Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Wypadek w Zwardoniu. Tym razem "tylko" złamana noga


amberka

Rekomendowane odpowiedzi

ten panelowiec z tego co widać nie raczył nawet zwolnić jechał cały czas prosto do ostatniej chwili .... ???

Jakie to ma znaczenie skoro oni jak zaczną hamować, to i tak zatrzymują się 3 razy dalej niż narciarz hamujący na krawędzi.

Ale rzeczywiście ten "każdy wie kto" jechał prosto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ten panelowiec z tego co widać nie raczył nawet zwolnić jechał cały czas prosto do ostatniej chwili .... ???

Widać po stylu, że to jego pierwszy albo drugi dzień. Zwykle ktoś kto ma zerowe pojęcie o tym sporcie ucząc się samemu, najpierw zaczyna od jazdy na wprost, zamiast uczyć się hamować - standardowy błąd i bardzo częsty widok na stokach. A wystarczyło by jeden dzień jazdy poświecić na 2 godziny z instruktorem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wypadek

czytałem opinie o wypadku - któraś z osób jeszcze oskarża kobiete że jechla w skos stoku .Totalny więc brak znajomości KODEKSU FIS. Kobieta ma zlamana noge współczuje ale ma filmik i sądze ze dane osobowe deskarza .

Moj deskarz nazywa sie Maciek z Katowic - potracil mnie w 2001 roku na MAlym Skrzycznym - ja zwichniety lewy staw ramienny ,a jego wytłumaczenie -jeszcze słabo jeżdżę -dąłem mu kontakt do SIEBIE -ale cisza ......a to już 10 lat mija...

Pragne jeszcze pozdrowić pewnego deskarza ktory w styczniu 2011 r z ZAru wozil dziecko na nosidełku na plecach.....GADAŁEM z kolega INSTRUKTOREM Od DESKI -czy wozi swe dzieci na plecach ....rzekł GŁUPOTA....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.

Pragne jeszcze pozdrowić pewnego deskarza ktory w styczniu 2011 r z ZAru wozil dziecko na nosidełku na plecach.....GADAŁEM z kolega INSTRUKTOREM Od DESKI -czy wozi swe dzieci na plecach ....rzekł GŁUPOTA....

Andi...Jak zamieścileś posta o deskarzu, zapytatałam czy cos zrobiłeś... zwróciles uwagę? deskarzowi?

Ja jak widze niecodziennośc - nienormalość na stoku lub w wysokich górch zwyczajnie chodząc....zwracam uwagę głośno by ten czyniacy te nienormalność wiedzial ze źle robi, a przynajmniej miał tego swiadomość.Bez tego wielu jeszcze oszołomów będzie sę nam trafiać...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tak na marginesie to gość na desce totalnie bez wyobraźni nie zostawił sobie możliwości manewru skacząc z tego wzniesienia nawet jak w ostatniej fazie tego lotu zobaczył tę kobietę to w powietrzu już niestety nie mógł nic zrobić, podejrzewam, że gdyby był na ziemi to mógłby zareagować i ją minąć na centymetry.

Edytowane przez nurek1974
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tak na marginesie to gość na desce totalnie bez wyobraźni nie zostawił sobie możliwości manewru skacząc z tego wzniesienia nawet jak w ostatniej fazie tego lotu zobaczył tą kobietę to w powietrzu już niestety nie mógł nic zrobić, podejrzewam, że gdyby był na ziemi to mógłby zareagować i ją minąć na centymetry.

