Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Zagronie

VIP
  • Liczba zawartości

    511
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    15

Zawartość dodana przez Zagronie

  1. Zagronie

    Szczyrk - COS Skrzyczne

    Jeszcze jeździ? Ta Poma. Zamierzchłe czasy. Ale Hola jest super, jak dużo śniegu. Pod tą Pomę można było podjechać autem cinque...Bardzo malownicza jazda przez las. Prawdziwy rajd, pośród zwałów śniegu. Dlaczego? Ano niżej wyciąg nieczynny. A miejscowy człowiek wskazał na leśną drogę. To wspomnienie zostało mi w głowie na wieczne czasy. Ta jazda z żoną. Poma wyrywająca moją damę, wysoko w powietrze. Eh, te narty! Ile ma się tych bezcennych wspomnień ?
  2. Zagronie

    Dociążenie zewnętrznej.

    Miałem Cod, poprzednika Deacona 178 cm. Stoi w piwnicy. Podarowałem wnukowi(Kubie), Narty z wiązaniami od 6,0 do 16,0. Załapałem się na 6,5. Kupiłem i jeździłem parę lat. Zachęcony pochwałami i facetem kręcącym na strusiku, były nowe, tylko z przed trzech lat. Na Mosorny, gdy gładko i brak ludzi to ujdą. Nie jest to gigant spidu. Nie jeżdżę już na nich, od prawie trzech lat. Ja mam chęć kręcić, dość ciasno. Na nich też kręcę. Ale odsypy, wyślizgane, to już jestem za wolny. Są dla mnie za ciężkie. Stąd slalomka 165 cm z komórki. I zmiana stylu. Nie w górę, jak na pierwszym filmie, ale prędzej w dół. By na węższym miejscu i śliskiej nawierzchni się wyrabiać, bez zbytniej szybkości. Cod to nie narta, że można docisnąć przód w krótkim skręcie, na śliskim i będzie trzymać. Filmy dzieli ok. 4 lata. G_Mos_przełamanie.mp4 Ga_Mosorny22.01.19.mp4
  3. Zagronie

    Dociążenie zewnętrznej.

    Powodzenia w karierze zawodowej!
  4. Zagronie

    Dociążenie zewnętrznej.

    Oczywiście, że nasz ciężar ją dociska i drugi ciężar, wynikający z bezwładności materii. Ale tych filmach to oni są straszne gaduły. Zraziłem się do gadania, ponieważ sam za dużo piszę. W realu, na stoku nie gadam. Jestem bardzo oszczędny. Pokażę, wyjaśnię rzecz, o którą idzie. Nic więcej i patrzę na delikwenta. Czasem wtrącę jedno słowo, jakiś gest wyjaśniający. Reszta należy do niego. Złapie szybciej, jego zasługa. Nie złapie nic. To źle oceniłem jego poziom, albo jest mało zdolny do tego pięknego zajęcia na stoku. Oczywiście można odwrócić kota do góry ogonem i powiedzieć, że to moja wina, ponieważ źle wyjaśniam, sam nie wiem o co chodzi? Ciężkie jest życie pedagoga.
  5. Zagronie

    Dociążenie zewnętrznej.

    A czy można się nie przyczepić do zdjęcia z drugiego filmu? Można. Litera "A" między nóżkami. Ten w bordowej kurteczce, z poprzedniego postu, jest bliżej ideału. Piszę na innym forum o aplikacji, do zaaplikowania sobie na fon. Wystarczy sobie kupić takie dwa gadżety, przyczepić do butów. I mierzymy kąty między nartami a śniegiem. Jak są takie same, to nie ma "A", pod warunkiem, że nie ma się krzywych nóg.
  6. Zagronie

    Dociążenie zewnętrznej.

