Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Narciarz ze Śląska

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    2 170
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Zawartość dodana przez Narciarz ze Śląska

  1. Ja obserwuję praktykę nie wśród demonstrujących instruktorów/ekspertów (takie też są filmiki), tylko wśród uczących się i stąd w ogóle temat się pojawił: nikt z uczących się nie wykonuje tych ewolucji (pługu zwłaszcza) jak na filmikach. Ponawiam więc tezę: DA SIĘ nauczyć początkującego (bo o takim mówimy) jeździć bez pługu, ale być może warto już potrafiącym narciarzom pokazać technikę płużną do uzupełnienia umiejętności. Uwaga: potrafiącym jeździć!
  2. Bardzo słabo to wygląda...
  3. W zasadzie to nie Polska, a Słowacja, ale tuż przy granicy, więc wrzucam tutaj. W ogóle Polaków tam większość chyba. Tu skracam, pełna relacja na blogu, tam też morze zdjęć: tutaj: Ładna pogoda przekleństwem narciarzy w Spalonej Dolinie | Twój instruktor (twojinstruktor.blogspot.com) I skrócona relacja: Ładna pogoda przekleństwem narciarzy w Spalonej Dolinie Spalona Dolina to mekka narciarzy (nie tylko zjazdowych, bo przyjeżdża tam też morze skiturowców) w Tatrach Zachodnich. Dostęp do ośrodka narciarskiego położonego u stóp doliny jest bardzo łatwy – można tam nawet (np. od strony Krakowa) dojechać taką drogą, że nie ma po drodze żadnych serpentyn i ciężkich podjazdów. My pojechaliśmy od Katowic przez Korbielów – czyli przełęcz (między Pilskiem i Babią Górą) jednak była. Niemniej przy wyjeździe o 6:00 udało nam się na miejsce dojechać o 8:30 w niedzielę rano – co można uznać za czas znakomity i do zrobienia tylko... w niedzielę rano. Powrót już był odrobinę dłuższy, mniej więcej trzygodzinny. A jak na miejscu? Na miejscu okazało się, że parking zapełniał się w tempie bardzo szybkim, a do ośrodka sunęły auta niemal sznurem. Potem okazało się, że ten atak frekwencyjny miał miejsce w zasadzie rano i... tyle. Ludzi ogólnie było dużo, ale kolejka do kolejki była może do naszych dwóch wjazdów i wynosiła ok. 5 min. Warunki śniegowe okazały się niespodziewanie dobre, śniegu na trasach (główna z pewnymi odnogami) było naprawdę dużo. Warto też zaznaczyć, że dużym atutem ośrodka Roháče - Spálená są nie tylko długie trasy (w zasadzie jedna z odnogami), ale też i wyciąg, który 10 lat temu zastąpił niewyprzęgane krzesło, sprawiające nieco problemów narciarzom zwłaszcza przy wsiadaniu. Ale też, jak na swą długość (1490 m) stare krzesło jechało zbyt długo: realnie ok. 12 min. Czasem przy solidnych mrozach – zbyt długo. Dziś ten wyciąg jeszcze istnieje, ale w niedzielę nie był czynny: A nowy? Zacznijmy od jego długości: to praktycznie 2 km jazdy bez – 40 metrów! Szybkość? 