.jpg.0a6cf81498612731f84b2f47816fe0df.jpg)
Wujot
Użytkownik forum-
Liczba zawartości
2 837 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
121
Zawartość dodana przez Wujot
-
Jaka długość nart Fischer Viron Force - jazda rekreacyjna ?
Wujot odpowiedział pabi33 → na temat → Sprzęt narciarski
W zasadzie wszystko zostało powiedziane - weź narty z większym promieniem, zmień technikę na ześlizg (nie obciąża tak kolana) i, no cóż, popracuj nad wagą - masz 17 kg nadwagi. To zabójstwo dla kolan. Przypomnę wzór na siłę odśrodkową F=mv2/r - zmieniając nartę z r=9m na r= 16m i redukując wagę z 90 do 75 kg zmniejszasz siłę odśrodkową do 47% dotychczasowej (oczywiście przy tej samej prędkości). Co do lekkich nart to znajdziesz je w segmencie tour, te narty mają R= 16-18 m przy długości 165-170, wagę poniżej 3.0 kg para, około 72-80 mm. Na pewno do rekreacyjnej jazdy będą aż za dobre w dodatku używany sprzęt (z dziurami po zdemontowanych wiązaniach bo tak się w tour robi) jest bardzo tani - świetne narty w dobrym stanie można kupić nawet za 400 zł. Pozdro Wiesiek -
Poruszyłeś dwie ciekawe kwestie. 1. Na ile w doskonale rozpracowanej dziedzinie fotografii sportowej (narciarskiej) można i warto szukać własnego spojrzenia. Oczywiste jest, że po jakimś czasie może się znudzić łapanie tego samego czy powtarzanie innych. Jest to de facto pytanie na ile czujemy się dokumentalistami a na ile kreatorami rzeczywistości. Ja oczywiście jestem za kreacją (ale dyrektor artystyczny działu sportoego już niekoniecznie). Zaproponowane przez Ciebie prowadzenie sylwetki jest jednak dla mnie taką samą "normą zakładową" - własnej drogi szukałbym więc gdzie indziej. Może w specyficznym wieloklatkowym montażu a jeszcze lepiej łączeniu zdjęć poruszonych i ostrych. 2. Za chwilę te doskonałe matryce trafią do kompaktów likwidując jedną z ich podstawowych wad - duże szumy (opisane przez Ciebie "kosmiczne" 17 EV można rozumieć jako odsunięcie sygnału od szumu). Jeśliby jeszcze producenci kompaktów zaczeli się kierować względami technicznymi a nie marketingowymi i wstawili do tych aparatów max 8 mln matryce (lepiej 4-6 MPx - co wynika z prawa Abbego), popracowali nad dobrą powiedzmy 5-krotną optyką i jako taką elektroniką (szybki zapis, dobry AF, RAW) to aparaty te zbliżyłyby się do pierwszych popularnych luster sprzed 8 lat (np D70)! Pozdro Wiesiek
-
Technika ta nadaje się do fotografowania obiektu pod kątem prostym do toru jazdy. Tymczasem najciekawsze ujęcia - pokazujące boczne wychylenia ciała, skrecenie nart - są wykonywane przaktycznie "na wprost". I podejrzewam, że zdecydowana większość redaktorów wybierze zdjęcie z doskonale widoczną, wykrzywioną grymasem twarzą zawodnika (plus dynamiczna sylwetka) jak rozmazane tło i dość kiepski układ postaci. Zauważ jeszcze, że jeśli poruszysz białe tło (śnieg) to efektu ruchu nie będzie. W zlinkowanym (bardzo przyzwoitym) artykule są dwa istotne błędy - pomiar matrycowy nie uśrednia do "szarej karki" ale dąży do zmieszczenia histogramu w użytecznym odcinku naświetleń. Czasem konieczna jest poprawka ale we współczesnych aparatach jest ona już mała - 0.7 EV powinno wystarczyć. I w ciągu ostatnich 3 lat doszło do cichej rewolucji w produkcji matryc - ich pojemność tonalna standardowo ma 13.5 EV (a najlepsze konstrukcje mają 14.4 EV) - pozwala to praktycznie zawsze "zmieścić" i światła i cienie. Z innych uwag - autor "nie zauważył" klasy EVIL - tymczasem najwyższa szybkostrzelność w rozsądnej cenie 10 kl/s należy do nex-7 a może być to istotny czynnik przy wyborze aparatu. Zdecydowanie gorzej jest co prawda z optyką ale z pewnością można zrobić tym sprzętem doskonałe foty sportowe. Jako jedyny aparat do sportu wybrałbym pewnie N lub C ale już z celami "różnymi" ale wyjazdowymi - poręcznego nex-6. Pozdro Wiesiek
