Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Wujot

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    2 726
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    114

Zawartość dodana przez Wujot

  1. Nie odwracaj kota ogonem, zostałeś skarcony zasadniczo za bzdurne, spekulacyjne (bądź nieprawdziwe) wątki poboczne. Jest oczywiste, że tylko regulacje na poziomie politycznym i tylko te co zostaną podjęte jednocześnie przez cały świat miałyby szansę na przyhamowanie trendu (dając konieczny czas). Pucowanie (w stylu rezygnacji z rurek) będzie ruchem pozornym a w najlepszym wypadku elementem edukacji. Nawet szybka przebudowa energetyki jest ruchem pozornym. Zasadnicza dychotomia współczesnego świat to rozkrok w którym tkwimy. Chcielibyśmy z jednej strony ratować świat ale na piedestale mamy bożka rozwoju. Więcej PKB, więcej ludzi, więcej infrastruktury. I niezależnie co byśmy gadali nie da się pogodzić modelu wykładniczego z ograniczonymi zasobami jakimi dysponuje Ziemia. Rządy mają wprost korbę aby wycisnąć dodatkowy procencik wzrostu. A takie 3% rocznie przez te 30 lat o których napisał Mariusz dadzą ponad 100%. Mniej więcej o tyle wzrośnie presja na środowisko. Na ten wzrost możemy popatrzeć trochę jak na jazdę w peletonie. Nie możemy zostać z tyłu bo Ci co nas wyprzedzą opanują nowe technologie, i np. kupią lepszy sprzęt wojskowy. Peleton musiałby zwolnić cały a to jest machina nastawiona na kręcenie. Jakie zresztą byłyby mechanizmy aby potencjalnych "ucieczkowiczów" dyscyplinować? Być może gdyby zrobić badania społeczne to jest pewna część ludzi gotowych na zmianę sposobu życia. Wydaje mi się, że ja do nich należę. Ale wynika to po części pewnie z tego, że i tak wkraczam powoli w czas gdzie trzeba będzie zwolnić. Pytanie jaki jest procent tych co zaakceptowaliby 0%? Jak się czyta (wybacz Bumer) "takich bumerów" co chcieliby wprost przyspieszyć zagładę (po nas tylko potop) to nadziei nie widać. Pozdro Wiesiek
  2. To dokładnie zostało policzone - wydaje mi się, że już w Kioto 97,5 % zgadzało się co do teorii ocieplenia i dominującej roli człowieka w tym zjawisku. Od tego czasu ilość przeciwników takiej interpretacji spadła. Pozdro Wiesiek
  3. @sariensis Nie lubię takiej dyskusji gdzie rozmówca, niczym prestidigitator wyciąga z rękawa jakieś co i rusz egzotyczne pomysły i flekuje konstruktywną rozmowę. Co do globalnego ocieplenia to światek naukowy już w 2006 roku uzgodnił swoje stanowisko a potwierdził to porozumieniem paryskim. Mamy więc model co do której tęgie głowy fachowców osiągnęły konsensus. I to dla mnie jest punkt wyjścia. Teraz pojawiła się spora liczba wtórnych hipotez w tym ta ostatnio przez Ciebie przywołana, są jeszcze inne np o skutkach destabilizacji prądu strumieniowego (o przeciwstawnym efekcie). Na razie są to domniemania - poczekamy co powiedzą naukowcy po weryfikacji tych hipotez. Na razie mamy ocieplenie z bliżej nieprzewidywalnym spektrum skutków. O tym jak się zachować napisałem wcześniej. Jakiś mały plan na ostatnie lata życia i tak trzeba napisać (niezależnie od tego, że przeznaczenie napisze coś własnego). W tym planie warto uwzględnić zmiany w środowisku. O tym wspominałem. Teraz co do nawyków i stylu życia - bez najmniejszych problemów zrezygnuję ze skiturów i freeride - jeśli uznam, że jest taka konieczność. Przesiądę się bardziej na mtb (w tym roku spędziłem na rowerze 50% więcej czasu jak na nartach). Albo znajdę sobie coś innego. Na nartach świat się nie kończy. Mogę też zrezygnować z latania i dalszych podróży ale oczywiście gdy będę widział sens takiego działania. Wypowiedzi a'la Bumer nie są budujące. Pozdro Wiesiek