5 metrów na sekundę! Czas jazdy? Nieco ponad 6 minut! W dodatku ma komfortowe tzw. bubliny! Mogą się one przydać przy trudnych warunkach pogodowych. W ośrodku narciarskim znajdziemy też dwie najpopularniejsze kiedyś na Słowacji pomy. Ta na dole (łamana) przestała pełnić rolę transportowej do lanovky, odkąd mamy lepiej położoną (obsługa całego stoku) nową lanovkę. Ale w niedzielę działała, głównie dla uzupełnienia oferty ośrodka. Wielu narciarzom przydała się też po południu, kiedy jazda po głównej trasie była już naprawdę ciężka: Druga poma obsługuje górną część stoku (i zawody, które miały też miejsce w niedzielę) i ona naprawdę (zgodnie z instrukcją) zaiwania – jak przystało na pomę: Charakterystyczne, że wzdłuż trasy, a potem powyżej trasy, aż przez źleb pod Salatynem, cały czas szedł sznurek skiturowców. Tam panuje taki zwyczaj, że płaci się w kasie stacji 5 euro i można iść wzdłuż trasy i powyżej trasy: A jak to wyglądało narciarsko? Otóż zależy, co kto lubi. Dywanu nie było od początku, a po godzinie w dolnej części trasy była orka. Popularności nabrał więc górny wyciąg, którą po czasie stracił, bo od około południa muldy jak na Golgocie były na całej długości oficjalnej trasy. Paradoksalnie piękna pogoda, taka fotograficzna, tzw. lampa, stała się przekleństwem narciarzy zjazdowych. Przekleństwem, bo grzało niemiłosiernie i miało to ogromny wpływ (razem z dużą ilością zjeżdżających) na trzymanie śniegu. A raczej nietrzymanie. Przy okazji okazało się, że śniegu jest jednak mnóstwo, bo mimo czasem metrowych muld (na śniegu ciężkim typu proszek, nie polecam) przetarć na trasie nie było w ogóle: Za to w zamian bardzo atrakcyjne były... przerwy. Odpoczynek na słoneczku przy bufecie w górnej części trasy miał wymiar znakomity widokowo i psychicznie: Do tego po jednej tradycyjnej čučoriedce (lokalna nalewka mocy tatrzańskiej) i można znów próbować jeździć: (...) A atutem niedzieli w Tatrach Zachodnich niewątpliwie były jednak te widoki i fotograficzna pogoda: To do następnej – prawdopodobnie ostatniej tej zimy – relacji! Twój instruktor Maciek Opublikowano 9 minutes ago, autor: Mac
  4. Kolega by chciał logicznie? To jakiś wariat! Cieszmy się choć, że buduje się nielogicznie. PS. Oczywiście to żart, tłumaczę tym bez poczucia humoru.
  5. Ankogel - ośrodek wysokogórski, który NIGDY nie miał superfrekwencji, za to jeździło się tam ZAWSZE znakomicie! Jeden z lepszych narciarsko, na których byłem!
  6. Będziemy mieli (jak dobrze pójdzie) zaledwie (?) rok (?) opóźnienia, ocenimy inwestycję, jak ruszy.
  7. Nie wiem. Pewnie albo finanse, albo ekologia.
  8. Powtórzę się, bo sam zacząłem ten temat: Pług służy tylko do odśnieżania dróg | Twój instruktor (twojinstruktor.blogspot.com)
  9. Tak, jest to problem, ale w niektórych ośrodkach (Wielka Racza, Kasprowy, Szczyrbski Staw) nierozwiązywalny. W takim Szczyrskim Stawie albo to akceptujesz, albo nie. Nie da się tam zrobić powszechnego dojazdu do ośrodka. Był plan kiedyś gondoli z centralnego parkingu. Ale był. Już nie ma.
  10. Nie byłem już parę lat, ale kiedyś (pomijam parkowanie przy stacji, bo tego już nie ma) stawałeś na Centralnym Parkovisku i stamtąd szedł skibus, co 15 minut, czy jakoś tak. Myślę, że jest jakoś podobnie. Sprawdzałem w necie, Centralne Parkovisko kosztuje 10 euro. Na Słowacji praktycznie już nie ma parkingów bez dodatkowych opłat.
