Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Wujot

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    2 726
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    114

Zawartość dodana przez Wujot

  1. Flex jest sprawą o tyle drugorzędną, że są korzyści zarówno z twardego jak i miękkiego buta. O wiele ważniejsze jest perfekcyjne dopasowanie. A ponieważ bardzo często tak bywa, że bardziej miękkie modele mają grubsze botki wewnętrzne (komfort i ciepło) to przeważnie dopiero kupując te twardsze jest szansa na dobre dopasowanie. Dlatego sporo prawdy będzie w stwierdzeniu twardsze=lepsze. Przyjrzałbym się ile masz pianki w bucie wewnętrznym i jak szybko reaguje on na przyłożoną siłę. Możesz zabrać nawet swojego starego buta do sklepu i założyć na jedną nogę a na drugą nowy. Łatwo wyczujesz wtedy różnicę w dopasowaniu. Szukaj butów z cienką, twardą wkładką o rozmiarze i objętości Twojej stopy a miejscowe uciski zlikwiduj odbarczając. Co do twardości...Chyba bym podobnie jak kolega wyżej zasadniczo rekomendował wyższe flexy. Sprawa ta jest o tyle tajemnicza, że flex jest miarą twardości skorupy więc wydaje mi się, że botka się nie uwzględnia. Po drugie nie jest też jasne jak flex ma się do wagi. Z obserwacji organoleptycznych wynika mi jednak, że 120 dla lekkiego narciarza (mały but) to jest więcej niż dla tego ciężkiego (mimo, że jego but jest większy i sporo cięższy). Ja w każdym razie mam zarówno buty 120-130 jak i <90. Pierwsze w zasadzie są maszynami do ostrej jazdy trzeci to klasyczny but skiturowy gdzie jadę bardzo często w ciężkim terenie. I rzeczywiście czuję, że go czasem dosłownie gnę ale duży zakres adaptacji do terenu jest zaletą i też mogę sobie na dużo pozwolić. Ale we wszystkich przypadkach buty mam bardzo dokładnie dopasowane i z cienkimi botkami. I to uważam za najważniejsze. Pozdro Wiesiek
  2. Sam się nad tym Uvex-em zastanawiałem. Postanowiłem jednak poczekać bo trochę mała ta wentylacja a w tej branży postęp jest szybki - więc jak się już cztery kaski pokazały to może inni już nad tym też pracują. Najbardziej liczę na Petz-la bo to naprawdę bardzo sensowna firma (choćby ostatnie raki, śruby lodowe, nawet Sirocco ulepszyli). Na razie na freeride/freetour mam lekki kask narciarski a na skitury Sirocco. W
  3. Wujot

    Wypadek na nartach

    Bardzo ładnie to wyjaśniłeś - ja widzenie tunelowe miałem dwa, może trzy razy i to w sytuacji zagrożenia życia (no co najmniej zdrowia). Ale tu może z rozkoszy było - nie wiem. Ogólnie w życiu nigdy nie ma pretensji do innych, tylko ewentualnie do siebie, że mało czujny byłem. Na nartach mam zero zaufania do tych przede mną a jeszcze mniej do tych z tyłu. Wbrew temu co ktoś tu napisał, że nie mamy lusterek to bez większego problemu słychać (nawet w kasku) jadących za nami i z grubsza czy się zbliżają i z której strony. Patrzę do przodu i słucham do tyłu. Co do tych z przodu to zawsze zakładam, że mogą coś wywinąć - rozpaczliwy stop, zmiana kierunku, wywalą się. Kiedyś miałem taki przypadek - jadę granią wylodzoną wąską na narty trasą. Z lewej przepaść, z prawej stroma ścianka. Kontrola prędkości na czymś takim jest troszkę utrudniona (komu się chce jechać to pługiem) ale ponieważ nie było stromo to był lajtowy kawałek, który powinno się w miarę szybko przejechać bez kombinowania. I widzę przed sobą narciarza co zachowuje się niepewnie (faktycznie powietrzność z lewej była). Myślę sobie - ten zaraz mi jakiś numer wywinie (a z tyłu kolejni też jadą). I faktycznie nagle ten przede mną rozpaczliwie podskakuje do góry obraca w powietrzu narty i hamuje jakby walczył o życie. Ale ponieważ już miałem w głowie plan awaryjny to natychmiast wskakuję na stromą ściankę i przejeżdżam górą z prawej. Za mną kolejni. I nie miałem pretensji do tego przed mną, że zamiast się puścić i po 200 m mieć to z głowy to spanikował. Przepaść pod nogami rzeczywiście deprymuje nawet bardziej zaprawionych a to mogło być jego pierwsze spotkanie z powietrznością. Sam pamiętam jak koledzy wspinacze z politowaniem patrzyli na moje wyczyny podczas wspinaczki. Ale nic nie mówili bo każdy ma swoją drogę. Więc pamiętajmy, że na stoku są ludzie z bardzo różnym doświadczeniem. Od takich co kontroluję trajektorie innych z przodu i tyłu do takich co nie kontrolują ani swojego toru jazdy ani nawet pozycji. Pozdro Wiesiek
  4. Wujot

