Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

marboru

VIP
  • Liczba zawartości

    7 177
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    590

Zawartość dodana przez marboru

  1. Jaka dzisiaj pogoda w Alpach? Proszę 😀
  2. Trochę sportu, mniej jedzenia - kolejny dzień w Hochkonig. Po wczorajszych frykasach nastąpił wyczekiwany, bardziej sportowy dzień. Długa narta po mroźnej nocy, to doskonała recepta i antidotum na kalorie. Od rana słońce, delikatny mróz i doskonałe warunki. Coś co każdy narciarz trasowy lubi najbardziej? Proszę: GS, to GS...jak się rozpędzi, to idzie jak czołg. Człowiek czuje się wówczas jak na torach. Wyraźnie ubyło ludzi w ośrodku. Było mało, ale dzisiaj, to prawie wogóle. Szerokie lotniska na wyłączność - marzenie! Widoki w pełnej krasie: Lekka, wiosenna kurteczka i gładko jak na stole. Nic tylko ciąć te dobrodziejstwa natury! Już po kilku zjazdach stwierdzam, że GS, to zupełnie inna bajka niż SL. Przy dużych prędkościach bezpieczeństwo i stabilność są bezcenne w gigantce. Długie skręty w poprzek całych tras, są o niebo przyjemniejsze, niż krótkie zamiatanie slalomką. Alpejskie klimaty...ehhh szkoda, że tego nie ma na codzień. Dzisiaj pokonujemy sporo zjazdów bocznych, które nie znajdują się w głównych ciągach komunikacyjnych ośrodka. Mimo, że miejscami są wąskie, to i tak przyjemność z jazdy jest na nich fantastyczna. Zagubiony domek gdzieś przy trasie...marzenie w takim spędzić kilka nocy. Ktoś miał tą przyjemność? Hochkonig, to ośrodek raczej dla zaawansowanych narciarzy. Ktoś, kto tu jeszcze nie był, a lubi poszaleć, będzie mega zadowolony z tutejszych szusów. 😀 Dla każdego znajdzie się miejsce. Przewaga tras czerwonych, kilka świetnych fragmentów czarnych, a niebieskie, to takie marchewkowe w zasadzie 😉 Praktycznie każdą z tutejszych ścieżek można by ujeżdżać w nieskończoność. Dla tych, którzy lubią katować tylko kilka tras w czasie wyjazdu - byłby duży problem, którą do tego wybrać. Malowniczo: I trochę jak w Dolomitach: Tutejsze koleje... Z oddali wygląda, to tak: Można zwariować...nawet drzewa do góry nogami 😮 A w oddali Wielki Dzwonnik: Tronów Ci tutaj dostatek 😉 I z posiłkami dzisiaj również skromnie. Jedyne danie: Z przystawki i dania głównego zrezygnowaliśmy. Trzeba być twardym! 😀 Kończymy jazdę z przebiegiem 71 km - nie jest źle, jak na pracowity dzień pełen nagrań i zdjęć. Po nartach zmieniamy hotel. Przenosimy się do centrum miasteczka...ktoś zgadnie jakiego? I tutaj duże brawa dla szefa kuchni. Porcje są skromne ale bardzo smaczne. Przystawka: Krem marchwiowy: Sorbet w winie na oczyszczenie kubków smakowych: Danie główne i cielęcina: Deserek: Dzień był świetny! Waga w łazience niestety pokazała 81 kg... o parę jednostek miary za dużo. Jutro również GS i palenie sadełka. Tym razem w ośrodku, w którym będę miał debiut...ośrodku ze słowem sport w nazwie. @tanova będę podążał Twoim śladem. Pozdrawiam wszystkich. marboru
