Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Blogi

Piz Boe 3152 m n.p.m. - ferrata Tridentina

Kasprowy Wierch Dolomitów? Tak, to Piz Boe o wysokości 3152 m n.p.m. - najwyższy szczyt masywu Selli przy narciarskiej Sella Rondzie. Żeby było pięknie, widokowo i ciekawie postanowiliśmy wejść na ten szczyt od drugiej strony przez ferratę Tridentinę Klettersteig - trudność C. Auto parkujemy na parkingu pomiędzy Colfosco, a Passo Gardena. Kilkaset metrów od samochodu dochodzimy do pionowej ścianki i pniemy się w górę. Żelazna lina + masa klamr na nogi bardzo mocno ułatwiają w

marboru

marboru in Piz Boe

Alpe Cermis w dolinie Val di Fiemme cz. 2 (Vlog264)

Przed Tobą druga część filmu z ośrodka narciarskiego Alpe Cermis w dolinie Val di Fiemme we włoskim Trentino. Jeżeli jesteś już po obejrzeniu pierwszej części, to wiesz, że mimo niewielkiej ilości tras, Alpe Cermis jest ośrodkiem narciarskim, który zaspokoi oczekiwania także zaawansowanych narciarzy. W tym odcinku uzupełnię Twoją wiedzę o kilka innych tras, w tym świetną trasę, jeżeli w narciarskich wakacjach towarzyszą Ci dzieci. Zapraszam do oglądania.  

JC

JC in Narty

Lodowiec Pitztal - kolejna odsłona

Pitztal, to miejsce szczególnie mi bliskie. To tutaj dokładnie 10 kwietnia 2010 roku rozpocząłem swoją alpejską przygodę z nartami. Tym bardziej, że po drodze, gdzieś blisko Salzburga dobiegła nas informacja, bardzo niedobra informacja... ...zostawmy to. Lodowiec Pitztal odwiedziłem również będąc w podróży, razem z @JC, gdy odwiedzaliśmy pięć tyrolskich lodowców. Jesienią 2022, to był bardzo burzliwy czas w moim życiu... i? W ferworze walki, z problemami dnia codziennego, trafił m

marboru

marboru in Pitztal

Alpe Cermis w Val di Fiemme cz. 1 (Vlog263)

Alpe Cermis w dolinie Val di Fiemme we Włoszech, to ośrodek, do którego zawitałem po wielu, wielu latach. Byłem bardzo ciekawy, co się zmieniło, jak dziś prezentuje się ośrodek położony w regionie Val di Fiemme, do którego my Polacy, tak chętnie jeździmy. Mimo, że Alpe Cermis nie oferuje setek kilometrów tras narciarskich, to jest to miejsce, w którym czekają na Ciebie świetnie przygotowane trasy oraz oferujące lokalne, smaczne potrawy górskie restauracje. O trasach mógłbym się tu rozpisać, ale

JC

JC in Narty

Passo Fedaia - kolejna, kultowa przełęcz z Giro di Italia

Pechowa przełęcz. Dlaczego? ...bo dopiero zrobiona rowerem za trzecim podejściem. Pierwsza próba - odpuszczona ze względu na upały +37... drugim razem odpuszczona ze względu na burzę i chłód. Jak to mówią - do trzech razy sztuka. Ruszamy z naszej kwatery i robimy krótką przerwę w Alleghe. Pogoda tego dnia jest również bardzo niepewna. Chmury przetaczają się nad szczytami i u góry wieje spory wiatr. Kieszenie mamy wypchane ciuchami - na dole jest dość ciepło i

II Nuvolo 3075 m n.p.m. - cel zastępczy

Po dwóch akcjach górskich w tygodniu (Monte Civetta, Stella Alpina), kolejnym celem miała być Cima della Vezzana 3192 m n.p.m. przez ferratę Bolver Lugi - C. San Martino di Castrozza, to przepiękny środek narciarski, z którego jeżdżąc na nartach obserwujemy Pale di San Martino - przepiękny masyw Dolomitów... widać również prawie na wprost ferratę, którą zaplanowaliśmy. Ponieważ w nogach mieliśmy nie tylko dwie długie wędrówki w tygodniu, ale również kilka przełęczy na rowerze, tego dni

Śladami Giro di Italia - Passo Staulanza, Passo Duran

Muszę sam siebie pochwalić  Uzupełnianie bloga, w ostatnim czasie, idzie mi dość sprawnie  Były narty w Val di Sole, były zaliczone szczyty i ferraty... i by treść bloga nie była zbyt nudna, pora na wpis z Dolomitów, ale tym razem rowerowy. Zacznę prawie od końca, czyli przedostatniej przejażdżki w tych pięknych, górskich okolicach. Letni pobyt w Italii, to baza w Celat - małej osadzie niedaleko Alleghe. Wszystkie wyprawy rowerowe zaczynamy zatem z górki a kończymy podjazdem. Gene

marboru

marboru in giro di italia

Tofana di Mezzo 3244 m n.p.m. - pierwszy trzytysięcznik na koncie

Po słoweńskiej przygodzie w Alpach julijskich nadszedł czas na pierwszą górę z trójką z przodu - trzytysięcznik. Narciarsko, od pierwszego wejrzenia, zakochaliśmy się w stokach Cortiny d'Ampezzo, a trasy przy pionowych ścianach tamtejszych Dolomitów robiły na nas, robią piorunujące wrażenie. Kto nie był, niech wpisze na krótką listę narciarskich celów. Tofana di Mezzo... to ona została wybrana na szczyt z trójką z przodu w naszej trekkingowej historii życia. Dotychczas najwyższą g

marboru

marboru in Tofana di Mezzo

Nowy rozdział - TikTok

Pierwszą moją kamerą było GoPro 3 Silver... potem była 8semka Black... i co? Sprzedałem kamery. Dlaczego? Poniekąd dlatego, że będąc na nartach, w górach ilość przewożonego sprzętu zaczęła mi mocno przeszkadzać. W jednej kieszeni aparat, w drugiej kamera, w trzeciej statyw, w czwartej różne końcówki do mocowania sprzętu... zwyczajnie jeździłem obładowany. By coś nakręcić, zrobić zdjęcie trzeba było szukać, grzebać, zmieniać... wszystko też było czasochłonne. Nie tylko odbierało czas na stok

