Rumcayz Napisano 17 Luty 2019 Zgłoszenie Share Napisano 17 Luty 2019 Od zeszłego roku po głowie chodziło mi nartowanie w cieniu Matterhorna, w zasadzie całe lato gdzieś w tyle głowy miałem zakodowane, że w tym roku spędzę tydzień w Cervini. Niestety, jak to z planami bywa, od listopada zaczęło się wszystko sypać: a to znajomi z którymi miałem jechać się wysypali (bo termin, bo dzieci, itp.). Doszło do tego, że w terminie urlopu poza mną i Zuzą nikogo chętnego na wyjazd w Alpy nie zebrałem i w zasadzie pogodziłem się z myślą (nie żebym narzekał ), że wylądujemy gdzieś pod Großglockner'em, albo w Val di Sole. W międzyczasie znalazłem objazdówkę pewnego biura podróży (co ma wygodę w nazwie) po Dolinie Aosty. Tylko ja byłem bardzo sceptyczny odnośnie jazdy autokarem, a Zuza była bardzo sceptyczna odnośnie lotu samolotem, więc nie brałem tego zbyt poważnie. I tutaj do gry wszedł marboru ze swoją relacją, smaka narobił niesamowitego a i wywołał lekkie (delikatnie powiedziane) ukłucie zazdrości. Tak więc po krótkim, acz merytorycznym akcie perswazji, operacja Aosta została rozpoczęta. Prognozy wyglądały zachęcająco, co prawda pierwsze dwa dni miały być pochmurne i nieco śnieżne, ale potem wszystkie prognozy wieściły lampę. A w rzeczywistości? Było nawet lepiej! Dzień 1 i 2 - przelot i Valtournenche. Według planu wylot do Turynu o 11:45 w sobotę 09.02, stamtąd autokarem do Montjovet. Wchodząc na lotnisko chwilę po 9:00 zwróciłem uwagę na samolot do Turynu, godzina 5:35 (linie Travel Service), planowany odlot o 12. Szybka odprawa i kawka, a w międzyczasie komunikat, że opóźniony samolot do Turynu zwiększa opóźnienie do godz. 14. Nie zazdroszczę 🤔. Włochy powitały nas słonecznie, acz z lekką mgłą; mnie już nosiło, żeby pójść na stok. Jakoś trzeba było przeżyć do niedzieli, choć prognozy były umiarkowane. Jak się okazało, pierwszego dnia pojechaliśmy do Valtournenche (część ośrodka Zermatt-Cervinia), gdyż silne wiatry unieruchomiły sporą część innych ośrodków. 8:30 wyjazd spod hotelu, na miejscu byliśmy jakąś godzinę (z drobnym hakiem) później. Szczytowe partie gór spowite chmurami, z rzadka nieśmiało wyglądało słońce; po stronie Szwajcarskiej wcale nie było lepiej. O trasach nie ma w sumie co się rozpisywać, świetnie przygotowane, pusto, widoczność dobra, na kontrast też nie było co narzekać. Zdjęć też raczej nie robiłem, trochę szkoda mi było czasu, a perspektywie i tak mieliśmy powrót w to miejsce na przynajmniej jeszcze jeden dzień. Szybka rozgrzewka na trasie numer 9 (łagodny zjazd przy dosyć wolnym krzesełku), a następnie przenosiny pod Cime Bianche. Trasa numer 15 - cudo. Długaśny zjazd po urozmaiconym stoku, w zasadzie co kawałek zmiana nachylenia, do perfekcji brakowało tylko większej ilości zakrętów, ale nie można mieć wszystkiego. Obok poprowadzona trasa numer 5, również fajna, choć 15 dużo bardziej przypadła mi do gustu. W tej części ośrodka (poza krótką wycieczką na stronę Cervini) spędziliśmy większość dnia. Od 14:30 zaczął sypać śnieg, z minuty na minutę coraz gęstszy; wzmógł się również wiatr. Na sam koniec dnia zaliczyłem jeszcze zjazd jedynką do samego dołu stacji. Górny odcinek do Salette rewelacyjny, zjazd do dolnej stacji gondolki nieco zatłoczony i zmrożony. Fajna okazja do poćwiczenia slalomu, ale trzeba było mocno uważać, bo każdy fałszywy ruch mógł się skończyć kolizją. Subiektywna ocenia dnia: 7/10. Mapa ośrodka: Fot. 1. Widok z okolic Salette na zachód. Dzień 3 - Pila. Ponownie wyjazd o 8:30, przejazd do Aosty, pod dolną stację ośrodka Pila trafiliśmy chwilę przed 10.Zachmurzenie nadal było spore (choć również dosyć często przebijał błękit nieba), górna część ośrodka zamknięta z powodu wiatru. Jeśli miałbym jakoś zgrabnie opisać Pilę, to użyłbym określenia "tatrzański" - większość tras prowadzi przez lasy, tylko najwyższa część ośrodka (niestety tego dnia nie czynna; nie jeździły krzesła: