Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Bezpieczeństwo na stokach


Bończa

Rekomendowane odpowiedzi

Zazwyczaj na forum, czy w innych publikatorach apeluje się o rozwagę, używanie kasków, nie stawanie na środku stoku itp - apeluje się do początkujących narciarzy.

Ja natomiast będąc ostatnio parę razy na Harendzie zaobserwowałem zachowania niebezpieczne ze strony zaawansowanych narciarzy. I tak, jakkolwiek ich technika ogólna jest całkiem przyzwoita, tak myślenie o innych, przestrzeganie zasad bezpieczeństwa i ogólna kultura narciarska, pozostawia wiele do życzenia.

No bo jak określić fakt, że jeden "zawodnik" kręci pełne skręty karwingowe, nie bacząc na to co dzieje się wokół niego, a drugi w tym czasie "pruje" gigantowo. Wszystko to dzieje się już na dojeździe do dolnej stacji wyciągu.

Doprowadza to do poważnego crash'u - narty latają w powietrzu, hełmy spadają z głów itd. Na próbę zwrócenia uwagi, że może by tak pomyśleć - oni nie rozumieją o czym się do nich mówi. Tu na szczęście TOPR nie musiał interweniować, ale nie wiadomo, jak po powrocie do domów, bo przecież w pierwszej chwili nie czuje się bólu. Tak było kilka dni temu.

Wczoraj natomiast wieczorem grupka dobrze jeżdżących również "latała" na szybkości pomiędzy innymi uczestnikami jazdy. Po prostu musiałem mieć "oko z tyłu głowy", bo przecież nie ma co liczyć, że ten z tyłu jest na tyle odpowiedzialny, że uważa na ciebie. Ta podstawowa zasada narciarskiego kodeksu jest lekceważona niestety.

Wczoraj TOPR zwiózł narciarza, który przecenił swoje możliwości na takim stoku, jak Harenda. Nie wyglądało to dobrze - noga była odwrócona w inną stronę niż zazwyczaj.

Wydaje się, że apele o podwyższenie poziomu bezpieczeństwa musimy też brać do siebie. Jako bardziej świadomi użytkownicy jazdy na nartach, musimy być bardziej odpowiedzialni, niż Ci, którzy naszego forum nie czytają:) , którym się wydaje, że ich poziom umiejętności pozwala niemal na wszystko.

Z narciarskim pozdrowieniem!

Edytowane przez Bończa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam jakoś chyba normalnie. Ze wzrostem narciarskiego doświadczenia wzrasta poziom świadomości zagrożeń jakie niesie ze sobą bądź co bądź ten ryzykowny sport. Jak mam pusto to jadę tyle ile się czuję na siłach, najwyżej sobie coś zrobię. Wiadomo bez ryzyka nie ma postępu i przekraczania granic.

Jak widzę przed sobą ludka to omijam na 10m, a jak dziecko to mało tego, że zwalniam to omijam na 100 m. I powiem wam, że taką świadomość wyrobiło we mnie czytanie i aktywne uczestnictwo na forum. Bo wielu jest nie tylko na naszym forum narciarzy doświadczonych i rozsądnych od których można się wiele nauczyć, nawet wirtualnie.

Jak zaczynałem zabawę z nartami po długiej przerwie na pewno nie zdawałem sobie sprawy z tych wszystkich zagrożeń.

Pozdrawiam i życzę rozsądku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zazwyczaj na forum, czy w innych publikatorach apeluje się o rozwagę, używanie kasków, nie stawanie na środku stoku itp - apeluje się do początkujących narciarzy.

Ja natomiast będąc ostatnio parę razy na Harendzie zaobserwowałem zachowania niebezpieczne ze strony zaawansowanych narciarzy. I tak, jakkolwiek ich technika ogólna jest całkiem przyzwoita, tak myślenie o innych, przestrzeganie zasad bezpieczeństwa i ogólna kultura narciarska, pozostawia wiele do życzenia.

No bo jak określić fakt, że jeden "zawodnik" kręci pełne skręty karwingowe, nie bacząc na to co dzieje się wokół niego, a drugi w tym czasie "pruje" gigantowo. Wszystko to dzieje się już na dojeździe do dolnej stacji wyciągu.

