Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Ranking

  1. marionen

    marionen

    Użytkownik forum


    • Punkty

      25

    • Liczba zawartości

      4 039


  2. kmarcin

    kmarcin

    VIP


    • Punkty

      15

    • Liczba zawartości

      1 110


  3. borygo

    borygo

    Użytkownik forum


    • Punkty

      8

    • Liczba zawartości

      195


  4. Bumer

    Bumer

    Użytkownik forum


    • Punkty

      7

    • Liczba zawartości

      4 333


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 19.12.2016 w Odpowiedzi

  1. Trochę zapędziłem się z tym Tyrolem. Saalbach, Hinterglemm, Leogang, to ON leżące w Salzburger Landzie. Tylko Fieberbrunn jest położony na terenie Tyrolu. Jednak karnet tyrolski pozwala na jazdę w całym połączonym ON. Wczoraj do Fieberbrunn nawet nie dotarliśmy. Dzisiaj to nasz główny punkt programu. Słońca brak, lekki mróz i mniej ludzi niż wczoraj. Start tradycyjnie z Vorderglemm. Trasy równe i twarde. Wszystkie fajne bez wyjątku. Mimo, że połączony ON ma do dyspozycji 270 km tras, chwilowo czynne tylko 150 km, strasznie mało i zero freeridu.Dobra to żart, ale jak dojdą do tego dodatkowe 120 km i off piste. To będzie czołówka europejskich ośrodków narciarskich. Dla mnie jest w moim top ten. Docieramy wreszcie do Tyrolu Znajdujemy tutaj jeden z ostatnich orczyków Ponieważ brak śniegu na freeride, Wiesiek może sprawdzić Swój wzrost, a nie ilość śniegu na off piste. Oczami wyobraźni widzi przyszłe piękne linie freeridowych zjazdów Oczywisty symbol stacji narciarskiej Fieberbrunn - pinezka Google Z Tyrolu udajemy się jeszcze do Leogang i lądujemy w kultowej Alte Schmiede. O 16 kończymy w punkcie startu. W niedzielę mi jeździło się wybornie. Jurek zrobił dziś przewyższenie ponad 20 km.
    7 punktów
  2. No dobra, dziś na Chopoku razem ze swoim młodym zainaugurowaliśmy nowy sezon narciarski. O 8:40 meldujemy się na parkingu w Luckach, gdzie jest już dość dużo samochodów, ale dwa rzędy zostały jeszcze do upchania, tak że jest ok. Rozpakowanie, przebieranie i czas napocząć Sprytną Sezonovkę. Na początku temp. ok -8'c, a pogoda zapowiada się elegancko. Na dzień dobry taka niespodzianka na parkingu. Czyżby Petra przyjechała sobie pojeździć na nartach? A mnie kusi mnie sprawdzenie od razu nowego nabytku Headów Titan, ale kocham swoje Salomony 3V i one wygrały na start, choć po serwisie kilka pierwszych skrętów było że tak powiem zaskakujących. Kolejnym miłym zaskoczeniem, był brak kolejki do wyciągu, co zresztą jak się potem okazało było normą przez cały dzień. Jedynie raz na Zahradkach było może ze 3 minuty czekania. Kilka pierwszych zjazdów to niebieskie trasy 5 i 14 oraz czerwona FIS 11. Do wyciągów kolejek praktycznie brak, a na trasach umiarkowana liczba narciarzy, choć momentami robiło się gęsto. Co mnie zaskoczyło to szybko pojawiające się odsypy, a te trasy same w sobie były przygotowane całkiem dobrze. Kilka zdjęć z w/w tras. A w międzyczasie widoczki na Liptovski Mikulasz i okolice spowite chmurami: Na trasę nr 1 z Priehyby na Zahradki (równoległa 12 była zamknięta, choć ślady nart były tam wszędzie): I turowców, których było naprawdę dużo i byli wszędzie: No dobra, kilka rozgrzewających zjazdów odbytych, więc czas zjechać do Lucek, zabrać z samochodu banany i zamienić narty. Co mogę o nich powiedzieć? Zaskoczyły mnie dynamiką przy przejściu ze skrętu w skręt, a to 80mm w talii, zaskoczyły mnie tak fajnym wycinaniem skrętów, a nie zaskoczyły mnie stabilnością i pewnością jazdy w odsypach, głębszym śniegu, bo w sumie tego się spodziewałem po nich i po to je kupiłem jako drugą nartę na gorsze warunki. Tylko, że jazda na nich bardzo mi się spodobała no i teraz dylemat, bo różnica w lubieniu no1 i no2 stała się pomijalna. No dobra, czas wspiąć się trochę do góry, a konkretnie na szczyt. No to z Zahradek na Prihybę i w gondolkę na szczyt. A co do trasy 1c, 1b, 1a, czyli ze szczytu na Priehybę, to czasem była ona otwarta, potem fragmentami zamykana pewnie ze względu na wychodzący lód. A na szczycie nawet mocno nie wieje, temp. ok -1'c i jest po prostu pięknie. No dobra, zjeżdżamy niebieską Turisticką 34c na południową stronę w dół. Nie jechaliśmy jeszcze tą trasą, ot taka wąska objazdówka czarnej 33a, ale widoki z niej są przepiękne. Wszystko byłoby super gdyby nie pojawiające się na niej wystające kamienie i luźne kamyki, a po kilkuset metrach duże fragmenty lodu zwłaszcza przed zakrętami, które słabiej jeżdżących w tym mojego młodego wprawiały w konkretny stres. Widok na czarną 33a z dołu: I na nową gondolę Krupovej do Kosodreviny. Kiedy dojeżdżaliśmy do Kosodreviny to wagoniki jeździły, więc pomyślałem, że uruchomili ją i decyzja, że jedziemy na sam dół. Zjazd z niebieskiej 34b przed Kosodreviną w kierunku Srdiecka oblodzony i stromo, więc widząc kłopoty Bartka na lodzie postanowiliśmy objechać niebieską za hotelem. A tam na odcinku może ze 200 metrów naniesione przez ratrak kamienie, żwir, ziemia, które ciągnęły się jeszcze już w mniejszej ilości na czerwonej 31. No nic, te 200 metrów trzeba było przejść z nartami w rękach. A na 31 na ściance przed rozwidleniem na Srdiecko i Krupovą żywy lód i odsypy. Objazdu niebieską nie ma, więc wiele osób zaliczało gleby, w tym Bartek, ale jazda ze ścianki na boku była jak się okazało całkiem niezłą frajdą. Myśląc, że gondola normalnie działa zjechaliśmy na dół wzdłuż orczyków czerwoną 31a, a tam niemiła niespodzianka, bo nie działa, a to że chodziła to tylko testy były. No to na orczyk i za drugim razem udało się wjechać. No to kierujemy się już na górę i na stronę północną coś zjeść w miejscu, które w marcu pokazał mi Tadek z Johnnym. Potem jeszcze tylko jeszcze emocje na oblodzonej 2 i można jeść. A po obiedzie mega wolnym krzesłem B4 na Lukovą, gdzie już solidnie wiało, a potem objazdówką 5a, 5 i 14 na parking. Wg iSki Trackera zrobione 44km, więc jest ok jak na rozpoczęcie sezonu. A jutro kolejny dzień. A na koniec dnia taki widok z okna kwatery w Pavcinej Lihocie.