    Z obciążeniem nie mam problemu. Obciążenie rozumiane, jako nie podpieranie się nawet na moment(moment utraty równowagi dynamicznej) nartą wewnętrzną. Dociążenie rozumiem, jako dociążenie przodów nart, po inicjacji skrętu. Z tym jest gorzej, szczególnie, gdy nagle stromizna rośnie(przelamanie). Gdy jest ślisko i narty "uciekają" z pod ciała. Szukam tu możliwości odciążenia przy "transition"(zmianie krawędzi nart na przeciwne), bez wychodzenia w górę. Jeżdżę na dobrym śniegu, bez wbijania kijków(markowania). Kijki mam, trzymane uskośnie i gotowe do zamarkowania. Skręt ma się zacząć od stóp. Jest krytyczny moment dociążenia przodów nart, gdy wjeżdżają w linię spadku stoku. Trzeba mieć w głowie myśl - teraz tors do przodu ! Nigdy nie będzie tego za dużo na stromym stoku, przy większej szybkości. Ciekaw jestem tego wytłumaczenia ? Co, kto jeszcze wymyślił? Czasem się trafia, jeśli chodzi o technikę narciarska, jakieś spojrzenie z boku. Świetnie wyjaśnijące pewien problem. Np - przez lata miałem problem "nacisku na języki" . Naciśnij na języki - tylko w określonym momencie. A nie naciskaj nadmiernie przez cały skręt. Pod jego koniec następuje całkowite jego zwolnienie. Tego nacisku w rzeczywistości się nie czuje. Ale trafiam na stwiedzenie napięcia mięśni z przodu łydki. Wystarczy sobie stanąć na podłodze w pozycji narciarskiej i napiąć mocno je na moment. Łydka "idzie" do przodu. Naciska na język. To napięcie się reguluje, ten nacisk na język się reguluje. Napinaniem tych mięśni. Nart się nie dociska, czy obciąża. O obciążeniu można mówić tylko w sensie zewnętrzna, wewnętrzna. Natomiast mówiąc głównie o zewnętrznej nic się nie dociska. Dociskanie występowałoby tylko wtedy, gdyby oparci o coś plecami, prostując nogę, odsuwali nią coś przed nami. Coś jednak jest takiego w jeździe. Ciężki korpus ciśnie na nogi. Korpus jest "odsuwany" by nie spadł za "nisko". Nie jest "odsuwany", tylko świadomie utrzymywany napięciem mięśni nogi zewnętrzej. Muszą być silne, szybkie w reakcji. To napięcie się czuje. Występuje przy nacisku i docisku. Pojawia się automatyzm ich napinania, w czasie jazdy, bez zastanawiania się. To jest szczyt tego procesu.
  7. Jestem zaintrygowany spotkanymi instruktorami. Pogłębianie kolan, wkładanie kolan, napięcia w kolanach(?). To są zjawiska, na nartach. Tylko, że wydaje mi się, rolą instruktora jest też pokazać, o co chodzi. I pokazać tak, by uczący się zrozumiał. To jest znacznie ważniejsze, niż wykłady na stoku.
  8. No to odpowiedź, ponieważ dzisiaj na jutrzejszy wyjazd z żona poszedłem do piwnicy z dwoma parami nart. Aby krawędź (ostrą pod palcem) jeszcze coś potraktować pieszczotliwie. I posmarować na gorąco. Robiłem w porzednich latach takie numery, co dwa, trzy dni jazdy. Pytam się żony po co ja to robię ? Nie jesteśmy ludźmi, którzy jutro jadą na AMP. To tylko Mosorny. Ale jak wyskrobią coś na stoku, to nieco lepiej by mieć brzytwy pod nartami. Na nic innego nas już nie stać. A tak wogóle to nie o to chodzi! Ta cała procedura, to jak mycie zębów, wstawanie z łóżka itp. Nie chce się nic robić. A życie leci. Więc to dla mobilizacji. Robiłem tak przez lata. To jak to teraz czynię, to się pozornie nic nie zmieniło w życiu. Lat nie przybyło, mimo tego na nartach wolniej jadę. To niech przynajmniej ten tunning. To był wstęp. Teraz konkrety. Mam ostrzałkę, która ma cztery wkładki - 0,5 st(zawieruszyła się), 1 st., 2 st., 3 st. Zakładając odpowiednią otrzymuję kąty - 90 st. minus wkładka. Mam teraz i żona 89 st. w naszych nartach. I odłamany (od strony ew. rączki) kawałek pilnika Toko. Przykręciłem go do imadła(wcześniej szlifierką kątową zanaczyłem miejsce) i przywaliłem młotkiem. Wyszło fajne narzędzie skrawające. Mające z jednej strony ostrze w poprzek pilnika. A zrobiłem to dlatego, że ta część pilnika nie jest używana w kątowniku. By była, musiałbym demontować wiązania. Teraz zakładam na kątownik wkładkę 3 st. I to narzędzie. Narzędzie w pierwszym rzędzie ścina mi taki wystający plastyk nad krawędzią. Do