Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

jazda na nartach w ciąży - tylko z doświadczenia


OlaGd76

Rekomendowane odpowiedzi

Moja żona jeździła będąc w ciąży z pierwszym dzieckiem. Byliśmy wtedy w Lech. To było ok. 10 lat temu. Oczywiście jazda była z tzw. Oczami dookoła głowy. Na szczęście nie było tłoku wtedy, ale za dwa razy żona jakoś sie tam niegroźne wywrocila. To co zapamiętałem, ze ginekolog powiedziała nam, ze różnice wysokości i ciśnień nie sa korzystne dla rozwoju płodu, zwłaszcza na początku. Dlatego byliśmy przez nia proszeni o to żeby nie przekraczać 2000 mnpm. Oczywiście ludzie na tych wysokościach żyją i maja dzieci, ale chodziło o to, żeby nagle przyjeżdżając z Krakowa nie wyciągać sie gdzieś wysoko. Nie polemizowalismy i ograniczyliśmy wtedy jazde do niżej położonych tras. To był drugi lub trzeci miesiac ciąży. Tyle mogę dodać od siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dzisiaj wracam z Białki Tatrzańskiej do Gdańska, więc się nie udzielam ale mogę zapewnić: to jest czwarty miesiąc i po tygodniu jeżdżenia czuję się znakomicie, zresztą lepiej niż tam u siebie (to akurat może być też efekt etapu ciąży, łatwiejszego do znoszenia lub poprawy u mnie osobiście, bo przyjeżdżałam po pewnych problemach z ciążą). Jazda na nartach ogólnie nie wymaga pracy mięśni podtrzymujących brzuch, to już wiem teraz z doświadczenia (miałam dodatkowo pas ciążowy z dwoma rodzajami pasòw, działający jak egzoproteza, tak na wszelki wypadek). To się sprawdziło. Bardzo dziękuję za przykłady dotyczące innych pań. Pozdrawiam serdecznie!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, Mitek napisał:

Cześć

Kolega przerażony się rozpisał to i ja dorzucę. (...)

Kolega Aressi widział poród?

Pozdrowienia

W pierwszej chwili ubawiłem się setnie bo nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo trafiłeś kulą w płot.

Zastanawiałem się przez chwilę czy w ogóle cokolwiek komentować. Forum to staje się coraz mniej przyjazne, często agresywne i nieprzyjemne i coraz rzadziej mam ochotę tu zaglądać. Doszedłem do wniosku, że sensu nie ma w tym żadnego. "Róbta co chceta" chciałoby się powiedzieć. 

Z przykrością jednak muszę stwierdzić, że mój cały szacunek dla Twojej osoby niestety został znacznie nadszarpnięty. Spośród wielu cech, które według mnie mógłbym Ci przypisać, oczywiście tylko na podstawie analizy Twoich wpisów na forum, ignorancji bym nie wymienił. A jednak! Niestety, skonstatowałem to raczej z przykrością. 

Ciekaw jestem jak sam siebie ocenisz  jeśli chodzi o znajomość fizjologii i patologii ciąży i porodu? Wypowiadasz się na ten temat z pozycji eksperta czy też ignoranta? Czy też jak to Ty sam określasz "leszcza"? Ja odpowiedź na to pytanie znam ale niech wiedzą to również osoby, które być może na podstawie Twoich rad i wypowiedzi podejmą decyzje, które przy niekorzystnym zbiegu okoliczności mogą okazać się brzemienne  w skutkach.

Trochę zawiedziony jestem bo raczej nie spodziewałem się takiego wpisu akurat z Twojej strony. 

Tak. To jest odpowiedź na Twoje ostatnie pytanie. Mnóstwo.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Aressi napisał:

W pierwszej chwili ubawiłem się setnie bo nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo trafiłeś kulą w płot.

Zastanawiałem się przez chwilę czy w ogóle cokolwiek komentować. Forum to staje się coraz mniej przyjazne, często agresywne i nieprzyjemne i coraz rzadziej mam ochotę tu zaglądać. Doszedłem do wniosku, że sensu nie ma w tym żadnego. "Róbta co chceta" chciałoby się powiedzieć. 