-
To odpuść sobie dotyczyło chyba miejsca (TUX) a nie terminu. Byliśmy w tym czasie na Pitztalu i było ok - tam kret skutecznie ogranicza ilość narciarzy i jak wyjedziesz na górę to kolejek nie ma. Za to ranne wejście do kreta czasem hardcorowe (ale to tylko raz) Pozdro wiesiek
-
Jeszcze można dodać, że w tym "niepewnym' okresie niektóre stacje potrafią przyciągnąć narciarzy darmowymi bądź mocno obniżonymi cenami i tak z tego co pamiętam w zeszłym roku: - preopening w Gurglu był za darmo a w tydzień później opening - 20 E - na pewno w Ischglu pierwsze trzy kanapy chodziły jakiś czas za darmo - Na pewno w SFL na początku sezonu ceny są bardzo obniżone. A ponieważ nawet jak chodzi tam połowa tras to nadal jest to znakomita stacja - tę opcję bym polecał. Noclegi jednak od Ried w dół bo wyżej jest dużo drożej. Pozdro Wiesiek edit - widzę, że Jurek już napisał O SFL
-
Bardzo ładne wytłumaczenie aż zazdroszczę, że mi ono nie przyszło do głowy! Pozdro Wiesiek
-
strasznie upraszczasz - trzeba jeszcze znać 77 innych danych m.in. - warunki pogodowe (słońce, mgła) - warunki śniegowe - czas stania w kolejkach - czy to były gondolki czy krzesełka (wpinanie nart) - prędkość urządzeń wyciągowych - jakość oznakowania tras - ilość trawersów - szerokość tras -... Dopiero to wszystko coś powie o jakości wyniku - Tobie.:smile::smile::smile: Bo mnie wystarczy przewyższenie - taki wynik jak z linka robi wrażenie i w zasadzie reszta jest już tylko dodatkiem Pozdro Wiesiek
-
przemyślałem i: - mamy sytuację gdy dwóch narciarzy ma ten sam wynik "odległościowy" - 40 km. Pierwszy jeździł na niebieskiej trasie - zjechał 15 razy po ok. 2.5 km. Pozostałe pół dna spędził w knajpie. Przewyższenia ma powiedzmy 5 km. Drugi ma też "odległościowo" 40 km ale jeździł na czarnej (np w Skiwelcie albo SFL). Wjechał 30 razy, ma 25 km przewyższenia. I jest to niesamowity wyczyn bo cały dzień grzał na maksa bez chwili przerwy. "Odległościowo" to samo, narciarsko przepaść. Pierwszy był niezmęczony, drugi skatowany - to samo przewyższenie - 10 km. Pierwszy na niebieskich przejechał 80 km. Odwiedził wyciągi 30 x, na knajpę nie było czasu - cały czas jeździł. Drugi był na tej czarnej 12 x - pozostałe pół dnia przesiedział w knajpie, Odległościowo wyszło mu 16 km. Czyli dla odmiany 5x mniej jak pierwszemu. Tyle tylko, że narciarsko to samo - pierwszy dość zmęczony, drugi także. Bo ich wyczyny są porównywalne. Dlatego uważam, że przewyższenie łatwiej pozwala ocenić "wynik" dnia - jeśli masz powyżej 15 km - to znaczy, że na knajpę i leżaki nie było miejsca. Z odległością nic nie wiadomo - 80 km to może być ekstrim jak i luzacka jazda. A ponieważ przewyższenie jest "nie manipulowane" i nie trzeba GPS to tym bardziej warto uznać je za podstawowe. Pogłębione oczywiście o odległość pozwala nam poznać po jakich trasach jeżdżono. A tutaj przypominam "rekordowy" wynik - 33 km w pionie http://www.skionline.pl/forum/showthread.php/17139-Taki-wykres?highlight=rekord Pogłębione informacją o odległości - 125 km (z GPS bo skiline pokazało 169 km) informuje nas, że średni spad wynosił 25% - czyli mocna czerwona trasa. A po uwzględnieniu czasu wjazdu można nawet obliczyć z jaką średnią prędkością koledzy jechali (choć to pokazał GPS - było coś koło 60 km/h) Pozdro Wiesiek
-
Różnice były na poziomi 3% Pozdro Wiesiek
-