tego celu służy specjalny gadżet, zwany pazurem. Mój gadżet jest nawet lepszy. PLastyk ścięty, nie będzie cholera utrudniać szlifowania krawędzi. Więc teraz szlifuję krawędź z taką wkładką 3 st. (a mam przecież 1 st.). Łatwo sobie można wyobrazić, od której strony metal krawędzi będzie skrawany. Nie od ślizgu, tylko wyżej. Stąd pomysł w moim poprzednim poście. A dlaczego to jest takie ważne? Otóż, teraz należy wziąść do ręki długopis. Narysować linię powierzchni śniegu. Narysować duży rysunek narty pod pewnym kątem, na tym śniegu. Tak duży, by krawędź 2 mm w rzeczywistości miała 20 mm na rysunku. Krawędź się wetnie w ten śnieg(żywy lód !). Nieco się wetnie, np na trzy milimetry. Wcina się jako ostrze. Więc to ostrze się łatwiej wetnie, gdy naostrzę jw., pozostając przy moim ulubionym kącie 89 st. Ale nie ma przeszkód by ulubionym kątem było -1+2+3, czyli 84 st.
  9. Wpadłem na genialny pomysł. Zmierzyłem suwmiarką szerokość(grubość) krawędzi z boku narty. Wyszło mi dwa milimetry. Tutaj trzeba zeszlifować metal, by ta ścianka tworzyła z płaszczyzną ślizgu odpowiedni kąt. Począwszy od 90 st. do ? Niech będzie 86,5 st., którego znakomite właściwości przerabialiśmy razem z żoną. Ale ktoś może stwierdzić, że optimum dla niego jest 89 st. I tego się trzyma. Ale czy nie dałoby się nieco poprawić trzymania na tym prawie wszechobecnym lodzie, bez zmiany tego kąta? Da się. Należy ten kąt pozostawić na 1 milimetrze krawędzi od dołu. A na drugim milimetrze pozwolić sobie na pewien radykalizm. I zejść o tych parę stopni niżej. Ze to trudne tak naostrzyć krawędzie ? Nie moja sprawa, ja tylko rzucam pomysł.
  10. Dyskusja na tym forum(dawno, dawno temu). Okazało się, że jak zobaczy się krawędź po mikroskopem, to włosy stają na głowie, jak jest szczerbata. Chcąc ją wygładzić, trzeba by stosować specjalne metody. Ale jak się okazuje, to ci co ostrzą dla mistrzów świata posługują sie prostrzymi metodami. I tak, np. widziałem film, jak mama zawodniczki PŚ Stuhec, przed zjazdem, wygrała kilka, robiła skitunning w pakamerze. Dawniej pracował na Kasprowym w swoim skiwarsztacie pan Wawrytko. Ludzie ostrzyli u niego narty na lodowe stoki tej świętej góry. Pan Wawrytko ostrzył(widziałem to na własne oczy) krawędzie dużym ślusarkim, płaskim pilnikiem. Ale jak ostrzył ! I czym sprawdzał. Tego nie wiem. Może paznokciem. Napewno nie ogladał tej krawędzi pod mikroskopem. Ostrość krawędzi na forach jest często podnoszona. Nowi adepci karwingu biorą się za ten temat. Zmniejszają kąty(ja też radykalnie dawniej zmniejszyłem). Wygładzają, sprawdzają paznokciem. Jednym słowem to bardzo poważne zagadnienie, dla chcących jeździć amatorsko.
  11. Aby się przekonać, czy jest ostra jak brzytwa, to należy się ogolić nartą, jak nie wystarczy paznokieć. Brzytwa ma kąt nieosiągalny dla krawędzi.
  12. Jak nie będzie mi uciskał nogi. I nie będzie kosztował majątku to kupię. Jadę na nartach i nie wiem, czy to już poziom wystarczający na mistrzostwo Polski w grupie plus 80. Chodzi, jak wiadomo o szybkość i liczbę skrętów w sekundzie(u mnie to raczej będzie to ułamek skrętu). Ćwiczenia sobie sam zadam. Nie będą mi elektrony mącić w głowie. Carv, wpiszę do pana Googla. P.S. I snowcookie! Teraz pójdę na całość. Nawet włożę żonie do buta. Ma jakąś aplikację na telefonie. Kiedyś włożyłem go do kieszeni i wyszło mi maksimum 63 km. Byłem totalnie rozczarowany i teraz chciałbym przekraczać na slalomkach 70 km/g. Oczywiście na gładkim i pustym stoku. Jestem człowiekiem odpowiedzialnym.
  13. Przydałby mi się. Leciutki. Z tyłu bucika. Mam zaległości poważne w teechnice. Co chwilę się pytam siebie jaka szybkość, przyspieszenie. Mam braki w wyszkoleniu. Jak nie będzie dobrej analizy, to trudno coś wyeliminować. To bardzo dobry pomysł. Znacznie lepszy, niż ciężki fon w kieszeni i GPS. Powinni to wypożyczać w wypożyczalni. Przypinam do buta, oddaję a oni mi dają pendrive z moimi trajektoriami. Wieczorem na komputerze po nartach, popijając co nieco, anlizuję własne krzywe.
  14. Zagronie