Doprowadza to do poważnego crash'u - narty latają w powietrzu, hełmy spadają z głów itd. Na próbę zwrócenia uwagi, że może by tak pomyśleć - oni nie rozumieją o czym się do nich mówi. Tu na szczęście TOPR nie musiał interweniować, ale nie wiadomo, jak po powrocie do domów, bo przecież w pierwszej chwili nie czuje się bólu. Tak było kilka dni temu.

Wczoraj natomiast wieczorem grupka dobrze jeżdżących również "latała" na szybkości pomiędzy innymi uczestnikami jazdy. Po prostu musiałem mieć "oko z tyłu głowy", bo przecież nie ma co liczyć, że ten z tyłu jest na tyle odpowiedzialny, że uważa na ciebie. Ta podstawowa zasada narciarskiego kodeku jest lekceważona niestety.

Wczoraj TOPR zwiózł narciarza, który przecenił swoje możliwości na takim stoku, jak Harenda. Nie wyglądało to dobrze - noga była odwrócona w inną stronę niż zazwyczaj.

Wydaje się, że apele o podwyższenie poziomu bezpieczeństwa musimy też brać do siebie. Jako bardziej świadomi użytkownicy jazdy na nartach, musimy być bardziej odpowiedzialni, niż Ci, którzy naszego forum nie czytają:) , którym się wydaje, że ich poziom umiejętności pozwala niemal na wszystko.

Z narciarskim pozdrowieniem!

Oczywista oczywistość ;).

Ludzie panujący lepiej nad nartami ,powinni być choćby z racji doświadczenia jakie posiadają,swego rodzaju "opiekunami" na trasach i stokach narciarskich,dla tych uczących się czy słabiej jeżdżących.

Często obserwuję na końcówkach tras zjawisko podobne jak na mecie giganta.

Ludziska się składają i pełny gaz na ostatnich metrach w te tłumy kolejkowe.A potem efekt "domino" :(.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jazda na maxa

Co do bezpieczeństwa na stokach !!! Z przykrością muszę stwierdzi, że wstydzę sie za naszych RODAKÓW. Zero odpowiedzialności, a co dopiero mówić o kulturz jazdy.

Coraz częściej spotyka sie nie pijanych młodych debili, tylko naćpanych zajobów. W gondolce skręcali sobie skręty z marihuany. Twierdzili, że po tym lepiej wykonuje sie skoki, człowiek jest bardziej wyluzowany.

Tak sie facet wyluzował, że przejechał po mnie jak ratrakiem. Oczywiście uciek, a mi pomogli Czesi pozbierać sie ze stoku. Skończyło sie tylko na zwichnięciu barku ale kilka tygodni bedę miał przerwę.

Pozdrowienia dla miłośnikw białego szaleństwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadza się.

Tak jest ze wszystkimi "sportami grupowymi". Czy to jazda samochodem (ktoś może wjechać w Ciebie) czy jazda na nartach (tak samo). To nie jest domeną tylko narciarstwa - taki egoizm widać na każdym kroku (przynajmniej w Wwie). Niestety zależy od elementarnych zasad kultury każdego człowieka. Jeśli myślą że skoro zapłacili za karnet to mogą korzystać ile chcą i im się to należy to będą sobie jezdzić jak chcą i wjeżdżać w innych. Myślą że są pępkiem świata i wszytko im się należy.

Wydaje mi się że nie da się tego zwalczyć, po prostu trzeba z tym żyć, pilnować własnego tyłka i reagować jak się coś wydarzy na naszych oczach. Jak ich rodzice nie wychowali to my też ich nie wychowamy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż ...

Jak sobie pomyślę o jednym z naszych byłych alpejczyków, który teraz szkoli na alpejskich stokach, to aż mi się ciśnienie podnosi :mad::eek::mad:

Na własne oczy widziałem, jak z grupą młodych gniewnych ćwiczyli Super Dżi na ogólnodostępnym stoku na Piztalu między małymi dziećmi.

Młodzież z jego grupy wykonywała tylko zalecenia trenera idioty!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za Wasze opinie.

Poruszyliście kilka ważnych aspektów tego tematu.

taką świadomość wyrobiło we mnie czytanie i aktywne uczestnictwo na forum. Bo wielu jest nie tylko na naszym forum narciarzy doświadczonych i rozsądnych od których można się wiele nauczyć, nawet wirtualnie.

