Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

marboru

VIP
  • Liczba zawartości

    7 177
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    590

Zawartość dodana przez marboru

  1. marboru

    Mangart 2679 m npm - adrenalina 1000%

    @sstar przyjrzę się temu po powrocie. To zagadnienie również mnie interesuje.
  2. marboru

    Krótka wizyta w Planicy

    Po dwóch dniach w górach, dzisiaj krótki odpoczynek i rozjazd na rowerze Pyszne lody i odwiedziny w Planicy - sławnej z rekordowo długich skoków narciarskich na Letalicy (dawniej Velikance). Dzisiaj trenowała kadra młodych, austriackich skoczków. Sławna skocznia mamucia: Paula w drodze do Planicy: Marboru pod skoczniami: Tych skoczni to z 7 naliczyłem... różnych rozmiarów 😮 Zapraszam do obejrzenia moich poprzednich wpisów na blogu ze Słowenii Pozdrawiamy... marboru i Paula
  3. Kolejny dzień w Słowenii i wejście na Mangrat 2679 m npm najlepiej opisuje mój, z Paulą dialog. Ja: Robiłaś mi jakieś zdjęcia na tej ścianie? Paula: Człowieku... jak? Paula: Lufa, komin, lufa, trawers, przewieszenie... kiedy? Ja: mhhhmmm dzięki. Via Ferrata Italiana i wejście z trudnością C (Włosi jakoś zaniżają skalę trudności... Słoweńcy by pewnie wycenili to na D). Adrenalina 1000%!!! Ciekawe, czy to zobaczycie na zdjęciach z fotorelacji? Nasz cel: Włoskie jeziorka: W ścianie: Na szczycie: Sraluchy... Jak szosą będziemy tam się wybierać, to trzeba będzie omijać na asfalcie Porankowe klimaty: Na wypasie: To skręcamy na Via Ferratę Italianę - po jej przejściu, polecam zejść w dół jakieś 200 metrów i na szczyt wejść Ferratą słoweńską - my niestety tej wiedzy nie mieliśmy i po najtrudniejszej ścianie na wierzchołek weszliśmy łatwą drogą. Widzicie wspinaczy na tym zdjęciu? Wyjście z jaskini Walka trwa! Żelastwo: Wojowniczka Trochę strachu było... Mała półeczka, a tyle radości gdy dookoła pionowo 😮 Dzwoneczek na szlaku Adrenalina 1000%, że mi spadnie Cholera Chwila na foto... Turkusy Po włoskiej stronie same pokrzywy i chwasty 😮 Widoczki... Cóż za skały, cóż za kolor? 😮 @Mitek podobają się? To nasze rowerowe wyzwanie - pętla pod Mangratem. Wjazd na ponad 2000 metrów. Cudnie! Tutejsze schronisko: Czy tu mieszka Bilbo Bagins? Woda, czy tylko zielone? W drodze do Włoch Nasza ściana: Tak, tak - tam idziemy! Popisy prze obiektywem Trzeba zrzucić kilka kilo... W kierunku szczytu! Nie ma co, trzeba iść... Jednak coś mi zrobiła, zdjęcie jakieś ...nawet drugie... ...i trzecie! Żeby mnie @JC nie zbanował - to śnieg, warunki, w Słowenii dla nart - są! Chwila zadumy... Paula na szczycie: ...marboru: I sam Krzyż ze szczytu: Panoramka... ...i z drugiej strony grani: Żegnamy na kilka dni... Mangrat i Mały Mangrat Jeszcze tu wrócimy... ...na szosach! Pozdrowienia - tym razem ze Słowenii i Włoch marboru i Paula PS. dzisiaj nie tylko "Nogi bolo"... ręce też
  4. @tanovaRadom nigdy nie jest na uboczu 😜 To miasto z najsłynniejszym lotniskiem 😁😀 To centrum kraju, a nie tam takie tam 😁😁😁
  5. @tanovasprzęt kupiliśmy, nauczyliśmy się obsługi z mądrych książek i YT, i w drogę 😀 Doświadczenie jakieś z terenu było, więc poszło bardzo fajnie. Sama Ferrata, trudna ale to jest mega bezpieczne. Dużo gorzej było w kilku miejscach na grani gdy nie było ułatwień. Czyste wspinanie...w kilku miejscach miałem ciarki na plecach.
  6. Pierwszy wypad w teren Alp Julijskich, to nasz debiut na Via Ferrtach Prisojnik 2547 m npm zdobyty (to ta góra, która wczoraj pozowała nam jako tło do kawy)...i to jedną z trudniejszych dróg górskich w Słowenii (stopień trudności C/D - VF Okno). Jak było? Oszałamiająco! Co czuliśmy? Przypływ olbrzymiej energii oraz szacunek do gór - na ich tle, wśród tej przestrzeni, człowiek, to tylko drobiazg. Kolor tutejszych wapieni nas oczarował! Zapraszam do naszej dzisiejszej przygody, zdjęć do fotorelacji jest sporo...ale uwierzcie - mocno selekcjonowanych. Startujemy z przełęczy Vrsić Z tej, na którą