    Stacje Narciarskie "widma"

    Tam pod Kopcem już nie było wyciągu, lata 64, 65. Może wcześniej. A może przed wojną? Podchodziło się. Za to w Lasku Wolskim był wyciąg wyrwirączka(ok. 200 m). I tu jeździłem z żoną. Widoczny narciarz w tle, z prawej.
  15. Zagronie

    Stacje Narciarskie "widma"

    Tego budynku nie kojarzę. Ten stok, niedaleko Kopca Kościuszki, był po prawej stronie idąc aleją Waszygtona do góry. Ale myśmy podchodzili(ja i żona) tu jakąś uliczką, która była na przedłużeniu ul. Puszkina(Focha). Mieszkaliśmy przy Mickiewicza naprzeciwko ? Skleroza. Zaraz w prawo jest A0 AGH.
  16. Zagronie

    Stacje Narciarskie "widma"

    Tam Paczółtowce. To żadne rewelacja. Stok slalomowy z oświetleniem to dopiero coś. W samym grodzie Kraka. Autobusy z Cichego Kącika przejeżdżały w pobliżu. W lecie w tych okolicach można sobie było postrzelać, na prawdziwej strzelnicy. Byłem na otwarciu i zamknięciu. Gdzie to cudo było? Otóż w pobliżu starej skoczni narciarskiej. A stara skocznia(przedwojenna robota), gdzie? Za strzelnicą, na grzbiecie, który się ciągnie od kopca Naczelnika. Ulica nosi nazwę Królowej, która wyłożyła klejnoty na jeden z najstarszych uniwersytetów w Europie. Teraz jest wszystko jasne, jeśli chodzi o współrzędne stoku. Był niedługi, ale miejsce dobrze wybrane. Stok północny. Na wzmiankowanym grzbiecie. Ze sto metrów długości. Za to stomizna typu Nosal. Obsługiwała go wyrwirączka. Lampy nie były wyszukane. Zwykłe uliczne. Inicjatywa "Dziennika Polskiego", gdzie pracował Zbigniew Ringer. Zapalony narciarz. Wrócę jeszcze może dziś do tej postaci. W związku ze skrętem "S". Szukać w dziale "Nauka Jazdy"(na skiforum!). Jestem zmęczony po "treningu" na Mosornym. Ale od głowy w dół. Było uroczyste otwarcie. Oświetlony, więc musiał być wieczór. Wybrano odpowiedni dzień ze śniegiem, który wcześniej spadł w postaciu puchu. Byłem z żoną. Stoki krakowskie były nam znane. W Lasku Wolskim Wesoła Polana, też z wyrywaniem ręki. Tu jeździła cała krakowska elita. Z wyjatkiem tej, która jeździła do Zakopca. Jeszcze był stok za Salwatorem z bliskim widokiem kopca Kościuszki. Innych nie znam z autopsji. Pod nartami mistrzów śmigu śnieg się szybko usunął na boki i dół stoku. Ale po trawie też da się jeździć. Więc kursowałem z małżonką do góry i w dół. Życie jest brutalne. Śnieg stopniał. Nie miał specjalnie ochoty padać w Krakowie w wystarczającej ilości. I stok padł! Tak się mi teraz wydaje, że był jego jednodniowy sezon. Ale może na forum ktoś coś jeszcze wie?
  17. Nie popisał się Pasek(właściciel). Miałem z nim w lecie ożywioną dyskusję, że drogo. To powiedział mi, że będzie jeszcze drożej. A teraz na dodatek kamienie. Oszczędza nie wiem na czym. Nie ma zbiornika na wodę. Wyciąg i ośrodek jest na terenie parku, z którym drze koty. To jest stok na którym jeździłem od 1982 roku, gdy uruchomiła huta im. Lenina krzesło. W tym roku jest jak widać najgorzej. To jest zimna dziura i tu był mróz. Armaty już pracowały w połowie grudnia. Tzn. pracowała jedna lub dwie. Zdziwiony jestem tak fatalnymi warunkami.
  18. Zagronie

    Polska - nowe inwestycje