  3. Tortury w Hochkonig Cóż za intensywny dzień był dzisiaj? Ile musiałem znieść i z iloma tysiącami kalorii miałem doczynienia...istna tortura. Działo się wiele. Były oczywiście narty, była oczywiście piękna pogoda, atrakcje i powrót do hotelu po wielu przygodach dopiero po 21:30. Coś co jednak mnie pokonało dzisiaj, to jedzenie. Wielu z Was napewno powie, napisze - co ten marboru opowiada, już mu całkiem odbiło z tego luksusu...a tu, nie ma co się śmiać. Całkiem na serio i poważnie...to nie jest łatwe dla kogoś, kto nie potrafi sobie odpuścić, odmówić. Kilogramy przybywają choć po czterdziestce nie łatwo się ich potem pozbyć. Też macie taki problem? Ja mam i jestem z tego powodu bardzo niezadowolony. Ruszamy na stoki punktualnie o 9. Na dole mgła, a po wjechaniu pierwszą gondolą, na górę, zupełnie inna bajka. I tu znowu ból...zdjęcia. Kolejna moja mania, bo mało zdjęć robić nie umiem, robię zawsze dużo. Wiecie ile razy trzeba zdjąć rękawice, ile razy odsunąć suwak kieszeni? Ile to czasu? Dużo. Na tyle wiele, że odmówił współpracy zamek błyskawiczny i się wziął i rozjechał 😞 Czy to nie kolejna tortura? No tak... Ja na sztruksie, a w domu? A w domu płacz. Mówi przesyłaj zdjęcia, a potem co? Tragedia! Lament... - ja też chcę w Alpy...a Ty to jesteś świnia i jak wrócisz, to przez miesiąc na mopie będziesz jeździł w domu. A ja przecież niewinny i tyle kresek z mapy musiałem dzisiaj zaliczyć: I tak całe życie dylematy. Jechać, czy poddawać się torturom z każdej strony? A może odpuścić przy kolejnej sposobności? Ale, że najbliższa osoba tak...prawie bohatera 😉 ...a niech ją tak tysiące armat schłodzą 😀 Nie, nie ma co...bo jakby rzeczywiście się tak stało, to przyszłoby mi pewnie sprzątać nie miesiąc, ale pewnie i rok. Nie tylko nowy dom, ale też pewnie i ten stary, co do dobrych ludzi pójdzie. Wysłałem zdjęcie poniższe i? Odpisuje Paula: - byłam tam siku w tej chacie. Kobiety, to jednak pamiętliwe są. I w życiu, i na nartach...lepiej zawsze na górze być. Bo można zawsze zjechać, i do słoneczka bliżej. Wyciągnąć się też lepiej niż na nartach człapać pod górę. Człowiek zawsze mniej się umorduje 😉 i na sztruks załapie. I zaraz radość jest! 😀 Na nogach dzisiaj nareszcie narty, a nie jakieś tam piórka do niby freeridów. Prawda jest taka, że w dół na skiturach, to człowiek się bardziej umorduje niż na tym podejściu. A slalomka, to przecież wszechstronna deska. Szczyty też można zdobywać. No i z jazdy dużo większa przyjemność. Udawać prawdziwego narciarza nie trzeba, bo skręty wychodzą całkiem normalnie, a nie rozpaczliwe. Tylko te tłumy na tych trasach ośrodków narciarskich...to jest zawsze pewien proble. A w SkiAmade, to niebywały problem. Jest alternatywa, bo jak rzeczywiście tyle ludzi - można do knajpy podjechać. Albo do kościoła, jak kto woli? Patrzę, patrzę i jakbym Jaworzynę widział 😀 No to tam jadę! Oj przydało by nam się kilka takich "Jaworzyn" w Polsce! Z takimi trasami... ...i widokami. Ooo znajoma twarz przemknęła 😉 No to ją gonię po czarnej 1ce! Choć z kamerą - szybki! Na dole dopiero dopadłem! Spowalniam na stare lata. Jak to mówią na południu kraju: trasa marzenie. W Radomiu, na taką szeroką, długą mówi się potocznie: locha 😀 W królewskim ośrodku takie dominują, dlatego my radomianie go lubimy. Hochkonig King! W oddali, po horyzont...góry. Za dużo tu tego i zdecydowanie większość powinna być przeniesiona do nas, na Mazowsze...apeluję o taki narciarski "nowy ład". Przy okazji trochę wyciągów też byśmy wzięli w ramach poprawki, albo innego rozporządzenia. I tak niepostrzeżenie w czasie naszej sielanki rozpoczęły się wspomniane na początku niniejszego posta, tortury. Restaurant niepozorny. Wszystko marketingowo ładnie, pięknie. I ładnie, i lekko...smacznie. To tak samo jak z narkotykami: spróbuje się raz, to potem trudno odmówić. Podobno - sam nigdy specyfików od Pablo Escobara, bądź innego Chapo nie brałem. Zjedliśmy i nie zdając sobie sprawy z tego co się dzieje powędrowaliśmy do kolejnej knajpy na dalszy ciąg. Ciepło, miło, przyjemnie...i kolejna dawka. I poczułem się jak Król. Syty. 