Couis 1, Couis 2 oraz Grimondet) miała trasy wytyczone do kotłów górskich. Bardzo wygodnie rozwiązane są połączenia między trasami, szkoda tylko, że krzesełka w większości się wloką. Zdecydowanie najciekawsze było krzesło na Leisse, z którego prowadzą rewelacyjne zjazdy trasami 12 i 13. Prawdopodobnie bardzo bym się polubił też z trasą numer 2, prowadzącą pod krzesełkiem Chamole, niestety była ona dość mocno zatłoczona, przez co nie dane mi było jej w pełni przetestować tak, jak lubię (wysoka prędkość, długi skręt). Nie zmienia to faktu, że ośrodek mi się spodobał, panowała w nim bardzo przyjemna, kameralna atmosfera. Subiektywna ocena dnia: 7,5/10. Trzeba będzie tu wrócić kiedy wszystko będzie działać! Mapa ośrodka: Fot. 2. Widok w kierunku Aosty ze środkowej części trasy nr 13. Fot. 3. Widok z tego samego miejsca na wschód, w kierunku Pointe Valetta Fot. 4, 5. Widok w tym samym kierunku, z dolnej części trasy nr 13. Fot. 6. To samo miejsce, widok w kierunku Aosty. Fot. 7. Widok na górną część ośrodka, w kierunku Couis 1 i Couis 2 z górnej stacji krzesła La Nouva. Fot. 8. To samo miejsce, widok w kierunku Pointe Valetta. Fot. 9. Widok z górnej części trasy nr 12 w kierunku krzesła Couis 2. Fot. 10. To samo miejsce, widok na wschód. Jest już po południu, a trasy nadal w idealnym stanie. Fot. 11. Widok z baru/restauracji u wylotu trasy 5a w kierunku Pointe Valetta. Dzień 4 - La Thuile. RE-WE-LA-CJA - w końcu pełna lampa! Ale od początku Wyjazd spod hotelu 8:30, na miejscu byliśmy przed 10; do gondolki weszliśmy... chwilę przed 11? Przed naszym autokarem jechał autokar z biura podróży Olimp. Na górnym parkingu okazało się, że nie ma miejsc, więc musiał wykręcić, co mu zajęło dobre 15 minut. Kolejne 25 minut zajęło mu wjechanie na dolny parking, bo kierowca miał straszny problem ze zmieszczeniem się pomiędzy słupkami wjazdowymi (fakt, było wąsko). Jak już wjechał, od niechcenia rzuciłem, że teraz to nasz kierowca pewnie wjedzie tam na raz. Zrobił to! A nasz autokar był kapkę większy, tak więc ogromny szacunek dla kierowcy. Szybko udaliśmy się gondolką na Les Suches a następnie krzesełkiem (wolnym, niestety) na Chaz Dura. Widoki w każdym kierunku nie do opisania. Z jednej strony Mont Blanc, z drugiej Glacier du Rotor, przed nami dziesiątki kilometrów tras - poezja. Mapa ośrodka: Fot. 12. No cześć! Fot. 13. Widok z Chaz Dura w kierunku Glacier do Rotor. Fot. 13-1, to samo miejsce, nieco w lewo. Fot. 14. To samo miejsce, widok w kierunku Mont Blanc. Fot. 15. To samo miejsce, rzut oka na francuską stronę ośrodka. Fot. 16, 17. Na krzesełkach na Chaz Dura i Col de Fourclaz (to drugie szybsze!) spędziłem większość dnia; trasy 9A i 9 oraz 10 to to, co tygryski lubią najbardziej. W ich dolnej części usytuowana jest bardzo przyjemna knajpa (oznaczenie F na mapie), ze świetną pizzą, jeszcze lepszym bombardino! i przecudowną panoramą. Nie obyło się jednak bez strat - na stacji pośredniej kolejki Col de Fourclaz połamałem kijek i resztę dnia jeździłem tak, jak widać na zdjęciu 17. Brawo ja! 🤣 Fot. 18, 19, 20. Po krótkim odpoczynku udaliśmy się na stronę francuską ośrodka. Zjazd trasą nr 8 to kolejne cudo, niestety mocno wiało i nie chcąc ryzykować utknięcia po "niewłaściwej" stronie góry wróciliśmy do Włoch. To wiązało się z wjazdem na Belvedere, z którego rozciągają się cudowne widoki zarówno w kierunku La Thuile, jak i La Rosiere. Nie ma co opowiadać, zdjęcia będą lepsze niż tysiąc słów. Pierwsze dwa zdjęcia (18, 19) to rzut na puste stoki lotniska po stronie włoskiej, zdjęcie 20 to panorama na stronę francuską. Fot. 21. Zjazd trasą nr 18 z Belvedere do Arnouvaz to jedna z lepszych rzeczy jakie mnie spotkały na tym wyjeździe; zastanawiam się tylko, dlaczego nie pociągnąłem zjazdy na sam dół, trasą nr 6, prosto do La Thuile. Trochę szkoda, ale przynajmniej jest po co wracać! Fot. 22. To już niestety koniec