podjechaliśmy szosami. Nasz cel, choć nieco z boku - już widać Idziemy! Debiut na Via Ferracie... trochę serce drży Początek: Marboru w akcji 😮 A potem już leci... ...jesteśmy oszołomieni miejscem, fajowością tego typu aktywności w górach. Trudno, po olbrzymiej selekcji zdjęć poukładać je w kolejności - robiliśmy GoPro, aparatem i telefonem. Skupię się zatem na przypadkowości i krótkim komentarzu. Foto zrobiła mi przypadkowo spotkana Polka, Paulina w trakcie zejścia - bardzo miłe spotkania rodaków dzisiaj - gdzieś z daleka od kraju. Dziękuję z fotos i pozdrawiam serdecznie! Ten obraz zatytułował bym "Ja i cel" Trudności na szlaku: 'Okno" i tym razem, moja udomowiona Paula Razem na szczycie! Wychodzę z "okna": Tak, tak - można się zachwycić! Start z przełęczy był ok 7 rano... W planach na dzisiaj był Triglav, ale do 4 padał deszcz, więc zmieniliśmy plany w ostatnim momencie. ...a wczoraj się @tanovachwaliłem, że będzie od razu z grubej rury... najwyższy szczyt Słowenii musi poczekać. Spotkana twarz "ducha Alp Julijskich" 😮 Paula na początku wędrówki: W ścianie... Do góry w pionie! Miejscami było bardzo wąsko! Schroniska już na dole... ...kwiatki podobne jak w Tatrach Tam idziemy... @Mitek różnorodność geologiczna (wnioskuję po ilości kolorów skał) musi być tutaj dla Geologa niesamowita. Napotkana tablica: Okno, czy? ... W oddali... Kolejna stal w rękach n Nepalski akcent Graniówka: Widoki - powalają! Ściana 😮 Fałszywy szczyt W stronę Włoch... Ze szczytu - widok na "naszą" kwaterkę Oooo tam Ci ona Nasz przyszły cel? Tutejsze "żebraki" trochę większe od wróbelków na Kościelcu Basza? Jest oznaczenie szczytu! I zdobywczyni! Zakochana w julijskich klimatach. Pomiędzy skałami, góra... Dolomity na linii horyzontu! 😮 I w drugą stronę... Ptak w locie i Triglav. Roślinki I jeszcze raz... W ścianie Prawie takie samo zdjęcie... Twarz... 😮 Czy ktoś wie jak ta skała się nazywa? Kolory...i "Malutka"... To idę... Kontempluję... Przypięta dobrze! Tuż przed "oknem": Skrada się... 1 I łup! Nie, nie... żartowałem! Przytulony "Franio' Na "fałszywym" szczycie... Na grani spacerek i nie wie gdzie iść? Tam!!! Specjale foto dla @JC ze szczytu z pozdrowieniem od Radia M Zapatrzona... ...i "Basza" numer 2 I to by było na koniec! Cudowny dzień, w fantastycznym miejscu Co jutro? Niebawem napisz i pokażę. Pozdrowienie ze Słowenii marboru i Paula
  7. @Piotr_67 @Victor - coś w tym jest Chłopaki - człowiek nieświadomie szuka "domu"
  8. @Annaa @Sportego360 kraj jest oszałamiający... dzisiejszy wypad w góry (za chwilę będzie nowy wpis na blogu) - cóż napisać? BOMBA!!! Planów jest sporo... rowerowych, ale również górskich właśnie. Pozdrawiam Was!
  9. Kranjska Gora, słoweńskie Zakopane? Niekoniecznie... to miejsce autentyczne, pozbawione blichtru i tandety. Mimo, że to dość znana na Świecie miejscowość, turystów w szczycie sezonu niewielu. Cisza, spokój... a dookoła? Cudowne góry, malownicze miasteczko, turkusowa rzeka z cudnymi wodospadami i jeziorko... Kawa, lunch w takim miejscu to czysta poezja. Dzisiejszy, trzeci dzień wakacji w Słowenii, to deszcz, słońce, a dla nas przede wszystkim odpoczynek i przygotowania logistyczne to wyprawy w góry. Zapraszam do fotorelacji i odwiedzin, "perły" Słowenii. Turkus - od dzisiaj będzie mi się kojarzył z tym miejscem... A w tle, nad miasteczkiem? Oj fajnie byłoby tam wejść... Dwa Barany? W centrum miasteczka, przepiękny kościółek! Paula: Wody mało, ale i tak kajak by nam się przydał. Niestety nie mieliśmy na niego miejsca w aucie Kaskady: Dolina rzeki Piśnicy: Klimaty... W oddali - śnieg 😮 Czyżby Kaczor wyemigrował? Góry tutaj zniewalają! Poranna kawa, deszczyk i ciacho! Miasteczko i kilka bardzo klimatycznych miejsc, w których można zjeść. Tu można bidony uzupełniać Poczet tutejszych proboszczy? Chatki... Piwko Kalmary z frytkami Kogut... ...i panorama Kranjska. Podoba się nam - bardzo! Pozdrawiamy marboru i Paula
  10. marboru

