Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

marionen

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    4 038
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    187

Zawartość dodana przez marionen

  1. To wrzucaj jak najszybciej bo imprezka była odjazdowa
  2. Moje niewprawne oko wypatrzyło Dżonkę. Maciek tylko dlaczego w drugim planie. Czy Iza miała strój dobrany do Twojego?
  3. marionen

    Jasna Chopok

    Prima aprilis, uważaj bo się pomylisz!
  4. Darek, niejedną górę zdobyliśmy razem latem, najwyższa pora wejść i zjechać z czegoś zimą.
  5. Występ Johnnego, Twoja riposta bezbłędna. Brawo! http://tvnmeteo.tvn24.pl/wideo/w-bikini-na-nartach,1,1,1610931.html
  6. Cieszę się, że Góral wreszcie jest w Swoim naturalnym środowisku!!! Domyślam się, że świetnie się bawicie. I o to chodzi. Żal mi, że zabawa beze mnie się odbywa. Może w kolejnych latach termin bardziej mi przypasuje!
  7. Jest wielka radość. Wszedłem na Czerwoną Ławkę. Czuję się jakbym zdobył kolejny puchar w wymagających zawodach i do tego pokonał wszystkich faworytów. To najtrudniejsze zimowe wejście dla mnie (tak po prawdzie wiele ich nie było) Chyba widać moją radość... Foto Kamil A latem to wejście wygląda tak Część Doliny Staroleśnej od strony na którą zjeżdżaliśmy Teraz przed nami kawałek dobrego zjazdu, na który ciężko pracowaliśmy cały dzień. Staroleśna Dolina jest piękna, widoki mnie urzekają. To jedna z największych dolin w Wysokich Tatrach. Przepinkę mamy w komfortowych warunkach, szeroko i osłonięci od wiatru skałą. Nie czuję zmęczenia, podniecam się planowanym zjazdem. Śnieg może nie idealny, ale powiedzmy dobry plus. Początek zjazdu nawet stromy. Ja mam na to zawsze jedną radę. Zakręt ostro w lewo, jak najszybciej ostro w prawo. Im szybciej przerzucam narty ze skrętu w skręt, tym bezpieczniej. Lubię trasę szerokości minimum dwóch długości nart. Jak jest dobra widoczność i niezły śnieg to już jestem jak w raju (tak jak dzisiaj) Częściowo zjeżdżamy Strzelecką Kotliną. Jest wspaniale. Nie zjeżdżamy do samego dołu. Przy przewężeniu zatrzymujemy się i podchodzimy kolejny raz. Dzielimy się na trzy części. Tomek z Piotrem atakują Żółtą Ławkę (z udanym skutkiem). Kamil, MarioJ, Wujot i Sławek wracają na Czerwoną Ławkę. Ja mam chwilowo dość, zostaję na dole, choroba daje znać o sobie. Po pół godzinie jednak próbuję wdrapać się powtórnie. Kieruję się w stronę Żółtej Ławki. Udaje mi się dojść tylko do początku żlebu. Kozaki z pod Czerwonej Ławki zgarniają mnie po drodze i zjeżdżamy na dół razem. Został tylko Tomek z Piotrem, bo im zejdzie dłużej walka z Żółtą Ławką. Ja dalej zachwycam się każdym pokonanym metrem i wykonanym skrętem. Gdzieś tam podchodzą Tomek i Piotr Pogoda zaczyna się pogarszać pora wracać, pięknie widać ślady po zakosach... Nasz piękny zjazd kończy się na Wyżni Staroleśni Ogród. Dalej zjeżdżamy łagodną trasą przez las wzdłuż niebieskiego szlaku, obok Staroleśnego Potoku. Po drodze trafiamy na lodospad, a po nim wspinają się ...... lodołazi? Ostatnia tego dnia przepinka przy Rozdrożu nad Rainerovou Chatou. I ostatnie podejście do Chaty Zamkovskeho. I wreszcie w naszym pokoiku... Cudowny czas, zmęczony i zachwycony jestem. Najlepszy dzień wyrypy dobiega końca! Podejście i zjazdy nie do zapomnienia, chcę jeszcze!