Jak zaczynałem zabawę z nartami po długiej przerwie na pewno nie zdawałem sobie sprawy z tych wszystkich zagrożeń.

Powyższe słowa świadczą, że warto na ten temat rozmawiać na forum i każdy coś wynosi z tych dyskusji.

Oczywista oczywistość ;).

Ludzie panujący lepiej nad nartami ,powinni być choćby z racji doświadczenia jakie posiadają,swego rodzaju "opiekunami" na trasach i stokach narciarskich,dla tych uczących się czy słabiej jeżdżących.

Te oczywistości, które wydają się oczywiste ;) dla nas nie są znane innym narciarzom, którzy opanowali technikę, ale nie pojmują narciarstwa szerzej, a raczej uprawiają je w związku z modą, trendem itp.

Coraz częściej spotyka sie nie pijanych młodych debili, tylko naćpanych zajobów. W gondolce skręcali sobie skręty z marihuany. Twierdzili, że po tym lepiej wykonuje sie skoki, człowiek jest bardziej wyluzowany.

Sprawa alkoholu i prochów na stokach to już wielki problem - ja ostatnio na kilkanaście minut przed jazdą obserwuję sobie klientów na dojeździe do wyciągów, bo tam od razu widać co jest grane.

egoizm widać na każdym kroku. Niestety zależy od elementarnych zasad kultury każdego człowieka. Jak ich rodzice nie wychowali to my też ich nie wychowamy.

Wychowanie, które wynosi się z domu - uff, to jest temat rzeka, chyba najważniejszy aspekt tego wątku i życia w ogóle; ale nie możemy się z tym godzić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

każdy lubi pocisnąć , tylko trzeba to robić z głową:)

Ja może dodam jeszcze inny problem - tzw. włączanie się do ruchu innych narciarzy. Stoi sobie taki jegomość gdzieś z boku na stoku i nagle bez oglądania się na to co się dzieje wokół wyjeżdża sobie na środek trasy:eek:

Jak człowiek jedzie rozpędzony , to praktycznie nie jest w stanie skutecznie zareagować ,żeby uniknąć kolizji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie śpam i nie piję na stoku no może 1 piwko czasami , ale nie wierzę że wszyscy jeżdzicie ostrożnie bo ja często lubię pocisnąć tak na maxa

każdy lubi pocisnąć , tylko trzeba to robić z głową:)

Ja może dodam jeszcze inny problem - tzw. włączanie się do ruchu innych narciarzy. Stoi sobie taki jegomość gdzieś z boku na stoku i nagle bez oglądania się na to co się dzieje wokół wyjeżdża sobie na środek trasy:eek:

Jak człowiek jedzie rozpędzony , to praktycznie nie jest w stanie skutecznie zareagować ,żeby uniknąć kolizji.

Jedno piwko w trakcie jazdy jeszcze nikomu nie zaszkodziło.

Sie ciśnie:), ale tylko wtedy, gdy się jest pewnym, że żadnego problemu to nie stanowi dla innych.

Ta sprawa wjeżdżania w tor jazdy innych uczestników, to chyba jednak problem, który dotyczy początkujących, bo tacy bardziej kumaci, to spojrzą w tył i hejka;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobry temat!Niestety obserwuję to samo!Prędkość jazdy,podobnie jak samochodem,powinno się dostosować do panujących warunków.Jeśli jest sporo ludzi na stoku,a do tego nie najlepsze warunki,tym bardziej nie powinno się pędzić na złamanie karku.Poza tym "zasada ograniczonego zaufania" też powinna obowiązywać.Wypadkom należy zapobiegać,a nie później szukać winnych! :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

patrz przed siebie ,patrz za siebie ,patrz w lewo ,patrz w prawo nie ufaj nikomu i tego się trzymam.

Jak na kursie prawa jazdy:p-narciarstwo jednak,jak dla mnie wymaga więcej,narty to nie łyżwy,nawet nie samochód na drodze,oczywiście jak najlepiej przygotowanej!!.Tutaj warunki zmieniają się diametralnie,tym bardziej w narciarstwie wyskogórskim.Na trasasch zaludnionych-masz rację,zachować totalną nieufność!!!-jechać bezpiecznie dla siebie i innych narciarzy na stoku.