dnia. Gdzieś koło 16 trzeba się było zbierać do autokaru, postanowiłem więc przetestować trasę Pucharu Świata, a więc łączony zjazd czarnymi: dwójką i trójką. To chyba pierwszy zjazd który wzbudził we mnie respekt, zwłaszcza pionowa ścianka na łączeniu tras 3 i 2 robiła wrażenie. Co nie zmienia faktu, że idealna kondycja stoku (twardo, ale nie lodowo!) i relatywna pustka na nim panująca sprawiły, że można było się śmiało rozbujać i wycisnąć z nóg pełnię możliwości. To uczucie gdy wbija Cię w stok na wypłaszczeniu zaraz za ścianką - czysta ekstaza. Na zdjęciu: widok z najniżej położonej ścianki na trasie nr 3 w kierunku miasteczka La Thuile. Niestety zjazd na "dwójkę" przegapiłem i nie mogę sobie tego darować; ale nic straconego, jest kolejny powód żeby wrócić do La Thuile! Subiektywna ocena dnia: 9/10. Była by dycha, gdyby nie to co stało się dwa dni później, ale o tym zaraz, bo teraz czas na... Dzień 5 - Monterosa. Wyjazd standardowo o 8:30, choć tym razem autokar odbierał nas jako ostatnich. Do Stafal dojechaliśmy o 10, pod gondolką szybki serwis (i zakup nowych kijków ), po czym udaliśmy się gondolką w kierunku Alagny, na Passo Salati. Na początek rozgrzewka na niebieskich trasach do Cimalegna (Fot. 23) i podziwianie panoramy na Alpy Zachodnie i dolinę Padu z Passo Salati (Fot. 24, 25, 26, 27). Następnie zjazd w górnej części czerwoną, a w dolnej czarną trasą do Stafal. Chciałem go przetestować w optymalnych warunkach (mało ludzi, nie rozjeżdżona trasa) i byłem wniebowzięty. Zjazd z Passo Salati do Gabiet to niecałe(?) 4 kilometry lotniska na którym można się rozbujać na 100 % możliwości. Z Gabiet do Stafal zjazd jest dużo bardziej techniczny, wąski i kręty. Generalnie umieralnia i odpoczywalnia, więc z byłem z siebie bardzo zadowolony, że zjechałem go krótkimi skrętami na raz, delektując się każdym ruchem. Jedyny minus, że dolna połowa tej trasy, to bardzo łagodny, wąski trawers po zboczu góry. Nic ciekawego, ale trening slalomu w górnej części rekompensował tę "niedogodność" z nawiązką. Zdjęć z części poniżej Gabiet nie mam, szkoda mi było tracić czasu, wybaczcie Mapa tras: Fot. 23. Niebieska trasa do Cimalegna, prawdą mówiąc - nudna. Fot. 24, 25, 26, 27. Widok z Passo Salati na zachód (fot, 24; daleko w tle Monte Viso - charakterystyczny ostrosłup na horyzoncie), północny zachód (fot. 25), południe (fot. 26, 27; zdjęcia tego nie oddają, ale można było dostrzec Apeniny). Ośrodek reklamowany jest jako otoczony największą liczbą czterotysięczników w Alpach, natomiast gdzieś zgubiła się skala i tego w ogóle nie czuć. W kwestiach widokowych najbardziej podobała mi się perspektywa na dolinę Padu, reszta mnie jakoś nie porwała. Fot. 28, 29, 30, 31. Po chwili nadszedł czas na zjazd czarną V3 do Pianalunga i czerwoną na sam dół do Alagny. Czarna V3, mimo że dość mocno uczęszczana, była rewelacyjna. Świetne warunki (twardo, ale nie lodowo), dużo zmian kierunków, w górnej części stosunkowo wąsko, na dole prawdziwe lotnisko. Fot. 32. Widok z Pianalunga na trasę V3 i urwisko pod Cimalegna. Fot. 33, 34. Panorama z czerwonego zjazdu do Alagny oraz panorama miasteczka z okna wagonika. Górna część trasy cudowna, niestety w dole na zmianę kasza, przetarcia i (prawie) lód. Zjechane, ale w tych warunkach nie było sensu tam wracać. Fot. 35, 36, 37. Pół dnia prawie minęło, przyszedł czas na obiad. Z tarasu widokowego w restauracji na Passo Salati otwiera się cudowna panorama na Alpy Zachodnie (Fot. 35). Resztę dnia katowaliśmy czerwony zjazd z Passo Salati do Gabiet. Subiektywna ocena dnia: 7/10. Nie udało nam się wyskoczyć do Frachey i Champoluc; chętnie tu wrócę, choć czegoś mi tu brakowało. Niezbyt wiele tras (choć czerwone i czarne bardzo ciekawe!), poza tym upierdliwe połącznia między dolinnymi końcami tras a gondolami (trzeba drałować 5 minut z nartami, niby żaden problem, ale nie zachęca do częstego zjeżdżania na sam