Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Ranking

  1. mysiauek

    mysiauek

    VIP


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      6 052


  2. tanova

    tanova

    VIP


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      2 752


  3. JurekByd

    JurekByd

    Użytkownik forum


    • Punkty

      1

    • Liczba zawartości

      861


  4. johnny_narciarz

    • Punkty

      1

    • Liczba zawartości

      8 428


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 19.09.2019 uwzględniając wszystkie działy

  1. Na 20 jednakowych karnetów dostajesz 1 gratis , czyli zniżka 5 %.
    1 punkt
  2. Jeżeli ktoś już jeździ, nie ma sensu schodzić poniżej F18.
    1 punkt
  3. Po co oglądać Tour de France czy jakieś Giro, Vuelta jak jest Maciek Brawo Maciek. Super. Lecz kolano bo zaraz śnieg spadnie. By the way, nie myślałeś o streamowaniu na żywo z jakiejś kamerki na "potralu gdzie ludzie stremują i zbierają z tego kasę" ? Ja bym chętnie dopłacił do patrzenia jak jedziesz
    1 punkt
  4. Ja mam. Przygotuj wcześniej zamówienie grupowe, przybij pieczątkę - tak żeby wyglądało, że jest to wyjazd zorganizowany. Wyślij im emailem. Jest szansa, że dostaniesz gratisy. Nie pamiętam od ilu osób dostaje się skipass bezpłatnie. A nawet jeżeli nie przejdzie, to przynajmniej skipassy będą na Ciebie czekały gotowe w kasie, bez konieczności kupowania każdego osobno i tracenia czasu.
    1 punkt
  5. dechy wybrałbym tańsze a obuwie takie ,które będzie wygodniejsze. Mam magnum od roku, parametry podobne do twoich. Kupiłem 163 i mam wrażenie,że wolałbym dłuższe.
    1 punkt
  6. Szczyrk nowa trasa HipHopA Air ⬇ ✅ Start: Zbójnicka Kopa ✅ Stop: Hala Skrzyczeńska ✅ Długość: 2300 m ✅ Spadek: 193 m ✅ Średnie nachylenie: 8.4 % ✅ Karnet: od 54 PLN całodzienny na dwa odcinki (gondola + kanapa na Zbójnicką Kopę) ✅ HipHopA Air + Flow w całości 8 km zjazdu
    1 punkt
  7. Jeździ na juniorskich komórkach HEAD World Cup Rebels GS, czy jakoś tak - model sprzed dwóch sezonów - przeleżał się w folii jakiś czas - dł. 131 przy wzroście podobnym. Tu są tegoroczne: https://www.krakowsport.pl/product-pol-1590-Narty-Head-Worldcup-i-GS-RD-Team-komorki-2019-20-388.html?gclid=CjwKCAjwq4fsBRBnEiwANTahcDai2_oJQTFGhtl2Ev4KX50dRaKo7eMKULVPMM8hOxrLaeX4GhL46BoCcP8QAvD_BwE O dziwo daje jakoś radę. Wcześniej miała trochę bardziej sofciarskie, coś w tym stylu: https://www.nartywarszawa.pl/narty-head-supershape-slr-2-slr-7-5-ac-2019.html Co do tych drugich, to zwracam uwagę, że HEAD ma też model o podobnej nazwie ale z dodatkiem "Team" czyli coś Supershape Team slr - to jest inna narta - dużo bardziej zabawkowa. Ta bez "team" w nazwie ma już drewniany rdzeń i o wiele słuszniejszą wagę. Młoda była z niej zadowolona.
    1 punkt