  4. Rozczarowałeś mnie Ogarnij się! Sprawdzaj te swoje informacje bo co chwila jakieś babole sadzisz. Światowy Bank Nasion jest na Spitsbergenie (Norwegia). Rewelacje o tym zlodowaceniu za 100 lat wkładam na półkę z innymi nawiedzonymi. Pozdro Wiesiek
  5. Przyłączam się do prośby - źródło
  6. Moja strategia jest obliczona na czas jaki mam do dyspozycji i na stosunkowo niewielkie kłopoty. Do scenariuszy Mad Maxów trochę minie (zresztą w te kompletnie nie wierzę). Dzieciom żartobliwie mówię aby już teraz myśleli o Norwegii. Zakładam, że struktury państwa zostaną a jedynie będą kłopoty z ciągłością dostaw. Sądzę, że znaczna część ludzi schowa się pod ziemią a dostępne zasoby energetyczne (załóżmy, że energii atomowej) pozwolą produkować żywność. Rzeczywistość wirtualna zastąpi realną. Pozdro Wiesiek
  7. Teoretycznie należałoby zacząć od siebie. Można byłoby sporo zrobić, np ograniczyć transport (rower, skuter, rezygnacja z dalekich wakacji albo wyjazdów alpejskich) ale... jak masz świadomość tych miliardów ludzi co robią swoje to trochę się odechciewa. Ty będziesz siedział przy jednej żarówce a tam miasta jasne jak w dzień. Nawet 100 mln jednostek bez możliwości tworzenia rozwiązań systemowych nic nie znaczy. Czyli wpierw edukacja a później polityka. Przy kurczącym się czasie czarno to widzę. Czyli przyszłość to życie w gwałtownie ocieplającym się świecie. Z jego napięciami. Co można zrobić? Przede wszystkim uciekać z miast. Jakikolwiek blackout i jest się bez cienia szansy. Własny pasywny dom w terenie bezpiecznym, trochę ziemi obok, studnia (tradycyjna), Dom zbudowany tak aby wytrzymał ekstremalne wiatry i z awaryjnym schronieniem, jakaś turbina wiatrowa, kolektor, może fotowoltaika. Sporo zgromadzonych zasobów (narzędzia i surowce). Najlepiej mieszkać wśród myślących podobnie czyli niewielkie kameralne osiedle. Zadbać o relacje w grupie i razem myśleć o bezpieczeństwie. To przy założeniu, że zasadniczo państwo dalej będzie działać. Tak to na szybko widzę. Może pora już się skrzykiwać? Pozdro Wiesiek
  8. Dzięki. Właśnie tam skierowałem swoje kroki. U Małachowskiego też można robić indywidualne rzeczy ale chyba byłoby drożej. Pozdro Wiesiek
  9. No raczej nie - te tańsze nie są rozpinane. Dłuższych nie przerobię. Chcę krótkie spodnie tuż za kolana. Łatwe do założenie nawet na wietrznym postoju. Pełnych spodni puchowych jest spory wybór: Bez zamków, z zamkiem, z zamkiem z lekką listwą, z grubą (z puchem), ekspedycyjne itd. Ale, powtórzę, ja szukam krótkich, rozpinanych spodenek puchowych. Zajmujących możliwie mało miejsca i o izolacyjności swetra puchowego. Firma do której się zwróciłem nie była zdziwiona takim zamówieniem. Napisali, że takie spodnie już kilkanaście razy robili. Czyli nie tylko ja mam takie "dziwne" wymagania. Pozdro Wiesiek
  10. Zrejterowałeś gdy okazało się, że trzeba będzie się tłumaczyć z paru nieopatrznie powtórzonych bzdur - typu PO. Dowodzi to Twojej czujności i obycia! Pozdrawiam serdecznie Wiesiek