dół. Z pewnością jest to świetne miejsce na freeride, ale warunki śniegowe jakoś (przynajmniej mnie) nie zachęcały: sporo wystających skałek i kamieni, do śnieg typu szreń. Z perspektywy tego wyjazdu całość ratowała bajeczna trasa Passo Salati-Gabiet oraz czarny zjazd Passo Salati-Pianalunga. Dzień 6 - Matterhorn Ski Paradise Wyjazd spod hotelu standardowo 8:30, na miejscu byliśmy o 9:30. Niestety znowu zaparkowaliśmy w Valtournenche, co nam pokrzyżowało nieco plany, bo chcieliśmy jak najszybciej udać się na stronę szwajcarską. Szybko kupiliśmy suplementy do karnetów (35 Euro), po czym udaliśmy się w podróż gondolką, krzesełkiem, krzesełkiem orczykiem i jeszcze raz gondolką na Plateau Rosa. Mapa ośrodka: Dojazd na Plateau Rosa zajął nam dobre 40 minut. Natomiast to co działo się potem... tu nie ma co pisać, to jest definicja raju! Wszelkie słowa są zbędne i nie oddadzą nawet 10% odczuć. Nowa gondola Leitnera z Trockner Steg na Klein Matterhorn wprawia w opad szczęki. Widoki ze szczytu również. Zjazd z Klein Matterhorna do Trockner Steg to typowo lodowcowa historia: szeroko jak na lotnisku, generalnie niezbyt stromo, ale są momenty. Z Trockner Stegg to Schwarzsee prowadzi bajeczna trasa 66, na której z każdym metrem zmienia się perspektywa na Matterhorn. Zjazd z Schwarzsee do Zermatt (przez Furi), najpierw czarną, a potem czerwoną trasą to również orgazm dla wszystkich zmysłów na raz. Gondolka z Zermatt na Trockner Steg prowadzi bez żadnych przesiadek, można za to wyjść na jednej z trzech stacji pośrednich. Panorama z Trockner Steg, to również najlepszy co się możne trafić dla oczu: Mattergorn, Zermatt, Monte Rosa, Klein Matterhorn na jednym ujęciu - bomba! Na sam koniec dnia zjazd z Theodulpass do Plan Maison (rewelacyjne czerwone trasy w kilku wariantach), powrót na Plateau Rosa i szybciutko trasą numer 1 przez Salette do Valtournenche (tego dnia cała trasa nr 1 do samego końca była rewelacyjna; w górnej części twarda i szybka, w dolnej miękka, iście wiosenna). Fot. 38. Zawsze chciałem takie mieć! Fot. 39-58. RAJ Fot. 39. widok w górę Theodulgletscher, w kierunku Plateu Rosa. Fot. 39. Trockner Steg, widok na Zermatt. Fot. 40. Trockner Steg, widok na Monte Rosa. Fot. 41. Trockner Steg, widok na Klein Matterhorn. Fot. 42. Panorama z Trockner Steg. Fot. 43. Matterhorn z górnej części trasy 66. Fot. 44. To samo miejsce, widok na Zermatt. Fot. 45. To samo miejsce, widok na Dufourspitze. Fot. 46. Samojebka z legendą. Fot. 47, 48, 49, 50. Matterhorn z Zermatt oraz z okna gondolki wiodącej z miasteczka na Trockner Stegg. Fot. 50 - product placement Fot. 51. Apeniny z tarasu widokowego na Klein Matterhorn. Fot. 52. To samo miejsce, masyw Mont Blanc w tle, w dole Theodulgletscher. Fot. 53. Panorama z górnej części trasy 85. Fot. 54, 55. To samo miejsce, węższe ujęcia. Fot. 56. Widok na Cervinię z górnej części trasy 6 bis. Fot. 57. To samo miejsce, widok nieco na prawo, w kierunku Matterhorna/Cervino. Subiektywna ocena dnia: 10/10, RAJ! Tu trzeba wrócić, jak objeździłem 15-20% to i tak będzie dobrze. Pod Matterhorn'a MUSZĘ wrócić na cały tydzień białego szaleństwa inaczej nie będę spełniony jako narciarz . Niektórym spodobało się tak bardzo, że utknęli po szwajcarskiej stronie 🤣. Opcje: nocleg na miejscu (~200E); helikopter do Cervini (450E); taksówka do hotelu przez przełęcz świętego Bernarda (1100E). Ja bym wybrał azyl Dzień 7 - Punta Hellbroner i Courmayeur. No cóż, po wizycie w raju moje oczekiwania nie były zbyt wysokie - po prostu czułem, że tego się nie da przebić. I miałem rację. Nie zrozumcie mnie źle - Widoki z Punta Helbronner są cudowne, Mont Blanc robi ogromne wrażenie, a Courmayeur to bardzo przyjemna (choć chimeryczna) stacja narciarska. Na początek (na miejscu byliśmy chwilę przed 10) wybraliśmy się na Punta Helbronner. Nie będę ukrywał, wrażenia są, ale dla własnego dobra zamieniłbym miejscami