Z przykrością jednak muszę stwierdzić, że mój cały szacunek dla Twojej osoby niestety został znacznie nadszarpnięty. Spośród wielu cech, które według mnie mógłbym Ci przypisać, oczywiście tylko na podstawie analizy Twoich wpisów na forum, ignorancji bym nie wymienił. A jednak! Niestety, skonstatowałem to raczej z przykrością. 

Ciekaw jestem jak sam siebie ocenisz  jeśli chodzi o znajomość fizjologii i patologii ciąży i porodu? Wypowiadasz się na ten temat z pozycji eksperta czy też ignoranta? Czy też jak to Ty sam określasz "leszcza"? Ja odpowiedź na to pytanie znam ale niech wiedzą to również osoby, które być może na podstawie Twoich rad i wypowiedzi podejmą decyzje, które przy niekorzystnym zbiegu okoliczności mogą okazać się brzemienne  w skutkach.

Trochę zawiedziony jestem bo raczej nie spodziewałem się takiego wpisu akurat z Twojej strony. 

Tak. To jest odpowiedź na Twoje ostatnie pytanie. Mnóstwo.

Cześć

He he.

Rozumiem, że jesteś lekarzem ginekologiem czy położnikiem... No to nieźle się zbłaźniłem próbując pouczać specjalistę. Przepraszam.

Natomiast zdania co do działalności kobiet w ciąży raczej nie zmienię.

Jeżeli możesz to skomentuj jakie widzisz zagrożenia w aktywności fizycznej kobiet w ciąży, jeżeli przebiega ona prawidłowo?

Czy nie uważasz, że ewolucja poradziła sobie dość dobrze z procesem powstawania potomstwa i wyłączenie kobiety/samicy z jakiejkolwiek działalności w okresie ciąży jest po prostu wbrew jej prawom?
Uprościłem ale korzystając z Twojej uprzejmości i wyrozumiałości liczę na odpowiedzi.

Pozdrowienia

Edytowane przez Mitek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Mitek napisał:

Cześć

He he.

Rozumiem, że jesteś lekarzem ginekologiem czy położnikiem... No to nieźle się zbłaźniłem próbując pouczać specjalistę. Przepraszam.

Natomiast zdania co do działalności kobiet w ciąży raczej nie zmienię.

Jeżeli możesz to skomentuj jakie widzisz zagrożenia w aktywności fizycznej kobiet w ciąży, jeżeli przebiega ona prawidłowo?

Czy nie uważasz, że ewolucja poradziła sobie dość dobrze z procesem powstawania potomstwa i wyłączenie kobiety/samicy z jakiejkolwiek działalności w okresie ciąży jest po prostu wbrew jej prawom?
Uprościłem ale korzystając z Twojej uprzejmości i wyrozumiałości liczę na odpowiedzi.

Pozdrowienia

Przepraszam że wtrącę 3 grosze. Gleba lub zderzenie z innym narciarzem daleko wykracza poza hasło aktywność fizyczna. Wszelkie dalsze dywagacje w tym temacie to wmawianie sobie że świat jest idealny. Nie jest.

Ewolucja i natura eliminują jednostki - w każdym wieku, również te nienarodzone stwarzające zagrożenie dla przyszłej matki.

Tak samo jak osoby parkujące na przejeździe kolejowym.

Dziękuję, over and out.

Edytowane przez Gość
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aressi, wskazujesz na agresywne nastroje na forum. Naprawdę nie zauważyłeś, że w ten temat to ty je wniosłeś? 

Nie bardzo rozumiesz, dlaczego chciałam żeby tu pisały kobiety. A przeczytałeś pierwszy post czy już wszedłeś z zamiarem wpisania płytkich pouczeń i hejtu? W pierwszy poście wyjaśniam dlaczego. Specjalnie dla ciebie powtórzę. Otóż poruszenie tematu jazdy w ciąży jak dotąd powodowało teoretyzowanie i naskakiwanie mężczyzn na siebie a przede wszystkim na kobiety. Żadna kobieta nie pisała. Tymczasem ja w tym temacie nie proponuję dyskusji a proszę o porady i wskazówki z doświadczenia. (No, chodziło o takie informacje, czy powstają napięcia, które mogą spowodować jakieś szkodliwe skurcze, czy czuje się zmieniony środek ciężkości itd itp).

