Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

marboru

VIP
  • Liczba zawartości

    7 177
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    590

Zawartość dodana przez marboru

  1. marboru

    Francja czy warto?

    ...jedzą żaby, kasztany i pewnie mieszkają w jaskiniach To i chajcu mają, bo nie wydają - dlatego bogaci
  2. Ja po drodze miałem dwa wodospady...w tym jeden z dużą ilością wody... Końcówkę ferraty robiliśmy w padającym deszczu ze śniegiem (w środku lata 😮 ). Ścianek jest co najmniej dwie. Jedna ta, o której piszesz...druga na samej końcówce ferraty gdzie jest pionowo i kompletnie nie ma chwytu dla rąk, nie ma też za bardzo żadnej większej szczeliny na nogi. Jest też fragment graniowy wg mapki wyceniony na B/C... wg mnie jest tam C/D... cytowana przez Ciebie strona kolejny raz pokazuje kontrowersje i sama sobie zaprzecza... Wycenia całość ferraty na C/D... a na mapce same odcinki A/B praktycznie... Robi to totalny ignorant jakiś, ale mają totalnie rozjechane w temacie wycen zasady. Dziwię się, że cytujesz ich i na nich bazujesz. Tunele są świetnym urozmaiceniem i przygodą na tym szlaku (nadal stoją tam działa i inna broń sprzed ok 100 lat). Dużo ciekawsze miejsce niż np żmudne podejście ze schroniska Dibona, czy podejście od strony kolejki na Cagazoi. No i wybierający się tam - koniecznie muszą ze sobą mieć dobre oświetlenie... być może nie miałeś światła i nic nie widziałeś? Co do oceny otoczenia... podejrzewam, że większość osób, która tam była... podobnie jak w wątkowej Tofanie di Mezzo miejscówka ta wzbudziła by zachwyt. To przepiękne, dzikie i puste miejsce.
  3. marboru

    Ischgl

    Bardzo sensowne. Dla przeciwwagi, do powyższej relacji wstawiam Ci swoją z przed kilku lat:
  4. @sstar tym razem przegiąłeś Tofana di Rozes nudna? Ferrata Lipella, która wiedzie dużą częścią przez wydrążone w czasach I Wojny Światowej tunele, gdzie idzie się w wodospadzie, gdzie pionowe ścianki są naprawdę trudne... gdzie widoki są wprost oszałamiające, a trudności C/D... gdzie tego D jest zdecydowanie więcej niż na Tofanie di Mezzo? WOW cóż za niesprawiedliwy osąd 😮 Muszę Cię przekonać do tej drogi i di Rozes, która jest cudownie piękna nie tylko od strony ośrodka 5 Tori Jednym z kolejnych wpisów będzie zatem Tofana di Rozes... ale nie następny. Następny będzie inny ze zdecydowanie mniej popularnego kierunku.
  5. Po słoweńskiej przygodzie w Alpach julijskich nadszedł czas na pierwszą górę z trójką z przodu - trzytysięcznik. Narciarsko, od pierwszego wejrzenia, zakochaliśmy się w stokach Cortiny d'Ampezzo, a trasy przy pionowych ścianach tamtejszych Dolomitów robiły na nas, robią piorunujące wrażenie. Kto nie był, niech wpisze na krótką listę narciarskich celów. Tofana di Mezzo... to ona została wybrana na szczyt z trójką z przodu w naszej trekkingowej historii życia. Dotychczas najwyższą górą jaką zdobyliśmy był Triglav 2864 m n.p.m. Doświadczenie na ferratach z literką D również mieliśmy... więc wybór był prosty - idziemy na Tofanę di Mezzo 3244 m (do dzisiaj, to najwyższy nasz szczyt) najtrudniejszą drogą - komplikacją ferrat: Punta Anna, Giani Aglio, Alla Tofana di Mezzo. Całość tej trasy nazywana jest również ferratą Giuseppe Olivieri. Punta Anna wyceniana jest na C/D... trudności D na moje oko, to może dwa krótkie odcinki. Giani Aglio i Alla Tofana di Mezzo - to ferraty A/B. Powrót - zjazd z pod szczytu TdM do ośrodka narciarskiego, podejście w górę jakichś ok 100 metrów w pionie i zejście łatwą Ferratą A/B nazywaną Giovanni Lipella. Podsumowując krótko powyższą trasę? Cud natury! Na mapie wyglądało to tak: Tofana di Mezzo - pierwszy 3 tysięcznik 😀 | Hike | Strava Start, to parking pod schroniskiem Dibona. Bardzo obszerny i wygodny - sam dojazd jest bardzo stromy i autem z małym prześwitem raczej bym się tam nie wybrał. Mimo tego, że droga jest utwardzona, szutrowa i najstromsze jej fragmenty (to trasa narciarska) są wybetonowane, to auto z niskim prześwitem może tu zostawić przedni spojler - nie polecam. Można pojazd zostawić gdzieś w obrębie końca drogi asfaltowej i podejść z buta. Świeci słoneczko! Idziemy Wygląda to cudownie... widać ciemniejsze fragmenty z warstwowym osadzaniem się w czasie skałami. Gdzieś tam u góry jest nasz cel... Tuż obok, druga z Tofan - di Roses. Przepiękna! Jeżdżąc na nartach w ośrodku 5 Torri, macie ją przed oczami cały czas. Cudowna jest, a sam ośrodek narciarski chodź bardzo mały, to kameralny i jeden z tych najlepszych, widokowych w Dolomitach. Nabieramy wysokości. Dochodzimy do górnej stacji krzesła przy tutejszej, pucharowej trasie narciarskiej. I podchodzimy do początku ferraty. Jest tak ładnie, że co chwila robimy jakieś zdjęcia... ...jest ich potem cała masa. Ferraty przechodzą jedna w drugą, i do samego szczytu jesteśmy zachwyceni tym miejscem. Niesamowitości... ...przyjrzyjcie się na poniższym zdjęciu widać krzesło i trasę narciarską. Ach jak tu się jeździ zimą! Trawers z klamrami, jeden z dwóch najtrudniejszych tutejszych fragmentów: Szlak... Widoki są tak piękne, że aż nierealne! Pucharówka z góry! Graniowe fragmenty: Ułatwienia: Ktoś zrobił dziurę w skale 😮 Drugi fragment na D, ułatwień sporo: W dole Cortina... I mamy to! Jesteśmy na szczycie Widoki są oszałamiające! Pijemy chłodną Colę (nasza nagroda za zdobycie szczytu)...i spadamy w dół. Najpierw do kolejki - szybki zjazd. Podejście pod Ferratę Lipelli...ostatnie chwile w skale i jesteśmy na dole pod schroniskiem Dibona. Całość czasu podejścia i zejścia z postojami 9:28:46. Cudowny dzień z pierwszym trzytysięcznikiem na koncie. Na koniec krótki klip z tego dnia Pozdrawiam serdecznie marboru
  6. marboru

