Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Maria

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    1 193
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    17

Zawartość dodana przez Maria

  1. No, z tą karą śmierci to się nie zgadzam - jakby jednego czy drugiego powiesili, to cały ogół by myślał, że im akurat się upiecze - tak, jak z niebezpieczną jazdą na drodze: tamten zginął, ale ja jestem kozak, umiem, i mnie nie złapią. Doszedłby jeszcze fajny smaczek ryzyka, etos i patos zawodu bandyty. A państwo byłoby w naszym imieniu samym ojcem chrzestnym, co mi się wcale nie podoba. Popatrzmy, jacy okazali się w praktyce niedawno głosiciele haseł o surowej walce z przestępczością...
  2. Maria

    Fotoradary

    Widziałam niedawno zdjęcie duńskiego roweru z przyczepką - taka riksza, tylko niższa:D. A tak na serio - jeżdżę po Krakóffku na rowerze (bez względu na porę roku), i nawet w najdalszych punktach jestem szybciej (i na pewniaka, bez fluktuacji wynikających z sytuacji korkowej) niż autem:D. Jak mam jechać autem, to mnie szlag trafia.
  3. Och, czemu od razu nudą? Może po prostu zwykła, codzienną radością?
  4. Wszystkiego najlepszego! I jak najmniej piachu, najwięcej śniegu:D
  5. Nie mam quada ani motocykla (choć ten ostatni trochę kusił mnie przez pewien czas), ale przeżyłam parę lat fascynacji jazdą samochodem, przy czym starałam się robić to najlepiej, jak potrafiłam. I wiecie co, przeszło mi jak ręką odjął. Do nart ma się to jak pięść do nosa. W ogóle już mi przeszkadza, że jadąc na narty, sama w aucie, zapaskudzam atmosferę spalinami - tu chcę się napawać nieskażoną bielą śniegu, a kilometr dalej smrodek z mojego auta na pewno przyrodzie czyni pewną szkodę. W ogóle chyba pojęcie sportu nie jest dziś w ogóle przedmiotem żadnych (nie tylko jakichś specjalnie głębokich) przemyśleń. Dla dzisiejszych ludzi sport jest tylko synonimem sposobu na atrakcyjne spędzenie wolnego czasu, zyskanie kondycji i w pewnym zakresie próbę własnych możliwości - ale w granicach wytyczonych przez konwenans. Jest też kwestią czysto prywatną - bez uwzględnienia aspektu ogólnego. 1) Społecznego - nie ukrywajmy, jeździmy na nartach, bo nas na to stać. Ilu nie stać? Co z popularyzacją sportu wśród młodzieży? Ten temat nie istnieje. Przypomnijmy sobie chłopca ze wsi, który tej zimy zabił sie próbując trenować skoki narciarskie w opłotkach. Brak klubów sportowych z prawdziwego zdarzenia, zdrowotność młodzieży dramatyczna. 2) Ekologicznego - przecież tym, którzy korzystają z piękna przyrody, zależy na jego zachowaniu - ale ich głos znaczy tak mało, że ochrona przyrody stała się domeną nawiedzonych ekologów, a narciarzy zepchnięto na pozycję szkodników. Możemy sobie na to ponarzekać na forum, ale we własnym gronie - nikt inny tego nie słucha. W początkach minionego wieku Mariusz Zaruski pisał o Tatrach jako o szczególnym dobru naszego kraju - nazwał je "pustynią" - w sensie miejsca, które pozwala być samemu ze sobą, swoją słabością, które daje możliwość dotarcia do prawdy o sobie przy próbie pokonywania trudności. I uważał, że właśnie dla tej roli są one ważne - żeby dać ludziom taką możliwość. Podobnie pisał Joseph Conrad o morzu (choć dla niego było ono miejscem pracy). Pisał, że nigdy nie walczymy z morzem. Nie można tak myśleć rozumiejąc, jaka jest dysproporcja między żywiołem i człowiekiem - walczyć można tylko z własną słabością, a dla morza należy czuć szacunek. Daleko stąd do sportu rozumianego jako przyjemność wyszalenia się, bez względu, jakim kosztem dla otoczenia to czynimy. Oczywiście, to nie jest czynienie zarzutu nikomu z nas. Te sprawy powinny być troską państwa. Wiem, że to, co napisałam, brzmi albo staroświecko, albo lewacko (tym słowem określa się u nas wszystko, co nie pasuje do pójścia po linii najmniejszego oporu: każdy sobie rzepkę skrobie, a państwo subsydiuje głównie budowę świątyń, w których można podziękować Opatrzności za ten miły stan rzeczy). Ale i tak jest to głos wołającego na pustyni;).
  6. O rany, przecież z tą głupotą to był komentarz do podanego przez Jarka linka, gdzie narciarze są uznani za potwornych niszczycieli środowiska! A jak kto lubi motor, niech się bawi, ile wlezie - tylko niekoniecznie niszcząc góry.
  7. I jeszcze jedno - skłonność do owczego pędu - powtarzania jakiejś bzdury bezkrytycznie tak długo, aż ta stanie się dogmatem.
  8. I w tym SPOKOJNIE tkwi sedno problemu;)
  9. Sorry, że Ci nie odpowiem konkretnie, bo sama (z powodu mikrej postury) jeżdżę na nartach według stosowanych obecnie kryteriów dłuższych niż by miał dyktować mój wzrost. Ale nie mam z tym żadnego problemu, więc może jest to też w pewnym stopniu kwestia mody? No, i na stabilność nie narzekam, a na nartach 20 cm krótszych ode mnie czułabym się chyba dziwnie. Ale nie traktuj mojej odpowiedzi jako wiążącej wskazówki, nie jestem znawcą tematu. Pozdrawiam maria
  10. Maria

