Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Zillertal 25.02 - 03.03


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie

Krzysiek leży w szpitalu w Schwaz - ok. 30 km od Aschau.

Nogę już mu poskładali, oprócz śrub ma na razie dreny i czekamy co jutro powie lekarz...

Generalnie to trzyma się dzielnie :)

Pozdrawiam Wszystkich i dziękuję za życzenia powrotu do zdrowia (jutro mu przekażę)

  • Like 15
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie

Krzysiek leży w szpitalu w Schwaz - ok. 30 km od Aschau.

Nogę już mu poskładali, oprócz śrub ma na razie dreny i czekamy co jutro powie lekarz...

Generalnie to trzyma się dzielnie :)

Pozdrawiam Wszystkich i dziękuję za życzenia powrotu do zdrowia (jutro mu przekażę)

Nie wiem czego moglby potrzebowac oprocz odpoczynku i spokoju, ale chetnie pomoge w razie czego

jeszcze raz zyczenia szybkiego powrotu do zdrowia

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taka fajna relacja i takie niemiłe zakończenie...Oby nasze wyjazdy jak najrzadziej tak się kończyły...I jak tu nie jeździć wolno i asekuracyjnie,skoro nawet starym wyjadaczom przytrafiają się takie przygody?A dla założyciela wątku szczere życzenia jak najszybszego i pełnego powrotu do zdrowia!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taka fajna relacja i takie niemiłe zakończenie...Oby nasze wyjazdy jak najrzadziej tak się kończyły...I jak tu nie jeździć wolno i asekuracyjnie...

No i właśnie mylisz się w tu swoim głębokim teoretyzowaniu:rolleyes::

Jestem świeżo po rozmowie telefonicznej z Krzyśkiem i opowiadał mi jak się to stało, jechał właśnie wolno w mokrym śniegu i po prostu przekręciło mu nogę, a wiązanie nie puściło, jeszcze przypuszcza że może by się tak nie stało, gdyby miał mocniej buty zapięte.

Można dalej teoretyzować że przy większej prędkości zerwało by mu nartę i by się co najwyżej potłukł, ale to wszystko gdybanie, nie ma na to żadnych reguł, może to spotkać każdego, w równym stopniu młodego jak i starego narciarza.

W poniedziałek będzie Krzysiu transportowany do Polski.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ha-na mnie zawsze takie historie działają jak wiadro zimnej wody (żeby nie czuć się zbyt pewnie). Może skoro jechał wolno (wg swoich kryteriów) to właśnie dlatego nie był zbyt skupiony na jeździe-bo to była dla niego taka bułka z masłem? I stąd ta kraksa?A może warto założyć wątek o wypadkach narciarskich-w jakich okolicznościach i dlaczego do nich doszło?Ku przestrodze i nauce? A może jest gdzieś taki wątek tylko ja go jeszcze nie znalazłam?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... nie ma na to żadnych reguł, może to spotkać każdego, w równym stopniu młodego jak i starego narciarza.
To prawda, wypadek może się zdarzyć wszędzie i każdemu. Tu przykład złamania nogi w trzech miejscach na łagodnym, bardzo dobrze przygotowanym stoku w świetnych warunkach. Ja z synkiem w przedszkolu narciarskim, a za mną w tle ratownik z topoganem przy narciarzu:

IMG_6179.jpg

IMG_6179.jpg.d6b557e7bd7f48b72b9e7e09ccdacea0.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo, bardzo dziękuję za wsparcie! Miło było w szpitalu słuchać jak Beata mówiła mi o tych wszystkich postach z życzeniami powrotu do zdrowia:) Jeszcze raz wielkie dzięki. Dzisiaj jestem troszkę zmęczony, ale postaram się coś napisać:

Wypadek miał miejsce 29.02, ten rok przestępny okazał się dla mnie pechowy:) Dojechaliśmy do Mayrhofen, wjazd gondolą, wysiadka, na termometrze +4st C. Zapowiadały się ciężkie warunki, a po wcześniejszych wyczynach te 3 ostatnie dni miały być luźniejsze, bez szaleństw. Decyzja, że jedziemy na czarną 17stkę póki jest płaska jak stół bo potem bedą muldy do pasa:) Na samej górze króciutka rozgrzewka na "sucho" - rozciąganie i troszkę "wyginanie" kolan. Ze względu na mokry, tępy śnieg, pierwszy zjazd, robimy przerwę co pewien czas, no i po takiej jednej z przerw, kilka skrętów i już przy samym końca, może jakieś 50-100m na wypłaszczeniu przed stromszym odcinkiem (o ile dobrze kojarzę, przebieg tej trasy ale tak mi się wydaje), jakoś lub coś zblokowało mi lewą nartę i już przewracając się czułem że coś jest nie tak, zjechałem kilka metrów (3-5m) po tym stromszym ostatnim odcinku, leże i analizuje mój stan, w tym momencie podjeżdza BeataM: - dzwoń po pomoc bo rozwaliłem nogę.. - moje pierwsze słowa jak ją zobaczyłem. Oznaczenie miejsca wypadku (skrzyżowane narty nad osobą ranną), i czekanie na pomoc, pierwsze podjeżdża skuter z ratownikiem, bada sytuację, wzywa topogan:biggrin: (bo to w sumie w moim przypadku i przy tym nachyleniu stoku to było najrozsądniejsze i najmniej bolesne), po chwili pojawiają się ratownicy z tym sprzętem, rozpinają mi buta - widoku nie będe opisywał:biggrin::stupid: i usztywniają mi nogę za pomocą takiej dmuchanej szyny. Ładują mnie na topogan, zjezdzają te kilkadziesięt metrów na płaskie teren i czekamy na śmigło. Lekarz z helikoptera czymś mnie szprycuje, kręci mi się w głowie i bezboleśnie ściąga buta. Lecimy do Schwaz oddalone o jakieś ok 30km.

