Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

marionen

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    4 038
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    187

Zawartość dodana przez marionen

  1. W miniony weekend mieliśmy w planach dwa lub trzy szczyty z Korony GP. Noclegi mamy w Rabce w ośrodku Royal. Chcieliśmy w piątek pojeździć jeszcze na nartach w okolicy Rabki przy sztucznym oświetleniu, ale dotarliśmy na miejsce zbyt późno i z piątkowych nart nici. Pierwszy do zaliczenia w sobotę Turbacz chcemy zdobyć na skitourach. Ja sprzęt skompletowałem w ostatniej chwili. Problemem były buty. W KoenigSerwisie jestem koło 12, nie sądziłem, że będę tam tak długo. Zajął się mną Arnold (właściciel) i zleciało tak około dwóch godzin, sprawdzanie, pasowanie, wygrzewanie, dyskutowanie i wybór padł na Dynafity. Przed podgrzaniem i zaraz po nie byłem zadowolony, wszędzie uwierało, ale miałem obklejone stopy i kostki w wielu miejscach specjalnymi plastrami i miałem nadzieję, że bez plastrów będzie lepiej. O tym jednak przekonać się będę mógł w sobotę wieczorem. Gorzej niż w ostatnich butach (też Dynafitach) nie może być. Gdyby coś było nie tak, Arnold będzie jeszcze pracował nad dopasowaniem skorupy lub wkładu. Przez opóźniony wyjazd zabrakło nam 15 minut do wypożyczalni sprzętu skitourowego w Rabce, naprzeciwko Orlenu i "Siwego Dymu". Przez szybę widać, że sprzęt mają fajny. Ania już chora, a ja jeszcze chory. I tak rano się zwlekamy z łóżka. W ostatniej chwili Ania rezygnuje z wejścia na skitourach i postanawia zdobyć Turbacz tradycyjnie z buta. I całe szczęście, że tak postanowiła. Wejście dla mnie okazało się trudne i ciężkie, jakbyśmy razem podchodzili na nartach to chyba z noclegiem w schronisku. Niby tylko 700 metrów przewyższenia, ale coś nie szło. Na Turbacz chcemy ruszyć z Koninek niebieskim szlakiem. Włączam nawi i ruszamy.... drogi coraz węższe i w końcu docieramy do skraju lasu, a mapa sugeruje, do przodu w górę przez las leśnym duktem. O nie ma głupich, ja tędy nie pojadę. Wracamy do drogi na Mszanę i przez Niedźwiedź do Poręby Wielkiej, lądujemy na parkingu koło stacji narciarskiej w Koninkach. Jest już po 11. Szybkie przygotowanie sprzętu i w drogę... Po minięciu leśniczówki wchodzimy w rejon Parku Narodowego Gorców Początek łatwy, lekki i przyjemny, szeroka droga i płasko, po kilkuset metrach niebieski szlak skręca o 90 stopni w prawo i wszystko się zmienia. Teraz dosyć stromo w górę, wąska ścieżka, śniegu mało, dużo lodu i kamieni. Co chwila zakręty, drewniane stopnie, wystające korzenie i progi skalne lub z belek drewnianych. Idzie mi się po tym beznadziejnie, zaczynam żałować, że nie mam harszli (zapomniałem - zostały w domu) nie wiem jednak czy by mi pomogły. Narty co chwilę mi się wypinają, wcześniej ani na Śnieżce, ani w Szklarskiej