  8. Na wstępie wszystkim bardzo dziękuję za kibicowanie i wsparcie. Ten maraton był dla mnie chyba najtrudniejszym do ukończenia, kosztował mnie najwięcej bólu. Nie raz rozdarłem japę, wykrzykując coś niecenzuralnego. Ale od początku. Po MRDP Góry byłem bardzo optymistycznie nastawiony, tam miałem 15 tys przewyższenia i bez większych problemów podjechałem wszystko. Na mecie nadal mogłem normalnie chodzić, co najlepsze. Wydawało mi się, że ten maraton nie będzie już jakiś mega wymagający. Nawet zapowiedzi pogody były dość optymistyczne. Planowałem go przejechać coś w okolicach 50 -55 godzin, a jakby warunki sprzyjały, to nawet szybciej. Niestety nie sprzyjały. Ruszyliśmy o 9:00 spod latarni na Helu i już po kilku minutach jazdy pierwszy mocniejszy deszcz! Na szczęście 5 minut i przeszło. Później jeszcze druga porcja, zanim opuściliśmy półwysep. Aż do Władysławowa jazda pod silny wiatr z prędkością ok 40 km/h! Puściłem się za silną grupą, bo chciałem żeby mnie pociągnęli. Niestety ruchliwe rondo we Władysławowie potargało grupę i nici z niecnego planu. Kiedy skręciliśmy na południe, wiatr mieliśmy z boku. Mocno przeszkadzał, ale tempo całkiem rozsądne. Razem z młodszym kolegą rozpoczęliśmy mocniejszą jazdę, ale jakoś nikt mi zmian nie dawał. Dobre 100 km ciągnąłem grupę, choć często zwalniałem. Sam mam tyrać? Kiedy zaczęły się pagórki, na podjazdach się urwałem i z młodszym kolegą wspólnie już zasuwaliśmy. Ale mocny początek odczuwałem i musiałem zwolnić. Niestety młodszemu koledze ciężko wytłumaczyć, że trzeba się oszczędzać i nie patrzyć na innych. Choć taka współpraca dużo daje, to chyba jednak wole jeździć sam. Pierwszy kryzys dopadł mnie w nocy, mocno muliłem, ale mojego kolegę dopadł jeszcze większy. Do tego niskie temperatury też dawały popalić! Nie dało się tak po prostu drzemnąć pod wiatą. Ja chciałem jechać non stop, kolega spać, a że tak razem jechaliśmy, to straciłem sporo czasu. Normalnie nie zatrzymałbym się nawet na minutę! Przez to strasznie wymarzłem i chyba stąd późniejsze problemy... Już przed południem zaczęło mnie bolec kolano, więc odpuściłem z tonu i zacząłem jechać lekkim swoim tempem. Mój młodszy kolega zaczął mi odjeżdżać, bo nie mogłem się puścić za nim, ani dać mu sensownej zmiany. Ale jego też dopadł kryzys i chwile później go wyprzedziłem i zanim się zoriętowałem - został daleko w tyle, ze nawet na długich prostych go nie widziałem. Złapałem swoje tempo i to było słuszne posunięcie. Szkoda, że tak późno! Niepotrzebine straciłem mnóstwo czasu i niejako sposób jazdy i odpoczynków doprowadziły do problemów z kolanem. Ale myślę też, że brak odpowiednio długie regeneracji po MRDP Góry był tu kluczowy. Powinno się odpoczywać co najmniej 6 tygodni a nie 2... Mimo problemów, jakoś się poruszałem, ale przyznam, że środek Polski jest dość nudny... Płasko, pola, czasem las i nic więcej. Czasem trudno zmotywować się do jazdy. Późnym wieczorem kolano już zaczęło mocno protestować, aż w końcu musiałem stanąć. Po przemyśleniach znalazłem sensowny nocleg i postanowiłem odroczyć decyzje do rana. Niewiele to dało, do tego nie usłyszałem budzika i straciłem kolejne 3 godziny! Jednak siadłem na rower i postanowiłem jechać do skutku. Pogoda przyjemna, kolano na razie funkcjonuje, tempo dobre. Tylko czy mając 26 godzin czasu, góry przed sobą i do przejechania 361 km to się może udać? Na