    Rowerowe eskapady - relacje

    Zapraszam do mojego najnowszego wpisu na blogu Pierwsze dwa dni - rowerowe marboru
  11. Miały być Dolomity, są Alpy Julijskie Dwa tygodnie w cudnej i mało odkrytej turystycznie Słowenii. Przyjechaliśmy w sobotę. Po dokładnie 1005 kilometrach w aucie, szybkie zakwaterowanie w Kranjskiej Gorze i co? Na rower. Rekonesans. Przełęcz Vrsic i nasza górka pod domem. Jedyne 12 kilometrów podjazdu na wysokość 1611 m npm. Przewyższenie? Grubo ponad 763 metrów. Zakrętów i serpentynek? Ponumerowane jedynie tylko te wybrukowane - 25 sztuk. Okoliczności przyrody? Proszę... Paula w akcji. Tuż przy szczycie? Pokrzykiwania nie przepłoszyły...niewiele brakło a rozjechałbym jedną sztukę Mamy cel Na przełęczy też zwierzęta 😁 Wracamy już po zmroku do apartamentu, w którym będziemy jeszcze dwa tygodnie. Pierwszy dzień zaliczamy do niezwykle udanych 👍 Rano pobudka nieśpieszna - zmęczenie dało znać o sobie. Pakowanie rowerów, wyznaczanie trasy w kompie, wgranie do nawigacji i ruszamy w trasę po 10siątej. Cel... jeziorka Łącznie ponad 132 kilometry i 1760 metrów przewyższeń. Główny cel? Bled. Chyba najbardziej znane i fotogeniczne miejsce w Słowenii. Turkusowa woda, malownicza wyspa z kościółkiem oraz oszałamiający zamek. Są też stylowe łódeczki. Pod domem, niecałe 3 kilometry i mamy taki oto widok przy ścieżce rowerowej: A później jest już tylko lepiej Podjazd dnia, a jednocześnie nasza życiówka... ...oj dał nam popalić. Temperatura ponad +35 i wjazd na raz... Ok 10 kilometrów trzymało +10%... ostatnie dwa kilometry ok 1, do 2... Było wykańczająco ale, my kolarze nizinni daliśmy radę Infrastruktura rowerowa robi wrażenie. Wszędzie masa dróg tylko dla rowerów, a drogi asfaltowe charakteryzują się tutaj bardzo małym ruchem i wysokiej klasy asfaltem. Most dla cyklistów: Coś czego się boimy i nie umiemy - to zjazdy z takich stromizn. Tarcze się potężnie grzały. Musieliśmy co jakiś czas je chłodzić. Rubas z amorem, przydał się - kilkukrotnie mieliśmy kostkę brukową na naszej drodze. Wioski słoweńskie? Mega klimat! Cisza, spokój i czysto. Cudnie zielono. Gdzieś na górnych partiach naszej wyrypy - widok na góry. Zamek w Bled: Ku jezioru Bohinjsko... ...i jesteśmy! W tym momencie mieliśmy ok połowy trasy za nami. Za plecami zostawiliśmy takie widoki: ...takie drogi: Wodopoje dla pszczół i Polaków Bled jednak nas oczarował najbardziej! Trochę z jugosłowiańska wystrój? Jazda na rowerze tutaj, to czysta przyjemność i zakwasy na drugi dzień 😮 Dwa dni minęły... niewiadomo kiedy! Bardzo się cieszymy, że jeszcze wiele przed nami W miarę możliwości czasowych, postaram się wrzucać na blog nasze przygody. Plany są ambitne marboru
  12. @tanova Książ, teraz Ślęża... mamy te same cele Fajnie, bo fajne miejsca. Podziękował za przypomnienie własnych wspomnień Super fotki!
  13. Jagnięcy Szczyt 2230 m npm, to ostatni cel naszej weekendowej wędrówki po Tatrach słowackich. A po drodze? Zielony Staw Kieżmarski przyrównywany do Morskiego Oka wraz z klimatycznym Schroniskiem. Widok na tatrzańskie giganty: Jastrzębią Turnię, Kieżmarski Szczyt, Baranie Rogi, czy najwyższy Durny Szczyt. Widocznych szczytów z samego otoczenia "jeziorka" ciężko z pamięci zliczyć 😮 Czy spotkaliśmy jakieś jagnięta na szlaku do Jagnięcego Szczytu? Tak! Dowód poniżej No, to co? Fotorelacja start! Startowaliśmy z Kieżmarskiej Doliny Białej Wody. Tuż po wyjściu na malutką polanę widok na Tatrzańską Łomnicę: Kieżmarska Biała Woda: Mała Świstówka: Woda biała, to fakt! Dolina Zielonego Jeziora, tuż przed Schroniskiem... Dziarskim krokiem do przerwy śniadaniowej A co do jedzenia? Coś co przypomina Jastrzębią Wierzę Na "paszę" był też inny chętny... ...nie dostał. Turyści z Polski, a na dodatek z