dzień 6 i 7 Mapa ośrodka: Fot. 58. Taras widokowy na Punta Helbronner, ja, Mont Blanc i Alpy Zachodnie. Fot. 59. To samo, tylko beze mnie Fot. 60. Widok z tarasu widokowego na Punta Helbronner w kierunku Aguille du Midi (po lewej) i Dent du Géant. Fot. 61. To samo nieco bardziej w prawo (widok na wschód); w tle majaczy Matterhorn. Fot. 63, 64. Dwie panoramki: pierwsza na południe, druga na zachód i północny-zachód. Na tarasie spędziliśmy jakieś 1,5h; o 12 byliśmy już na dole i pakowaliśmy się do gondolki Val Veny. Szybko przedostaliśmy się na południową część ośrodka i po bajecznym zjeździe wzdłuż gondolki Col Checruit wyskoczyliśmy na pizzę. Widok z tarasu jak na zdjęciu poniżej (Fot. 65). Trasa pod gondolką była przeze mnie testowana już w grudniu, tym razem warunki nieporównywalnie lepsze. W ogóle wszędzie było pusto, więc można się było bardzo przyjemnie rozbujać i pohulać. Fot. 66, 67, 68. Po obiedzie wjechaliśmy leciwymi gondolkami Youla i Arp na Cresta d'Arp, najwyżej położony punkt ośrodka. Widoki wręcz dziewcze, aż się prosiło o założenie świeżego śladu (tylko jak potem wrócić do autokaru? :D). Stąd zjazd najpierw krótką czarną (nie ma jej zaznaczonej na mapce powyżej), a następnie czerwoną trasą do Col Chercruit. Na koniec dnia przenieśliśmy się na północną część ośrodka, w końcu częściowo oświetloną przez powoli zachodzące słońce. Bardzo przyjemne są trasy między krzesełkami Plan de la Gabba i Bertolini, reszta mnie raczej nie zachwyciła: głównie niebieskie trawersy i tępa kasza, która wyrywała z butów po wyjechaniu z zacienionej części stoku. Subiektywna ocena dnia: 8/10. Fajnie, nawet bardzo, ale La Thuile oraz (przede wszystkim) Zermatt-Cervinia, to jednak inna liga. Warto tutaj przyjechać, ale 1-2 dni to jest max, żeby się tutaj nie zacząć nudzić. Jeśli o mnie chodzi... Wrócę tu na pewno, z uwagą obserwowałem możliwości zjazdu z Punta Helbronner do La Palud (dolna stacja kolejki Skyway) i wyglądało to bardzo kusząco. Jeśli trafię na podobną pogodę i znośne warunki śniegowe, następnym razem raczej nie odpuszczę i wynajmę przewodnika do zjazdu Marboru, co Ty na to? To by było na tyle, niestety ten tydzień minął w mgnieniu oka, a od jutra powrót do szarej rzeczywistości (czyli knucia planów odnośnie następnych wyjazdów! ) Pozdrawiam! 14 9 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Jeeb Napisano 17 Luty 2019 Zgłoszenie Share Napisano 17 Luty 2019 dzięki za wspaniałą relację ale jednego zdania chyba nie zrozumiałem : 8 godzin temu, Rumcayz napisał: Zermatt-Cervinia, to jednak inna liga. Warto tutaj przyjechać, ale 1-2 dni to jest max, żeby się tutaj nie zacząć nudzić. 1- 2 dni a potem będziemy się nudzić ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Bogdan B-13 Napisano 17 Luty 2019 Zgłoszenie Share Napisano 17 Luty 2019 Courmayeur na 1-2 dni. 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
marboru Napisano 18 Luty 2019 Zgłoszenie Share Napisano 18 Luty 2019 @Rumcayz bardzo się cieszę, że moja relacja przyczyniła się do Waszego wyjazdu - i najważniejsze, jesteście mega zadowoleni! Jak czytam później tak świetne relacje jak Twoja, to widzę sens pisania samemu. Przybliżanie ludziom miejsc, w których się jest nabiera większego znaczenia i taki powinien być właśnie sens istnienia forum Zazdroszczę Zermatt i Matterhorna od drugiej strony. Pozytywnie zazdroszczę. Ja również z pewnością wrócę w tamte strony - z tym, że właśnie od strony szwajcarskiej. Zjazd ze SkyWaya w świetną pogodę raczej nie wyglądał na mega ekstremalny - przyglądałem się opcją zarówno z góry jak i w czasie wjazdu i zjazdu kolejką. @Jeeb myślę, że trochę przesadził z mega trudnościami... ...pewnie one są ekstremalne gdy jest po świeżym opadzie, bądź gdy widoczność jest ograniczona - przy pogodzie jak drut, do ogarnięcia. Może kiedyś? Kto wie... No i trzeba do tego celu odpowiednie narty kupić. Szkoda,że