Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Przykład dorodnego buraka na stoku


Michal_sbe

Rekomendowane odpowiedzi

Szanuję Waszą wiedzę narciarską...ale nie jestem altruistą:redface:...mam trochę mniejsze zaufanie do ludzi na stoku...powiedziałbym...mniej oazowe podejście do tematu:rolleyes::

hehe, zaufania to ja nie mam żadnego..... tak bezpieczniej :cool::

PozdrawiamM

P.s. kiedy jedziesz na narty?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hehe, zaufania to ja nie mam żadnego..... tak bezpieczniej :cool::

PozdrawiamM

P.s. kiedy jedziesz na narty?

Dziękuję za zrozumienie:smile:....byłem kilka dni w Krynicy w styczniu...ale teraz jestem zawalony robotą i bardzo nad tym ubolewam,bo narty na razie na kołku:redface:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Małe sprostowanie dla forumowiczów, którzy najbardziej prężą się w wątku- nie jestem autorem filmu i właścicielem tego konta na YT.

Chciałem tylko przedstawić sytuacje, w której użytkownik stoku (NIE NARCIARZ/NIE SNOWBORDZISTA tylko po prostu użytkownik stoku) dopuszcza się buractwa.

Zgadzam się z przedmówcami, że chłopak wdał się niepotrzebnie w "dyskusje" z burakiem. Takie coś nie ma sensu i nas samych stawia na podobnym poziomie z burakiem.

Mimo wszystko ciężko zachować zimną krew w takich sytuacjach. Osobiście nie wiem do końca jak ja bym się zachował.

Wiem, że łatwo jest oceniać sytuacje siedząc przed komputerem, choć niektórym nerwy w temacie puściły.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Wystarczy się podszkolić w jeździe i nic nie będzie przeszkadzać.

Pozdro

Cześć

Jak naprawdę będziesz jeździł jak należy przyjdzie i empatia.

Pozdrowienia

Wiem Mitek co chcesz powiedzieć.

Z mojego doświadczenia: 100 lat temu w Rokytnicach, na środku stoku stoi mama, tata i dziecko, moja prędkość zdecydowanie przekraczająca umiejętności, krawędź nie utrzymała i pojechałem na bioderku. Ostatnią siłą woli rozwaliłem faceta zamiast babeczki i dziecka. Moje szczęście że trafiłem w jego kije i buty. Faceta wypięło z nart i przefrunął górą, ja zatrzymałem się kilka ładnych metrów dalej. Za nim facet się pozbierał, już byłem obok niego. Nic poważnego się nie stało (ścieło mu tylko kije), ja zaczynam go przepraszać, etc, a tu słyszę "Nic się nie stało, to moja wina, staliśmy na środku stoku" Upewniłem się że wszystko ok i odjechałem zanim pomyślał że warto mnie skasować za kije.

Identyczna sytuacja w zeszłym sezonie, tylko że na Czernej Horze, inne narty, umiejętności, przewidywanie zachowania jeżdżących. Ominąłem taką rodzinkę ze sporym zapasem ... wystarczy się podszkolić i nie ma sytuacji na stoku, która może zaskoczyć

Niedawno miałem przyjemność spędzić parę dni w Val di Sole z rodzinką + syn kuzyna mojej matki (7 woda po kisielu), 18 lat, deskarz ... ale, jak ktoś to ładnie nazwał na forum, z rodowodem narciarskim. Ani razu, nigdzie i nigdy, nie miał problemu ze zjechaniem z kanapy, nie miał problemu w kolejce (fakt że nie było jakiś specjalnych, ale ...). Siadał z boku, żeby dopiąć wiązanie. Osobiście nie rozumiem, jak można w tak nienaturalny, wręcz sprzeczny z fizjologią sposób, układać nogę - mam na myśli przypiętą do deski - żeby poruszać się do przodu, ale pewnie dlatego jeżdżę na nartach.