Deskarz który jedzie tak mocno skulony z szeroko rozstawionymi rękami to typowa postawa braku panowania nad deską. Do tego dochodzi kompletny brak wyobraźni, taki typ człowieka (narciarz, czy deskarz) zrozumie swój błąd dopiero jak doprowadzi do nieszczęścia albo sam przyrżnie w armatkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie pojezdziłem 4 dni w wierchomli i na Jaworzynie. Jaworzyna to "rzeżnia", szczególnie w ferie. W czwartek 3.02.2011 pomiędzy godz 13 a 14, widziałem 4 wypadki. Na dolnym odcinku trasy 2 upada deskarz, leży, podjeżdza do niego ktoś, o coś pyta i widze jak wyciaga telefon i dzwoni. Obserwuję to z krzesła. Wyjeżdzam wyzej, skrzyaowane narty, tobogan, goprowcy opatrują jakiegoś mniejszego narciarza. Dostaja się na szczyt i zjeżdżam trasa nr 1. Niedaleko poczatku wyciagu talerzykowego, na wypłaszczeniu gdzie trzeba nabrać prędkości aby dojecjechać do Czarciego kamienia, znów narty skrzyżowane, gopr i nieszczęśnik. Jadę dalej w dół, trasa śnieżona więc są trochę muldy. Jakieś 600 m przed końcem lezy ktoś, nad nim stoi kilka osób. Sobota, 5.02.2011 Wierchomla. Pomału dojeżdżam do bramki wejściowej. Nagle ktoś z dużą prędkością wpada przed bramki i hamuje. Obrzuca mnie śniegiem. Podchodzę do gościa i zwracam mu uwagę na to co robi. Patrzę a gość ma siwą brodę, ma na pewno ponad 40 lub nawet 50 lat. Udaje głupca- nie nie udaje takim przecież jest! A pół godziny przed tym jakiś nieszczęśnik nie wyhamował w tym samym miejscu. Siedziałem juz na wyciagu gdy usłyszałem łomot. Patrzę a przy płocie z reklamami grzebią sie jakieś osoby, ludzie pomagaja. Nie wiem kto ucierpiał, szybki czy uderzony i podciety, czy obaj! Jeżdziłem w gronie znajomych - ok 20 osób. Wieczorem, przy kolacji opowiadaliśmy sobie swoje przypadki. Nie było dnia beż kilku podcięć, niebezpiecznych sytuacji, najechań itp. Strach jeżdzić!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tak na marginesie to gość na desce totalnie bez wyobraźni nie zostawił sobie możliwości manewru skacząc z tego wzniesienia nawet jak w ostatniej fazie tego lotu zobaczył tę kobietę to w powietrzu już niestety nie mógł nic zrobić, podejrzewam, że gdyby był na ziemi to mógłby zareagować i ją minąć na centymetry.

Myślę, że nie mógłby, od samego początku widać go jak sunie w dół nie umiejąc nic a nic.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że nie mógłby, od samego początku widać go jak sunie w dół nie umiejąc nic a nic.

Oczywiście to jest czysta teoria z mojej strony ale jak się niema skrzydeł to zawsze lepiej mieć grunt pod nogami, wtedy jest choć cień szansy że zadziała odruch samozachowawczy uniknięcia zderzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

odp dla EWY 78

na Zarze zwrocilem uwagę narciarzowi co tez wozil dziecko w nosidełku ....ten deskarz z dzieckiem zjechal w dól a ja bylem zajety......

TEN mój deskarz z 2001 roku powiedział że ma na imię MACIEk i pochodzi z KAtowic , miał ponad 20 lat wiec był świadomy swego czynu że MNIE skrzywdzil wpakowując w gips na 4 tygodnie i kilka msc rehabilitacji ...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwa lata temu widziałem następujący incydent na górce będącej nieco ambitniejszą wersją oślej łączki.

Oto na krechę sunie tęga dziewoja lat na oko 16-18, za nią zaś jedzie jakiś facet i wrzeszczy: hamuj! Hamuj! Oczywiście równie dobrze można byłoby apelować o to samo do toczącej się beczki. Dziewoja jest już na dole, kolejka do orczyka rozstępuje się przed nią niczym Morze Czerwone przed Mojżeszem, dziewucha wpada w siatkę, która stawia taki opór jak pajęczyna w starciu z chrząszczem majowym, po czym rozpędzone 80 kilo wjeżdża na parking, gdzie ścina z nóg faceta, który właśnie otwierał drzwi do samochodu. Płachta aluminiowa, karetka etc. Facet połamany, dziewucha oczywiście cała i zdrowa.