    Lato 2008

    E tam, z siodełkiem czy bez, rowerek to dobra rzecz. Muszę wreszcie zadbać o swój, bo klekoce: "smaru, smaru, i może byś mi podokręcała te śrubki, leniwa cholero..." A dobry jest, stary graciel, ma już przeszło 20 lat:D! (Nowszy, górski, jakiś łobuz mi rąbnął, ale cieszę się, że nie tego staruszka:). No i pozdro dla wszystkich 100dentów, sesja i lato też się kiedyś skończą.
  11. Jestem jeszcze z tego pokolenia, które pamięta zwrot "Radzieccy uczeni odkryli...". Czemuś i poziom, i styl prasy (i nie tylko prasy) jest zupełnie niezmienny... Pewnie, niezależnie od wszystkiego, należy dążyć do mniejszego zapaskudzania biednej planety, niezależnie nawet od ocieplenia. I niezależnie od tego, czy potrafimy przewidzieć skutki (a może właśnie dlatego, że po prostu nie potrafimy), powinno się maksymalnie ograniczyć wyp... w atmosferę różnych wstrętnych gazów. Ocieplenie ma być powodowane przez wzrost zawartości dwutlenku węgla w atmosferze. Tyle, że istniały w historii Ziemi epoki, w których zawartość tego gazu była znacznie wyższa niż to teraz grozi. Ale poziom mórz wcale nie był wyższy, bo woda parowała i cyrkulowała szybciej. Wszystkie zależności w przyrodzie są znacznie bardziej skomplikowane, niż biorą to pod uwagę przewidywacze. Zawsze jest jakiś chórek powtarzający w kółko jedynie słuszną koncepcję. Angażuje się potężne środki, tworzy skomplikowane modele - ale u ich podstaw stoją założenia na poziomie podstawówki. A globalne tendencje to staną się jasne najwcześniej po tysiącach lat - i to te bardziej krótkoterminowe;)
  12. Maria

    Okładka Fakty - PZPN goły...

    O gustach to lepiej może nie dyskutować bo rzeczywiście trzeba by dojść do brzydkich słów, ale w sumie to prawidłowo - narty=raj, a jak tu propagować raj w ubraniu:D? A że widok pewnie pasuje do tych skojarzeń jak pięść do nosa - tak to już u nas bywa:rolleyes:
  13. A moje deseczki stoją sobie w pomieszczeniu wielofunkcyjnym (właściwie jadalnio - komputerownia) i gadam do nich cały czas: Już niedługo, niedługo.... Czerwiec już się nie liczy, może we wrześniu gdzieś wyskoczymy, jak nie, to w listopadzie powinien spaść śnieg, a w ogóle to mamy ponoć oziębienie klimatu...
  14. Jarek, oczywiście, to chodzi o Pyszną - dalszy ciąg Kościeliskiej. Odwiedzano ją już w połowie XIX wieku, a stojący tam szałas Towarzystwo Tatrzańskie przerobiło na schronisko, najpierw prymitywne - bez gospodarza, później (tuż przed wojną) rozbudowane. Prowadził je sam Stanisław Marusarz, który przedtem, mimo że był zawodnikiem najwyższej światowej klasy, nie mógł znaleźć pracy w Zakopanem - i pracował w sklepie we Lwowie. W swoich wspomnieniach pisał, jak na początku wojny nachodzili go tam Niemcy - a miał pod podłoga "arsenał" - pasjonował się też bronią. Pewnego razu akurat przerabiał sobie układ celowniczy w sztucerze, gdy nagle do drzwi zapukał patrol... Przytomnie powiesił broń na drzwiach, przykrył ścierką, otworzył i zaproponował "gościom" herbatę... Przytaczam tę historię, bo akurat w "W stronę Pysznej" jej nie ma. Schronisko spalono pod koniec wojny podczas walk partyzanckich. Ale czy same początki narciarstwa to Pyszna? Pierwsi narciarze łazili po całych Tatrach: chyba pierwsza opisana wyprawa to wycieczka Barabasza w 1894 do Czarnego Stawu Gąsienicowego (z Janem Fischerem), parę dalszych: w 1902 Barabasz z dwoma towarzyszami - przełęcz pod Kopą Kondracką, 1905 Kopa i Małołączniak. 1905 - Zaruski z dwoma innymi panami odbyli parudniową wycieczkę, m. in. na Przełęcz Tomanową i do Doliny Cichej. 1907 - Zaruski i Borkowski - Przejście przez Zawrat, wejście na Kozi Wierch na Gąsienicową.
  15. Maria

