Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

aklim

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    2 906
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    31

Zawartość dodana przez aklim

  1. druga część powoli się pisze , więc do końca tygodnia ( a może wcześniej ? ) powinienem się wyrobić
  2. ja zmieniam zawsze , jak już kończę sezon narciarski , czyli najwcześniej początkiem maja , tak , że tego , ten Chopok chodzi mi po głowie
  3. Pięknie Na razie chłonę każdą fotę i opis . Jak skończycie , to pewnie parę pytań będę miał .
  4. A to film z pierwszego dnia autorstwa Rafała I :
  5. aaa... , to o tyle dobrze , że to zwykłe przeziębienie ,a nie jakaś kontuzja ..... no to kurujcie się
  6. o cóżeś Ty znowu nawywijał ?
  7. spoko , na moje oko , to co najmniej do początku maja można będzie tam działać , więc trochę czasu jeszcze jest
  8. Marcin , i właśnie wtedy , znaczy się , jak skończą sezon trasowy , możemy zrobić na spokojnie Salatyn , tak ,że szykuj sprzęt skiturowy .
  9. Czas świąteczny pozwolił mi wygospodarować trochę wolnego czasu , zabrałem się więc w końcu do opisania naszej wyprawy na Großvenediger ( 3 666 m n.p.m. ) – czwarty co do wysokości szczyt Austrii, położony w masywie Wysokich Taurów należących do Alp Centralnych . Termin wyjazdu to 25-28 marzec 2017 . Skład ekipy : Rafał I , Rafał II ( Nurek ) , Filip , Łukasz i moja skromna osoba . Pomysł wyjazdu na Großvenediger wykluł się w naszych głowach już w zeszłym sezonie . Postanowiliśmy , że będzie to jeden z głównych celów obecnej zimy . Wiedzieliśmy , że optymalny dla nas czas na zdobycie tej góry to mniej więcej przełom marca/kwietnia . Plan był taki , że samą skiturę robimy w ciągu dwóch dni , tzn. pierwszy dzień przeznaczamy na dojście do schroniska i ew. jakiś mały rekonesans w pobliżu , natomiast drugi dzień to wejście na szczyt ,następnie zjazd do parkingu i powrót do Polski . Jedynym problemem było trafienie w odpowiednią pogodę , co ,wiadomo , nie jest łatwe . Rezerwowanie schroniska z dużym wyprzedzeniem wiąże się właśnie z ryzykiem , że z tą pogodą może być różnie , ale z drugiej strony , znalezienie „ za pięć dwunasta” pięciu wolnych miejsc w schronisku w czasie weekendu jest praktycznie niemożliwe . Wymyśliliśmy więc na to sposób , planując nocleg z niedzieli na poniedziałek i , mając prawie pewną , dobrą prognozę pogody ( która praktycznie sprawdziła się w 100 % ), zarezerwowaliśmy miejsca na kilka dni przed wyjazdem . Z Andrychowa wyjechaliśmy w sobotę (25.03.) wieczorem .Po drodze w Bielsku Białej zabieramy Filipa i dalej , przez Słowację , do Austrii , a konkretnie do miejscowości Hinterbichl -dojazd przez Matrei im Ost Tirol. Ok. 6 rano dojeżdżamy do parkingu u wylotu doliny Dorfertal ( ok. 1 450 m n.p.m.) . Stąd ,po ok. godzinie gramolingu , startujemy w kierunku schroniska Johannis Hutte , które znajduje się na wysokości 2 121 m. n.p.m. . Niestety , początek naszej skitury , która prowadzi utwardzoną drogą w górę doliny , robimy „ z buta”, bo śniegu w dolinie brak . Dochodzimy do miejsca , gdzie droga rozgałęzia się . Jedna odnoga prowadzi w prawo , druga w lewo . Po chwili zastanowienia wybieramy , wydaje nam się , krótszy wariant i skręcamy w prawo . Później okaże się , że jednak lepiej było iść w lewo . Po jakimś czasie dreptania pojawia się pierwszy śnieg w postaci dosyć konkretnych lawinisk . Nie poprawia to niestety sytuacji śniegowej na szlaku , więc dalej , z dechami na plecach , pniemy się w górę , mijając m.in. , nieczynny o tej porze roku , kamieniołom . I tak , mniej więcej , do 