    7 punktów
  3. Byłem któregoś pięknego dnia zimą dwa lata wstecz na Ochodzitej z kumplem i moją dwójką dzieci, wówczas pięciolatków. Z Katowic aż do Koniakowa padał śnieg i wiał lekki wiatr, ale nic nie zapowiadało totalnej masakry, której doświadczyliśmy na miejscu. Na parkingu pod wyciągiem wiatr był większy, ale nic nadzwyczajnego. Po ogarnięciu się po karnety, dzieci między nogi i dawaj orczykiem na górę. W połowie długości wyciągu tak zaczęło wiać i walić śniegiem, że takiej sytuacji nigdy nie przeżyłem. Na górze trzymamy dzieci bo inaczej rozjeżdżają się pchane podmuchami wiatru. Nie widać dalej niż na 2 metry, więc jakby dzieci stracić z oczu to przy tych warunkach pewna śmierć. Dzieci w płacz - chcą na dół. Udało się z nimi zjechać między nogami i był to nasz ostatni zjazd tego dnia. Po "udanym" nartowaniu udaliśmy się do karczmy na dole by się ogrzać. Komentarz syna w karczmie - "Tato, myślałem że zginę..." Fotosy po kolei - droga do..., ogarnianie ekipy na parkingu, warunki na stoku...
    5 punktów
  4. Tak było w styczniu 2013 jak otwarto Ochodzitą po wielu latach przerwy w funkcjoonowaniu ośrodka. Łza się w oku kręci.
    4 punkty
  5. Baltow to nie tylko stok narciarski. Tam zaczęło się od rzeźb dinozaurów. Teraz jest: stacha narciarska, mini zoo, rollercoster, jazda konna,jakieś akwaria, kino, knajpy, noclegi, dla dzieci wioska Św Mikołaja, boisko, camping, park linowy, spływ tratwami i kajakami, jakieś sklepy rękodzieła i minimuzeum, świetny darmowy parking, dom do góry nogami, mini budowle i jeszcze może coś. Tam każdy znajdzie coś dla siebie, bez względu czy ma 2 czy 102 lata i bez względu na porę roku. A że stok mógłby być dłuższy, bardziej urozmaicony , to oczywiste. Trudno, warunki naturalne są jakie są.
    4 punkty
  6. Dobra, jest po północy, dzieci śpią, zgrywam zdjęcia i filmiki z Chopoka i tak patrzę, że w pewnym momencie na orczyku z Krupovej jakimś cudem w kamerce na kasku uruchomiłem timelapse... a tam takie rzeczy Gifa z tego zrobiłem, trzeba kliknąć w zdjęcie poniżej
    4 punkty
  7. Również jeździłem w weekend w Szczyrku. Nawet w niedzielę jeździło mi się lepiej niż w sobotę. Ten ułamek świeżego śniegu znakomicie poprawił warunki jazdy. Powstały naprawdę fajne mikro-odsypy na łagodnych czerwonych trasach i na niebieskich. Fakt, że Golgota przez to się szybciej zmuldziła, ale nie cała. Moim zdaniem całe dwa dni była super, i do tego różne. Niezła zima w Szczyrku, nie tylko śnieg na trasach, ale do tego zimowa atmosfera dookoła. Warunki lepsze niż w niejednym Tyrolu W niedzielę w kość dzieciom dał stan torów pod orczykami. Rodzice jadący z dziećmi się wywracali w tych torach. Ja jeździłem z córką i po pierwszym przejeździe orczykiem zaczęliśmy jeździć w pojedynku. Trochę to nie fajnie, ale było znacznie bezpieczniej, i nikt z nas się nie wywrócił. I taki komentarz skiturowy: czwórką dzisiaj wchodziły tabuny na fokach. Myślę że nawet z 50 mogło ich być w sumie. Sobota Niedziela - moja ulubiona trasa 7 dzisiaj na dolnej części do Soliska
    4 punkty
  8. Jurek zadbał o wysoki standard mieszkaniowy. Dlatego konieczna była przerwa w relacji. Jacuzzi, sauna, solarium, masaże, podgrzewany basen pod chmurką, wszystko na miejscu
    4 punkty
  9. Dzień do południa dość spokojny, później nabrał tempa . Zaliczamy wiele tras, jeszcze nie ogarniam całego ośrodka. Trzeba kilku dni, żeby to wszystko zjeździć. Nasi (nasze) Jurek że Swoim najnowszym nabytkiem. Jutro go poproszę, to może pozwoli ich dotknąć. Tego budynku nikt nie rozpoznaje, na tej wysokości (około 2000 m). Piwosze co z Wami?
    4 punkty
  10. Ratrakują trasę Chopok-Lukova (1c,1b), która ma ruszyć w środę. Tak samo planują otwarcie trasy 33 (Zjazdarska) na południu.
    3 punkty
  11. jak mowilem w piatek na lomnicy byla bajka
    3 punkty
  12. Ochodzita ruszyła:
    2 punkty
  13. Sezon narciarski w województwie świętokrzyskim w sezonie 2016/17 rozpoczął ośrodek narciarski Szwajcaria Bałtowska. Pierwszy wyciąg ruszył wczoraj o godzinie 12, dzisiaj działały już wszystkie trasy. Z gronem przyjaciół umówiliśmy się by wypróbować warunki narciarskie w tym miejscu. Po drodze warunki na drodze znowu bardzo trudne - gołoledź. W miejscowości Niedarczów wypadek - tym razem, również na zakręcie 90 stopni kierowca wjechał w ogrodzenie z cegły klinkierowej. Samochód skasowany maksymalnie, ogrodzenie rozwalone. Dookoła pełno cegieł i zniszczonych części - mam nadzieję, że nikomu nic się nie stało. W ośrodku jesteśmy na otwarciu. Kupujemy karnety na 3 godziny za 50 złotych - kaucja 15. Ponieważ wyciągi jeszcze nie działają robimy sobie jedno z pierwszych grupowych fotek. Salomon Team Widoczność z samego rana i kontrast są bardzo słabe. Pada delikatny, marznący deszcz. Temperatura -2. Trasy przy orczykach przygotowane bardzo dobrze. Widok na łagodny stok, który poprowadzony jest wokół lasu. My jeździmy głównie na fragmencie najostrzejszym w ośrodku - tuż przy wyciągach. Jest