Uważam, że obsługa wyciągu powinna być zobowiązana do zwrócenia uwagi komuś, kto stwarza ewidentne zagrożenie na stoku, nawet na takiej mizernej oślej łączce jak ta z załączonego filmiku. Pierwsze kroki powinny być stawiane pod opieką wykwalifikowanego instruktora, który nauczy na dzień dobry najprostszych skrętów i zatrzymywania się. Sam zaczynałem przygodę z narciarstwem w zeszłym roku i do głowy mi nie przyszło przypiąć narty i puścić się w dół na zasadzie: niech się dzieje wola nieba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten filmik dokładnie pokazuje tępotę tego deskarza, ale czytając wasze posty i informacje o kolejnych wypadkach stwierdzam:

1. Gdzie jest i co robi obsługa wyciągów - zupełny brak reakcji na takie niebezpieczne zachowania.

2. Gdzie jest GOPR , dlaczego nie ma patroli na trasach? W latach 70 i

80- tych często widywałem na trasach w Szczyrku, Pilsku, Wiśle goprowców z krótkofalówkami na trasach jak patrolowali, teraz od lat 90-tych nigdy nie spotkałem goprowca na stoku, jedynie podczas wypadku.

O policji nie piszę - bo to temat stracony, oni zawsze mają pod górkę i wiatr w oczy.

Sytuacje wypadkowe i chamskie zachowanie widzimy na stoku codziennie ale jak pisaliście co możemy? upomnieć - i w odpowiedzi usłyszeć wiązankę, dać w głupią buźkę - to później Ci z wiatrem w oczy napiszą nam przekaz do sądu.

Moim zdaniem powinniśmy jako Forumowicze napisać nasz projekt do wybrańców naszego narodu / czytaj posłyosły / z propozycją prawa narciarskiego. O prawie górskim , w tym narciarskim , mówi się wszędzie latami i nic, nawet wybraniec narodu Goprowiec - Van Coghen w myśl przysłowia - zapomniał WÓŁ jak cielęciem był - nic nie robi w tej sprawie.

Słyszymy tylko jacy to my narciarze jesteśmy źli i jak to nas bedą karać / zakaz picia, alkomaty, fotoradaroidioci na stoku itd itd / A wystarczy trochę nas posłuchać i poczytać i wymóc na gestorach wyciągów, GOPRze aby robiły to co należy do ich obowiązków czyli chronienie nas przed głupkami na stokach. I jeszcze jedno , może się powtarzam , powinno być jedno prawo - osoba powodująca wypadek i w następstwie tego szkody materialne lub w zdrowiu powinna BEZWZGLĘDNIE za to odpowiadać materialnie - i w tym równiez powinni pomagać osobie poszkodowanej : obsługa, GOPR - wzywając policję a nie olewając to patrząc jak winny sie oddala, bo tak łatwiej i spokojniej.

Kończąc ten wywód i nie wierząc że to odniesie jakikolwiek skutek dodam tylko, spójrzcie jak ludzie zachowują się w kolejce do orczyka - po nartach, na chamca, palą papierosy, słownictwo K.., Ch.. , co chcemy od takich osób one myśla że jak zapłaciły to wszystko można.

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

na Zarze zwrocilem uwagę narciarzowi co tez wozil dziecko w nosidełku ....ten deskarz z dzieckiem zjechal w dól a ja bylem zajety......

TEN mój deskarz z 2001 roku powiedział że ma na imię MACIEk i pochodzi z KAtowic , miał ponad 20 lat wiec był świadomy swego czynu że MNIE skrzywdzil wpakowując w gips na 4 tygodnie i kilka msc rehabilitacji ...