    Hallo! Jest tam na forum ktoś z Adrychowa, Wadowic, Oświęcimia, Wieprza,...? Chodzi o słynną koncepcję zagospodarowania Beskidu Małego, od Leskowca, do Madochory i nieco dalej. Są już wspaniałe dwie kanapy na Czarnym Groniu. Druga jest więcej, niż super. W tych całych Alpach to rzadkość. Należy przyjechać na miejsce i sobie nią pojechać. A że stok nie dostosował się do jej poziomu, to jego wina. Te wspaniałości miały tu powstawać, jak grzyby po deszczu. Znany jestem na forach z Panią Zagroniową, jako zapaleni narciarze. Wychodząc z naszej "blokowej" chaty z nartami, mieliśmy szanse skorzystać z najbliższego wyciągu i karuzelą narciarską dotrzeć do Andrychowa na Czarny Groń. A potem tą samą karuzelą dotrzeć do naszego miejsca zakwaterowania. Marzenie narciarza. Na szczęście nie zrealizowane. Coraz bardziej nie podoba mi się zadrutownie każdego miejsca w górach.
  19. Można sobie kupić własne "Vileda". Od spodu ja nie ostrzę. Tzn. czasem pilkiem jeździłem. Kąt ustawiam, owijając taśmę izolacyjną na pilniku i obliczając stosowny kąt. Do mierzenia grubości taśmy używam śruby mikrometrycznej. Szkopuł w tym, że pilnik nie jest narzędziem pomiarowym i nie jest idealnie równy. Po takich doświadczeniach doszedłem do wniosku, że raczej należy zrezygnować od tego ułamka kąta od dołu. Chyba, że jest rjakiś "wygryzek" spowodowany przez mikro kamyczek. Do serwisu nie odddaję po sezonie. Dlatego, że ślizg mam zawsze splanowany. Drobne ryski działają jak "struktura". Większych nie mam, ponieważ już od dawna staram się jeździć po śniegu, a nie po byle czym. Krawędź mam(jak mi się wydaje) zawsze ostrą(paznokieć). Jak są jakieś uchybienia stosuję "pieszczoty" pilniczkiem o szerokości 6 mm z "posypką" diamentową, produkcji może nawet jeszcze z ZSRR. Po ostatniej wizycie na Mosornym doszedłem do wniosku, że być może zmniejszę kąt kawędzi moich genialnych slalomek dla przyszłych nadziei olimpijskich. Mam 89,5 st. Może zmniejszę o 1 st. Już takie eksperymenty robiłem u siebie i żony. Doszedłem do tak ostrych kątów, że narta jakiegoś z PŚ się nie umywała. Szkoda mi nieco krawędzi i robota w piwnicy jest ciężka. Serwis to koszty na benzynę i usługę. Ale jak to jeszcze będzie jakiś ledwo przyczony majcher od maszyny, to nigdy nie wiadomo, co mi zrobi z taką świetną nartą. Ale chyba się zdecyduję na pół, czy jeden stopień. Może na wyślizganym Mosornym moja jazda zyska nową jakość. Nie bardzo w to wierzę, ale eksperymenty są kształcące.
  20. Ostrzenie, zalewanie dziur. Smarownie to póżniej. Koniec, to zdmuchnięcie pyłku(nie polecam). Lepsze, czyste szmatki do kuchni.
  21. Wiem, raz jeździłem jak był śnieg. Za parkiem przy drodze do Sącza. Wyrwirączka. Moja żona była z Brzeska. Nie mieszkaliśmy jednak w Brzesku, tylko w Krakowie. Razem zawsze jeździliśmy na narty. Na "skiforum" w zakładce "Zakopane - Kasprowy" są zdjęcia z Goryczkowej. Na których jest ona na pierwszym planie. Pozdrawiam i życzę postępów. Narty to piękny sport i można bardzo długo na nich jeździć w życiu. Warunkiem jest jednak zdrowie. Dobra technika też to później bardzo ułatwia.
  22. Do Limanowej też nie masz za daleko. Gdzie masz wariant rekreacyjny i wariant sportowy na stoku. Pozdrawiam "krajana". Mam dom rodzinny w Okocimiu.
  23. No i jest jeszcze opalarka. Ale serwis jest pewniejszy.
  24. Zagronie