  11. Dostałem podobną informację z e-skipass.
  12. Bilety, vouchery, co już wiemy: 1) GRUPA PINGWINA POZA SKOLNITAMI Przedłużenie do końca marca z ważnością do 17. stycznia za 29 zł w systemie. Uwaga! Pilnujcie terminów na działanie (trzeba zapłacić) i na wykorzystanie! 2) SKOLNITY Automatyczne przedłużenie do końca stycznia 3) I teraz Czantoria 4) Inne stacje - w wielu przypadkach trwały indywidualne rozmowy, negocjacje, ale jeśli wiecie o innych rozwiązaniach systemowych, dajcie znać! Byli tu tacy, co radośnie twierdzili "NIC SIĘ NIE NALEŻY", jakoś tak nie do końca w tę stronę poszło. Ja od początku twierdzę, że sytuacja była nadzwyczajna i nienormalna (koniec grudnia, styczeń - deszcze, luty - temperatury średnio +10 st.) i prawie nie było w sezonie dobrych warunków, poza rodzynkami.
  13. Też tak mam, że wydawało mi się niedawno, a po analizie dat zdjęć wychodzi, że 20 lat temu...
  14. Wiem, że mój kolega dostał parę lat temu mandat.
  15. 20 lat temu zarówno z Gąsienicowej, jak i Goryczkowej, były ostre, ale szerokie zjazdy wprost. Teraz na Gąsienicowej (nie wiem, pewnie względy bezpieczeństwa) są dwa wąskie, a na Goryczkowej nie ma w ogóle, jest trawers.
  16. Jeszcze wracam na Kasprowy. Mały przewodnik po Gąsienicowej: MAR 13 Jak się jeździ z Kasprowego, to znaczy na Hali Gąsienicowej? Przyznam, że na Kasprowym nie byłem od dekady, a może i od kilkunastu lat. Góra, nie powiem, niczego sobie, ale zawsze przerażała mnie logistyka wyjazdów tam i to morze utrudnień, nawet absurdów. Większość tych absurdów udało się zlikwidować przez wykupienie oficjalnej wycieczki z operatorem, a o organizacji tejże pisałem w poprzednim poście. Dziś będzie o czym innym, czyli: — Jak się jeździ z Kasprowego, to znaczy na Hali Gąsienicowej? — Dlaczego tylko z Gąsienicowej? — Bo wyciąg na Goryczkowej był zamknięty z powodu wiatru (i moim zdaniem: starości), a zjazd do Kuźnic był na odcinku ponad 1 km bez śniegu. Byli tacy, co jechali, ale mnie trochę było szkoda nart i... nóg. Spacer w pełnym rynsztunku narciarskim po tych końskich łbach (nazywam to puzzlami) nie jest przyjemnością. Zjechałem więc koleją. — Jak się więc jeździ na Gąsienicowej? POCZĄTEK No, tak... początek jest trudny. Jeśli ktoś się pyta, dlaczego trasa na Gąsienicowej jest czarna, to właśnie dlatego. Zdjęcia nie oddają tej pochyłości, ale – wierzcie mi – jest znaczna. Najtrudniejszy jest wąski (ok. 10 m szerokości) zjazd na skróty. Możliwy też jest – widoczny na zdjęciach – objazd i zjazd nieco szerszą odnogą (ok. 20 m). Po skorzystaniu z tego objazdu jest szerzej, ale jednak też ostro. To ostro to może 100-200 m. Ale tych 100-200 m może nie pokonać narciarz słabszy. Stąd – stwierdzam to be żalu – czarny kolor trasy na Hali Gąsienicowej jest słuszny, choć to czarne oznaczenie w zasadzie dotyczy początku. Podobnie zresztą jest na Hali Goryczkowej. Na fotografii z soboty widać zarówno 1. odnogę (tuż za wstążką) jak i 2. odnogę (zjazd z tzw. załamania). Obie – trzeba to obiektywnie stwierdzić – są strome: I charakterystyczne, ale nie niespodziewane: pod koniec dnia na tych objazdach utworzyły się muldy, z którymi szereg narciarzy miał drobny problem: ŚRODEK Środek trasy najbardziej przypomina nam trasy w supermarketowych