    Wypadek na nartach

    Mam na to wytłumaczenie - jeżdżą na emocjonalnym haju. Mam takie przekonanie od momentu gdy sam byłem w podobnej sytuacji - piękny szeroki, dość stromy stok (w Cavalese). Kilkunastu narciarzy popyla tam w bardzo szybkich, podciągniętych skrętach. Tasują się bez przerwy. Obserwuję czym się to skończy i widzę młodą dziewczynę co idzie centralnie na mnie. Jestem ciekaw kiedy mnie zobaczy i zareaguje, więc jadę dalej i patrzę jej prosto w oczy. Czekam chwilę i wiecie co, do ostatniej chwili mnie nie widziała. Chyba przeżywała orgazm i gdybym nie odbił to dosłownie by się we mnie wbiła. Zatrzymałem się i mówię do kumpla: - sp...my stąd bo tu wariaci jeżdżą - też to zauważyłem i też mi się odechciało Pozdro Wiesiek
  5. 350 g to ciężki kask w segmencie skiturowym. Dokładnie rzecz biorąc nie ma pojęcia kasku skiturowego bo to też kask narciarski i musi spełniać tę samą normę. Dotąd skiturowcy jeździli w kaskach wspinaczkowych spełniających inne normy (np słynny Sirocco - 150 g). Masz więc na myśli w miarę lekkie kaski, nie najgorzej wentylowane, spełniające normę narciarską i wspinaczkową. Takich kasków jest jeszcze bardzo mało bo oprócz wymienionych chyba tylko Dynafit St Helmet i tak "na wygląd" jest najlepszy (najlepsza wentylacja i najniższa waga). Jak zawsze Dynafit ma jednak najdroższe rzeczy. Czekam na kask z uszami w wadze 250 g - może Petzl coś wykombinuje? Pozdro Wiesiek
  6. Wujot

    Wypadek na nartach

    Aby tak kolizja się "udała" wystarczy też żeby jechał trochę niżej ale szybciej. Jest to możliwe gdy jeden pocina szerokim karwingowym a drugi śmigiem. Aby ocenić takie zdarzenia to nie można patrzeć na sam koniec (czyli kto w kogo wjechał) tylko całościowo analizując powiedzmy ostatnie 200 m. Na pewno dekalog FIS nie jest 100% skutecznym narzędziem regulacyjnym a i interpretacyjnym. Wydaje się, że naczelna zasada co do większej roli tego na górze jest oczywista ale jak widać łatwo wyobrazić sobie sytuacje wątpliwe. Myślę, że bez większego wysiłku doprowadziłbym do sytuacji, że nawet Mitek we mnie wjedzie. Ale całościowa analiza przeprowadzona przez sędziego wykazałaby moją złą wolę i winę za wypadek. Dlatego podkreślałem, że kodeks FIS nie jest regulacją prawną. To zbiór zasad, które gdyby były przestrzegane literalnie to pewnie kolizji by nie było bo jednak oprócz szczególnej roli narciarza na górze są też obowiązki zachowania ostrożności tego "na dole". Na pewno pojawienie się narciarzy poruszających się bardzo szybko w poprzek stoku (nawet bez podciągniętych skrętów) bardzo skomplikowało sytuację. Od dawna "postuluję" aby w przypadku dużego ruchu zalecać jazdę w wąskim, przewidywalnym torze i ograniczyć przemieszczanie się w poprzek stoku. Pozdro Wiesiek
  7. Wujot

