lekko off, ale śnieg, słupek i samochód przypomniały mi zasłyszaną w radiu anegdotę.
dzieci na na chodniku tuż przy osiedlowej uliczce ulepiły wieczorem bałwana. następnego dnia rankiem, jedno z nich wyjrzało przez okno i dostrzegło, że ktoś rozjechał bałwanka samochodem (ach te ślady na śniegu;)).
nierażone niczym dzieciaki podczas popołudniowej zabawy przed blokiem powtórnie ulepiły bałwanka. niestety w nocy historia się powtórzyła i jakiś złośliwiec po raz wtóry rozjechał bałwanka.
podobnie jak i ubiegłego popołudnia, niezrażone niczym dzieci ulepiły ponownie bałwanka tuż obok na chodniku, wokół hydrantu...