ośrodkach: równy, szeroki, wyratrakowany i nietracący tzw. pasków w niektórych miejscach do południa. Jest to dla wielu najpiękniejszy fragment trasy, zresztą (znów!) podobnie jest na Goryczkowej. Tyle, że tam tzw. prosta jest jeszcze dłuższa i jeszcze szersza. Co do Gąsienicowej, niech zresztą przemówią zdjęcia: W sobotę część tej supermarketowej trasy była wzięta przez zawodników: DÓŁ To z kolei dla mnie najciekawsza część trasy: kręta, wąska, wariantowa. Nie jest to odcinek ostry, raczej o średnim nachyleniu, ale typowo wysokogórski, między skałkami i typowo wysokogórskim krajobrazem. Znów niech przemówią zdjęcia: WYCIĄG Wyciąg to solidny niewyprzęgany (słow. fixna lanovka) doppelmayr. Rok budowy to 2000. Wyciąg jest już więc solidnie dorosły, mniej więcej teraz kończy studia. Jest to bardzo dobra na trudne warunki konstrukcja i oby Polskim Kolejom Linowym nie przyszło do głowy wymieniać go na coś wyprzęganego (słow. odpojitelna lanovka). Bo doświadczenia Szczyrku pokazują, że są to wyprzęgane wyciągi w trudnych warunkach pogodowych mniej odporne nie tylko na wiatr, ale przede wszystkim na oblodzenia. Solidna fixna lanovka wówczas działa, a odpojitelna – niekoniecznie. W praktyce cykl wjazd–zjazd z Gąsienicowej to między 15-20 minut. Lanovka jedzie ok. 10 minut, chyba, że coś ładują, albo chyba, że wieje. Wówczas może jechać dłużej. Założenie 5-10 min. na przygotowanie do zjazdu, zjazd oraz przejście przez dolne bramki i załadowanie na wyciąg jest chyba najbardziej zbliżone do rzeczywistości. Można więc w ciągu godziny realnie zjechać 3-4 razy. Ale czasem warto... 3, o czym napiszę niżej. BOKI Oficjalnie ta część tekstu jest nieautoryzowana, a jazda bokami – półlegalna lub nawet nielegalna, bo to park narodowy. Nie napiszę Wam więc, czy sam skorzystałem, ale zdjęcia porobiłem – niech będzie – z odległości. Taka jazda bokami zabiera dużo więcej czasu, ale czyż to właśnie nie jest prawdziwe narciarstwo: niemal skiturowe? Więcej (też zdjęcia), link: Jak się jeździ z Kasprowego, to znaczy na Hali Gąsienicowej? | Twój instruktor (twojinstruktor.blogspot.com)
  17. Nie ma. Byłem latem, w Korbielowie pustki.
  18. Z jednym zastrzeżeniem: kupując, wiedział jakie tam są problemy. A amatorki nie podejrzewam. Pozwolę sobie zauważyć, że TMR jak wchodził do Szczyrku dał radę (teraz już jest gorzej) - nie było problemów z wyciągami, trasami, naśnieżaniem, różne pracownie akurat... były na wakacjach, a pozwolenia hulały. Jak się (bardzo) chce, to można. Wystarczy trochę, hmmm... determinacji. Opcja z niepłaczącą ziemią jako inwestycją może jest do przyjęcia dla inwestora w sensie $, ale piarowo mocno straci, a dla narciarzy to dramat. Niemniej rozumiem, że Pilsko to trudny temat. Ale to było oczywiste, a na dziś nie tylko stacja, ale w ogóle miejscowość zdycha. Pies z kulawą nogą tam nie jeździ latem, a zimą może garstka zapaleńców.
  19. Twierdzą, że do końca marca jeżdżą na pewno, ale w razie negatywnej prognozy możliwe odwołania.
  20. Śnieg jest, ale z tego co słyszałem nieoficjalnie, nie najlepiej jest z wyciągiem. Ale nie wiem niczego na pewno.
  21. 15. Można było ok. 18-20, ale miałem 45 minut przerwę na śniadanie i skończyłem ok. 15:00: znów poszedłem do baru na sernik z kawą.