😀 I znów te tłumy 😉 Szusujemy już nosem... ...ku kolejnym kaloriom, które przywołują zapachem z oddali. Jeszcze nieświadomi tego, że to dopiero początek kulinarnej tortury. Nagrywamy materiał na żywo i w kulisach wychodzi jak wszechstronną i znakomitą nartą jest deska na S, z kraju na S. Slalomka wiadomo, dobra do wszystkiego...już pisałem przecież 😀 Deserek, to takie niewinne słowo. Ooo i jaki ładny, i duży... Tak. Po tym poczuliśmy się jak bokserzy wagi ciężkiej po pierwszym nogdałnie. Grzecznie więc pojechaliśmy do hotelu... Maria Alm - ostatni zjazd. Chwilę tylko dane było odpocząć. Podstępni kulinarianie wywieźli nas... ...traktorem: Na kolejną mega rundę z paszą 😮 Prawie do stodoły. No i dali... Runda 4: "Stodoła" w środku: Do herbaty ładny, zachęcający do skosztowania cukier na patyku... ...runda 5, przeleciała lekko. W 6 starciu poleciałem na deski... Nokałt i koniec walki nastąpił przy 7ce. Tortury się skończyły... ...karetka mimo słabego zdrowia po przegranej walce nie odwiozła do miejsca spoczynku. Trzeba było wykrzesać z siebie resztki sił i ruszyć samemu. Na sankach w dół! 😀 Tych, którzy dobrnęli do końca tej dziwnej opowieści serdecznie pozdrawiam i przesyłam ostatni widok, adekwatny do pory tworzenia niniejszych słów. marboru
  4. Blog będzie uzupełniony jak tylko uporam się z komputerem. Magda, dziękuję i pozdrawiam serdecznie 😀
  5. Dzięki @Ratrak. Postaram się nie zawieźć i coś pojeździć w tym sezonie 😀 Moje łóżko Artur 😀 Paula by się zmieściła, ale ona musi teraz pilnować fachowców na budowie 😀
  6. Powrót do królewskiego ośrodka. Ten sezon narciarski jest dla mnie inny niż wszystkie. Po pierwsze, budowa. To w moim życiu przyśpieszyło i realizacja marzenia o mieszkaniu na wsi przykryła wszystkie inne rzeczy. Nawet narty? Czy to możliwe? Pewnie nie byłoby to takie oczywiste gdyby nie "po drugie" - choroba. Nie COVID, ale przewlekłe, ciągnące się w czasie kłopoty. Na szczęście wyniki badań się poprawiły na tyle, że dostałem zielone światło od Pani Doktor na uprawianie sportu. Sezon rozpoczęty późno (do tej pory 4 dni na lokalnych ośrodkach, bliskich Radomia) ale dosyć ciekawie, bo aktualnie w podróży razem z @JC. SkiAmade!!! W ostatnim roku przed pandemią miałem okazję zwiedzić ten region razem z Paulą (poszukajcie wpisów 😉). Teraz będę podążał swoimi śladami i z całą pewnością będzie również ciekawie. Jak to się zaczęło? Telefon od Jacka... - jedziesz? - jasne, że jadę! Potem chwila refleksji...budowa, sprzedaż starego domu - czy ja to ogarnę przed wyjazdem, czy zdążę? Masakra. Na szczęście, przy pomocy bliskich, przyjaciół wszystko się udało. Dzień przed podróżą fachowcy od schodów skończyli swoją robotę, przekazałem klucze elektrykom - jedna sprawa ogarnięta. Druga? Sprzedaż domu i dokumenty do kredytu dla nabywców. Wykonałem kilka telefonów z olbrzymią prośbą o przyśpieszenie spraw w Urzędzie Miejskim i udało się wszystkie odebrać. Umowa przedwstępna podpisana o 20:30...pakowanie, pobudka o 3 i jazda do Bielska. Jestem punktualnie tak jak się umawiałem z JC. Szybkie przepakowanie aut i w drogę. Mogę nareszcie odsapnąć. Przejazd przez wszystkie