marboru

marboru in TikTok

Stella Alpina - Gwiazda Alpejska

Gwiazda alpejska, alpejska gwiazda... Stella Alpina, czyż nie jest to piękna i kusząca nazwa? Jest! Nie tylko słowa składające się na jej tytuł kusiły od lat, ale również sława ferraty, która ma miano najtrudniejszej w Dolomitach, bądź jednej z najtrudniejszych. Większość tych najbardziej znanych żelaznych dróg w Dolomitach za nami i wg naszej opinii, to jest najtrudniejsza z nich. Wycena i skala trudności to rzecz, która zawsze budzi emocje i jest kontrowersyjna... dlaczego? Bywa bowi

marboru

marboru in Stella Alpina

Monte Civetta 3220 m npm - wejście ferratą Alleghesi

Jak miło jest wspominać piękne chwile, które pozostaną w człowieku na całe życie  ...takich momentów w ostatnich trzech latach miałem wiele, może nie aż tak dużo na nartach, ale również związanych z Alpami. Dzisiaj Was zabiorę na mój 14 trzytysięcznik - tak, tak... na koncie mam już ich 15. Dlaczego akurat zaczynam pisać od 14go? Bo to, Monte Civetta, która jest bardzo mocno związana z narciarstwem (ośrodek narciarski z "sówką" u podnóża)... a ponad to? To moja wymarzona i przepiękna góra! Dlacz

marboru

marboru in Monte Civetta

Na narty do Maso Corto

Na narty do Maso Corto Jeżeli oglądałaś / oglądałeś pierwszy odcinek, to wiesz, że wybór Aparthotelu w Maso Corto w czasie świąt, był strzałem w dziesiątkę. Doskonałe warunki, włoska pogoda, miłe towarzystwo, przystępne ceny i smaczne jedzenie - to zalety pobytu w tym położonym wysoko w górach Południowego Tyrolu ośrodku narciarskim. Zapraszam Cię na drugiego vloga z Maso Corto, w którym pokazuję uroki tego miejsca, świetne trasy oraz restauracje, które powinieneś odwiedzić w trakcie narciar

JC

JC in Narty

Val di Sole - powtórka po 10 latach

Pierwszy raz w Val di Sole byliśmy równo dziesięć lat temu. Zrobiliśmy tę dolinę tylko w części, wypadało więc wpaść i uzupełnić naszą mapkę narciarską o Tonale, Ponte di Legno, Presenę i Pejo 3000. Dolomity di Brenta kusiły w sumie od dawna... Relację z przed lat znajdziecie pod linkiem:  Kierunek tego wyjazdu nie był tak oczywisty - w styczniu istotna w życiu narciarza jest pogoda... a w planach mieliśmy na początku Austrię. Prognozy nas zwiodły bo pokazywały dużo gorszą aurę p

marboru

marboru in Val di Sole

Bachledka Ski & Sun na Słowacji (Vlog260)

Ośrodek narciarski Bachledka Ski & Sun na Słowacji, to świetne miejsce na spędzenie narciarskiego urlopu. Położony zaledwie kilkanaście kilometrów od naszej południowej granicy, w swoim menu ma trasy dla narciarzy i snowboardzistów na każdym poziomie zaawansowania, od miejsc dla początkujących, przez szerokie, niebieskie trasy ze wspaniałym widokiem na Tatry do czerwonych i czarnych tras dla wymagających. Do tego trasy do biegania na nartach, wieża widokowa ze ścieżką w koronach drzew, zakwa

JC

JC in Narty

Jak działają koleje linowe - "Sekrety stacji narciarskich" (Vlog259)

Jak działają koleje narciarskie? Ile kosztują? Na jakiej zasadzie kanapy są wyprzęgane? Po co są dywany rozbiegowe? Jak połączona jest lina kolei? Aby nagrać ten film, musiałem wstać wcześnie, bardzo wcześnie, żeby o godzinie 6:00 uruchomić dla Was kolej. Nie, nie znaczy to, że kanapa na Czarnym Groniu była otwarta od 6:00. Znaczy to, że pracownicy ośrodka narciarskiego muszą, każdego dnia wstać bardzo wcześnie, aby przygotować ośrodek na przyjęcie gości. Pamiętajcie o tym, przy następnej wizyci

JC

JC in Narty

Maso Corto świąteczny LIVE

Relacja LIVE z ośrodka narciarskiego Maso Corto w Południowym Tyrolu we Włoszech. Informacje o terenach oraz warunkach narciarskich, nowej inwestycji - nowoczesnej gondoli wywożącej narciarzy na lodowiec, kilka słow na temat zakwaterowania, dojazdu i cen. Aparthotel Maso Corto: https://www.aparthotel-masocorto.it/pl/ Alpin Arena Senales: https://www.schnalstal.com/     

JC

JC in Narty

Arabba - odkrywam Sekrety Sellarondy (Vlog257)

Zapraszam do serca Dolomitów, do serca Sellarondy, do przytulnej miejscowości, która jest doskonałym miejsce na długie narciarskie safari. Zapraszam do Arabby, klejnotu Dolomitów, w którym poczujesz magię olbrzymiej Selli oraz majestat królowej Marmolady, gdzie zarówno miłośnicy niebieskich tras, jak i zwolennicy koloru czarnego znajdą najlepsze miejsca dla siebie. W filmie zdradzę Ci kilka Sekretów Sellarondy, z których dowiesz się, jakie dni wybierać na objazd Wielkiej Pętli oraz jak zaplanow

JC

JC in Narty

Ischgl — w stronę Szwajcarii (Vlog256)

W drugim vlogu, nagranym w trakcie mojego listopadowego pobytu w Ischgl, zabieram Cię do Szwajcarii. Zobacz, jak dojechać do położonej w Samnaun, strefy wolnocłowej oraz ciekawą, dwupoziomową gondolę. Zapraszam Cię także do spaceru po centrum Ischgl, w trakcie którego zobaczysz, gdzie warto wpaść na wieczorną imprezę, oraz którą restaurację polecam miłośnikom bardzo dobrej kuchni.  

