Skiturowy debiut na Wierchomli oraz o tym, że takie narciarstwo jest nie dla mnie
To teraz się pewnie narażę większości na forum Skitury są nudne!
...i żeby trochę złagodzić mój przekaz, po moim pierwszym doświadczeniu z takimi nartami, napiszę: dobrze, że są... ale to nie jest sport dla każdego.
Mi podobało się średnio i jest ku temu kilka powodów.
Mam nadzieję, że po takim wstępie zachęcę Was do tego by przejrzeć i przeczytać niniejszy wpis na blogu do końca.
SKITUROWA WIERCHOMLA
Zeszłotygodniowy wypad do Przyjaciół w Beskid Sądecki, to były dwa cele. Pierwszy: Ryterski Raj (plan na sobotę i poniedziałek), cel drugi, to wycieczka na nartach w niedzielę - dzień, w którym spodziewaliśmy się dzikich tłumów, w każdym z ośrodków, ponieważ pogoda w prognozach zapowiadała się znakomicie.
Lekki mróz o poranku, a potem piękny, słoneczny dzień.
Wybór padł na Wierchomlę ponieważ @Majkel miał przetestowaną tutejszą wypożyczalnię oraz na naszym debiucie postanowiliśmy połączyć turowanie trasowe, z poza trasowym.
Za komplet sprzętu, na cały dzień płaciliśmy 70 PLN (narty, kije, buty).
Tego dnia debiutowałem nie tylko ja, dla Pauli i dla Gosi (żony Michała) - to był również dziewiczy dzień na tego typu deskach.
Jak wiecie uwielbiam chodzić po górach i moje nastawienie do tej przygody było bardzo, bardzo optymistyczne.
Utwierdziłem się w przekonaniu, że jest to alternatywa dla SKI kochających gdy o poranku zobaczyłem jaka jest ilość narciarzy oczekujących pod stacją dolną kolei w tutejszym ON.
Oczywiście jeśli chodzi o zasłanianie ust i nosa, dystans społeczny - absolutny brak. Brak nawet pozorów.
Kilka minut na zapoznanie się z działaniem całej maszynerii, krótka chwila na zdjęcie spod kurtki jednej z warstw bielizny i ruszamy dziarsko w górę.
Na trasie zjazdowej tłumy.
Masa narciarzy bezkijkowych, masa narciarzy w jeansach 😮 Jestem zaskoczony niskim poziomem technicznym jeżdżących tutaj... chyba to wynika z faktu, że tutejsza górka jest raczej łagodna i przyciąga początkujących i lekko zaawansowanych.
Gdy tak sobie klapałem do góry nie zauważyłem naprawdę dobrego narciarza
No właśnie...
...mimo, że wyciąłem bystro do góry i szybko wyprzedziłem całą ekipę, to zauważyłem kilka niedogodności tego typu narciarstwa podchodzeniowego.
Mimo, że niby lekki sprzęt, to nie jest wcale tak lekko.
Buty choć miękkie i niby też lekkie, to wcale dużo nie odbiegają od wagi butów zjazdowych.
Reasumując pierwsze spostrzeżenie - na taką górkę chyba lepiej byłoby podchodzić w nartach biegowych, mam wrażenie... i przekonanie (muszę spróbować koniecznie) o większych zaletach oraz większej przyjemności ze "śladówek". Drugie - niekomfortowe odczucie, to te buty moje nogi i piszczele bez komfortu (kilka par w wypożyczalni przetestowanych - optymalny wybór, z fajnym trzymaniem) ...a sama noga, choć ubrałem cienkie skarpety Sidasa szybko się spociła - pojawiły się lekkie luzy i obtarcia. Czy to fajne?
Cóż? Z pewnością napiszecie, że sprzęt pewnie tani, słaby, źle dopasowany... pewnie po części racja.
Pewnie napiszecie, że jestem książę i lubię komfort i wygodę - też pewnie częściowo racja.
Moje wyobrażenie o biegówkach chyba jednak jest bardziej pozytywne po doświadczeniu skiturowym - nie mogę się doczekać próby na wąskich nartach
Szybkość podchodzenia? Słaba...a przecież jestem wysportowany i w życiowej formie 😮
W zwykłych butach i w raczkach poruszałbym się o wiele szybciej.... baaa nawet w rakietach śnieżnych pod górę byłoby szybciej...