świetnie! Twardo, szybko i sztruksowo. Dociera do nas Bumer - od tej chwili, już do końca jeździmy razem. Wspólna fota w charakterystycznym miejscu z nazwą ośrodka. Stoimy na najbardziej stromym fragmencie ośrodka. To tutaj przed laty uczyłem się jeździć na krawędziach. Robię rekonesans na łagodniejszej trasie. Tutaj też jest krótka "ścianka". Dołączają do naszej ekipy Expat i Gosia. Gosia jest jedyną, na dodatek początkującą ale bardzo dzielną snowdeskarką. Po godzinie 11 rusza druga część ośrodka oraz krzesło. Warunki tutaj, przygotowanie trasy trwa od rana - mimo to, nie jest tutaj ani zbyt dużo śniegu, ani warunki nie są zbyt dobre. Mam wrażenie, że na siłę puścili tu narciarzy. U góry prześwitująca trawa przez śnieg, na dole pełna nierówności i bruzd ścianka. Do końca naszego czasu jednak jeździmy po tej stronie. Udaje mi się złapać na fotce Bumera. Pod względem pochyłości trasy, jest tutaj nawet ok. Całość tej trasy wygląda tak: Jednogłośnie stwierdzamy rozmawiając na kanapie, że Bałtów to najlepszy ośrodek narciarski na nizinach. Zarówno pod względem tras jak i infrastruktury. Robimy ostatnią fotkę razem z Bumerem, Expatem i Gosią. Udajemy się na pyszną kawę do tutejszej świetnej restauracji. Pyszne jedzenie, miła obsługa, umiarkowane ceny i piękne miejsce z klimatem. Razem z Andrzejem stwierdzamy, że jedzenie, styl, posiłki - to numer jeden w Polsce jeśli chodzi o ośrodki narciarskie w jakich byliśmy. Kończymy ten dzień... ...jeszcze jedno spojrzenie w stronę miniatur zamków - troszkę ich przybyło od ostatniego roku. Ktoś poznaje - co to za budowla? Żegnamy się z Bałtowem. Patrzę na Kamienną i marzy mi się zimowy spływ kajakowy... ...mam nadzieję, że w tym roku zrealizuję wioślarski plan. Do domu docieramy szczęśliwie, zadowoleni z wyjazdu. Pozdrawiam marboru
    2 punkty
  14. Sobota zapowiadała się piękna, więc bez wahania zapadła jedynie słuszna decyzja: skitoury na Pilsku! Przy okazji tak się złożyło, że kolega właśnie skompletował sprzęt "splittourowy" i chciał go przetestować. Co to za ustrojstwo? To snowboard, który można rozłożyć, doczepić foki i wspinać się jak na nartach. Fajny patent! Widywałem coś takiego w internecie, ale nie na żywo. To teraz była okazja. Skitoury mają tą przewagę nad narciarstwem "przy wyciągowym" , że nigdzie nie trzeba się spieszyć. Normalnie wstaje wcześniej rano, szybko pruję do wybranej stacji, żeby być pierwszym na stoku, zobaczyć sztruks i jak najlepiej wykorzystać karnet. Kiedy wspinam się samemu, mogę nieco zmarudzić i pojawić się u podnóża wybranej górki np. ok. godz. 10, jak dziś. Ale najpierw wspomnę tradycyjnie o drogach - rano mały mrozik, miejscami ślisko, ale bez żadnej ekstremy. Dopiero w Korbielowie nieco śniegu na drodze i paru sparaliżowanych kierowców z tegoż powodu. Ale na szczęście sprawnie docieramy na miejsce i parkujemy pod wyciągiem BABA. Obawiałem się, że tutaj może być zdecydowanie zimniej niż w okolicach Bielska-Białej, więc się poubierałem dość grubo. Kiedy człowiek wysiada z ciepłego auta, to faktycznie odczuwalna temperatura jest niska i myślałem, że dobrze zrobiłem... Czas odpowiednio się spakować, założyć foki i do dzieła! Jeszcze nie ruszyliśmy, a już czuję jak się topię. Wystarczyło wejść do słońca i wszystko jasne: jest o wiele cieplej niż się tego spodziewałem. Już po przejściu 100 metrów zrzucam ciepłą kurtkę, a po przejściu następnych dwustu idę już tylko w jednej cienkiej koszulce bez czapki na głowie.To samo mój kompan. Na szczęście, tym razem zabrałem większy plecak i było gdzie upchnąć nadmiar odzieży. Mimo tego oboje jesteśmy cali mokrzy. Od razu zamarzył mi się mały wiaterek, bo dobre chłodzenie pomaga. Niestety tego u dołu całkowicie brak. Przy okazji przyglądamy się na stok. Ludzi na "babie" szt. kilka, nieco więcej obok na czteroosobowym krzesełku. Warunki określiłbym jako dobre, ale tu i ówdzie można zobaczyć, że śniegu mało. Ale jeździć można bez obaw. humory dopisują do momentu kiedy zobaczymy Buczynkę. Myślałem, że skoro tu już jest dobrze, to tam też choćby jakiś pasek będzie zrobiony, żeby zjeżdżający z góry mogli się dostać do dolnej części tras. Niestety, dół wygląda masakrycznie! Same kamory wymieszane ze śniegiem. Ratrak tamtędy jechał, ale śniegu zdecydowanie za mało, żeby coś to zmieniło. Dopóki idziemy do góry, nie jest to problem, ale jak będziemy zjeżdżać? Pomyślimy nad tym później, teraz trzeba się wspinać i podziwiać widoki. Im wyżej wychodzimy, tym trasa wygląda lepiej. Od mniej więcej połowy Buczynki pojawia się sztruks i tu już jazda będzie możliwa bez obaw. Również wspinaczka jest przyjemniejsza. Ciekaw byłem co z tym wyciągiem na Buczynkę. Widać, że jest gotowy do użycia. Krzesełka wiszą i niby w każdej chwili może być włączony. Oczywiście teraz śniegu mało i jazda byłaby niemożliwa, ale może choć do komunikacji między górą a dołem? Pewnie by się dało,ale... przyjrzyjcie się na zdjęcie: Może temu stoi? Widać, musiał być "ochrzczony" jak niedawno stary orczyk w tym miejscu. Mam nadzieję, że szybko uporają się z tym problemem (i być może innym...) i w końcu krzesełko ruszy. My wspinamy się dalej. Kiedy docieramy do Płaju, zaczyna wiać. Powoli trzeba zacząć myśleć o ubieraniu się, choć dla mnie to dopiero idealny komfort termiczny. Mój kompan woli założyć choć czapkę. Stąd już widać schronisko na Hali Miziowej, więc już tak przyjemniej się robi. Po drodze mijają nas narciarze, kierujący się na Buczynkę. Wszystkim odradzamy ten kierunek, ale tym rozpędzonym nie jesteśmy w stanie. Oj, będą się rysować ślizgi, tępić krawędzie i inne takie. Powinni dać jakieś ostrzeżenie, dużą tablicę, ale niczego takiego nie zauważyłem. Nawet tej słynnej z napisem: "Uwaga, kamienie na trasie!"