2 000 n.p m. , gdzie dopiero możemy założyć narty na nogi . Teraz jest już i łatwiej , i przyjemniej . Po drodze chwila odpoczynku na sympatycznej przyszlakowej ławeczce z pięknym widokiem na dolinę Dorfetal i ośnieżone alpejskie szczyty . Jeszcze chwila na małe "conieco" i zasuwamy dalej w dobrych humorach , tym bardziej , że słoneczko zaczyna przyjemnie przygrzewać . Po ok. 3 godzinach dochodzimy do schroniska Johannishutte. Piwo wypite na tarasie smakuje wyjątkowo w tak pięknych okolicznościach przyrody . W schronisku popasik , zakwaterowanie w pokoju i ok. 13-tej wyruszamy na rekonesans przed jutrzejszym atakiem szczytowym . Idziemy dokładnie tym samym szlakiem , którym jutro pójdziemy na Großvenediger , sprawdzając optymalną drogę podejścia , bo śniegu , mimo wszystko nie za wiele i trzeba trochę kluczyć pomiędzy przetopami , zwłaszcza tuż powyżej schroniska . Po drodze pogoda trochę zaczyna straszyć . Pojawiają się chmury , niektóre o całkiem ciekawych kształtach Pomimo tego ,że jest stosunkowo ciepło , to jak tylko chmury przysłaniają słońce , rozmiękły śnieg zaczyna szybko twardnąć . Mija nas grupa skiturowców , która zjeżdża do naszego schroniska po takim właśnie twardniejącym śniegu . My mamy jednak nadzieję , że jak dojdziemy do miejsca , gdzie będziemy się przepinać , zrobi się znowu słonecznie i zjedziemy po dużo fajniejszym śniegu , niż wspomniana grupa . Im wyżej , tym śniegowo lepiej ,chociaż szału ze śniegiem w tym sezonie w Alpach nie ma . Dochodzimy mniej więcej do 2700 m.n.p.m. ,robimy przepinkę w pięknie przygrzewającym słońcu i robimy super zjazd do schroniska po fajnie odpuszczonym śniegu. Wieczorem kolacja , i lulu , bo jutro od wczesnego rana czeka nas robota . c.d.n.
  10. Aha.... , a ja obiecuję ( bo gdzieś , coś , komuś zadeklarowałem ) , że przez święta coś skrobnę o naszej wyprawie na Grossvenedigera . Chociaż przy tym wyczynie chłopaków , to nie wiem czy jest o czym pisać
  11. Chłopaki , jak nie chce się Wam pisać ,to chociaż powrzucajcie zdjęcia z jakimś krótkim opisem , bo wyprawa , chyba inni się ze mną zgodzą , warta "upublicznienia" .
  12. Ja w każdym razie jutro o 4,30 startuję z Andrychowa do Zakopanego . Na celowniku jest KW . Miało być coś bardziej ambitnego , ale trójka lawinowa w górnych partiach Tatr trochę mnie ostudziła .
  13. robi się znowu warun , więc czemu by tego nie wykorzystać . Plan na niedzielę : optimum ( cały dzień powrót ok. 18-19-ta ) :Dolina Żarska - jak będzie z kim iść , minimum ( powrót po południu 14-15-ta ) : Salatyn albo Kasprowy , albo Kopa Kondracka jacyś chętni ?
  14. Na razie delektuję się tą relacją , więc opisanie naszych wypraw czeka w kolejce , co by nie mieszać ludziom w głowach
  15. Marionen , Relacja , zdjęcia - super . Czekam z niecierpliwością na kolejne odcinki . Skitury w scenerii wysokich gór , z dala od zgiełku stacji narciarskich , to creme de la creme tej zabawy .Warto to poczuć na własnej skórze . e la crême
  16. Tomek , nie ma problemu z tym zaśmiecaniem , Nurek chyba mnie też poprze A co do zjazdu po stromym , to faktycznie , jak fajny śnieg i lawinowo bezpiecznie , to nawet te 45 stopni nie jest jakimś wielkim problemem , ale jak śnieg zbetonowany i jeszcze lodowe kalafiory po drodze , to wtedy każdy skręt jest walką o życie .
  17. cuś się wymyśli , a sezon skiturowy to , mam nadzieję , zakończyć tak pod koniec maja
  18. na turach czemu nie
  19. johnny , jak się już tam , znaczy się nad ten Bajkał , jakoś dostaniesz , to życzę Ci takich takich klimatów , albo i jeszcze piękniejszych (fotka Rafała Z. )
  20. aklim