    Nowy rozdział - TikTok

    Relację byś wstawił ze skandynawskich nart, byłoby o czym poczytać
  7. marboru

    Nowy rozdział - TikTok

    Też do mnie długo te pionowe kadry nie przemawiały... prawda jednak jest taka, że w dzisiejszych czasach większość korzysta ze smartfonów i poziome ujęcia, które dla mnie są naturalne odchodzą w zapomnienie Pionowe kręcenie, jak ktoś kręci telefonem również jest wygodniejsze, zwłaszcza w trakcie jazdy. Też mi się wydaje, że lepiej nakręcić choć kilku sekundowy filmik niż zdjęcie... to też znak dzisiejszych czasów. Zdjęcia odchodzą do lamusa. Klimat takich krótkich ujęć jest no i zawsze, to ruch, który wiąże oko. Dzięki Tak jak wyżej pisałem... sam nie jestem fanem tych pionowych ujęć. I tak naprawdę, większość kadrów kręciła Paula, bo ja jakoś nie mogę się przekonać. Do dzisiaj jak odpalę YT ze swoimi klipami na TV 83 cali, to wygląda to świetnie... no ale niestety kręcenie telefonem w poziomie nie jest wygodne. Teraz, by coś zrobić na YT, by został trwalszy, na dłużej przekaz - to poziome kręcenie musi pozostać. myślałem, że Ty już tu nie zaglądasz? Pozdro Szwedunia! Dzięki. Szymon już dorosły "Chłop"...a jak go poznałem w Ischgl, to jeszcze dzieciaczkiem był. Czas płynie nieubłaganie Pozdro dla Ciebie i całej Twojej Rodzinki @miraz!
  8. marboru

    Stella Alpina - Gwiazda Alpejska

    Po dwóch latach spędzanych w porze wakacyjnej w Dolomitach...w tym roku chyba odpuścimy ten region. Pojawimy się w Alpach i na rowerach i na ferratach ale pewnie w zupełni innym miejscu Alp. Jakim? Jest kilka pomysłów ale decyzja jeszcze nie zapadła gdzie? Magnifici, trochę poczeka pewnie.
  9. marboru