Pomijając metodologię to trzy trasy 'obok" siebie to narciarsko dalej jest jedna trasa bo nie zwiększa to różnorodności. Myślę, że dyskusją na te tematy zrobiła się oczywista od rozpowszechnienia się GPS i porządnych aplikacji. Od tego czasu wiem, że przejechanie 100 km dziennie nie jest łatwe (a wcześniej ze skiline) w zasadzie dość często tyle "wychodziło". Nie da się jednak ukryć, że nadal najlepszą informacją jest suma dostępnych przewyższeń - w ciągu dnia interesują mnie nie przejechane kilometry ale łączna deniwelacja Bo przecież dodawanie kilometrażu trasy czarnej i niebieskiej nie ma w ogóle sensu - gdyby tak popatrzeć to ranking stacji uległby przewartościowaniu a moje ulubione SFL (11 świetnych czarnych tras) przesunęłoby się jeszcze bardziej do przodu. Pozdro Wiesiek
-
system bardzo przyzwoity, jakkolwiek bez problemu można go objechać w jeden dzień - zaczynając rano pętlę kończy się koło 14.00 oczywiście bez większych przerw i marudzenia. Pętla jest jednokierunkowa i to największa wada jest też trochę płaskich odcinków więc dla parapeciarzy trochę kicha. Co do tras to chyba rzeczywiście te w Leogang i Hinterglemm są najlepsze pozdro Wiesiek
-
Nie 1. To metalowe tuleje w bucie w które wchodzą zaczepy wiązań - stąd nazwa wiązania insertowe (oprócz kłowe, TLT lub tech) 2. Gwintowane tuleje osadzone w narcie w odpowiednim rozstawie w które wkręcasz mocowanie wiązania. Chodzi tu wyłącznie o oszczędność, wiązanie kosztuje 1400 zł a inserty może 150 zł (jak się dogadasz), W narciarstwie wysokogórskim bardzo łatwo kupić tanie, używane narty często w idealnym stanie (bo ludzie odkręcają wiązania). Moje hagany kosztowały np. 300 zł (nowe ale z dziurami). Uznałem więc, że warto mieć 2 różne pary nart - bardzo lekkie i trochę większe. Założyłem więc inserty do obu par za 300 zł i mogę przełożyć wiązanie z jednej do drugiej. Wymaga to ostrożności i wyregulowania tyłu ale się da. Pozdro Wiesiek
-
Narty nie są podstawowym problemem. Zdecydowanie ważniejsze jest przemyślenie koncepcji but - wiązanie bo tu są kluczowe koszty i błędy najwięcej kosztują na trasie. Ja rozwiązałem to tak: - jeśli chodzi o turowanie - buty TLT5, Verticale i dwie narty - Hagan Trial (72 mm, 165 cm) - jako podstawowa i Amaruq (88mm, 177 cm). W obu założyłem inserty dzięki czemu mogę przekładać wiązania. W Haganach na razie jest prosta foka 65 mm, ma być też taliowana ( a prosta na rezerwę i łatwiejsze górki) a w Amaruqach taliowana. - zjazd tradycyjny i freeride - buty Factor i 2-3 deski na różne okazje. Ponieważ factor ma wymienną podeszwę to mogę go używać z wszystkimi wiązaniami (szynowe, zwykłe, insertowe - kłowe). Docelowo myślę (ciągle zbieram opinie) o kupnie Onyx-ów do wszystkich cięższych nart - to przekładane wiązania kłowe - obniżyłoby to koszty utrzymania wielu nart no i mógłbym używać TLT5 do całego sprzętu. A poza trochę zbyt wysoką wagą Onyxy to chyba najwygodniejszy i najmocniejszy sprzęt. Wbrew pozorom to wszystko są bardzo nieoczywiste zagadnienia i bardzo ciężko ustrzec się błędów, które wychodzą w trakcie użytkowania. Sam popełniłem ich już sporo. Radzę więc dobrze doczytać opinie doświadczonych pozaboiskowych śmigantów np www.skitury.fora.pl . Podstawa to buty i wiązania. Tradycyjni narciarze nawet nie mają pojęcia jak dobre buty są produkowane w segmencie skitur/freeride ale decyzja ich zakupu powiązana jest automatycznie z odpowiedzią jakie wiązania a to z ile podchodzę na fokach i w którym kierunku idę czyli narciarstwo wysokogórskie czy przytrasowe. Pozdro Wiesiek
-
Tux jest szczególnie przereklamowany w lipcu... szczególnie, że jest to wtedy prawie jedyne miejsce do jazdy (w Europie). Na pewno Pozdro Wiesiek
-
