Ranking
- uwzględniając wszystkie działy
-
Wprowadź datę
-
Cały czas
1 Październik 2007 - 31 Październik 2024
-
Rok
31 Październik 2023 - 31 Październik 2024
-
Miesiąc
1 Październik 2024 - 31 Październik 2024
-
Tydzień
24 Październik 2024 - 31 Październik 2024
-
Dzisiaj
31 Październik 2024
-
Wprowadź datę
23.02.2012 - 23.02.2012
-
Cały czas
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 23.02.2012 uwzględniając wszystkie działy
-
3 punkty
-
PilskoPobutka 5,wyjazd ok 6Na dolnym parkingu jestem przed 8,karnet 8 godz i jedziemy.Na dole temperatura na małym plusie ale już od Szczawin lekki mrozik.Trasy przygotowane bardzo dobrze oprócz czarnej 7,ratrak widziała może tydzień temu :Na hali Miziowej i wyżej nieżle zawiewa,kopiec hodzi ale juz orczyk z mizowej na Pilsko cały dzień stał.Do godz 11 mało osób i warunki praktycznie się nie zmieniały ale już od południa ludu przybywa temperaturarośnie pogarszają się warunki,ale nie ma tragedi.Około 12.30 wpada Mariusz z kolegami z Radomia i nartujemy wspólniedo 16 :smile:3 punkty
-
Na moje oko laika: - mało ruchu przód tył, stoisz centralnie na nartach, rękami nie pomagasz sobie by taki ruch uzyskać lub poprawiać równowagę w skręcie przez co cały czas dosyć szeroko stoisz na nartach i często poprawiasz równowagę w skręcie przez jeszcze szerszą jazdę - chyba za mocno i za szybko wkładasz biodro i pozycja jest nienaturalna, tak jakbyś tracił równowagę wychyleniem biodra i próbował ją łapać przez kontrę górą, w skręcie jesteś nieco przełamany czyli co innego jedzie dół a co innego góra, w ten sposób jedziesz to co jadą narty, trudno zacieśnić skręt, tracisz dynamikę i nie przyspieszasz, w takiej jeździ wydaje się, że jadę w duzym wychyleniu i jestem na granicy równowagi - na filmie za tych odczuć nie wiać - ja przynajmniej tak miewałem - mało inicjujesz dołem, powinieneś zaczynać skręt od dołu - stopy-kolana-bioro, mi się wydaje, że u ciebie to idzie razem wszystko z tym, że zaczynasz od przerzucenia środka ciężkości na druga stronę - trudno to mi ocenić, Nie wypowiadam się zwykle w tym wątku bo brak mi ku temu umiejętności i wiedzy niemniej tu wyjątek gdyż mam swoje filmiki sprzed kilku sezonów gdy moja jazda wyglądała podobnie i coś z tym robiłem, wydaje mi się, że coś mi tam się udało a już na pewno dużo pewniej i ekonomiczniej jeżdżę obecnie niż w tamtym okresie.3 punkty
-
No Bumer trochę mija się z prawdą: http://www.v10.pl/prawo/Obowiazek,uzywania,lancuchow,przeciwposlizgowych,za,znakiem,A-32,277.html http://www.trans.info/message/view/6058.html Łańcuchy nie są obowiązkowym wyposażeniem, ale gdy mamy znak C18 to musisz je mieć, nawet w Polsce. Ot taki paradoks:biggrin: Pozdrawiam3 punkty
-
Zakładam nowy wątek bo nie bardzo gdzie mam to przypiąć. Jako narciarz chyba świadomy miejsca, w którym się znajduję i to do czego dążę, chciałbym się podzielić pewnymi doświadczeniami z ostatniego tygodnia. Cały tydzień jeździłem z dzieckiem po trasach niebieskich i słabszych czerwonych z prędkościami powiedzmy średnimi. Tzn takimi, gdzie wyprzedzało się wszystkich początkujących po 2-3 sezonach urlopowych na nartach, a wyprzedzali nas tylko praktycznie tzw przecinaki. Dziecko moje ma tak, że lubi jeździć za mną. Pomny uwag Niko i Mtka zwracałem uwagę na to by moja