Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

ravick97

VIP
  • Liczba zawartości

    1 090
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    12

Zawartość dodana przez ravick97

  1. i wszytsko jasne http://cgi.ebay.fr/ws/eBayISAPI.dll?ViewItem&item=270390160460&ssPageName=ADME:X:RTQ:FR:1123 "Hi, The ski has served one year on rental, in good technic condition, just normal scratches on deco. I ship to Poland, the shipping cost 38 euros. Bye - seb74xx" ps. to nie jest google translator, choć nigdy nie wiadomo kto zacz po drugiej stronie w sieci
  2. ech, a już się rozmarzyłem dzięki pax nic tylko pozazdrościć, nie zapomnij tylko o relacji jaki ich posmakujesz:)
  3. aklim tu jest coś ciekawego z seri xwing i z pewnością bardziej uniwersalnego od fury. no i cena wydaje się być dobra pod warunkiem, że ktoś zrozumie w tym języku iż nowe ci one. http://cgi.ebay.pl/ws/eBayISAPI.dll?ViewItem&item=270390160460&_trksid=p2759.l1259&_trksid=p2759.l1259 sam się zaczynam zastanawiać. jeśli ktoś zna francuski to byłbym wdzięczny za stwierdzenie czy te dechy to używki, czy nówki.
  4. ravick97

    Koniec "Pięknej Góry”?