granice bez problemu. W Austrii raz śnieg, raz bez śniegu, zielono na polach. Im bliżej Alp, tym więcej chmur, im więcej chmur, to zaczęło też walić śniegiem. Autostrady raz czarne, raz białe. Taki kogiel-mogiel. Przejazd do Maria Alm i przełęcz, to wręcz armagedon białego. Jak później się okazało spadło blisko metr śniegu. Do hotelu docieramy szczęśliwie. Jest ciekawie. Wygląda na to, że standard jest bardzo ok. Tylko co na dachu robi przyczepa kampingowa? Jak się później okazało, to tylko sauna 😀 Pokoju nie dostałem takiego wypasionego jak inicjator tej wyprawy, ale jest równie dobrze. Cóż, że nie mam prywatnej narciarni...to Jacek musi gościć u siebie moje buty 😀 Kiedy ja je odświeżałem? Niech się zastanowię... Hotel dla gości +21 lat. Spokój cisza i luźna atmosfera - pasuje. Co bardzo ciekawe pod prysznicem dwa szampony - jeden dla nart, drugi dla rowerów. Ryzykuję i myję się tym dla dech. Żyję i resztka siwych włosów nie wypadła, jest dobrze! W barze jakoś pusto... ...ale początkujący influenser na stanowisku i pracuje 😀 Wieczór, to oczywiście miłe spotkanie biznesowe zapoznawcze i plany. Ja wolę oczywiście tą drugą stronę medalu - narty. W planie na początek? Zgadnijcie... Powrót do królewskiego ośrodka i? Skitury 😮 Kocham 😉 😀 Cóż? Dzień dzisiejszy. Początek smaczny. A potem? Krótka jazda autem - mniej więcej na środek ośrodka. Spotkanie z Krisem naszym przewodnikiem. Dobór nart dla mnie i... w górę! Ociągam się 😉 a tak naprawdę sił brak. Choroba zrobiła swoje 😞 Początek mamy prosty, bo po wyratrakowanej trasie saneczkowej 😮 Podchodzimy wyżej i odsłaniają się widoki. Pogoda walczy o błękitne niebo. Docieramy do górnej "stacji" saneczkowej oraz restauracji, w której będziemy jeść po turze. Ja akurat krem czosnkowy. Po prostu lubię dobrze pachnieć 😀 Idziemy dalej, ale ciąg dalszy naszej przygody, już w lesie, w kopnym śniegu. Ciuchy zjazdowe, do takiego typu narciarstwa są średnie. Cóż zrobić? Nie mam innych. Wychodzi słonko - są też klimaty Mordoru. W oddali czarno i tylko oka Saurona brakuje. Linię mamy ładną na podejściu. Styl gąsek 😉 Ci co mnie czytają wiedzą jak kocham tury... ...no ale obcowanie w górach z przyrodą, to dla mnie bajka. Cóż, że na nogach nie mam SL, bądź GS 😀 Jest pięknie i ryjek się cieszy! ...całkiem bym zapomniał. Sunęłem dzisiaj na czymś takim: Marboru...inni mówią na mnie Boruta...zła Boruta... więc co? Po wertikalu 666 metrów pora na zjazd. Fajnie 😮 Jest ciepło, śnieg się zsiadł...będzie pół metra pod nartą, ciężkiego, nieubitego białego...w dodatku między drzewami. Bajka! Raz kozie śmierć - jadę! Nic innego zrobić nie mogę... Co się okazuje? 1. Jazda free tylko na filmach jest fajna, w rzeczywistości to ciężka orka. 2. Wolę podchodzić... 3. ...ale w butach latem. 4. Trasy ze sztruksem są super! 5. Zaliczam tylko jedną glebę, @JC, trzy... 6. Nasz przewodnik nie zalicza gleby. Dzień pierwszy super! Żyję 😀 Kocham góry! Zakwasy są...ale nastąpiła po powrocie do hotelu próba regeneracji nóg. Udana. Jutro ruszamy na trasy...dokładnie tam gdzie pokazuję 😀 Będzie fajnie, bo fajna była również kolacja! Po wczorajszej chińszczyźnie, shusi nareszcie coś dla normalnych ludzi. Kalorie uzupełnione. I deserek 😀 ...a co? Trzeba o siebie dbać! I tak oto dobiega koniec pierwszego dnia. Komputer szwankuje, na szczęście telefon działa. Wyglądajcie relacji jutro! Pozdrawiam marboru
  7. marboru