jazda była wzorowa i płynna. Przy takich prędkościach ma się przede wszystkim czas. Czas na prawidłową pracę góra dół. Czas na obserwacje i zwracanie uwagi na ułożenie części ciała. Na obserwację co się dzieje z jazdą, torem jazdy gdy nasze ciało zmienia pozycję w czasie skrętu. Czas na ćwiczenie - jazda na jednej narcie w długim łagodnym skręcie - prowadzenie skrętu ręką zewnętrzną. Jak najkrótszy czas zmiany krawędzi. Rzut do środka skrętu i w dół. Zauważyłem np. jak trudniej i gorzej wychodzi skręt gdy zabraknie, któregoś z elementów potrzebnych do jego prawidłowego wykonania. Uważam, że taka jazda daje dużo więcej niż spinka i szukanie na siłę granicy naszej prędkości. To wszystko ładnie zaczyna składać się w całość i bardzo mi się podobało. Jeszcze jedno. Starałem się nawet przy niewielkich spadkach i prędkościach nie odpuszczać, tylko stale pracować. Jak jeździłem sam to na ostrych trasach nie było czasu na takie analizy i eksperymenty. Ponadto jeszcze wydaje mi się, że bardzo dobrze ćwiczy się na średnim spadku, ale z dużą prędkością uzyskaną na stromym poprzedzającym wypłaszczenie. Takie sobie przemyślenia poczyniłem. Może się komuś przydadzą. Pozdrawiam.1 punkt
-
Bystra! – kierowca szarpie mnie za rękaw. Transport czeka. Zapatrzyłam się na majaczącą w dali białą górę. Niech inni się kłócą, dla mnie Elbrus to najwyższy szczyt Europy. I to z niego będę zjeżdżać na nartach. Może nie z samego wierzchołka, ale kto wie? Zdobyto go już pieszo, z psem i na koniu. Ponad miesiąc trwało wciąganie na Elbrus samochodu terenowego. Udało się. Auto spadło w przepaść dopiero przy zjeździe. Będę ostrożniejsza. Na razie jestem w Mineralnych Wodach, 150 km od Elbrusu (i wciąż go widać!). Największy port lotniczy na rosyjskim Kaukazie przypomina raczej obskurny dworzec autobusowy. Przez chwilę się martwię, czy moje narty doleciały. Niepotrzebnie. Wypatruję je wśród powiązanych fantazyjnie tobołów i kartonowych pudeł, które wyjeżdżają na taśmach. Czy ktoś tu w ogóle lata z walizką? Pakuję się do błękitnej marszrutki. Cztery godziny i dotrę do doliny Prielbrusia. Kaukaski off-road Ruszamy, a już po paru chwilach auto hamuje. Kontrola. Potem następna. I kolejne. Chyba jeszcze nigdy nie widziałam naraz tylu mundurowych z bronią. Stoją na każdym skrzyżowaniu? Arsen, nasz kierowca, bez śladu zniecierpliwienia wysiada, zagaduje, czasem musi dać łapówkę, czasem udaje się uniknąć myta. – Bez nerw – mówi, odsłaniając w uśmiechu złote zęby. Nawet jeśli masz wszystkie papiery, paszport, wizę, specjalny voucher na pobyt, i tak od dobrego humoru pana władzy zależy – zapłacisz czy nie? Ile? A jak dobrze potrafisz się targować? Nawet w garści mistrza zwitek rubli szybko topnieje. Na Kaukazie podróżuje się z fantazją. Mało kto zapina pasy. Światła? Jak lubisz... Kierowcy jeżdżą po kozacku, ale też ich drogi to istny off-road. Na poboczach stare auta, części jakichś nierozpoznanych przeze mnie maszyn, tony złomu. Kiedy nie przykrywa tego śnieg, widok jest kosmiczny. Zaczyna zachodzić słońce. Mijamy drogowskaz na Grozny. Przejeżdżamy powoli przez sporą turystyczną miejscowość Elbrus. – Tu w sklepie sportowym jest kantor. Obok niezły serwis narciarski, nie zedrą ci krawędzi do cna – kierowca jest nieoceniony. Pokazuje, gdzie latem