JC

JC in Narty

Gurgl, warto odwiedzić! (Vlog255)

Przed Tobą drugi film, jaki zrealizowałem w trakcie mojego listopadowego pobytu w Gurgl, interesującym regionie narciarskim w TYrolu, który u nas nie jest jeszcze tak bardzo znany, jak na to zasługuje. Alpejski Diament, tak nazywa jest miejscowość Obergurlg, która wraz z sąsiednim Hochgurgl, tworzy świetny narciarski region GURGL. Gurgl, to świetnie przygotowane trasy narciarskie, o różnym stopniu trudności, nowoczesna infrastruktura, szeroka baza noclegowa oraz duża ilość słońca, które od stron

JC

JC in Narty

Jak rezerwować pobyt na Chopoku? Jasna otwiera sezon (Vlog254)

Sezon narciarski 23/24 w Jasnej otwarty. Pierwszy raz od wielu lat, od pierwszego dnia otwartych było ponad 20 km tras narciarskich. Dopisały warunki, dopisali goście, gospodarze przegotowali atrakcje, a pogoda... Niestety padający deszcz uniemożliwił mi przygotowanie dla Was filmu w planowanej formie. Mając na uwadze Wasze pytania dotyczące rezerwacji noclegów pod Chopokiem, zasad zakupu skipassów, czy ofert pakietowych zaprosiłem przed kamerę dwie osoby, które mają największą wiedzę w tych tem

JC

JC in Narty

Gurgl - narty na końcu doliny Oetztal w Tyrolu cz.1 (Vlog252)

Alpejski Diament, tak nazywa jest miejscowość Obergurlg, która wraz z sąsiednim Hochgurgl, tworzy świetny narciarski region GURGL. Gurgl, to świetnie przygotowany trasy narciarskie, o różnym stopniu trudności, nowoczesna infrastruktura, szeroka baza noclegowa oraz duża ilość słońca, które od strony włoskiej oświetla tutejsze stoki. Zapraszam na pierwszy z filmów prezentujący region. Miłego oglądania!  

JC

JC in Narty

Ischgl - narty i termy (Vlog253)

schgl, to nazwa, która jednoznacznie kojarzy się ze świetnymi trasami, doskonałą zabawą po nartach, a od ubiegłego sezonu także z nową ofertą basenów i spa. Po kilku sezonach przerwy wróciłem do Ischgl, aby jeszcze w listopadzie, nagrać dla Was materiał o tutejszych trasach narciarskich, łączących Austrię i Szwajcarię oraz zapoznać Was z nowością, oddanym do użytku w ubiegłym sezonie kompleksem basenów, saun i... lodowiskiem w Silvretta Therme Ischgl. Zawitam też na najbardziej stroma trasę w re

JC

JC in Narty

  • Blogi

    1. Wiosenne narty, marcowe słońce, błękitne niebo.., a do tego rywalizacja z Adamem Małyszem w slalomie gigancie, tak było na Chopoku w ośrodku narciarskim Jasna na Słowacji. Przygotowałem film, z którego dowiesz się jakie warunki panują po południowej i północnej stronie Chopoka, gdzie pojechać rano, a gdzie po południu, aby warunki do jazdy były jak najlepsze.

       

    2. Ostatni dzień z karnetem SkiHit, to koniec narciarskiego świata. Ukryty gdzieś przy granicy Austrii i Włoch, mały, kameralny ośrodek - Golzentipp Obertillach.

      Wypasiona gondola 8 od firmy na L, 4 orczyki i kilka tras, to miejsce w sam raz na jazdę na nartach do południa, bądź na luźniejszy, nieśpieszny dzień na deskach.

      Dlatego zawitaliśmy tu, w drodze do domu. Jazda do 12.

      Byliśmy jedynymi turystami… oprócz nas sami lokalni emeryci i trochę dzieciaków.

      No i szukałem czegoś innego… i znalazłem, miejsce gdzie w butach narciarskich można iść na mszę i nawet na spowiedź 😉🙏😀 Podobnie jak w Zieleńcu zresztą 👍

      Zapraszam na fotorelację!

      Na parkingu 4 auta… dolna stacja wygląda tak:

      IMG_2983.thumb.jpeg.fccb84d4e9d0320bb7971ff6cf0e6432.jpeg

      Kasa i wejście do wagonów:

      IMG_2984.thumb.jpeg.c244b64ccf9101d7e7bbb6783fba90a5.jpeg

      Koniec trasy i sztruksik:

      IMG_2985.thumb.jpeg.488848ebe75a4ce2fc132823345d72ee.jpeg

      Wypas pachnący nowością.

      IMG_2992.thumb.jpeg.ed9fba51e8e635a8056d5309dd869b22.jpeg

      Przepięknie położona miejscowość Obertillach!

      IMG_2995.thumb.jpeg.c501d9a96510c8fbd184b74d5aeef986.jpeg

      Główna trasa zjazdowa:

      IMG_3001.thumb.jpeg.5a92ade7427c1c3810642a97b8437c1b.jpeg

      Mapka piesza na lato:

      IMG_3002.thumb.jpeg.c440ecbe77b1455dd7941fc40cda504c.jpeg

      Mapka ośrodka:

      IMG_3006.thumb.jpeg.081ef9da984178081f7918d87527af89.jpeg

      Punkt do foteczki:

       

       

      IMG_3003.thumb.jpeg.9e552465c40c01008661d7c5d481da72.jpeg

      Skrzyżowanie tras 1 i 9. Niestety ta druga zamknięta :( 

      IMG_3011.thumb.jpeg.b32aaf95c695f1aef575d53c4f7fbe48.jpeg

      Mercedes!

       

      IMG_3012.thumb.jpeg.e3dd86f9190eb5d50ea0e83ed7567698.jpeg

      Pierwsza pod nartę idzie trasa 1 do dołu. Kręta, wąska ale ciekawa.

      IMG_3013.thumb.jpeg.643edf1730d81098d3cd17da35ad3a19.jpeg

      Po chwili dojeżdżamy do dolnego, niebieskiego fragmentu.

      Tutaj jest dwa orczyki i trasy 1 oraz 11. Szeroko i super dla początkujących.

      Wiekowy wyciąg:

      IMG_3017.thumb.jpeg.4cebbd74b31a755f43040d668c9a0464.jpeg

      Trasa była podzielona na dwie części. Po lewej okoliczne dzieci ćwiczyły gigant, prawa strona była dla reszty:

      IMG_3018.thumb.jpeg.018ee73f8ad9d2027def35b5fc5b73d8.jpeg

      Oj można tu fajnie pokręcić!