Przykre zdarzenie. Pytałam jak zareagowałeś, bo ja opierdzielam jak widze takie schizy na stoku:rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To straszne, co dzieje się na stokach. Jeżeli jeszcze dzieje się to na jakieś trudnej trasie, ale ja ostatnio wybrałem się na jazdę do Kamieńska koło Bełchatowa. Góra malutka, trasa prościutka, a tutaj podczas zjadu, na dole jedzie na mnie kolega narciarz. Krzyknąłem, bo myślałem, że się zagapił. Skręciłem i uniknąłem zderzenia. Ale zjeżdżam kolejny raz, a ten sam, nie wiem jak go nazwać, jedzie na mnie centralnie, ewidentynie na zderzenie. Nie miałem czasu nawet by wrzasnąć, tylko ostro wychamowałem. Nie wiem, chciał się zemścić za zwrócenie uwagi, rozum mu odebrało. Ale jak pech to pech. Jadę 3 raz i znowu ten sam gościu tnie na mnie. Ewidentnie chce mnie zmusić do ucieczki. I tu mi już rozum chyba popsuło, bo wkurzony zacząłem także jechać na zderzenie. A co tam, swoją wagę mam. Facet skręcił i tak zjechaliśmy narta w nartę do bramki. Więc nie miałem okazji się spotkać, chyba mu się odechciało. Tylko do czego to prowadzi-tylko do jeszcze większej ilości wypadków. Mam nadzieje, że tego kolegę narciarza więcej nie spotkam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cały poprzedni tydzień spędziłem z 8-letnią córką w Jaworkach, byliśmy pierwszy raz w życiu na nartach w górach, choć w miarę umiemy się już na nich poruszać, na Warmii też można się sporo nauczyć :-) Na trasie lód, pełno dzieci i szkółek, a do tego paru narciarzy, po których jeździe widać, że jeżdżą dużo, dobrze, ale też i bardzo szybko. Na koniec każdego dnia pakując sprzęt do samochodu oddychałem z ulgą, że jesteśmy cali i zdrowi. Nie widziałem żadnego większego wypadku w dzień, gdy jeździliśmy, ale największe doświadczenie i umiejętności nie zapewnią w 100%, że się ominie innego narciarza albo przed nim wyhamuje. Raz nawet jeden taki podciął dzieciaka, na szczęście nic się nie stało, ale jeszcze potrafił twierdzić, że to nie jego wina, chociaż zjechał na dzieciaka z góry bardzo szybko, musiał widzieć, że przed nim nie jest pusto, a poza tym ewidentnie jechał na styk i po prostu nie wyrobił na lodzie. Wytłumaczcie mi dlaczego ci ludzie, tak sprawni w tym sporcie, nie jeżdżą parę kilometrów obok, na prawie pustej czarno-czerwonej trasie na Palenicy, odpowiedniej dla ich umiejętności, tylko koniecznie muszą ćwiczyć swoje popisy wśród dzieciaków w Jaworkach omijając je o centymetry ? Twierdzę, że to choroba zwana bezmózgowiem, ale może się mylę i to ze mną jest coś nie tak ?

Pozdrawiam

MS

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

takie "przecinaki" jak ten snołbłądzista (zresztą narciarzy w ten sposób jeżdżących też nie brakuje ) są dosyć częstym ,niestety, zjawiskiem na naszych stokach:( .Duża prędkość , zero kontroli nad torem oraz totalny brak wyobraźni:eek: skutkuje czasem takimi kolizjami .Ciekawe jakimi konsekwencjami dla tego deskarza skończy się to zdarzenie ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

takie "przecinaki" jak ten snołbłądzista (zresztą narciarzy w ten sposób jeżdżących też nie brakuje ) są dosyć częstym ,niestety, zjawiskiem na naszych stokach:( .Duża prędkość , zero kontroli nad torem oraz totalny brak wyobraźni:eek: skutkuje czasem takimi kolizjami .Ciekawe jakimi konsekwencjami dla tego deskarza skończy się to zdarzenie ?

Domniemywam, że pouczeniem. Zapewne obywatel jest nieletni i nie można mu wystawić mandatu.