Zatem, że powtórzę słowa Mitka - wystarczy się podszkolić i nic nie przeszkadza. I więcej - nic nie musisz nikomu udowadniać. Bo to raczej problem obu panów z filmiku. Jak te dwa rogacze na rykowisku... kto ma większego "kija". Całe szczęście wraz z umiejętnościami i obyciem na stoku przychodzi taki moment, że nie masz tego imperatywu wewnętrznego do udowodnienia pyskiem jaki jesteś mocny w nogach.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapewne wielu nie zaakceptuje mojego postu ale...jeśli faktycznie gość miał powód to nie dziwie się jego zachowania. Sam niecałe 2 dni temu pocisnąłem dwóm narciarzom gdy przeciskali się w kolejce tak skutecznie że o mało co sam się nie przewróciłem na bok.

Też mam mordę niewyparzoną ale jak trzeba mówię przepraszam i po temacie, najzwyczajniej czasami coś się zdarza. Niektórzy dopiero po zaliczeniu K.O zaczynają rozumieć to magiczne powiedzenie.

Widziałem osobiście takie zgrzyty, kończyły się dużo gorzej. Są tacy którym widok kamerki nie przeszkadza.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o filmik, żadna pyskówka nie usprawiedliwia/uzasadnia fizycznej napaści.

A w sprawie odwiecznego konfliktu narciarz vs snowboardzista - wszystko zależy od ludzi. W obu "obozach" znajdą się kulturalni i niekulturalni, myślący i lekkomyślni, więc ciężko generalizować. Ostatnio jak byłam na Małym Skrzycznym stałam w kolejce przy grupce snowboardzistów, jeden chłopak wszedł na tor wyciągu. Zwykle jak ktoś wchodzi sam, to ja się od razu do niego dołączam (jeśli jestem na stoku solo, bez własnej pary na orczyk), ale tym razem tego nie zrobiłam, bo uznałam, że snowboardzista nie będzie chciał ze mną jechać. A tu niespodzianka, zaprosił mnie do siebie - uznałam, że to nawet zabawne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Spędziłem bardzo dużo czasu na wyjazdach z Deskarzami. Celowo napisałem przez D bo tak jak są Deskarze przez D tak są narciarze prze N i narciarze przez n. Ci, którzy sugerują, że od sprzętu zależy poziom kultury człowieka natomiast nie są nawet przez n czy d. Ich w ogóle nie ma.

Ponieważ odnoszę wrażenie, że do mnie pijesz, więc odpowiadam.

A może by tak pogadać na krześle, zapytać się: Stary dasz rade zejść bez problemu czy może Ci jakoś pomóc? Podtrzymać jak koleś upada.

Niestety ...

I komu ja mam pomagać przy wysiadaniu?

Facetowi z Małego Cichego, który (jak później widziałem) dobrze na desce jeździł, a wówczas gdy całej kolejce przejechał po nartach, to po prostu pojechał zbyt szybko jak na swoje możliwości, bo chciał dogonić swoją grupę?

Czy łebolowi z Zillertal Areny?

On też nie był początkującym, zwłaszcza jeśli sam znalazł się w tym miejscu, pośrodku gór, w połowie trasy pomiędzy Gerlos, a Zell am Ziller!

Nie widzę żadnego powodu, żebym miał się umizgiwać do kogoś, kto w sposób demonstracyjny okazuje swoją arogancję, lekceważenie innych użytkowników stoku oraz zwykłe chamstwo!

Tak jak zacząłem: sporo czasu spędziłem z deskarzami, jeżdżąc, mieszkając, imprezując. Zdecydowanie mniej napięcia, chęci udowodnienia wyższości, zadufania, niż wśród narciarzy.

Wcale nie twierdzę, że każdy snowboardzista to dresiarz (w mojej rodzinie jest dwójka "parapeciarzy"). Jednak moje doświadczenie jest takie, że jeśli ktoś bokiem, pod płotkiem "cielętnika" omija stojących w kolejce i przepycha się do przodu, to w 80% właśnie "parapeciarz", a przypadek gdy na Zillertal Arenie taki właśnie wypchnął moją żonę z wejścia na peron kolejki, jest najbardziej znamienny.