      IMG_3019.thumb.jpeg.e3386c00fcc67b3fb8c9b02c41989a63.jpeg

      Trasa 11 mega szeroka i fajnie nachylona. Można trenować body carving.

      IMG_3020.thumb.jpeg.1efa4328672469f12ef3f2a8a18a09fb.jpeg

      Tu dojeżdżamy bezpośrednio do zabudowań tej tyrolskiej wioski.

      IMG_3021.thumb.jpeg.20622aeed259195c3ce07ab4799d467b.jpeg

      Fajnie!

      IMG_3026.thumb.jpeg.1c7c94de36c5f422af6f4baa585447ba.jpeg

      Podciągamy się w górę i wracamy do 1ki - jeszcze jeden kadr na długą 11:

      IMG_3024.thumb.jpeg.902255e666e7b7c3f4849e07224e5352.jpeg

      1ka:

      IMG_3027.thumb.jpeg.ef7cbb5bef2b8d72d33a9cfe694bb737.jpeg

      No i przerwa na mszę 😀

      IMG_3029.thumb.jpeg.494c67dd29d379372a0db36e50b89016.jpeg

      Jedziemy zwiedzać górę. Szczytowe dwa orczyki i kilka tutejszych wariantów zjazdu.

      Nim jednak to, próba zjazdu 9…

      IMG_3038.thumb.jpeg.fec9a75e6bdee65f92dc31877801d6ed.jpeg

      Niestety nieczynna, choć śniegowo u góry wygląda dobrze.

      IMG_3039.thumb.jpeg.6c059985a10c3a7dbb5b04303bc15f16.jpeg
      Orczyk przy czarnej 6:

      IMG_3040.thumb.jpeg.32f0fef1a4054f12e5e6ee0e9de12ad7.jpeg

      Jedyna tutejsza knajpka:

      IMG_3041.thumb.jpeg.1d6eeb8ef62e5a9b40a05591c49146b4.jpeg

      Góra:

      IMG_3043.thumb.jpeg.fb616e133d94e938410b9d6869d58f87.jpeg

      Trasy 3, 4, 5:

      IMG_3044.thumb.jpeg.44bd9c7b80bac21f3b90573e3546356a.jpeg

      Łagodna czerwona i niebieskie. Super do ćwiczenia krawędzi:

      IMG_3045.thumb.jpeg.88119a746d8c9ec8de2f676d64f52fb2.jpeg

      IMG_3049.thumb.jpeg.92c85bd150dccc03a353b372b6a5ada2.jpeg

      Ładnie:

      IMG_3050.thumb.jpeg.a9c1577066b1f6683ffb73340a7731b9.jpeg

      :)

      IMG_3056.thumb.jpeg.e510945aca61c283863b09d615a73e1c.jpeg

      Widok na 3 fragment łączący z gondolą i tamtejszymi zjazdami 1, 9.

      IMG_3066.thumb.jpeg.1ddc86079d6b00a9f7e9085c48384bfe.jpeg

      Sporo terenów na Tury i freeridy - tereny łagodne dla początkujących poza trasowców (Golzentipp 2317 m):

      IMG_3073.thumb.jpeg.ed02bf379ab0de70cd27a9f07d47db3d.jpeg

      Widoki w ośrodku są oszałamiające - w ostatniej linii, małe czubeczki, to Dolomity włoskie:

      IMG_3075.thumb.jpeg.e5dea70c11144c5d2c0eb9a73dbfff05.jpeg

      Cudo - jeden z Dolomitów Lienzkich:

      IMG_3085.thumb.jpeg.46ecf7f6713b9ec7771f74084c8693ee.jpeg

      Jakaś kolorowa turystka :D 

      IMG_3086.thumb.jpeg.8c70a3d3caf5fed20998f7d0ed89aba0.jpeg

      :) 

      IMG_3107.thumb.jpeg.4fc62857614c33a66c5bfd7a4abeb291.jpeg

      I na koniec widok na jedyną tutaj trasę czarną:

      IMG_3113.thumb.jpeg.8021aeb7299bc37456f241bd90ad2e8a.jpeg

      TikTok… wkrótce.

      Świetne popołudnie na nartach… no i niestety, po 7 dniach jazdy z karnetem SkiHit powrót do domu.

      Duma, bo? Nawet @JC
      …tutaj nie jeździł na nartach 😉⛷️

      Pozdrawiam

      Mariusz, marboru, nogi_bolo - nieustannie zachęcam do mojego kanału na TikToku, gdzie jest sporo więcej, filmowych treści 👌

    3. W tym sezonie tydzień lutowej przerwy semestralnej spędziłam w dolinie Pustertal – czyli po włosku – Alta Pusteria, znanej mi dotychczas tylko w letniej odsłonie z wypraw rowerowych dookoła Dolomitów i doliną Drawy:

      Wyjazd był w gronie rodzinno-koleżeńskim, więc szukałam miejscówki z dobrym dojazdem na stok transportem publicznym. Taki model bardzo nam się sprawdził rok temu – wreszcie nie było kwasów o dojazdy autem, że ktoś chce wcześniej, ktoś później itp. Kwaterkę mieliśmy w Niederdorf (Villabassa) – dokładnie w połowie drogi między ośrodkami 3 Zinnen i Kronplatz, do których co pół godziny kursuje pociąg Pustertalerbahn – darmowy z Guest Passem. Bardzo wygodnie.

      Apartament był blisko stacji kolejowej i kościoła, więc codzienna wczesna pobudka dzwonami – w gratisie.

      Niedziela, 18.02.2024

      Na pierwszy ogień idzie ośrodek 3 Zinnen. Pogoda cudowna, „instagramowa” – słońce i trochę malowniczych chmurek. Ciepło, na plusie – nawet za ciepło jak na luty. Odbieramy w automacie zakupione wcześniej skipassy – bardzo wygodna opcja, bez czekania w kolejkach do kasy i hop w górę, na Helm (Monte Elmo). Natrzaskałam masę zdjęć, chyba tego dnia najwięcej na całym wyjeździe. Ot, taka ekstaza dnia pierwszego!