działa najbezpieczniejszy kemping, u kogo zjeść, gdzie jest tanie piwo. Piętnaście kilometrów dalej Tierskol, parę domków, jeszcze 2 km i nareszcie odczytuję na tabliczce: „Azau”. Mój hotel Wierszina graniczy z dolną stacją kolei linowej na Elbrus. Po dniu w podróży marzy mi się wieczorny spacer. Mroźno, niebo bez chmur, wyraźnie widzę szczyty w śniegu. Elbrus ze swoimi dwoma wulkanicznymi wierzchołkami – wyższym zachodnim (5642 m n.p.m.) i niewiele niższym wschodnim (5633 m n.p.m.) wznosi się wysoko ponad inne. Przewyższa o 2 km Azał (3100 m n.p.m.) Hotu-Taj (3400 m n.p.m.) i Trojnoj (3250 m n.p.m.) z pobliskiej doliny Ullu-Kam. Mijam parterowe domki, przede mną ściana lasu. I nagle staję jak wryta. Na poboczu leży koń. Sztywne kopyta sterczą w górę, bok ma rozkrojony, ktoś wyciął wielkie płaty mięsa. Zawracam prawie biegiem. Dociera do mnie, że jestem na końcu świata. Z pewnością tego, który znam. Kolacji dziś nie będzie. Ale śniadanie następnego dnia jest równie ekstremalną przygodą. Na stole ląduje gotowana baranina i kielich gęstego jak śmietana jogurtu. Przełamuję wewnętrzny protest. Tutejsza kuchnia mnie jeszcze zachwyci. Chiczyny, czyli naleśniki z kozim serem, mięsem, cebulką. Solona, suszona surowa ryba, która po dniu na powietrzu, jako przegryzka do piwa, smakuje nieziemsko. I baranie szaszłyki. Tuż obok stacji kolejki, na małym ryneczku, knajpka koło knajpki. Każdy metr odgarniętego śniegu zajmują stragany. Na nich, wśród futrzanych czap i wełnianych swetrów, przetwory. Babuszka, podając mi słój z przypominającymi pomidory warzywami, mówi: „umarlaki”. Do końca nie wiem, co kupiłam, ale jest pyszne. Jak chleb lawasz – płaski, wypiekany w ceglanych piecach – którym opycham się bez wyrzutów sumienia. Spalę wszystko na nartach. Raj jest biały W folderach czytam: Do końca lat 80. ubiegłego wieku narciarstwo na Elbrusie było zarezerwowane dla radzieckich sportowców i astronautów. Pieśń przeszłości. Dziś do stacji położonej w dolinie rzeki Baksan zjeżdżają tłumnie nie tylko Rosjanie, ale także spragnieni egzotycznych przygód cudzoziemcy. I to przez okrągły rok, bo kurort działa też w lecie. Dolna stacja dwuczęściowej kolei linowej znajduje się na wysokości 2200 m n.p.m. Śnieg przykrył prawie cały okoliczny śmietnik. Prawie. Zardzewiałe stalowe słupy, poskręcane liny, pordzewiałe fragmenty silników... Może jutro popada? Bez żalu pożegnam tę dziwną scenografię. Z nowoczesnego wagonika patrzę na tłum w dole trasy. Tu, przy orczyku, rozlokowały się szkółki narciarskie. Chętnych jest mnóstwo. Przede mną ok. 650 m różnicy wzniesień, 2,5 km podjazdu. Przesiadam się na stacji Stary Krugozor – 2920 m n.p.m. Jeszcze 500 m w górę i widzę napis „Mir”. Niewielu chętnych wsiada na krzesełka kursujące do kolejnej stacji – Garabaszi, na 3800 m n.p.m. Ale ja chcę jeszcze wyżej. Patrzę na szczyty Elbrusu. I na grupki alpinistów podchodzące do pobliskiego schroniska górskiego. Jedyna w swoim rodzaju turbaza proponuje noclegi w… beczkach. Podobno to stare zbiorniki po paliwie. Kilkanaście walców – białych, niebieskich, czerwonych. Wewnątrz identycznie: mały korytarzyk i pomieszczenie z czterema łóżkami. Nocleg kosztuje 300 rubli. Oryginalnie, ale w beczce spać nie będę. Za to spróbuję podjechać jak najwyżej ratrakiem. Koszt