Chciałam wiedzieć przed wyjazdem jakich odczuć się spodziewać i problemów, których trudno się domyślić, póki się nie znajdzie w danej sytuacji. (Skoro o odczuciach ciężarnej, to i zagadnienia z fizjologii się pojawiają, a to jest stricte dla kobiet.)

Przy okazji bardzo dziękuję Cosworthowi 240 za przykład z doświadczenia pośredniego, dotyczącego żony i informacje o komentarzu lekarki.

Dziękuję Tejnovej za wzmiankę o jej jeżdżeniu na rowerze do piątego miesiąca (ja kiedyś zamierzałam, lekarz mi odradził, teraz rozumiem że praca nóg naprzemienna i nacisk na pedały to większe obciążenie niż jazda na nartach, oczywiście dla organizmu kobiety w ciąży i tu czytam że jednak można, co jest zresztą absolutnie oczywiste (skoro istniejemy, to znaczy że nie jesteśmy zdegenerowanym gatunkiem, z samicami niezdolnymi do ruchu w czasie ciąży)).

Dziękuję Paypalowi za informacje o jego żonie. Jej jazda i moja to ten sam miesiąc ciąży. (Miałam o tyle łatwiej że stoki znałam bardzo dobrze, więc wiedziałam gdzie się spodziewać i jakich utrudnień. Tu dygresja i może się to komuś kiedyś przyda, chociaż też o tym już pisałam... Kusiło, żeby skoczyć na Słowację ale porzuciłam tę myśl. Stwierdziłam że skoro nie znam infrastruktury i innych specyficznych uwarunkowań, to tam nie jadę. Wiemy że bywają wyciągi orczykowe, gdzie trzeba mocno się podciągnąć, bark boli czyli i mięśnie brzucha się wysilają, gdzieś mogą bardzo narciarze szarżować, w innym miejscu będą przełysienia czy kałuże kryjące korzenie, i to już nie dla kogoś, kto ma na siebie uważać ze szczególnych względów. Chociaż bez powikłań czy we wcześniejszym miesiącu, to bym pojechała).

Dziękuję Marxxowi 74 za cenne uwagi o żonie i przykład państwa Hajdukiewiczów.

I najbardziej dziękuję Mitkowi, za proste prawdy o życiu. Zacytuję: "przez tysiące lat kobiety pracowały w ciąży, bawiły się w ciąży, baaa nawet walczyły w ciąży.(...) Mam dwoje praktycznie dorosłych dzieci, żona jest normalna, rodzić poszła z pracy, byłem z nią przy porodzie cały czas." Do tego kompaktowego ujęcia sprawy nic już dodawać nie trzeba.

I takie mam wzorce, moja mama była aktywna, łatwo urodziła (chodzi o moją młodszą siostrę więc pamiętam te mamine wieszanie firanek i porządki w ostatnim miesiącu, jak i łatwy poród). Sama pracowałam do końca w pierwszej ciąży, z trudnym dojazdem w tłoku dwóch autobusów podmiejskich (bez porównania większa ekstrema niż narciarstwo). A moje szkolenie dwóch dobermanów (teraz mam trzeciego i na co dzień to wyzwanie, bo rozpuściłam bydlaka, więc skacze i ciągnie, a i z psami może się pożreć więc będę rozdzielać)? A strome schody na trzecie piętro? A miejska dżungla blokowiska i dowożenie dziecka do szkoły w centrum? Ja wiem, bo czuję, że codzienne sprawy, których nie uniknę, są większym zagrożeniem dla ciąży, heh, nawet mój własny przedpokój (przewrotkę na płytki zaliczyłam, siad na tyłek dość twardy, w trzy dni po plamieniu, po którym wciąż zażywam dodatkowy progesteron, i nic się nie stało, bo my, kobiety, taką mamy konstrukcję, że naprawdę nie może nam zagrozić drobny uraz).