    Nowy rozdział - TikTok

    Pierwszą moją kamerą było GoPro 3 Silver... potem była 8semka Black... i co? Sprzedałem kamery. Dlaczego? Poniekąd dlatego, że będąc na nartach, w górach ilość przewożonego sprzętu zaczęła mi mocno przeszkadzać. W jednej kieszeni aparat, w drugiej kamera, w trzeciej statyw, w czwartej różne końcówki do mocowania sprzętu... zwyczajnie jeździłem obładowany. By coś nakręcić, zrobić zdjęcie trzeba było szukać, grzebać, zmieniać... wszystko też było czasochłonne. Nie tylko odbierało czas na stoku, ale również w domu podczas montażu. Korzystałem ze specjalnego oprogramowania, godzinami zastanawiałem się nad doborem muzyki, sprawdzaniu czy You Tube nie zablokuje mi filmu ze względu na prawa autorskie. W efekcie powstało sporo produkcji, które do dzisiaj są pamiątką nie tylko narciarskiego życia. Jak był efekt mojego montowania klipów? Oczywiście do dzisiaj możecie to sprawdzić pod linkiem: marboru100 - YouTube ...chyba się starzeję, bo w pewnym momencie powiedziałem sobie dość. Za dużo sprzętu, zachodu, czasu itd. Czy zarzuciłem do końca projekt w YT... nie. Zacząłem się zastanawiać jak usprawnić proces, oszczędzić czas i coś zmienić by z powrotem odzyskać motywację. Zacząłem od sprzętu - kamery sprzedałem, a nowego aparatu nie kupiłem, bo stwierdziłem, że nie będę już go więcej targał ze sobą - szkoda inwestować. Stwierdziłem, że idealny będzie dla mnie telefon, który robi dobre zdjęcia, ma choć mały zoom optyczny... kręci filmy w dobrej jakości ze stabilizacją. Czyli co? Iphone 14 pro. Obróbka zdjęć a zwłaszcza filmów? Oczywiście w telefonie są dedykowane aplikacje...ale po krótkim ich testowaniu okazało się, że z muzyką musiałbym znowu kombinować. Zacząłem szukać... Przetestowałem Instagram i TikToka. Ostatecznie wybrałem tego drugiego. Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że istnieje tu duża swoboda w muzyce. Po drugie istnieje tryb automatyczny, że sam TikTok, po odznaczeniu z jakiego materiału chcemy zrobić klip - sam go robi (uuu zajechało leniem - fakt) - dobiera muzykę, dodaje efekty itd. Co z tego wychodzi? Krótkie, pamiątkowe klipy w dobrej jakości, którym poświęca się dosłownie chwilę (nawet montując samodzielnie od a do z taki filmik). Efekty? Samodzielny montaż klipu z Val di Sole: Krótki, automatyczny, zmontowany przez TikToka klip z lodowca Presena: Coś co lubię i może to znak naszych czasów, to krótkie formy i kilkusekundowe "rzuty okiem" z danego miejsca... takie zamykanie chwili w chwilowym klipie. Mi to pasuje...bo w pełni oddaje klimat, jest wspomnieniem wspaniałej chwili. Przykład... No i co? Zostałem TikTokerem Trochę eksperymentów i powstało już 11 krótkich produkcji W związku z powyższym zachęcam Was do obserwowania mojego kanału... no i jak to @JC często w swoich Vlogach mówi - zachęcam do dawania serduszek, komentowania i przekazywania dalej Link, to mojego profilu: marboru (@marboru100) | TikTok Z góry dziękuję i dajcie proszę znać, co o tym wszystkim sądzicie Mariusz
  10. marboru

    Stella Alpina - Gwiazda Alpejska

    Nie róbmy afery Swoją drogą, po "erze" przewodników Tkaczyka, godne polecenia są przewodniki: Komplet wyjątkowych przewodników DOLOMITY NA FERRATACH (dolomitynaferratach-przewodnik.pl) Polecam.
  11. marboru