W dodatku przed pojawieniem się snowboardów jakoś nie słyszało się o przypadkach najechania na stoku narciarza na kogoś stojącego, natomiast już kilkoro moich znajomych miało przypadek, że nie kto inny, lecz właśnie snowboardzista wpadł na nich gdy stali. Przypadek znajomej dentystki, o której pisałem, był najbardziej drastycznym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[..]

I komu ja mam pomagać przy wysiadaniu?

Facetowi z Małego Cichego, który (jak później widziałem) dobrze na desce jeździł, a wówczas gdy całej kolejce przejechał po nartach, to po prostu pojechał zbyt szybko jak na swoje możliwości, bo chciał dogonić swoją grupę?

Wlasnie temu. Zapewniam , że odczuje takie troskliwe pytanie, z dodatkiem że jakoś nieporadnie zachowywał się w kolejce, jak wiekszy policzek niż gdyby dostał go w naturze.... :cool::

PozdrawiamM

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wlasnie temu. Zapewniam , że odczuje takie troskliwe pytanie, z dodatkiem że jakoś nieporadnie zachowywał się w kolejce, jak wiekszy policzek niż gdyby dostał go w naturze.... :cool::

Po pierwsze, nie miałem możliwości zadać takiego pytania, bo facet ominął cała kolejkę i przepchał się do kumpli, którzy byli z przodu, przy wejściu na peron.

Po drugie, gdybym takie pytanie mu zadał, to nie wiadomo jak facet by zareagował. Może właśnie tak, jak ten autor zaprezentowanego na początku wątku filmiku i awantura gotowa.

Jedyne rozsądne wyjście, to po prostu takich ludzi unikać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze, nie miałem możliwości zadać takiego pytania, bo facet ominął cała kolejkę i przepchał się do kumpli, którzy byli z przodu, przy wejściu na peron.

Po drugie, gdybym takie pytanie mu zadał, to nie wiadomo jak facet by zareagował. Może właśnie tak, jak ten autor zaprezentowanego na początku wątku filmiku i awantura gotowa.

Jedyne rozsądne wyjście, to po prostu takich ludzi unikać.

Myślę podobnie, ale z drugiej strony obojętność na takie zachowania, to przyzwalanie na nie.

Ostatecznie skutkuje to zwiększeniem ilości buraków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest zły podział narciarz dobry snowboardzista zły. Mam kilku kumpli, którzy bardzo dobrze jeżdżą na snowboardach. Nigdy nie miałem z nimi problemów przy wjazdach orczykami, nawet przy kiepsko przygotowanych torach. Nigdy też nie obijali mnie deską na krzesełku, w przeciwieñstwie do wielu narciarzy.

Problemem jest to, że ludzie widzą tylko czubek własnego nosa. Liczę się tylko ja sam, wszyscy inni już nie. Taką zasadę stosuje wielu ludzi na codzień i przenosi ją na stok - niestety :frustrating:

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sranie w banie...."konstrukcja parapetu" itd... troszkę bzdury mr. Filemon wypisuje.

Świeżo po zakupie deski pojechałem na Małe Ciche pojeździć. Obsługa wymaga tam przejazdu krzesłem z deską zapiętą na jednej nodze. Więc zapiąłem wcześniej i nim dojechałem do bramki miałem deseczkę porysowaną i w jednym miejscu dosyć mocną pieczątkę zrobioną kijkiem. Lakier pęknięty i wgnieciony.

Więc śmigam wyciągiem jak zwykly pieszy wędrowiec. Z deseczką w rękach.

I obserwuje przy wyciągach bydło jak depcze sobie po sprzęcie. Rozumiem jakieś poślizgi itd. Ale luuudzie....

Ostatnio w Szczyrku, wskoczyłem sobie raz dwa na kanape, obok trójka, na sztachetach wszyscy. Starsza Pani siadła bez problemów, Gościu z młoda dziewczyną jakieś spięcie nartami. Noga wykręcona, narty jadą same. Starsza Pani krzyczy. Panika jakaś, no i po chwili jak już wyciag ruszył byłem przedstawiany jako ten z KULTURKĄ który umie poszanować innych i sprzęt. Gość jechał z jedną nartą w ręce a druga na nodze.

