Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Wielkie Otwarcie- Zieleniec 6. grudzień 2020 (back to the eighties)


waldek71

1 108 wyświetleń

Nie mogłem w piątek (praca), nie mogłem w sobotę (praca), to w końcu mogłem w niedzielę. To ważne. W końcowej części tego wpisu będę trochę narzekać na ilość ludzi, niech to będzie okolicznością łagodzącą. Sezon, tak jak cały rok, gówniany jak się patrzy. Wszystkie plany zostały zmielone w pył. Jeżeli miałem jeszcze jakieś pomysły na końcówkę roku 2020 to Bundesrat szwajcarski się o tym dowiedział i w piątek specjalnie dla mnie podjął pewne decyzje😉. Jako, że kwestia narciarska jako taka ostatnimi czasy trzyma mnie przy życiu, postanowiłem wdrożyć plan B i pojechać do najbliższego mi miejsca terytorialnie z otwartymi wyciągami. Jest nim na chwilę obecną Zieleniec.

Wyciągi otwierają się o 9.00, więc już o 7.00 wyruszyliśmy z domu. My, czyli ja i mój młodszy syn. Starszy jechał tam z Wrocławia. Zgodnie z prawami Mendla gen narciarstwa jako superdominujący allel został przekazany obu rzeczonym panom ergo jak przyjdzie mi odejść z tego świata, to przynajmniej wiem, że zostawiam dwóch ukształtowanych narciarzy. I ten optymistyczny akcent, okazało się, towarzyszył mi cały dzień. Zaczęło się od Spotify. Włączyłem "Pornography" Cure, bo ostatnio moją rozrywką jest sprawdzanie czy młodzieńcze fascynacje trącą myszką bardzo, czy tylko trochę. Płyta się skończyła i potem Spotify zaczął sam proponować, i zaczął się przejazd po latach '80: Siouxsie, New Order, Joy Division, Psychedelic Furs, Cocteau Twins itd. Powrót do liceum zabrał mi te dwie godziny, które zajmuje podróż do Dusznik (albo Duszników). Ogólnie wiosna. Po wjechaniu do samego Zieleńca można było zobaczyć naśnieżone trasy (bodajże 4 otwarte w całym ośrodku). Przy temperaturze 6 stopni C już z odległości ulicy było widać przetarcia. Ale przyjechali twardzi zawodnicy i wszystko było w porządku. Po kolei od wjazdu otwarty był stok na Winterpolu, potem coś na Gryglówce i na końcu ośrodka Alpina na Nartoramie. Wiadomo było, że celujemy w brzeżne ośrodki. Stanęliśmy na parkingu pod Winterpolem i stanęliśmy w błocie. No cóż, wytrzymam wszystko na nartach: zero widoczności, deszcz, ciepło, zimno, wszystko, tylko nie błoto na parkingu. Dobra, jedziemy na Nartoramę. A tam elegancki żwirek i blisko do kasy😀

Wyglądało to tak:

 IMG_4341.thumb.jpeg.f8c989f120d201c61c02deed2b4b1587.jpeg

i tak:

IMG_4342.thumb.jpeg.903303992e4963e87256545e96d5aa1a.jpeg

oraz tak:

IMG_4343.thumb.jpeg.0a8b74acbaf86d3d1a1eb7ca80cc2cd9.jpeg

Bardzo blisko był też kibelek.

Jeżeli chodzi o ceny, to popełniliśmy klasyczny błąd stęsknionego za jazdą narciarza i kupiliśmy karnety 7-godzinne (o ho! ho!). Kosztuje on 65 pln w niskim sezonie. Pomysł był taki, że pojeździmy Alpiną, tak nazywa się ten 950-metrowy czerwono-niebieski stok, a potem górą przemieścimy się ewentualnie na Gryglówkę.

Sześcioosobowa kanapa, ta z niebieską osłoną, wyniosła nas na górę i już tam zrozumieliśmy, że nasze zakontraktowane siedem godzin spędzimy na Alpinie, chyba, że z buta kopniemy się asfaltem do Gryglówki. Górna przecinka była nienaśnieżona. No chyba, że z buta pójdziemy tą przecinką. Ale, ale 950 metrów fajnej trasy to przecież sam miód.