to 10–15 dol., zależy ilu chętnych zbierze się do przejażdżki w drewnianym kojcu. Przewiana docieram na wysokość prawie 5000 m, do tak zwanych Skał Pastuchowa. (Latem ratrak wyrzuca narciarzy na wysokości 5100 m n.p.m., zimą nieco niżej, na 4700 m n.p.m.). Zeskakuję, robię trzy kroki, i ledwo dyszę. Kłania się brak aklimatyzacji. Nigdy nie byłam wyżej. Chodzenie po górach to nie moja specjalność, może kiedyś? Nie przeczę, że dwa sięgające nieba wierzchołki Elbrusu przyciągają jak magnes. Ale teraz czuję buzującą adrenalinę, bo czeka mnie kilkukilometrowy zjazd po zupełnie nietkniętym, dziewiczym śniegu. Na szalony off-piste aż do Terskola umówiłam się z tutejszą przewodniczką górską. Amina tłumaczy, że jej muzułmańskie imię znaczy: „godna zaufania”. Dokładnie tego mi trzeba, bo pod zmarzniętym śniegiem i pod kruchym lodem kryją się szczeliny i przepaście. Ale to wcale nie przez nie ten freeride mógł skończyć się dla mnie fatalnie. Pierwsze skręty robię na twardym firnowym lodowcu, potem wjeżdżamy w głęboki puch. Pędzimy w dół. Przed wypłaszczeniem składam się do zjazdu, nabieram zawrotnej prędkości i nagle... moje narty hamują prawie w miejscu. Jak zabetonowane w mokrym już na tej wysokości śniegu. Siłą bezwładu lecę w przód, ale dopięte na ekstremalną jazdę wiązania trzymają mocno. Za chwilę dotknę czołem ziemi, czuję, jak każdy mój mięsień naciąga się jak struna. Trzask, blokada jednak puszcza. Odbijam się jak sprężyna, piętami uderzam chyba w tył głowy, robię pełnego fikołka i oniemiała ląduję na równych nogach! Sztuka nie do powtórzenia. Stoję tak chwilę, a potem zaczynam się śmiać jak szalona. Nogi całe, głowa – w kasku, cała. Gdyby ktoś to nakręcił, zostałabym chyba królową internetu? Ale powtórki nie będzie. Chcę wystukać wiadomość do domu. Komórka nie łapie tu zasięgu. Jak na prawie całym Kaukazie. Amina dodaje, że służby górskie nie nasłuchują też raczej sygnałów z klasycznych radiotelefonów, tu jest się zdanym na siebie. Warto o tym pamiętać. Luzuję wiązania, a niech tam, najwyżej zgubię nartę w śniegu. Po tej przygodzie nie mam wątpliwości, że nie chcę ryzykować zdrowia. Jeśli komuś off-piste niemiły, ma do wyboru 35 km oznakowanych tras. Ja też mam na dzisiaj dość wrażeń. Lot z łopatą Ale jutro… Amina ma przyjaciół w Russian Heliboarding Club, sama jest przewodnikiem i ratownikiem górskim. Ocenia, że się nadaję. – Polecimy na tamtą przełęcz – wyciąga rękę wysoko nad głowę. Umawiamy się przy hotelu Czegiet, na dolnej stacji wyciągów. Dostaję specjalny plecak z ABS, skrót od Avalanche Airbag System. W bocznych komorach ma dwie poduszki, które w razie potrzeby mogę napełnić sprężonym powietrzem; wystarczy wyciągnąć zawleczkę. Dzięki temu nie dam się zasypać w lawinie. Na szczęście w tych rejonach to rzadkość. A jednak z plecakiem i łopatą w środku czuję się pewniej. Lot kosztuje 60 dol. Widoki niezwykłe, wkoło same ośnieżone szczyty. Helikopter zabiera do 12 osób, jest komplet. Szepczę do siebie: „Przygoda”, gdy nasza grupka sprawnie wyskakuje na przełęczy na dobrych 3,5 tysiącach metrów. Padam miękko w głęboki śnieg i nie ruszam się, aż helikopter odleci. A potem długi bajeczny zjazd. I już wiem, że wyciągnę z kieszeni ostatniego dolara, byleby móc to powtórzyć. Zakochałam się w tej