Radomia, chytrzy! Szybkie, widokowe foto i... ...w drogę! Na szlak! Auta schroniskowe... też malownicze! Idziemy ...i widoki, są! A z tyłu kolejna wieża? Przerwa na kamieniu... No i trzeba pokazać gdzie idziemy... ...idziemy tam! Na Jagnięcy Szczyt! Z bliska, ten szczyt, to wygląda dokładnie tak... ...a jeszcze dokładniej, to tak...i nawet, ktoś się nie bał i wszedł przed nami 😮 Tym czasem jeszcze jedna perspektywa... perspektywa kontemplacji Krok za krokiem, krok za krokiem... ...a tu śnieg 😮 Też go dotknąłem Jeszcze trochę w górę i napotykamy kilka łańcuchów. Marboru: Paula: Wchodzimy na grań: Tu też fotosy Idziemy północno zachodnią częścią grani. Chmury... Tuż przed szczytem historia z okularami... Klasyczny Hilary... Myślałem, że zgubiłem, a one spadły mi z czapki i przyczepiły się do plecaka. Jeszcze kilka kroków i jesteśmy!!! Szczyt "Jagniątka" zdobyty Jemy i czekamy aż chociaż trochę przewieje te chmury... ...doczekaliśmy się! Grań, przy której szliśmy... płonęła!!! 😮 Widoki... ... I jeszcze... I tak długo... W tych okularach widziałem zdecydowanie wszystko większe Schodzimy! Żegnamy Jagnięcy Szczyt. Szlak: "Oczko"... Bliżej... Kozi Szczyt: No i Kozice!!! Słodziaki!!! I jagniątka też były malutkie! Zero lęku przed ludźmi 😮 Schodzimy dalej... Zielony, z góry! Ukwiecona "Nimfa" I z bliska pachnidło... Kto zgadnie, co to za "szpica"? Schronisko: I widoczek w całości ale bez zielonej wody Trochę tutejszych zachwycających krajobrazów... Kto by nie chciał mieć takiego tła? Aż do znudzenia... ...zbliżenia 😮 I zoom X30: Robimy ostatnie zdjęcie... ...i spadamy na dół. Do domu daleko, i chcemy wrócić przed 20stą. Ten cel również udało się zrealizować. Korki umiarkowane...a tuż po wejściu do auta - burza. Kolejny raz się udało Nie ma jak pogoda i radar Kolejna nasza wizyta w Tatrach niezwykle udana. W nogach grubo powyżej 80 km. Skreślamy kolejne trzy sztuki z Turystycznej Korony Tatr... na liście do zrobienia zostało już niewiele Co będziemy robić później? Trzeba wyznaczyć sobie kolejne wyzwania. Pozdrawiam serdecznie marboru i Paula
  14. Z tą wysokością, nie jest tak. Te 50 m więcej to okoliczny szczyt, a nie sama przełęcz. W necie jest często podawane to z błędem. Nawet na portalu tatrzańskim. 2309 m, to właściwa wysokość miejsca, w którym się znaleźliśmy i samej przełęczy.
  15. Spaliśmy jak zawsze w Zakopanym, na początek szlaków docieramy autem. Na granicy paszporty COVID, i wcześniej elektroniczna rejestracja (ważna 14 dni). Na Łysej Polanie było to, przez Słowaków, dokładnie weryfikowane.
  16. Lodowa Przełęcz 2372 m npm – najwyższa w Tatrach. W piątek kolejna wyrypa i ok 30 kilometrów marszu. Jeśli szukacie ciszy, spokoju, dziewiczej przyrody, to polecamy szlak zielony przez Dolinę Jaworową. W ciągu całego dnia spotkaliśmy: dwójkę turystów i trzy kozice. Dlaczego? Może to miejsce ma złą sławę i ludzie unikają tego miejsca? W 1925 roku, to właśnie w Dolinie Jaworowej, pod Lodową Przełęczą, w tajemniczych okolicznościach, wydarzyła się tragedia rodziny Kaszniców. W tym wypadku zginęło troje Ludzi – do dzisiaj okoliczności tych zgonów nie są wyjaśnione. Zapraszam do kolejnej fotorelacji... ...i tym razem kolejny długi szlak. Nogi bolały, oj bolały... Nim spotkaliśmy jakiegokolwiek człowieka na szlaku zielonym...spotykaliśmy Kozice Oko Saurona było ogniste, to jest błękitne... Czyje to oko? Na Lodowej Przełęczy: Chwaścik Start szlaku - Tatrzańska Jawornia: Drogowskazy: Co widać w panoramie: Idziemy przez las, idziemy, idziemy i końca nie widać...a między drzewami taki oto widok: I gdzieś w tym lesie zagubiona chatka... Ciekawe czyje to, i po co to komu ? Wilgoć, woda, las i takie klimaty: Kolejny prześwit: Wracamy nad Jaworinkę Kwiatki, to ja lubię