    Wspomnienie z Pitztalu - short video

    Narta zrobiona. Miałem do wyboru, oddać ją do naprawy tam gdzie mają prasy...czas oczekiwania na naprawę ok 1,5 miesiąca, bądź naprawa tradycyjnymi metodami stolarskimi (zacisk, żywica). Wybrałem 2 metodę, która była wizualnie znacznie mniej efektowna. Ale przecież tu nie o to chodzi. Cel został osiągnięty, obiecana fotka niżej.
  8. marboru

    Wspomnienie z Pitztalu - short video

    Piotr współczuję i mogę napisać śmiało... znam ten ból. W zeszłym roku przecież złamane miałem 2 sztuki żeber. Pocieszę Cię, że nim spadnie śnieg w Polsce, to się wyliżesz i na nartkach będziesz śmigał jak baletnica Zdrowia Stary dla Ciebie!
  9. marboru

    Koleją na narty.

    Na razie ten sezon stoi po wielkim znakiem zapytania dla nas. Dużo ważniejszych spraw niż narty... zobaczymy. Zastanawiam się nad Innsbruckiem i karnetem Ski Plus City Pass.
  10. marboru

    Koleją na narty.

    Z Katowic w Alpy na narty pojedziemy pociągiem. RegioJet otrzymał zgodę na połączenie z Warszawy do austriackich kurortów narciarskich Landeck-Zams w Austrii i Brenner. Link: https://dziennikzachodni.pl/z-katowic-w-alpy-na-narty-pojedziemy-pociagiem-regiojet-otrzymal-zgode-na-polaczenie-z-warszawy-do-austriackich-kurortow/ar/c1-15902423
  11. Od stycznia wszyscy narciarze na włoskich stokach, tak miejscowi jak turyści, będą musieli wykupić ubezpieczenie. Kary za ich brak będą dotkliwe, bowiem wyniosą od 100 do 150 euro. Link do artykułu: Na narty tylko z ubezpieczeniem. Nowe prawo od stycznia - Money.pl
  12. marboru

    Zasady na forum!!!