    POW, POW, POW... nareszcie

    no to już mi trochę lżej na sercu
  21. aklim

    POW, POW, POW... nareszcie

    JC super fota , taka do kalendarza Ps a zazdrość zżera
  22. Chłopaki , zgadzam się z Wami powiedzmy w 99% , chciałem tylko wrzucić taki mały kamyczek do ogródka dotyczący właśnie tej wagi . Jak ktoś już ma jakieś tam doświadczenie w skiturach , to sam najlepiej wie jaka aktywność go interesuje i jak celować z doborem sprzętu . Natomiast , kiedy ktoś dopiero zaczyna tę zabawę , to po przeczytaniu w/w informacji może się zafiksować na tę wagę ( parametr bardzo istotny , ale jak wyżej napisano jeden z wielu ) nie biorąc pod uwagę innych cech buta . Rozumiejąc to ,że postęp w rozwoju sprzętu jest szybki ,ale nowości kosztują , niekoniecznie trzeba wydawać np. 2 tyś złotych na topowy but , skoro można kupić trochę starszy model , cięższy o te 200-300 g , za połowę tej ceny , a do amatorskiego turowania będzie w sam raz .
  23. Jak nie "biegamy" na czas po górach , to z tą wagą bym aż tak nie przesadzał , albo inaczej - nie brał jej za jedyny wyznacznik przy doborze butów . Wystarczy porównać wagę tego samego modelu , ale różne rozmiary i już mamy różnicę pewnie co najmniej 50-100 gramów na bucie +/- 1 rozmiar . Buty do skiturów mają być przede wszystkim wygodne , oraz spełniać oczekiwania użytkownika co do właściwości jezdnych i użytkowych ( czytaj sztywność/twardość skorupy , budowa skorupy , jej ruchomość , itp ) . Posłużę się własnym przykładem . Mam Scarpy Maestrale (bardzo popularny , ale też przez wielu doceniany but ) rozmiar 28 -więc wcale nie jakiś bardzo duży , a ważą 1650g/1 but ( zważone ) . Niby przekroczyły tę magiczną wartość 1500 g , a dla mnie są tak wygodne , że mógłbym ich używać w zimie jako butów turystycznych , a tym bardziej na kilkudniowe tury . Dają też radę podczas zjazdów .Dopóki więc się nie rozpadną , nie mam zamiaru ich zmieniać .Reasumując - czy szukanie na siłę butów o te 200-300g lżejszych , ale niekoniecznie spełniających nasze oczekiwania co do przyjemności ze zjazdu ma sens ? Wg mnie nie , aczkolwiek technologia cały czas idzie do przodu , więc być może następne moje buty będą ważyły ok 1 kg/szt , a sztywnością będą co najmniej dorównywały moim Maestralom .
  24. aklim

    Jasna Adrenalin

    WOW , gość musi mieć chyba w nartach zawieszenie full suspension
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...