A Pani, to przypadkiem nie pomyliła kierunków? Na szlaku: Jaworowe szczyty w chmurze: Pniemy się w górę: Niestety błękitnego nieba na razie jak na lekarstwo Lodowy Szczyt skrywa swój wierzchołek: Mały Lodowy Szczyt nie Żabie Jaworowe Pleso... to gdzieś w tych okolicach rozegrała się tragedia rodziny Kaszniców. Przejaśnia się? Coraz wyżej... Idziemy w chmurę! Zbliżamy się do celu i powoli wiatr robi dla nas robotę Jaworowe szczyty się ujawniają I jesteśmy! Widok na drugą stronę przełęczy - dzień wcześniej byliśmy tam na dole idąc od T Chaty na Czerwoną Ławkę. Paula I tradycyjnie zdjęcia z GoPro Szlak: I ja na nim Od razu wiadomo, kto obsługuje aparat, a kto kamerę...choć to nie reguła Często ją przejmuję, bądź zwyczajnie wyręcza nas statyw i samowyzwalacz Blisko, coraz bliżej Mozolnie do przodu... Błękitne oczko To miejsce ma złą sławę... ...bryyy było lodowato, i jakoś tak strasznie. Pusto, cicho tajemniczo... naprawdę można od tego sfiksować Tak, tak...ona Kocha te widoki! Marboru na Lodowej Przełęczy Żegnamy się z Doliną Jaworową Jeśli szukacie spokoju i odosobnienia w Tatrach, to właśnie to miejsce polecamy! Po dwóch dniach wędrówki: Czerwona Ławka 32,2 km, Lodowa Przełęcz 26,2 km nogi dały znać o sobie i dość mocno zabolały W sobotę postanowiliśmy zrobić sobie dzień przerwy, i była to dobra decyzja - w górach padało. Za to dzisiaj... nim wróciliśmy do domu ruszyliśmy na Jagnięcy Szczyt, no ale to foto opowieść na inny wpis - ten niebawem. Pozdrawiam marboru
  17. Bez łańcuchów to pewnie więcej niż 0+. Schroniska fajne i trzy razy przed deszczem tego dnia nas uratowały. Dzisiaj Jagnięcy... Właśnie się zbieramy 🙂 A ja z nartami bym chyba się nie odważył 😮 Podziwiam!
  18. @Ziemowit warto wrócić w trochę trudniejszy teren na Słowacji. Jest olbrzymia zaleta... Turystów brak. Pustki. Wczoraj idąc na Lodową Przełęcz przez cały dzień spotkaliśmy... 2 Ludzi i 3 Kozice 😃 Czerwona Ławka, to nawet koło Via Ferraty nie stała 😜 @Jeeb musiał jakiś słowacki "Fakt" cytować 😃 A tak na serio, sam czytałem u naszych południowych sąsiadów w internetach, że CzŁ jest naj w Tatrach...a prawda jest taka, że Orla Perć, to zupełnie inna klasa trudności, ich Rohacze również...a jakby się zastanowić, to inne szlaki, bardziej wymagające też by się znalazły.
  19. Wejście na Czerwoną Ławkę 2309 m npm, to dla Słowaków podobno najtrudniejszy szlak w Tatrach. Naszym zdaniem jest kilka innych, trudniejszych i bardziej wymagających choć, generalnie, nie było łatwo. Łańcuchy, klamry i główkowanie gdzie postawić nogę, a jak chwycić skałę. Dla kogoś kto ma lęk wysokości, pionowe ekspozycje zmroziłyby krew w żyłach. Nasz czwartkowy, 32 kilometrowy trekking wiódł dwiema urokliwymi dolinami Studeny Potoku. Jak było? Tatry za każdym razem zachwycają i witają nas bajkową, piękną pogodą! Opisać napotkane piękno, trudno. Mogę jedynie pokazać w fotorelacji i nowym wpisie na blogu Zapraszam. Początek dnia, tuż po deszczu. Idziemy szlakiem żółtym wzdłuż Studeny Potoku. Teraz trochę fotek wspomnianego cieku wodnego W lesie czuliśmy się jak w puszczy amazońskiej - wilgotność pewnie coś ok 90%. Urokliwe miejsca I co? Burza... Pół godzinki, kieliszeczek prądu i poszliśmy dalej. Poniżej nasza "spelunka" I ponownie spotkanie z "białą" wodą. Idziemy w górę. Wchodzimy w Małą Dolinę Studeny Potoku. Niebo się odsłania... ...jest pięknie! Paula na szlaku: Kwiatki numer 1: I kolejny wodospad z bliska: ...i jeszcze jeden: Dolina Spiskich jezior, powinna mieć inną nazwę...miliona wodospadów Pod Teryho Chatą. Widoki magiczne - gra światła i chmur. Mordor? Lodowa Przełęcz... tam byliśmy wczoraj (kolejny blog niebawem). Nasz cel - Czerwona Ławka: Gzie idziemy? Na jedną, czy na drugą przełęcz... oczywiście - Czerwona! ...a potem ta druga Śniegu Ci tutaj dostatek No, to co? w górę? Żelastwo w garść i w górę! Michał i Paula już walczą ...a ja za nimi. Halo!!! Kto to? I po klamrach, ku niebu! Po drodze czas na kontemplację otaczającej nas przyrody... Poniższe zdjęcie z tego dnia podoba mi się najbardziej Wam też się podoba? Wiecie dlaczego "Czerwona Ławka"? Od koloru skał... A na przełęczy... kwiatuszki i zlot motyli. 