    Lato 2008

    Magres, stopy śniegu pod dechą!
  16. Maria

    Raport śniegowy 07/08

    Ech, a mnie tam nie ma!:eek:
  17. A mnie się wydaje, że na atmosfera na forum jest OK i nie ma co narzekać. Cóż, każdy z nas ma swoje, dość rozmaite, zajęcia, i trudno się skrzyknąć na jakiś wspólny wypad, ale wszystko przed nami. Możliwe, że forum, jeśli chodzi o liczbę użytkowników, zbliża się dopiero do pewnej masy krytycznej, przy której, niezależnie od okoliczności, zawsze się parę osób zjawi. No, i "spektrum" jest dość szerokie, nie jest tak, żebyśmy wszyscy mieli takie same upodobania/umiejętności. Miejsca w których można by się spotkać, też różnią się dla nas dostępnością (geograficznie). Ale przecież organizacja spotkań nie jest główną funkcją forum - ważne, że można powymieniać się opiniami. Moim zdaniem, to dobrze, że są tu ludzie prezentujący różny poziom, a już w ogóle myślę, że to dobrze, że niekoniecznie najwprawniejsi narciarze piszą, zamiast w podziwie czytać niekoniecznie jasne wywody starych wygów, zakładających wątki po to, by zyskać podziw (i licytujących się zawzięcie, kto bardziej nań zasługuje - nie zawsze w ładny sposób). A te dyskusje, w których ludzie podający się za wytrawnych narciarzy nie potrafią się zgodzić co do kwestii najbardziej podstawowych! Potem cały wątek ginie w , już nie polemice, a kłótni. Oczywiście, nie piję tu do Alfredoo - on jest zawsze rzeczowy. Ale zjawisko, o którym piszę, jest wyraźne na innych forach, i może wręcz odstręczać. U nas tego (dziwne) nie ma. I myślę, że każdy, kto po powrocie z nart ma jeszcze ochotę o nich choćby porozmawiać, to prawdziwy narciarz, więc w odpowiednim czasie będzie jeździł jak szatan:). A grzeczność jeszcze nigdy nikomu, na dłuższą metę, nie zaszkodziła.
  18. Natknęłam sie ostatnio na dwa kawały górskie: Amerykanie testowali nową rakietę w Polsce. Jak to zwykle bywa, ta zboczyła i spadła gdzieś w górach. Wysłano samolot, następnie helikopter, żeby znaleźć zagubiony pocisk. Żołnierze wysiadają z helikoptera w miejscu, gdzie spodziewają się ją znaleźć. Widzą: siedzi baca i pyka fajeczkę. Pytają: - Baco, a nie widzieliście tu lecącego takiego ognistego kija? - Ni. Nie widziołem... Zbierają się do odejścia, a wtedy baca zagaduje: - Ale wicie, panocku, tutej coś dziwnego się podzioło... Najsampierw przelecioł BGM-109 Tomahawk Criuse Missile i spadł za tamto górkom. Potem przelecioł F-15E Strike Eagle. Teroz wy wylądowaliście HS-60 Seahawk... ale ognisty kij...? Niii..... nie widziołem... Zabłądził facet w lesie. Chodzi i krzyczy. Nagle czuje szturchnięcie z tyłu. Patrzy, a tu wielki niedźwiedź, wyrwany ze snu, piana z pyska mu leci i mówi: - Co ty tu robisz? - Zgubiłem się. - Ale czego się tak drzesz? - wściekle pyta niedźwiedź - Bo może ktoś usłyszy i mi pomoże - mówi gość. - No to ja usłyszałem. Pomogło Ci?
  19. Maria

    Lato 2008

    Masz na myśli "solidaryzację z SB:D;)? Faktycznie, brzmi dość intrygująco. Oj, czy się mną nie zajmą jakieś "służby"? Ciekawe, czy "popieram SB" byłoby lepsze?
  20. Cóż, chyba trzeba się usprawiedliwić? Byłam unieruchomiona przez cholerną kontuzję...
  21. Maria

    Lato 2008

    A ja się całkowicie solidaryzuję z SB! No, tyle że rzeczywiście coś się rodzince należy. Może uda mi się ich zabrać we wrześniu do Szwajcarii, i wilk będzie syty, i owca cała:D. W samo lato - objazd mało znanych polskich zadupi - z całym szacunkiem, to jest komplement - ciekawe i nie uczęszczane miejsca. Kiedyś ukradziono mi samochód, i przez jakiś czas musiałam jeździć Maluszkiem. Zaczęłam wtedy wyszukiwać boczne drogi i bardzo to polubiłam. Pozwiedzamy sobie rejon Dukli. To na pewno. A gwóźdź programu letniego wymyślił mój Tata - do Norwegii zwiedzić porty, które odwiedzał kiedyś od drugiej strony - na jachcie. Fajnie będzie, jeśli to się uda zorganizować .
  22. Hmm, wybrałabym się, ale chyba wtedy będę w Zakopanem. Szkoda tylko, że śnieg już ędzie tylko wspomnieniem...
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...