Ogólnie to poza przypadkami losowymi, stwierdzam że buraków więcej jest ze sztachetami na nogach. No ale jak sloma to i sztachety...hehe.

Pozdrawiam i mam nadzieje ze nie uraziłem nikogo. Więcej, ponieważ statystycznie więcej jednak na Nartach śmiga, prawda??

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sranie w banie...."konstrukcja parapetu" itd... troszkę bzdury mr. Filemon wypisuje.

Świeżo po zakupie deski pojechałem na Małe Ciche pojeździć. Obsługa wymaga tam przejazdu krzesłem z deską zapiętą na jednej nodze. Więc zapiąłem wcześniej i nim dojechałem do bramki miałem deseczkę porysowaną i w jednym miejscu dosyć mocną pieczątkę zrobioną kijkiem. Lakier pęknięty i wgnieciony.

Więc śmigam wyciągiem jak zwykly pieszy wędrowiec. Z deseczką w rękach.

I obserwuje przy wyciągach bydło jak depcze sobie po sprzęcie. Rozumiem jakieś poślizgi itd. Ale luuudzie....

Ostatnio w Szczyrku, wskoczyłem sobie raz dwa na kanape, obok trójka, na sztachetach wszyscy. Starsza Pani siadła bez problemów, Gościu z młoda dziewczyną jakieś spięcie nartami. Noga wykręcona, narty jadą same. Starsza Pani krzyczy. Panika jakaś, no i po chwili jak już wyciag ruszył byłem przedstawiany jako ten z KULTURKĄ który umie poszanować innych i sprzęt. Gość jechał z jedną nartą w ręce a druga na nodze.

Ogólnie to poza przypadkami losowymi, stwierdzam że buraków więcej jest ze sztachetami na nogach. No ale jak sloma to i sztachety...hehe.

Pozdrawiam i mam nadzieje ze nie uraziłem nikogo. Więcej, ponieważ statystycznie więcej jednak na Nartach śmiga, prawda??

Wyruszyła mnie twoja historia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poziom hejtu w tym wątku powoli dorównuje poziomowi buractwa na zmieszczonym filmiku:rolleyes::

Ludzie , trochę kultury , oleju w głowie i tolerancji dla innych orientacji:wink: , a takich "buraczanych" tematów nie będzie ani na stoku, ani na forum:smile: .

Chyba jednak jestem trochę idealistą:stupid:

Ps

ja na narty jeżdżę odpocząć , a nie zeby wyładować jakieś złe emocje , kompleksy czy co tam jeszcze

Edytowane przez aklim
  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Po pierwsze, nie miałem możliwości zadać takiego pytania, bo facet ominął cała kolejkę i przepchał się do kumpli, którzy byli z przodu, przy wejściu na peron.

Po drugie, gdybym takie pytanie mu zadał, to nie wiadomo jak facet by zareagował. Może właśnie tak, jak ten autor zaprezentowanego na początku wątku filmiku i awantura gotowa.

Jedyne rozsądne wyjście, to po prostu takich ludzi unikać.

Generalizujesz na podstawie pojedynczych przypadków - moim zdaniem to błąd.

Drugi błąd to wzywanie do niereagowania - jak Cię coś denerwuje, widzisz zachowania naganne to musisz reagować - inaczej wyrażasz na nie zgodę. Ja mam tak, że staram się reagować zawsze - już się ludzie ze mnie śmieją - ale na przykład parkowanie na trawnikach w okolicach naszej firmy wypleniłem a były dnie że parkowało po 20-30 fur. Wierz mi warto z chamstwem walczyć aktywnie.

Chyba, że "unikanie takich ludzi" rozumiesz Chrisie Drogi jako np. nie jeżdżenie do Białki - wtedy pełna zgoda.

Pozdrowienia serdeczne

Cześć

Aklimku co to jest ten Hejt?? Coś z niemieckiego?

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.....W dodatku przed pojawieniem się snowboardów jakoś nie słyszało się o przypadkach najechania na stoku narciarza na kogoś stojącego....