górze. Ale Elbrus potrafi być też zabójczo groźny. Górski reżim Mroźny 18 lutego 2011 r. Samochód osobowy z piskiem opon zajeżdża drogę busowi wiozącemu, jak mnie wcześniej, turystów z Mineralnych Wód do Prielbrusia. Zamaskowani mężczyźni strzelają z broni automatycznej w szyby. Trzy osoby giną na miejscu, dwie są ciężko ranne. Nocą na wysokości ok. 3470 m n.p.m. w powietrze wylatuje jeden ze słupów kolejki na Elbrus. Na ziemię spada 30 z 45 nowych wagoników. Na szczęście bez ludzi. Dwa dni później władze wprowadzają tak zwany „reżim operacji antyterrorystycznej”. Wszędzie milicja, służby specjalne. I jeden rozkaz dla turystów: „W dół! Opuścić góry!”. Cały rejon zamknięto na długie osiem miesięcy. Lokalne narody nie raz próbowały zdobyć niepodległość, a Rosjanie zawsze dławili te próby. W sąsiedniej Czeczenii cały czas tli się wojna, w Kabardo-Bałkarii aktywnie działa muzułmańska partyzantka. Ostatnie ataki pokazują, że sytuacja jest niestabilna. Ale od pierwszych dni listopada Kaukaz znów oficjalnie zaprasza turystów. Przyjadą? Ja na pewno. Miejscowi nazywają swój najwyższy szczyt Ash-Gamakho, co znaczy „góra przynoszącą szczęście”. Ma taki potencjał, sprawdziłam. To przecież skarb narodowy. Nadzieje są wielkie. Władze planują zbudowanie ośrodka narciarskiego światowej klasy. Elbrus-Bezengi będzie miał 28 wyciągów, 165 km tras narciarskich, z czego 66 sztucznie zaśnieżanych. Źródła wód mineralnych, jakie biją u stóp uznanego za wygasły wulkanu, zmienią się w eleganckie termy. Stacja ma być najwyżej położoną (bo rozpiętą między 1944. a 4164. metrem n.p.m. ) w Europie i w Azji. Huczne otwarcie w 2015 r., ale koniec prac przewiduje się dopiero na 2019. Cierpliwości. Jest na co ostrzyć krawędzie. czas: 10 dni koszt: 6 tys. zł (w tym bilet lotniczy) Elbrus - NO TO W DROGĘ INFO Położenie: Kabardo-Bałkaria – republika wchodząca w skład Federacji Rosyjskiej, leży przy granicy z Gruzją. Powierzchnia: 11 518 km2. Język: rosyjski, kabardyjski, bałkarski. Religia: Kabardyjczycy i Bałkarzy wyznają głównie islam. Rosjanie w większości należą do kościoła prawosławnego. Waluta: ruble, 9,34 rubla = 1 zł. Źródło + inne informacje przydatne do podróży: http://www.national-geographic.pl/traveler/artykuly/pokaz/elbrus-na-kreche/2/1 punkt
-
W Czechach nr 1 jest SPINDLEROWY MLYN (fajny prawie Alpejski klimat) potem JANSKE LAZNE (tu masz jedyna gondolke) masz jeszcze Harrachow Pec no i Rokytnice.To sa moje ulubione osrodki w Karkonoszach.1 punkt
-
Byłem dzisiaj od 8.00 do 13.00. Śnieg rano jeszcze mocno zmrożony. Jeździłem w Czyrnej ponieważ wyciągi między Suchym a Małym Skrzycznem były unieruchomione przez wiatr. Na "jedynce" w kilku miejscach straszny syf. Ok. 8.20 spadła lina na II. Zjazd śladem orczyka z połowy długości wyciągu polecam tylko koneserom. Poza tym epizodem jeździło się całkiem przyjemnie. Gdyby nie bardzo obfite naturalne opady w tym roku to przy wydajności ich systemu naśnieżania nie wiem czy czynna byłaby chociaż połowa tras. Możecie mnie wspomóc w odmianie lokalnych nazw własnych1 punkt
-
Jeśli umiejętności na poziomie 6 to zdecydowanie Progressor 8 nie 9. Zresztą 9 to dosyć kontrowersyjne narty, wymagające i nie pasujące każdemu. Przed zakupem dobrze choć raz się na nich przejechać. Wydaje mi się że są do wypożyczenia w Jurgowie: i 8 i 9. Nordica jest zdecydowanie droższa do Fischera i chyba nie warto przy umiejętnościach 6.1 punkt