Dla porównania, w górach, co ciekawe, organizm odpoczął, czułam to po wyspaniu po krótszym czasie i braku opuchlizn i subiektywnym wrażeniu siły i lekkości. Odbierałam jednak też większe obciążenie układu oddechowego i krążenia w czasie jazdy. I to wskazuje na wysiłek, i dobrze, niechże ten organizm będzie silny, ciążę włączając. Miałaby się ciąża nie utrzymać? Może nie warto chuchać i dmuchać. Tylko widzicie, ja jestem z tego rocznika, który mam wpisany w pseudonim. To tłumaczy słabszą wydolność. Mam też za sobą półroczną chemioterapię, z tych silniejszych, a ona nadweręża te układy. (To mi też ustawiło priorytety. Dla mnie akurat bieżący sezon i dziecko, które uczę jeździć na nartach w tym roku, są ważniejsze niż wyobrażenia o roku kolejnym, czy ciąża, jeśli łatwa do stracenia. Dlatego argumenty Aressiego o "chwilowej przerwie" i "wysokiej stawce" akurat do mnie nie trafiają bo w moim odczuciu mnie nie dotyczą (nie dotyczą też sedna tematu, bo nie miał dotyczyć wyborów tylko praktyki)). Do tematu ciąży wrócę, jak zapowiadałam, bo to dość ciekawe gdy porównam ostatnie USG ze zbliżającym się. Wszystko wskazuje na to, że wyjazd w góry z długą podróżą oraz jazda na nartach nie wpływają negatywnie na procesy regeneracji w macicy. Podzielę się wiadomościami.

Wojgoc: może umówmy się w hospicjum i potem od razu zamówmy sobie po kwaterze, bynajmniej nie turystycznej?

  •  
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@OlaGd76 mam inne zdanie niż Ty na temat jazdy na nartach w ciąży. Jak to już tutaj zostało napisane ryzykiem nie jest sama jazda, ale spore ryzyko upadku i kontuzji, które trzeba uwzględnić. Gdyby narciarstwo nie było przeciwskazane dla kobiet w ciąży, zapewne mielibyśmy w sklepach asortyment sportowej odzieży narciarskiej dla kobiet ciężarnych - tak jak są dostępne np. stroje pływackie czy ciuchy do gimnastyki.

Ale każdy jest kowalem swojego losu i sam podejmuje decyzje. Miałaś szczęście, nic Ci się nie stało, to jest dobra wiadomość.

@Mitek - fizjologiczna ciąża to nie choroba, ale jednak nie bez powodu nazywa się ją stanem odmiennym. Bo jest odmiennym i wiąże się z bardzo dużymi zmianami hormonalnymi - można pracować, być aktywnym fizycznie, ale w granicach rozsądku. Nie do końca rozumiem natomiast, co masz na myśli pisząc, że to dobrze, że ciężarne kobiety walczyły.

@Aressi czy mógłbyś rozwinąć, dlaczego jazda na rowerze stacjonarnym jest w porządku, a spokojne przejażdżki w plenerze, z dala od miejskiego smogu, po parkowych alejkach albo ścieżkach rowerowych - nie są? Dlaczego Holenderki i Skandynawki w ciąży jeżdżą na rowerach do późnych miesięcy ciąży, a Polki nie powinny? Pytam, bo chcę się dowiedzieć, to nie jest żaden zarzut, nie uważam też Twojej wcześniejszej wypowiedzi za agresywną.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, tanova napisał:

@OlaGd76 mam inne zdanie niż Ty na temat jazdy na nartach w ciąży. Jak to już tutaj zostało napisane ryzykiem nie jest sama jazda, ale spore ryzyko upadku i kontuzji, które trzeba uwzględnić. Gdyby narciarstwo nie było przeciwskazane dla kobiet w ciąży, zapewne mielibyśmy w sklepach asortyment sportowej odzieży narciarskiej dla kobiet ciężarnych - tak jak są dostępne np. stroje pływackie czy ciuchy do gimnastyki.

Ale każdy jest kowalem swojego losu i sam podejmuje decyzje. Miałaś szczęście, nic Ci się nie stało, to jest dobra wiadomość.

@Mitek - fizjologiczna ciąża to nie choroba, ale jednak nie bez powodu nazywa się ją stanem odmiennym. Bo jest odmiennym i wiąże się z bardzo dużymi zmianami hormonalnymi - można pracować, być aktywnym fizycznie, ale w granicach rozsądku. Nie do końca rozumiem natomiast, co masz na myśli pisząc, że to dobrze, że ciężarne kobiety walczyły.

@Aressi czy mógłbyś rozwinąć, dlaczego jazda na rowerze stacjonarnym jest w porządku, a spokojne przejażdżki w plenerze, z dala od miejskiego smogu, po parkowych alejkach albo ścieżkach rowerowych - nie są? Dlaczego Holenderki i Skandynawki w ciąży jeżdżą na rowerach do późnych miesięcy ciąży, a Polki nie powinny? Pytam, bo chcę się dowiedzieć, to nie jest żaden zarzut, nie uważam też Twojej wcześniejszej wypowiedzi za agresywną.