    Wypadek na nartach

    A to zależy gdzie jeździsz ale przyjemniej to tak. W
  8. Wujot

    Wypadek na nartach

    Zapomniał wół jak cielęciem był. Zamiast wyganiać tych uczących należy jako bardziej dojrzali i doświadczeniu użytkownicy umieć dostosować się do sytuacji. Niejako przewidywać za siebie i za nich. Dotyczy to niespodziewanych manewrów, bycia w dziwnych miejscach, zatrzymywania się. A tak oczekujesz od nich większego doświadczenia jak Twoje. Dokładnie odwrotnie - to oni liczą na Ciebie i bądź im po ludzku życzliwy. W imię tego, że też cielęciem byłeś. Jak widzę te wężyki szkółek, na tych maluchów gdzie jedni zapylają inni zostają z tyłu, liderom idzie, drudzy jadą jak łamagi mam pole do obserwacji i zabawy. Czy te 15 sekund coś zmieni? Zresztą jak jest się takim wytrawnym narciarzem to pobocze trasy (czyli metr od tyczek i kartoflisko za są absolutnie dobrą ziemią niczyją gdzie można spokojnie grupki wyprzedzić (biorąc pod uwagę, że jakiś orzeł może wypaść z trasy na to pobocze). Trochę życzliwości Panowie Narciarze i Panie Narciarki. Pozdro Wiesiek
  9. Wujot

    Wypadek na nartach

    no to zacytuję Byłby parę metrów bliżej i byś go ściął. Proste. Masz mieć 100 % zapasu i rozwiązywać jazdę bez awaryjnych hamowań. Drugi taki jak Ty jadący za Tobą podczas tego ostrego hamowania obrabia Ci dupsko. Całkiem częsty scenariusz. A co do oceny kompetencji (czyli kto może a kto nie) to na razie każdy może jeździć po każdej trasie. Być może w ocenie niektórych forumowych i nieforumowych narciarzy mogłoby się okazać, że to Ty nie powinieneś jeszcze tam (tj na czarnej) być. I nie oceniam tutaj techniki jazdy ale raczej dojrzałość lub jak wolisz taktykę. W
  10. Wujot

    Wypadek na nartach

    @Sariensis Mitek... ma rację w ocenie tych sytuacji! Przecież zamiast filmowanej pociechy mógł tam leżeć nieprzytomny człowiek (czy to po upadku czy ataku serca). Jeśli nie masz 100% przeglądu sytuacji i 100% zapasu na ewentualny błąd (czyli 5 m, jak jesteś dobry) to nie masz prawa cisnąć po cywilnej trasie. To nie jest problem przed bulą zaplanować skręt na krawędzi widoczności i albo go podciągnąć (gdy ktoś blokuje dół) albo przerwać gdy jest pusto. Trochę wyobraźni. Forma zwrócenia uwagi przez Mitka była dość radykalna ale nie powinieneś się obrażać bo może dzięki temu nie zrobisz sobie i/bądź innym krzywdy. Pozdro Wiesiek
  11. Wujot

    Wypadek na nartach

    Uproszczenie - albo sprawca sam poda dane (to powinien zrobić dobrowolnie a my podajemy swoje) albo jak napisałeś służby. W
  12. Wujot

    Wypadek na nartach

    Przede wszystkim kodeks to regulacja "środowiskowa" a nie prawna. Sędzia może orzekając o winie wziąć lub nie wziąć tę wykładnię pod uwagę. Pozdro Wiesiek
  13. Wujot