    Czytam i się zastanawiam... ...a czy nie lepiej omijać tematy związane z polityką, religią i pandemią? Na forum będzie porządek, będzie ciekawie, a @JC roboty miał nie będzie. Po prostu jak ktoś nie ma czegoś ciekawego do napisania, niech zwyczajnie nie pisze i nie śmieci.
  13. @mysiauek współrzędne geograficzne na parking (bezpłatny, zadaszona wiata turystyczna) 50.8019 20.3821 Początek szlakiem żółtym - wyjście na Górę Bolmińską po przekroczeniu szutrowej drogi skręca się na prawo i kierujesz się wysokością. Z samej góry gdy pogoda jest słoneczna - piękny widok, szczyt jest odsłonięty. Później powrót do drogi kamiennej i zejście w kierunku Bolmina i ruin dworu obronnego - ten położony jest przy szkole, po lewej stronie (widać go z asfaltowej drogi).nowin Później dojście do szlaku niebieskiego - kilkaset metrów, to właśnie się nim idzie, później szlak skręca w lewo (nasza droga powrotna), a my poszliśmy prosto wzdłuż Nowin (trasa rowerowa). Ciekawostka - na końcu wsi bardzo ciekawy obiekt architektoniczny z nutą egzotyki... Nowoczesny dom: Dlaczego egzotyczny? Proszę... Swoją drogą - ciekawe ja właściciel sprowadził do Polski te palmy...i ciekawe, jak one wytrzymują polskie zimy? W każdym bądź razie...w tym miejscu takie rośliny, to jakaś porażka i disco polo ogrodnictwa (nasza subiektywna opinia). By dojść do rzeki i zalewu trzeba iść prosto, później by wrócić i zaatakować Czubatkę należy się cofnąć i wejść na szlak niebieski. To nim kierujemy się już do samego samochodu i auta. Poniżej mapa. Pozdrowienia serdeczne.
  14. marboru

    Wspomnienie z Pitztalu - short video

    Andrzej, dla nas, to chyba nie ma sensu. W zeszłym roku byliśmy tam kilka razy, w tym kolejny pechowy wyjazd (złamane żebra), w zbliżającym się sezonie też pewnie pojedziemy kilka razy. Zima zapowiada się słaba, tak mówią niestety prognozy długoterminowe, więc?... Pewnie stacją numer jeden będzie Kazimierz, a jak uruchomią Tumlin, to pewnie tam będziemy częściej. Bałtów przy tej przepustowości i nawarstwieniu się ilości instruktorów narciarskich jest coraz bardziej tłoczny i dla nas, dla naszego bezpieczeństwa raczej nie jest bezpieczny. Zobaczymy co przyniesie czas. Plany mamy na ten rok dość ograniczony ze względu na to, że kończymy budowę, robimy sporo wykończeniówki i to pochłania sporo naszego czasu. Bardziej patrzymy na kierunki alpejskie. Sezon pod wielkim znakiem zapytania.
  15. Odkrywanie piękna świętokrzyskiej ziemi, to zawsze jakieś miłe, malownicze niespodzianki. Na dzisiejszym, 17 kilometrowym szlaku poznaliśmy Grząby Bolmińskie, zdobyliśmy trzy górki: Jedlnicę 304 m npm, Górę Bolmińską 313 m npm, Czubatkę 327 m npm, odkryliśmy ruiny dworu obronnego w Bolminie, podziwialiśmy malowniczą rzeczkę Łososinę oraz Zalew Zakrucze. Nie mogło obyć się bez ogniska i pysznej kiełbaski oraz oscypków. Zapraszam do krótkiej fotorelacji. Nasz główny cel...przecież zawsze musi jakiś główny być, choć dzisiaj było ich kilka Czubatka 327 m npm: Niestety przez całą naszą dzisiejszą wyprawę towarzyszyła nam mgła. Widoki były...ale nie takie jakbyśmy chcieli - za to klimat dnia dzisiejszego? Świetny! Okolice Jedlnicy 304 m npm: Widok z Grząbów Bolmińskich za naturalną firaną... Na szczycie Góry Bolmińskiej 313 m npm (z Jackiem): Widok w stronę Kościoła w Bolminie: Jesień... Dochodzimy do ruin dworu obronnego w Bolminie. Powstał w XVI w, więc jest dosyć stary... trochę podreperowany szpetną czerwoną cegłą, z świetnym klimatem opuszczonego i kompletnie nie odwiedzanego miejsca. Wchodzi się na dziedziniec rozbitą w murze dziurą po lewej stronie z powyższej fotki. A w środku? Kamienie, zarys pięknych łuków i wszędzie chaszcze. W lato byłoby trudno tu się poruszać. 😮 Ruszamy dalej przez Nowiny nad brzeg rzeki Łososiny... ...oraz Zalewu Zakrucze, który ponoć obfituje w piękne ryby: Wchodzimy na niebieski szlak i idziemy wzdłuż rozlewisk tego małego, urokliwego cieku wodnego. Robimy przerwę i tradycyjnie, małe ognisko z obiadem Zaczynamy podejście pod Czubatkę 327 m npm. Jest dość ostro w górę, po czym wchodzi się na grań. Tutaj sporo skałek Kilkaset metrów i jesteśmy na szczycie. Zaczyna się robić ciemno...w sumie już grubo po 16stej. Schodzimy w dół - świeci nam Księżyc Po opuszczeniu lasu próbuję zrobić fotkę Czubatki a aparat nie radząc sobie ze światłem... maluje fajną "akwarelę" 😮 Dochodzimy do wsi i dalej idziemy już asfaltami do auta. Po drodze jeszcze jeden świętokrzyski folklor... Kończymy dzień 17 kilometrów fajnej trasy. Płuca przewietrzone, kolejna przygoda zaliczona. Pozdrawiam marboru
  16. marboru