Cześć

Bo Aressi pisze o potencjalnych zagrożeniach. To jest tak, że jak piszę o tym, że można na nartach jeździć ze 100% pewnością, że nic sobie człowiek nie zrobi. To jest mniej więcej tak, że dla mnie bardziej niebezpieczne jest chodzenie w butach narciarskich po parkingu niż kontrolowana jazda po stok. Na parkingu muszę bardziej uważać i istniej realna szansa, ze się wywrócę co może skutkować dla mnie wózkiem do końca życia. w czasie jazdy na nartach czuję się zdecydowanie bezpieczniej. Obiegowe podejście jest jednak takie, że narty w KAŻDYM wydaniu to sport niebezpieczny urazowy a upadek jest normą. Tak w wielu wypadkach nie jest ale ciężko to wytłumaczyć osobom nie jeżdżącym lub jeżdżącym z mniejszą praktyką taktyczna i techniczną.

Pozdrowienia

PS

A co do walki kobiet w ciąży... czysta konfabulacja ale znając po łebkach historię naszego gatunku walczą nawet teraz.

Pozdrowienia

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tanova, ja umiem czytać ze zrozumieniem a ty? Dziękuję ci za przykład z jazdą na rowerze. Był przydatny i pouczający. To fakt niezależny od tego jak każda z nas odbiera narciarstwo. 

Ogólnie mam wrażenie, że w jakieś zacietrzewienie popadłaś. Czy tu jest napisane, że to dobrze, że kobiety w ciąży walczyły? Na pewno walczyły bo to kobiety broniły siedzib, dzieci i starców gdy mężczyźni wyprawiali się poza siedziby na łowy czy w innych celach, u zarania gatunku powiedzmy. Pojęcia "dobrze"/"niedobrze" nie mają z tym nic do rzeczy. Ot, konieczność, a tu stwierdzenie prawdopodobieństwa.

Edytowane przez OlaGd76
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Obiegowe podejście jest jednak takie, że narty w KAŻDYM wydaniu to sport niebezpieczny urazowy a upadek jest normą. Tak w wielu wypadkach nie jest ale ciężko to wytłumaczyć osobom nie jeżdżącym lub jeżdżącym z mniejszą praktyką taktyczna i techniczną."

Otóż to. Jakoś tak liczyłam na wypowiedzi osób, które potrafią jeździć. W końcu to forum dla narciarzy. Wyszło na to że wielu rozmówców narciarstwa raczej się boi, nad nartami nie panuje i przenosi te odczucia na wszystkich.

W takim razie proszę, uwierzcie na słowo. Staje się na tych nartach i się jedzie. Jazda w ciąży mi wychodzi jeszcze lepiej, chyba dzięki zwiększonemu dociążeniu na przód, większej masie, większej stabilności. Oczywiście, u innej osoby będzie to większe obciążenie stawów ale ja normalnie jestem bardzo lekka (45-48 kg) więc cieszyłam się nowymi warunkami fizycznymi (50, może 51 kg). I teraz, wracając do jazdy, mamy tę przyjętą pozycję ciała, w karwingu kolana do stoku, jedziemy na krawędziach, jak po szynach i ten brzuch się wiezie a pasażer jest amortyzowany. Podkreślam, nie czuć napięć mięśni, jakichś nadwerężeń. Gdybym pedałowała na rowerze, jeździła na rolkach czy łyżwach, byłoby gorzej. Te mięśnie, które podtrzymują brzuch napinałyby się a to mogłoby wywołać skurcze (chociaż u zdrowej kobiety, przy normalnej ciąży nie powinno).