    no ale sezonowej fuchy prywatnego lekarza linsday vonn to byś chyba darku nie odrzucił ?
  5. możliwe, ale tylko dla fanów freerid'u po igielicie i to z dużą dozą fantazji
  6. no więc jeszcze wtedy nieżonka pożyczyła przewodnik lonely planet od koleżanki, a następnie zakupiła bilety lotnicze do tajlandii. ja wydrukowałem sobie parę kartek informacji o walucie, języku itd. oraz oczywiście o dzielnicy bangkoku patpong oraz zakupiłem ubezpieczenie podróżne. no i wystartowaliśmy z katowic przez frankfurt. acha tuż przed lądowaniem w azji okazało się, że nie wzieliśmy przewodnika lp:) a później jedna noc w bangkoku, osiem dni na wyspie cosa mui i pięć dni zwiedzania bangkoku:) generalnie wszystko w ciemno, a więc najfajniej jak się da, bo najtaniej (nie licząc standardowych biletów lotniczych) i niezależnie. sam sobie sterem, żeglarzem i okrętem. wszystkie ceny w tajlandii są mocno zawyżone, ale oni lubią się targować wiec nie problem zejść z ceną za "roleksa" 500 pln do 30 pln za dwa dobra metoda to wchodzenie do lokalnych biur podróży i zbieranie folderów, a następnie organizowanie sobie samemu wycieczek według ich pomysłów. przykład - pół dnia snorklingu od osoby około 150 pln w bp. my pożyczyliśmy wspomniany już wyżej skuter i pojechaliśmy do najbliższej wioski położonej nad morzem. tam zapytaliśmy pierwszego lepszego gościa po ile u niego snorkling i od razu zostaliśmy jego klientami - dziesięcioosobowa łódź tylko dla nas dwojga, komplet płetwy, rurki maski w cenie no i wyprawa na rafę - pięć godzin pływania - 70 pln za całość jak do tej pory najlepsza kuchnia jaką doświadczyłem to tajska
  7. i vice versa pamiętam, że zaraz po tym jak zrobiłem prawo jazdy zacząłem śmigać samochodem i jeździłem tak jak większość z nas czyli, jedzie przede mną rowerzysta, z naprzeciwka samochód, a ja wyprzedzam, tak, że w pewnym momencie jest nas troje w jednej linii - odległości nieduże, w przypadku wywrotki rowerzysty dramat. po jakimś czasie zmądrzałem i przestałem wyprzedzać na trzeciego szczególnie w nocy kiedy ryzyko spotkania pijanego rowerzysty jest duże, a widoczność pozostawia wiele do życzenia z powodu częstego oślepienia światłami jadącego z naprzeciwka. sytuacja zmieniła się diametralnie kiedy sam zacząłem jeździć rowerem codziennie stałą trasę dwudziestoparokilometrową. efekt :3 razy wychodziłem (z mojego własnego wyboru[sic!]) z rowu gdyż kierowcy rozpędzonych tirów wyprzedzając mnie w ostatniej chwili, nigdy nie brali pod uwagę, że kiedy wracają na swój pas to choć ja już jestem daleko w ich lusterkach to ich naczepa jest cały tuż przy mnie. dziesiątki razy zastanawiałem się, czy już uciekać w rów. więc teraz jeżdżę tak : rowerem : jeśli jest to ruchliwa droga z tirami zawsze tuż przy środku swojego pasa. kierowca chcąc mnie wyprzedzić musi zmienić swój pas, co według mnie jest istotą wyprzedzania. jeśli czuję, że zbliża się do mnie tir, a z na przeciwka wali sznurek samochodów podczas gdy przede mną pustka to staram się jechać chwilami poboczem lub jechać z wykorzystaniem wysepki autobusowej, sygnalizując to wcześniej samochodom za mną samochodem: staram się zawsze wyprzedzać rowerzystów zjeżdżając na sąsiedni pas. jeśli nie mam miejsca na taki manewr nie wyprzedzam.
  8. i tu mysiauku się z tobą nie zgodzę. fakt jest tanio na sri lance, gdyż będąc tam końcem października za wypożyczenie samochodu z klimatyzacją i kierowcą, który jednocześnie był przewodnikiem organizującym nam 6 dniowe tour de srilanka włącznie z noclegami dla 2 osób zapłaciłem 350 $ (benzyna wliczona w cenę) - swoją drogą to według mnie najlepszy sposób podróżowania po tej herbacianej wyspie. tak szczęśliwie się złożyło dzięki żonie, że dwa lata wcześniej byłem w tajlandii. i muszę stwierdzić, że tutaj naprawdę nastąpiło rozpasanie niskich cen. drewniany domek przy plaży z klimatyzacją, funem, łazienką i lodówką niecałe 60 pln za dobę (nie licząc braku zmywarki standard alpejski). wypożyczenie skutera na dobę 14 pln, benzyna wtedy koło 2 pln, śniadanie wypasione na plaży około 15 pln podczas gdy na ulicy 1,5-3 pln itd. najlepsze jest to, że odwiedziłem sobie dzielnicę chińską w bangkoku i o ile wszelkie precjoza u tajów były 5 krotnie tańsze niż w polsce, to chińczycy sprzedawali te same towary o połowę taniej od tajów ps. a srilankę polecam za niesamowite góry
  9. widzę, że nie jestem sam. także rozglądam się za drugą parą używaną z cyklu allmountain. tornado vs magfire - to mój pojedynek w sieci, na zdjęciach, w folderach i w mojej głowie na letnie miesiące. ps. czasami nachodzi mnie jednak taka myśl, czy to aby nie macherzy od marketingu wywołali u mnie tą potrzebę
  10. no to mea gratulacje ps. rozwaliłaś mnie. jak widać tutaj wszyscy o nogach i nartach, a zdarzają się także inne rzeczy w życiu, choć mi też trudno w nie uwierzyć.
  11. ravick97

    Rolki - sezon otwarty

    a widzieliście coś takiego ? IYrpJ_7_KEw troszkę przypomina to nartorolki, tyle że z hamowaniem łatwiej i skuteczniej. wydaje się to coś być mniej zwrotnym od rolek, ale za to bardziej stabilne, no i pojeździć można prawie po każdej nawierzchni.
  12. ravick97

    Rolki - sezon otwarty

    nex czyżbyś robił wykładki na podwórku ? serce by chciało, ale niestety wraz z nastaniem 1go dnia maja kończy się okres mojego panowania. zima moja - lato żony
  13. Pax najlepszego zarówno na nartach jak i w życiu zawodowym
  14. ravick97

