Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

MarioJ

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    2 997
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    55

Zawartość dodana przez MarioJ

  1. Marysia jest fajna. Mi Kocioł Rysy ciągle chodzi po głowie, nie mogę wciąż ochłonąć. Kotły zimowe są piękne, ale te Rysy .... Kawał zjazdu, 900m verticala do Stawu, cały czas bardzo stromo albo stromo, różnorodny teren i te skały na około. To nie jest częsta charakterystyka terenu. Dotychczas w Tatrach coś podobnego zaliczałem na Czerwonej Ławce w stronę Strzeleckich Pól, tam jest 700m vertical i trochę łagodniej. Zrobiło to na mnie wielkie wrażenie. Skiturowych szczytów jest tyle do zdobycia, że zwykle się ich nie powtarza, to Rysy mogę zrobić drugi raz !
  2. Parę fajnych video znalezionych w sieci Zjazd z samej przełączki, więcej śniegu w żlebie niż w naszym przypadku. Zjazd Bargiela z samego szczytu 10.05.2017 (zamarznięty Czarny Staw) Skialpiniści pomagają człowiekowi w adidasach zejść w Rysie, dostaje raki, czekan i szkolenie.
  3. Dodam kilka fotek. Lodowiec, który pęka i czasami coś odlatuje na dół. Słychać było trzaski. Odłamane bryły lodu na śniegu, zaraz obok naszego przejścia Ostatni płaski kawałek dojścia do szczytu Ważne zdjęcie z Matternhornem w tle, który w końcu zobaczyłem. Ze szczytu Alpubela widać całą dolinę Zermatt i Monte Rose
  4. Możesz dodać normalnego posta bez opcji sprzedać i opisać co chcesz kupić. Było tez tam ostatnio sporo ofert sprzedaży jednej wypożyczalni z zako.
  5. Może znajdź odpowiedni temat, kategorie, podaj więcej parametrów. Polecam Ci specjalistyczna grupę https://www.facebook.com/groups/gieldasprzetuskiturowego/
  6. Finsteraarhorn, ładna góra jak Matternhorn, ale chyba niezjeżdżalna z samego szczytu ? Będziecie robić coś na nartach powyżej 4000?
  7. Zupełnie bez sprzętu to chyba nie, ale były raczki i drewniane czekany, były też 2-3 upadki i helikopter, ale podobno nic poważnego, skręcenie albo złamanie nogi, miękki śnieg po jakimś czasie hamował spadających. Wolę się jednak skupiać na pozytywach. Przykładowo dziewczyna (ona prowadziła) wchodziła z ojcem, weszli i zeszli bezpiecznie, lekki czekan, raki, kask. 90-98% ludzi wchodzi dobrze przygotowanych.
  8. Polecam wywiad ze szwajcarską Mistrzynią Świata w MTB, która jeździ w polskim zespole Kross Racing Team. Powinno dać się czytać bez płacenia. http://wyborcza.pl/AkcjeSpecjalne/7,163311,23326329,jolanda-neff-mistrzyni-swiata-w-kolarstwie-gorskim-w-polsce.html Jesteś świetną zawodniczką, może po prostu wszyscy uczą się od ciebie? – Nie. Mamy znakomitą, luźną atmosferę, a przy tym każdy – od mechanika, przez fizjoterapeutę, po menedżera – ciężko pracuje. Nasz mechanik dłubie przy rowerach od wczesnych godzin porannych, czasem nawet do północy. Zdarza się, że menedżer mówi: „Zostaw, nie pali się, zrobisz jutro”, on upiera się, że nie, musi być zrobione dziś. Bo chce, żeby sprzęt był przygotowany perfekcyjnie i nie było żadnych niespodzianek w ostatniej chwili. Potem mechanik mówi menedżerowi, że powinien się już kłaść, a on jeszcze kończy maile do sponsorów. Wszyscy pracują niezwykle ciężko, ale są w dobrych humorach. To jest świetne.