      Trochę pokręciliśmy się na początku po Helmie – trasy mimo dodatnich temperatur trzymały się całkiem dobrze, pewnie dzięki północno-zachodniej ekspozycji. Nieźle i pusto było też na Stiergarten, na czarnej 40. Zjazd do Signaue (czerwona 41) już zdecydowanie gorzej – miękko, odsypy, muldy. Rekompensatą były za to stoki na Rotwand – oczywiście Holzriese obowiązkowo i to nie raz, na przemian z czerwoną i niebieską. Super!

      Na Helmie, z widokiem na Dolomity Sexteńskie i drugą stronę ośrodka:

      IMG_20240218_104618.thumb.jpg.04764f3d306a93d0df85676db532edb9.jpg

      IMG_20240218_104635.thumb.jpg.3da90c934a79fc4b4059754d6faf5433.jpg

      Widoki na trasie nr 11:

      IMG_20240218_110258.thumb.jpg.5b70ef1400c85ec43b0707e2ef8ac1a6.jpg

      IMG_20240218_110309.thumb.jpg.9634ade1e6379311c8f894a103ba86a3.jpg

      IMG_20240218_110318.thumb.jpg.e3245ff494c4a4159c51a19af555a74e.jpg

      Stiergarten - ponoć faktycznie kiedyś wypasano w tym miejscu bydło 😉. Na drugiej fotce - moja młodzieź.IMG_20240218_111957.thumb.jpg.328739d5498813fb9a2b3e2cecaa4344.jpg

      IMG_20240218_112222.thumb.jpg.126475ac5e6539fe0e12590533382cad.jpg

      Czerwona 41 do Signaue

      IMG_20240218_114009.thumb.jpg.2ce0491219d115dea07f0600bd25766b.jpg

      I na górnej stacji gondolki:

      IMG_20240218_120040.thumb.jpg.fcb5f1054784ebd8fd1e228c042c9dbb.jpg

      Z widokiem na Rotwand

      IMG_20240218_122006.thumb.jpg.05e6bcab258c97fe3132122e4d32dec9.jpg

      A za plecami taka atrakcja:

      IMG_20240218_121949.thumb.jpg.f3ac12ccfcc67c93e9dca52755d8d9f1.jpg

      IMG_20240218_122129.thumb.jpg.4ed13c0c035ee37790d93b8a036898e9.jpg

      Holzriese - niezła lufa, 71% nachylenia, podobno najstromsza w Italii:

      IMG_20240218_120032.thumb.jpg.7c7a5a4b60910d93c471be71f7fd140f.jpg

      IMG_20240218_122851.thumb.jpg.224a678f7bedefef8d32a6c990cb8796.jpg

      IMG_20240218_122712.thumb.jpg.2c53e7de16d5ce3226b239900d8d3808.jpg

      IMG_20240218_124918.thumb.jpg.de7662b0e7efe98f8a28517edf3afa68.jpg

      Na obiad umówiliśmy się ze znajomymi na Helmie, więc wracamy przez Sexten nową gondolką na górę. Jest dziwnie, bo na stokach od tej strony nie ma ani grama śniegu, wszystko stopniało, a mamy przecież połowę lutego, a nie kwiecień.

      IMG_20240218_135207.thumb.jpg.298b966ba1d89e30c8ef7597cfcdab86.jpg

      IMG_20240218_135511.thumb.jpg.d84fb6a92cb6d2b74a18051a832aa5bb.jpg

      No cóż, w każdym razie narty w Alpach bez Kaiserschmarren są nieważne, więc … A do kompletu niezłe lokalne piwko Pustertaler Freiheit z południowotyrolską wersją Statuy Wolności, taką jakby bardziej wyzwoloną?

      IMG_20240218_141631.thumb.jpg.ca85a143bf6ad12f3d31b6d685051994.jpg

      Wyciągi działają do 16.30, więc do końca szlifujemy jeszcze trasy na Helmie i na koniec zjeżdżamy czarną 13b do Vierschach. Trzyma się całkiem dobrze do końca.

      IMG-20240218-WA0003.thumb.jpg.003b2cea2da396eb30e2126b252c1a4e.jpg

      IMG_20240218_154809.thumb.jpg.d418c2c225caed4ad4313f471f8a9f7a.jpg

      Bardzo fajny ośrodek z urozmaiconymi i długimi trasami oraz dobrą infrastrukturą. Ludzi sporo, ale dłuższych kolejek w zasadzie nie uświadczyliśmy. Chwilę rano do gondoli i kilka minut do kanapy na szczyt Helmu, a tak to na bieżąco.

      Akurat pierwszego dnia byliśmy autem, więc w drodze powrotnej jeszcze zawinęliśmy w boczną dolinę, nad Pragser See. Bardzo urokliwe miejsce, choć pewnie w lecie, gdy tafla jeziora nie jest zaśnieżona, wygląda jeszcze ładniej. Jest tu hotel z restauracją, mała kapliczka Matki Boskiej Bolesnej i parking (płatny).

      IMG_20240218_173141.thumb.jpg.52f7dcfc19b2a9e5166e2bbd33a4fd8e.jpg

       [cdn.]
    4. Zagronie, wspomnienia

      Zagronie
      Ostatni wpis

       

      Post 26

      Baku, Kijów

      Dwudziestego trzeciego września

      Rano lecimy do Baku. Samolot jest już znacznie większy.  Odrzutowiec TU-135. Pogoda kiepska. Widać z góry szare pustynie, potem pojawia się morze. A na nim wieże naftowe. Morze Kaspijskie jest płytkie. Pomiędzy wieżami biegną nad wodą pomosty. Wież przybywa, jest ich coraz więcej, lepiej też już widocznych, bo samolot schodzi w dół. Pomostów też przybywa. W wodzie stoi już cały las wież. Widać Baku. Plątanina pomostów dąży w kierunku miasta. Lądujemy.

      Po obu stronach drogi z lotniska do miasta wieże i rury do transportu ropy.  Biegnące po ziemi we wszystkich możliwych kierunkach. Jesteśmy w Baku. Idziemy spacerkiem nad morze. Ładna zatoka i przyjemny bulwar z restauracyjkami.

      Mamy nieco miejscowego grosza, po udanym handlu. Herbatę podają tu z dużych samowarów.  Trochę na sposób afgański. Dostaje się duży, ceramiczny czajnik herbaty i do tego szklaneczkę. Na spodku leżą kawałki cukru, które się ssie, popijając ze szklaneczki gorącą, gorzką herbatą.