    Wypadek na nartach

    Dodam do tego, że należało wylegitymować sprawcę wypadku (to też jest w dekalogu) aby mieć jego dane. To na wypadek gdyby wystąpiły jakieś długofalowe skutki zderzenia. Aby nie było to abstrakcyjne to opowiem przypadek kumpeli - snowbordzistki. W lutym wjechał w nią narciarz uderzając nartą w głowę, nawet się nie zatrzymał. Jakoś się pozbierała i o sprawie zapomniała. W dwa miesiące później zaczęła tracić przytomność - tomografia czy tam rezonans i okazało się, że ma rozległego krwiaka mózgu. Od razu trepanacja czaszki i bardzo poważna operacja. Skończyło się dobrze. Ale ten sk.... co ją trafił nawet nie wie jakie nieszczęście spowodował. Można by mu dać zawiasy za spowodowanie zagrożenia utraty życia a do tego nieźle ścignąć z OC. Może to jego i jemupodobnych czegoś by nauczyło Pozdro Wiesiek
  14. Axamer Lizum (zrobić zjazd do Goetzens), Kuhtai Pozdro Wiesiek
  15. Dzięki Tobie (i innym kolegom) nie przeżyłem rozczarowania bo Baltoro rzeczywiście ważą 220 g/szt. Za komplet daje to 440 g podczas gdy moje składane Milo FR 540 g ( i to w dodatku z kilometrami taśmy srebrnej na kijkach). Poza tym te kije wyglądają świetnie i postanowiłem je zatrzymać bo to jest coś pośredniego miedzy klasycznym kijkiem narciarskim a biegowym. Główna różnica jest na dole - całkiem spory talerzyk (połowa powierzchni tego z Milo FR), przecięty na pół i zamocowany asymetrycznie z przodu do tego bardzo "dziwny" grot. Ten ostatni to trójkątna płytka, dość wąska i zamocowana ukośnie. Przypomina bardzie mini ząb raka jak klasyczny grot. Widać, że przy tylnym położeniu kija będzie dawała duże wsparcie do końca ruchu. Nawet na bardzo wylodzonym śniegu, ba, lodzie. Bardzo porządnie zrobione jest przedłużenie uchwytu - w zasadzie całość to jest po prostu bardzo długi chwyt - prawie 50 cm. Pianka jest twarda, solidna. I w przeciwieństwie do tej z MILO na pewno przetrwa długie użytkowanie. Z innych cech - talerzyki są chyba niewymienne, jak pękną to po kiju. Ale wyglądają też bardzo dobrze i gotów jestem uwierzyć, że prędzej złamię kij jak coś innego w nim pójdzie. Kupiłem te kije pod kątem podejścia (dość długie) w zjeździe będę je trzymał trochę niżej. Zakładam, że asymetryczny talerzyk na stromym powinien dobrze pracować - ale to się okaże bo jego powierzchnia jest jednak o połowę mniejsza od tego do której jestem przyzwyczajony. Z drugiej strony to jest chyba ta połowa co pracuje najefektywniej. Ogólnie podsumowując - bardzo jestem ciekaw jak to sprawdzi się w użytkowaniu, na razie wygląda to bardzo interesująco. Oczywiście jako skiturowy bo do freeride/freetour zostawię Milo. Pozdro Wiesiek
  16. Jedyny większy minus jest taki, że na długich płaskich odcinkach do pokonania z łyżwy nie można ich wydłużyć. Doszedłem do wniosku, że taka różnica w ciężarze jednak skompensuje tę niedogodność. to jest jednak masa rotująca. Powiedzmy, że plusem kijów nieskładanych jest też to, że nie złoży się niespodziewanie (dotyczy to głównie kijów skręcanych bo przy zaciskach po regulacji nie ma praktycznie tego problemu). Widzę też trochę dłuższych kijów biegowych w użyciu (szczególnie zawodnicy). Narciarze przy zjeździe łapią je poniżej uchwytu. Z kijów składanych jest korzyść na trekingu (np zmieszczą się do bagażu w samolocie) ale dla skiturowca to bez znaczenia bo i tak ma narty. Poużytkuję i wyrobię sobie zdanie. Ale 300 g to bardzo dużo, szczególnie, że nie powoduje to wzrostu kosztów. Oszczędność wagi mogłaby być jeszcze większa (o około 30 g) w rozwiązaniach karbonowo-aluminiowych. Uznałem, że nie warto dopłacać sporo do tych 30 g. Pozdro Wiesiek
  17. No więc kupiłem tą zieloną - obniżyli jeszcze cenę - do 699 zł. Niebieska (morska) męska L minimalist (w cenie 540 zł) wróciła do oferty. Żonce kupiłem damską minimalist za 630 zł. Pierwsza zajmuje po zrolowaniu naprawdę mało miejsca. Druga troszkę więcej. kije Baltoro Dynafita też w drodze są - zamiast 520 g będę miał 220. Zobaczymy jak sprawdzają się talerzyki za 70 zł (na szczęście w cenie) Od dłuższego czasu planowałem przejść na nieskładane kije - skonsultowałem to z RR i okazało się, że ma identyczne przemyślenia. Czyli odzyskałem te 300 g co je zużyję na puchowe spodenki WarmUp. Pero, pero - bilans musi być na zero. Pozdro Wiesiek