... Cóż, My dalej do przodu, a tu warunki już fajne. Nie wiem jak końcówka niebieskiej do Hali Szczawiny,ale do Płaju jest dobrze. Jeszcze chwila i osiągamy Halę Miziową. Oprócz pięknych widoków, patrzymy też co tu działa itp. Ludzi bardzo mało. Działa wyciąg na Pilsko i talerzyk na Kopiec. Warunki na trasie bardzo dobre, choć nawet tutaj jakoś obficie nie sypnęło. Kto się uważnie przyglądał, na pewno zobaczył prześwitującą trawę. Na szczęście nic groźnego i na chwilę obecną góra Pilska jak najbardziej godna polecenia. My, będąc rozgrzani, decydujemy się od razu zdobyć szczyt. Przerwę zrobimy sobie w drodze powrotnej. Kierujemy się na niebieską trasę i dalej na Kopiec. Po dotarciu na miejsce, robimy sobie krótki odpoczynek. Kolega zaczął narzekać na obtarcia stóp. Trochę mnie to dziwiło, bo laćki snowboardowe są prawie jak normalne buty. Najwidoczniej "prawie" robi dużą różnicę. Na Kopcu małe zaskoczenie - mija nas kilka skuterów śnieżnych. Wiem, że niektórzy w poważaniu mają wszelkie zakazy, ale skąd ich aż tak dużo? Mały dyskomfort podczas odpoczynku... Szybkie fotki i ciśniemy na szczyt. Widać dość dobrze nie tylko Babią, ale też np. J.Żywieckie czy Skrzyczne. Podobnie jak na Buczynce, niepokoi nas widok powyżej trasy narciarskiej z Pilska - sporo ciemnych plam,wystająca ziemia i kamole. Tu też będzie trzeba kombinować przy zjeździe. Na samej kopule Pilska śniegu do zjazdu dość, ale jeszcze go mało, jak na tutejsze standardy. No ale to dopiero połowa grudnia. Najważniejsze, że docieramy do szczytu i mamy zasłużoną nagrodę, czyli widoczki. Dobry nastrój psuje jedynie bardzo silny i mroźny wiatr. Tu już musiałem ubrać drugą, cienką bluzkę, a po dotarciu na szczyt i odpoczynku, ciepłą kurtkę. Pozostaję się "rozfoczyć", zrobić fotki i tradycyjne Selfie. Na szczycie dostrzegliśmy też narciarzy i snowboardzistów jeżdżących przy pomocy latawców. Niektórzy wzbijali się nawet dość wysoko w powietrze! Jeśli jeszcze ktoś się zastanawiał, czemu tak lubię Pilsko, zwłaszcza na tourach, to już chyba wie... Dobra, fotki porobione, czas uciekać, bo tu strasznie zimno. Wiatr daje w kość zwłaszcza moim dłoniom. Rękawiczki nie pomagają za bardzo. Ruszam więc szybko w dół, byle się nieco schować. Po drodze trzeba uważać,bo zdarzają się takie kwiatki: Kopuła Pilska jest praktycznie płaska, co w sporej części uniemożliwia jazdę na snowboardzie. Narciarz odepchnie się kijkami, "zrobi jodełkę" i po problemie. Snowboardzista ma gorzej, no chyba, że ma Splitboarda i kijki... Tak docieramy do bardziej stromego odcinka odcinka, gdzie można już sunąć bez użycia wspomagania. Kolega montuję dechę, a ja zaczynam kombinować, jak pokonać wcześniej wspomniane miejsce. Wbrew pozorom, nie jest źle i szybko docieram do trasy narciarskiej, na której warunki są już dobre. Oczywiście po południu jest już trochę zmęczona, w jednym miejscu zaczęły wyłazić borowiny, ale bez żadnych przykrych niespodzianek. My ciśniemy do schroniska trochę się ogrzać, choć już podczas jazdy zacząłem nabierać właściwej temperatury. Dobry grzaniec nie jest zły, zwłaszcza w takiej sytuacji. Przy okazji wyjaśniło się, skąd wzięły się skutery śnieżne - można je wypożyczyć! Chyba sam kiedyś spróbuję... Ogrzani, napojeni i nakarmieni ruszamy na dół. Trochę się nam zwlekło i zaczął się już robić półmrok. Szybko pokonujemy trasę, a z nami sporo innych narciarzy i snowboardzistów. Biedaki chyba nie wiedzieli na co się piszą... Jeden gość zalicza glebę jeszcze na dobrym odcinku i niestety dość mocno ucierpiał. Pojawili się jego koledzy, więc My jedziemy dalej do Buczynki. Do jej połowy jazda bezstresowa, później co raz więcej kombinacji. Mi udało się dotrzeć na tyle daleko, że jedynie 100, może 200 metrów musiałem przejść. Bez strat, dodam. Dalej, tj. od Soliska, jazda już z przyjemnością, choć pojawiło się trochę lodu. Przeszkadza jedynie słaba widoczność, bo jeszcze nie włączyli oświetlenia. To znaczy "BABA" nie włączyła... Dojeżdżam na nartach do samego parkingu, pakowanko i czas wracać do domu. Kolejny bardzo udany dzień na nartach, a właściwie na tourach. Piękna pogoda, piękne widoki i w dobry towarzystwie.Szkoda, że Góral nie mógł dołączyć, na pewno by nie żałował - szczególne pozdrowienia dla Ciebie! Pozdrawiam, Johnny.
    2 punkty
  15. Po sobotniej inauguracji sezonu na Chopoku, którą opisałem wyżej, był kolejny i ostatni dzień jazdy. Niedziela przywitała nas temp. ok -3'c i pochmurnym niebem. W niedzielę przed wyjazdem pakowanie, itp. i na parkingu w Luckach jesteśmy trochę po 9. O dziwo miejsca jest więcej niż w sobotę. Szybkie przebieranie i decyzja... wybieram od początku Heady Titan, czego potem nawet przez sekundę nie żałowałem. W Luckach kolejki do wyciągu brak, więc jedziemy na górę, a im wyżej tym większa mgła. Na Wyhliadce widoczność jeszcze ok, ale widać, że już trochę wyżej widoczność coraz gorsza. Dziś trasy wybiera Bartek, więc na początek jedziemy z powrotem na Lucky niebieską 5 a potem 14. Im niżej tym widoczność coraz lepsza, ale narciarzy na trasie trochę jest, więc uważać trzeba. Chyba w nocy przybyło kilka cm świeżego śniegu. Jeździ się super przyjemnie, a Titany dają mnóstwo radości z jazdy i pewności. Wjeżdżamy jeszcze raz na Vyhliadke i zjeżdżamy 5 do Zahradek. Tam widoczność