Rano na stokach bywa pusto. Narciarz z doświadczeniem wie co obserwować. Nie jest prawdą, że bezwzględne pierwszeństwo ma ten niżej. Jeśli jest jakaś główna trasa, którą narciarze jadą szybko, czy jedzie jakaś grupa, a my włączamy się z boku, dojeżdżamy do jakiegoś toru jazdy, to też musimy zerkać czy ktoś już nie pędzi z góry. To jak włączanie się z ulicy podporządkowanej w tą z pierwszeństwem. Ba, rozsądek wymaga obserwować całość warunków na stoku, wykorzystywać też widzenie peryferyjne. Jedzie się więc po wyratrakowanej trasie, nie na ślepo, normalnie i to jest bezpieczniejsze niż ulica, dla ciąży bezpieczniejsze niż... nagłe kichnięcia, zakasłania czy zaparcia, że tak już odniosę się do fizjologii. Jeżdżąc raz złapałam krawędź, raz najechałam na grudę zmrożonego śniegu twardego jak lód. Miałabym przekoziołkować z tego powodu?? Wyratowałam się ale nawet gdybym się przewróciła, to i tak bardziej miękko niż w mieszkaniu na płytkach... Naturalnie, widywałam paskudne wypadki. Analizowałam. Potrafię zminimalizować ryzyko, gdy jeżdżę po stoku gdzie jest mało ludzi i obserwuję kto, jak i którędy jedzie. Stąd takie porównanie, że chodzenie po ulicy w centrum miasta jest bardziej niebezpieczne.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, OlaGd76 napisał:

Wyszło na to że wielu rozmówców narciarstwa raczej się boi, nad nartami nie panuje i przenosi te odczucia na wszystkich.

przecież prosiłaś aby wypowiadały się tylko kobiety

jeśli 76 jest metryką to szczerze podziwiam.

Miałem koleżankę , która bardzo kochała narty, zaszła w pierwszą ciążę w wieku lat 40 i będąc doskonałą narciarką jeździła w 6 miesiącu na Kasprowym, urodził się zdrowy dorodny syn, który też kocha narty.

Edytowane przez Jeeb
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak własnie wygląda typowe niezrozumienie potrzeb i poglądów innej osoby - wszystko mierzy się swoją miarą nie biorąc pod uwagę że każdy jest inny. Całe szczęście że sporo osób nie czyta forów internetowych bo nie mielibyśmy zapewne takich jednostek wybitnych jak np Alex Piezga. Siedziałby w domu przerażony wpisami na forach zamiast realizować swoje pasje. Taką mam refleksje po lekturze tego wątku.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, MichalR napisał:

Tak własnie wygląda typowe niezrozumienie potrzeb i poglądów innej osoby - wszystko mierzy się swoją miarą nie biorąc pod uwagę że każdy jest inny. Całe szczęście że sporo osób nie czyta forów internetowych bo nie mielibyśmy zapewne takich jednostek wybitnych jak np Alex Piezga. Siedziałby w domu przerażony wpisami na forach zamiast realizować swoje pasje. Taką mam refleksje po lekturze tego wątku.

Co ma piernik do wiatraka? Nie chodzi o to że robienie czegoś jest zabronione, tylko o świadomość ryzyka. Rodzice Alexa z pewnością są jego świadomi, sam Alex z każdym rokiem również coraz bardziej, choć on sam nie odpowiada z za życie innego człowieka (pomijam kwestię przekonań co do momentu powstania nowego człowieka).

Jeśli jednak ktoś pyta się o opinie, po czym je dostaje i z marszu dyskredytuje bo jego przekonania są jak beton to sorry ale nie jest wart dyskusji w temacie, bo to nie jest dyskusja tylko "nasza jedynie słuszna wersja". Nie wspomnę samym doświadczeniu narciarskim i nawet brakiem poszanowania dla 10 podstawowych zasad bezpieczeństwa na nartach.

Autem można jeździć 300km/h, a jakże, można skakać na rowerze hopy po 20 metrów, można zjechać z Rys na nartach. Ale to nie dla każdego i nie w każdych warunkach. Jeśli zaś ktoś wmawia z uporem osła że jest inaczej to sorry, ale stawia siebie lub zależnych od niego na celowniku selekcji naturalnej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minutes ago, Kubis said:

Nie chodzi o to że robienie czegoś jest zabronione, tylko o świadomość ryzyka.