    Stella Alpina - Gwiazda Alpejska

    @sstar biorąc pod uwagę wycenę SA, to bergsteigen jest dla mnie kompletnie niewiarygodny, to raz. Dwa z przytoczonych przez Ciebie powyżej ferrat, tylko jedna znajduje się w Dolomitach, więc proszę nie wprowadzaj czytelników w błąd Wyraźnie napisałem o Dolomitach. Zresztą I Magnifici 4 Klettersteig jest na moim rozkładzie...i to jest jedna z tych, które są porównywane do Stella Alpiny. Na moje oko - to jest 5 niby wg tego portalu najtrudniejszych ferrat w całych Włoszech, a nie w Dolomitach
  12. Gwiazda alpejska, alpejska gwiazda... Stella Alpina, czyż nie jest to piękna i kusząca nazwa? Jest! Nie tylko słowa składające się na jej tytuł kusiły od lat, ale również sława ferraty, która ma miano najtrudniejszej w Dolomitach, bądź jednej z najtrudniejszych. Większość tych najbardziej znanych żelaznych dróg w Dolomitach za nami i wg naszej opinii, to jest najtrudniejsza z nich. Wycena i skala trudności to rzecz, która zawsze budzi emocje i jest kontrowersyjna... dlaczego? Bywa bowiem tak, że ta wycena jest podejmowana przez ludzi (w domyśle), którzy tam nie byli i dokonywana na podstawie ukształtowania terenu, z map. Dlatego opinie tych, którzy byli, mają skalę porównawczą jest niezwykle cenna. W internecie wbrew pozorom jest niewiele informacji co do poszczególnych ferratowych dróg...a w języku polskim? - można na ten temat znaleźć, dosłownie licząc na palcach jednej z rąk, bardzo małą ilość publikacji. Prawidłowa wycena Stelli Alpiny wg nas, po przejściu jej zarówno w górę jak i w dół, to D/E - bardzo trudna. Dlaczego aż tak? Tutaj mamy w zasadzie czyste wspinanie w skale. Żelazna lina służy głównie do asekuracji. Na całej trasie jest może dwie, bądź trzy ułatwiające wspinanie, klamry. Tutaj musimy mocno pracować zarówno szukając chwytów na ręce, rękoma jak i szukając punktów podparcia dla nóg. Obydwóch nóg i chwytów dla obydwóch rąk. To co znajdujemy często jest małą półcentymetrową rysą...albo nawet mniejszą. Dobre buty trzymające skałę, dedykowane na ferraty są wskazane. Bez rękawiczek na dłoniach można bardzo szybko uszkodzić sobie opuszki palców, co zdecydowanie może spowodować znaczące utrudnienie dalszej drogi, bądź nawet wycof. Mamy tutaj bardzo mocną ekspozycję pionową, trafiają się lekkie przewieszenia i czasami zwyczajnie nim człowiek pójdzie do przodu, to musi kilka chwil pogłówkować jak "to", dany fragment przejść. Moja opinia jest również taka, że zejście jest dużo trudniejsze niż wejście. Tu nie ma miękkiej gry, gdy znajdziemy się już w skale, jest walka. Dlaczego wchodziliśmy i schodziliśmy tą bardzo trudną ferratą? Odpowiedź znajdziecie poniżej. By dotrzeć do Gwiazdy Alpejskiej jedziemy autem do miejscowości Frassene, my jechaliśmy od Agordo. W tej alpejskiej osadzie kierujemy się na ulicę Via Domadore - mijamy dolną stację krzesła i dalej, praktycznie tą ulicą do końca drogi asfaltowej. Gdy pojawi się szuter, szukamy miejsca do zaparkowania auta. Polecam przyjechać bardzo wcześnie rano ponieważ tych miejsc parkingowych jest bardzo mało, max 6 pojazdów na moje oko. Początek szlaku, to komfortowa droga wzdłuż nieistniejącego już wyciągu krzesełkowego - kierujemy się na schronisko Scarpa. Swoją drogą szkoda, że ON, który tu istniał został zamknięty Musiało tu być narciarsko bardzo fajnie, kameralnie. W necie też to umarło, nie wiadomo, czy w ogóle zaistniało? - trudno znaleźć cokolwiek na temat tutejszych tras narciarskich itp. Ciekawe, czy @JC tu jeździł? Jedyne co znalazłem, to mapka: Szlak do Rifugio jest mozolny, pokonujemy jakieś ok 600 m w pionie. By trafić pod żelazną drogę, gdy dojdziemy do znaku z poniższego zdjęcia, kierujemy się już bezpośrednio pod skalną ścianę, w prawo. Idziemy kilka kilometrów wijącą się ścieżką w górę. Trzeba się mocno pilnować, bo w wielu miejscach jest ona zwyczajnie zarośnięta i źle oznaczona. Można się pogubić - my się w pewnym momencie pogubiliśmy (to będzie widać na naszym śladzie GPS, który opublikuję niżej). Helikopter, który wyżej widać non stop pracował... co robił? O tym się dowiemy dużo, dużo wyżej... Dochodzimy do początku ferraty. Tutaj pokonujemy krótki fragment pionowej ścianki, przechodzimy kilkaset metrów w górę i