      Ma tu być ładne stare miasto. Zobaczymy więc, jak to jest w praktyce. Już nieco się naciąłem na Samarkandzie. Orbis organizował tam wycieczki i pisano dużo u nas, jaka tam jest  egzotyka i wspaniałe zabytki. W czasie powrotu z  Hindukuszu nieco sobie tam pospacerowałem. Z dużym jednak rozczarowaniem.

      Widzimy mury miejskie Baku. Od trzynastego do dziewiętnastego wieku. Dość prymitywnie to tu restaurują. Stare miasto jest wewnątrz nich.  Wąskie uliczki. Meczet. Jakieś fragmenty dworu Szirwanszacha. Zdaje się szesnasty wiek. Nic specjalnie ciekawego. Może już jestem zepsuty po Iranie i Indiach.

      Hotel jest najbardziej luksusowy, jaki  mamy w  ZSSR, ale otrzymany po małej awanturze. Jest telewizor. Niestety, tak jak w Taszkiencie - zepsuty. Łazienka nieco zdewastowana. Ale za  to z gorącą wodą.

      24.09.

      Lecimy dziś do Kijowa. Wczoraj w Inturiście,  przy kupnie biletu lotniczego, wyrażono wielkie zdziwienie. Skąd my znaleźliśmy się w Baku? Nie mieliśmy prawa tu być!  Z Termezu powinno się nas było wyekspediować najkrótszą drogą do Polski.

      A mnie chodziło po głowie, że mając sporo rubli jak na mnie, moglibyśmy ewentualnie polecieć sobie do Irkucka i zobaczyć Bajkał. Jedno z moich marzeń. Zarzuciłem tą myśl, bo nie chciałem stresować żony, dodatkowym opóźnieniem i niewiedzą, gdzie jestem. I tak była wystarczająco zestresowana moich wyjazdem do Indii. Wiedziała przecież z praktyki w Iranie, jakich niespodzianek można się spodziewać w czasie takich wojaży jak nasze. Teraz wiedziała, że już wracam do domu. Pisałem kartkę o przewidywanej trasie powrotu.

      Teraz tu w Baku było już wiadomo, że nad żaden Bajkał byśmy nie polecieli. Nie sprzedano by nam biletów. Kasjerka na lotnisku w dalekim Termezie była zdaje się nie bardzo gramotna  i nie powinna nam była sprzedać lotu do Baku, Tylko wprost do Kijowa przez Taszkient. No więc musieli z konieczności nam załatwić jak najszybciej lot do Kijowa, by „inostrańcy” nie włóczyli się po terytorium bratniego kraju.

      Lecimy razem z jakąś polską wycieczką starszych pań, które tu węszą za złotem. My też powęszymy. Bo co robić z rublami, które kupiliśmy za dolary, w pośredni sposób, poprzez chusteczki dla Uzbeczek?  Kupimy złoto czternastokaratowe, bo tylko takie tu sprzedają  i sprzeda się go u nas u Jubilera.

      W sumie cała operacja, biorąc u nas czarnorynkowy kurs zielonego, daje pewne dobre przebicie. Musimy sobie, jak jest okazja, powetować nieco straty, poniesione w Indiach przez głupią żądzę przygody. Nie lepiej to byłoby siedzieć w domu i ciułać na samochód?  Podliczając te kilka eskapad - do Iranu, Afganistanu i Indii zebrałoby się może na jakąś, giełdową Skodę.

      Samolot znów inny. Tym razem Ił-18. Turboodrzutowy. Mam szczęście. Znowu mam miejsce przy oknie. I to właściwej strony. Czteromotorowy. Spoglądam przez okienko na skrzydło z przyczepionymi dwoma potężnymi silnikami. Każdy ma  ogromne śmigło z czterema łopatami.  Nagle łopaty skrajnego silnika zaczęły się pomału obracać. Szybkość ich wzrosła i z silnika buchnął bury dym.

      Silnik zaskoczył. Obroty śmigieł  gwałtownie wzrosły. Już nie było widać pojedynczych obracających się łopat, tylko lekko drgające w miejscu śmigieł  powietrzne koło. Silnik grzmiał. Przyszła potem kolej na  następny, a  z drugiej strony na  pozostałe dwa. Koncert czterech potworów zagłuszał wszystko. Samolot drgał. Po uniesieniu się powietrze drgawki ustały, ale huk i wirujące koła za oknem pozostały.

      Lecimy najpierw na północ, omijając łańcuch Kaukazu, od strony Morza Kaspijskiego, a potem wzdłuż tego łańcucha na zachód. Właściwa strona dla mnie jest ta, z której widać góry. Oglądam wspaniałą panoramę  ośnieżonych gór. Wprawdzie trochę daleko, ale widać nieźle.

      Nie leci też tak wysoko, jak duże odrzutowce. Wysokość gór wzrasta. Widać jakąś dużą grupę. Może to Uszba? Opisywana często w literaturze górskiej zalodzona grupa górska w Kaukazie.

      Potem widać potężny, dwuwierzchołkowy szczyt o łagodnych stokach. Wiem doskonale jak się nazywa - Elbrus. Najwyższy szczyt Kaukazu. Też podobno wygasły wulkan jak Demawend w Elbursie. Zaledwie niższy do niego tylko kilkadziesiąt metrów. Ale za to potężnie zalodzony. Tylko to on może być. Widać doskonale przełączkę między szczytami. Po minięciu tej góry samolot bierze zwrot na północ i Kaukaz znika. Widok był wspaniały. Białe chmury w dole i białe góry na horyzoncie. Kończy się moja indyjska przygoda.

      Epilog

      Co mi pozostało w pamięci po poznaniu Indii? Zaledwie po ich dotknięciu, a raczej muśnięciu. Pozostała wdzięczność Stwórcy, że się urodziłem w Polsce, a nie w Indiach! Byłem wykształcony, miałem pracę. Mieliśmy mieszkanie M-4 i telewizor czarno-biały. Wprawdzie się często psuł, ale zawsze udawało mi się go naprawić. Mieliśmy syna i nawet nowy samochód  Syrenę.