    Wspomnienie z Pitztalu - short video

    Mają zrobić w nartywarszawa po długim weekendzie. Już im zawiozłem. Dam foto jak odbiorę.
  17. marboru

    Wspomnienie z Pitztalu - short video

    Ehhh to tylko wspomnienie. Teraz tylko budowa i budowa...zamiast już szusować, to dopiero narty do serwisu oddałem.
  18. Już by się pojechało, już by się poszusowało... Pitztal - październikowe wspomnienie z zeszłego roku. Winter is coming! Short ski.MP4 marboru
  19. marboru

    Weekend z Johnnym Narciarzem

    Czyli co? Przeprowadzka do Polski? Porzucasz Szwecję? 😮 nie wierzę Ania polecam...ale nie w weekend - dzikie tłumy. Świętokrzyskie jest piękne @johnny_narciarz kiełbaskę z ogniska by się wciągnęło, co? Było super! Dzięki jeszcze raz
  20. marboru

    Weekend z Johnnym Narciarzem

    @artix Ty masz jakiś dom w świętokrzyskim? @Bumer żyje trochę krócej,krócej zawsze pamiętam Iłżę razem z Radomiem w województwie...czyli Maziwieckie. Geograficznie jest inaczej? Nawet nigdy nie pomyślałem... Twoją opowieść z zawodów znam, w czasie naszych spotkań opowiadałeś. Zastanawia mię nadal jedno...stał tam gdzieś pod Zamkiem kiedyś podobno wyciąg narciarski. Gdzie to było, jaki to wyciąg? Śladu historii nigdzie nie znalazłam, w necie pusto. Pewnie jakiś linowy ktoś postawił na dziedzińcu zamku, na sezon lub dwa i umarł temat. Rodzina mieszka nieopodal i kiedyś ten ski akcent Iłży widziała. Innych potwierdzeń o tym wyciągu nie znalazłem.
  21. Udało się i nareszcie przyjechał! ...tak! Ultramaratończyk miał dwie zaległe wizyty u mnie i postanowił jedną nadrobić! Po przejechaniu tysięcy kilometrów na rowerze, w deszczu, pośród wiatrów i przeciwności losu odnalazł port do odpoczynku na ziemi radomskiej @johnny_narciarz, nasz forumowy Gladiator! Dzień pierwszy spędziliśmy goszcząc się po polsku oczywiście do późnych godzin nocnych... ...na drugi dzień lekko niedysponowani ruszyliśmy eksplorować okoliczne atrakcje turystyczne. Cel numer jeden - Iłża. No i Maciek od razu popadł w tarapaty Miejscowi go uwięzili za przekraczanie na rowerze granic międzygminnych bez zezwolenia Niemal nie zszedł z tego świata 😮 Kazamaty iłżeckie... Na szczęście niewiasty zdołały go uwolnić i co? I plażowy odpoczynek... Rzeka Iłżanka i jej tutejsze rozlewisko: Zamek w Iłży...niestety remontowany i tylko z daleka w pięknych okolicznościach przyrody: Trochę mazowieckich górek i podjazdów...rowerzyści zawsze znajdą sobie cel i wyzwanie Było również trochę gadane o malinowym chruśniaku: A później... ...później było ognisko, kiełbaski i spacer nad Radomką! Fotkę mam tylko z rzeką: Wieczorem walki MMA, drugie starcie Polaków i lulu... ...rano śmieszny, francuski film o Putinie i kolejne wycieczki. Góra Zelejowa - na pierwszy ogień...a po drodze kolory jesieni: Krok po kroku i zbliżamy się do tutejszego kamieniołomu. Pierwsze skałki na szlaku: Kamieniołom: I widoki na