Wybacz, ale takie stawianie sprawy świadczy tylko o tym ze ludzi którzy przychodzą z tematami wykraczającymi poza pewien utarty standard traktuje się często jak przedszkolaków nieświadomych żadnych ryzyk. To jest moim zdaniem dość uwłaczające dla osób dorosłych, które zakładam nie są jakimiś pozbawionymi rozsądku idiotami tylko ludźmi świadomymi. A koleżanka nie pytała czy może uprawiać narciarstwo będąc w ciąży tylko jakie inni maja doświadczenia w tym temacie. Ciąża to nie choroba o ile przebiega prawidłowo. Dostaliśmy dość szczegółowy opis jakie środki ostrożności są podejmowane żeby było bezpiecznie, mimo to pojawiały się komentarze typu 'szkoda czasu' czy inne 'życzliwe' przestrogi gdzie w tle można doskonale wyczuć jakie adwersarze maja podejście do @OlaGd76. Dla mnie osobiście to jest żenujące i jakbym dostał takie odpowiedzi na zadane pytania to więcej bym się na takim forum nie pojawił.

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minutes ago, wojgoc said:

znasz  ubezpieczyciela, który sprzeda polisę na tego typu okoliczność mając wiedzę o stanie odmiennym osoby ubezpieczanej?

A jakie to ma znaczenie w kontekście tematu? Przecież nie rozmawiamy o ubezpieczeniach tylko o jeździe na nartach w ciąży.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, MichalR napisał:

Wybacz, ale takie stawianie sprawy świadczy tylko o tym ze ludzi którzy przychodzą z tematami wykraczającymi poza pewien utarty standard traktuje się często jak przedszkolaków nieświadomych żadnych ryzyk. To jest moim zdaniem dość uwłaczające dla osób dorosłych, które zakładam nie są jakimiś pozbawionymi rozsądku idiotami tylko ludźmi świadomymi. A koleżanka nie pytała czy może uprawiać narciarstwo będąc w ciąży tylko jakie inni maja doświadczenia w tym temacie. Ciąża to nie choroba o ile przebiega prawidłowo. Dostaliśmy dość szczegółowy opis jakie środki ostrożności są podejmowane żeby było bezpiecznie, mimo to pojawiały się komentarze typu 'szkoda czasu' czy inne 'życzliwe' przestrogi gdzie w tle można doskonale wyczuć jakie adwersarze maja podejście do @OlaGd76. Dla mnie osobiście to jest żenujące i jakbym dostał takie odpowiedzi na zadane pytania to więcej bym się na takim forum nie pojawił.

Decyzję o pozostaniu na forum pozostawiam zainteresowanej.

Zauważ, że w żadnym momencie nie odnoszę się do samej ciąży, bo oczywistą oczywistością jest to, że to nie choroba ani grupa inwalidzka. Tylko potrafię rozróżnić osobę, która potrafi choćby przyjąć do świadomości inny punkt widzenia nawet od mężczyzny (bo powtarzam nie chodzi o wejście w skórę ciężarnej), od osoby, która bezkrytycznie głosi swoją wersję i zamyka się na inne punkty widzenia. I to nie dot. samej ciąży, odczuć przyszłej matki, sposobów na radzenie sobie z takimi lub innymi dolegliwościami, tylko obiektywnych i niezależnych od jakiejkolwiek osoby dowolnej płci i w dowolnym stanie i w dowolnym wieku okoliczności.

Nie ma takiego pasa ciążowego, lub takiego nagietka czy czego tam jeszcze który ochroni przez dzwonem spowodowanym przez nawalonego faceta o wadze 100kg. I jeśli ktoś mi powie, że ostrożnie jeżdżąc z relaksacyjnymi prędkościami jest 100% szansa na uniknięcie takiego dzwona, to sorry, ale chyba nie był na nartach. Wystarczy stać pod wyciągiem żeby narażać się na hamowanie idioty bez wyobraźni. Nie trzeba wiele żeby stracić zdrowie i życie. Możesz zapytać pana, który stracił rodzinę przygniecioną oderwanym dachem tydzień temu, jakie mądre środki bezpieczeństwa zachował przed działaniem jakiegoś bęcwała z wypożyczalni wspomaganego przez siły natury. Oczywiście, można to traktować jako kontrtezę i powiedzieć, no przecież to może mnie spotkać na chodniku. Tak, może, tylko jakoś nikt we mnie ani w żonę nie wpieprzył się na chodniku z prędkością 40km/h, a na nartach już tak - i podczas jazdy i podczas oczekiwania na wyciąg. Jeśli ktoś tego nie ogarnia, krzyżyk na drogę.

Edytowane przez Gość
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...