tak się nie działo. Kilka odcinków pokonuję z nartami na plecach. Krew w żyłach powoli mi się gotuje. O co tu chodzi? Dopiero po 45 minutach przypominam sobie jak Wujot mi tłumaczył, jak zablokować wiązanie by nie działał przedni bezpiecznik. Teraz jest lepiej, ale idzie mi dalej opornie. Po dotarciu do pierwszej polany robi się przyjemniej, znowu jest łagodnie, szeroko i wreszcie śnieg, a nie mieszanka lodowo-kamienno-korzeniowa. Robimy przerwę na batony i energetyki. Łapię drugi oddech i ruszamy dalej, bo do celu jeszcze trzeba doginać sporo, a czas leci nieubłaganie. Wreszcie docieramy w okolice schroniska i jest już po 14 Dwie godziny przerwy w Schronisku na Turbaczu, solidny obiad, i jeszcze piętnaście minut na szczyt Turbacza. Po drodze cudowny widok, na wspaniałe nasze Tatry. Schronisko bardzo ładne, duże ponad 110 łóżek, czyste, jestem przyzwyczajony do mniejszych i starszych (takie są przeważnie w Sudetach, często poniemieckie) Turbacz zdobyty, pozostaje tylko zejść (zjechać) Czy będzie łatwiej? Tak myśleliśmy!
  2. Każdy ma swój narciarski matecznik. I bardzo dobrze, że to różne miejsca są. Ważne, żeby nie dyskredytować tych "innych". A kiedyś, gdzieś w połowie się spotkamy, na narciarskiej trasie.
  3. No Andrzej zachęciłeś mnie. Najwyższa pora zobaczyć Bodzentyn i Baba Jagę na własne oczy, wszak to tylko jakieś 450 km. Twoja relacja mnie natchnęła i chyba w tym tygodniu jeszcze zawitamy. Jak tak dalej będziesz ośrodki opisywał to będziemy musieli się przeprowadzić w okolice Kielc na dłużej. Koniecznie muszę poznać lokatora (lokatorów) budy. I mam nadzieję, że nie są na łańcuchach, bo zrobię zadymę. I obiecuję, że nie powiem o tej stacji narciarskiej, iżby była na końcu narciarskiego świata! PS Dopiero doczytałem Twoją odpowiedź w sprawie budy i lokatorów, dzięki.
  4. Zdrowia i sportowego spełnienia w obecnym i przyszłych sezonach narciarsko-rowerowo-wypoczynkowych.
  5. Czekam na ciąg dalszy z niecierpliwością. Głodna nie chodzisz, a mi jak tam niedawno byłem, na łażenie po knajpach nie pozwalali. Było co próbować, jak widzę.
  6. Biegówki kuszą mnie od dawien dawna. W tym roku brakuje czasu, ale w przyszłym koniecznie muszę sprawdzić swoje możliwości. Może Bieg Gwarków (jeśli jeszcze się odbywa) koło Andrzejówki, ewentualnie Bieg Piastów. Wstyd mi, bo moja mama wielokrotnie oba biegi kończyła, a ja nawet nie próbowałem, ciągle zjazdy tylko i zjazdy!
  7. Jak patrzę na Twoje zdjęcia, to czuję się jakbym tam był. Ale tak ładnie chyba nie było, pewnie je podkolorowałeś!
  8. Za rok się odkujesz!!! Będzie dobrze, a nawet lepiej !
  9. Ten "serwisant" po lewej to ja, a po prawej Monia i Mario. Prawda, że mierzyliśmy natężenie światła. Prawie się poznaliśmy Slavko!
  10. Nie mam pojęcia gdzie są te nowe tematy, u mnie czegoś takiego nie ma !
  11. marionen