      W niedzielę, a potem nawet w sobotę, bo Gierek pozwolił na sześć wolnych sobót w roku, jechaliśmy do Okocimia, gdzie mama spędzała z moją siostrą wakacje. W zimie były wypady na narty. Byłem szczęściarzem życiowym. Spłynął na mnie ogromny spokój. Nasze polskie problemy były jakieś małe, nikłe, bez porównania w stosunku do tego, co tam zobaczyłem.

      Ceny

      Termez - 5 rubli za przewóz kutrem po Amudarii do Ajratanu w Afganistanie.

      ● Afganistan

      Ajratan - Mazar-i Szerif - 30 Afs(afgani-waluta w Afganistanie).

      Hotel w Mazar-i Szerif – 30 do 60 Afs.

      Mazar-i Szerif – Kabul(ok. 600 km) - wynajęta taksówka – 100 Afs plus bagaż(pow. 20 kg – 15 Afs za 7 kg).

      Hotel w Kabulu - 25 Afs(Friends Hotel – Shar-I Nau).

      Kabul – Peszawar(ok. 500 km) - 100 Afs, plus opłata za bagaż jak z Mazar-i Szerif.

      Wymiana: 1$ = 43 do 45 Afs

      ● Pakistan

      Peszawar Hotel, ok. 5 Rp(rupii pakistańskich).

      Peszawar – Lahore – 25 Rp autobus(może wrosnąć do 40 Rp – zależnie od pojazdu).

      Hotel w Lahore – 6 Rp.

      Lahore – Amritsar – pociąg - ok. 6  Rp.

      Wymiana 1 $ = 9,5 Rp

      ● Indie

      Przelicznik; 1 $ = 8,7 R .W niektórych rejonach Indii  dawano za dolara nieco ponad 9 R

      Amritsar – Deli – pociąg - ok. 26 R(rupii indyjskich).

      Hotel(w stylu indyjskim) w Deli – 2 do 10 R.

      Deli – Chandigarth – pociąg (266 km)- 18 R.

      Chandigarth – Manali –autobus(300 km) - 23 R, plus bagaż.

      Manali – Hotel – 6 R.

      Manali – Keylong – Darcha (170 km)– 13 R.

      Hotel w Keylong – 3 R.

      Kulis – 25 do 30 R na dzień do 30 kg.

      Koń(muł) – średnio 25 R na dzień – 60 kg.

      Pociąg na trasie Dehli – Madras – Trivandrum – Bangalore – Bombay – Janhsi  - Dehli- 7500 km. Bilet specjalny zakupiony w Boroda House p. 35. Tzw. circular ticket – 196,9 R.

      Ceny autobusów – średnio- ok. 6 do 8 R za 100 km.

      Ceny pociągów – 40 R za 1000 km(2 klasa-sypialny), plus opłata za rezerwację miejsca 5,5 R

      Autobusy miejskie 30 pesa(z podziału rupii na 100 części).

      Potrawy w Indiach

      Mutton biriyani – ryż z baraniną(kawałkami), cebulką i kapustą – smaczny.

      Reis biriyani – ryż po wegetariańsku do tego 4 do 6 różnych bardzo ostrych sosów - podawany na południu Indii.

      Porotta albo Barotta – bardzo smaczne placuszki o różnych wymiarach, zależnie od okolicy – spotykane tylko na południu.

      Puri – też smaczne placuszki o dość różnej konsystencji – sprzedawane na północy.

      Placuszki z ryżu(południe) – niezbyt smaczne.

      Czapati(Chapati) – placki z mąki i wody, cienkie i o smaku przypieczonego ciasta na makaron – północ kraju.

      Jajka – sadzone, gotowane, omlet.

      Ryba z curry, ryba pieczona – południe, wybrzeże.

      Napoje

      Herbata z mlekiem – całe Indie

      Kawa(naturalna) z mlekiem – więcej na południu, gdzie jest tańsza od herbaty z mlekiem

      Mleko słodzone(bawolic, kozie)

      Napoje butelkowane – cola, fanta, woda sodowa i jeszcze inne – raczej słodkie

      Owoce

      Piru – owoc podobny do jabłka, ale smaku bliżej nieokreślonym, smak może pośredni między papierówką a dynią

      Ananas

      Orzech koksowy – dojrzały posiada mało mleczka a dużo miąższu. Niedojrzały gasi dobrze pragnienie. Zawiera ok. trzy czwarte szklanki mleczka. Są z grubsza biorąc - podłużny i podobny kształtem do orzecha laskowego – tylko b. duży.

      Banany – duże i małe żółte, zielone, czerwono-brązowe.

      Jabłka – tylko północ.

      Gruszka-jabłko? – smak podobny do gruszki.

      Mango – sezon lipiec, sierpień.

      Pomarańcze – mało soczyste i smaku gorszym od tych kupowanych w naszym kraju.

      Cytryny – malutkie z cienką skórką(limonki).

      Japoński owoc – czerwony, podobny do pomidora o zwartym miąższu. Zatyka jak niedobra gruszka.

      Winogrona.

       

                                                                                                                              

       

       

    5. Dłuższą chwilę mnie nie było na forum, ale wracam z relacją z wczorajszej wycieczki.

      Ostatni wyjazd w góry był w maju, tęskniłam strasznie za Tatrami, i już na prawdę stawałam na głowie żeby udało się zgrać dzień wolny z ładną pogodą. Obserwacja prognozy od kilku tygodni, trasa obmyślana jakiś czas temu i w końcu udało się - niedziela powinna być ok. Bałam się, że niedziela  w Tatrach to zły pomysł, ale z tego co zauważyłam to Tatry Zachodnie nie są aż tak oblegane jak Morskie Oko, Giewont czy inny Kasprowy. No więc tak: piątek i sobota 12 h w pracy na nogach, a w niedzielę pobudka o 4 i w drogę.... :)