2309 m npm zdobyte... można schodzić Widok w stronę Gerlacha - w drugiej linii z chmurkami. Tą to zawsze do śniegu ciągnie Tak, tak - narty by się przydały. Przypomnę - mamy połowę lipca. Widok na dół z żółtego szlaku prowadzącego do Zbójnickiej Chaty. Już na dobre w Wielkiej Studeny Dolinie Zbójnicka na horyzoncie...i piwko Już kiedyś robiłem temu czemuś zdjęcie Na powrocie z Małej Wysokiej... Czerwony Kapturek Komu bije dzwon? I teraz tradycyjnie, fotki z GoPro Od początku naszej wędrówki. Perspektywa się zaokrągla Marboru na szlaku: A za plecami jakieś barany... Paula Ciągnie i mnie do śniegu... W środku wodospadu. T Chata Jeziorko, jedno ze "Spiskich" Będzie przerwa? Była! Kwiatki numer 2 a nawet 3. Moje ulubione Kolejne jeziorko: Pod słońce: Inna perspektywa: I jeszcze inna... Idą... Trzy w jednym - z wysokości: Marboru tuż przed rozstajem szlaków. I są. Łańcuchy na Czerwoną Ławkę - początek szlaku. No to idę Na klamrach: Przełęcz Czerwona Ławka zdobyta! Teraz zejście: Jak ja to lubię, wielkie klocki... ...może nie takie jak w Dolomitach, ale zawsze jakieś Droga powrotna... ...w środku lata prowadziła przez śnieg No i zleciało 72 zdjęcia z niezwykłej wędrówki. Nogi oczywiście bolały. 32 kilometry i droga od godziny 6 rano, do 20 wieczorem. Lekko, nieśpiesznie i z dwoma długimi przerwami z powodu deszczu, w schroniskach. Było niezwykle fajnie! Dzisiaj odpoczywały, po wczorajszej Lodowej Przełęczy...a jutro kolejne wyzwanie. Jakie? Zaprasza wkrótce do odwiedzin mojego bloga. Pozdrawiam serdecznie marboru
  20. W zeszłą niedzielę byliśmy w Narnii… Tak, tak ta bajkowa kraina leży tuż obok nas, w Szklarskiej Porębie. Odwiedziliśmy Wodospad Kamieńczyka gdzie kręcone były sceny do „Opowieści z Narnii i Księcia Kaspiana”. Gościliśmy na szczycie Szrenicy 1362 m npm oraz deptaliśmy po „Trzech Świnkach”… czeskich „Trzech Świnkach”, pięknej formacji skalnej. Zapraszam na kolejną fotorelację i wpis na blogu z dnia, w którym nogi nas na koniec bolały Schronisko na szczycie Szrenicy - jeden z naszych celów kolejnego dnia naszej wędrówki: Wodospad Kamieńczyka - to tu kamerzyści i aktorzy tworzyli bajkową krainę, Narnię Księżniczka na skale Książe Boruta na Świnkach A to? Oczywiście akcent narciarski Oj nie byłem tu z deskami 15 lat... Świnka z boku jest zgrabna 😮 Świnka, na śwince Karkonoskie klimaty Ponownie jakieś "Pigi" W oddali polka wersja warchlaczków Szczyt jest oznaczony jeśli ktoś by szukał Szklarska Poręba i trasa narciarska...zielona, a jak jest biała, to z reguły nieczynna Schronisko na hali...wyciągi i tutejsze trasy nie są takie malutkie, jak na to wskazują ski mapy ze Szrenicy. Tuż przed spadkiem i Kamieńczykowym widokiem Schroniska olbrzymy są tutaj 😮 Świnki z oddali: marboru, a z tyłu gdzieś daleko Śnieżne Kotły: Górna stacja kolejki 2 osobowej: Stacja przekaźnikowa górująca nad ŚK: Widok ze Szrenicy na stronę czeską: Szlak wokół szczytu Sz: Początek nieczynnej od lat czarnej FIS Lola Paula: Szrenica 1362 m npm: Zakochana para, "Jacek i Barbara" W Karkonoszach byliśmy krótko, ale było intensywnie i fajnie mimo odwiedzonych bardzo komercyjnych miejsc. Turystów było niewielu, a pogoda nam dopisała... ...tęsknimy za górami i choć było krótko, to wyjechaliśmy z Karkonoszy szczęśliwi pozdrowienia dla wszystkich marboru i Paula
  21. marboru