bardzo dobra, ale kolejka do krzesła na Rovną Holę największa ze wszystkich. Na szczęście to tylko kilka minut stania, bo idzie dość sprawnie. Z wyciągu spoglądam na czerwoną 1, która wygląda tak, a którą będziemy później kilka razy zjeżdżać. Docieramy na Rovną Holę, a tam jest tak: Bartek wybiera dziś trasy i wybiera czerwoną FISowską 11. Ok, to jedziemy, tylko pilnuję go i siebie, żeby nie stracić z nim w tej mgle kontaktu wzrokowego. Ale im niżej tym lepiej. Śnieg świetny, mało lodu, lekkie odsypy, ale przyjemne, może to narty sprawiają, że nic a nic mi nie utrudniają jazdy, sam nie wiem. Bartek radzi sobie dzisiaj dużo lepiej, więc chce na 11 pojeździć dłużej. Mnie ciągnie na górę, na Chopok, żeby zobaczyć czy aby szczyt nie jest w słońcu, a pod nami morze chmur. No i chciałbym na 1 pojeździć, bo lubię ją. Jedziemy krzesłem z Zahradek na Priehybę, do którego nie było kolejki, no a tam jest tak: Wsiadamy w gondolkę na szczyt no i jedziemy sobie w mleku, bo nawet trasy i narciarzy pod nami nie widać. Nie wiadomo czy jeżdżą czy nie. Po wjeździe widzę, że pięknie na zewnątrz nie jest, tak że Bartek zostaje w środku, a ja wychodzę rozejrzeć się. Ciekawie to nie jest. -6'c, mocno wieje i mało widać. Zupełnie nie to co wczoraj. Zjeżdżamy gondolą na Priehybę, a tam przejaśnia się i widoczność zdecydowanie polepsza się. Jeździmy kilka razy 1. Miejscami jest lód, trochę odsypów, ale i tak jest ekstra. Wracamy z powrotem na 11, która najbardziej przypadła do gustu Bartkowi. Tu fota dla Leitnera I przed 15 ostatni zjazd do Lucek. W niedzielę wg iSki Trackera zrobiliśmy też 44 km, a na dole Bartek o mało się nie popłakał, że to już koniec i trzeba wracać. Tak, że do samochodu, przebieranie, pakowanie sprzętu i w drogę, która ani łatwa ani przyjemna ani szybka nie była niestety. A po drodze jeszcze pizza w Liptovskim Mikulasu. Generalnie wyjazd bardzo udany. Tłumów nie było, kontuzji na szczęście też nie. W sobotę lepsza pogoda gorsze warunki śniegowe, a w niedzielę na odwrót. Wyjeździliśmy się, choć większość mojej jazdy to było kontrolowanie Bartka. Ale dobre i to. Nowe narty nie zawiodły, a zachwyciły. Parę pamiątkowych zdjęć udało się zrobić. Sezon rozpoczął się pięknie, oby taki był dłuuugo, do późnej wiosny
    2 punkty
  16. W tym roku prawie na pewno Ochodzita znowu nie ruszy. Powodów jest kilka, ale wszystkie są niejawne. Wszyscy mają nadzieję, że ośrodek ruszy za rok - podobno starania właściciela trwają.
    2 punkty
  17. Uwzględnijcie w technice forum,że część ludzi tu pochodzi z roczników wykluczenia cyfrowego i zmaganie się z coraz nowymi wynalazkami programistów może nas tylko zniechęcić...To nie jest domena tej strony,ale ciągłe zmiany interfejsów i procedur obsługi na stronach banków,operatorów itd to zmora mojego pokolenia-gdy coś zgłębisz,jakiś idiota ci to zmienia,by wziąć kasę lub wykazać aktywność przed szefem,a funkcjonalnie jest gorzej a nie lepiej...
    2 punkty
  18. Ktoś coś wie co z tą stacją narciarską. W zeszłym roku nieczynna w tym też na razie nie i nic nie zapowiada że będzie czynna. Troche szkoda dla mnie jedna z fajniejszych stacji w okolicy
    2 punkty
  19. mam taki pomysl, jak ktos cytuje jakis post , zeby nie umieszczac na nowo tych wszystkich zdjec bo otwiera sie to z minute
    2 punkty
  20. Marionen - jak będziecie mieli po drodze, to przy trasie Bernkogel nad Saalbach (niebieska trasa) jest knajpa, która nazywa się Westernstadl, gdzie zawsze serwowali rewelacyjne chilli con carne. Niestety parę sezonów już minęło odkąd byłem tam ostatni raz, ale jak będziecie mieli okazję, to polecam. Knajpa w środku też ma ciekawy wystrój.
    2 punkty
  21. Co to za forum? Wszyscy o jakimś samochodzie w rowie, gołoledzi, itp. A bo to jeden leżał wczoraj czy dziś w rowie? Takie życie niestety, dobrze że chłopakom nic się nie stało, a samochód nie szklanka, wyklepie się. A gdzie choć słowo o narciarstwie? Aaaa było, faktycznie, Heady Marcina podobają się no i pewnie do tego fajnie jeżdżą Stacja Kazimierz to pewnie jedna z tych, do których nigdy specjalnie nie pojadę, ale i tak fajnie jest czytać relacje i oglądać zdjęcia z takich stacji, a przy okazji podziwiać wytrwałość ludzi uzależnionych Od narciarstwa oczywiście, bo po takich przygodach jechać jeszcze kilkadziesiąt km do Kazimierza na jedną czynną trasę, to inaczej tego nie można nazwać jak uzależnieniem Ćpuny narciarskie jesteście
    2 punkty
  22. Czekałem, czekałem i się doczekałem. O 7.20 jesteśmy pod gondolą. Armatki śnieżą, a śniegu poza trasami brak. Ale to i tak chyba jedyny ON w Tyrolu w którym w ciągu ostatniego miesiąca spadł śnieg. W ciągu 2 lat zmienił się nie do poznania. Większość infrastruktury technicznej wymieniona. Dostępność tras na karnecie również wzrosła. Poznajcie? Wujot uprawia skitoury bez nart. Co się Stało? Jurek "wymiata" Sorki, ale idę bo muszę gdzieś iść. Jeszcze się odezwę. Za godzinkę albo dwie!
    2 punkty