Autor bloga:
Zjawisko, z którego zdaję sobie sprawę tutaj... Jazda gromadna 😮 Ludzie jeżdżą na trasach zjazdowych w stadach. Jedzie stado, potem przerwa...i znowu stado. Co narciarzy skłania do takich zachowań, nawet początkujących?
Brak stada - całkiem pusto
Dochodzimy do tutejszej knajpki dosyć szybko.
Robimy krótką przerwę i wymieniamy się swoimi spostrzeżeniami z pierwszych chwil na skiturach.
Paula jest zachwycona, Gosia mniej... Michał jest gotów porzucić całkowicie zjazdówki...a ja sceptyczny... Wierny sztruksowi, twardym trasom i szybkości przemieszczania się, turystyki trasowo - wyciągowej.
Paula:
Przyjaciele W permanentnym i wiecznym sporze Nie tylko światopoglądowym ale również narciarskim
Kilka chwil i jesteśmy na górze
Idziemy w stronę Pustej Wielkiej.
Za Michałem dzielnie kroczą panie...
Odsłaniają się przed nami widoki
I to jest to, co w turach jest świetne. Kilkaset metrów od ludzi i jest cisza, spokój i niezmącona niczym przyroda i zima... pytanie, czy koniecznie akurat na skiturach? - takie wątpliwości się pojawiają w mojej głowie jak mijają nas, raz po raz, narciarze biegowi.
Atmosfera wycieczki jest doskonała.
Uśmiechy pojawiają się na twarzy...a ja czekam niecierpliwie na pierwsze doświadczenia zjazdowe bez fok... z fokami, nawet z niewielkich górek przyjemność jest żadna. Narty hamują, człowiek musi się pilnować, bo na niezapiętych wiązaniach można paść szybko na kolana bądź na twarz Dobrze, że koordynacja ruchowa w człowieku jest duża.
Dochodzimy do tego, co w Polsce i polskich ON jest tragiczne... upadek!
Połączenie ze Szczawnikiem i tutejsze wyciągi, infrastruktura jest w ruinie.
Żal i przykro na to patrzeć...
Mijamy kapliczkę - piękna zima i dla oka coś klimatycznego.
Oznaczenia szlaków pieszych, skiturowych i rowerowych jest świetne.
Pora na kilka zdjęć z widokami
Narty trzymają na powierzchni...a i kij?... a kij się zapada do połowy.
marboru i @Majkel
Robimy zjazd, w tym co widać za nami...
Mimo, że jest nachylenie, to? To jest wolno... takie bujanie się. Fakt narta w takim śniegu wygląda fajnie jakby płynęła. Trzeba się pilnować i jechać coś na kształt śmigu.
Czy to takie bardzo fajne i przyjemne? Normalne.
Sam osobiście czerpię pokłady radości, adrenaliny i zabawy w jeździe na krawędziach na szybkim, a nawet zlodzonym stoku.
Śmieję się do Michała, że to takie narciarstwo dla dziadków
Mimo, że zjechaliśmy, to na górze jesteśmy szybciej niż dziewczyny (one piły herbatkę gdy "płynęliśmy" trochę na dół).
Dochodzimy do skrzyżowania szlaków i kolejnej górnej stacji orczyka w upadku
Rezygnujemy z Pustej Wielkiej...na necie sprawdzamy ten szlak i nie wydaje się atrakcyjny.
Tyle dobra niewykorzystanego....
@Bumer wiem, że to miejsce jest Ci bliskie.
Wygląda to, tak...
@artix te ślady, to coś dla Ciebie.
Mnie nie przekonasz jednak do jazdy poza trasą
Jest zwyczajnie bardzo wolno 😮
Idziemy dalej.
Po kawałku podejścia jesteśmy w górnej stacji Szczawnika.
Znowu upadek...aż żal patrzeć, czy nawet robić zdjęcia
Tu postanawiamy ponownie zdjąć foki i zawrócić by skierować się w stronę bacówki - mamy delikatny zjazd.
Jeszcze widok na Jaworzynę Krynicką (przepraszam za nieostre foto):
Ponownie mamy wolne zsuwanie...
...trochę kijkowania i ponownie myśli o biegówkach jak patrzę na ślad po kolejnych osobach na takich nartach.