    Rolki - sezon otwarty

    http://www.brenna.org.pl/_mistrzostwa_beskidow_w_grasski_-2104.html wszystko wskazuje na to, że będzie nas co najmniej dwóch w brennej. 13 czerwca mam już zabookowane, no chyba, że śnieg spadnie
  15. ravick97

    Rolki - sezon otwarty

    ja rozpoczynam w sobotę. najlepsze miejsce na długie dystanse - puszcza niepołomicka. tym razem z asekuracją - żona na rowerze. jak padnę w połowie dystansu to może się zlituje i doholuje mnie do samochodu ps. zobaczymy czy pierwszy raz w sezonie boli
  16. nex łączę się w bólu. spójrz na to jednak z drugiej strony. masz już dobrą pozycję negocjacyjną do przekonania żony iż w tym roku sezon należy zacząć w październiku (najpóźniej listopadzie) np. w maso corto. pozdrawiam serdecznie
  17. taką pieśń to tam już od paru lat mosir gorlicki śpiewał. co prawda zmiana głosów na warkot daimlerowski nastąpiła, ale jak na razie poza tym nic więcej (nie licząc zmiany cen biletów-karnetów w kierunku wiadomym). całe szczęście wszelkie niedociągnięcia organizacyjne w tym roku przykryła szczelnie aura. swoją drogą według mnie to jedna z najciekawszych tras zjazdowych w polsce. kto nie był pozycja obowiązkowa na sezon 2009/2010
  18. Niklińskiego walka z demonem prędkości Co zrobić, aby poczuć się jak narciarz, mierzący się z rekordem prędkości? Wystarczy zimą zostać pasażerem samochodu rozpędzonego do 200 km na godzinę i wystawić rękę przez otwartą szybę. Takie uczucie od kilkudziesięciu lat towarzyszy Jackowi Niklińskiemu, a on wciąż nie ma dosyć. Jacek Nikliński urodził się w Kuźnicach, ledwie 100 metrów od dolnej stacji kolejki linowej na Kasprowy. – To miejsce zobowiązywało. Obok największa w Polsce kolejka i tereny narciarskie. Nie mogło być inaczej – musiałem swoje życie związać z dwoma deskami – zauważa Nikliński. Od dziecka uprawiał tradycyjne narciarstwo – slalomy, giganty i zjazdy. Te zwyczajne narciarskie dyscypliny przynosiły wiele wrażeń i emocji. Od początku Jackowi Niklińskiemu czegoś jednak brakowało. Zawsze fascynowała go prędkość. Niestety, w Polsce nie było tras zjazdowych, na których mógłby rozwijać swoje fascynacje. W połowie lat 70. z akademicką reprezentacją Polski brał udział w zawodach we Włoszech. Tam poznał Alessandro Casse, który w tamtych latach był niedoścignionym rekordzistą świata w najszybszych zjazdach na nartach. – To on rozpalił we mnie pomysł otwarcia bicia rekordów prędkości w Polsce. Dał pierwsze wskazówki, poradził, jaki trzeba dobrać sprzęt, jak przygotować trasę, jak trenować. W tamtych czasach nikt w Polsce nie myślał o tym, żeby uprawiać ten rodzaj narciarstwa – wspomina Nikliński. Zaczęły się treningi w Szczyrku, na Kasprowym, na zeskoku Wielkiej Krokwi. Takie zjazdy to dziwactwo Na świecie pierwszy oficjalny rekord został odnotowany w 1930 roku. Wtedy to Austriak Guzzi Lantschner w St. Moritz zjechał z prędkością 105,675 km na godz. Okazuje się, że w tamtych czasach międzynarodowa społeczność narciarska uważała tego typu wyczyny za dziwactwo. Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) nie uznawała wtedy takich dyscyplin. Na przychylne oko działaczy narciarscy rekordziści musieli czekać prawie pół wieku. Dopiero gdy w 1978 roku Steve McKinney przełamał w Portillo w Chile granicę 200 km na godz., FIS wysłała na tę próbę swojego oficjalnego obserwatora. Położona w Andach trasa rozpoczyna się na niebotycznej, nawet jak na alpejskie warunki, wysokości 4600 m n.p.m. – Niektórzy powiadają, że to szaleństwo pędzić 200 km na godz. po zboczu, ale liczba chętnych świadczy o tym, że dyscyplina cieszy się coraz większą popularnością. Powiadają, że ma się uczucie niebytu, kiedy rzucają się śmiało w przepaść, w pogoni za nowym rekordem. Podczas każdego zjazdu ryzykują życie. Mimo to chcą poprawić swój wynik o jeszcze jedno oczko – zauważa Jacek Nikliński. Przez lata zmieniał się także sprzęt służący do bicia rekordów. Narty stawały się dłuższe, szersze, cięższe. Kształt zmieniały kaski, kijki. Do tego doszły nieprzepuszczające powietrza kombinezony, rękawice. Jak trenowali najlepsi na świecie? Okazuje się, że szczególnie latem służył do tego dach samochodu. Narciarze szukali odpowiedniej, najbardziej aerodynamicznej pozycji, przyzwyczajali się w ten sposób do uderzeń powietrza, a narty dostawały od samochodu wibracji zbliżonych, do tych, jakie mają na torze jazdy. To kosztowny, niebezpieczny rodzaj treningu, do którego najlepiej nadają na przykład tory na lotniskach Po pierwszych treningach i przygotowaniach w 1978 roku w Kotle Gąsienicowym miała odbyć się pierwsza próba ustanowienia pierwszego w historii rekordu Polski narciarskiej prędkości. Zakopane obchodziło wtedy 400 lat istnienia, a rekord miał być dopełnieniem jubileuszu. Próba odbyła się za zgodą Polskiego Związku Narciarskiego, ale Nikliński musiał złożyć notarialne oświadczenie, w którym stwierdził, że jedzie na własną odpowiedzialność i w wypadku jakiejkolwiek kontuzji nie będzie rościł żadnych pretensji do PZN. Trasę z Beskidu do Kotła Gąsienicowego przygotowywano ponad miesiąc. Była to jedyna dostępna w Tatrach trasa, która swoim profilem przypomina alpejskie areny takich wydarzeń. Ciszę przerwał głos: 132 km na godz. – Prawidłowej pozycji zjazdowej szukałem na starcie biegów zjazdowych w Polsce i za granicą. Kilkanaście treningów przeprowadziłem także na zeskoku Wielkiej Krokwi. To dało mi możliwość wypracowania prawidłowej pozycji zjazdowej, dostosowanej do mojej budowy i do zmiennego, wzrastającego kąta nachylenia stoku – zauważa Nikliński. Niestety, plany częściowo pokrzyżowała pogoda. Kilka dni w Tatrach szalał halny. Później nadeszła odwilż i mgła. Próbę rozegrano w fatalnych warunkach pogodowych, na zmienionej w ostatniej chwili trasie. Na starcie pomagał Stefan Dziedzic, który razem z radiotelefonem jako ostatni przeglądał trasę, jadąc w dół ześlizgiem. – Pamiętam ostatnie pytanie pana Dziedzica, czy jadę? Nie zastanawiając się, odpowiedziałem, że tak. Zapiąłem kask, buty, narty, zameldowałem, że jestem gotowy. Od Dziedzica usłyszałem: Jacek, wszystko gotowe. Gdybyś nie mógł wyhamować przy końcu podjazdu, skręcaj w prawo – po lewej stronie i na wprost są duże kamienie. Pamiętam to uczucie, gdy z wielką prędkością wjechałem w białe mleko, niewiele było widać, a ja pędziłem w dół. Ciszę po wyhamowaniu przerwał głos osoby obliczającej czas – 132 km na godz. Odetchnąłem z ulgą – wspomina Nikliński. Znając już uwarunkowania trasy, postanowił zjechać jeszcze raz i ustanowił wtedy pierwszy oficjalny rekord Polski: 143,710 km na godz. Był ósmy maja 1978 roku. Rok później zdecydował się powtórzyć tę próbę prędkości. Tym razem matka natura z większym pobłażaniem popatrzyła na odważnego