  8. TOMEK, tu nie ma co wybierać! Koniecznie trzeba się wdrapać dwa razy. Jak się zaliczy zjazd jedną stroną, to musowo i drugą. Innej opcji nie widzę. Dla Ciebie został zjazd do Doliny 5 Stawów Spiskich. Chyba, że się mylę! Tak naprawdę nie wiem, na którą stronę zjechałeś ?
  9. Tośmy sobie popisali MarioJ. Dzięki za pokazanie Baraniej Przełęczy z bliska. Szerokości na górze to ja nie widzę! I dwa super zjazdy w jeden dzień. Muszę tam wrócić, bo mnie dwie, a nawet trzy przełęcze pokonały!
  10. Trzeci dzień w Wysokich Tatrach zapowiada się mało atrakcyjnie, mocno wieje i jest mgła. Pierwsza część tury tradycyjna (znowu Chata Teryho). W schronisku od rana spory ruch, ale wiadomo sobota. Dla mnie dzień trudniejszy od wczorajszego, luzu już nie będzie. Wczoraj sam sobie byłem sterem i kapitanem. W piątek wieczorem rozmyślałem jak nie dać się zgubić kozakom. Nic mądrego nie wymyśliłem, braków kondycyjno-technicznych przy podchodzeniu nie mam szans nadrobić. Jedyne co mogę zrobić, to wyruszyć przed nimi. Po śniadaniu zbieram się pospiesznie i ruszam pierwszy. Nie mam czasu na fotki, aparat wyciągam dopiero pod pierwszą stromizną, energetyczny batonik, harszle na narty, oglądam się za siebie, jeszcze mnie nie gonią. Teraz wiem jak czuje się kolarski outsider. Peleton (czyli moi skitourowi kozacy) pozwalają poharcować pariasowi, a w decydującym momencie i tak mnie przegonią, kwestią pozostaje tylko kiedy. Nie ubrałem się zbyt ciepło. Jak zmarznę, to przyspieszę, by się rozgrzać. Grupa pościgowa ma mnie już w zasięgu wzroku Pierwszy dopada mnie Kamil. Na pierwsze wypłaszczenie wchodzimy prawie razem. Zaraz za Kamilem dochodzi MarioJ. Chmury gdzieś znikają, ale mocno wieje i Mario z Kamilem chowają się przed wiatrem za skałą. Ja atakuję drugą stromiznę, ostatnią przed Teryhem. Dołączają kolejni tourowcy... Jeszcze odrobina wysiłku i wreszcie dotrę do schroniska, a pierwsza część tury zaliczona. Po lewej stronie widzimy Łomnicką Grań, a po prawej Kościoły (Kostoly). Dochodzi Lidka ze Sławkiem i w komplecie jesteśmy w ciepłym schronisku. Powodzeniem cieszą się palacinki i smażony ser. Robimy dłuższą przerwę na poprawę pogody, bo wieje zbyt mocno. Na szczęście po kilkudziesięciu minutach wiatr słabnie i możemy ruszać dalej. Myślałem, że naszym celem na dzień dzisiejszy będzie Lodowa Przełęcz Za schroniskiem odbijamy w lewo, mijamy Niżni Staw Spiski i wchodzimy do Lodowej Dolinki (Dolinka pod Sedielkom). Przed nami mały fragment zjazdu. Nikt nie ściąga fok. Zjazd z założonymi fokami nie należy do najłatwiejszych, ale dajemy radę... Powoli zagłębiamy się w Dolinkę, nie jest duża, ale urocza jest zapewne. Ten żlebik po lewej prowadzi prawdopodobnie do Żółtej Ławki... a fotę w tamtym kierunku strzela Tomek, pewnie coś kombinuje? Teraz mam piękny widok na Przełęcz Baranią 2389 m (to ta najbardziej po lewo), a od niej w prawo Spiska Grzęda 