    Śnieżne Kotły latem

    Nasz sobotni trekking, to eksploracja karkonoskich szlaków. Bazą była Szklarska Poręba, a głównym celem Śnieżne Kotły. 28 kilometrów przepięknych widoków w słońcu ale również w deszczu. Odwiedziliśmy polskie Schronisko Pod Łabskim Szczytem oraz po stronie Czech Łabską Budę. Obfotografowaliśmy charakterystyczną dla tego miejsca stację przekaźnikową, zobaczyliśmy resztki śniegu, zachwyciliśmy się tutejszymi śnieżnymi stawkami i potokami. Link do trasy naszej wędrówki: Trasa: Szklarska Poręba, ul. 1 maja – Szklarska Poręba, ul. 1 maja | mapa-turystyczna.pl No to co? Zapraszam na fotograficzną wycieczkę Stacja przekaźnikowa i kotły - nasz cel: Po drodze. niezwykle malowniczy Szrenicki Potok - szlak niebieski. Czeska Łabska Buda: My na szlaku Były też Wilki Podejście pod Schronisko pod Łabskim Szczytem: Paula i wspomniany budynek A na dole? U góry widać - ciemne chmury. Zabudowania widok z innej perspektywy: Idziemy w chmury... I kończy się podchodzenie - teraz będzie trochę płasko... Po czeskiej stronie futurystyczna "buda"... Widoki: Stacja z bliska: Lecieć chce, czy co? Tutaj turystów, mimo padającego deszczu sporo. Śnieżne stawiki: Jest i śnieg Podobnych łat było sporo jeszcze 😮 Kotły od dołu: Ślicznie! Trochę kropelek ...i jeszcze kilka Białe drzewa... Przekraczając granicę... Krzaczki i część szczytowa płaskawa Ot takie szerokie autostrady... Czeski "szpej" "Szpej 2.0" Właściwy człowiek, na właściwym miejscu Jeszcze kilka kroków... Kociołki I kultowy widoczek z naszego szlaku... Paula Marboru: Kociołki od dołu w pełnej krasie... Śnieżne stawiki z bliska... ...i jeszcze jeden Karkonosze nas zachwyciły! Mimo tego, że turystów sporo, to warto tu przyjechać i zobaczyć, poczuć i zapoznać się z tutejszymi szlakami z bliska. Sobota skończyła się dla nas godziną bombelkowania w jackuzzi... a nasz ostatni, niedzielny dzień krótkiego wypadu na Dolny Śląsk? Niebawem pojawi się na blogu. Pozdrawiam marboru
  22. marboru