nie udało się wcześniej zgadać i razem tam wybrać, w tym samym turnusie - byłoby miło poznać, tym bardziej, że wydaje mi się, że jesteś Rockowy Gość A tak dla przypomnienia... ...może jeszcze ktoś nie widział, klipy z mojego wyjazdu I drugi, z przymrużeniem oka pozdrawiam marboru Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Capricorn Napisano 18 Luty 2019 Zgłoszenie Share Napisano 18 Luty 2019 Dnia 17.02.2019 o 14:26, Rumcayz napisał: Dzień 6 - Matterhorn Ski Paradise Wyjazd spod hotelu standardowo 8:30, na miejscu byliśmy o 9:30. Niestety znowu zaparkowaliśmy w Valtournenche, co nam pokrzyżowało nieco plany, bo chcieliśmy jak najszybciej udać się na stronę szwajcarską. Szybko kupiliśmy suplementy do karnetów (35 Euro), po czym udaliśmy się w podróż gondolką, krzesełkiem, krzesełkiem orczykiem i jeszcze raz gondolką na Plateau Rosa. Mapa ośrodka: Dojazd na Plateau Rosa zajął nam dobre 40 minut. Natomiast to co działo się potem... tu nie ma co pisać, to jest definicja raju! Wszelkie słowa są zbędne i nie oddadzą nawet 10% odczuć. Nowa gondola Leitnera z Trockner Steg na Klein Matterhorn wprawia w opad szczęki. Widoki ze szczytu również. Zjazd z Klein Matterhorna do Trockner Steg to typowo lodowcowa historia: szeroko jak na lotnisku, generalnie niezbyt stromo, ale są momenty. Z Trockner Stegg to Schwarzsee prowadzi bajeczna trasa 66, na której z każdym metrem zmienia się perspektywa na Matterhorn. Zjazd z Schwarzsee do Zermatt (przez Furi), najpierw czarną, a potem czerwoną trasą to również orgazm dla wszystkich zmysłów na raz. Gondolka z Zermatt na Trockner Steg prowadzi bez żadnych przesiadek, można za to wyjść na jednej z trzech stacji pośrednich. Panorama z Trockner Steg, to również najlepszy co się możne trafić dla oczu: Mattergorn, Zermatt, Monte Rosa, Klein Matterhorn na jednym ujęciu - bomba! Na sam koniec dnia zjazd z Theodulpass do Plan Maison (rewelacyjne czerwone trasy w kilku wariantach), powrót na Plateau Rosa i szybciutko trasą numer 1 przez Salette do Valtournenche (tego dnia cała trasa nr 1 do samego końca była rewelacyjna; w górnej części twarda i szybka, w dolnej miękka, iście wiosenna). Subiektywna ocena dnia: 10/10, RAJ! Tu trzeba wrócić, jak objeździłem 15-20% to i tak będzie dobrze. Pod Matterhorn'a MUSZĘ wrócić na cały tydzień białego szaleństwa inaczej nie będę spełniony jako narciarz . Niektórym spodobało się tak bardzo, że utknęli po szwajcarskiej stronie 🤣. Opcje: nocleg na miejscu (~200E); helikopter do Cervini (450E); taksówka do hotelu przez przełęcz świętego Bernarda (1100E). Ja bym wybrał azyl Pozdrawiam! Dzięki za relację i gratuluję pogody w dzień Matterhornu:) Wjazd z Valtournenche na grań zajął ok.40 min? Były jakieś większe kolejki przy tych wyciągach na Plateau Rosa? Chciałbym dojechać na Gornergrat i Rothorn w sensownym czasie... nie zostając po szwajcarskiej stronie:) Czy prawdą jest, że lepiej startować z Valtournenche niż z Cervinii bo bliżej do kolejki z parkingu? Same wyciągi na pewno bliżej i krócej z Cervinii... Zdecydowanie wolałbym spędzić więcej czasu po szwajcarskiej stronie i zależy mi na wybraniu jak najszybszego przejazdu. Ja jadę na tydzień tylko tam, więc będę miał sporo czasu na eksplorację:) Choć liczę się z tym, że może być zamykany transfer pomiędzy krajami. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Jeeb Napisano 19 Luty 2019 Zgłoszenie Share Napisano 19 Luty 2019 17 godzin temu, marboru napisał: @Jeeb myślę, że trochę przesadził z mega trudnościami... Zapewne byłem pijany bo nie przypominam sobie abym gdziekolwiek pisał o mega trudnościach i cokolwiek przesadzał 17 godzin temu, Capricorn napisał: Czy prawdą jest, że lepiej startować z Valtournenche niż z Cervinii bo bliżej do kolejki z parkingu? Moim zdaniem to prawda bo autobusy w Valtournenche zatrzymują się blisko wejścia do stacji kolejki natomiast na dojazd do Cervinii potrzebne jest kolejne 15 minut a tam jak jest duży ruch to autobusy 1 dniowych wycieczek są na rondzie zawracane na duży parking z którego musisz maszerować dobre 800 metrów pod górkę albo czekać na autobus miejscowy, który też nie zatrzymuje się pod samą stacją kolejki i musisz jakieś 100-150m podchodzić. 