  18. Mam nadzieję, że oprócz prowadzenia swojego blogu wrzucisz też tutaj co jakiś czas kopię lub zajawkę materiału. Ciągle sobie powtarzam, że wrócę do śladówek - bo mam fantastyczne wspomnienia z obozów biegówkowych. Na razie oczywiście ustawił się sezon zjazdowy i turowy i znów miejsca na to nie ma. Ale Twoje relację chętnie bym poczytał - choćby z myślą, że może kiedyś... Pozdro Wiesiek
  19. Byłem przekonany że to nie z przypadku są takie potężne szczęki (w NTN) lub jeszcze mocniejsze "doki" na przód buta (jak w NN 75). Opierałem to na spostrzeżeniu, że ze dwa razy jadąc na zablokowanych szczękach z przodu (to były verticale) udało mi się przy ostrej jeździe mimo blokady wypiąć but. Czyli to nie jest takie atomowe trzymanie. I dlatego sądziłem, że nie z przypadku wiązania skiturowego się nie stosuje. Bo to byłaby przecież narzucająca się koncepcja... Pozdro Wiesiek
  20. Jasne, że luz. Trochę chodzę po schroniskach alpejskich, zawsze oglądam sprzęt w narciarni - nigdy nie spotkałem zestawu do telemarku i tylko raz splitboard. A pewnie widziałem tysiące kompletów (jednorazowo jest 10 -150). W samym sprzęcie narciarskim było wszystko - potężne narty na minimalistycznych wiązaniach i na odwrót. Patrząc na skitury i telemark to w tym segmencie na ciężki zjazd byłoby: Wiązania telemarkowe ważą 1,5 kg buty, pod 3,8-4 kg. Przy freeturze byłoby to odpowiednio 0,6 kg i 3 kg. Ale cięższe zjazdy na turach robi się też na wiązaniach 200 g (para) i butach 2 kg. Wobec tego każdy nastawiony na cel narciarz zada sobie pytanie - dlaczego ma mieć gorszą kontrolę i do tego mniej wygodnie na podejściu? Ponieważ to wątek o telemarku to nie chcę "psuć" go takimi analizami. Świetnie, że są narciarze, których bawi takie nawiązanie do klasyki (choć na nartach taliowanych). Chętnie na nich popatrzę a nawet gotów byłbym spróbować, gdyby była jakaś okazja. Pozdro Wiesiek
  21. Nie rozumiem - przecież wiązania do skituringu nie nadają się do telemarku... Z butami też jest słabo... Pozdro Wiesiek
  22. Myślę, że postęp w wiązaniach skiturowych "wykończył" telemark. Ta technika jest idealna do podejść i jazdy w zróżnicowanym terenie ale w momencie gdy można łatwo usztywnić tył wiązania do jazdy w stylu alpejskim a na podejściu mieć wolną piętę to nie widać korzyści z telemarku. W dodatku sprzęt (wiązania) są ciężkie i o ile wiem w zasadzie się nie rozwijają (bo to nisza). Zupełnie nie widzę tej lekkości o której wspominacie, w takim terenie stylem alpejskim można skręcić bez najmniejszego wysiłku w sposób dosłownie niezauważalny dla obserwatora. Przy zerowym wysiłku a tu jednak trzeba zrobić przyklęk. Przy zjeździe efektywność wydaje mi się żadna. Nie da się po prostu brutalnie postawić nart w poprzek. Nie wyobrażam sobie jazdy po wykrotach w zaroślach. Dla mnie ciekawostka. Aby nie było też uwielbiam patrzeć na telemarkowców (czy choćby mono), całkiem często się ich widuje. Byłem ze dwa razy na zawodach i nawet slalom jeździli. Ci z filmiku to dla mnie kosmos - jazda po snow parku - tego jeszcze nie widziałem. Nie mnie jednak w stromym żlebie pewnie rady by nie dali (na telemarku). Pozdro Wiesiek
  23. Powiedzmy, że są dwa razy szybsze. Tu nie chodzi o szerokość (BC mają 55-65 mm) tylko budowę dedykowaną pod bieg. Co do zjazdu... no to mi to niezbyt wychodziło ale jak zobaczyłem Czechów pop....cych z Szyszaka na biegówkach w skomplikowanym terenie to widać, że niektórzy dają radę. Co do pytania o ten nieprzygotowany teren to 100% trafne - bieganie wśród tłumów i ze szczochami co 5 m to jednak takie romantyczne nie jest. Zresztą nawet zakładając, że w Alpach tego problemu nie ma to i tak założony ślad jakoś mnie do końca nie pociąga. Też wolałbym BC a wtedy z kimś do zmian. Ale swoboda i lekkość pokonywania przestrzeni na tym sprzęcie jest naprawdę kusząca. Pozdro Wiesiek
  24. Pełna zgoda - ciągle obiecuję sobie, że wrócę do śladówek ale zima jest taka krótka, że nawet nie starcza czasu na freeride i skitury. Pozdro Wiesiek
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...