Klimaty i spokój...
I za chwilę?
Disco Polo Party...
Kuligi, ogniska, grille, alkohol i głośne "majteczki w kropeczki"...
Żal patrzeć... dramat!
Mijamy "towarzystwo"...i dochodzimy do bacówki.
Ludzi dużo, a w środku cisza i spokój.
Zamawiamy zupy i pysznego schabowego na wynos.
Popijamy herbatkę z termosów i staramy się odpocząć mając nieopodal dziki tłum.
Tutaj też trochę upadku...zaniedbania... no ale dla kogo? Dla kogo, ktoś miałby to naprawiać? Dla fanów Zenka, czy Sławomira?
Widoki rekompensują nam głośną muzykę i rubaszny klimat naszego społeczeństwa.
Tatry tak blisko, a tak daleko...
Zbieramy się do powrotu.
Mamy dwa lekkie podejścia - już nie zakładamy fok. To bez sensu... zdjęta foka nie klei się do narty zbyt dobrze - roboty przy tym wiele. To dla mnie mega słabe jest w skiturach (kolejny minus).
Że też ludzie nie znajdą jakiegoś prostszego sposobu na to?
Ostatnie dość strome podejście - po prostu zdejmuję narty, biorę w ręce i podchodzę w butach.
Dochodzimy do ostatniego zjazdu - trasowego.
I?
Słabo...
Lekkie, "styropianowe" narty, to kompletny brak przyjemności z jazdy w dół.
Zsuwanie się, lawirowanie pomiędzy malutkimi odsypami w taki sposób, by nie stracić równowagi... a na fragmentach lodowych totalna porażka.
Obiecywałem sobie wiele po zjazdach...a tu rozczarowanie poza trasą, rozczarowanie na trasie. Sprzęt niezbyt wygodny, problematyczne foki, wiązania - zapinanie, przepinanie, klejenie, odklejanie - to wszystko jest zwyczajnie upierdliwe.
Wrócę do stwierdzenia z początku tego wpisu: NUDY!
Dla mnie narciarza sztruksowego, zjazdowego, to tylko jakaś odskocznia, odmiana.
Skitury, to bardziej wycieczki, przygoda...ale i tutaj może się okazać, że szukając ciszy i spokoju trafimy na tłum i "Miłość w Zakopanem".
Duży, fajny plus - integracja i spędzanie czasu w grupie... ale, czy do tego potrzebne jest uprawianie tego sportu? Nie.
Muszę koniecznie zrobić test biegówek oraz chodzenia w śniegu w rakietach, czy raczkach, rakach.
Na chwilę obecną, po pierwszym razie muszę napisać, że skitury nie są dla każdego. Jeśli chcecie spróbować, to weźcie sprzęt z wypożyczalni i spróbujcie - absolutnie odradzam jego kupowanie - podobno (nie sprawdzałem) na giełdach jest dużo prawie nie używanych tego typu nart, czy kijów - nie dziwię się. Można się rozczarować.
Zaznaczę, bo niniejszy wpis jest dość kontrowersyjny - to co napisałem powyżej, to są moje subiektywne odczucia! Odczucia laika po debiucie i jednym skiturowaniu na średniej, bądź słabej jakości sprzęcie (na piszczelach siniaki), w terenie dość uczęszczanym przez ludzi.
@JC mam nadzieję, że nie usuniesz tego wpisu
Na koniec?
Mimo wszystko było warto!
Dla takich widoków...
Czy wrócę do podchodzenia i tego sportu?
Pewnie tak - to alternatywa dla weekendów w górach i tłumów przy wyciągach gdy jest piękna zima i dużo śniegu.
...ale nim to zrobię, to kolejnym razem wypróbuję narty biegowe
Mapka naszej 11 kilometrowej wycieczki:
Na koniec relacji żegnamy Wierchomlę ostatnim zdjęciem:
Jak długo to miejsce będzie funkcjonować narciarsko?
Po tym co zobaczyłem, to niestety rozwoju tu nie ma, a raczej upadek i dogorywanie.
Żal... bo to przecież kultowe na narciarskiej mapie Polski miejsce.
30 dzień na nartach w sezonie 2020/21 zaliczony
Pozdrawiam
marboru
Edytowane przez marboru
- 21
- 6
- 5
71 komentarzy
Rekomendowane komentarze