Teraz nastąpi szczegółowy opis warunków, przy czym żeby było jasne, było fajnie, ani jedno słowo krytyczne słowo nie odnosi się do służb ośrodka i na pewno dzień był udany.

A więc: od górnej stacji prowadzi kawałek płaskiej dojazdówki do pierwszego załamania terenu. Śnieg ciężki, niespecjalnie mokry, ale kaszowaty, oporny z przetarciami.

Górna stacja:

IMG_4358.thumb.jpeg.13ee2bbd7c4b7fc96a953efc6201646f.jpeg

 Po pierwszym przełamaniu następuje wypłaszczenie po czym łukiem w lewo przychodzi drugie nachylenie, które po około 200-300 metrach znowu się wypłaszcza, następuje wjazd na mostek, potem już tylko dojazd do dolnej stacji krzesła.

Około 09.30 przejazd przez był bezproblemowy, owszem śnieg, był jaki był, na mostku był poprzeczny roztop, ale dało się spokojnie zjechać. Ludzi było umiarkowanie dużo, w większości słabo jeżdżących. Dwa pierwsze zjazdy zrobiliśmy w takich warunkach, że uwierzyliśmy w swój 7-godzinny plan. Potem z każdym wjazdem śnieg był gorszy, ludzi było więcej, a degradacja trasy postępowała. Po jakimś 10. wjeździe warunki były już bardzo ciężkie, przetarcia się powiększały, odsypy rosły, a linia wody na mostku powiększała się. Po 17. wjeździe uznaliśmy, że się wyjeździliśmy i zakończyliśmy udany dzień narciarski po 2,5 godzinie zabawy.

Dolna stacja:

 IMG_4344.thumb.jpeg.0a812c843b83d251039bb9d096676be8.jpeg

Dojazd do krzesła:

IMG_4347.thumb.jpeg.cd48d16aad8a485b229cf4c67884f6ac.jpeg

Mostek:

IMG_4350.thumb.jpeg.4a39372c805c9d643930b8108cdf99e5.jpeg

Widok na końcówkę drugiego przełamania:

IMG_4353.thumb.jpeg.3f137ff2ff1927e2d61ba3dedb2cb7fe.jpeg

Warunki:

IMG_4354.thumb.jpeg.e65687961d54432054d49c6873c7eaed.jpeg

Nieco przewidując warunki wziąłem swoje "zabawkowe" AM i to był dobry wybór, nie było mowy o puszczeniu się pełnym skrętem, chyba że ostatnie 200-300 metrów.

Oto one:

IMG_4348.thumb.jpeg.28c8b00f615346371cdaba2a4d9b3104.jpeg 

IMG_4356.thumb.jpeg.3d44fe9048cff51f1b49cfb824d3635c.jpeg

A to nosiciele mojego genu narciarstwa:

IMG_4345.thumb.jpeg.20c571c48f39c2b124d6880c06894767.jpeg

W ciągu ok. 2,5 godziny jeżdżąc góra-dól bez odsapki zrobiliśmy 16 kilometrów w dół. Uznaliśmy to za dobry wynik w takich warunkach.

Jeżeli chodzi o kwestie epidemiologiczne, to oprócz dosłownie kilku oportunistów było bardzo w porządku. Na krześle 6-osobowym siedziały 3 osoby (pełna kontrola obsługi), ogromna większość narciarzy z zasłoniętymi twarzami.

A teraz wracając do problematyki lat osiemdziesiątych. Obecny Zieleniec jest wyludniony, narciarze na trasach, ewentualnie ktoś na nogach z nartami przechodzi od stacji do stacji. Restauracje zamknięte, cisza i spokój. Przez cały czas nie mogłem się pozbyć wrażenia powrotu w czasie do początku lat '80, gdy w Karpaczu uczyłem się stania na nartach i utrzymania orczyka na tyłku. Tam też narciarstwo było tylko na trasie. Nie było całej tej otoczki, łopoczących na wietrze reklam, rewii mody, apres-ski itd. Cofnąłem się do Bierutowic, czyli Górnego Karpacza. Między ośrodkiem Orlik, a wypasionym hotelem Orlen (dzisiaj hotel Piecuch) była górka z orczykiem Michałek. To tam się wszystko zaczęło. To wtedy zostałem zabrany pierwszy raz na Kopę, a stamtąd odbyłem wielkie ski safari na Złotówkę. Zjeżdżając już w dół umierając z głodu dostałem jabłko- później już nigdy żadne tak nie smakowało.