dopiero zaczyna się zabawa. Nasza trasa z dołu wygląda tak: Początek, to jeszcze nie tak duża ekspozycja... ...później się zaczyna Ujęcia pionowo w dół robią wrażenie. Teraz, we właściwej ferracie, w ścianie, jest hardkorowo. Zła pogoda, deszcz, burza, w tych okolicznościach przyrody dopiero by utrudniły poruszanie się... ...nie wyobrażam sobie tego za bardzo. Szkoda tylko, że stojąca chmura przysłania widoki. Miejscami nawet plecak na plecach przeszkadza. Jest mocno i niewiele jest miejsc, w których można odetchnąć. Czas ucieka, mięśnie zaczynają boleć, a końca nie widać. Kończymy ścianę po kilku godzinach. Wychodzimy na stromą łąkę i pniemy się w kierunku Monte Agner. Sama ferrata nie była celem naszej podróży. Celem była klasyka - zaliczenie Gwiazdy Alpejskiej, wejście na Monte Agner i zejście normalną drogą Via Normala. Po jakichś 3 kilometrach zbliżamy się powoli do schronu pod szczytem góry. Wraca teren skalisty, który trawersuje jakby wokół wierzchołka. Mimo, że jest ekspozycja...nie ma żadnych zabezpieczeń a tylko ślady po zabezpieczeniach, które były i ich nie ma... Po kilku minutach na jednej z półek skalnych widzimy olbrzymią płachtę, potem drugą, a w nich nowe liny... ...później zaczynamy słyszeć głosy. To dwóch Włochów pracujących w skale i wymieniających żelazne zabezpieczenia tuż przed szczytem Agnera. Od nich dowiadujemy się, że szlak nie jest czynny w sezonie 2023 i musimy zawrócić 😮 Wcześniej kursujący helikopter dowoził na miejsce materiały budowlane. Dlaczego takiej informacji nie było przed Stella Alpiną? Włoska masakra piłą mechaniczną 😮 Symptomatyczne. ...wiedząc jakie trudności napotkaliśmy na wejściu, zejście wydaje nam się niemalże nie do zrobienia. Cóż? Mus, to mus. Zawracamy i po pokonaniu "łąkowego" szlaku docieramy pod ścianę. Tu się posilamy i lecimy w dół. Jest trudniej niż na wejściu ale powoli, w skupieniu, tracimy wysokość. Mięśnie palą żywym ogniem. Widać już schronisko i koniec naszej walki. Kończymy ferratę zaliczając ją w obie strony...a plan był na Monte Agner i normalne zejście, łatwą drogą. Może tu jeszcze kiedyś wrócimy i zaliczymy niespełniony plan. Kto wie? Przygoda zakończona sukcesem, mimo wszystko! Schodzimy szczęśliwi po 10 i pół godzinie z powrotem do samochodu. Podsumowując: Gwiazda Alpejska jest niezwykła, piękna i trudna. Nie byliśmy jeszcze tak blisko kamienia. Blisko tak, że niemalże poczuliśmy swymi duszami serce skał (ale poezja ). Adrenalina, zmęczenie ale także satysfakcja i spełnienie. Ten dzień dał nam wiele poczuć i przeżyć. Zapamiętam ten dzień jako niezwykły i będę go pamiętał do końca życia. Ostatni rzut oka w stronę gór... Mariusz "marboru" PS. Ślad GPS: Ferrata Stella Alpina - Gwiazda Alpejska (wejście i zejście) 🗻 | Hike | Strava
  13. @Victor czasy frankowe pamiętam i poniżej 2ki Pewnie kiedyś wrócą, pytanie kiedy? Nieprędko pewnie. Dziękuję za cenne wskazówki. Wcześniej, czy później Szwajcaria trafi na nasz rozkład jazdy - w Austrii i we Włoszech kończą się nam miejscówki w jakich nie byliśmy - już teraz tak naprawdę zostały nam maleńkie ośrodeczki, w zasadzie lokalne do odwiedzenia w tych państwach. Pozostanie więc do odkrywania Swiss i Francja.
  14. Nie wiem jak patrzysz, ale cytuję z podanego linka: Wejście na Monte Agner i ferrata Stella Alpina w liczbach: Wysokość: 2872 m Suma przewyższeń: 1850 m Trudność: D/E Dystans: 22,36 km Ktoś z tego linka opisuje wejście na Monte Agner - wprowadza trochę zamieszanie. Powołuje się na bergsteigen? (rysunek jest do schronu...tyle, że do schronu od końca ferraty (wspinaczki) jest jakieś co najmniej 3 kilometry łatwym terenem, po łące - biorąc pod uwagę średnie trudności i wliczając końcówkę podejścia - średnio może wyjdzie C/D?)... ale w tym samym opisie powołuje się również na Tkaczyka, który wycenia Ferratę na D/E. I to jest prawidłowa wycena moim zdaniem. Ferrat D robiłem kilka co najmniej i tutaj, na SA jest naprawdę hardkorowo. Ferrata Alleghesi z niniejszego wątku wyceniana jest na D...a przy Gwieździe Alpejskiej wymięka. @sstar zmobilizowałeś mnie Kolejny wpis na blogu - będzie ze Stellą Alpiną PS. Tofanę di Mezzo oraz Tofanę di Roses również robiłem...i to też jest temat do kolejnych wpisów
  15. marboru