  9. Jeszcze apropo Rysów. Trzeba mieć też trochę szczęścia w tym wszystkim (warunki, pogoda). W relacji wygląda że wszystko zagrało na 100%. Ale przed były różne ryzyka, np. że słońce nie zaświeci w Rysie, bo będą chmury i będzie twardo. Dzień wcześniej w Zakopcu padał deszcz, wchodzenie w deszczu po asfalcie - słabo. Chętnych na przejście 4-5h z butami i nartami na plecach w maju też nie ma zbyt wielu. Generalnie różnych ryzyk trochę jest. Znaczący wkład w planowanie włożył też Przemek, który był tam w piątek (nie przeszedł całości) i znał warunki z pierwszej ręki. Wtedy było bardziej twardo. A jak to wszystko zagra w konkretnym dniu, to jest kwestia czy wszystkie prognozy się spełnią i czy wszystko uwzględniliśmy.
  10. Nie czuję się To tylko kolejny narciarz zjechał z Rysów. Jeden z dwunastu w tym dniu. Marionen, kiedyś musimy się wybrać w nasze żleby sudeckie
  11. Do żlebu Rysy jest spokojnie, do 35 st, szeroki stok. Nawet dolny żleb (ten bliżej Czarnego Stawu) jest dość szeroki, na pewno nie poraża, jeśli tylko ma się objeżdżone podobne stoki. Stromo robi się dopiero w żlebie Rysa. Myślę że tak do połowy żlebu jest 40st, mierzyłem to raz gdzieś w dolnej części. Około w połowie żlebu nachylenie wzrasta i wg Życzkowskiego/Wala max jest 44st i rzeczywiście to czuć (trudność 3+). I tam robi się poważnie. Nie licząc bardzo wąskich ostatnich 200m, to poza tym szerokość jest wystarczająca do skręcania. Blokadę natomiast mogą powodować piesi, którzy idą brzegiem żlebu (aby przy jakimś błędzie nie wylądować na człowieku). Najtrudniejsze dla mnie było kilka pierwszych skrętów, wyczucie śniegu czy trzyma. Trochę się zsunąłem przy 2-3 skrętach, później już poszło. Czyli naprawdę trudna jest górna połowa żlebu Rysa. Całość od góry do Czarnego Stawu jest w zagrożeniu lawinowym, dlatego ja wybrałem wiosnę z jedynką lawinową na zjazd. Górsko jest tam cudownie, wszystko robi o wiele większe wrażenie, niż widok np. z Moka. Dodam jeszcze dwa zdjęcia z sieci. Tutaj prawie cała trasa zaznaczona bez dolnego piargu nad Czarnym Stawem Żleb Rysa i szczyt
  12. Nie chodzi o legalność skituru, bo Rysy są cały czas legalne bez wątpienia. Zresztą zacytowałeś odpowiedni komunikat TPN. Chodzi mi o to siedzenie na słupku.
  13. To mnie zafrapowało. Mariusz, znasz podstawę prawną? O co chodzi?
  14. 1 maja świętowałem z kolegą Przemkiem na Rysach. Udało się trafić w warunek idealnie. Nawet Rysa odpuściła w słońcu po 14, co w sumie było kluczowe. Zjeżdżaliśmy w dół około 16 i całość góry była już miękka, warunki rewelacyjne. Krótka relacja zdjęciowa. Tatry widziane rano z Gliczarowa, generalnie wiosna. 1 maja, przed 8 rano 80% parkingu już zajęte. Na asfalcie do Moka było tłoczno. Tak idziemy kiedy nie ma śniegu Widok ze schroniska. Po lewej kocioł, nasz cel. Śnieg do zjazdu zaczynał się od Czarnego Stawu. Śnieg pod wodą w Czarnym Stawie. Przepinka z trekingów na buty skiturowe Stok nad Czarnym Stawem z bliska Towarzyszyła nam 30-osobowa wycieczka z Serbii/Czarnogóry, musieliśmy ich wyprzedzić :-) Żleb Rysa Podejście na Niżne Rysy, szczyt główny z lewej. Bula pod Rysami Najtrudniejszy zjazd Zachód Grońskiego, bardzo dobrze widoczny z kotła. W żlebie