Edytowane przez dareklewandowski
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

na stoku pewne granice sa-zawsze sie znajdzie jakis jełop co smignie przed nosem ale coz nic nie zrobisz - chociaz kiedys bylem na lodowisku i było podbnie -jakis palantunio smigał w tlumie miedzy ludzmi-popis robił na maxa,az raz mnie walnał ze prawie wywalilem sie - nawet nie przeprosil to przy kolejnej okazji nadzial sie mi na bark-ŁADNIEEEE POLECIALŁŁŁŁŁ i tez nie przeprosilem:D

spojrzal i pojechał ale nie zdawał sobie sprawy z zagrozenia-a gdyby to byl ktos kto poczatkuje z lyzwami?brzydko to moze potem wygladac a ja juz jakis czas smigałem na łyzwach wiec wiem jak lapac szybko rownowage....

Wszedzie Ze spokojem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość pax53

mówiąc krótko...na polskich stokach jest dokładnie jak na polskich drogach....poziom kultury i obycia identyczny jak na drogach:mad:....po co jechać 70 km/h w terenie zabudowanym,przecież tylko leszcze tak jeżdzą....na stoku też trzeba pokazać kto tu rządzi....sądzę że polskie społeczeństwo w wielu innych dziedzinach życia i sportu kieruje sie taka sama domeną...jak mnie stać to jadę gdzie chce,jak chce i po czym chcę a innym do tego wara:p....a z domu wynosi sie absolutnie wszystko....i dobre nawyki i bardzo złe...to kwestia wyboru rodziców jak pokierują dzieckiem,które staje się póżniej dorosłym bardziej lub mniej odpowiedzialnym:rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość pax53
mmmm w mojej części polski jest 50/60 :)

myślę że część Polski nie ma znaczenia Michale...w mieście policja nawet nie jeżdzi przepisowo,co dopiero "szary lud":D...mamy za dużo "wstrzykniętej" wolności(czytaj anarchi) stąd te chore zachowania....wiem że nigdy nie będziemy mieć dyscypliny nordyckiej...i nie płaczę z tego powodu:),ale czysty rozsądek i bezpieczeństwo to chciałbym żeby zagościło w tym kraju....wiem,wiem nie dożyje tego:p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

projekt ustawy

Turysta będzie uprawiał wspinaczkę wysokogórską na własną odpowiedzialność i ryzyko - informuje "Gazeta Prawna". Właściciel stoku będzie organizował i finansował działania ratownicze na trasach narciarskich. Autorzy projektu podkreślają jednocześnie w ustawie, że turyści uprawiają rekreację oraz turystykę górską na własne ryzyko i odpowiedzialność.

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji przygotowało projekt ustawy o ratownictwie w górach i na zorganizowanych terenach narciarskich. Projekt stanowi, że odpowiedzialność za zagwarantowanie warunków bezpieczeństwa na terenach górskich ponosić będą władze lokalne lub dyrekcje parków narodowych. Autorzy projektu podkreślają jednocześnie w ustawie, że turyści uprawiają rekreację oraz turystykę górską na własne ryzyko i odpowiedzialność.

Projekt przewiduje, że odpowiadać za bezpieczeństwo w górach będą nie tylko instytucje, które prowadzą działalność rekreacyjną w górach, ale także turyści korzystający z tych obszarów. Będą oni odpowiadać za następstwa braku należytego wyposażenia, użytkowania nieodpowiedniego ubioru i sprzętu, braku odpowiedniego przygotowania fizycznego oraz nieprzestrzeganie regulaminowych nakazów i zakazów. Za osoby niepełnoletnie i skutki ich czynów odpowiadać będą ich prawni opiekunowie.

Oznacza to, że właściciel stoku będzie mógł domagać się od niefrasobliwego turysty zwrotu kosztów poniesionych w związku z przeprowadzoną akcją ratowniczą.

Gazeta Prawna

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko fajnie i pięknie, że myślą nad takimi ustawami. Z jednej strony może da to do myślenia jednemu czy drugiem, jak coś sobie czy komuś zrobi na stoku to bedzie musiał wyłożyć z własnej kieszeni. A z drugiej, ciekawe czy właściciele stoków będą je należycie przygotowywać i zabezpieczać i ewentualnie kto będzie to sprawdzał i wyciągał konsekwencje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...