    Val di Sole - powtórka po 10 latach

    Dla urozmaicenia i eksperymentu, czy poprawię wyniki, czy nie?... od stycznia jeżdżę wg treningów wyznaczonych przez Garmina. Zobaczymy, czy to coś zmieni? Wracając do tematu wątku, w tej chwili w Pinzolo przebywają znajomi - pogoda sztos. Jeździłby...
  16. Szwajcarię zostawiam sobie na kurs CHF po 2,5 PLN Na razie jest zwyczajnie za drogo i jakoś za daleko dla nas...choć chodzi po głowie od dawna. Na szczęście w moim narciarskim życiu, dwa ośrodki i szusowanie po Swiss się odbyło. Miejscówka o jakiej piszesz jest na liście. Chciałbym zobaczyć Eiger z bliska. Stellę Alpinę zaliczyłeś? W moim ferratowym życiu, to najbardziej wymagająca droga, którą przeszedłem. Wycenia się ją na D/E.
  17. marboru

    Dolomiti Superski

    Dokładnie - daleko nie jest i do tej pory tylko mijałem w drodze w Dolomity, wschodni Tyrol. Biorąc pod uwagę pełen samochód (4 osoby), to taki wypad może być naprawdę budżetowy. Kwatera na 4 osoby - zmiana ceny na ok 3000 za 7 dni (750 PLN), karnet w opcji 6 dni 312 EUR (1370 PLN), dojazd wyjdzie max 300 PLN od osoby, a wyżywienia nie liczę, bo jedzenie zawsze mamy z Polski (w Polsce też jemy ) Łącznie można taki wyjazd zamknąć w cenie ok 2500 PLN + kieszonkowe na stok. Pewnie i tak pojedziemy tylko we dwoje. Zobaczymy. Liczę na tych małych ośrodkach na fajną jazdę i brak takiego obłożenia jak w topowych ośrodkach. Chwilę myślałem nad doborem ON na tym karnecie i zaplanowałbym to tak: 1 dzień Skizentrum St. Jakob - Skigebiet im Defereggental | Osttirol Tourismus 2 dzień Großglockner Resort Kals-Matrei » Skigebiet auf 2.400 m | Osttirol Tourismus 3 dzień Ankogel-Mallnitz, Karyntia, Austria - informacje, opis, mapa tras narciarskich, ceny skipassów, apres ski, kontakt (skionline.pl) 4 dzień Skizentrum Sillian Hochpustertal - Skigebiet in Osttirol | Osttirol Tourismus 5 dzień Obertilliacher Bergbahnen » Skigebiet Golzentipp | Osttirol Tourismus 6 dzień Skigebiete in Lienz » Zettersfeld & Hochstein | Osttirol Tourismus 7 dzień - zawsze jeździmy do ok 12:00 po czym, po nartach podróż do domu. Lienz Pucharówka - Hochstein. W odwodzie zostaje również Moltek jakby co...no ale na nim byliśmy. Plan oczywiście do weryfikacji pogodowej na miejscu...ale tak bym to widział. Lienz byłby idealny do poruszania się autem po terenie. Najdalszy dojazd, ok godziny na Ankogel. WG takiego planu - jeden wyjazd i prawie cały Tyrol Wschodni zaliczony
  18. marboru

    Val di Sole - powtórka po 10 latach

    8000 km, to również świetny wynik! Gratulacje! Mój drugi sezon pod względem kilometrów to ok 7500... ten rok był wyjątkowy. Do maja nie pracowałem więc miałem masę czasu i bardzo dobry start sezonu. Późną jesienią dużo jazd na rowerze spinningowym w domu. Od stycznia zacząłem przygotowania do wiosny, mniej jazd ale w cyklu treningowym Zobaczymy, czy to poprawi mi formę wbrew peselowi na wiosnę
  19. marboru