2483 m, kolejne dwa szyty to Mały Durny Szczyt 2590 m i Durny Szczyt 2621 m. Dalej jest niewidoczna tu Łomnica 2634 m. Widać też (w domyśle) część Spiskich Stawów. Proponuję zwrócić uwagę na Chatę Teryho. Cóż ona znaczy przy ogromie znajdujących się naokoło gór? Między głowami Piotra i Sławka widać Lodową Przełęcz 2376 m , po lewej Mały Lodowy Szczyt 2462 m ,a po prawej Lodową Kopę 2603 m oraz Lodową Grań Kamil pod Pośrednią Granią 2441 m Słabnę, mam objawy chorobowe i znowu zostaję leaderem od du.y strony. Wszyscy zakładają harszle, kozacy oczywiście bez ściągania nart, tylko przykucając, ja tak jeszcze nie umiem. Coś się będzie dziać Po lewej stronie zbliżenie Czerwonej Ławki 2352 m . Niemożliwe ktoś tam włazi. Chyba szaleńcy, myślę sobie. Teraz nagle wszystko dzieje się szybko przepinka, wszyscy zakładają raki, narty na huzara, w ręce dziaby i nim do nich dochodzę zasuwają już do góry na Czerwoną Ławkę. Masakra, a co ze mną. Myślałm, że raki i dziabę (czekan) nosi się dla szpanu. Ja chyba tu zostanę? Do pomocy zostaje mi Kamil i Wujot. Pomagają z przepinką, a ja pierwszy raz w życiu mam raki na butach i dziabę w ręce. Reszta kozaków już pod przełęczą Ruszamy i my. Obserwuję co robią Kamil i Wujot. Staram się robić to samo. Nie jest źle. Idąc (podchodząc) z buta nie tracę tak dystansu jak na nartach. Zaczyna mi się podobać. Mimo, że podchodzę ostatni, czuję się kozakiem, a nie ich ogonem... W końcu i ja docieram na przełęcz. Widoki cudowne na obie strony. Było wejście to musi być też zjazd. W zjeździe czuję się zdecydowanie lepiej i pewniej, choć i tu sporo jeszcze pracy przede mną!
  11. Ja wiem, że to trudne, ale lepiej uczyć się na cudzych błędach..... następnym razem będę mądrzejszy (chyba?) Muszę zrobić zrzut zdjęć, a z tego dnia sporo ich. Już startuję... Dokładnie "Nie bierzcie przykładu" Również z niecierpliwością czekam na kolejny sezon "Gry o tron"... a mnie do nich..... każdy sobie dopowie! Niektóre gadżety warte są największych pieniędzy, życie ludzkie to nie kocie... kolejnej szansy nie będzie. Łysica ma swój mroczny klimat. Nocne wejście, z pewnością ciekawe.... Jakoś tak się składa, że mam naturalne skłonności do sytuacji dziwnie surrealistycznych i dramatycznych Był ułamek sekundy w którym pomyślałem - zadzwonię. Ale przekalkulowałem, sam żeś w to wlazł, to teraz sobie radź. Wystarczyła sama świadomość, że mogę do Was zadzwonić i liczyć na pomoc. O wiele łatwiej wtedy znaleźć właściwe rozwiązanie problemu, umysł lepiej pracuje.
  12. No nareszcie jakieś pozytywy w sprawie Karoliny. A byli tacy co doszukiwali się podobieństwa do Michaela S. Żeby tylko nie brakło pieniędzy na pełną rehabilitację. I PZN nie zapomniał o swojej najlepszej zawodniczce!!!
  13. Widać, że w takich warunkach czujesz się Maciek jak ryba w wodzie. Nie możesz częściej kręcić takich filmów? Mi się nigdy nie znudzą! Na pohybel malkontentom!