Chris_M nie wiedziałem, że z ciebie taki żartowniś:wink:

Faktem jest, że się nie słyszało bo nie było internetu:smile:

Ale ja sam widziałem takich przypadków kilka, że nie wspomnę o "efekcie domina" w kolejce do orczyka, w których sam zresztą brałem udział jako "kamień" :smile:

Pozdrawiam

Edytowane przez Piotr_67
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Aklimku co to jest ten Hejt?? Coś z niemieckiego?...

Od angielskiego 'hate' - nienawidzić, czyta się 'hejt'

sorry , upss... przepraszam:wink: za tą nowomowę , ale jakoś tak łatwiej się pisze i "młodzi" szybciej łapią o co chodzi :smile:

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chris_M nie wiedziałem, że z ciebie taki żartowniś:wink:

Ale ja sam widziałem takich przypadków kilka, że nie wspomnę o "efekcie domina" w kolejce do orczyka, w których sam zresztą brałem udział jako "kamień" :smile:

w dodatku kolejka często rozstępowała sie na boki gdy rozlegał się okrzyki 'naaaaartaaaaa' .... a ta samotnie zmierzała w dół trasy po oddzieleniu sie od narciarza...........:laughing:

Edytowane przez mig12345
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na zaprezentowanym filmie mamy przykład nieuzasadnionej agresji, prymitywizmu i zwykłego ordynarnego chamstwa! I nie ma co dodawać do tego żadnej ideologii. Przekrój ludzi na stoku jest dokładnie taki sam jak przekrój całego społeczeństwa. I nie jest tak, że narciarze to są tacy to a tacy, a snowboardziści inni. Człowiek albo jest dobrze wychowany albo jest chamem. Jaki sport uprawia nie ma tu żadnego znaczenia! Te same spostrzeżenia dotyczą inteligencji i czego tam jeszcze chcecie. Chyba, że ktoś z Was jest w stanie przytoczyć jakieś opracowania statystyczne, które mówią, że jest inaczej! Zgodzę się z tezą, że pewne znaczenie może mieć wiek. Pewnie statystyczny snowboardzista jest nieco młodszy niż statystyczny narciarz. I to ma pewnie swoje przełożenie na wachlarz możliwych zachowań. Wiadomo - młodość! :wink: Ale każdy z nas mógłby spokojnie przytoczyć niewłaściwe zachowania na stoku zarówno jednych jak i drugich. Ja oczywiście mam na ten temat swoje własne przemyślenia i spostrzeżenia ale wynikają one tylko i wyłącznie z własnych doświadczeń, a nie istniejących stereotypów. Jak mi ktoś przejeżdża po nartach to nie ma żadnego znaczenia czy to snowboardzista czy narciarz! Efekt jest ten sam! Jak widzę dyskusja się zaogniła i część z Kolegów już właściwie opowiedziała się po jednej bądź po drugiej stronie. Część próbuje zachować obiektywizm ale tych jest mało i jest to dość trudne. Zapytam teraz - a jak by wyglądała ta dyskusja gdyby uczestnicy zdarzenia zamienili się sprzętem? Gdyby to snowboardzista był 'agresorem", a narciarz "ofiarą"? :confused:: Kolejna rzecz - czy trudno sobie wyobrazić podobna sytuację np na skrzyżowaniu ulic? Snowboardzista na rowerze, a narciarz w samochodzie? Albo w kolejce w sklepie i słynne "pan tu nie stał"? Inna rzecz, że łatwo sobie komentować takie sytuacje przed komputerem ale jak byście się zachowali w rzeczywistości będąc na miejscu tego snowboardzisty bądź tego narciarza? Nie teoretycznie! Tylko w praktyce. I jeszcze jedno małe spostrzeżenie. Zasad obowiązujących np na drodze przynajmniej próbuje się uczyć przyszłych kierowców. Jak to wychodzi w praktyce to inna sprawa. Zasad obowiązujących na stoku nie uczy nikt! Mitek - pozwolę sobie uprzedzić Twoją reakcję bo zapewne powiesz, że w każdej sytuacji starasz się zwracać na to uwagę co oczywiście jest godne najwyższej pochwały. Ale ja mam tu na myśli tą całą masę narciarzy i snowboardzistów lub też może lepiej użytkowników stoków, którzy codziennie przemierzają tysiące kilometrów tras na całym świecie. Większość z nich nie ma o tym bladego pojęcia!