  23. W Ischgl było na tyle atrakcyjnie, że pozwolę sobie na krótkie (jak na mnie) resume... Jeździłem w Alpy w różnych grupach. Z rodziną, przyjaciółmi, obozy sportowe, sam i układy mieszane. Od zeszłego sezonu doszły do tego wyjazdy z grupą narciarskich zapaleńców. Wyjazd taki to czysty relaks, nic mnie nie obchodzi, wszystko gotowe, trzeba tylko jeździć na nartach. Jak ktoś chce poszaleć tylko na nartach, to nie ma chyba lepszej opcji, 4 dni i wyjechany jestem na maksa. Do tego w grupie tacy narciarze jak Jurek czy Wiesiek i po 4 dniach wracasz z chęcią do domu (tak mi się wydawało przez 2 dni, później znowu ciągnie na alpejskie trasy). Podobny efekt dają tylko obozy sportowe, ale koszty są wtedy jak 1 do 3. Sam Ischgl nie powala cenowo. Jak nie śpisz w samej miejscowości, nie lądujesz po nartach w licznych knajpach (np Schatzi Bar i oczywiście w narciarach tylko do 20) to ceny absolutnie akceptowalne. Coś na ciepło, niedaleko Schatzi w Billi cały kurczak za 5 euro, czy frikadelle z bułką, sałatą, sosem chyba 2-3 euro, lub wielka pizza w ristorante za 10-12, takimi cenami mnie nie powaliło. Do tego świetne, zróżnicowane trasy i ogromne możliwości freeridowe. Jak na koniec listopada to prawdziwa bajka. Jeszcze muszę dodać do plusów ilość narciarzy na trasach. Wtorek to już były prawdziwe pustki. No i pełne słońce w poniedziałek i wtorek. Zresztą niech przemówią za mnie zdjęcia. Trochę dziwne uczucie, pełne słońce, a co jakiś czas trzeba przecierać gogle bo całe zaszronione. Poniedziałek i wtorek prawie wszystkie armaty i lance śnieżyły (lodziły). Po kilku godzinach jednak się przyzwyczaiłem. Przecież wiedziałem, że śnieżą dla Artixa. Dzięki działającym armatkom na niebie zrobiło się ciekawie, może nie było 3 słońc jak nam pokazał Jodek w Soelden, ale 2 tęcze też ciekawie wyglądały A ta, to mi przypominała Schladming i konstrukcję do obsługi kamer na mecie W poniedziałek zjazd do Ischgl 1 był dosyć ekstremalny, ostatni odcinek to praktycznie lód Generalnie mogę powiedzieć trasy "całe tylko moje" Tłumy pod knajpami na Idalpie Do kanap kolejki Ciekawe zjawisko geologiczne, między Szwajcarią, a Austrią kamienne piargi, rozległość i wielkość skał odpadających przez wieki od góry skalnej zrobiło na mnie wrażenie W samym mieście ruchomy tunel dla leniwych lub zmęczonych (nie dotyczy Jurka i Wieśka, Oni robili za przewodników) Widać, że w ośrodku przygotowują kolejne trasy, tutaj w Alp Trida (dla Artixa oczywiście) Podziękowania dla wszystkich, za pomoc w szukaniu magnesów, mimo zmęczenia z ochotą rzucili w miasto, co było niezwykle dla mnie ważne... Wybudowali nową kolejkę gondolową, mogącą pomieścić 28 osób, mnie by wystarczyła 4 osobowa. Głupio się jeździło 4 razy z rzędu samemu, dodatkowo przede mną i za mną puste gondle. Podczas ostatniego wjazdu zostało ze mnie tyle co na tym zdjęciu... Do dzisiaj zastanawiam się jak Jurek to czasowo ogarnia. Po powrocie na kwaterę, zdążę się tylko przebrać, a obiad już podany, sztućce, talerze i gorący posiłek gotowy w kilka minut, to samo rano, nawet w wojsku nie było takiego tempa! A byłem to wiem (w wojsku) Pozdrawiam serdecznie!
    2 punkty
  24. Słuchałem wywiadu z burmistrzem Krynicy. Mówił on, że obecny właściciel ON Jaworzyna nie jest zainteresowany budową kolejki łączącej Jaworzyne z Wierchomla!!! Podobno kasa nie jest problemem, wstępne uzgodnienia środowiskowe są pozytywne ale właściciel mówi niet! Dziwi mnie to trochę, choć nie powinno. Polska to dziwna kraj.
    1 punkt
  25. 720p na eurosport player. Polecam tę apke. Leci wszystko, nie tylko to co na eurosport pl. 15 pln miesięcznie. Fajnie jadą
    1 punkt
  26. Narty już jej kupiłem, ale coś mało tej jazdy [emoji12] Head Rally - Probably the best ski in the world [emoji6]
    1 punkt
  27. Na Eurosporcie nie ma. Dziady pokazują co innego. Ja oglądam tu http://www.cloud-tivu.net/Blog/rai-sport-1-in-streaming-anche-dallestero/
    1 punkt
  28. Dobrze znana zasada - "tnij cytaty".
    1 punkt
  29. Polecam Ci po nartach baseny termalne we Vrbovie,ja pewnie będę jeździł w Litmanowej w środę,czwartek lub czwartek,piątek a wieczorem tam właśnie...
    1 punkt
  30. Miejmy nadzieję, że sytuacja z granic okresu PRL nie wróci się, choć kto wie? A żeby młodszym nieco przybliżyć tamte czasy, przytoczę aforyzm Cz. Miłosza, co siedzi mi w głowie. "Zaglądali w kufry, zaglądali do waliz. Nie zajrzeli do d..., tam miałem socjalizm". U mnie nie wiem czego tam Ukraińcy szukali wykrywaczem metalu, bo chyba nie złotego cielca socjalizmu. Ale na osobistych z wykrywaczami metalu byłem kilkukrotnie. Takie to były czasy.
    1 punkt
  31. Tak! Niewiele brakło a zabiłbym Leitnera... Ten dzień zaczął się fatalnie - w ogóle nasz wspólny wyjazd od początku układał się źle. Najpierw weekend, w którym mieliśmy wspólnie pojechać na narty okazał się deszczowy, a jedyny ośrodek w województwie lubelskim Nartraj w Chrzanowie został tuż przed poprzednią sobotą zamknięty. Przełożyliśmy wspólne, małe WZF z Marcinem na dzisiaj. A dzisiaj? Najpierw, w drodze z Warszawy do Radomia psuje się bus, którym podróżuje mój Gość - półgodzinna przymusowa przerwa opóźnia nasz wyjazd. Ok 9 rano odbieram Leitnera z dworca - jedziemy. Celem jest stacja narciarska Rąblów. Wyjeżdżamy z miasta i...? Prawie zabijam Marcina Nie dostosowuję odpowiednio uwagi do panujących warunków na drodze, jadę ciut za szybko jak na mroźny i wilgotny poranek... niedospana noc, zmęczenie, rozkojarzenie - trochę lodu, gołoledzi na drodze i niestety - sprokurowałem bardzo groźne zdarzenie na drodze. Wpadam w poślizg na zakręcie 90 stopni i przydrożny słup niebezpiecznie się do nas przybliża... ...poniżej droga hamowania. Na szczęście jakieś 30 metrów przed słupem udaje mi się postawić samochód w drift i mijamy niebezpieczeństwo. Wpadamy w przydrożne krzaki. Niestety nie dajemy rady o własnych siłach z tego wyjechać. Dzwonię do expata i taty - obydwaj przyjeżdżają po chwili i samochód wyciągamy tyłem przy użyciu liny holowniczej. Niestety uszkodzenie zderzaka jest na tyle