  11. Bardzo słabe to jest to zasłonięcie się Hawkingiem (to nawet nie jest odległa przyszłość). Płonie dom w którym mieszkamy a tu futurologia (a w zasadzie sf). Nie jest najmniejszą prawdą, że emigracja to jedyna możliwość. Antropologia społeczna opisała setki modeli cywilizacji kulturowych żyjących w równowadze ze środowiskiem. Statystycznie (i historycznie) rzecz biorąc większość społeczeństw ludzi żyła w równowadze. Dopiero kultura rolnicza a szczególnie cywilizacja techniczna wytrąciła nas z tego modelu. Mniej więcej 40 lat temu, częściowo w reakcji na prognozy Klubu Rzymskiego powstał bardzo interesujący kanadyjski raport GAMMA gdzie zaprezentowano ideę społeczeństwa konserwacyjnego. Czytając raport (skrócona wersja została wydana w serii OMEGA pod tytułem - społeczeństwo konserwacyjne, idee dla przyszłości) możesz zadać pytanie - dlaczego by nie? Wygląda to dorzecznie a jedyna przeszkoda jest po stronie świadomości. Na dobrą sprawę to można byłoby wdrożyć już dzisiaj. O tym jak należałoby to robić (od tej strony edukacyjnej) możesz sobie przeczytać w http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Podstawy_Edukacji/Podstawy_Edukacji-r2009-t2/Podstawy_Edukacji-r2009-t2-s353-368/Podstawy_Edukacji-r2009-t2-s353-368.pdf @MarioJ Nie wiem jaki miałeś cel zakładając ten wątek. Być może na tej niewielkiej próbce chciałeś sprawdzić stan świadomości i determinację ludzi. Jak widzisz zamiast dyskusji o tym co kołata do drzwi dostałeś długofalowe warianty katastroficzne. Aż byłem zaskoczony, że nikt nie wyskoczył z obecnie obowiązującym modelem wszechświata z "inflacyjnym" procesem rozszerzania. Czyli jeszcze trzeba kolejnych 10 lat aby dotarło do szerszej świadomości jak bardzo źle jest. Pamiętam jak 10 lat temu (grubo po protokole z Kioto) w takich dyskusjach przywoływano magów co twierdzili, że żadnego ocieplenia nie ma (a jak jest to nie ma przyczyny antropocentrycznej). Za kolejne 20 lat weźmiemy się do roboty. Problemem jest jednak to, że mamy do czynienia z procesem "autokatalitycznym" gdzie trzeba reagować bardzo szybko. Jesteśmy w tej chwili w stadzie lemingów pędzących do rzeki (w sensie obowiązującego mitu), niektórzy już wiedzą czym się to skończy ale nie ma możliwości zahamowania całej tej masy. Nie jestem pesymistą w sensie rasy ludzkiej. Wiem, że już są budowane podziemne miasta z wielkimi zasobami. To nie są nawet koszmarne kwoty, wystarczy parę milionów $ aby kupić sobie możliwość wygodnego życia na długo, za dużo mniej są instalacje obliczone na krótsze okresy. Patrząc szerzej ta zbliżająca się katastrofa być może ograniczy populację ludzką do odpowiedniego poziomu i być może jest "naturalną" koniecznością w drodze do mądrych społeczeństw żyjących w równowadze. Realnie rzecz biorąc zrealizuje się model pośredni - najmądrzejsi, najbogatsi i ci co mieli dobrą lokalizację poradzą sobie. Reszcie nie zazdroszczę napięć, bez walki raczej się nie obejdzie... Na razie bal będzie trwał. Pozdro Wiesiek
  12. Nie wiem gdzie znalazłeś takie dane - wszędzie pokazują ciągły wzrost produkcji a zasobów przybywa szybciej jak wydobycia (tzn jest na coraz więcej lat). Kłopotów energetycznych ludzkość jeszcze prędko nie będzie miała (może "nigdy"). Szczególnie np jak uda się fuzja termojądrowa (właśnie budowana jest pierwsza instalacja z dodatnim bilansem). W tym zakresie prognozy Klubu Rzymskiego okazały się nie trafione. Nie zmienia to postaci rzeczy, że zasadnicza myśl - czyli rozwój wykładniczy kiedyś musi się skończyć (bo jakieś zasoby się skończą) jest oczywistą prawdą. W naszym przypadku kończą się zasoby przestrzeni. Choć przy rosnącej produktywności i nowych metodach to też nie jest takie 100% pewne. Mając dostatecznie dużo taniej energii (a tak będzie) można wszystko wyprodukować łącznie z substytutami brakujących substancji. Choć akurat z słodką wodą może być problem (ilość). Ale na obecną chwilę to nie braki w zasobach są problemem. Natomiast nie pamiętam aby raport mówił o destabilizacji środowiska a taki temat Mariusz założył. Pozdro Wiesiek