ziemię świętokrzyską... W oddali Zamek Królewski w Chęcinach: Trekking na grani - tutejszej "Orlej Perci": Tabliczka pamiątkowa: Jest klimat, a nasi Goście oczarowani miejscem! Skaliście... Pogański ołtarz ofiarny? Patrząc w górę: Cudownie! Kolory? Piękna, złota jesień, w niecodziennym miejscu: Rzut obiektywem jeszcze lekko w lewo... I graniówki ciąg dalszy... Miło... Widoki z grani na trasę krajową numer 7: Paula na szlaku: Ostatni rzut oka na skały i... ...i kończymy pierwszą część wycieczki! Cel numer 2 - Pałac Starostów Chęcińskich To rzut beretem od widzianego już z oddali Zamku Królewskiego w Chęcinach...tylko, że z drugiej strony: Cudowne miejsce, ze świetną kuchnią w tutejszej Restauracji (uwaga - czas oczekiwania na potrawy bardzo długi): Brama Jana III Sobieskiego: Historia... ...i aleja: Pałac od strony ogrodu wygląda cudownie: Lecimy dalej! Do Zamku Królowej Bony... Góry Świętokrzyskie i armata Baszta: Dziewoje Kolory... Zamek w pełnej krasie! Świętokrzyskie...jakie piękne!!! Weekend jak szybko się zaczął, tak szybko się skończył. Czas z Przyjaciółmi bezcenny - udało się naszym Gościom złapać nas jeszcze w domu w mieście...niebawem będziemy mieszkać na wsi, wówczas nastąpi powtórka i totalnie inne, wspólne przygody @johnny_narciarz dziękujemy za odwiedziny i zapraszamy ponownie! To były świetne dni razem. Całusy dla Izy i do zobaczenia marboru PS. Jak masz fotki z ogniska i inne, to dawaj
  22. La Palma dzisiaj... ...masakra.
  23. @Wujot ten garmin, to urządzenie dla rowerzystów, a nie narciarzy. Całe szczęście, że wyjaśniłeś czego Ty potrzebujesz...bo Twoja opinia jest po prostu od czapy. Takich funkcji o jakie chodzi Tobie, chyba nikt inny używał nie będzie, bo to o czym piszesz...jest delikatnie rzecz ujmując dziwaczne.
  24. Raczej nie. To typowa maszyna na rower (no bo jak go trzymać i gdzie? Chyba, że jakieś specjalne mocowanie do plecaka w taki sposób by ekran nie był dotykany? Zastanawiam się...). Co do projektowania i zarządzania trasami - to Twoja opinia, która wg mnie kompletnie z moją się nie zgadza. Garmin, o którym piszę jest fantastyczny. Użytkowałeś kiedyś 830, że takie rzeczy piszesz, które mogą kogoś wprowadzić w błąd? Projektowanie i zarządzanie trasami jest mega proste i przyjemne - możesz to robić przez Stravę, możesz przez aplikację: Ride with GPS | Bike Route Planner and Cycling Navigation App Dodatkowo urządzenie ma specjalną funkcję, która pomaga wybierać trasy typowe na szosę, czy na MTB. Obecnie to chyba najbardziej zaawansowane urządzenie dla rowerzysty (podobnie zresztą jak Garmin 1030). Jeśli chodzi o narty, wędrówki po górach, kajaki itd... sam myślę by kupić zegarek również od Garmina Fenix 6 Pro... no ale to też droga impreza. Myślę, że dla rowerzysty również by się sprawdził doskonale. Wszechstronne urządzenie. Pozdrawiam marboru
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...