poważne, że uniemożliwia dalszą jazdę. Ponieważ zależy mi na szybkiej naprawie jedziemy do serwisu. Tu zgłaszam szkodę, przepakowujemy "graty" narciarskie i ruszamy w drogę... Ufff - udało się. Nic nikomu się nie stało. Trochę strachu, trochę połamanego plastiku i adrenaliny we krwi - szczęśliwe zakończenie. Formalności trwają ok godziny - dostaję auto zastępcze, jedziemy na narty. Nie można się poddawać - przeciwności losu pokonujemy, bo pasja do narciarstwa tego od nas wymaga. Bardzo dziękuję za pomoc expatowi - Piotr, by pomóc zjawiłeś się u nas w sekundzie. Szacun! Leitner - przepraszam za chwilę grozy spowodowaną moją nieuwagą! Dla mnie? Nauczka! Mimo przejechanych w życiu ok miliona kilometrów i bezszkodowej jazdy od wielu, wielu lat - przyszło ostrzeżenie i lekcja pokory. Nowe auto, chwila przystosowania się i jedziemy. Za Puławami Marcin sprawdza sytuacje na okolicznych stokach - ostatecznie decydujemy się na nartowanie w Stacji Narciarskiej Kazimierz. Kupujemy karnety dwugodzinne ze względu na zmarnowanie kilku godzin i ruszamy na stok (cena weekendowa 40zł). Dzisiaj Leitner testuje po raz pierwszy swoje nowe, śliczne nartki od Heada. Idziemy w stronę jedynego czynnego, niebieskiego stoku. Po drodze tutejsze, klimatyczne ognisko. Przybijamy piątkę, robimy pamiątkowe zdjęcie. W nocy i w piątek, w stacji uruchomione były armaty od robienia śniegu. A tutejszy sprzęcik z bliska wygląda tak: Jest tego w Kazimierzu sporo i tylko patrzeć kiedy całość tras zostanie uruchomiona. Ostrzejsza, czerwona trasa została częściowo pokryta śniegiem i jak utrzymają się mrozy, to niebawem ruszy wszystko. W pierwszej godzinie jazdy ludzi na stoku i przy wyciągu nie było zbyt wielu. Pod wyciągami też przybyło sztucznego... Spora wilgotność spowodowała to, że jakość wyprodukowanego śniegu nie była zbyt dobra. Gdzieniegdzie pojawiały się delikatne oblodzenia i plamy żółtego. Jeździmy. Czuję, że moje narty błagają o serwis - w takich warunkach trzeba mieć ostre krawędzie. Po kilku zjazdach, po dostatecznym rozgrzaniu się było już ok - jazda szybka acz uważna z mocnym dociskaniem nart. Warunki do jazdy oceniam jako dobre, temperatura na stoku oscylowała wokół 0. Marcin próbuje swoje nowe narty a na ustach ma banana! Jeździ mu się dobre i jest mega zadowolony z wyboru desek i ich długości - fajnie, bo sam mu je doradzałem Udaje mi się go nawet cyknąć kamerą. Jest super - cieszymy się jazdą, a ja zapominam o przykrym zdarzeniu na drodze. W drugiej godzinie pojawia się większa ilość narciarzy i niestety przy jednym działającym orczyku (drugi ma awarię i po zakończeniu naszej jazdy zostaje uruchomiony) tworzą się zatory i małe kolejki. Nie lubimy kolejek... Powoli kończymy. Wyciągamy się na górę ostatni raz i zaczepia nas, poznaje mnie po nartach i pewnie po pokracznym stylu jazdy jeden z naszych forumowiczy - Piotr. Piotr loguje się rzadko, rzadko pisze ale czyta nas regularnie. Super facet! Bardzo sympatyczny i bezpośredni, otwarty. Wymieniamy kilka zdań, spędzamy kilka minut razem i żegnamy się. Mam nadzieję, że spotkanie z nami skłoni go do większej, forumowej aktywności a my będziemy mieli przyjemność jeszcze razem poszusować na lubelskich a może nie tylko lubelskich stokach. Fajnie Piotr, że podszedłeś do nas i zagadałeś. Bardzo mi, nam było miło - dziękujemy. Kończymy jazdę. Przebieramy się i idziemy jeszcze zjeść - należy się pyszna pizza po tylu przygodach. Żegnamy się ponownie z Piotrem - tym razem w knajpie i jedziemy. Podwożę Leitnera na dworzec a sam jadę do domu. Docieram do domu szczęśliwie przywieziony autem zastępczym. Jutro z samego rana? Bałtów. Ktoś chętny? pozdrawiam serdecznie marboru
    1 punkt
  32. kmarcin - jak sam napisałeś, zdarzenie jakich wiele, a Marboru zrobił tytuł wątku jak u Hitchcock'a to nie ma sie co dziwić. Jak widać nikomu nic się nie stało, auto ubezpieczone, więc wszystko ok
    1 punkt
  33. Fajnie. Ośrodek topowy i mega spanko ? Chyba trzeba coś kupić kobiecie mej i łapać się na kolejny wyjazd z Rajselajterem Jurkiem ?
    1 punkt
  34. Wrzuciłem trochę zdjęć do galerii skionline.pl. Jest tego trochę...
    1 punkt
  35. Nie można mieć wszystkiego, trzeba cieszyć się tym co mamy, chciałbym powiedzieć PS Oglądałem dzisiaj zdjęcia z Dolomitów, tam to dopiero wygląda...
    1 punkt
  36. Pewnie, że powtórzymy...jest nawet plan by niebawem pojechać na Konary - tam Andrzeju powstał w świętokrzyskim nowy stok narciarski o długości 750 m. Jestem tego ciekaw...a jadąc tam przejeżdżam przez Twoją miejscowość Reflektujesz? Dokładnie, to Malbork W tym roku w wakacje również odwiedziliśmy. Cześć Andrzej, Ludzi było umiarkowanie - raczej jazda na bieżąco. Było naprawdę fajnie. Jakieś narty razem? Wstępnie w środę wieczorem planuję gdzieś wyskoczyć. Oby powstał - pojedziemy i przetestujemy
    1 punkt
  37. Dzis na jaworzynie byla marna pogoda pochmurno \ okresami padal snieg ,lekki minus przez caly dzien ,twardo ,duzo kamieni i bez kolejek Wysłane z mojego myPhone Q-Smart LTE przy użyciu Tapatalka
    1 punkt
  38. Dzisiaj w niedzielę jakże inne warunki pogodowe niż wczoraj. Temp. na lekkim minusie, mgła i mżawka zamarzająca na goglach. Na Golgocie i Solisku widoczność jako taka. Powyżej obu tych stoków prawie mleko. Mimo to dało się pojeździć. Stoki przygotowane bardzo dobrze czyli gładkie, wylizane, bez uskoków i umiarkowanie twarde. Śnieg szybki. Narciarzy mało, często żadnego narciarza przede mną do wyciągu. Po 10 godz pojawiło się kilka grup szkolonych więc czasem robili sztuczny tłok na Solisku gdzie widoczność była jeszcze znośna. Mimo nie sprzyjającej aury wyjeździłem się.