  13. Na kibel i ewentualnie na przystankach. Ogólnie - ciuch awaryjny. Głównie do noszenia w plecaku. Wypełnienie puchowe waga około 250-300 g. Na stronie tego nie ma - rozpinane to jest? Pozdro Wiesiek
  14. Hmmm... Może przejdź do pierwszego posta i jeszcze raz go przeczytaj! Pozdro Wiesiek
  15. Poszedłem za ciosem i dałem do wyceny uszycie podobnych spodni (za kolana) - jak dostanę odpowiedź to umieszczę. Może bylibyście zainteresowani a wtedy, przy grupowym zakupie, moglibyśmy porozmawiać o jakimś opuście. Pozdro Wiesiek
  16. Wrzucam tu coś co od dawna szukam. Nawet chciałem zamówić indywidualnie. Niestety cena (700 zł) troszkę rozczarowuje. Mogłyby być też minimalnie dłuższe (tuż za kolana). Ale w zasadzie strzał w 10-kę. Najważniejsze, że w pełni rozpinane z boku. Waga 226 g. Mając taki backup można pójść w minimalizm spodniowy. W każdym razie jak byście namierzyli coś podobnego to jestem bardzo zainteresowany. Chętnie też uszyłbym coś pod moje potrzeby (czyli bez kieszeni ale ciut dłuższe) Pozdro Wiesiek
  17. I wynosi (zdaniem NASA) 1:2700. Czyli 0,03 %. Do tego 117 lat na dokładne sprawdzenie trajektorii. Za 50 lat nikt o asteroidzie Bennu nie będzie pamiętał. Pozdro Wiesiek
  18. Wiesz też mi się strasznie trudno w tym znaleźć. I oczywiście nie chodzi tutaj o mnie bo i tak jestem już na równi pochyłej. Ciągle zastanawiam się, póki jeszcze mam zasoby (intelektualne, materialne, organizacyjne, trochę zdrowia) co mogę zrobić dla bliskich mi ludzi (wartości już przekazałem). Jestem na etapie gdzie stać mnie na spojrzenie dalej bo nie muszą zajmować się bieżączką. Na razie czuję się jak Petroniusz na ostatniej uczcie. Rozkoszuję się pięknem odchodzącego świata. Ale może mogę coś zrobić. Nakreśliłem sobie jakiś prowizoryczny plan ale może lepiej zostać na uczcie? pozdro Wiesiek
  19. Już Ci napisałem, że perspektywa geologiczna mnie nie interesuje. a nawet taka, że za 100 000 lat ustali się jakaś nowa równowaga i odbudowana będzie liczba gatunków. Co do wymierania owadów - nie jest znana liczba gatunków ale to nie przeszkadza w ocenie sytuacji, jest wiele pomniejszych prac opisujących dane nisze. Np ilość poza pszczelich zapylaczy w Polsce (tam była oszacowana taka wartość), znajdziesz też dane dotyczące puszczy amazońskiej gdzie porównano liczebności populacji (stosując metodologię łapania owadów sprzed 40 lat) i wynik był też taki jak podałem. Nawiasem mówiąc zgadza się to z tym co pamiętam - szybami samochodowymi obklejonymi lepką mazią owadów po krótkiej podróży czy łąką huczącą jak tranzystor a teraz dosłownie bezgłośną. Z tego co doczytałem to owady są niezwykle wprost wrażliwe na zmiany klimatyczne. Za owadami idą ptaki owadożerne (głodują już na potęgę), rośliny i łańcuch dalszych zależności. I w ogóle nie chodzi tu o pszczoły bo te relatywnie na tle reszty świata owadziego mają się świetnie. Więc wbrew temu co napisałeś jest to niezwykle poważna sprawa. Nawet nie wiesz jakie mogą być konsekwencje