  14. Kiedy skitourowi kozacy z Wrocławia znikają gdzieś w dolinie, ja mozolnie pnę się do góry. Zaczyna wiać coraz mocniej, a pobliskie szczyty znikają w oparach mgły. Sądzę, że to zaraz przejdzie... za moimi plecami (Teryho i Grań Pośrednia) dalej ładnie i przyjemnie.... w tej samej chwili robię zdjęcie w drugą stronę (kierunek Śnieżna Przełęcz)... staram się przyspieszyć (na tyle na ile mogę - czyli słabo), mija 10 minut.... staram się iść dalej, mocno wieje i mam jeszcze przekonanie, że wiatr mi pomoże i rozwieje chmurę (mgłę), po 5 min... tracę cierpliwość i zaczynam zastanawiać się nad powrotem, mija kolejne 5 minut i widzę, że nic nie widzę... Od zdjęcia na którym jestem minęło raptem 20 minut i nic nie widzę, wydaje mi się, że zawróciłem, ale ciągle mam pod górę. Nie przygotowałem się na taką ewentualność. Nie mam aplikacji turystycznej, a nawet prostego gps. Nie widzę nawet własnych śladów, wiatr już je zasypał. Dobrze, że mam telefon, ale siara byłaby dzwonić. Może kogoś spotkam i liczę ciągle na poprawę widoczności. Chmura nagle przyszła, to i nagle pójdzie. Wydaje mi się, że kogoś widzę... Idę w tamtym kierunku. Po chwili widzę wielkiego jak żubr muflona z ogromnymi rogami. Po sekundzie niestety znika. Czy naprawdę widziałem muflona? Czy to tylko moja wyobraźnia, a może mgła go powiększyła w moich oczach (lekko przerażonych). Stoję w miejscu 10 minut i słyszę psa i po chwili widzę narciarkę i parę deskarzy. Jestem uratowany... To Słowacy (a raczej on i dwie one). Szli na Śnieżną Przełęcz, ale przez załamanie pogody zawrócili. Nocują w Chacie Teryho. Też błądzą, ale lepiej błądzić w czwórkę (i pies) niż w pojedynkę. Czasami coś widać i znajdujemy jakieś ślady po nartach. Raz widać, a za chwilę znowu nic. Tu przykład 2 zdjęć prawie z tego samego miejsca, odstęp czasowy 30 sek. Przepraszam za zdjęcia, ale chciałem pokazać jak szybko w górach zmienia się pogoda i jak łatwo wpaść w tarapaty. Jako przestroga dla naiwnych (jak ja w tym momencie). Z radości w Chacie Teryho wypijam herbatę z rumem i pora zaliczyć extra zjazd. Choć przez chwilę myślę, czy nie nocować u Teryho. Zjazd jednak zwyciężył...sprawdzam kierunek i zmykam na dół... Poniżej 2000 m widoczność prawie idealna, zza gór wyłania się księżyc i oświetla mi powrót Widzę pięknie oświetlony Poprad Zatrzymuję się bo jest pięknie. Cykam zdjęcia i nagle z gór po lewej stronie (Łomnicka Grań) słyszę głośne jęki ałłłłłu. Powtarzają się kilka razy. Włosy stają mi na plecach i robi się nieswojo. O co chodzi, ktoś spadł ze skał i jęczy, czemu nie woła o pomoc. Może nie ma siły? Może to jednak zwierzę. Przypominam sobie wakacje u babci na wsi, kiedyś miała nutrie i potrafiły płakać jak dzieci. Postanawiam ja się wydrzeć. Hallo, jest tam kto, co się stało, potrzebujesz pomocy. I tak drę się kilka razy. Jęki od razu ucichły. Jednak chyba zwierzyna to była. Ale jakie zwierzę? Na wszelki wypadek, z duszą na ramieniu cisnę ile mogę, do naszego schroniska, przez las. Zjazd mega udany...dobrze, że nie zapomniałem o czołówce Przepraszam za zdjęcia (nie ma co oglądać). Dla wytrwałych obiecuję, że zdjęcia z 3 dnia będą o niebo lepsze od dzisiejszych!
