie prędkości przez kierowców. Jeśli chcesz jechać zgodnie z przepisami, to musisz jechać prędkością zgodnie z ustaleniami, aby zahamować przed przejściem. Jeśli jedziesz 100km/h to często nie jesteś się w stanie bezpiecznie zatrzymać przed przejściem. Wówczas rozsądny pieszy czeka, a ktoś starszy (który nie umie już ocenić prędkości nadjeżdżajacego auta) może zostać zabity. Po drugie, jeśli ktoś dokładnie czyta przepisy oraz wyroki sądowe, to wie że pieszy powinien przed przejściem nabrać pewności że nadjeżdżający samochód zwalnia prędkość. Jako pieszy, ja się tak zachowuje, bo chcę żyć. Tak też uczę swoje dziecko. Ale jako radykalny obywatel, spotykam takie zachowania, że nadjeżdżające auto nie zwalnia. Jako kierowca jeszcze w sile wieku, potrafię ocenić czy auto da radę się zatrzymać przed przejściem czy nie da rady. Więc jak z daleka widzę że gość nie zwalnia przed przejściem, to wykonuję ruchy typu: wejście jedną nogą na przejście, podniesienie ręki w sygnale stop. I to bardzo często (9 na 10) otrzeźwia kierowcę, który się zatrzymuje zdziwiony. P.S. Doceniam że swój nowy wpis napisałeś w zupełnie innym tonie, niż to było wcześniej. Widać że podjąłeś wysiłek żeby uwzględnić rację obu stron. Dzięki. 🙂
  17. Nie masz do końca racji. Pasy wymalowane na drodze rowerowej, bez znaku D-6, to jest przejście sugerowane. Pieszy na nim nie ma pierwszeństwa przed rowerem/pojazdem, ale może z niego legalnie korzystać. Żeby pieszy miał pierwszeństwo to musi to być przejście oznaczone znakiem D-6/6b oraz znakiem poziomym.
  18. Victor

    SnowWorld Landgraaf NL

    Dokładnie tak, hala może dupy nie urywa ale to idealne miejsce na trening . A jak masz ochotę na przerwę to czas się zatrzymuje i możesz rozkoszować sie w słoneczku na tarasie ( oczywiście jeżeli nie pada 😜) popijając dobroci tego świata 😉 Twoje zdrowie 🍻 pozdro
  19. Trochę zazdroszczę Ci tej bliskości hali. Jednak to jest całoroczne i w chwilach przypływu chciejstwa można pojechać i sobie poszurać. pozdro
  20. Victor

    SnowWorld Landgraaf NL

    Dzień dobry z lodówki 🎿 Zabawa przednia, narciarzy solo brak tylko grupka dzieciaków z UK Bajka
  21. Jak dla mnie wcale nie gruby, po prostu są ludzie tzw "tępe chuje", którzy za nic mają większość przepisów zwłaszcza dotyczących pierwszeństwa przejazdu. Zauważ jednak, że rowerzysta czy też pieszy wymuszający pierwszeństwo na kierowcy samochodu ryzykuje w większości przypadków tylko i wyłącznie własnym zdrowiem/życiem. Natomiast kierowca samochodu wymuszający pierwszeństwo na pieszym czy rowerzyście praktycznie zawsze wyjdzie bez szwanku. Na mojej drodze do pracy większość przejść dla pieszych przez drogę rowerową nie jest żadnym przejściem. To tylko pasy wymalowane na drodze rowerowej, które w zamyśle projektantów miały wskazywać mniej więcej w którym miejscu piesi powinni przekraczać drogę rowerową. Wprowadziło to od wuja zamętu i na szczęście już te potworki zostały częściowo zamalowane, ale część jeszcze pozostała. Wielu pieszych nie ma pojęcia, że to nie jest przejście dla pieszych. Piszę tu o czymś takim jak poniżej - przykłady praktycznie obok siebie z W-wy ze skrzyżowania Chełmżyńskiej z Marsa. Czy jadąc motorem/motorowerem zachowujesz się/zachowywałbyś się podobnie tzn. zwalniałbyś czy wręcz zatrzymywał przed każdym skrzyżowaniem? Bo to co robisz IMHO wcale nie pomaga w ogólnym bezpieczeństwie rowerzystów. Sprawiasz, że kierowcy sądzą iż niezależnie od okoliczności mają zawsze pierwszeństwo przed rowerzystą - zresztą mam jakieś podejrzenie że sam faktycznie tak sądzisz pisząc o "teoretycznym pierwszeństwie". I żeby była jasność pisze tu dokładnie o przypadkach o których wcześniej pisałem, czyli kierujący pojazdem jedzie w tym samym kierunku co rowerzysta i na skrzyżowaniu skręca w prawo. W takiej sytuacji kierujący ma obowiązek ustąpienia pierwszeństwa zarówno tym, którzy są na przejazdzie rowerowym jak i tym poruszającym się drogą rowerową, czyli nie będących jeszcze na tym przejeździe. Niestety infrastruktura zazwyczaj nie pomaga w przestrzeganiu przepisów. W wielu przypadkach wystarczyłoby żeby ścieżka była umiejscowiona jako dodatkowy pas przy jezdni, a nie oddalona o kilka metrów od niej. Taki zabieg powoduje, że po pierwsze kierowcy zauważają Cię bez problemu + rowerzyści na takich ścieżka (przynajmniej z moich obserwacji tak wynika) zachowują się znacznie bezpieczniej/ostrożniej niż gdy są zupełnie odseparowani od jezdni i tylko na przejazdach rowerowych mają styczność z samochodami.
  22. Ostatni tydzień
  23. Ja od siebie dodam że w Uk zdecydowanie najmniej idiotów, a jeżdżę po całej Europie sporo Ostatnie 2 dni służbowo przejechałem ok 800 mil i na prawdę tu się przestrzega przepisy…. oczywiście mnogość kamer robi swoje ale kultura jazdy jest wysoka Ps.Pozdrawiam lewostronnie 🙂
  24. Moim zdaniem jeszcze za wcześnie dla Naomi by mogło być interesująco. Trzeba jednak złapać rytm meczowy a to przychodzi z czasem.
  25. Victor