-
Widać dział marketingu pojawił się na forum jakby czytał forum to by wiedział że już wątek o testach aTruckji był i tam warto byłoby odpowiedzieć na pytania userów a nie śmiecić na forum, ale link do fejsbuka jest więc "pRACA" zrobiona :applause: :applause: :applause:1 punkt
-
http://allegro.pl/narty-k2-obsethed-factory-08-09-179cm-naxo-nx21-m-i2157545056.html "Wiązania są gratis - mają luzy i nadają się do jazdy w puchu lub do naprawy. Problem tych wiązań polega na tym że mają luzy odczuwalne przy przechodzeniu z krawędzi na krawędź."1 punkt
-
oczywiście, wszyscy macie rację ale tylko Bumer odpowiedział na moje pytanie:cool:: Uspokoję was.. :stupid: ..bede miał łańcuchy ze sobą. Pytałem o stan prawny.1 punkt
-
Figo ma 100% racji. Jeżeli jedziesz drogą ze znakiem "łańcuchy" to musisz je mieć przynajmniej w bagażniku. Jak będzie opad śniegu to na takiej drodze możesz spotkać policję, która będzie to sprawdzać, lub nakaże założenie łańcuchów. Nie radzę też brania ze sobą łańcuchów na inny wymiar (spotkałem się z takim podejściem, aby tylko były), bo policja austriacka potrafi to sprawdzić:biggrin:: Za brak łańcuchów w takiej sytuacji jest mandat i zawrócenie z drogi. Życzę udanego wyjazdu, a śniegu tylko na trasach narciarskich. Pozdrawiam1 punkt
-
Austria , tak jak prawie wszystkie kraje w Europie, podpisała Konwencję Wiedeńską z 1968r w sprawie ruchu drogowego. Zgodnie z tą konwencją, jeśli masz auto zarejstrowane w Polsce i wyposażone zgodnie z polskimi przepisami, mozesz poruszać się po terenie wszystkich krajów które do niej przystapiły. Obowiązkowe wyposażenie auta w Polsce to: trójkat ostrzegawczy i gaśnica. To wystarczy!!!! Dla swojego bezpieczeństwa mozesz rozważyć wyposażenie auta w kamizelkę- oby się nie przydała. Wszelkie informacje o konieczności wyposażania aut w kpl. żarówek, apteczki, linki, kondomy, kamizelki, nozyczki , świadczą o braku wiedzy na temat obowiazującego prawa. Jednocześnie prawdą jest, że np. kilka lat temu niemiecka policja karała polskich kierowców za brak apteczki, ale po interwencji naszych słuzb, oddali wszystkie mandaty wraz z przeprosinami.1 punkt
-
no to szkrobnę dwa słówka-jakie moje dzisiejsze odczucia. pojechalismy na Juliany i tam był postój.sms z Plusa ,karnecik do 13 i śmigamy. z samego rana (8.00) elegancko,sztruksik,stosunkowo twardo.ludzi zero-juliany i golgota rewelka (jak dla mnie...)-reszta ekipy wybrała się na Bieńkulę,ale nie było słychać żadnych negatywów. ok.10 temperatura wzrasta, ludzi przybywa, śnieg robi się jakis taki rozmiękły. ok.11 jakaś mrzawka (przydałyby się wycieraczki na gogle:happy:),temp. dalej na plus i robi się miękko,ale nie poddajemy się i jeżdzimy dalej. przeskoczyliśmy na Suche- ale tam zonk-kapa stok rozjeżdżony,b.miękko,spadamy na Golgotę,ale tam nie lepiej-no to na Juliany i the end na grzańca. koniec podsumowując : jazda od 8 do 10 ,potem ......1 punkt
-