  15. Dla mnie to była pierwsza wyprawa w Wysokie Tatry Słowackie i Słowację (nie liczę tranzytu autobahną) W trzeci dzień przejście przez Czerwoną Ławkę i widok na Dolinę Staroleśną zwalił mnie z nóg, a szczęka opadła mi na moje Dynafity! Również ja byłem zachwycony i nie wiem czy bardziej nie podobały mi się Tatry Wysokie od Alp. Po pierwsze element zaskoczenia, drugie bliskość skał, w zasadzie potykałem się o nie, chodziłem po nich. Mogłem je dotknąć, powąchać (jeść nie próbowałem). A Alpy oczywiście widoki piękne, ale wszędzie docierałem kolejkami, a to nie to samo.
  16. A mnie się podoba. Wiele osób nie zwraca uwagi na pracę rąk, bo myślą, że tylko nogi i narty są istotne. Są tacy co nawet kijów nie używają i to kolejny błąd. Dodatkowo to kije z ciekawym patentem, pozbawione pętli, z nietypowym zabezpieczeniem. Nie wiem Jeebie ,na jakich nartach Ty jeździsz, ale te na których jeździ Maciek są jednymi z najładniejszych jakie widziałem! Niecierpliwie czekam na Twój film, lub relację z licznych Twoich wypraw narciarskich po całym kontynencie, albo i świecie Jeebie. Film pewnie będzie połączeniem Bergmana z Fellinim (Oskar murowany), a relacja dziennikarska godna Nobla lub (i) Pulitzera . Uwielbiam Twoje fachowe, merytoryczne, kreatywne, prekursorskie, przenikliwe i nowatorskie posty.
  17. Drugi dzień skitourów, zaczynam nietypowo dla mnie, bez nart. Rano dociera do nas Tomek z Piotrkiem. Kozacy szykują się na wejście na przełęcze, a ja w drugą stronę zejście do Smokowca do auta po telefon (żyć bez niego nie mogę). O 10 ruszam w dół, ale nie czerwonym szlakiem, jak przy podchodzeniu. Wybieram zejście drogą tragarzy, krótszą i bardziej stromą. Od schroniska idę wzdłuż Maly Studeny Potok, aż do Obrovsky Vodopad gdzie wchodzę na czerwony i zielony szlak prowadzący na Hrebienok. Mijam Staroleśny Potok i dochodzę do Razcestie nad Rainerovou Chatou Do Smokovca z Hrebienoka schodzę szlakiem przy kolejce Przy dolnej stacji kolejki mijam uroczy kościół i jestem na parkingu Łyk jakiegoś płynu (nie, nie piwa) i droga powrotna do bazy. Buty Dynafita do turystyki górskiej idealne, wygodne, lekkie, nic nie uwierają, krótko mówiąc mega wypas. Gdzieś tam poniżej chmur jest nasza baza. Po 13 startuję już jak przystało na skitourowca na nartach w stronę Chaty Teryho. Trzymam swoje tempo i powoli sunę w górę. Przy moich umiejętnościach lepiej (bezstresowo) się czuję sam. Nie muszę nikogo gonić i nikt na mnie nie musi czekać. Jest super, pogoda dopisuje, choć trochę wieje. Ponownie jestem w Dolinie Małej Zimnej Wody. Nie sprawdzam czy jest zimna, wystarczyła mi ta z Fugen, ale tamta nie była zimna tylko jakaś podgrzewana chyba. Po płaskim odcinku pora potrenować zakosy i zwroty. Wczoraj podglądałem kozaków, ale nie wychodziły mi zwroty najlepiej. Dzisiaj jak jestem sam od razu załapałem o co chodzi. Przed stromizną założyłem harszle i w górę. Od dołu kolejny raz podziwiam Żółtą Ścianę i Pośrednią Grań... Za plecami widzę już Studeną