Dzięki takim opiniom jest PRZEREKLAMOWANE Ale jak dla mnie to wszyscy mogą jeździć do Ischgla - będzie mniejszy tłok gdzie indziej. Już teraz tam w szczycie sezonu bywa masakra - JurekByd pokazywał mi fotę gdzie do gondoli 16 osobowej stoi ciżba ludzie (jeszcze sporo przed zakrętem) głowa przy głowie, bywają dni, że jest tam 100 000 narciarzy. Sam kiedyś trafiłem na sytuację gdzie narciarze obok mnie na wyciągnięcie kijków, ze trzy metry przede mną i trzy za mną. Ale oczywiście czasem jest spokojniej - trzeba unikać sobót, wielkich koncertów i szczytu sezonu. Ischgl to znana imprezowania a sceny, które w klubach można zobaczyć na pewno nie nadają się do opisywania na publicznym forum. Pozdro Wiesiek
-
Producenci nart próbują (raczej skutecznie) wmówić narciarzom jak bardzo skomplikowanym procesem jest produkcja współczesnych nart. Tymczasem w porównaniu z poprzednikami technologię uproszczono i to bardzo. Klejenie "na mokro" zastąpiono "suchym" zyskując na czasie, tracąc na jakości (a skąd kłopoty z D2 Atomica?) a wyrafinowane profile skrzynkowe i inne - wszechobecnym sandwichem. Jeszcze podnosząc to uproszczenie do rangi symbolu jakości! Zaoszczędzone pieniądze poszły w marketing. Oczywiście bardzo dużo zrobiono na polu geometrii i dlatego współczesne narty są innymi jak te dawne. Ale technologicznie to spory krok w tył. Wbrew pozorom nie ma specjalnej filozofii w produkcji nart a ceny są tak wysokie, że powstaje pole popisu dla manufaktur, które robią bardzo dobre narty. co najmniej nie gorsze od "firmowych". A jeśli trafi się manufaktura robiąca wg "starych" technologi to łatwo uwierzę, że ich narty będą dużo lepsze od tych masowo produkowanych. W zeszłym sezonie we Wrocławiu u Koeniga widziałem amerykańskie narty (marki niestety nie pamiętam) Fr - intarsjowane w cenie ok 3000 zł. Wygląd powalający, istne cuda - dzieła sztuki, w dodatku można było zamówić wg własnego projektu. Tutaj macie kanadyjską firmę http://www.skilogik.com która także tak wykańcza swoje narty - myślę, że w realu wyglądają znacznie lepiej jak na fotografii. Pozdro Wiesiek
-
Krzysiek! Jak jest pusto to zawsze jest fantastycznie! Połowa marca to już moment, że powinno się rozrzedzać - gdyby przesunąć wyjazd o tydzień to można byłoby nawet ten Ischgl zaryzykować. A z innej beczki - kiedy startujesz (bo my za 20 dni).:smile: Pozdro Wiesiek
-
W Zillertalu są ośrodki gdzie zawsze jest pusto (Gerlosstein - trochę skansen) lub prawie pusto (Spieljoch - mały ale świetny) więc można się tam schronić jeśli jest masakra. W Ischgl jest dużo gorzej - tłok może być wszędzie i pole manewru małe. W pierwszym jest też "rezerwowy" Tux gdzie można czasem znaleźć schronienie gdy jest mgła lub deszcz - bo można być nad chmurami a chociaż jeździć w padającym śniegu. Prywatnie uważam, że Ischgl jest mocno przereklamowany - prawie zawsze tłoczno a trasy w dużej mierze nudne (mam na myśli Idalp i Alptridę) reszta jest ok, ale to już mniejsza część oferty. Z wymienionych na początku ośrodków (zdecydowanie) najbardziej cenię SFL a później St Anton. Z zillertalowskich stacji Arena a później Hochfugen. Oczywiście jak gajowy01 napisał to wszystko są piękne ośrodki... Pozdro Wiesiek
-