    Rowerowe eskapady - relacje

    Ja,używam podczas treningu,pakistańskiej przywożą znajomi zawsze z dobrego źródła wynalazków sklepowych nie kupuje bo i po co (tu trzeba szukać dobrego dostawcy-pewnego źródła) szafran mam z Iranu mega dobry do herbaty czy krewetek 😉 oliwę z Maroka itd oczywiście wszystko można kupić w lidu tylko że jakość produktu jak sam wiesz robi różnicę 🤷‍♂️ Nikomu nie bronię pić puszek wynalazków aczkolwiek wiem,ze mam naturalny produkt który nawet po dobrej 💣 % na drugi dzień stawia mnie szybko na nogi . Czyli działa i jest skuteczny czego o dziwnych produktach sklepowych nie mogę powiedzieć . A czy będzie ktoś tego używał czy nie-jego sprawa . Dla jednego woda dla drugiego redbull będzie odpowiedni.
  26. Warto rozgraniczyć kulturę jazdy tranzytową czyli autostrady do kultury jazdy kierowców na wioskach plus male miasta do kultury jazdy w dużych aglomeracjach. Jako kierowca podróżujący dość dużo po całym kontynencie ( Skandynawii nie byłem) nie widzę różnicy jadąc tranzytem w BE,NL,FR,PL itd wszyscy jadą lewym jednak tylko Niemiec wie do czego służy prawy a do czego lewy pas bo środek jeżeli jest to zawsze blokuje ktoś z wymienionych wcześniej nawet jak prawy wolny chyba,ze jedziesz w Portugalii to tam nie ma nikogo na autostradzie 😉 . Kultura małych miast i wiosek tu Holendrzy biją wszyskich gdzie byłem ( oprócz tej Skandynawii oczywiście ) Teraz znam takich kierowców z polskich małych miejscowości którzy nigdy nie pojadą do Warszawy bo uważają,że nie da się tam jeździć i teraz jak porównać Warszawę do Brukseli czy Paryża gdzie ogólnie jest wolna Amerykanka reguł brak do tego wąsko . Weźmy Amsterdam-Hage a w nich miliony rowerzystów czy południowy miasta np Rzym lub Barcelonę gdzie dodatkowo masa szalonych małolatów na skuterach-o jakiej kulturze dyskutujecie . Tam nie ma jakiejkolwiek kultury! Trzeba się dostosować-umieć jeździć i tyle. Polacy moim skromnym bardzo dobrze jeżdżą szczególnie,że mamy zmienne warunki pogodowe .(cztery pory roku) W takim beneluxie wystarczy,że mocniej pada a pada często i już jest katastrofa a o opadzie śniegu już nie wspomnę bo to tragedia i lepiej nigdzie nie jeździć ! Potrącenia czy dziwne wypadki są wszędzie . I jeszcze jedno Polska to Polacy no teraz może trochę więcej obcokrajowców . Na kontynencie jest jednak wielu takich co przyjechało z Afryki Azji czy Południowej Ameryki gdzie kultury brak kwity ktoś im wypisał lub jeździli bez 😉( sam uczyłem tu na miejscu Afgańczyków którzy niby mieli prawko -ile stresu się najadłem to moje) a jednak i oni jakoś się dostosowują do całości bo wyjścia nie mają . UK to kamera na kamerze-ograniczenie na ograniczeniu a idiotow nie mniej jak wszędzie . Pozdro serdeczne
  27. Teraz Osaka...bedzie ciekawie 👍
  28. Z większością sie zgadzam...może poza szeregowaniem nas z tyłu Europy jeśli idzie o kulture jazdy - wysttarczy pokazać klasę a inni Ci się odwdzięczą - uważam też że na drogach niemieckich jest może mniej świrów niż w Polsce ale chamstwo i buractwo sięgające kosmosu, troche lepiej w Beneluksie (niewiele lepiej), Francja OK.. w Uk jest moim zdaniem najlepiej - może powodem jest mnogość kamer... a może luz i flegma Angoli..
  1. Pokaż więcej elementów aktywności
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...