Dolinę z góry Wczoraj mieliśmy tu piękny zjazd, rozpoznaję chyba nasze ślady (taki indianin ze mnie) Ostatni stromy odcinek przed chatą Na podejściu mijam się ze zjeżdżającym Tomkiem z ekipą KW . Pokazuję moim wilczkom jaki odcinek pokonaliśmy... A sam ustawiam się pod Żółtą Ścianą i Pośrednią Granią, żeby nie było, że mnie tu nie było! Posilam się w Teryho i idę zdobywać jakąś przełęcz ( wszystko jedno jaką, byle do góry), a czasu mam coraz mniej. Widoki mam cudowne... Gdzieś pode mną stawy spisskie... Próbuję iść w stronę Śnieżnej Przełęczy. Dostrzegam na górze po prawej trawersujących kozaków z Wrocławia. Są gdzieś w okolicy śnieżnego nawisu. Wydaje mi się, że pierwszy idzie Wujot. Kamil z Mario czekają na swoją kolej. Po chwili rusza chyba Kamil i na końcu MarioJ (tak myślę) Zaraz za nimi podążają chmury, czy to coś zmieni. Za chwilę się przekonam...
  18. Zjazd wymagający odwagi, techniki i odpowiednich warunków (zagrożenie lawinowe i rodzaj śniegu). Widać po filmie, że da się. Ale niewielu może to zrobić!
  19. Zaczęło się, kto kończy ze ściganiem. Sarka Strachova (Zahrobska) poinformowała o zakończeniu kariery zawodniczej. Wywalczyła złoto MŚ w slalomie 2007 Are. Ostatni medal brązowy 2015 Vail/Beaver Creek w slalomie. Po drodze jeszcze srebro 2009 Val d'lsere, brąz 2005 Bormio, oczywiście też w slalomie. Jeszcze brąz IO 2010 w Vancouver. Dwa zwycięstwa w PŚ i 17 razy na podium. Szkoda, myślałem, że dotrwa do PŚ w Spindleruv Mlyn, tam by się pożegnała z kibicami. Kto będzie następny?
  20. Ostatnio ze skitourowcami siedząc w Chacie Zamkovskeho dyskutowaliśmy o relacjach z nart i dochodziłem do wniosku, że to nie ma sensu, już mi się nie chce. Tyle czasu potrzeba by to przygotować, próbować coś kreatywnego napisać. Pilnować aparat przed zniszczeniem, zgubieniem, szukać miejsc do fot, być z przodu grupy, bądź z tyłu. Ściąganie rękawiczek, kijków. Niby proste funkcje, ale na wysokościach, stromiznach, przy silnym wietrze, mrozie nie jest to wcale takie proste. Do tego na tourach ja wiecznie w niedoczasie. Bez zdjęć nie "nadanżam". W schronisku zamiast spokojnie zdychać to zgrywanie i wybieranie zdjęć, czasami jeszcze obróbka by to jakoś wyglądało. Zarwane noce lub poranki. W imię czego?... I pisze taki Piotr_67 posta i jak tu nie pisać. Czasami warto pisać dla jednej osoby i nie żal już straconego czasu i odrobiny wysiłku. Dzięki Piotr, chyba znów będę musiał coś napisać, atoli nie jest to oczywiste! Patrz jw. A Salomony to stajnia niczego sobie! Na ciapie lubię się pociapać, to fakt!
  21. Wy młodzi tęsknicie za orczykami, a mi brakuje wyrwirączek, naturalnego śniegu, braku armatek i ratraków.
  22. Na koniec Zillertal pokazał Ci piękne oblicze, byś nie zapomniał powrócić w te cudowne rejony (jak najszybciej). I tego Artur Tobie życzę!
  23. Cześć Tomek. Nie marnowałeś czasu jak widać. Ciekawe na co jeszcze wleziesz i z czego zjeździesz w tym sezonie?
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...