    1 punkt
  39. Owszem,ale dziś już relacji nie będzie...
    1 punkt
  40. Mały spoiler z Kazimierza. Dodam, że słowo "spoiler" nie jest przypadkowe". Warunki bardzo dobre - na samej górze po prawej i na dole było odrobinę lodu. Twardo. Czynna trasa niebieska i jeden wyciąg (drugi ruszył przed 16 po usunięciu awarii). Moja relacja pojawi się późnym wieczorem albo jutro. Marboru na pewno skrobnie coś szybciej.
    1 punkt
  41. ciekawie przygotowana trasa
    1 punkt
  42. Cóż, relacji z tego napisać nie da ale zastępstwo jest. Dziś mój brat samotnie na Pilsku.
    1 punkt
  43. Istebna Miał być Chopok, ale... i skończyłem w Istebnej. Dziś w Zagroniu lekki mrozik i tragicznie mało ludzi. Warunki dobre+, twardo, żadnych przetarć czy kamieni. Stok nie jest może zbyt wymagający, ale dzisiaj dzięki "nikczemnej" frekwencji można było szybko, i co ważniejsze bezpiecznie poszusować. Trzy godziny jazdy, to aż nadto jak dla mnie w tym ośrodku - najwyższy czas odwiedzić sąsiednią SN...
    1 punkt
  44. 1 punkt
  45. Szybka relacja z Zagronia. Warunki zacne ludzi garstka, choć się zjeżdżają. Jutro już pewnie nie bardzie takiego luzu Wysłane z mojego SM-G900F przy użyciu Tapatalka
    1 punkt
  46. Wyborne warunki w Szczyrku Miłego weekendu.
    1 punkt
  47. Pamiętam początki gdy powstała w Polsce Kadra Skicrossu. To chyba sezon 2007 lub 2007/08. Ta kadra to dwie kobiety i 3 facetów, tj Dagmara Krzyżyńska, Karolina Riemen, Michał Kałwa, Marcin Orłowski i Wojciech Zagórski. Pierwsze zawody jakie oglądałem to Międzynarodowe Mistrzostwa Czech w Spindlerov Mlyn na Horni Misecky w 2007r. Dagmara przeszła do kadry Skicross rok po Olimpiadzie w Turynie (25 w gigancie). W dorobku kilkadziesiąt tytułów Mistrzyni Polski, 3 złota Uniwersjady, Zwycięstwo w Pucharze Europy w 2003/04 gigant w Abetone i wiele innych sukcesów (także tenis ziemny i kolarstwo górskie), wygrał tam również męskie zawody Ivica Kostelic (taki kiedyś mieliśmy poziom i jeszcze Katarzynę Karasińską - zwłaszcza slalom). Nie wiem jak Karolina, ale Dagmara pierwszy raz w zawodach w Skicrossie wystąpiła właśnie w MM Czech. Do finału dostały się dwie nasze dziewczyny i dwie Czeszki. Finał niezwykle emocjonujący, prowadzi Dagmara przed Czeszką i Karoliną. Niestety tuż przed wirażem i padokiem Czeszka najeżdża Dagmarze na tyły nart i obie leżą, a na nie wpadają Karolina i druga Czeszka. Wszystkie dziewczyny zdezorientowane, jedna Czeszka zgubiła nartę. Pierwsza wstaje Karolina i pędzi do mety, ja się drę do Dagmary wstawaj i dawaj do mety bo wszystkie leżą. Dagmara tego w pierwszej chwili nie widziała, bo leżała pierwsza. Na szczęście ruszyła przed Czeszką i był 2 w pierwszych swoich zawodach. Na tym sezon Skicrossowy w 2007r się zakończył. Wśród mężczyzn wygrał oczywiście Tomas Kraus, absolutny mistrz przez wiele lat. Wyróżniał się tym, że miał niesamowity start, wygrywał zawody na pierwszych 20 metrach. Po zawodach miałem okazję zjechać po trasie. Śmigiem dało się zjechać, ale tam gdzie oni skakali po kilkadziesiąt metrów, to ja skakałem 0.5 m. Trasę zaliczyłem, choć to była najłatwiejsza jaką widziałem, powodów do dumy jednak brak (nie ten styl). W następnym sezonie (pierwszym całym) Dagmara zdobywa Puchar Europy w generalce, a w PŚ we Flein zajmuje 8 msc. W 2008 Karolina łamie nadgarstek i sezon ma z głowy, a Dagmara startuje sama plus chłopaki. W 2009 wraca Karolina, a podczas treningu przed pierwszymi zawodami PŚ w Sankt Johann Dagmara rozwala całkowicie kolano i w wieku 28 lat kończy niestety zawodniczą karierę. I Olimpiada w Vancouver zostaje do podbicia tylko dla Karoliny. Chłopakom nie udało się osiągnąć znaczących sukcesów, obecnie najbliżej czołówki jest Mateusz Habrat. Jeszcze pozwolę sobie napisać o samych zawodach. Najpierw są treningi, co najmniej 2. Każdy zjeżdża sam i opracowuje strategię, jak pokonać przeszkody, wchodzić w zakręty itd. Eliminacje zaczynają się od jazdy na czas, każdy indywidualnie. Nie wiem czy coś się nie zmieniło, ale eliminacje przechodziły 32 dziewczyny z najlepszymi czasami i dobierane czwórkami 1-32-16-17 itd. Dalej to wszyscy wiedzą. U panów rywalizacja większa była i u nich z eliminacji wchodziło 64 z najlepszymi czasami. Dalej tak samo jak u kobiet. Nieco inaczej rozgrywane były zawody w Ameryce Północnej Skicross X-Games. Bo tam na trasach rywalizowało po 6 zawodników (ale kasa była większa, jak i ryzyko wypadku). To by było na tyle. Pozdrawiam serdecznie.
    1 punkt
  48. Dlaczego uwielbiam Ischgl. Nie dlatego, że są imprezy, żarcie świetne, striptizy, w butach nie wolno chodzić.... uwielbiam Ischgl bo ma praktycznie nieograniczone możliwości freeridowe. Nawet jak nie ma warunków - to są warunki (trzeba tylko jeździć z Wujotem) W minionym tygodniu śniegu poza trasami niewiele, ale jak tam się jeździło... z Palinkopf okolice 80 Jest zabawa, radość, latanie, jest fun Wiesiek nie był "miły" nie wybierał łatwizny, trzeba było przedzierać się przez lawiniska, ale radość z przejazdów tym większa pod D2 przy 21 również zabawa przednia, prawie całą ekipą E4 koło 40 brak mi słów Wujot odkrywa kolejne tereny Wiesiek pod armatnim gejzerem W Alp Trida też się da Na koniec znowu koło 80, wszystkie ślady nasze Końcowy ostatni zjazd, ale jeszcze tu wrócimy.... Pozdrawiam serdecznie.
    1 punkt
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...