Rysa Przełączka na końcu żlebu, tutaj już bardzo wąsko, szerokość 2-3m. Początek podejścia na szczyt z łańcuchami Widok ze szczytu Zdobywca na szczycie Zjazd w kotle i widok na dolny żleb Resztki lodu z Czarnym Stawie Weszliśmy na sam szczyt bez nart, ale zjazd jest dopiero ze żlebu Rysa. Musieliśmy odpuścić górną wąską część ze względu na dużą ilość pieszych. Tam i tak nic poza zsuwem nie da się zrobić. Zjazd zaczęliśmy trochę niżej po rozszerzeniu się żlebu. Było emocjonująco chwilami i było pięknie. Warto raz się pomęczyć 5h z nartami i butami skiturowymi na plecach. Całość tury zajęła nam 12h z długimi postojami i kontemplowaniem gór. Pojechałem w Tatry tylko na jedną dobę na jeden zjazd, trochę dłuższy niż BSA Piękny kocioł i piękny górny żleb. Dla porównania warunków można spojrzeć na letnią relację Marboru
  15. Podziwiam wyczyn i przygodę. Gratulacje ! :-)
  16. sptostowanie: w sezonie 2018/2019 w ośrodku stanie nowa restauracja z tarasem w strefie eventowej na Hali Skrzyczeńskiej w miejscu dawnego Akwarium
  17. Co tam @Jeebjeszcze ciekawego widziałeś w Saastal we wrześniu ?
  18. MarioJ

    Nolimit Kasprowy

    Ja coś czytałem że te auta są tylko na jakiś czas do użytkowania. Narciarze nie wygrali tych aut na własność.
  19. W jednym Mitek ma racje, wiele osób na tym forum (w tym ja) też nie wie co właściciel powinien robić. Mitek nie jeździ do Korbielowa, ale na podstawie relacji doskonale wie jak wygląda aktualnie stan ośrodka.
  20. Przecież widać że TMR na razie nie ogarnia tego ośrodka. Po cholerę wytyczać kolejne nowe trasy, jak to co zrobili jeszcze dobrze nie działa. Na razie niech podniosą jakość działania pracowników i naoliwią cały system (naśnieżanie, knajpy bez mega kolejek, obsługa klienta). Poza tym mają na głowie inwestycje w Mlynie, które też chyba im sprawiają kłopoty formalne. Coś nie mogą połączyć dwóch części ośrodka.
  21. Tu jest jednak błąd, drogi Wujocie. Na zdjęciu jest przełęcz Allalinpass, a z prawej zbocze Allalina. Przez tą przełęcz można zjechać do Taschhutte a dalej do miejscowości Tasch, która leży przed Zermatt. Do panoramy Kamila dodałem opisy. Przy analizie okazało się że panorama ma 360st. Wow ! :-) Zwracam uwagę Kamilowi (@kskuski) szczególnie na położenie Monte Rosy. Rozpoznałem ją na podstawie wielu zdjęć z tutaj https://www.summitpost.org/monte-rosa-the-e-wall/360413 Następnie na fotce jest Strahlhorn, piękny 4-tysięcznik, niestety nie udało się wejść, zabrakło pogody. Bez dobrej widoczności jest tam naprawdę groźnie. Z ciekawostek po prawej stronie jest Monte Moro Pass, czyli przełęcz oddzielająca Szwajcarię od Włoch. Jest tam figurka Maryii, przy której czasami odbywają się uroczystości religijne. Pielgrzymują wierni z obu stron granicy. Za przełęczą po stronie włoskiej jest niewielki ośrodek narciarski Macugnaga Monte Rosa. Wybieraliśmy się na tą przełęcz, ale znów zabrakło pogody. Monte Moro z widokiem na Saastal.
  22. z tym reklamowaniem czarnego rozpuszczalnika to byś sobie dał na luz
  23. Przepraszam za wprowadzenie w błąd. Ta rycina pochodzi z lat 60-tych, więc prawdopodobnie obejmuje ówczesny stan wyciągów w ośrodku Spodobało mi się, więc ją zamieściłem.