  22. Dlatego, jak pisałem, Kasprowy TYLKO Z ORGANIZOWANYM WYJAZDEM Z PKL-EM. Inaczej ekonomia, logistyka i absurdy (na część PKL nie ma wpływu) wpływają na to, że łatwiej, szybciej i taniej jechać na Rohacze, albo nawet do Obertauern (taki przykład).
  23. Jak wygląda organizacyjnie wyjazd z PKL-em z Katowic: Kasprowy tylko dla narciarza starego typu. Jak wyjazd to tylko z operatorem Nie wiem od czego zacząć, bo wątków mam kilka. No to może pojadę spontanicznie. Zacznę jednak od organizacji, gdyż kupiłem zorganizowany wyjazd z operatorem wyciągów. ORGANIZACJA PKL zaoferował wyjazd z Katowic za 349 zł. W praktyce wyszło 359 zł, bo tyle trzeba było zapłacić, a 10 zł powinno się otrzymać przy zwrocie karty. Tyle, że moja indywidualna karta na tyle mi się spodobała jako pamiątka z wyjazdu (dokładnie opisana), że postanowiłem jej nie oddawać maszynie. Więc maszyna nie wydała mi 10 zł. Zbiórka była przy stacji BP koło Trzech Stawów (to takie centrum handlowe przy autostradzie) w Katowicach 0 5:30, co wymagało (na spokojnie) wyjazdu z domu już ok. 5:00. Na miejscu zbieranie grupy i jej ładowanie zabrało ok. 15-20 min. Następnie autokar w połowie pełny (a w połowie pusty) jechał do Krakowa, gdzie niedaleko węzła na Zakopane pozbierał krakowian i już był pełen. Dojazd do Zakopanego był w miarę szybki, niemniej widać było tłum aut zmierzających do byłej stolicy [Co jest nią teraz? Białka? Szczyrk? Krynica? Zieleniec?] polskiego narciarstwa. Sprawnie przejechaliśmy przez tunel, ale drodze czekał nas jeszcze tradycyjny korek na światłach w Klikuszowej. Przejechaliśmy jeszcze przez byłą stolicę produkcji nart w Polsce [Szalfary] i sprawnie wjechaliśmy do Zakopanego. Autokar, w przeciwieństwie do absolutnej większości turystów, miał uprawnienia na wjazd do Kuźnic, nawet na teren niekończącej się budowy nowoczesnego centrum przesiadkowego (ot, zwykły przystanek), gdzie zameldował się ok. 8:40. Wzięliśmy narty, buty i kije, obeszliśmy kolejkę do kolejki (solidną) bokiem i o 9:10 zameldowaliśmy się w wagoniku. No i o 9:30 byliśmy na Kasprowym. Dostaliśmy jeszcze voucher na śniadanie o 11:00 i tu popełniłem błąd, postanawiając trochę pojeździć przed śniadaniem. Faktycznie pojeździłem (4 zjazdy), ale tuż przed 11-tą w małej restauracji już był tłum i był problem z miejscami. Jakieś miejsce znalazłem, ale musiałem zrezygnować z jajecznicy na (mama nadzieję: tłustym) boczku i wziąłem kiełbaski. Bo oczekiwanie na jajecznicę było dość długie. W pakiecie był jeszcze napój, czyli w moim przypadku kawa. No i można było jeździć, teoretycznie do 16:00, ale nasza przewodniczka prosiła, aby przed 16-tą szykować się do zjazdu. Teoretycznie mieliśmy bilety na 16:10, ale to była teoria. Tłum nie tylko narciarzy, ale turystów pieszych, skiturowców oraz tych co tylko wjechali aby zjechać był dramatyczny. W małym budynku górnej stacji było jak na sektorze stojącym w Dortmundzie i jakikolwiek manewr typu podejście pod bramki na konkretną godzinę był po prostu niemożliwy. Cóż, wzięliśmy udział w zapasach o dostanie się do zjazdu (naprawdę chyba niektórzy potraktowali to dosłownie), jakoś zjechaliśmy w