    Narty nocą Alpy

    Koninki. Taniocha! Hotel 3 gwiazdki w pobliżu z basenem "Górski Raj". Pusty stok wieczorem do 21. Trasa FIS. Ale wcześniej raczej zadzwonić, ponieważ właściciel, który jest też instruktorem narciarskim, nie lubi tracić kasy, gdy nie ma klientów. Niedaleko od wyciągu jest piękny, nowy obiekt z noclegiem, "Gorczański Dworek", czy coś podobnego. No i oczywiście noclegi i catering przy samym wyciągu. Wyciąg jest uroczy, tylko nieco twarde krzesełka i wolny. Stok bywa nieźle przygotowany. Znam kierowcę ratraka. Solidny facet. Szczegóły w internecie, np. "Koninki ski". Nie należy się zapuszczać wieczorem w miejscowe lasy. Grasują w nich wilki.
  25. Zagronie

    Dobór nart - pomoc

    Zastosować do ustawień prostą tabelkę, wg norm niemieckich(DIN) Markera. I nie sugerować się żadnymi "ekspertami" Takich co potrzebują wyższych ustawień i jeżdżą agresywnie na wszystkich stokach. To się ich nigdy nie zobaczy. Są "eksperci" po kilku sezonach sezonach na nartach. I ci głównie zawyżają stopnie. Mając silne nogi i brutalną jazdę, to rzeczywiście trzeba nieco wyżej. Mam(za dużo) nieco powyżej 85 kg. Żona dwadzieścia kg mniej. Ja mam 6,5(tył 7,0) od lat żona 6,0. Jestem z okresu, gdy mierzyło się(macką) kolano. Gdy sprawdzało się wypinanie uderzając założoną nartą dziobem o klocek. Gdy wypinało się tył szarpnięciem(ktoś stał na tyle narty). Lepiej ustawić niżej i przy pierwszym wypięciu, gdy to tylko była zwykła jazda, nie mocne szarpnięcie nartą, nieco zwiększyć o pół, czy stopień.
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...