wymarcia drobnych "żuczków". Pewnie do świadomości społecznej przebije się to za kolejne 10 lat (przypomnij sobie swoje wypowiedzi o ociepleniu klimatu sprzed tych 6-7 lat). Ale wracając do meritum możesz sobie prezentować filozoficzne podejście, że za 100 000 lat będzie inny świat. Tyle tylko, że to nawet nie jest filozofia, a prawdę powiedziawszy bezproduktywne ględzenie. Na dzień dzisiejszy przerwaliśmy ciągłość świata, który nas stworzył. Zmiany, które uruchomiliśmy uderzą w nas samych. Te żuczki, inne stworzenia w tym i wielkie ssaki uczestniczyły w niezliczonych cyklach, obiegach materii, pierwiastków. Dostarczały radości życia i motywacji do rozwoju. Za chwilę świat będzie przypominał pole bitwy i nie będzie zwycięzców jakkolwiek na tym polu pozostaniemy. Świat bez harmonii, z ciągłym sterowaniem (np pogodą) albo z ludzkimi szczurami pochowanymi gdzieś pod ziemią i z retortami produkującymi owadzie czy glonowe białko. I ludzi walczących ze sobą starymi i nowymi metodami. Wśród tych ludzi będą Twoje wnuki i jak będą cierpiały to im powiedz: - za 100 000 lat będzie dobrze To dość kasandryczna wizja i mam nadzieję, że do niej nie dojdzie. Ale ponieważ zawodowo zajmuję się myśleniem to powiem Ci, że ten scenariusz nie jest egzotyczny. pozdro Wiesiek
  20. Też mnie to najbardziej boli... Nie jestem pewien czy chcę wnuków doczekać... pozdro Wiesiek
  21. Zgadzam się, że tekst jest słaby ale to chyba swoiste larum - może chodziło o większy odzew, wstrząs? Przede wszystkim uważam, że nie ma najmniejszego sensu przykładać miar geologicznych (czemu nie kosmologicznych?). Żyliśmy w nieźle poukładanym świecie we względnej równowadze i cyklach a teraz sypie się to w tempie błyskawicznym. Bo jako człowiek świadomy wiesz przecież, że tempo tych procesów jest 100 x szybsze od tych dotąd najszybszych. Dosłownie na naszych oczach ginie świat owadów (80% poszło). Jeszcze za naszego życia setki milionów ludzi w Afryce czy deltach stracą miejsca zamieszkania. Pojawią się migracje, napięcia i konflikty przy których te dzisiejsze to dziecięce wprawki. Wojny o miejsce i wodę. Do tego trzeba będzie przebudować sporą część infrastruktury tak aby była mniej podatna na klęski żywiołowe. To są niesamowite wyzwania. I nie mam wątpliwości, że człowiek jako rasa sobie z tym poradzi. Trudniej nas wytępić jak karaluchy. Ale co z jednostkami? Nie z przypadku napisałem "bal na Titanicu" - część pewnie utonie i może to będą szczęśliwcy? Ale co tam bawmy się - jeszcze parę razy zjedziemy! @Mario Doszedłem do tych samych wniosków choć mnie to już nie dotyczy (emigracja do Norwegii). Pozdro Wiesiek
  22. Coś można - podjąć decyzje indywidualne. Mieć albo nie dzieci, wyemigrować z miasta, wyemigrować z kraju (na północ). Kupić ziemię. nauczyć się bronić. Słowem przygotować się do tych drastycznych zmian co nadejdą. Sądzę, że wszyscy nie wyginą a co przezorniejsi i zasobniejsi będą dalej (całkiem przyzwoicie) żyć. Na Titanicu wszyscy nie zginęli. Pozdro Wiesiek
  23. Bal na Titanicu pozdro Wiesiek
  24. Wujot

    Solden mon amour

    Wzdłuż trasy pucharowej jest dość stromo i o ile pamiętam też szczeliniasto, ale jednostajnie. Ta góra (czyli 41) ze swoimi ściankami, żlebikami, progami jest o wiele ciekawsza. I jest nasłoneczniona (co jest wadą i zaletą). Ale to na tyle mały teren, że trzeba jeździć i tu i tu. pozdro Wiesiek
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...