MRDP Góry potrafiłem robić w takim terenie ok 400 km na dobę na świeżych nogach, a przy końcu ok 350 km na dobę. Ale teraz jadę na jednej nodze... Po płaskim wyrabiałem średnio coś w granicach 23 - 25 km/h z postojami itd. Postanowiłem więc zmienić taktykę jazdy. Żadnych restauracji, zjazdów na stacje benzynowe, dłuższe posiłki itp. Jechałem niezbyt szybko, ale non stop. Kiedy jadłam? zaczynam stromy podjazd, a na jego początku jest sklep i nie ma w nim ludzi, tzn. jakiejkolwiek kolejki. Kupiłem 3 bułki, kabanosy i jedząc ruszyłem z buta pod górkę. Jechać i tak tego nie mogłem. Skończyłem jeść, skończyła się tez górka. Zero straty czasu! Jak już musiałem stanąć na siku, od razu przemyślenia co trzeba zrobić jeszcze przy rowerze, lub sobie, żeby za chwile nie stawać ponownie. Jakieś przebieranie, ładowanie urządzeń - wszystko co konieczne na raz. Kiedy miałem w dół, pozycja max aero i tak bez pedałowania póki prędkość nie spadła poniżej 25 km/h. Jak był "przeciwstok" rozpęd, aby jak najwięcej ujechać górkę bez męczenia nogi. Efekt? Przez pierwsze 10 godzin machnąłem ponad 200 km! część już po górach! W każdą godzinę pokonywałem od 19 do 22 km. Wyjątek to jedna przerwa przy sklepie, w którym pani zrobiła mi kanapki i wtedy wyszło 18 km/h. Chętnie bym tam posiedział dłużej, ale musiałem się uwijać. Jedną zjadłem na miejscu, resztę już w drodze! Kiedy wjeżdżałem już w Beskidy, tempo nieco spadło. Do tego zaczęło kropić. Ciągle jednak wyrabiałem sobie co raz większą rezerwę czasu do limitu. Niestety tak jak zapadł zmrok, zaczęło więcej padać. Dogoniłem nawet, ku swojemu zdumieniu, mojego młodego kolegę, do którego miałem dobre 10 godzin straty! zaczęły go boleć Achillesy i zwolnił. Przez jakiś czas jechałem w większej grupie, ale strasznie zamulali i miałem obawy o limit czasu. Do tego robiło mi się zimno - byli za wolni. Oderwałem się i dalej już własnym tempem. To była słuszna decyzja! Teraz zaczęły się najtrudniejsze podjazdy i moje tempo jeszcze spadło! Na Krowiarkach straciłem nawet odrobinę nadrobionego czasu. Później też łatwo nie było, podjazdów treściwych było dużo więcej niż Wam się wydaje! Ciągle robiłem obliczenia w głowie, jaką średnia muszę mieć, żeby dotrzeć na czas. Ta na szczęście z każdą godziną spadała. Gdzieś o drugiej w nocy pogoda dosłownie się zesrała! Ulewa na całego i 6 st na plusie. Całkowicie przemoczony już nie byłem w stanie się rozgrzać nawet pod górkę! Nie mogłem się też zatrzymać na stacji, bo już bym nie ruszył. Gdzieś 30 km przed metą doszedł jeszcze silny mroźny wiatr. Byłem bliski rezygnacji, ale dotrwałem do Gliczarowa, a tam wreszcie jakby deszcz osłabł i nawet udało się zagrzać. W tym momencie musiałem utrzymać średnia poniżej 3km/h, więc już byłem jedna nogą na mecie. Do tego zrobiło się jasno. Jeszcze trochę męczarni, dogoniłem jakiegoś zawodnika i 6:59 melduję się na mecie. Nie wierzę, ale się udało. Zszedłem nawet poniżej 70 godzin. Te 361 km przejechałem w czasie poniżej 24 godzin! Pozostało się tylko kurować i opieprzać. Drugi sezon ultra zakończony!
    1 punkt