17 godzin temu, Capricorn napisał: Ja jadę na tydzień tylko tam, kiedy jedziesz i gdzie będzesz mieszkać ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Capricorn Napisano 19 Luty 2019 Zgłoszenie Share Napisano 19 Luty 2019 Mieszkać będziemy w Antey od 16 marca. Różnica 15 minut dojazdu do Cervinii nie byłaby problemem rano (mamy swojego busa 8 osobowego) o ile ma to sens - czyli nie trzeba iść 800 m w butach z nartami kontra 100-200 m w Valtournenche... No ale wyciąg z Cervinii startuje o 8.20 a z Val.. o 9.00 dopiero.... Może warto się przejść?:) to jest właśnie dylemat... Chociaż widzę na google maps, że jest parking tuż obok kolejki - może o 8.15 nie będzie jeszcze zapełniony? jakieś doświadczenia w tej materii? pozdrawiam Moim zdaniem to prawda bo autobusy w Valtournenche zatrzymują się blisko wejścia do stacji kolejki natomiast na dojazd do Cervinii potrzebne jest kolejne 15 minut a tam jak jest duży ruch to autobusy 1 dniowych wycieczek są na rondzie zawracane na duży parking z którego musisz maszerować dobre 800 metrów pod górkę albo czekać na autobus miejscowy, który też nie zatrzymuje się pod samą stacją kolejki i musisz jakieś 100-150m podchodzić. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rumcayz Napisano 19 Luty 2019 Autor Zgłoszenie Share Napisano 19 Luty 2019 19 godzin temu, marboru napisał: ...pewnie one są ekstremalne gdy jest po świeżym opadzie, bądź gdy widoczność jest ograniczona - przy pogodzie jak drut, do ogarnięcia. Może kiedyś? Kto wie... No i trzeba do tego celu odpowiednie narty kupić. Szkoda,że nie udało się wcześniej zgadać i razem tam wybrać, w tym samym turnusie - byłoby miło poznać, tym bardziej, że wydaje mi się, że jesteś Rockowy Gość Miałem podobne wrażenie, przy pełnej lampie i stabilnym śniegu zjazd wydawał się jak najbardziej do ogarnięcia Jedynie początkowe zejście po drabince do mnie nie przemawia i pewnie to by była najbardziej stresująca mnie część tego przedsięwzięcia Jeśli o narty chodzi: mam dosyć szerokie pod butem Majesty Thunderbolty 180 cm, uknułem szatański plan zakończenia ich żywota takim zjazdem, powinny dać radę. Myślę, że uda się kiedyś na siebie trafić, muszę w końcu zjawić się na jakimś forumowym zlocie; poza tym przecież nie kończymy "kariery" w tym roku 19 godzin temu, Capricorn napisał: Dzięki za relację i gratuluję pogody w dzień Matterhornu:) Wjazd z Valtournenche na grań zajął ok.40 min? Były jakieś większe kolejki przy tych wyciągach na Plateau Rosa? Chciałbym dojechać na Gornergrat i Rothorn w sensownym czasie... nie zostając po szwajcarskiej stronie:) Czy prawdą jest, że lepiej startować z Valtournenche niż z Cervinii bo bliżej do kolejki z parkingu? Same wyciągi na pewno bliżej i krócej z Cervinii... Zdecydowanie wolałbym spędzić więcej czasu po szwajcarskiej stronie i zależy mi na wybraniu jak najszybszego przejazdu. Ja jadę na tydzień tylko tam, więc będę miał sporo czasu na eksplorację:) Choć liczę się z tym, że może być zamykany transfer pomiędzy krajami. Wjazd z Valtournenche to: wjazd gondolką do Salette (ok 10-12 min), podjazd do pierwszego krzesełka (jakieś 20 sekund ), wjazd pierwszym krzesełkiem (kolejne 10 min, wolnawe), podjazd do drugiego krzesełka (kolejne 20 sekund), wjazd drugim krzesełkiem (jakieś 5-7 minut), dojazd do orczyka na Cime Blanche (20 sekund), wjazd orczykiem na Cime Blanche (około 5-7 minut), zjazd do gondolki (dajmy na to ze 1:30-2:00 min) i wjazd gondolką na Plateu Rosa (ok. 5-7 min). O ile do krzesełek i orczyka z reguły kolejek nie ma (w godzinach szczytu max 2 min stania), to na gondolkę na Plateau Rosa trzeba czasem poczekać (aż przyjedzie, lub aż się wypełni). Dlatego te 40 min na wjazd trzeba liczyć. Osobówką zdecydowanie startowałbym z Cervini, ale to i tak trzeba by było być wcześnie na parkingu, autokarem (gdzie jest się zależnym od współwycieczkowiczów) mało realne. W każdym razie udanego wyjazdu (jeśli do pisze pogoda, to nie mam wątpliwości, że taki będzie); tydzień na szusowanie pod Matterhornem to tydzień w raju Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