Edytowane przez Aressi
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poziom hejtu w tym wątku powoli dorównuje poziomowi buractwa na zmieszczonym filmiku:rolleyes::

Ludzie , trochę kultury , oleju w głowie i tolerancji dla innych orientacji:wink: , a takich "buraczanych" tematów nie będzie ani na stoku, ani na forum:smile: .

Chyba jednak jestem trochę idealistą:stupid:

Ps

ja na narty jeżdżę odpocząć , a nie zeby wyładować jakieś złe emocje , kompleksy czy co tam jeszcze

Właśnie,i tu bardzo dużo zależy od nas,gdzie i kiedy pojedziemy,bu uniknąć awantur.

Ja jeżdżąc wiele lat,nigdy w nikogo nie wjechałem i nie dałem nikomu w siebie wjechać.Nikt mi się nie wpychał do kolejki.Nie wpadłoby mi do głowy jechać pojeździć w Sylwestra czy niedzielę w czasie ferii warszawskich do Białki .Jeżeli niedziele,to tylko trasa zawodów,odgrodzona od reszty uczestników.Tłum wyzwala złe emocje.

A w okolicznościach,w których większość na stoku stanowią trenujący klubowicze,jak listopadowy Pitztal czy Moeltaller, albo uczestnicy jakiś zawodów dla amatorów,masz prawie stuprocentową szansę uniknięcia awantur,nikt ci nie wjeżdża na narty albo w ciebie od tyłu,nikt nie rozładowuje stresu w kłótni,bo wszyscy nad nartami panują a energię wkładają w czas przejazdu...

Edytowane przez lski@interia.pl
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie,i tu bardzo dużo zależy od nas,gdzie i kiedy pojedziemy,bu uniknąć awantur....

Faktycznie coś może być na rzeczy z tym czasem i miejscem akcji :smile:

No bo jak taki zestresowany "biznesmen" po tygodniu ciężkiej harówy wyrwie się na stok , a tu zonk , bo tłumy na stoku , kolejka do kolejki , w knajpach brak wolnych stolików ,narzekająca żona , rozwydrzone dzieci...... , to poziom agresji zamiast maleć to niebezpiecznie zaczyna rosnąć i wtedy niedużo trzeba , żeby gość wybuchnął .

Na szczęście są miejsca , może nie tak "ekskluzywne" jak Białka:wink: , gdzie nawet w weekendy można spokojnie , bez nerwacji , pojeździć , a w odwodzie zawsze zostają skitury:smile:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze, autor filmu i nagrywany są siebie warci.

Po drugie, "buractwo","słoma", "wieś",to synonimy czegoś gorszego, czegoś złego, prymitywnego,zacofanego. Czyżby?

Po trzecie, miasto, wspaniałe miejsce gdzie żyją ludzie sukcesu,kulturalni,mili. No ale jest Warszawa,duże miasto gdzie akurat jest odwrotnie,samo chamstwo. Czyżby?

Po czwarte, chamstwo jest wszędzie, bez względu na wiek,majętność,wykształcenie, ubiór, używane sprzęty,rodzaj uprawianego hobby.

Po piąte, skąd się to chamstwo właśnie bierze? Nie wiem. Są tacy, którzy mogą pokusić się o wyjaśnienie przyczyn i motywów takiego zachowania. Coś mi się jednak wydaje, że nawet sobie nie uświadamiamy, że pęd do "sukcesu", "wyścig szczurów" zawsze i wszędzie, czy nawet oglądanie telewizji (np.Stokrotka, żwirkiem po ślepiach, czerwone na żółtym, pleksa kontaktowa itp,)mają w tym swój znaczący udział.

A więc Koleżanki i Koledzy, "luz w dupie"!!! Przynajmniej na stoku!:smile:

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...