    Dolomiti Superski

    Przed chwilą sobie planowałem wyjazd do wschodniego Tyrolu... Nocleg w Lienzu (mieszkanie 72 m2) w centrum miejscowości można znaleźć za 1900 PLN... karnet narciarski SKIHIT... (średni sezon od 10 marca) na 7 dni 339 EUR... Czyli bez wyżywienia i podróży można się zmieścić w ok 2400 PLN. No i zaleta, że mam bliżej autem niż do terenów DSS No i bardzo duża zaleta dla mnie... 6 nowych ośrodków narciarskich, w których nie byłem + lodowiec na którym byłem. Jeszcze nie klepnąłem, ale chyba mam już pomysł na marcowe narty.
  20. Dziękuję. Koniecznie musisz spróbować! Tym bardziej, że cel jaki sobie wyznaczyłeś wygląda zacnie. Sam bym chętnie poszedł na tą "Twoją" ferratkę Jak raz spróbujesz żelaznej drogi z adrenaliną, to myślę, że podobnie jak my, zarazisz się tą "chorobą" Civetta jeśli chodzi o ośrodek narciarski bardzo fajny. Byłem dwa razy i super pojeździłem. W mojej klasyfikacji, jest to świetny jednodniowy ON z pięknymi widokami. Jeden z ładniejszych w Dolomitach. Rękawiczki uważam, że są bardzo ważne w wyższych partiach gór. Nie lubię ich nosić, ale noszę... chronią przede wszystkim przy chwytaniu skał (na jednej z ferrat kiedyś ich nie wziąłem i moje opuszki palców wyglądały fatalnie po trasie i w perspektywie kolejnych wypraw górskich miałem problem)... ale nie tylko. Przy sztucznych ułatwieniach - stalowa lina, klamry nie tylko chronią przed uszkodzeniami mechanicznymi dłoni ale również, a może przede wszystkim, chronią od zimnej stali. Generalnie również chronią przed chłodem w ogóle. W okolicach 3000 metrów, w środku lata potrafi być też zimno. Na opisanym szlaku, z samego rana temperatura była mocno niekomfortowa dla dłoni...a jak jeszcze ktoś nie jest odporny na zimno rąk, to powinien rękawiczki w plecaku potraktować jako priorytet. Dla ścisłości - moje rękawiczki pochodzą z OBI, cena jakieś 35 PLN. Dlaczego takie... szkoda mi kasy na lepsze, ponieważ ok 3 do 5 wypraw na ferraty i rękawiczki nadają się do kosza - zużywają się bardzo szybko.
  21. Jakieś wybrakowane, dziurawe. Oddać do sklepu 😁
  22. Jak miło jest wspominać piękne chwile, które pozostaną w człowieku na całe życie ...takich momentów w ostatnich trzech latach miałem wiele, może nie aż tak dużo na nartach, ale również związanych z Alpami. Dzisiaj Was zabiorę na mój 14 trzytysięcznik - tak, tak... na koncie mam już ich 15. Dlaczego akurat zaczynam pisać od 14go? Bo to, Monte Civetta, która jest bardzo mocno związana z narciarstwem (ośrodek narciarski z "sówką" u podnóża)... a ponad to? To moja wymarzona i przepiękna góra! Dlaczego jeszcze? Bo to trochę polski szczyt... W 1972 roku Jerzy Kukuczka po raz pierwszy pokonał tutaj jedną z kultowych wspinaczkowych ścian na Torre Trieste wytyczając Direttissimę dei Polacchi. Do dzisiaj wśród alpejskich wspinaczy, to jedno z trudniejszych wyzwań. Północna ściana robi już z oddali piorunujące wrażenie! Fascynuje i cieszy oczy... mógłbym na Civettę patrzeć godzinami. Mieszkamy w Alleghe... ostatnie moje dwa pobyty w Dolomitach związane są z tym miasteczkiem. Jest to świetna baza wypadowa latem, ale również dla narciarzy - zimą. Naprawdę, to doskonale położona miejscowość nie tylko dla trakersów ale również dla kolarzy. Oczywiście w ostatnie letnie wakacje mamy ze sobą nie tylko uprzęże, ale również rowery szosowe...ale opowieści rowerowe z tutejszych przełęczy, to zupełnie inna historia, którą postaram się Wam przybliżyć niebawem, w innych wpisach na blogu. Do naszego trekingu startujemy o świcie. Nasza ekipa: Michał, Jacek, Paula i ja. Jedziemy autem z Alleghe przez Selva di Cadore w pobliże (kilka kilometrów przed) miejscowości Pecol. Nasz wehikuł zostawiamy na parkingu narciarskim przy wyciągach krzesełkowych Pioda i Palafavera. Zakładamy na plecy plecaki i idziemy praktycznie po trasach narciarskich tutejszego ośrodka narciarskiego. Pniemy się w górę by z narciarskiej trasy Roa Bianca skręcić w pewnym momencie w stronę schroniska Coldai. Czas się dłuży i do Rifugio szlak jest ani ciekawy, ani trudny - mozolny. Powyżej schroniska jest już znacznie fajniej! Wchodzimy w teren "księżycowy" z nieziemskimi widokami - na tabliczkach już wyznaczony jest kierunek naszej ferraty. Trawersujemy i trawersujemy w stronę początku żelaznej drogi. Po kilku godzinach dochodzimy wreszcie na jej właściwy start. Zakładamy uprzęże. Tutejszy szlak w skali ferratowej wyceniany jest na D. Ktoś, kto nie ma obycia z ekspozycją, nie ma doświadczenia w trudnawej wspinaczce zdecydowanie powinien najpierw potrenować na drogach A, B i C. Oprócz wszędobylskich stalowych linek masę tu klamr i sztucznych ułatwień. Zdarzają się miejsca gdzie trzeba się trochę bardziej wysilić i powspinać bez ułatwień, w czystej skale. Uwielbiam to, a na fotkach wygląda to tak: Oczywiście obowiązkowe