surfing Napisano 19 Luty 2019 Zgłoszenie Share Napisano 19 Luty 2019 2 godziny temu, Rumcayz napisał: uknułem szatański plan zakończenia ich żywota takim zjazdem, powinny dać radę. Narty na pewno dadzą radę - ostatecznie zjadą same, a tak poważnie na taki zjazd koniecznie razem z kimś doświadczonym i warto wcześniej spróbować choćby w Tatrach czy dajesz radę jeździć w tak eksponowanym terenie. Dziękuję za super relację- przewodnik, wybieram się tam już ładnych kilka lat Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rumcayz Napisano 19 Luty 2019 Autor Zgłoszenie Share Napisano 19 Luty 2019 7 minut temu, surfing napisał: Narty na pewno dadzą radę - ostatecznie zjadą same, a tak poważnie na taki zjazd koniecznie razem z kimś doświadczonym i warto wcześniej spróbować choćby w Tatrach czy dajesz radę jeździć w tak eksponowanym terenie. Dlatego napisałem (w relacji), że celowałbym w zjazd z przewodnikiem. A że się do tego trzeba będzie odpowiednio przygotować i wytrenować, to oczywista oczywistość. Jakbym chciał popełniać samobójstwo, to nie musiałbym jechać specjalnie pod Mont Blanc - w Warszawie jest całkiem sporo wieżowców do dyspozycji 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
kruger27 Napisano 19 Luty 2019 Zgłoszenie Share Napisano 19 Luty 2019 3 godziny temu, Capricorn napisał: Mieszkać będziemy w Antey od 16 marca. Różnica 15 minut dojazdu do Cervinii nie byłaby problemem rano (mamy swojego busa 8 osobowego) o ile ma to sens - czyli nie trzeba iść 800 m w butach z nartami kontra 100-200 m w Valtournenche... No ale wyciąg z Cervinii startuje o 8.20 a z Val.. o 9.00 dopiero.... Może warto się przejść?:) to jest właśnie dylemat... Chociaż widzę na google maps, że jest parking tuż obok kolejki - może o 8.15 nie będzie jeszcze zapełniony? jakieś doświadczenia w tej materii? pozdrawiam Jak jedziesz busem to parking masz pod gondolką 50 może 100m i rano spokojnie zaparkujesz w styczniu max w 50% był wypełniony jak na Zermat to w 25min jesteś na Plateu rosa chyba że ci wagon prawie odjedzie to z 10 min dodatkowego czekania . Naważniejsze jest to że nie masz ciśnienia że nie zdążysz na wredne długie krzesło które umożliwi ci powrót na Valtor tu ciśniesz ostatnią na Klein zjazd na lewo i chyba 6 na parking do Cervini Moim zdaniem to prawda bo autobusy w Valtournenche zatrzymują się blisko wejścia do stacji kolejki natomiast na dojazd do Cervinii potrzebne jest kolejne 15 minut a tam jak jest duży ruch to autobusy 1 dniowych wycieczek są na rondzie zawracane na duży parking z którego musisz maszerować dobre 800 metrów pod górkę albo czekać na autobus miejscowy, który też nie zatrzymuje się pod samą stacją kolejki i musisz jakieś 100-150m podchodzić. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Jeeb Napisano 20 Luty 2019 Zgłoszenie Share Napisano 20 Luty 2019 16 godzin temu, Capricorn napisał: Różnica 15 minut dojazdu do Cervinii nie byłaby problemem rano (mamy swojego busa 8 osobowego) w tej sytuacji oczywiście lepiej będzie podjechać do Cervinii (myślałem że będzie was podwoził duży autokar) na parking obok kolejki 13 godzin temu, Rumcayz napisał: że celowałbym w zjazd z przewodnikiem lepiej zainwestuj w sprzęt i wyszkolenie, wtedy wrócisz tam jako świadomy skialpiinista a nie tylko jako uczestnik wycieczki uwiązany na końcu przewodnickiej liny. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.