  24. W tym wątku będą dwie relacje skiturowe z naszego ostatniego wyjazdu do Saas-Fee w kwietniu 2018. Jest to kontynuacja wątku : Tytułem wyjaśnienia pojęć: Saas Valley to dolina Saas po angielsku. Saastal to to samo, lecz po niemiecku, czyli w języku ojczystym tamtejszych mieszkańców. W Saastal leży kilka miejscowości, w których ośrodki narciarskie są na wspólnym karnecie: Saas-Fee, Saas-Grund i Saas-Almagell. Wszystko jest skomunikowane busami Post Auto, którymi można dojechać aż do Visp. Przesiadając się w pobliskim Stalden, można pociągiem dojechać do Zermatt. Położenie w samym sercu Alp. Grafika całego pasma górskiego leżącego nad Saas-Fee, obejmuje lodowiec Fee (tam są głównie trasy narciarskie), oraz lodowiec Allalin (tam działaliśmy w powyższej relacji).
  25. Jest 7 kwiecień i jedziemy na ostatni wyjazd do Saastal. Ekipa skiturowa tym razem bardzo wielosobowa. Wujot, Kamil, Kierowca Jacek, Marionen i ja. W innej ekipie jedzie jeszcze Marioo z Warszawy, z którym jesteśmy w kontakcie, gdyż bardzo chce do nas skiturowo dołączyć. W dobrym czasie dojeżdżamy do Saas Grund, szykujemy się już do przebierania w pensjonacie a tu niespodzianka, Jacek mija pensjonat i tnie prosto do Saas Fee. Dzisiaj właściciel nie wpuszcza nas rano, może dopiero po południu. Mkniemy więc prosto na parking w Saas Fee i docieramy tam około 9 rano. Pogoda wyśmienita, pełne słońce i prognoza takaż na cały dzień. Zatrzymujemy się koło skiturowej pary Włochów którzy zaparkowali fajnym pseudo-camperem, miła wymiana uśmiechów i grzeczności narciarskich. Wybierają się na freeride tegoż dnia, a my idziemy na aklimatyzację na szczyt Fluchthorn 3795m. Na parkingu w przyjemnej pogodzie gramolimy się więc i przebieramy, pakujemy i dyskutujemy. Nasz cel leży za ośrodkiem Saas Fee na lodowcu Allalin, najkorzystniej ruszyć do niego ze schroniska Britannia. Wjeżdżamy więc wyciągami Alpin Express na Felskinn i udajemy się nad kociołek. Kontakt telefoniczny z Marioo i okazuje się że już zaczyna wjeżdżać wyciągiem na górę, jest troszkę do nas opóźniony ale miłosiernie na niego czekamy. Oczywiście nie czekamy biernie, tylko postanawiamy raz zjechać i spowrotem na Felskinn. Za drugim razem Marioo już dojeżdża i jesteśmy w komplecie w piątkę. Zjazd jeszcze raz kociołkiem i wciągamy się orczykiem do Egginerjoch (3010m). Znaną już dobrze drogą przechodzimy do schroniska Britannia, tam chwila odpoczynku i ruszamy. Poprzednim razem stąd zjeżdżaliśmy freerajdowo od razu w dół, tym razem jednak pójdziemy w górę lodowcą. Ruszamy około godziny 12:00. Nie wiem gdzie my zmarnowaliśmy te 3h, ale jakoś się roztrwoniły :-) Na początek zjeżdżamy kilkadziesiąt metrów verticala w dół po trawersie i się zatrzymujemy. Pora na założenie fok. Jest cudowna wiosna w Alpach. Pogoda znakomita, słońce pali nawet przesadnie. Jak mocno, okaże się na naszych spalonych skórach wieczorem. Idziemy cały czas śladem podejściowym zrobionym przez innych skiturowców. Idzie nam się sprawnie. Nie ma większych problemów nawigacyjnych, nie jest bardzo stromo. Z pobliskich południowych stoków zaczynają się zsuwu mokrego śniegu, huk ogromny. My na szczęście jesteśmy w bezpiecznej odległości od tych stromych ścian. Widzimy już dobrze nasz cel po lewej na zdjęciu. Czyli od lewej na zdjęciu poniżej: Fluchthorn 