      Wracając z pracy w piątek po 21 coś zaczęło piszczeć w aucie-koniec klocków. no po prostu swietnie....i po wyjezdzie sobie myślę. Na szczęście Miśkowi udało się jakieś znaleźć w garażu i w nocy zmieniał ....Pobudka o 4, zbieramy się, pakujemy rowery do auta - nie możemy znaleźć śruby od koła....dobra udało się, coś wymyślił :D Pogoda jakaś dziwna się wydaje, ale jeszcze słońce nie wzeszło więc mam nadzieję, że jednak będzie ładnie....jedziemy, coś chmury nad tymi Tatrami Zachodnimi. Misiek już zły bo to wygląda na burzowe chmury.....zaczęło padać po drodze, no po prostu myślałam, że zwariuje.....zaczyna wiać...no ale cóż, dojechaliśmy, pogoda się uspokoiła, ale dalej pochmurno, będzie co bedzie, nic nie poradzimy. Plan był, że dojeżdzamy rowerami do polany Trzydniowki, idziemy dalej z buta dalej w stronę schroniska, odbijamy w lewo na szlak papieski i tamtędy na Trzydniowiański i wracamy na Polanę Trzydniówkę od razu do rowerów i wracamy. No  i dobra, wysiadamy z auta, rowery przygotowane, Mikołaj chce dopompować powietrza, a tu powietrze zeszło całkowicie i nie chce się ruszyc.......no wszystkie znaki mówią zeby odpuscić.....w koncu jego rower został w aucie, a my wypozyczylismy rower z wypozyczalni.  Oczywiscie dokument tozsamosci został w aucie, dobrze ze ja mialam swój chociaz :P No dobra, ruszamy... dojechaliśmy do miejsca gdzie mamy zostawić rowery, i ruszamy dalej z buta, zaczyna padać....no świetnie. Nad Wołowcem widac ciemne szare ciężkie chmury, no jak nic na burzę....ja juz załamana i wkurzona...nie wiemy co robić, najrozsądniej byłoby wrócić, ale żal....na chwilę schowalismy się od deszczu pod drzewami....po jakims czasie przestalo padać, poszlismy w strone schroniska, Misiek jest za tym zeby wracac, albo dojsc do schroniska i wracac, ja stwierdziłam, że moze przeczekamy bo z drugiej strony powoli było widac słonce...w końcu doszliśmy do schroniska na Polanie Chochołowskiej. tam posiedzieliśmy, zaczeło wychodzic słonce, ale przy wysokosci ok 2000 m n.p.m. widać bylo chmury....po wielu dylematach Misiek mowi ze nigdzie nie idzie wyzej, wracamy, moze przejdzie moze nie, bezpieczniej zawrocic-wiedzialam ze ma rację, ale jednak mialam nadzieje, że sie rozpogodzi i ze pojdziemy. dobra, posiedzielismy jeszcze kolo wypasu owiec, zaczelo sie robić coraz ładniej, było ju z kolo 10.00 wiec dosc pozno, plan był inny, ale co zrobić. dobra, w koncu Misiek uległ i poszlismy na góre :D Na początku szlak był dość łagodny i szło się całkiem przyjemnie, słoneczko świeciło, wiał ciepły wiatr, raczej płasko niż mocno pod górę. Dopiero później szlak zaczął się piąć mocniej do góry, temperatura też robila swoje i mielismy coraz mniej sił. Podejscie na samą górę już w ogóle dało na w d....nogi :P masakra, ja już ledwo miałam siłe iść, a nie wiem jak Misiek doczołgał się do mnie haha co prawda został w tyle, a ja poszłam już sama na szczyt żeby odpocząć i zjeść :) Przed wyjazdem myślałam, czy nie zahaczyć o Kończysty Wierch jeszcze- to już tylko godzinka z trzydniowiańskiego, ale odpuscilismy. Może gdyby była wczesniejsza godzina to byśmy się zdecydowali, ale tak to odpuścilismy, poza tym na prawde byliśmy wypruci :P

      Na gorze odpoczęlismy, napatrzyliśmy się na przepiękne widoki i ruszylismy w dół Krowim Żlebem-cieszę się że taki kierunek wybrałam, bo zejście było dośc strome, dało nam też popalic, ale chyba jednak wolałam schodzić tędy bo jakbym miała wchodzic pod górę tak stromo to bym umarła w polowie drogi chyba haha. Z drugiej strony niby jakbym miala to strome podejscie za sobą to pytam tylko lżej by mi się schodziło tamtym szlakiem, sama nie wiem co lepsze, ale i tak i tak dałoby w kość:P po  dość długim schodzeniu, moje kolana i ścięgna miały już serdcznie dośc. Największym zbawieniem okazał się oczywiscie rower-przekonalismy się o tym juz nie raz. Zawsze jak idziemy gdzieś z Chochołowskiej to roweramy podjeżdzamy gdzie się da :) Jak juz się wsiądzie na rower w drodze powrotnej to nawet nie trzeba pedałować :D a jeszcze jak się mija tych wszystkich ludzi i za chwilę jest się na dole...no bajka :D Balismy się troche ze to niedziela i że będą tłumy-na szlaku na Trzydniowiański mijaliśmy moze 10 osob....schodzą już troche wiecej - troche ludzi wchodzilo dopiero, ale mimo wszystko było na prawdę baaardzo mało ludzi. Trzeba wiedzieć gdzie iść żeby nie było tłumów :P w samej Dolinie jednak dosc sporo ludzi-głównie rodziny z dziecmi, wracajac rowerem trzeba bylo uwazac bo potrafili isć całą szerokością, albo dzieci nieoczekiwanie wybiegały pod koła :P wiadomo jak to jest. Na koniec zjedlismy pyszny i nawet nie drogi obiadek w karczmie kawałek za wyjsciem z Doliny. Mało ludzi, tanio, krotki czas oczekiwania, a jedzonko przepyszne :D

      Mimo wielu przeciwności był to na prawdę udany i męczący(pozytywnie)dzień. a powrót? z Chochołowskiej do Mogilan pod Krakowem około połtorej godziny. A wyjechalismy kolo 17 dopiero.....jechalismy za google maps, zadnego korka, zadnych 2 czy 3 godzin na zakopiance jak straszyli ;)

      Także dzień przecudowny, mam nadzieję, że jak najszybciej uda mi się znowu wrócić w Tatry:)

      Filmik będzie później, na razie kilka zdjęć :)

       

      1.jpg

      2.jpg

      3.jpg

      4.jpg

      5.jpg

      6.jpg

      7.jpg

      8.jpg

      9.jpg

      10.jpg

      11.jpg

      12.jpg

      13.jpg

      14.jpg

      15.jpg

      16.jpg

      17.jpg

      18.jpg

      19.jpg

      20.jpg

      21.jpg

      22.jpg

      23.jpg

      24.jpg

      25.jpg

      26.jpg

Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...