Przy okazji prezentacji kolekcji narty Blizzard oraz butów narciarskich Tecnica miałem okazję testować kilka modeli z przyszłorocznej kolekcji. Po teorii przyszedł czas na sprawdzenie kolekcji Blizzard oraz butów Tecnica na stoku. Na pierwszy ogień poszły narty Blizzard Magnum 8.5 Ti Suspension o konstrukcji sandwich sidewall titanium, z drewnianym rdzeniem, w których zastosowano Spaceframe 3D oraz tip&tail rocker. Po napinaniu się na slalomkach i gigantkach przyszedł czas na zabawę. Przed Wami Blizzard Bushwacker z grupy Blizzard Freemountain. 88 mm pod butem z rockerem. Testowany modem miał długość 180 cm, a jego taliowanie to: 125-88-110. Konstrukcja narty to klasyczny sandwich sidewall z drewnianym rdzeniem z dodatkiem bambusa. Dziób narty oraz piętka oczywiście z rockerem. Zielono mi Czyli dobrana para Blizzard Kabookie + Tecnica Cochise Pro 130. Udane połączenie do zabawy w każdych warunkach. No może oprócz lodu. Nawet udało się mi dopasować No teraz to poszedłem szeroko! 118 mm pod butem nart Blizzard Bodacious krzyczy - chcemy puchu... dużoooo [h=6][/h]1 punkt
-
Gregor g4 i Niko zaprezentowali Tobie,jak ostatecznie powinno się pokonywać muldy-bo zadałeś pytanie" jak prawidłowo jechać po stoku z muldami". Ale na etapie narciarza początkującego wydaje się to zbyt trudne do opanowania.Pomimo większego poziomu trudności poruszania się na takiej trasie,to nawet mniej doswiadczeni narciarze mogą pokonywać muldy i poruszać się w cięższym terenie,Przede wszystkim musisz mieć opanowaną umiejętność kontrolowanego ześlizgu nart.,oraz amortyzacji muld/o czym pisał też Niko i inni/. Jeśli jesteś początkującym narciarzem,który przy ostatnich obfitych opadach śniegu nie może sobie poradzić z szybko powstającymi kopkami,a później muldami-polecam na tym etapie jazdę ześlizgiem pomiędzy muldami.Ześlizg kontrolowany od muldy do muldy polega na pozwoleniu nartom na wejście w poślizg wzdłuż spadku stoku. Jeśli to opanujesz będziesz mógł przejść do wcześniej prezentowanych technik. Trzeba pamietać też o -równomiernym obciążeniu nart,węższym prowadzeniu -staramy się rotować narty,a nie wycinać skręty -rotacja przy odciążeniu -utrzymywać narty w kontakcie z śniegiem Reszta jak pisali wcześniej Koledzy.Teraz zostaje tylko ćwiczyć:wink:1 punkt
-
Mniej więcej tak :[video=youtube_share;scWyY1YOZkw] Oczywiscie to na razie w sferze marzen.Ale zsypy śniegu, male garbiki, pokonuj kierując narty między garbiki (czyli muldy).Ogólna zasada to pilnowanie dziobów (aby były kierowane w muldach) i stosowanie spychania tyłów nart. O krawedziach lepiej zapomnieć. Ważne jest zachowanie centralnej równowagi. Przy najeżdzie na garb należy środek cieżkości SC utrzymać na tym samym poziomie: Fotka pokazuje "wyprost" gdy wjeżdzamy w muldę, gdy znajdziemy się na garbie tułów energicznie pochylamy do przodu i podciągamy nogi. Nie wolno nam "zgubić" centralnej równowagi.Poniżej kolejne sytuacje w skrętach lewo-prawo: Fotki z filmu:1 punkt
-
rowniez bylem dzisiaj od 12, gorzej niz wczoraj jesli chodzi o puch, Tlusty Czwartek to byl dzien sezonu, bez dwoch zdan ! :)w lesie sniegu sporo, ale w nocy nie nasypalo juz tyle co ostatnio, wiec duzo rozjezdzone.oczywiscie mozna trafic fajne linie i nie ruszony snieg, ale wiekszosc wymaga podchodzenia, a to przy tej ilosci puchu, wietrze i slabej widocznosci nie jest najlepsza opcja :)na trasach dzisiaj miazga : muldyy puch itp ale obSethed kochaja takie warunki, wiec dla mnie bylo pieknie.dorzucam 3 fotki z wczoraj, z dropa w lasku1 punkt