    Szwajcaria Bałtowska

    A ja myślałem, że 2x dla tych co wolniej myślą, by zrozumieli o co chodzi!
  12. Michał oby kolejne sezony narciarskie (i nie tylko) nie były już więcej przerywane przez kontuzje i choroby! Wracaj najszybciej jak to możliwe! PS I nigdy więcej takiego awatara !
  13. Z okazji urodzin Artur życzę Ci jakiegoś szybkiego wyjazdu na narty w doborowym, narciarskim towarzystwie!!! (i bezpiecznego szusowania).
  14. Właśnie planujemy z Koninek na skiturach zaliczyć Turbacz, dzięki za info.
  15. Dzisiaj duże wydarzenie na dolnośląskich stokach. Zieleniec odwiedziły przy okazji zawodów Fat Bike w Górach Stołowych, Skionlinowe Gwiazdy - Dżonka i Johnny_Narciarz. Koniecznie z Anią musieliśmy skorzystać z okazji i się z nimi spotkać na tutejszych, licznych trasach narciarskich. Jak na Zieleniec do tego niedzielę i ferie byłem zaskoczony brakiem tłoku przy większości wyciągów (z wyjątkiem Nartoramy). Do tego piękna słoneczna pogoda, bezwietrznie i ciepło. W tak doborowym towarzystwie jeździło się świetnie, a czas spędzony na nartach minął niestety błyskawicznie. Wpadliśmy jeszcze do Baru Na Stoku u Werki na małe jedzonko i w drogę do domu. Mamy nadzieję, że szybko powtórzymy spotkanie w tym gronie, a może jeszcze liczniejszym ... Nawet TVN 24 jak się dowiedział, że Johnny jest w Zieleńcu, to wysłał swoją ekipę by go namierzyć! I nawet im się udało. Pozdrawiam serdecznie.
  16. Johnny trasy nie znam i nic do niej nie mam. Jeździłem za to na rowerze po śniegu, z Burkatowa do Glinna i z powrotem. Na zjeździe 2 gleby i kurtka podarta na łokciach. Pod górę umęczyłem się na maksa. Nie chcę więcej! Brrrrry.
  17. Wolałbym 10 razy błąkać się po lesie ze Spiljocha, niż raz pojechać na rowerze tą trasą !
  18. Kapitalny film i do tego jedna z ulubionych moich narciarek, Victoria REBENSBURG.
  19. Ja to miałem tylko spacerek po lesie, no może trochę w mało komfortowych warunkach.
  20. Też mi przeszło przez myśl, że to nie Henrik słabnie, a Marcel przyspiesza.
  21. Pora wreszcie skończyć wątek. To co przyjemne, już za mną. Pozostało to co najgorsze i przez połowę dzisiejszego dnia mnie stresowało. Powrót do reszty dzielnej EKIPY. To był ostatni dzień i najgorszy na jakieś czasowe obsuwy. Jak ja Im spojrzę w twarz. Trzeba się jeszcze dostać na górę Onkeljoch gondolą Geols. Idąc drogą asfaltową i siedząc w gondoli, trochę marznę. W lesie było zdecydowanie cieplej. Z gondoli oglądam swoje ślady i widzę od razu, że wybrałem najgorszą możliwą trasę, gorszej nie ma. Po lewej "mój wąwóz"... Zagrożenia żadnego nie odczuwałem, no może ze trzy razy pomyślałem, że utonę w śniegu. Kilka razy wystawała mi z białej pokrywy tylko głowa. Rozważałem w myślach, że jakbym wpadł w jakąś dziurę głębiej to może... Ale wtedy diabełek stanął na wysokości zadania i mi szepcze - konfabulujesz bracie, weź się w garść i zapieprzaj szybciej na dół to w nic nie wpadniesz. Naprawdę podkreślam, że jedyne utrapienie i pierepałka to czas. Po wjeździe na szczyt spotkały mnie na pożegnanie ponownie piękne widoki. W połowie drogi do stacji pośredniej spowiła mnie mgła, zrobiło się chłodno, siły mnie opuściły i czerwoną 4 zjechałem do pośredniej i ostatni odcinek pokonałem gondolą, zobaczyłem przyszłe nie odkryte przeze mnie dotychczas, wschodnie tereny freeridowe. Najtrudniejszą dla mnie decyzję jaką mógłbym podjąć to odwrót, czasami jednak trzeba podejmować takie kroki dla własnego i innych dobra. To nauczka na przyszłość. To czego najbardziej się bałem - spotkanie z grupą okazało się koleżeńską sielanką. Nikt nie miał do mnie pretensji, nie opieprzał, nie okazywał niechęci. Wręcz przeciwnie, Jacek pomógł mi się przebrać, spakował wszystkie mokre ciuchy i sprzęt, oddał mi swoją kurtkę w busie żebym się ogrzał. Jurek częstował gorącą miętową herbatą (pycha). Chłopaki oddawali mi swoje smakowite kanapki na drogę powrotną, miałem do wyboru z bułką okrągłą lub bagietką, jakieś słodycze, gumy. Cholera chyba następnym razem muszę to powtórzyć. Pozdrawiam serdecznie, dzięki i jeszcze raz przepraszam uczestników wyjazdu!!! PS Niczego jednak nie żałuję, ale do wąwozu drugi raz już bym się nie pchał. PS 2 I została mi jeszcze na kilka dni pamiątka po jakimś zeskoku (spadku), może przestroga...
  22. Do moich wiązań niestety pasują tylko buty turowe. Do kiedy będziecie w Zieleńcu? Ja w sobotę mam zawody, nie wiem o której się skończą, a niedziela wolna.
  23. Każdy ma taki freeride na jaki zasługuje! Przynajmniej mam powód do powrotu w moje ulubione tereny narciarskie. Mam nadzieję, że następnym razem będzie mniej łażenia, a więcej jeżdżenia. Pozdrawiam serdecznie.
  24. Gdybym miał buty, już bym za Wami pociskał, przynajmniej dopóty by sił starczyło. Ale Turbacz muszę i chcę zaliczyć (obiecałem)! A Wasza wyprawa, zdjęcia i filmy rewelka. I niech się schowają wygłaskane trasy. Nie ma porównania. Prawdziwa narciarska wolność. Do tego jeszcze dreszczyk emocji i adrenalina na końcówce. Super i pozdrowienia dla Ekipy Andrychowskiej. PS i wszystkich turujących oczywiście też!
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...