Z powrotem w samochodzie oczywiście Spotify nadal katował latami osiemdziesiątymi.

Kiedy wrócę do Zeleńca? Za kilka dni, za tydzień podobno na spaść śnieg. Przy takiej pogodzie za dwa, trzy dni nie będzie po czym jeździć.

Waldek

 

11 komentarzy


Rekomendowane komentarze

8 minut temu, Lexi napisał:

..nartki sam malowałeś czy takie ładne byly?

Były oryginalnie😀, w ogóle to bardzo fajna deska, to taki rodzaj AM bliższy free, niż race. Ma podwinięte piętki i na takie słabe warunki jest dobra. Przy czym nie powiem, na twardym też daje radę, oczywiście do pewnej prędkości. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza

Faktycznie trochę słabiutko ze śniegiem, może dlatego też ludzi umiarkowane ilości. Niestety do Zieleńca mam 6 godzin, a nie dwie, więc jednodniowy wypad raczej nie wchodzi w grę, a i tak to jedna z bliższych stacji.

Odnośnik do komentarza
10 minut temu, tanova napisał:

Niestety do Zieleńca mam 6 godzin, a nie dwie, więc jednodniowy wypad raczej nie wchodzi w grę, a i tak to jedna z bliższych stacji.

Malta w Poznaniu "kreci" - za dwa dni może się okazać ze to Ty będziesz miała bliżej a my oglądać kamerki będziemy 🙂

Odnośnik do komentarza
3 minuty temu, Lexi napisał:

Malta w Poznaniu "kreci" - za dwa dni może się okazać ze to Ty będziesz miała bliżej a my oglądać kamerki będziemy 🙂

Nie no na Maltę nie będę jechała trzy godziny ze Szczecina, bez przesady. Aż tak zdesperowana nie jestem.

Odnośnik do komentarza

Dziękuję @waldek71 za relację z Zieleńca. Osobiście bardzo lubię ten ON. Zaglądam narciarsko do Zieleńca już prawie 50 lat. Fajnie, że na forum pojawił się kolejny narciarz z prawdziwą pasją do nart i zadbałeś jeszcze o kolejne pokolenia. Poza tłokiem wszystko zawsze mi się w Zieleńcu podobało. Nawet jak dopiero 3 autobusem udało się dojechać z Dusznik, kiedy w czasie ferii tam mieszkałem w pierwszej połowie lat 70-tych. Z jedną Twoją opinią nie mogę się zgodzić, że "Ludzi było umiarkowanie dużo, w większości słabo jeżdżących."  Nie masz racji, to bardzo dobrzy narciarze tylko warunki się nie dostosowały - brak sztruksu i mrozu 🤪. A tak poważnie to życzę udanego narciarskiego sezonu w tych trudnych czasach i obyś nie ograniczał się tylko do Zieleńca😃 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, marionen napisał:

 

Nowy śnieg. Znaczy opad śniegu.

Ponieważ Zieleniec jest szerszy niż wyższy to wówczas wypełniają się możliwości miedzytrasowe.

Lokales to.osoba stamtąd.

Zamiast powrócił miało być powoził, znaczy jeździłem za takim lebkiem młodym bezkijkowcem w przykrotkich nartkach, który wiedział, gdzie wjechać w lasek, gdzie wyjechać. Poznałem inną twarz Zieleńca.

Myślę, że szło zgadnąć o co mi chodziło, mimo smartphonerror.

No ale teraz chyba już wszystko jasne? Jeśli nie mogę dalej zeznawać w swojej sprawie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...