rękawiczki... bez tego na ferratach można szybko nabawić się kontuzji dłoni. Widoki? Proszę... Jest niesamowicie i magicznie! Poziom adrenaliny miesza się z serduszkami w oczach i w człowieku rodzi się miliony motylków... zupełnie jak przy zakochaniu. Obcowanie w górach, skałach... gdzie cisza i pustka, to przeżycie niemal mistyczne. Poza nami nie spotykamy zbyt wielu turystów. Człowiek jest malutki, tyciutki w bezkresie tej kosmicznej krainy... Ferrata Alleghesi jest naprawdę trudna i wymagająca nie tylko kondycyjnie ale również siłowo. Ręce równie ciężko pracują co nogi. Góra często również oszukuje...gdy już jesteś mega zmęczony i myślisz, że to szczyt, że już dochodzisz... ona płata figle, bo to nie jest jej zwieńczenie...to tylko tak wygląda, złudzenie. Iść trzeba dalej! Od zmęczenia jednakże ważniejsze jest to, co się dzieje w człowieku. Radość z pokonywania kolejnych metrów jest olbrzymia. W drodze oczywiście ważne jest by mieć odpowiedni zapas wody i jedzenia. W skład naszego, każdego plecaka wchodzą (prowiant): - 3 litry wody (uzupełniana woda w każdym napotkanym schronisku), - 4 hamburgery własnej roboty (ze schabowym i dodatkami w środku), - 3 batony energetyczne, - paczka kabanosów, - puszka Coca-Coli (naszym rytuałem jest jej wypicie na szczycie góry), Ferratomaniaczka Sprzęt na sobie: - dobre buty trekkingowe (z rekomendacją na ferraty) wraz ze skarpetkami trekkingowymi, - bielizna i spodnie turystyczne (moje z rozsuwanymi nogawkami - można z nich zrobić spodenki krótkie), - koszulka termiczna, bluza termiczna, - uprzęż, kask, rękawiczki, okulary przeciwsłoneczne. Dochodzimy do szczytu... Pozostałości w plecaku: - lekki polar, koszulka termiczna na zmianę oraz kurtka przeciwdeszczowa, przeciwwiatrowa, czapeczka, - nóż, telefon, powerbank z latarką, czołówka, - dokumenty oraz ubezpieczenie, kasa Mamy to!!! Szczyt zdobyty! Można napić się zimnej Coli 3220 metrów... niby niedużo, a jednak ktoś, kto nigdy nie był na takiej wysokości (mimo olbrzymiego doświadczenia w Tatrach) na tej wysokości może mieć kryzys. Jeden z kolegów taki ma... no i niestety zejście jest utrudnione. Brak siły, lekkie zaburzenia równowagi i trzeba być ostrożnym. Asekurujemy kumpla i robimy częste postoje. Schodzimy Via Normala mimo tego, że w planach było zejście ferratą Rif. Torrani. Na szczęście wraz z utratą wysokości kolega odzyskuje siły i zdecydowanie przyśpieszamy. Po tej stronie góry mamy sporo (na wymienionej drugiej ferracie) śniegu. Nie mając raków, tak, czy inaczej musielibyśmy zawrócić z tej drogi. Widoczek ze szczytu w stronę Alleghe - miejscowości, nieopodal której mieszkamy. Godziny mijają, a przed nami jeszcze szmat drogi. Na szczęście bez niemiłych przygód, a z pozytywnymi emocjami. Do aut dochodzimy tuż przed zmrokiem. Szczęśliwi z naszej zdobyczy i przygody!!! GPS tego dnia pokazał: - przebyta odległość 28,66 kilometra - przewyższenie 2413 metrów - czas w ruchu 12:12:54 - całkowity czas 14:50:14 Ślad i mapa trasy (plus dodatkowe zdjęcia) pod linkiem ze Strava: Monte Civetta 3220 m npm | Hike | Strava Jesteście ciekawi innych trzytysięczników, na których byliśmy? Dajcie znać w komentarzach Pozdrawiam Mariusz "marboru"
  23. @gabrik bardzo fajna relacja. Przypomniałem sobie swoje wojaże na Kronplatzu Wcześniej, czy później czeka mnie powrót w to miejsce, ponieważ moja Paulina nie była tu...a w południowym Tyrolu była prawie wszędzie. Sam jak tam się pojawię, to tylko z długą nartą GS Będzie jazda Trasy tam są świetne. Co do cen benzyny na stacjach w drodze na Kronplatz... jechałem tamtędy w ostatnich dwóch latach (w zimę i w lato) w sumie 6 razy i mogę polecić stacje benzynowe w Lienzu, kumpel był w zeszłym tygodniu (po moich wskazówkach) i znalazł w tej miejscowości (przy trasie) stację z 95 (E10) z ceną 1,51 EUR. Pozdrawiam serdecznie.
  24. marboru

    Val di Sole - powtórka po 10 latach

    Żebra szybko się zagoiły... później wiele się działo i zwyczajnie nie było czasu na forum. Budowa, sprzedaż domu, wyprowadzka, zmiana pracy, kolejna choroba po drodze... na szczęście wszystko wraca do normy. Forma również. Rowerowo dla mnie 2023 był świetnym rokiem - przekręcone ponad 17 000 km To urok mieszkania na wsi i zaleta nowej pracy, z której wychodzę o 15:00. Pozdrawiam serdecznie Dziękuję @zając ...zniknąłem w sumie na 3 sezony. To generalnie były narciarsko słabe lata dla mnie. Sezon 20/21 zakończyłem z 20 dniami na nartach, rok później tylko 5, w obecnym, na razie 7... zaplanowany jest jeszcze przynajmniej jeden wypad w Alpy - szukam inspiracji, co do miejsca Dziękuję @jawor61. Super, że napisałeś kilka słów dla początkujących i średniozaawansowanych - te kilka słów fajnie uzupełnia tą relację. Pozdrawiam serdecznie Mariusz
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...