zjazdowca. Warunki były doskonałe. Po intensywnych przygotowaniach, na profesjonalnym już sprzęcie zjazdowiec uzyskał 180,632 km na godz. Był to wynik, który wtedy mieścił się w pierwszej dziesiątce najlepszych rezultatów na świecie. Po osiągnięciu tego rezultatu przyszły zaproszenia na międzynarodowe zawody. Polska daleka była bowiem od centrum narciarskiej Europy. Aby uzyskać jeszcze lepsze wyniki, trzeba byłoby wyjechać w Alpy. Niestety, możliwość wyjazdów zablokowali partyjni dygnitarze, a później stan wojenny. – Kilka razy słyszałem, że ludzie biorący udział w pobijaniu rekordów prędkości właściwie nie umieją jeździć na nartach. Tymczasem wielu najszybszych na świecie wcześniej należy do kadr narodowych poszczególnych krajów – twierdzi Nikliński. Jacek Nikliński przez 10 lat był też trenerem polskiej kadry narciarek alpejskich. Jest absolwentem krakowskiej AWF, ukończył specjalizację trenerską. Obecnie pracuje jako instruktor narciarski, trener w klubie KS Firn Zakopane, prowadzi także firmę sprzedającą smary narciarskie i akcesoria, przygotowujące narty do jazdy. Jego hobby to także rajdy samochodowe i muzyka, ale spokojniejsza, aby złapać moment wyciszenia. Co roku w Białce Tatrzańskiej organizuje próbę prędkości, w której mierzą się juniorzy, ale wyznaczono też kategorię VIP. W trakcie ostatnich zawodów największą prędkość – 118,7 km na godz. osiągnął Jacek Smajdor. Polską tradycję rekordów po Niklińskim kontynuuje Jędrzej Dobrowolski. Rekordzistą świata jest za to Włoch Simone Origone, który we francuskiej części Alp pędził z zawrotną, wręcz niewyobrażalną dla przeciętnego amatora dwóch desek prędkością 251,4 km na godz. ---------- źródło : tygodnik podhalański online http://www.tygodnikpodhalanski.pl/www/index.php?mod=news&strona=1&kat=&id=&typ=&id=4075
  19. na dzień wczorajszy B.FREE Breitband Startpaket 59,90 EUR. przynajmniej tyle kosztuje na poczcie w Hippach. a reszta tak jak napisał misal. ps. misal dzięki raz jeszcze za rozwiązanie kwesti netu. wykorzystałem je, a właściwie to właśnie wykorzystuję
  20. raceman mógłbyś coś nie co napisać szczegółowiej o ataku barkiem jak o technice. w sumie tej zimy zaliczyłem czwarty slalom w życiu i czas chyba się wziąć za jakieś szkolenia z tego tematu. praktyka już w następnym sezonie. za to z chęcią od dzisiaj wezmę się za teorię i obserwację
  21. na razie lista chorób na nadciągające lata wygląda następującą: stockli, kneissl, dynastar, rtc, duel. na ten moment stosuję kompresy z młodego elana. więc jak jakieś nowe wirusy nie nadciągną to prędzej czy później kneissl nas połączy:p swoją drogą z chęcią w przyszłym sezonie objeździłbym sobie białą gwiazdę
  22. no to czekam na wrażenia z wypiekami na twarzy, gdyż kiedyś o mało nie kupiłem podobnej używki , gdy stawiając pierwsze kroki carvingowe zobaczyłem gościa na kneisslach red starach, co heblował stok na wszystkie strony i wtedy pomyślałem, że jak będę miał taką nartę to też tak będę robił.
  23. czyżby zapowiadany skionline worldskitest? jeśli tak, to podgrzej atmosferę SB i napisz co tam za dechy zabieracie
  24. wyjazd w najbliższy piątek wieczorem, powrót w wielką sobotę
  25. plan minimum mówi o tuxie, ale jest jeszcze mały dodatek w postaci kasprowego końcem kwietnia, o którym nie wie przede wszystkim żona
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...