  9. Wielkie gratulacje i brawa, Maciek! Wspaniały sezon ultra za Tobą! Dystans blisko 1000 km w niecałe trzy doby jest po prostu kosmiczny, a to, że pierwsza osoba pokonała go w niespełna 40 godzin to już w ogóle jakaś abstrakcja.
    1 punkt
  10. Poprzedni maraton MRDP Góry na pewno był ogromnym obciążeniem dla kolan i stóp, a czasu na regenerację nie tak wiele. Oby wystarczyło Maćkowi i tym razem zdrowia i sił!
    1 punkt
  11. Od dłuższego czasu Maciek ma problemy z kolanem i stopą, co wiąże się z ewentualną rezygnacją z wyścigu. Góry przed Maćkiem ,może być bardzo ciężko dojechać mu do mety... Póki co śledzimy i kibicujemy.
    1 punkt
  12. Obejrzalem trase podjazd w Rdzawce no i Gliczarów. Droga prze Jure też fajna. Powodzenia Maciek.
    1 punkt
  13. Mistrzowie odchodzą ✝️ Zginął Davo Karničar, 56-letni słoweński wspinacz, narciarz i skialpinista. Jako pierwszy człowiek zjechał na nartach ze wszystkich szczytów Korony Ziemi. Davo Karničar (fot. Tomo Jesenicnik) Davorin „Davo” Karničar urodził się w 1962 roku. Od najmłodszych lat pasjonowało go narciarstwo, dziedzina, w której przejawiał wyjątkowy talent. W latach 1975-1982 był aktywnym członkiem jugosłowiańskiej reprezentacji narodowej w narciarstwie górskim. Od 1980 roku zainteresował się alpinizmem. Już w 1989 roku wspiął się na Nanga Parbat, a w 1993 na K2. Niedługo później postanowił połączyć obie górskie pasje. W 1995 roku zjechał po raz pierwszy z ośmiotysięcznika. Była to Annapurna. Niedługo później przyszła kolej na Shishapangmę. Słoweński skialpinista ma na swoim koncie niezliczoną ilość wspinaczek i ekstremalnych zjazdów narciarskich. Do wartych uwagi przejść należy jego solowe pokonanie Filara Bonattiego na Petit Dru, a także zjazdy w Alpach: północno-wschodnią ścianą Eigeru, wschodnią ścianą Matterhornu oraz zjazd ze szczytu Mont Blanc. Po sukcesie w październiku 2000 roku, kiedy to jako pierwszy człowiek w historii zjechał na nartach ze szczytu Mt. Everest do bazy, Karničar podjął nowe wyzwanie. Najwyższe szczyty siedmiu kontynentów. Oczywiście nie chodziło o wejście, lecz o zjazdy na nartach. Przez okres sześciu lat od sukcesu na Mount Everest zjechał kolejno z: Kilimanjaro (5894 m), Elbrusa (5642 m), Mt. Aconcagua (6969 m), Mt. Kościuszko (2230 m), Denali (wcześniej McKinley) (6193 m) oraz na zakończenie, w 2006 roku z Mt. Vinson (4897 m). Tym samym stał się pierwszym człowiekiem, który dokonał zjazdu na nartach z najwyższych szczytów wszystkich kontynentów.Słoweniec był ciągle bardzo aktywny i podejmował wyzwania na najwyższym poziomie. W 2017 próbował zjechać z K2. Niestety, z powodu kontuzji kręgosłupa, która ujawniła się w trakcie podejścia, zmuszony był zrezygnować z kontynuowania akcji. W tamtym roku był gościem podczas 15. Krakowskiego Festiwalu Górskiego. Zjazd z K2 rok później zrealizował Andrzej Bargiel.Słoweńska telewizja informuje, że wypadek nastąpił podczas ścinania drzew na posesji. Davo miał pracować sam i został znaleziony przez krewnych. Źródło: pzs.si
    0 punktów
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...