komplecie i już ok. 17:00 autokar ruszył w powrotną drogę. Po drodze wyrzucenie poddanych Majchrowskiego tak, gdzie wsiedli i ok. 20:20 autokar zameldował się w Katowicach. Warto też wspomnieć, że (zgodnie z oczekiwaniami) narciarsko wyjazd był udany. Jazda na jednym wyciągu, ale różnymi odnogami tras na okrągło. Tego się spodziewałem (bo narciarze zjazdowi to nie jest kluczowy klient Kasprowego) i to otrzymałem. Nie była czynna Goryczkowa, ale zważywszy na jakość tamtejszego wyciągu, niemal to bez znaczenia. KOSZT ZASTĘPCZY Koszt alternatywny (nie jechać z operatorem, tylko samemu) składa się nie tylko z aspektów finansowych, ale też z innych. Koszty finansowe [Zakładam, że jechałbym sam, bo wszyscy kumple mi odmówili. Nie mam już kumpli] są następujące: - benzyna = 200 zł; - bramki = 60 zł; - parking u górala (nie było cienia miejsc przy ulicy) = 60 zł; - bilet typu skipass = 200 zł; - zakup czegoś do jedzenia na miejscu = 60 zł; całość = 580 zł. Dochodzą jeszcze inne koszty: - zmęczenie za kierownicą; - dojście pieszo z nartami na plecach ok. 2 km; - stanie w tłumie na wjazd ok. 2 godzin; i kluczowy: - i tak nie było już skipassów na sobotę. Więc rozważania są bez sensu. Sens ma tylko wyjazd z operatorem, bo inaczej jest drożej, jest gorzej, a tak naprawdę nie jest w ogóle. Oczywiście nie trzeba jechać na Kasprowy, być może taniej jest na lodowiec w Alpach, ale jednak każdy polski narciarz powinien znać tę górę! Też tak myślisz!? TYP NARCIARZA. CZY NARCIARZ NA KASPROWYM JEST INTRUZEM? Na Kasprowym znajdziesz narciarza starego typu: z moich młodych lat. Nie ma tam parkingu u stoku, nie ma knajpy na dole wyciągu, ta na górze jest mała. No i są jednak bardzo trudne trasy. Piękne, ale w górnej (i nie tylko) partii stoku po prostu bardzo trudne. Spad jest godny, śnieg był zmrożony, więc wynalazki bez kijków miały (?) lub raczej miałyby poważne problemy. Jest za to mnóstwo narciarzy na szerokich nartach (lubią jazdę poza przygotowanymi trasami), z plecakami, większość jednak na nartach typu zawodniczego. Ale co ja tam plotę! W ogóle narciarz zjazdowy jest tam tylko klientem dodatkowym. Zwracają uwagę dzikie tłumy wchodzących na Kasprowy: pieszo lub na skiturach. Na górze było w ciągu dnia może kilkaset narciarzy zjazdowych i na pewno ładnych kilka tysięcy turystów kolejkowych, pieszych, skiturowych. Kasprowy bardzo się zmienił przez dekadę, do ok. 10 lat temu byłem tam ostatni raz. Wówczas, jak się już wjechało, był luz. W międzyczasie jednak przybyło ludzi próbujących się dostać na górę na rozmaite sposoby także w zimie. Kiedyś to byli pojedynczy szaleńcy, dziś lato mamy na Kasprowym także zimą! Szczególnie zwracał uwagę dziki tłum idący na Świnicę! Jeszcze o godzinie 15:00 widać było... idących w kierunku szczytu. Do następnej relacji! Twój instruktor Maciek Link: Kasprowy tylko dla narciarza starego typu. Jak wyjazd to tylko z operatorem | Twój instruktor (twojinstruktor.blogspot.com)
  24. Kasprowy z PKL-em dzisiaj. Od groma ludzi (mnóstwo turystów, pieszych, skiturowców), ale jazda (Gąsienicowa tylko) na bieżąco:
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...