    Zamek Książ

    Dziękuję Magda Urlop szybko się skończył... w zasadzie byliśmy w Szklarskiej 3 noce tylko...no ale było intensywnie. Zaraz biorę się za kolejnego bloga. Musiałem odsapnąć od budowy kilka dni. Ale dzisiaj już z powrotem walka z pomiarami, fachowcami i problemami... widać, że już bliżej niż dalej z domem na wsi Dzięki
  23. marboru

    Zamek Książ

    Zamek Książ – trzeci co do wielkości w Polsce Pradawny gród piastowski , a później siedziba rodu Hochbergów. Po jego wnętrzach przechadzali się zarówno Książę Bolko, ale również Konrad III von Hochberg, czy Księżna pszczyńska Daisy. W czasie II Wojny Światowej przygotowywany na jedną z siedzib Hitlera. Człon projektu Riese (Olbrzym) – podziemne, tajemnicze miasto nazistów...i być może, to tu mieści się do dzisiaj nie odnaleziony, legendarny „Złoty Pociąg” Piękne, do końca niezbadane i zachwycające miejsce. Cóż? Pogoda nie dopisuje, cały dzień pada deszcz, więc jest chwila by pokazać się na forum i napisać krótką fotorelację z naszego, z Paulą pobytu na Dolnym Śląsku (wczoraj). Ehhh a na dzisiaj była zaplanowana wyrypa w górach - co się odwlecze, to nie uciecze. Niebawem mam nadzieję wrócę na bloga z kolejną partią zdjęć, tym razem z Karkonoszy. Książ w pełnej okazałości: Ukryty w murach "władca" tego miejsca Widok na front i na dziedziniec: Zakochana para Podziemia projektu Riese. Zrzucona z murów przez Niemców, gdy uciekali w popłochu przed Ruskimi, rzeźba, odnaleziona później w lesie na zboczach zamku. Widoczek z tarasów: Ogrody Daisy: Klasyczna fotka z punktu widokowego Sikająca do basenu Żółwie z palmiarni: Robi wrażenie!!! Dziedziniec - widok w stronę wejścia na tereny Zamku: "Złoty pociąg"? Makieta z czasów piastowskich: Jak ród Piastów, to i piaskowiec Wysoko! Kto zgadnie, jakie to kwiaty? Palmiarnia. Sypialnia "Dziadka" Hochberga Współczesna Daisy przed nie swoją chatą Zakamarki, pomieszczenia, komnaty...nie do zliczenia 😮 No to idziemy zwiedzać Na tarasach pustki...cisza, spokój - jest czas na kontemplację miejsca. Główna sala - sufit, robi wrażenie! Wejście na teren zamku: ...a po bokach niemi, zaklęci w kamień tubylcy 😮 Wnętrza... I... no właśnie - co z mitologii widzicie na poniższym zdjęciu? Pora kończyć zwiedzanie... Pierwszy dzień na Dolnym śląsku minął. Zamek Książ wyzwolił w nas olbrzymie, pozytywne uczucia. Kochamy takie miejsca - piękne, owiane tajemnicą, przepełnione historią i sztuką. Kto nie był - nie zwlekajcie! Warto poświęcić dzień na to miejsce! Dzisiaj relaks - baseny, jedzenie i odpoczynek...a jak jutro przestanie padać (oby), to ruszamy w góry! Wyglądajcie kolejnych wpisów na blogu. Pozdrawiamy marboru i Paula.
  24. marboru

    Rowerowe eskapady - relacje

    Plan jest by do mojego Rubasa wstawić stożek 40 bądź 50...wówczas Paula przejmie Rovale 32 na ceramice - przy jej wadze większy stożek nie ma sensu, bo byle wiaterek i wyląduje w rowie. No ale nowe koła nieprędko u mnie... teraz budowa to priorytet i niestety skarbonka - a końca jeszcze nie widać
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...