Nie jestem co prawda prawnikiem, ale sądzę, że poturbowana kobieta może pozwać rodziców delikwenta i żądać odszkodowania i zadośćuczynienia. Materiał dowodowy jest akurat niepodważalny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jack
To straszne, co dzieje się na stokach. Jeżeli jeszcze dzieje się to na jakieś trudnej trasie, ale ja ostatnio wybrałem się na jazdę do Kamieńska koło Bełchatowa. Góra malutka, trasa prościutka, a tutaj podczas zjadu, na dole jedzie na mnie kolega narciarz. Krzyknąłem, bo myślałem, że się zagapił. Skręciłem i uniknąłem zderzenia. Ale zjeżdżam kolejny raz, a ten sam, nie wiem jak go nazwać, jedzie na mnie centralnie, ewidentynie na zderzenie. Nie miałem czasu nawet by wrzasnąć, tylko ostro wychamowałem. Nie wiem, chciał się zemścić za zwrócenie uwagi, rozum mu odebrało. Ale jak pech to pech. Jadę 3 raz i znowu ten sam gościu tnie na mnie. Ewidentnie chce mnie zmusić do ucieczki. I tu mi już rozum chyba popsuło, bo wkurzony zacząłem także jechać na zderzenie. A co tam, swoją wagę mam. Facet skręcił i tak zjechaliśmy narta w nartę do bramki. Więc nie miałem okazji się spotkać, chyba mu się odechciało. Tylko do czego to prowadzi-tylko do jeszcze większej ilości wypadków. Mam nadzieje, że tego kolegę narciarza więcej nie spotkam.

Najwidoczniej ten kolega gustuje w... kolegach a nie kolezankach;)

Wiesz tacy tez sie zdarzaja, spodbales mu sie to probowal zwrocic na siebie Twoja uwage;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

może się powtarzam , powinno być jedno prawo - osoba powodująca wypadek i w następstwie tego szkody materialne lub w zdrowiu powinna BEZWZGLĘDNIE za to odpowiadać materialnie - i w tym równiez powinni pomagać osobie poszkodowanej

rozumiem Twoje oburzenie aczkolwiek wiedz, że taką możliwość masz od dziesiątek lat od kiedy istnieje Kodeks cywilny (obecnie obowiązujący od 1964 r.), nie ma zatem potrzeby tworzenia szczególnych regulacji w tym zakresie bo mogłoby to tylko utrudnić dochodzenie roszczeń.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rozumiem Twoje oburzenie aczkolwiek wiedz, że taką możliwość masz od dziesiątek lat od kiedy istnieje Kodeks cywilny (obecnie obowiązujący od 1964 r.), nie ma zatem potrzeby tworzenia szczególnych regulacji w tym zakresie bo mogłoby to tylko utrudnić dochodzenie roszczeń.

Rozumiem , że nigdy nie miałeś do czynienia z naszym wymiarem sprawiedliwości do czynienia jako poszkodowany, bo wtedy Byś tego nie napisał.

W obecnym stanie prawa :

1. W razie wypadku sprawca odjeżdża i tyle go szukaj, wszyscy maja Cię w du....!, gestor wyciągu - bo po co sobie robić problem.

2. Policja - bo po co problem i statystyka + większość to olewające pracę gnojki / jak ktoś ma inne zdanie, czytaj jest policjantem , mogę wskazać konkretne przypadki i podyskutować

3. GOPR - jesteś tylko kolejnym numerem w ich statystyce i księdze wypadków.

4. My narciarze, nie reagujemy na powodujących zagrożenie i wypadki bo mamy więcej kłopotów z powodu naszej pomocy / ciąganie po przesłuchaniach, sądach - w innych miejscowościach / nikt nas nie informuje że możemy składać zeznania na odległość i wiele szykan które nas dotykają.

I dlatego moje słowa o odpowiedzialności sprawców - powinno byc prawo które od początku chroni poszkodowanego, tj. zobowiązuje do pomocy na stoku przez GOPR, POLICJĘ, Gestora wyciągu / udostepnienie zapisów kamer / czytelny system dla świadka, nie powodujacy dla nie go uszczerbku w kosztach i wizerunku / czyt. szykany z strony sprawcy / i wielu, wielu innych spraw. To jest dobre prawo, o które powinniśmy walczyć. Z racji wieku i kilku życiowych sytuacji , patrzę na te przypadki realnie i smiem twierdzić że obecne prawo nie chroni w żaden sposób poszkodowanych i to nie tylko w narciarstwie ale równiez w innych przypadkach - łyżwy, rower, rolki itd.

Obecnie , żeby dochodzić swoich praw w postępowaniu cywilnym , to musisz być prawnikiem lub mieć ogromny wór kasy.

pozdrawiam

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...