Wypadek miał miejsce ok 9:31 (akurat SMSa dostałem jak leżałem:wink:), w szpitalu o 10:04 mam już robione zdjęcia RTG, potem rezonans, konsultacja lekarzy i o 15:50 jestem po RTG po operacji. W nodze mam teraz trochę aluminium i 6 śrubek:) Po operacji przychodzi lekarz i mówi, że operacja "perfect", a moja noga "perfect" poskładana. Potem po każdym dniu ze zdziwieniem patrzał na gojenie się rany i na postępy w początkowej fazie rechabilitacji.

Ale jak mogło być inaczej skoro tyle osób dobrze mi życzyło? Wielkie dzięki!:)

Dziś o 10:00 wypis ze Schwaz, od 9:00 czeka na mnie już karetka z dwoma świetnymi ratownikami, w dodatku oboje też Krzyśki:D:stupid: Podróż przebiegła super! Duże BRAWA dla nich za stworzenie takiej atmosfery tej podróży! O 20:00 wychodzę ze szpitala w Mikołowie bo nie było sensu, żebym leżał dłużej skoro takie postępy a noga poskładana tak dobrze. Leżeć w szpitalu żeby tylko leżeć to bez sensu, a na konkretną rechabilitacje jeszcze za wcześnie.

I jeszcze jedno, bo był taki wątek.. Do teraz przechodzą mi ciarki i dreszcze co by było jakbym nie miał wykupionej polisy PZU WOJAŻER POMOC W PODRÓŻY.. W momencie wypadku jak czekaliśmy na topogan, Beata zadzwoniła zgłosić szkodę i że będzie helikopter, potem już tylko wymiana informacji na linii PZU - szpital. Przy końcu miła pani z centrum alarmowego dzwoniła, z pytaniem do jakiego szpitala w Polsce mają mnie zawieść, ewentualnie z kim się w tej sprawie kontaktować i czy mam jakieś pytania.., niczym, dosłownie niczym nie musiałem się zajmować, żadnych podpisów ani nic.. Wczoraj wieczorem jeszcze jeden telefon z informacją, że karetka już wyjechała i panowie rano do mnie zadzwonią.

Pozdrawiam i do zobaczenia w przyszłym roku na stoku!!:)

Edytowane przez szparaa
  • Like 16
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i kto by pomyślał, że właśnie taki będzie ostatni odcinek tej relacji :frown:: Cóż ..... Narciarstwo to sport o dużym wpółczynniku ryzyka doznania urazu i niestety tego ryzyka wyeliminować się nie da. Szczęśliwie w całym tym bardzo przykrym zdarzeniu zagrały te elementy, które właśnie w takim wypadku miały zagrać czyli szybka pomoc, fachowa opieka medyczna, bezproblemowe ubezpieczenie. To niezwykle ważna i miła wiadomość, że wszystko jest "perfect". Teraz potrzeba już tylko czasu i cierpliwości. Ale będzie dobrze :cool:: Jeszcze raz życzenia szybkiego powrotu do zdrowia no i na stoki!:smile:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szpara a konkretnie które kości Ci poleciały i w których miejscach? Na pocieszenie powiem, że jak tylko kości poza okolicami stawów to za 3 miesiące pójdziesz do pracy. Ja po tym czasie biegałem z piłą łańcuchową po stercie drewna. A w okresie chorobowego pilnuj przede wszystkim kilogramów, kup sobie trochę książek do czytania. Może jakiś model do sklejania (na Lego to trochę za duży jesteś, choć ja synkowi poskładałem wszystkie, które mu się wcześniej rozsypały). Jak Arzt w Osterreich powiedział, że jest perfect to będzie perfekt. I tego się trzymaj. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poszła cała kość piszczelowa:rolleyes:: złamanie, i pęknięcia aż do kłykcia czyli miejsca w którym kość łączy się z kolanem, to takie skrętne złamania i pęknięcia, a to jedno pęknięcie poszło aż do tego kłykcia:rolleyes::

Kilogramy... Hmm.. Mój organizm chyba jest taki że jak nic nie robie to nie chce jeść, więc obawiam się że raczej schudne, chyba że coś się zmieni:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...