3795m, Strahlhorn 4190m, przełęcz Adler Pass 3789m, Rimpfischhorn 4199m. Będziemy szli pomiędzy szczelinami w środkowej części zdjęcia. Kilka fotek z drogi. Tutaj widać przełęcz którą zjeżdża się przy wysiadce na środkowej stacji metra. Fajne nachylenie, ale tam nie idziemy. Popas: Dobrze się idzie tak do 3500m. Tutaj odcina mi tlen (innym chyba trochę też) i znacząco zwalniam, co 20-30 kroków muszę się zatrzymać i wyrównać oddech. Wszyscy idą za mną, więc powtarzają procedurę. Szczyt z bliska widoczny ma dużo lodu, które kształtuje ładne wzory. Powoli dochodzimy do podstawy samego szczytu, gdzie chwilę się wspólnie zastanawiamy nad drogą: czy z prawej czy z lewej. Sam szczyt jest kamienny, więc szukamy dojścia który będzie jak najdalej prowadził po śniegu. Ostatecznie wybieramy drogę bardziej z prawej. Dochodzimy do małego wypłaszczenia, gdzie postanawiamy zdjąć narty i ostatni odcinek pokonujemy z buta. Zostawiamy plecaki, niektórzy zakładają raki, ja biorę przykład z Kamila i zapinam raki do uprzęży na wszelki wypadek, biorę czekan, jeden kijek i ruszam w górę po miękkim śniegu. Okazuje się że raki się nie przydadzą, tym bardziej że na skale trzeba je znowu zdjąć, a czekan jak najbardziej. Ostatni kawałek to łagodne podejście po skale wśród kamieni. Dochodzimy do szczytu, gdzie stoi oczywiście krzyż. Do szczytu pokonaliśmy 850m w górę. To fajne przewyższenie jak na pierwszy dzień i na aklimatyzację. Podejście zrobione z góry przez Kamila: Widok ze szczytu: I fotka z krzyżem. Brakuje mi jeszcze zdjęcia Wujota i Kamila. Wracamy na pieszo do nart i rozpoczynamy zjazd. Warunki są fajne i bezpieczne. Jest niezbyt gruba warstwa miękkiego śniegu, jeszcze nie całkiem rozjechanego. Tak do wysokości 2600m npm mamy bardzo fajne warunki zjazdowe, czyli 1200m verticala bardzo przyjemnej jazdy, po prostu powalającej. Później niestety zaczyna się prawdziwa walka, jest ciężka szreń. I po tej szreni pokonujemy 600m w dół. W tej części szreniowej jest bardzo fajny różnorodny teren złożony z parowów, kotlinek, żlebików, wąwozów. Istny naturalny snow park. Niestety, nie mieliśmy odpowiednich warunków, aby się tym cieszyć. W tym dniu to było generalnie wyzwanie, aby to przejechać. Od 2000m npm zaczyna się już jazda po twardym śniegu wzdłuż drogi, tras biegowych, które aktualnie nie są przygotowane. I jedziemy generalnie po wertepach 300m w dół. Ostatecznie suma zjazdu to 2100m verticala w dół. Coś niesamowitego, kończymy około godziny 18:00 koło naszego busa, którym przyjechał nasz sympatyczny kolega Sese. Fotka tego snow parku ale z innego dnia trochę gorsza widoczność: Wrócę jeszcze do naszych dwóch kolegów skiturowców. Marionnen szedł w tym dniu własnym tempem, miał wiele przygód i jeśli zechce to sam je opisze. Marioo z kolej szedł z nami, był wyposażony we wszelki potrzebny sprzęt, ale niestety został mocniej z tyłu i połączyliśmy się ponownie przy zjeździe. Wyjaśnienie jeszcze w sprawie wysokości. Większość źródeł, w tym przewodnicy z Saas, podają wysokość szczytu 3795m. Na mapie OSM podana jest wysokość 3802m. Przyjąłem jako wyznacznik, jednak tą mniejszą wysokość. Na koniec panorama ze szczytu chyba ze 270st. Sugeruję pobrać na dysk i oglądać na powiększeniu fragmentami. Foto by Mario & Kamil
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...