1. Narciarstwo boiskowe - raczej oczywiste jest, że zestaw przy -20 i silnym wietrze musi różnić się od tego co masz w słoneczny dzień i przy 0 stopni. Czyli warto mieć np lekki SS, grubą i cienką bluzę z polaru i bieliznę. I to wystarczy aby dopasować się z grubsza do każdej temperatury. Mówienie o paroprzepuszczalności takiego zestawu jest nieporozumieniem więc nie należy na to zwracać większej uwagi, podobnie z wodoodpornością - kto jeździ w ulewnym deszczu? A nawet mżawki nikt nie wytrzyma przez cały dzień. Wystarczy więc SS za 300-500 zł, reszta też 300 zł. 2. Wyprawy poza boiskiem to zupełnie inna para kaloszy. Najkrócej proponuję ultralekkie paclite z Goretexu XCR lub eVentu (od 1000 zł), sweter puchowy (ok. 400 zł), bluza (ja używam rowerowej) i lekka bielizna. Pierwsze dwie pozycje są drogie, podatne na zniszczenie i mało trwałe (ale w minimalnej wadze dają ochronę przed deszczem i mrozem). Z tego powodu do głowy by mi nie przyszło brać to na tak zwane "normalne" narty. Po prostu szkoda bo na boisko wystarczy cokolwiek. 3. Ważne jest precyzyjne doregulowanie temperatury i najefektywniej jest to zrobić dogrzewając głowę i ręce (jest to nawet udowodnione). Warto więc zadbać o kominiarkę, dodatkowego bufa, dodatkowe wewnętrzne rękawice i dodatkową lekką koszulkę. Miejsca zajmuję tyle co nic, waży niewiele a jak trafi się tęgi mróz to wystarcza. Pozdro Wiesiek
-
To się nazywa optymistyczne spojrzenie! :smile: Ale z odległością i czasem dojazdu to absolutnie prawda... Pozdro Wiesiek
-
Na początku sezonu gdy jest mało śniegu i pod koniec (choć tu jest różnie). Ogólnie przed i po sezonowe "okazje" najłatwiej trafisz we Włoszech i Francji (szczególnie w mniejszych ośrodkach). Obarczone są one ryzykiem słabych warunków śniegowych i nie zawsze warto. Na pewno warto zakończyć sezon w topowych francuskich ośrodkach - 3V, espace killy (świetne warunki śniegowe i piękna pogoda i jest tanio). W Austrii o "okazje" trudniej ale np. początek sezonu w SFL karnet 4-dniowy kosztował 100 E. Noclegi są do znalezienia 15-18 E (choć na pewno z 30 km od stoku). Ale nawet w środku sezonu tydzień w Austrii z dojazdem powinien zamknąć się w 350 E + 300 zł - wyraźnie poniżej 2000 zł. pozdro Wiesiek
-
Skitury zdecydowanie tak, za punkt wypadowy proponowałbym jednak Odrodzenie a nie Samotnię. Rzut beretem na czeską (zdecydowanie przyjaźniejszą narciarzom) stronę. Do tego do Spindla na nartach piękny zjazd powrót skibusem za 7 zł. w Samotni strażnicy co krok a dobrych do zjazdu terenów brak (tych na szlakach). Na Szrenicę też nie tak daleko więc można połączyć foczenie z jakimś wyciągowym śmiganiem. Pozdro Wiesiek
-
Na pewno wyczyn jest sportowy - chodziło o pokonanie Matterhornu na nartach (bez ich ściągania). Piszę o "pokonaniu" a nie "zjedzie". Co do nazwania tego "żenującym" to widać świadczy to o kompletnym braku znajomości tematu. Teren jest skrajnie eksponowany, śnieg nieprzyjazny ubity i twardy. Gwarantuję Wam, że nawet byście nie stanęli w pobliżu zjazdu a wykonanie obskoku (nota bena - przyjrzyjcie się jak jest robiony) i utrzymanie się po nim jest wielką sztuką. Na każdym metrze facet ryzykował życie będąc na nieprawdopodobnie stromej grani z wielką powietrznością. Ja jak zobaczyłem linię zjazdu to wydała mi się absolutnie nie do pokonania na nartach (no i w zasadzie tak było bo część była na linie). Oddzielną kwestią w ekstremalnych zjazdach jest ortodoksyjne nie ściąganie nart - więc narciarze pokonują szczeliny po drabinkach nie zdejmując desek... Naoglądaliście się filmów robionych w sprzyjających warunkach po dużych opadach w de facto przyjaznym terenie do tego montowanym nowocześnie i wydaje się Wam, że tak wygląda narciarstwo wysokogórskie. Ma to tyle wspólnego z rzeczywistością co naparzanka w filmie z mordobiciem w realu. Spróbujcie choć raz zjechać na początek choćby z Aiquille du Midi powiedzmy od góry to wam się oczy otworzą. Trzeba mieć megajaja żeby zjechać z Matterhornu. pozdro Wiesiek
-
Nex-3 Niektóre (parę) to wielozdjęciowy montaż, mają po 60 MPx oczywiście wszystko z RAW zamki to starsze foty z moich dawniejszych luster Pozdro Wiesiek